„Prosimy nie drażnić rekina” – napis takiej albo podobnej treści można byłoby umieścić przy drzwiach szatni gospodarzy na stadionie Old Trafford. Widzę choćby po komentarzach umieszczonych na tym blogu w ciągu ostatnich kilku godzin, że mecz MU-Tottenham naprawdę Was poruszył – nie tylko kibiców obu drużyn, co jasne, i fanów Liverpoolu, co zrozumiałe, ale również tzw. niezaangażowanych. Układa się to przecież w fantastyczny schemat narracyjny: najpierw wydaje się, że będzie supersensacja, bo kopciuszek pobije mistrza, później mistrz w wielkim stylu odrabia straty, a pośrodku jest zmieniająca wszystko decyzja sędziego.
Powiem od razu: nauczony wieloletnim doświadczeniem ani przez moment nie wierzyłem w zwycięstwo Tottenhamu. Owszem, z przyjemnością patrzyłem, jak w ciągu długich fragmentów pierwszej połowy wybijali drugą linię MU z uderzenia i jak nie wpuszczali napastników w pole karne, ale – to pierwsza z gruntu banalnych prawd, które przyszły mi do głowy po tym spotkaniu – 90 minut to cholernie dużo czasu. Przeciwko drużynie tej klasy i tej mentalności nawet Liverpool nie osiągnąłby pewnie tak dobrego wyniku, gdyby nie czerwona kartka dla Vidicia. A cóż dopiero Tottenham, który przed ośmioma laty zdołał roztrwonić jeszcze większą przewagę – prowadząc do przerwy 3:0, uległ 3:5…
Banalna prawda numer dwa: w piłce nożnej strasznie dużo zależy od głów. Jak tylko Cristiano Ronaldo wykorzystał karnego, oglądaliśmy zupełnie inny Manchester (choć kluczowa zmiana – Tevez za Naniego i Rooney przesunięty na lewe skrzydło – dokonała się już wcześniej), i zupełnie inny Tottenham: zgraja wygłodniałych wilków przeciw zbitym w garstkę owieczkom. Kwestii, jak bardzo Howard Webb skrzywdził gości dyktując jedenastkę, nie zamierzam jednak podejmować: nawet jeśli skrzywdził, to przecież nie był to powód, żeby załamać ręce i popełnić szereg prostych błędów przy kolejnych bramkach. Banalna prawda numer trzy: nie oglądaj się na sędziego, kibiców, dziennikarzy, na boisku zależysz tylko od siebie.
W tym sensie futbol nie jest okrutny. Futbol jest racjonalny, przewidywalny i obliczalny. W futbolu wygrywają lepsi. A o zwycięstwie lepszych przesądzają nie okoliczności zewnętrzne, jak pomyłka sędziego, ale trafne decyzje menedżera, podejmowane kiedy nic nie jest jeszcze przesądzone. Zamienia Aaron Lennon (wspierany jeszcze przez Vedrana Corlukę) popołudnie Patrice’a Evry w piekło? Proszę bardzo: dołóżmy Francuzowi do pomocy Wayne’a Rooneya, który poświęci się dla drużyny, harując pod obiema bramkami, a zarazem stworzy wolną przestrzeń na boisku dla pozostałych trzech przedstawicieli najlepszego kwartetu ofensywnego świata: Ronaldo, Teveza i Berbatowa. Ale, ale: czy tylko ja odniosłem wrażenie, że Bułgar rozegrał tym razem całkiem dobry mecz?
PS Kwestia nieobecności w kadrze MU Ryana Giggsa powinna wyjaśnić się w ciągu kilku godzin. To w ten weekend, jeśli się nie mylę, ma się obdyć gala związana z wyboren Piłkarza roku.
Czy nie za dużo obiektywizmu? Co z emocją kibica? Gdyby nie Howard Webb, znów ten Webb…, wszystko mogloby wyglądać inaczej. Może MU strzeliłby i tak, ale może nie tak prędko i np zabrakłoby czasu, by wygrać. Skoro to się dzieje w głowach, to oni też by się zaczęli denerwować. Pod koniec sezonu nie są już tacy odporni. Szkoda szansy.
