Kiedy to się zaczęło psuć? Bo przecież w ogóle zaczęło się całkiem nieźle: efektownymi zwycięstwami nad Portsmouth, Middlesbrough czy Sunderlandem, dobrą grą Deco i „brazylijskim” ustawieniem z Bosingwą i Ashleyem Cole’m biegającymi jak Cafu i Roberto Carlos… Za mało mam czasu, żeby zacząć to teraz dogłębnie sprawdzać, ale zaryzykuję tezę, że początek kłopotów Scolariego to odejście Steve’a Clarke’a, naturalnego łącznika między trenerem z zagranicy (Brazylijczyk nie był przecież pierwszym obcokrajowcem w tej roli) a piłkarzami i klubem. To Clarke znał Premier League jak mało kto i to on zajmował się prowadzeniem treningów – w ostatnich miesiącach zastrzeżenia do ich intensywności, zwłaszcza jeśli idzie o pracę nad stałymi fragmentami gry, zgłaszali ponoć Frank Lampard i John Terry.
Podaję nazwisko obecnego asystenta Gianfranco Zoli już na początku tego wpisu, bo mam wrażenie, że jeden z najbardziej prawdopodobnych scenariuszy, jakie rysują się przed Chelsea, to triumfalny powrót obu panów na Stamford Bridge. Z punktu widzenia kibiców to zresztą scenariusz wymarzony (do klubu wracają ludzie związani z nim od lat, Zolę wybrano nawet najlepszym piłkarzem w historii Chelsea), z punktu widzenia Romana Abramowicza i Petera Kenyona zaś – bardzo sensowny, bo duet Zola-Clarke okaże się z pewnością tańszy niż panowie Hiddink, Rijkaard czy ten, no, jak mu tam, obecny trener Interu… Mimo kryzysu ekonomicznego, w jakim pogrążony jest West Ham, praca, jaką wykonują w tym klubie dawni koledzy z Chelsea przynosi nadspodziewanie dobre efekty (może umiejętność zarządzania w kryzysie będzie zresztą jeszcze jednym atutem dla również dotkniętego jego skutkami Abramowicza). Wczorajszy mecz z MU to kolejny dowód na potwierdzenie tezy, że West Ham odbił się od dna. Zola w ciągu paru miesięcy oswoił się na nowo z ligą angielską, a trudno sobie wyobrazić, żeby cokolwiek było go w stanie zatrzymać, jeśli Chelsea zdecyduje się złożyć ofertę.
Mógłbym oczywiście popaść w rytualne narzekania na naturę współczesnej piłki (czy współczesnego świata w ogóle): że jest bezwzględny, żąda natychmiastowych wyników itp. Mógłbym powtarzać za Alexem Fergusonem krytykę mediów, zwłaszcza tabloidów, rywalizujących z portalami i telewizją, więc każdą porażkę opisujących w kategoriach trzęsienia ziemi, a dwie porażki z rzędu – trzęsienia ziemi i tsunami razem wziętych. O ile jednak przed ośmioma miesiącami broniłem Awrama Granta z przekonaniem, tym razem decyzję Romana Abramowicza przyjmuję bez zdziwienia (skądinąd: wciąż się zastanawiam, czy Izraelczyk musiałby odejść, gdyby John Terry nie spudłował w Moskwie?). Grant i Mourinho zdołali wygrać 67 proc. meczów, Scolari – 55 proc. To pierwsza z różnic między Brazylijczykiem a poprzednikami. Kolejną był upadek twierdzy Stamford Bridge (porażki z Arsenalem i Liverpoolem), a może najważniejszą: kompletne załamanie stylu gry zespołu w ciągu ostatniego miesiąca. Można, oczywiście, tłumaczyć wyrzuconego menedżera kontuzjami, ale bardziej zdziesiątkowany w tym sezonie MU radzi sobie o niebo lepiej.
