Ostatnia prosta

A gdyby ten i tak wyjątkowo nieprzewidywalny sezon potrzebował jeszcze mocnego akcentu dramaturgicznego na koniec, to kontuzja Heurelho Gomesa byłaby jak znalazł – w dodatku kontuzja odniesiona w okolicznościach tak absurdalnych. Była 91. minuta meczu Tottenhamu z Boltonem, gospodarze bronili jednobramkowego prowadzenia, któryś z zawodników gości dośrodkował w pole karne, piłka poszybowała wysoko ponad głowami wszystkich zainteresowanych, a Gomes wyskoczył w górę, udając tylko, że ma zamiar ją złapać. Kłopot w tym, że na ziemi wylądował zbyt twardo i nadwerężył pachwinę. Kibice zastygli w przerażeniu, podobnie jak prezes Daniel Levy (co wyłapała telewizja), a pomeczowe wypowiedzi Harry’ego Redknappa nie pozwoliły odpowiedzieć na pytanie, czy Gomes zagra we środę w najważniejszym meczu sezonu: z Manchesterem City na wyjeździe – tym Manchesterem City, nad którym na dwa spotkania przed końcem Tottenham ma zaledwie punkt przewagi…

Przypomnijmy: przed tygodniem kontuzję barku odniósł Shay Given, i Roberto Mancini, mający do dyspozycji tylko jednego niedoświadczonego rezerwowego bramkarza, uzyskawszy zgodę Premier League w nadzwyczajnym trybie wypożyczył z Sunderlandu Martona Fulopa. Wywołało to pomruki niezadowolenia we wszystkich niemal klubach rywalizujących z MC (najostrzej wypowiadali się przedstawiciele Aston Villi); niemal, bo Harry Redknapp powiedział, że Given jest i tak niezastępowalny, i że gdyby on sam znalazł się w podobnej sytuacji, zamiast myśleć o wypożyczeniu nie wahałby się postawić na młodego Bena Alnwicka (Cudicini wciąż przechodzi rehabilitację po wypadku motocyklowym). Oby nie musiał, bo tych kilka razy, kiedy widziałem Alnwicka w akcji, zapamiętałem, niestety, niedobrze.

Ale jako się rzekło: jeśliby Gomes nie mógł zagrać przeciwko MC, wpisałoby to się znakomicie w logikę kończącego się nieubłaganie sezonu. Wczoraj wprawdzie Tottenham wygrał z Boltonem, ale między innymi dzięki Brazylijczykowi, który interweniować musiał dwa razy, ale w obu przypadkach ratował zespół w sytuacji niemal beznadziejnej. W ogóle trzeba przyznać, że piłkarze Owena Coyle’a postawili poprzeczkę wysoko – i to też coś mówi o lidze, na której temat co tydzień tu rozmawiamy. Bolton wystawiło dwójkę napastników, kryło, jak to ono, niezwykle agresywnie (na temat łokci Kevina Daviesa można by chyba książkę napisać), a do tego znakomite spotkanie zagrała para stoperów… Naprawdę, żeby złamać opór tej drużyny potrzeba było czegoś absolutnie ekstra, i czymś takim okazało się uderzenie Toma Huddlestone’a w okienko bramki Jaaskalainena.

Generalnie Tottenham nie zachwycił, jeśli nie liczyć kilku błysków Garetha Bale’a (z fenomenalnym dośrodkowaniem z woleja, w końcówce pierwszej połowy, na czele) i – to niespodzianka – Younesa Kaboula. Francuz, pozbawiony szans gry w ubiegłotygodniowym meczu na Old Trafford, udowodnił Redknappowi, że była to zła decyzja: nie tylko zdołał wybić piłkę z pustej bramki przy jednej z akcji Boltonu, a w kilku innych popisał się kapitalnymi wślizgami, ale groźnie atakował prawą flanką, celnie dośrodkowując np. na głowę Pawluczenki. Trzeba przyznać, że miał mnóstwo miejsca: David Bentley bardzo często schodził do środka, robiąc przewagę w tej strefie boiska mniej więcej jak Modrić, kiedy Redknapp decyduje się ustawić Chorwata po lewej stronie. To już drugi mecz, który rekonwalescent Lennon zaczyna na ławce i wcale nie jest powiedziane, czy nie będzie tak również we środę: przeciw Boltonowi Bentley zagrał więcej niż przyzwoicie.