No nie oszukujmy się – Manchester w chwili obecnej jest nie do przejścia. Myślę, że gdyby podczas meczu mogły grać 3 drużyny jednocześnie i gdyby dołączyć Czerwone Diabły do obsady ostatniej potyczki Arsenalu z Liverpoolem, podopieczni Alexa Fergusona rozgoniliby to całe towarzystwo. Pewnie będę tutaj nieco wyobcowany – ale cieszę się z porażki Tottenhamu, gdyż toczy on bezpośrednią walkę z West Hamem o Ligę Europejską. Terminarze napięte, połowa drużyny w szpitalu, piłkarze wycieńczeni sezonem – ach witaj końcowa fazo sezonu! Futbol jest przede wszystkim piękny a swe piękno w dużej mierze czerpie właśnie z tego okrucieństwa o którym Pan pisał. Temat godny greckiego filozofa.Zapraszam do przeczytania luźnego raportu z dzisiejszych Derbów Londynu: http://papuda.blox.pl/2009/04/Pietruszka-zdobyta.html
A mi wlasnie ten obiektywizm sie podoba w tym blogu. Autor, mimo ze jest kibicem Kogutow nie rozpacza nad karnym (wobec ktorego po 4 powtorkach nie mam pewnosci czy byl czy nie, gdyz Carrick zdazyl kopnac pilke w bok i zaczal obiegac Gomesa, nie jestem w stanie stwierdzic czy bramkarz dotknal pilki, jesli tak to minimalnie – ciezko za taka decyzje winic sedziego) i umie docenic klase przeciwnika, gdyz zarowno zmiana Fergusona (z czego najwazniejsza czescia bylo przesuniecie Rooneya – 2 asysty i 2 gole z tamtego rejonu) jak i ambicja pilkarzy (najlepszym przykladem byl Ronaldo, walczacy o kazda pilke a pierwszy raz bezradnie rozkladajacy rece jak bylo juz 5-2) staly na swiatowym poziomie. Niestety Tottenham w 2 polowie zapomnial jak sie gra w pilke, od 50 minuty grali na czas, przed karnym moze 3 razy byli na polowie Manchesteru po karnym drugie tyle. Pierwsza polowa byla w ich wykonaniu naprawde dobra. Wynik moze nieco na wyrost, jednak w obronie jedynie wolne Ronaldo robily troche szumu. Berbatov zagral najlepszy mecz od kiedy przyszedl do Manchesteru. Troche to smutne (jesli zobaczy sie co wyprawial duet Rooney-Ronaldo) a troche pocieszajace.
Meczu wprawdzie nie oglądałem, ale jeśli mówimy tu o karnym z którego Ronaldo strzelił gola, to nie może tu być mowy absolutnie o żadnej pomyłce. Karny ewidentny, oby tylko takie gwizdał Weeb;-) Tu nie ma żadnych wątpliwości. Carrick dotyka pierwszy piłki i wtedy bramkarz w niego wjeżdza i koniec. Tyle wystarczy . Karny. A swoją drogą, United pokazali prawdziwie diabelski charakter!!!
Nie wiem o co wam (zresztą wszystkim 😉 chodzi z tym karnym. Przecież to było ewidentne. Gomez nie dotknął piłki a z Carrickiem kontakt był. Nic więcej chyba nie trzeba. Sam pamiętam mecz MU w FA cup w poprzednim sezonie i sytuacja była podobna. Kuszczak też ledwo co dotknął gracza pompek i karny był.
Narażę się po raz pierwszy: karnego nie było, przyznaje to nawet Alex Ferguson. Polecam choćby analizę dziennikarzy zaproszonych przez Sky Sports do podsumowania wydarzeń soboty: http://www.skysports.com/story/0,19528,11675_5242186,00.htmlale w podobnym tonie głos zabierają niemal wszystkie media. Nie chciałbym jednak rozwijać tego wątku, bo jakkolwiek MU nabrał wówczas wiatru w żagle, to błędy obrońców Tottenhamu przy kolejnych bramkach były ewidentne.
Cóż moge powiedzieć, miałem wielką nadzieję, że Tottenham wygra. Ta gra MU nie jest wcale taka świeta (oczywiście świetne 45 minut) ale mają sporo szczęścia. Mam tylko nadzieję, że MU przegra w Middlesbrough i walka o tytuł będzie naprawdę do samego końca.