„You don’t know what you’re doing” – śpiewali kibice podczas sobotniego meczu z Hull i rzeczywiście: Scolari często zdawał się nie wiedzieć, co robi (zwłaszcza jego zmiany rzadko odmieniały losy meczów…). Podobne opinie dochodziły z szatni Chelsea, co – jak twierdzi Phil McNulty – znajdowało odbicie w postawie piłkarzy na boisku. Ciekawe zresztą, kim byli sfrustrowani informatorzy mediów. Długo leczący kontuzję Drogba? A może właśnie Lampard i Terry, co czyniłoby sprawę poważniejszą? W każdym razie w takiej drużynie wzajemny szacunek między piłkarzami a trenerem to jeden z niezbędnych kluczy do sukcesu. Zwłaszcza po czasach Jose Mourinho.
Dziwne: kiedy zatrudniano Scolariego byłem przekonany, że skoro poradził sobie z wybujałym ego reprezentantów Brazylii czy Portugalii, nie będzie miał problemów z żadną drużyną na świecie. Z miesiąca na miesiąc jednak Brazylijczyk gasł. Może sam był przemęczony? Czymś innym jest bycie selekcjonerem kadry i prowadzenie zajęć z piłkarzami przez kilkanaście dni w roku, a czymś innym codzienna harówka w tak wymagającej lidze jak angielska i w klubie, który standardowo rozgrywa 50 meczów w sezonie. Przypominam sobie, jak wycofał się z wyścigu do posady trenera reprezentacji Anglii, przerażony piekłem, które media z Wysp urządziły pod jego domem natychmiast gdy pojawiły się pogłoski, że kandyduje. Nie wytrzymał obciążenia?
A może to piłkarze Chelsea nie wytrzymywali już obciążenia? Niewątpliwie ten zespół w tym składzie personalnym najlepsze lata ma już za sobą (patrz: średnia wieku) i wymaga przebudowy. Tu Brazylijczyk miał niewątpliwie pecha: kiedy przychodził Mourinho, mógł właściwie wydać na nowych piłkarzy każde pieniądze. A teraz mamy kryzys i Roman Abramowicz boleśnie odczuwa jego skutki. Właściwie to coraz boleśniej: zerwanie trzyletniego kontraktu ze Scolarim może kosztować Chelsea nawet 15 milionów funtów odszkodowania, co oznaczałoby że trzem zwolnionym w ciągu ostatnich półtora roku menedżerom Rosjanin zapłaci w sumie… 40 milionów.
Zostawmy jednak te wyliczenia. Czytam pierwsze komentarze prasy i kibiców, i odnoszę wrażenie, że tak naprawdę nikt nie będzie tęsknił za Scolarim. Futbol jest okrutny. Kogo wypluje następnego?
Wykupywanie trenerów w trakcie sezonu to moim zdaniem straszna praktyka (Tottenham ostantio wykupil 2 pod rząd), zarówno ze strony klubu jak i samej osoby zainteresowanej. Bo jaką wiadomość przekazuje taki trener? „Nie obchodzi mnie gdzie pracuje, wy płacicie mi więcej więc super, poczekajmy do nastepnej oferty”. I jak ma taki trener wymagać od piłkarzy lojalności i poświęcenia? Przecież dał się wykupić raz, czemu nie miałby opuścic drużyny znowu po kilku miesiącach? A nie rozmawiamy tu już o piłkarzach, którzy mają ograniczoną karierę i chcą wyciągnąć z niej jak najwięcej. No i jak już pisałem, Obama byłby dobry, no i zarabia 400tys dol na rok, czyli jeszcze do tego naprawde tani.