Przed meczem z Manchesterem City Redknappa musi martwić forma napastników: wczoraj zarówno Defoe i Pawluczenko, jak rezerwowi Crouch i Gudjohnsen nie wykorzystali kilku świetnych okazji. Kłopotem jest także zdrowie Ledleya Kinga: decydując się na wystawienie go przeciwko Klasniciowi i Daviesowi, Harry Redknapp praktycznie przesądził o tym, że przeciwko Adebayorowi i Tevezowi zagrają Bassong z Dawsonem, bo kapitan Tottenhamu raczej nie zdoła rozegrać dwóch meczów w ciągu tygodnia. Szkoda, bo – to już naprawdę ostatnie zdania na temat tej drużyny – kiedy parę stoperów tworzą King z Dawsonem, to drżyjcie najlepsi napastnicy świata. Cały ubiegły tydzień angielskie media spekulowały, że mimo chronicznej kontuzji kolana Ledley King pojedzie na mundial, bo kiedy jest zdrowy, wypada lepiej niż Ferdinand czy Terry; co do mnie chętnie wysłałbym do RPA także Dawsona, którego prawie na pewno umieszczę w swojej jedenastce roku.

We środę więc arcyważny mecz o wszystko, a przynajmniej o 30 milionów funtów, bo na tyle wycenia się korzyści z awansu do Ligi Mistrzów. Sądząc po występie MC przeciwko Aston Villi – będzie się działo. Tottenham nie lubi się bronić, więc gra na remis wydaje się zbyt ryzykowna – zresztą menedżer tego zespołu szczerze podkreśla, że ma piłkarzy o mentalności ofensywnej i nie bardzo ma ochotę tę mentalność zmieniać. A skoro tak, to kluczem do sukcesu Manchesteru City wydaje się nie fenomenalny Tevez, zawsze groźny Adebayor, szybki Bellamy czy rewelacyjnie wprowadzający się do Premiership Johnson (wczoraj trzej pierwsi strzelali, ostatni wypracowywał), ale najlepszy na boisku w meczu z AV… Patrick Vieira. Nie chodzi tylko o to, że Francuz jako wieloletnia podpora Arsenalu ma z Tottenhamem porachunki, ale o to, że ktoś w tej drużynie musi myśleć o asekurowaniu obrony i mocno niepewnego Fulopa. Wczoraj Viera wykonywał te zadania znakomicie, a jego dyscyplina taktyczna (przejawiająca się choćby w konsekwentnym niezapędzaniu się pod bramkę rywala, co było nieodłącznym elementem jego stylu gry w Arsenalu) doczekała się pomeczowych komplementów Manciniego. Na wieczornej konferencji prasowej Włoch był zresztą w świetnym nastroju: pytany, czy Tevez ma jakąś niezaleczoną kontuzję, odpowiedział, że Argentyńczyk jest po prostu zmęczony trenowaniem dwa razy dziennie (Tevez nie krył, że metody treningowe Manciniego niezbyt mu odpowiadają).

Stawiam tu kropkę, bo o Manchesterze City i Tottenhamie myślę pisać jeszcze przed środą, a przecież dziś odbył się mecz bez porównania istotniejszy niż oba wczorajsze: Liverpool podejmował Chelsea i przegrywając, ostatecznie pogrzebał iluzoryczne szanse na awans do Ligi Mistrzów, a zarazem uczynił iluzorycznymi nadzieje Manchesteru United na obronę mistrzowskiego tytułu. „A gdyby ten i tak wyjątkowo nieprzewidywalny sezon potrzebował jeszcze mocnego akcentu dramaturgicznego na koniec”, to gol Didiera Drogby byłby jak znalazł – w dodatku gol „zdobyty w okolicznościach tak absurdalnych”…

Oczekiwanie na ten mecz zdominowały najdziksze spekulacje o tym, że gospodarze „podłożą się” Chelsea, byle tylko nie dać satysfakcji Czerwonym Diabłom. Gdyby Jan Pospieszalski interesował się futbolem, z pewnością miałby używanie po tym, jak Steven Gerrard podarował gościom pierwszego gola. Ale dla mnie jest oczywiste, że za porażkę Liverpoolu odpowiadają zmęczenie długim sezonem, zbyt duża liczba kontuzji oraz demoralizacja wywołana odpadnięciem z Ligi Europejskiej i pogłoskami o rychłym odejściu menedżera. Kaperowany przez Juventus Rafa Benitez jedzie już po bandzie, otwarcie krytykując dotychczasowych pracodawców za brak wsparcia na rynku transferowym…