Ostateczny argument: Howard Webb przyznał się do pomyłki. Poinformował o tym dawny sędzia międzynarodowy Dermot Gallagher i piszą o tym wszystkie angielskie gazety.
Wiem, że się przyznał. Dla mnie karny był. Przynajmniej z tego co na meczu widzialem, Gomes piłki napewno nie dotknoł. Nie oglądałem powtórek poza tymi w trakcie meczu. Co by nie było to wyniku już nie zmieni.
Jak jeden element może kompletnie odmienić Koguty widać było już w meczu z Blackburn. Do 80 minuty perfekt, a późnij czerwona kartka i pozamiatane. Tak jak tam Palacios nie powinien zobaczyć kartki, tak tu nie było karnego. Późniejsze błędy? Owszem było ich masa, ale Webb nie zwalniał, bo bramki na 4:2 też nie miał prawa uznać.
Pamiętam Rooneya jak był 17 latkiem na Euro, i potrafił w zasadzie tylko i wyłącznie (dla innych aż) uderzać z dystansu. Miał okropny drybling, a znakomitych podań nie kojarzę. A teraz? Czy jest coś na boisku, czego on technicznie albo taktycznie nie potrafi? Pomijając zawieruchę z karnym (którego nie było), to Rooney niesamowicie podał do Carricka w tej sytuacji. Potem 2 asysty, niesamowite przerzuty na kilkadziesiąt metrów, podania prostopadłe, jak to mówią angole: 'cool finishing’, gra obronna, szybkość, kondycja, serce do gry, rzuty rożne, rzuty wolne; przecież Wazza to futbolowe przedsiębiorstwo! A ma dopiero 23 lata, może grać jeszcze ponad dekadę dla klubu, najlepiej w parze z Ronaldo..
Na tym blogu deklarowałem już nawet miłość dla Rooneya – choć ani on kobiecy, ani urodziwy. Nie wiem, czy kiedyś Wazza zostanie piłkarzem roku, pewnie nie, bo zawsze zdarzy się rewelacyjny sezon Ronaldo, Kaki, Messiego, jeszcze kogoś innego. Ale jeśli będzie dalej tak grał, jak gra i pokazywał takie umiejętności i (przede wszystkim) serce – może być najlepszym piłkarzem dekady – którejś. 🙂 Dla mnie jest najlepszy – bo tak jak pisałeś, potrafi wszystko. Messi czy Kaka, czy tym bardziej CR7 nie są tak uniwersalni, tak waleczni, mentalnie wygłodniali (i to zawsze). Wczoraj cieszyło mnie, że dobry mecz zagrał Berba i że waleczność pokazywał nawet Ronaldo, chciał, zależało mu, cieszył się jak cholera po strzeleniu drugiej bramki. Może to znak, że kryzys mija. Był ewidentny, ale chyba się kończy. Jeszcze tylko Vidić i Evra robią błędy, których dwa miesiące temu raczej nie robili, ale reszta znów zaczyna wyglądać dobrze, co daje nadzieję, na triumf w lidze (raczej pewny) i w LM. Byłoby cudnie,. 🙂
Na pewno szkoda, że ze wszystkich graczy MU jego akurat ominęła nominacja na piłkarza roku. Na pewno ma lepszy sezon niż np. Cristiano Ronaldo – co nie zmienia faktu, że akurat wczoraj również Ronaldo grał bardzo dobrze.
Chciałbym tylko zauważyć, że w poprzednim sezonie Ronaldo sobie samemu zawiesił poprzeczkę tak wysoko, że w świetle tego, wszelkie jego wyczyny w tym sezonie wypadają blado. To jest racja, Ronaldo gra gorzej ale wciąż dobrze. Jest liderem klasyfikacji strzelców. Poprzedni sezon miał jednak tak wybitny, że chyba nie do powtórzenia. A Rooney to jest chłopak jak złoto, wariat ale w pozytywnym znaczeniu tego słowa. Waleczny, bramkostrzelny zreszta każdy wie jakie ma zalety. Zaś wracając do karnego. Jeśli Alex Ferguson i inni fachowcy mówią, że nie było to co ja mogę biedny żuczek;-) Ale stwierdzam, że jak tam nie było karnego to ja już nie wiem jak wygląda karny.