Nazwisko Clarke’a to żadna nowość, przynajmniej dla kibiców Chelsea. On już powinien objąć schedę po Mourinho ale chyba Abramowicz, Kenyon i Arnesen chcieli mieć więcej wpływu i informacji co się faktycznie dzieje za drzwiami szatni Chelsea, bo przecież w ostatnich tygodniach Mourinho to było dobrze zabezpieczone pomieszczenie (no, nie dla Ukraińskiego szpiega za 30mln). Również po Grancie powinien Clarke otrzymać szansę – tak się nie stało i nie ma co się dziwić, że zawiedziony poczynaniami klubu odszedł tam, gdzie rzeczywiście będzie szanowany, a i atmosfera pracy dużo lepsza. I rzeczywiście upadek Chelsea w tym sezonie zaczął się od odejścia Steve’a do West Hamu.. Potem już było tylko gorzej – Scolari przez kilka tygodni powtarzał mantrę o 'planie B’, a jak się dzisiaj okazuje on nie miał nawet planu A dla The Blues w razie kłopotów, które szybko nastały. Bajka z Barzylijczykiem dla kibiców Chelsea skończyła się równie szybko jak zaczęła, z tym, że horror trwał dłużej i pozostawił nas na czwartej pozycji w lidze, z drużyną rozbitą psychicznie i mentalnie. Scolari musiał odejść i dobrze, że Roman Abramowicz zdecydował się już teraz pokazać mu drzwi z napisem EXIT. Jak już napisałem u siebie na blogu, ta inwestycja Abramowicza (czyli wypłacenie odszkodowania i 'powitalnego’ dla następcy) pokazuje, że Rosjanin nie ma zamiaru sprzedawać klubu i nadal żywo interesuje się wydarzeniami na Stamford Bridge mimo, że dawno go nie widziano w jego loży honorowej. To mnie, jako kibica Chelsea, bardzo cieszy.Teraz czas na ruletkę, a co do pytania kończącego tekst to myślę, ze następnym 'wyplutym’ będzie Gareth Southgate, który leci całkowicie na opinii, ponieważ pomysły na ratowanie Boro skończyły mu się w listopadzie.
Panie Michale, nie mogę się zgodzić. Futbol nie jest okrutny, futbol to nie organizacja charytatywna. Scolari nie dawał nadziei ANI na ten sezon ANI następny. Jakby jeszcze grał młodymi zawodnikami, nikt by go nie zwolnił. Mówiono by, że odbudowuje Chelsea na kolejne sezony. Ale on mecz w mecz męczył tych samych piłkarzy w bezproduktywnej taktyce. Nie mógł nic zmienić, bo:a) jako selekcjoner i mecz co miesiąc taktykę zmieniał co pół roku;b) nie miał mu kto doradzić bo tych dwóch asystentów (jeden łysy drugi z wąsem) to tylko marionetki bez charakteru.Nie pamiętasz jak rok temu to Clarke (a nie Grant) podbiegał do linii bocznej i krzyczał co mają grać? Nie pamiętasz wielu artykułów w prasie, że to Clarke wchodził kopniakiem do szatni w przerwie i ochrzaniał piłkarzy, a Grant siedział cicho w kącie? Vide: 1 stycznia 2008 i zwycięstwo na Craven Cottage. Bohaterem został wówczas Ballack (kryptoreklama, zapraszam na bloga, jest tak krótka notka o Niemcu).Futbol jest sprawiedliwy – Chelsea pozbyła się balastu, który ciągnął w dół. Nie chcę ZNOWU robić za mędrca i proroka, ale o zwolnienie Scolariego błagałem już od dawna, a od początku stycznia niemalże na kolanach… Dzisiaj to życzenie się spełniło. Notka na blogu się tworzy, zapraszam rano – powinna już tam być :)Pozdrawiam ultraszczęśliwy i na nowo wierzący w Chelsea FC i włodarzy tegoż klubu,
@ Robbie, Michał ZachodnyW sprawach Chelsea polegam w zasadzie na Waszych opiniach. Jak zwykle jednak mam wątpliwości. Dlaczego niby Scolari miał grać młodymi zawodnikami? Rozliczano go przecież z wyników, a te przez pierwsze miesiące miał całkiem dobre. Wciąż zresztą Chelsea do lidera traci 7 punktów, ma szanse na zwycięstwo w Lidze Mistrzów i Pucharze Anglii…Wyobraźmy sobie, że Scolari (podobnie jak zresztą przed nim Grant) miał pomysł na przebudowę drużyny, stopniową, rozłożoną na dwa-trzy sezony. Albo wyobraźmy sobie, że rozmawiamy o dowolnym klubie ze światowej czołówki: czy jakikolwiek menedżer miałby w tej sytuacji komfort pracy, czy zostałby zwolniony po pierwszym gorszym miesiącu?Skądinąd jestem ciekaw, o jakich to młodych zawodnikach mówimy. Scolari, jak mi się wydaje, wystawiał najlepszych, jakich miał. Jego następca – pomijając euforię „miodowego miesiąca” – stanie przed tymi samymi problemami.Rzuciłem nazwisko Clarke’a świadom, że nie jest to dla Was żadna nowość. Pytanie, czy uważacie tę perspektywę za realną. Nie wierzę przy tym, że Clarke może otrzymać pracę samodzielnie – jeśli już to właśnie z Zolą. Gdybym kibicował Chelsea, byłbym tym „etosowym” wyborem zachwycony – chociaż pamiętałbym pewnie, jak skończyła się przygoda Glenna Hoddle’a jako menedżera jego ukochanego Tottenhamu. Trener z dobrym c.v. (obejmującym także Chelsea) witany był na White Hart Lane jak mesjasz, a skończyło się, jak się skończyło.