Ale jeśli nawet odrzucić teorie spiskowe, trzeba przyznać, że przez pierwsze pół godziny mecz przypominał raczej przedsezonowy sparring niż spotkanie rozstrzygające o mistrzostwie Anglii. Chelsea grała ospale, poza jednym strzałem Aquilaniego Liverpool nie potrafił jej zagrozić, kibice ożywiali się rzadko. Później, kiedy kapitan gospodarzy sprezentował gościom gola, było jeszcze trudniej, a w drugiej połowie, gdy kontuzje wyeliminowały Rodrigueza i Carraghera, a piłkarze Ancelottiego podkręcili tempo, było to już niemożliwe. Reina, bodaj jedyny w tym klubie, który nie obniżył standardów z poprzedniego sezonu, uwijał się jak w ukropie, żeby nie doszło do pogromu…

O Chelsea również trzeba będzie pisać osobno, w tym miejscu zauważę tylko, jak wiele do jej gry wniósł grzejący ławę przez większość sezonu Salomon Kalou. Jeśli Carlo Ancelotti czymś mi imponuje, to takimi właśnie trafieniami: wystawieniem Joe Cole’a na Old Trafford i Kalou na Anfield Road, a do tego rozsądnym żonglowaniem między partnerami Lamparda w środku pomocy. Oraz tym, że w drodze po mistrzostwo Anglii (?) dwukrotnie pokonywał wszystkich najgroźniejszych rywali. No może z wyjątkiem, ehm, Tottenhamu i Manchesteru City. Czy mnie się już wszystko z nimi kojarzy?

25 komentarzy do “Ostatnia prosta

  1. ~Roger_Kint

    Jesli Gomez nie da rady sie wykurować na mecz we środę, to może pozyczycie Reinę? Nam on sie już nie przyda na wiele w tym sezonie a mógłby jeszcze zrobic dobrą robotę przeciw MC 🙂 MC mógł pożyczyc bramkarza to i Tottenham nie powinien miec problemu, nie?A Reina faktycznie miał bardzo dobry sezon – wydaje mi się, że grał jeszcze lepiej niz w poprzednim sezonie (wciąż ma szanse na Złote Rękawice – a to chyba najgorszy sezon od czasów Sounessa). Na oficjalnej stronie Poolu trwa głosowanie na gracza sezonu. Reina na czele z szokującym wynikiem 71%.

    Odpowiedz
    1. ~Number 9

      Czy Gerrard z taką formą powinien grać w reprezentacji? Mowa o obrońcach, Terrym i Ferdinandzie, i ich wątpliwych osiągnięciach w tym sezonie. Ale co z drugą linią? Z pewniaków został chyba tylko Lampard, bo reszta kontuzjowana, wraca do zdrowia albo nie ma formy… A może ten mundial zawojują Dawsony i Johnsony? W każdym razie Steviego G. to chyba tylko Henry WInter lubi 🙂

      Odpowiedz
        1. ~erictheking87

          podobnie jak terry. on ostatnio rownie mocno 'bryluje’ forma co ten nieszczesny gerrard.osobiscie zastanawia mnie prawa strona obrony – Roger jako liverpoolowy ekspert uwazasz, ze johnson nadaje sie do pierwszej 11? z atletico gral nawet niezle, natomiast dzisiaj nawet nie mam pojecia czy wystapil na boisku (raz, ze nie widzialem skladow, a dwa – mecz byl tak beznadziejny, ze przez chwile myslalem, ze to spotkanie rezerw…).o pomoc anglikow bym sie nie martwil, bardziej zastanawiam sie kogo obok rooneya postawi capello.defoe ostatnio ma rozregulowany celownik, heskey grywa w kratke, crouch – lawa, agbonlahor poza szybkoscia niewiele ma do zaoferowania na poziomie reprezentacyjnym…na miejscu capello jednak ponownie bym przemyslal 4-5-1… w srodku moze kombinowac, bo wielu jestkandydatow do gry w 2 linii, co prawda w formach moze nie wybuchowych sa, ale napad poza rooneyem wyglada sredniawo… jako, ze roo jako samotny napadzior radzil sobie elegancko w tym sezonie, nie lepiej wcisnac dodatkowego czlowieka do srodka?