Za takie mecze pokochalem Manchester United. Ich wola walki i dazenie do zwyciestwa nawet kiedy sytuacja jest beznadziejna wyroznia ten klub na tle innych.No i oczywiscie Alex Ferguson.Chyba tylko Hiddink jest tak dobrym fachowcem. Nie wierze zeby Liverpool ich dogonil. I mam nadzieje ze w finale Manchester spotka sie z Barcelona i zobaczymy najpiekniejszy mecz tego roku. Glory!!
Pewnie się czepiam, ale po raz kolejny zauważę, że w przeciwieństwie do meczy „4-4” gospodarze stracili 2 bramki by potem samemu strzelić ich 5. Tak powinien grać MISTRZ! Take me home United road, to the place I belong, to Old Trafford see United, take me home United road…w takich pięknych chwilach zawsze to śpiewam:)
„Przeciwko drużynie tej klasy i tej mentalności nawet Liverpool nie osiągnąłby pewnie tak dobrego wyniku, gdyby nie czerwona kartka dla Vidicia.”To jest najśmieszniejsze. Gdyby Vidic nie dostał czerwonej kartki… Gdyby Webb nie podyktował karnego przeciwko MU…Przecież, jak Pan sam wspomniał, jeden błąd nie usprawiedliwia kolejnych. (dla udowodnienia cytat: „przecież nie był to powód, żeby załamać ręce i popełnić szereg prostych błędów przy kolejnych bramkach.”Proszę o wytłumaczenie, bo nie rozumiem.
Błąd sędziego to coś innego niż jeden zawodnik mniej na boisku. Kiedy Tottenham stracił gola po błędzie sędziego, wciąż miał jedenastu tych samych piłkarzy. Bo czerwonej dla Vidica obrona była pozbawiona ważnego gracza (na jego kretyńskie życzenie, bo tamten mecz w wykonaniu Serba był koszmarny) i drużyna odrabiając straty musiała się odsłaniać. I tu brak środkowego obrońcy ich położył – stracili więcej goli niż zasługiwali. Tymczasem Koguty wczoraj po błędzie Webba wciąż prowadziły i mogły piłkarsko pokazać, że są dość dobrzy do obrony wyniku. Nie usprawiedliwam błędu sędziego, ale pytanie jest absurdalne, bo sytuacje, o których pisze Michał, są zupełnie odmienne.
Narażę się po raz drugi (a może nie?). Jak pamiętasz, zanim Vidić dostał czerwoną kartkę, przegrywający jedną bramką Manchester był w gazie – wydawało się, że wyrównanie wisi na włosku, weszli Scholes, Berbatow i Giggs… Napisałem to, co napisałem, bo byłem i jestem przekonany, że wynik tamtego meczu nie odzwierciedlał przebiegu wydarzeń na boisku. I dodałem słowo „pewnie”, bo nie jestem fundamentalistą 🙂
Tyle tylko ze za faul Vidicia(który jak najbardziej się zdarzył) został przyznany wolny dla Liverpoolu i natychmiast zrobiło sie 3:1-a taki wynik i tak by miał miejsce niezależnie czy Vidić by wyleciał czy nie-pozatym Vidić grał zle w tamtym spotkaniu,popełniał duże błędy i jestem pewien ze United by nie odrobili tych 2 bramek tak czy inaczej
Bardzo nam się to Premiership w końcowej fazie sezonu rozhulało, praktycznie co tydzień wyniki i mecz z kosmosu! Podczas, gdy jedni świętują zwycięstwo, inni załamują ręce. Nie mówię tu o drużynie Tottenhamu, którego walka o 7. miejsce nie jest jeszcze wcale zakończona, mówię o moim Evertonie. Wczoraj mieliśmy przykład istnego fatum trzymającego się tej drużyny. Podczas tego sezonu mieliśmy mnóstwo kontuzji (brak 4 napastników…) krótkoterminowych i 3 długoterminowe (Arteta, Yakubu, Anichebe) – kontuzje kluczowych zawodników. Podczas pojedynku z City, David Moyes wykonał 3 zmiany w 60. minucie (co jest kompletnie nie w jego stylu), a 3. minuty później więzadła zerwał Phil Jagielka. Premiership potrafi dostarczyć mnóstwo pozytywnych piłkarskich emocji (vide wczorajszy mecz, czy ubiegłotygodniowy Arsenal – Liverpool), ale szkoda, że dostarcza też tych bardzo negatywnych…A co do Spurs, to ja pozostawałem optymistą po pierwszych 45. minutach. Liczyłem, że Tottenham po raz kolejny zamiesza w czubie tabeli. Pozostaje mieć nadzieję, że w ostatniej kolejce to właśnie Londyńczycy zadecydują o tytule mistrza Anglii 😉
To była pierwsza porażka Spurs w tym sezonie z ekipą z top4. Wiadomo było, ze z United na OT będzie ciężko, bo na 16 ostatnich potyczek na OT ugrali tylko 3 punkty (3 remisy). Choć ja po 1 połowie miałem nadzieję na niespodziankę, to jednak Diabły pokazały rogi 😀 Brawa dla nich, gdyby ten mecz przegrali – mieliby tyle samo punktów co Liverpool i 1 mecz zaległy, biorąc pod uwagę ciężkie spotkania przed nimi wcale nie byliby pewni tytułu. A tak, mają w miarę bezpieczną przewagę.