Nie są to proste sprawy. Czytamy, że o zwolnieniu zdecydował Abramowicz wbrew Kenyonowi – myślę, że akurat ten drugi zna się lepiej na rządzeniu klubem niż pierwszy. I że szatnia była mimo wszystko z Big Philem. Czy Abramowicz nie spanikował po Hull, nie przestraszyły go gwizdy? Każdemu wolno marzyć, ale przed Chelsea lata chude i osoba menedżera nie ma z tym nic wspólnego. Z tym składem, z tymi kontuzjami i wypaleniem Hiddink czy Mourinho cudów nie zdziałają
Scolari wszędzie się zarzekał, że stawia na młodych. Nawet w wywiadzie po zwolnieniu padły słowa, że chciał to zrobić ale ta okropna Chelsea nie kupiła mu Robinho. Co ma piernik do wiatraka?Tak, Scolari miał polecenie z góry, aby grać młodymi. Dlaczego podczas porażki na Old Trafford kamery częściej pokazywały Franka Arnesena aniżeli Petera Kenyona? Plan był, aby wydawać mniej na nowych piłkarzy, a zacząć grać skarbami z Akademii (które de facto zarabiają dużo). Ale zamiast Stocha, kibiców męczył co tydzień Malouda. Zamiast di Santo – Drogba. Zamiast Mancienne’a – Alex. Jedynie Bellettiego mógłbym tutaj obronić, jako ziomka z latami na karku, ale nadal charakterem i umiejętnościami do wygrywania. Reszta zawodników 30+ była stratą miejsca na boisku.Gorąco polecam ost wpis na moim blogu, mam nadzieję, że pomoże. Jakby jakieś pytania się pojawiły, chętnie obronię mój punkt widzenia :)http://robertblaszczak.blogspot.com/2009/02/kartka-z-meczownika-hull-i-koniec-ze.html
@ Robbie i Michał ZachodnyPrzeczytałem wpisy na Waszych blogach. Szczerze mówiąc, pozostawiają pewien niedosyt. To znaczy wiem, że się cieszycie i że zmiany były konieczne. Ale wciąż nie mogę się dowiedzieć, kiedy Scolari zaczął Was rozczarowywać i dlaczego tych ostatnich paru tygodni nie potraktowaliście po prostu jako „bad spell”. Coś takiego w końcu nieraz przytrafiało się Arsenalowi pod Wengerem…Przeczytałem też angielskie gazety, podejrzewam, że te same, co Wy. Oceniają Brazylijczyka powściągliwiej, a częściowo nawet tłumaczą. To dla mnie ciekawe, bo sam wciąż nie wyrobiłem sobie poglądu. Albo inaczej: nie zdziwiła mnie decyzja o zwolnieniu, ale nie miałem też poczucia, że była oczywista, bo Chelsea grała skandalicznie i bez nadziei na poprawę.A z tym stosunkiem do młodych to chyba zastępczy problem. Nikt by nie formułował takich zarzutów, gdyby ci starzy grali dobrze. Zresztą to nierzadki przypadek: zakręcający kurek pieniędzy prezes mówi, że nie będzie inwestowania w nowych piłkarzy, bo mamy wspaniałą młodzież, trzeba umożliwić jej rozwój etc.W jednym punkcie zgoda: Mancienne powinien otrzymywać więcej szans w Chelsea, a nie tułać się na wypożyczeniach. Skądinąd: co się stało z formą Carvalho?W polskich mediach dyskutuje się o naganności ewentualnych zaangażowań Beenhakkera w Feyenordzie. Hiddink tymczasem wyraził zainteresowanie poprowadzeniem spraw Chelsea do końca sezonu, mówiąc, że to w końcu tylko trzy miesiące i że nie będzie to kolidowało z jego pracą dla Sbornej. Ciekawe, choć zrozumiałe, skoro Abramowicz był sprawcą (sponsorem?) ściągnięcia Holendra do Rosji…
Kiedy to wszystko zaczęlo się psuć? Cóż – to też można zauważyć przeglądajac wcześniejsze wpisy na moim czy Robbiego blogu.. u mnie zostal skreślony w okolicach Świąt – dość brutalny timing;) Może wlaśnie dlatego, że każdy z nas już na bieżąco krytykowal poczynania Scolariego to byl przyzwyczajony do jego odejścia, w pewien sposób, rzecz jasna. Dlatego tego moglo zabraknąć i zabraklo w naszych tekstach. Guus Hiddink jako 'caretaker’? Czemu nie! Pewnie przyszykuje grunt pod następcę.. tylko pytanie gdzie? W Rosji czy w Chelsea? Sam jestem zafascynowany szybkim rozwojem wydarzeń, choć SkySports już rano pisalo, że w ciągu 24h sprawa nowego managera w Chelsea się wyjaśni. Wszystko na to teraz wskazuje.