          Odpowiedz
          1. ~Roger_Kint

            Uważam, że Johnson nadaje się jak najbardziej. Koleś był jednym z jaśniejszych punktów Liverpoolu – owszem, zimą po kontuzji nastąpił regres, ale i bym na niego stawiał. Tym bardziej, że w fazie grupowej przeciwnicy są relatywnie słabi, wiec przyda się ktoś do wspomagania w ofensywie w razie gdyby zamurowali bramkę. A Johnson umie minąć przeciwnika ze stojaka (bardzo rzadka umiejętność w Liverpoolu), umie dośrodkować, umie strzelić z lewej i z prawej. Jak dla mnie to nadal numer 1 – no i konkurencja na tej pozycji nie jest zbyt mordercza, nie?

          2. ~etk87

            jesli mam byc szczery, to jedynym zagrozeniem dla johnsona jakie mi przychodzi do glowy to niejaki g.neville. hmm… moze 'jedyne zagroznie’ to jednak nie jest trafny dobor slow – 'jedyna alternatywa’ bedzie chyba bardziej trafna. ewentualnie …m.richards? ale on odkad manchini przyszedl, trudni sie glownie ogrzewaniem lawy, a neville zaliczyl pare zaskakujaco dobrych wystepow w ostatnich miesiacach.

          3. Michał Okoński

            Poza Johnsonem nie ma prawego obrońcy Anglia, ale też i nie bardzo jest… w Anglii. Przepatruję składy, wspominam mecze i wychodzi na to, że najlepsze wrażenie robił piłkarz, który na początku sezonu nie był chyba numerem jeden w swoim klubie: Ivanović z Chelsea. A o tym, co wczoraj na tej pozycji robił Mascherano zmilczę: Alan Hansen zrobił z niego sałatkę jarzynową we wczorajszym Match of the Day.Nie chciałbym wznawiać starego sporu o Berbatowa, ale dopiero w programie BBC widziałem skrót wczorajszego meczu MU. Czy z Bułgarem było aż tak źle, jak można wnosić z tych migawek? Doliczyłem się trzech niewiarygodnych pudeł po świetnych podaniach Rooneya i Giggsa; zauważyłem też, że Bułgar nie dograł do końca, a w Hansen z Dixonem mówili, że w ramach przebudowy po sezonie Berbatow może odejść z klubu. Zdaje się, że pod koniec sezonu jest mniej więcej tak słaby, jak dobry jest Nani…

          4. ~alasz

            Wczoraj Berbatov grał… tragicznie. Miał stuprocentowe okazji, których nie wykorzystywał, ale po jego gestykulacji ( składanie dłoni do modlitwy, spuszczanie głowy itp) oraz gestykulacji kolegów (mina rooneya gdy wystawił mu piękna piłkę a on nie trafił nawet do bramki) można wywnioskować ze wczoraj był kompletnie zagubiony i załamany. Ferguson ściągnął go w 72 minucie, poklepał załamanego Bułgara. Broniłem berby na tym blogu wielokrotnie, ale niestety chłop zaczyna mi wytracać z reki jakiekolwiek argumenty. Byc możne lepiej dla niego jak i dla klubu by nie przedłużać tej, nie ukrywajmy, mało owocnej współpracy ostatnimi czasy. Fergie wczoraj zdjął go z litości, dobrze uczynił, tego dnia absolutnie nic mu nie wychodziło. Mimo mojej wielkiej sympatii, to zgodzę się z Hansenem ze brakuje mu tej energii i zaangażowania. Myślę ze porostu nie wytrzymuje presji. Szkoda. Jeśli w lecie trafi sie oferta prawdopodobnie odejdzie.

          5. ~Junak

            Ivanovic gra regularnie tylko dlatego iż bardzo poważny,wielomiesięczny uraz wykluczył z gry Bosingwe( przez tą kontuzje nie pojedzie też na MŚ) będącego własnie tym świetnym prawym obrońcą w Anglii jakiego nie przyuważyłeś ;).Jednak fakt iż generalnie nie ma ich tam wielu.