Widzę, że dalej nie odpuszczasz drużynie z Liverpool’u. Uważasz, że ich świetne mecze to przeciwnko MU,Realowi,Chelsea,Arsenalowi,AV to tylko przypadek no może niech tak będzie. Co do wczorajszego meczu, kapitalne 45 minut Tottenhamu i następne 45 to pełna kompromitacja. Karny był nie ma co do tego wątpliwości, był to podobno przypadek co w meczu MU-Liverpool kiedy to nie wiadomo po co Reina wyszedl z bramki. Ten sam błąd wczoraj popełnił Gomes. Mało tego nie wiem na jakim kanale oglądaliscie wczoraj mecze ( Ja na Fox’ie) komentator nie był pewny czy to nie czerwona karta ale już mniejsza o to. Katastrofalny mecz Corluk, diabły obracało go na każdą stronę. Widzę też błąd Redknapp’a widząc co się dzieje powinnien natychmiast dokonać korekty. Nie zgodzę się, że ten mecz nie był do wygrania bo był. Tylko trzeba było tylko wyjść i grać a nie stać i przyglądać się jak piłka wpada do bramki. Czytając ten wpis odczuwam wielkie rozgorycznie kibica Tottenhamu wczorajszym meczem. Mi też szkoda Tottenhamu bo to pierwsze 45 minut były naprawdę świetnie rozegrane.
Jestem rozgoryczony umiarkowanie, to znaczy jak przeciętny kibic Tottenhamu, który zdołał się przyzwyczaić 🙂 I naprawdę: nie mam nic do Liverpoolu, a już absolutnie nie uważam, że świetne mecze przeciwnko MU, Realowi, Chelsea, Arsenalowi i AV były – jak piszesz – przypadkowe. Ba, wczoraj Liverpool pokazał po raz kolejny, że walka o tytuł będzie się toczyć do końca. Próbowałem wyżej wyjaśnić, że dając przykład tamtego meczu z Manchesterem nie zamierzałem umniejszać osiągnięcia Liverpoolu (mam nadzieję, że mi się udało).
Meczu nie oglądałem ale skróty z MOTD i analizy pomeczowe jak najbardziej :)Oczywiście masz rację Michale, że w tym przypadku futbol okrutny nie był. Że wygrała drużyna lepsza, której bardziej zależało chyba na wygranej. Porównanie do rekina trafne nad wyraz, bo gdy MU poczuło krew (bramka z karnego) rzuciło się na Koguty z całym impetem.Tylko, że ten karny. Zobacz, że skoro (ja) Kanonier obiektywnie oceniający sytuację mowi, że to był ewidentny błąd Webba to jednak był to ważny moment meczu, nad którym można pochylić się na chwilę. Jak wcześniej zaznaczyłem meczu nie oglądałem ale z tych fragmentów wyłania się oczywista prawidłowość – do tego karnego wszystko szło w miarę zgodnie z planem Redknappa. I kto wie jak mogłoby się to skończyć gdyby karnego nie było.Jako że w środę gramy z Diabłami w LM bardzo liczyłem na to, że 0:2 utrzyma się nieco dłużej a gracze Fergusona napracują się znacznie mocniej ;-)www.arsenal.blox.pl
No i stało się, wbrew przewidywaniom wielu osób Ryan Giggs Piłkarzem Roku. Jak najbardziej zasłużenie…
Podaj argumenty na potwierdzenie tego co napisałeś-i mam pytanie czy piłkarz roku jest przyznawany za całokształt kariery?