@Michal Okonski,Sprawa jest prosta:Jak przegrywalismy za Mourinho, to wychodzac z meczu mialem wrazenie, ze wszystkie warianty zostaly wyprobowane, ze pilkarze grali na maksa, a rywal byl po prostu nie do przejscia w danym dniu. Zdarza sie, wszyscy jestesmy ludzmi. Bylem dumny, ze probowalismy.Za Granta bylo juz inaczej: pilkarze grali dobrze, ale czesto nie potrafili byc skupieni do konca, czasami z powodu zmian. Grant tez by polecial, ale w kulminacyjnym momencie mial wielkiego farta (vide: gol z masakrycznego spalonego w meczu z Newcastle i wygrana 2:1, samoboj Riise na Anfield, boje z Villa i Spurs). Kiedy juz wszystko zaczelo sie sypac, byl marzec i kolejna zmiana nie miala sensu. Pomimo to, Grant zaliczyl dwa dobre mecze, w ktorych faktycznie mial wplyw na wynik: z Arsenalem (liga) i Liverpoolem (LM). Pozostawal niedosyt, bo widac bylo, ze zespolowi czegos brakuje, a sukces bylby blisko.Ze Scolarim sprawa jest prosta: jak sie zaczelo sypac, nie mial jakiegokolwiek pomyslu na rozwiazanie tego, co wiecej, nie przygotowal pilkarzy fizycznie do sezonu i w koncowkach nie dosc ze brakowalo pomyslow to i sily. Taktyka, ktora niszczyla rywali od sierpnia od konca wrzesnia, zostala nastepnie rozgryzioma. Blamaze z Roma, Liverpoolem, Arsenalem i United byly bolesniejsze niz porazki za Mourinho, bo Chelsea grala bez pomyslu, polotu, sily, determinacji, nadziei. Slowem – na to zal bylo patrzec.Moze i temat mlodziezy jest drugorzedny, ALE… jezeli 'starzy’ graja zle, jezeli nie ma nowych transferow, to moze warto zaryzykowac i postawic na mlodych, zamiast ciagle popelniac te same bledy? Ile bledow musialby popelnic jeszcze Malouda (sorry, on nie popelnia bledow, bo nic nie robi i tak), aby to Stoch wreszcie wskoczyl na jego miejsce w skladzie? A Stoch jak gral to pokazywal, ze od Maloudy jest po prostu lepszy. Co wiecej, kazdy ufa swoim rodakom, ale Scolari przesadzal. Ufal im i tylko im. Chyba ze nie mial nikogo innego na lawce, kto mowilbym po portugalsku (ew. w brazylijskiej odmianie).Angielskie media nie moga go krytykowac, bo go strasznie lubily. Scolari to byl gentlemen, zostawal dluzej na konferencjach, grzecznie sie o wszystkich wypowiadal, na nikogo nie krzyczal, spokojnie tlumaczyl swoje decyzje. Bardzo go lubili i szanowali. Byc moze ten styl bycia menadzera ich uspil i przespali to, ze Chelsea jest w totalnym kryzysie. Bo to nie byla kwestia kilku tygodni, ale miesiecy.Niech mnie kule bija, ale jak dla mnie te czlowiek nie nadaje sie na trenera w wersji angielskiej, a moze i europejskiej. Nie potrafi zmieniac taktyki w trakcie meczu, w zacofany sposob ufa tylko konkretnym pilkarzom, nie jest otwarty na nowe pomysly… Moze w kadrze tak mozna, ale w pilce klubowej – nie ma szans na sukces. Przykro mi, bo jako czlowiek jest wzorem zachowania (przynajmniej w Londynie byl), ale jako menadzer jest 'loserem’. Czy ja mam sie z tego powodu czuc winny?Przeczytalem kilka moich notek z ostatnich kilkunastu tygodnii i u mnie uczucie bezsilnosci w grze Chelsea pojawilo sie dawno temu – po porazce z Liverpoolem na the Bridge i zakonczeniu passy 86 meczow bez porazki w lidze.