Zanim o argumentach, to oczywiście nigdy nie będzie tak, że wybór będzie bezdyskusyjny i poza wszelkimi wątpliwościami. Szkoda mi np. Rooneya który chociażby wśród nominowanych znaleźć się powinien. Ale wracając do Giggsa trzeba zadać sobie pytanie o kryteria w przyznawaniu tej nagrody. Ronaldo (lider w klasyfikacji strzelców), Gerrard (największy wpływ na oblicze zespołu), Ferdinand i Vidic (najlepsi w lidze na swoich pozycjach). Wreszcie Giggs grający najlepiej wtedy kiedy zespół tego najbardziej potrzebuje, wprowadzający spokój na boisku i w szatni, mający ważne asysty, świecący przykładem młodym zdolnym. Oczywiście dziwne, że Giggs nie dostał tej nagrody nigdy wcześniej, ale równie dobrze mógł otrzymać ją tym razem, zwłaszcza że MU jest liderem do czego Giggs na pewno się przyczynił. I nie zapominajmy o jednym – tę nagrodę przyznają sami piłkarze, nie widzę powodu dla którego mieli by bezpodstawnie gloryfikować Giggsa.
Dwie kwestie może coś tu rozjaśnią: po pierwsze, proces głosowania zakończył się bodaj miesiąc temu, a w każdym razie np. przed feralnym występem Vidicia w meczu z Liverpoolem (stąd wielu komentatorów spodziewało się, że to Serb zostanie piłkarzem roku). Po drugie, nagroda dla Giggsa może i jest nagrodą za całokształt twórczości, ale podobne gesty środowisko robiło i wcześniej, honorując np. Teddy’ego Sheringhama. Świat piłkarski otrzymuje fenomenalny wzór do naśladowania.
Dokładnie tak, gdyby wybierała 5-osobowa komisja to można by się przyczepiać ale WYBORU DOKONALI SAMI PIŁKARZE, którzy wiedzą najlepiej przeciwko komu najgorzej im się grało. Ale oczywiście cały Damianek, jak powiesz mu „a” to on Ci odpowie „b”. Jak Ty mu powiesz „Anglia” to on ci „Albania”, w ten deseń, tak więc luz, Giggs jest kozak.
Jestem, jak wiadomo, zwolennikiem nagrody dla Giggsa, pisałem o tym na blogu dwukrotnie, zaczynając jeszcze w lutym. Ale przeczytałem dziś ciekawe statystyki, dotyczące a) liczby meczów ligowych rozegranych w pierwszym składzie, b) wejść z ławki rezerwowych, c) bramek piłkarzy roku w ciągu ostatnich kilkunastu lat. Wygląda to tak:1992-93: Paul McGrath (Aston Villa), 42 / 0 / 41993-94: Eric Cantona (MU), 34 / 0 / 181994-95: Alan Shearer (Blackburn), 42 / 0 / 341995-96: Les Ferdinand (Newcastle), 37 / 0 / 251996-97: Alan Shearer (Newcastle), 31 / 0 / 271997-98: Dennis Bergkamp (Arsenal), 28 / 0 / 161998-99: David Ginola (Tottenham), 30 / 0 / 31999-00: Roy Keane (MU), 28 / 1 / 52000-01: Teddy Sheringham (MU), 23 / 6 / 152001-02: Ruud van Nistelrooy (MU), 23 / 3 / 232002-03: Thierry Henry (Arsenal), 37 / 0 / 242003-04: Thierry Henry (Arsenal), 37 / 0 / 302004-05: John Terry (Chelsea), 36 / 3 / 32005-06: Steven Gerrard (Liverpool), 32 / 0 / 102006-07: Cristiano Ronaldo (MU), 31 / 3 / 172007-08: Cristiano Ronaldo (MU), 31 / 3 / 312008-09: Ryan Giggs (MU), 12 / 12 / 1Czyli, by sparafrazować Churchilla, nigdy wcześniej tak niewiele nie wystarczyło, by osiągnąć tak wiele…
Ta statystyka faktycznie daje do myślenia, choć nie zmienia mojej opinii o słuszności wyboru. Jak wiadomo są kłamstwa, wielkie kłamstwa i statystyki:))) A tak poważnie to zastanawia mnie fakt przyznania tej nagrody Giggsowi zwłaszcza w obecnym sezonie, najciekawszym i najbardziej wyrównanym od lat. Okazuje się bowiem, że te widowiska tworzą jednak całe zespoły a o pojedynczych bohaterów chyba coraz trudniej. Taką mam tezę choć nie wiem czy słuszną…
Jak dla mnie dobra teza. To jest sezon drużyn, nie indywidualności. A skoro tak, to nagroda może być dla człowieka symbolu-drużyny.
Drogi kurczaczku z krainy bum bum-moim zdaniem nagroda ta bardziej należała sie kilku innym zawodnikom-natomiast mam świadomość iz piłkarze chcieli oddać hołd wielkiemu Giggsowi dlatego ustalił iż to on orzyma nagrodę tym bardziej iż nigdy wcześniej niczego podobnego nie dostapił(co sie wydaje niemożliwe)-ogólnie w porządku,ale…w ciągu tego roku było co najmniej klku piłkarzy którzy bardziej na nią zasłużyli postawą na boisku-piszą to nawet na BBC
No jak nie przekroczyla jak przekroczyla? Skad wiesz ze nie mial prawa tego widziec? Mnie wzrok nie myli, nie wiem jak z Twoim, ale na tych powtorkach widac jak pilka wtacza sie do bramki i Mordic ja wypycha na linie. Nie bede robil screena w momencie kiedy jest za linia bo to juz troche zenujace. Zostawmy jednak lepiej ten temat bo bardziej opiera sie on o wiare a nie wiedze =) Co do nagrody Giggsa jest dla mnie oczywistym, ze jego forma z tego sezonu nie byla najwazniejsza przy glosowaniu. Mysle, ze pilkarze docenili przede wszystkim wiek, ktory jak na pomocnika (czasem skrzydlowego) jest niesamowity. Statystyki w tym sezonie za Ryanem nie przemawiaja (chociaz ma sporo asyst). Jednak w NAJWAZNIEJSZYCH spotkaniach byl wyrozniajaca sie postacia w druzynie, czesto myslalem ze gdyby zamiast Ronaldo biegal drugi Giggs wynik bylby lepszy. I nie ma co sie wsciekac, ze nagrody nie dostal ktos inny, bo to najwieksza grajaca ikona Premiership i dla mnie sama swoja postawa, rozwaga i doswiadczeniem jest najlepszym pilkarzem tego sezonu.
zasłużenie? no nie wiem … Giggsa bardzo cenię, jednak czy pokazał on w tym sezonie coś czego nie pokazywał we wcześniejszych? Czy może przyznano mu tę nagrodę za to, że jest już taki dość wiekowy i warto żeby tak świetny zawodnik w koncu został Graczem Roku? Czy gorzej od niego grał Ireland, Ashley Young, czy Rooney, którzy nie zostali wybrani do tej 6 nawet!? Czy nie jest z tą nagrodą tak jak z nagrodami dla zmarłych polskich muzyków, których przez całą karierę nikt nie docenił i nie dał żadnej ważnej nagrody, a jak tylko odeszli z tego świata, to nagle wszyscy dojrzeliśmy jacy to świetni artyści? Czy nie tak samo jest z Giggsem, który niedługo będzie kończył karierę? Przecież w tym sezonie nawet nie grał regularnie, jeśli już jego wybrali, to czemu nie Benayouna – przecież grał moim zdaniem przez cały sezon lepiej od Giggsa, też go nie doceniano a tu proszę …
albo z Oscarem dla Scorsese. Zrobił mase dobrych filmów, ale nikt nie kwapił się żeby to docenić, no to dali mu, na pocieszenie, za remake flmu chinskiego. Nawet dobrze mu to wyszło, tak jak Giggsowi wejscia z ławki, ale niesmak pozostał.