OK. Mógłbym wprawdzie przycytować dzisiejsze peany Terry’ego pod adresem Scolariego (w duchu: świetny fachowiec, miał nasze pełne poparcie, a przynajmniej KILKU Z NAS, hm… co się dzieje w tej szatni, i położył głowę, kiedy to my powinniśmy ją położyć), ale generalnie przekonała mnie lekcja historii Robbiego.Niesamowite tempo z tym Hiddinkiem, ale jak się w to wmyśleć, rzecz wygląda na ułożoną z góry. Lapidarnie określił to Rafał Stec na wieść, że rosyjska federacja wyraziła zgodę: „spytał Romek Romka, a Romek powiedział, że nie ma problemu” :-)Co zresztą otwiera problem poboczny: kapitału w piłce. Wiadomo, mamy globalizację, ale kiedy sponsor reprezentacji A jest równocześnie sponsorem klubu B, może w zależności od kaprysu działać na rzecz jednej albo drugiej instytucji. Chociaż tyle dobrze, że Abramowicz nie sprzedaje Chelsea szejkom z Abu Dhabi. To byłby dopiero konflikt interesów…
A może Beenhacker w swoim „wolnym czasie” chciałby sobie potrenować z Chelsea?
Ależ tu nie chodzi tylko o stricte stawianie na młodzież, ale choćby dawanie im szansy! Niestety, jak już zostało napisane, Scolari wolał wpuszczać swoich ziomków z Portugalii czy Brazylii, którzy mają po 33-35 lat na karku, w sytuacji gdy wynik jest bezpieczny i można, ba TRZEBA, dać pograć Stochowi, Kakucie, Mancienne i Di Santo.Piłkarze są kompletnie nieprzygotowani do trudów sezonu – przecież nawet Lampard i Terry w mediach mówili, że zwrócili się do Scolariego z prośbą o więcej treningów bo nie czują 'mocy’! Jak to świadczy o kimś kto wygrał MŚ, a nie potrafi odpowiednio przygotować zespołu? Nie potrafi zrobić skutecznych zmian? Nie potrafi samemu rozpracować przeciwnika? Nie potrafi ustawić w defensywie zespołu? Scolari musiał odejść i dobrze się stało, że taką decyzję podjął Abramowicz.A teraz rozpoczynamy grę 'Who should be next Chelsea manager?’;]
Agent Rijkaarda mówi, że byłby zainteresowany, ale dopiero od lata. To zresztą sensowne, odpowiedzialne podejście. Można mieć czyste konto, samemu przygotować zespół do sezonu, kupić swoich, a nie łatać na szybko i sprzątać po poprzedniku. Czyli wariant Wilkins do końca sezonu (sezonu na straty), z minimalnym celem awansu do Ligi Mistrzów, Rijkaard do wakacji.
to juz 8 trener w Premiership w tym sezonie jak wyczytalem. Do tej pory zylem w przekonaniu ze w Angli trenerom daje sie kredyt zaufania i nie zwalnia po roku niemal nigdy, a juz w trakcie sezonu to bylo niemal nie do pomyslenia. Zylem w bledzie czy to efekt wiecznej nagonki prasowej?
Żyłeś w błędzie. Od kilku co najmniej lat cyrk się robi ogromny, przyspiesza i przyspiesza. Sir Alex mówi, kktóry zaczynał w MU nienajlepiej i był nawet o włos od zwolnienia – w trzecim bodaj roku pracy – że w dzisiejszych czasach prezesi nie byliby tak cierpliwi. No wylaliby go po prostu. Niech no tylko twój klub nie wystartuje dobrze, po trzech-czterech meczach media nakręcą atmosferę, a zarząd wpadnie w panikę i pod koniec września szukasz roboty. Najdalej w styczniu.
Mamy w Anglii…sezon 'nowej miotły’ hehe Jeśli spojrzeć ilu tranerów straciło/zyskało posady to wychodzi na to,że większość drużyn ma/miała kilkutygodniowy 'okres nowego managera’ i może to dlatego nastapiły takie przetasowania w tabeli?
We wczorajszym artykule Gazety mowa jest o tym, że ani Hiddink ani Zola nie są brani pod uwagę, ponieważ są związani z innymi klubami/zespołami. Ktoś ma jakieś najświeższe informacje?
Prawie na pewno Hiddink. Człowiek Abramowicza w Moskwie człowiekiem Abramowicza w Londynie:http://news.bbc.co.uk/sport2/hi/football/teams/c/chelsea/7882667.stm
hmmm, no to ciekawe, ciekawe; trener doooobry, choc czy na pewno jest to typ „klubowy”? PSV owszem, bylo „pod nim” swietna ekipa, ale wczesniej Real, Betis… cienizna
No i Hididnk i to za darmo! „Hiddink będzie pracował w Chelsea… za darmo. – Nie podpisałem kontraktu. Tu nie chodzi o pieniądze – wyjawił.” za Gazeta.plOczywiście ta informacja o kasie jest bardzo sympatyczna i wesoła, ale pal licho kasę!Czy to dobry wybór, ba! Czy to dobre rozwiązanie?! Holeder nie zostaje zwykłym bossem, ale robi to niejako z doskoku w ramach przysługi.Jeszcze nie wiemy czy zostanie po tym sezonie,zapewne jeśli podźwignie zespół w tak krótkim czasie to Roman zdecyduje się mu płacić;)Tylko czy mu się uda, kurcze wróżenie z fusów, może tak bo ma świetną rękę do ustawiania klocków co pokazał w reprezentacjach i w Holandii; a może nie, bo nie poradził sobie w Realu i Betisie. A jak wy myślicie: odpowiedni człowiek, odpowiednie rozwiązanie?
Nie, nie za darmo. To, że nie podpisał kontraktu, oznacza, że nie podpisał JESZCZE kontraktu – zrobi to zapewne w przyszłym tygodniu,
Mam nadzieje, ze Hiddink oszczedzi Pawliuczenkę w marcu, nie kaze chlopaka kopac i da mu strzelic jakiegos gola – po co frustrowac reprezentanta? 😉
Ale jaja. Co za konflikt interesow: Pawliuczenko, Arszawin do zajechania w reprezentacji…
Rzeczywiscie niezłe. Pamiętam, ze na poczatku przygody z TH Pawliuczenko pojechał na kadrę choć był kontuzjowany. Generalnie to Roman jest wyciety maksymalnie, jest w stanie grac max 60min. Ciekawe czy Redknapp i Wenger podniosą larum?
Może się mylę, ale czy nie powinno stać w regulaminie każdego szanującego się związku piłkarskiego (np. FA), że tego typu sytuacja jest zabroniona? Jeśli trenujesz drużynę międzynarodową, masz zakaz trenowania klubu w kraju. Dla mnie to oczywiste. Dlaczego władze FA nie reagują?
Czy taki zakaz powinien być uregulowany ustawowo, to mam wątpliwości. Problem bedzie wtedy jak Hiddinkowi wyjdzie, da radę z reprą i niechcący wygra cos z Chelsea. Jak mu nie wyjdzie to szybko nikt tego numeru nie powtórzy. No, ale po drodze zaszkodzić może np Tottenhamowi czy Arsenalowi enerzy więc napewno trenerzy tych drużyn albo dziennikarze będą dmuchać na zimne.