Michał, pięknie rozpocząłeś notkę na blogu. Piszę dlatego, że w momencie jak mecz się skończył, to odwróciłem się do mojej młodej i kumpla i powiedziałem coś w ten deseń: ” Jak byłem w liceum, a to było już jakiś czas temu, to mieliśmy takie fajne powiedzenie – nie wqr…j lwa, bo lew to ja”. Początek wpisu, z oczywistych względów lekko zmodyfikowany, z olbrzymią przyjemnością znalazłem u Ciebie na stronie :-))))Mecz był absolutnie fenomenalny. Czekałem na koniec przerwy z zaciśniętymi zębami, bo wiedziałem że coś się musi wydarzyć, że SAF tak tego nie odpuści. No i działy się cuda. Byłem zachwycony, zaangażowanie, pasja, poświęcenie wszystkich mnie po prostu kładło. W pierwszej połowie co prawda położyli mnie kilkakrotnie Vidic z Ferdinandem, no i wspomniany przez Ciebie Evra, no ale potem już poszło. Nawet Byczek (tak C-Rona nazywa moja kobita), fenomenalnie zaczął biegać i przestał marudzić na Webba. Jak w zegareczku, tak to pięknie chodziło. Rzuciło mnie tylko jedno (w zasadzie dwa zdania) w Twoim wpisie. Na serio uważasz, że Ronaldo, Teveza i Berbatowa to najlepszy tercet? Hmmm, powiem szczerze, jak widzę Bułgara, jak knoci, rzadko kiedy konstruuje, się przewraca, trzyma bez sensu piłkę, leci do rogu lub linii ciągnąc za sobą 2 obrońców … No nie wiem, czy on tam jeszcze pasuje? Skoro nawet na Old Trafford na niego buczą, co jest? Nie cieszy się sympatią kibiców? Mają go dość?Pozdrawiając serdecznie i gratulując GiggsowiTomas_h
Nie tercet, tylko kwartet: Ronaldo, Berbatow, Rooney, Tevez. Wszyscy czterej byli na boisku. Czy jest drugi zespół na świecie z taką siłą w ataku?
Kusi mnie żeby odpowiedzieć Messi-Henry-Eto’o, z biegającymi z tyłu Xavim i Iniestą. Ale przecież jestem fanem MU, więc nie mogę tak odpisać :-))))
Na Berbę nie buczą kibice United. Buczeli fani Spurs…Odsyłam do największego forum United po potwierdzenie.
A skąd się wzięła ta miłość? Uświadomisz kolegę?
Jako kibic Liverpoolu nie mogę ukryc rozgoryczenia. Gdyby od początku ManU dyktował warunki, zdobywał bramki nie miałbym pretensji do piłkarzy Tottenhamu, bo trzeba byłoby powiedziec, że byli po prostu słabsi. Jednak jeśli 45 minut potrafią tak utrudnic grę mistrzom Anglii zdobywając 2 bramki, to nie rozumiem jak jedna kontrowersyjna bramka może ściąc całą pewnośc siebie, Nie rozumiem.
Co Pan o tym myśli? http://futbolnet.pl/wiadomosci/giggs-pilkarzem-sezonu-przeciez-to-litosc
Cytat z tego artykułu:”Ten sam szkoleniowiec niedawno wypalił jednak, że Giggs powinien zgarnąć tytuł Piłkarza Sezonu 2009 w Anglii (de facto najlepszego w sezonie 2008-09), bo… zapisał piękno kartę w historii futbolu! Kiedyś, dawno, ale zapisał.” – koniec cyatu. Ktoś kto popełnia takie błędy ortograficzne może najpierw powinien się wziąć za naukę a nie wypisywac bzdury.
http://videos.sapo.pt/RK1pZ4olBpvKCg8nLGsR – bramka na 4-2 18 sekunda gdyby ktos mial watpliwosci
ja mam wątpliwości, a już napewno powinni mieć je sędziowie. Boczny nic nie sygnalizował, Webb, który był na 20 metrze nie miał prawa widzieć, że piłka CAŁYM OBWODEM przekroczyła linię.
Jaka jest różnica między NEWCASTLE a Alan`em Shearer`em????????// Shearer`a bedzie mozma obejrzeć w Match od the Day w przyszłym sezonie…… ahahahahahahahahaah taki dżoke ze Special 1 TV