          6. ~Q

            Berbatov zagrał jeden z nielicznych (chyba tylko z Chelsea był równie niweyraźny) meczów po których nic nie ma na jego obronę, sam nic ciekawego nie wykreował a tylko zmarnował szereg okazji i to okazji niezbyt trudnych dla napastnika tej klasy.co do prawych obrońców to rzeczywiście posucha, Johnson zdecydowanie najlepszy, potem chyba Ivanovic albo Zabaleta (nie lubię go jednak trzeba przyznać że równą formą wygryzł chimerycznego Micaha…), dodatkowo Carr i Cuelar całkiem fajnie grali, czekamy na przyszły sezon w wykonaniu Rafaela…

          7. ~etk87

            @Michał Okońskigral tak beznadziejnie, ze nawet teraz sluchajac chopinowskiego koncertu e-moll nie potrafie sie nie denerwowac. przypuszczam, ze te highlightsy i tak dzialaly na korzysc berbatova, bo zaliczyl chyba z tuzin kuriozalnych strat, i z pol tuzina bezsensownych podan.generalizujac – nie istnial, a gdy juz zainstnial to tylko i wylacznie w negatywny sposob.co do prawych obroncow to hmm… mi do glowy przychodzi jeszcze hutton, ale on chyba siedzi przewaznie na lawie w Panskim tottenhamie? w rangersach pamietam, ze gral elegancko.no i jeszcze jest bosingwa jak Junak wspominal, ale to raczej facet, ktory bardziej ma geny skrzydlowego niz klasycznego RB.@Qoj chyba nie widziales meczu z blackburn… najprawdopodobniej tym meczem zawalil united mistrzostwo. spotkanie z roversami to byla tragedia. po prostu tragedia.ostatnio pisalem o berbatovie, ze o wiele lepiej gra jako cofniety napastnik za rooneyem. niestety wczoraj pokazal zupelnie cos odwrotnego.

          8. ~Michał Zachodny

            Fajna dyskusja o możliwosciach kadry angielskiej, a zwłaszcza obrony. Paradoksalnie na Anfield to tylko Gerrard (z trójki, która tu się pojawiła) NIE zasłużył sobie by mówić o nim w kontekscie pierwszej jedenastki na MŚ. Zwłaszcza, że z Atletico także zagrał słabo, w dogrywce był bodajże najmniej zainteresowanym piłkarzem Liverpoolu. Myslę, że to wynika nie tyle ze zmęczenia fizycznego, ale psychicznego. Nie wątpiłem i nie wątpię że jemu na losach klubu zależy, ale też trzeba powiedzieć sobie jasno – jego poziom rozczarowania chyba przekroczył granicę akceptacji i Steven może zechcieć szukać innych wyzwań. Wątpię by było to w Anglii…Glen Johnson jest jak najbardziej optymalną opcją dla Capello, ale też ma ten problem, że są spotkania w których lepiej atakuje niż broni. Nie chcę być w jego skórze jak mu się to przydarzy na MŚ w meczu z rywalem bardziej utytułowanym i klasowym niż Algieria…

  2. ~Miko_Gooner

    Prrrrrr…, Michale, nie ekscytuj się nadmiernie tymi 30 milionami funtów. O ile mi wiadomo, tyle mniej więcej dostają ci, którym uda się wyjść z grupy (oczywiście dużo zależy od broadcasting revenue, ale Tottenham nie jest tak atrakcyjny dla telewidzów w całej Europie jak Arsenal czy MU). A Tottenham i ManCity najpierw w ogóle będą musiały się do fazy grupowej dostać. Dla kogoś kto nigdy nie wąchał Ligi Mistrzów, to wcale nie musi być spacerek, zwłaszcza po ubiegłorocznej zmianie reguł.

    Odpowiedz
    1. ~Roger_Kint

      To prawda. Z drugiej strony awans do LM daje wielką korzyść: można zaoferować nowym rekrutom występy w najbardziej prestiżowych rozgrywkach świata. Zespół który nie ma tego w ofercie musi albo przepłacać (MC) albo szukać w wyjatkowych okazji. Kto wie czy Sneider pobierałby dziś gażę w Interze gdyby Tottenham grał w LM w tym sezonie 🙂 Moze sie łatwo okazać, że awans do LM jest wart znacznie wiecej niz te marne 30 mln.

      Odpowiedz
      1. ~alasz

        Zgadzam sei ze Lm dział na piłkarzy jak magnes. Ostatnio kraza plotki jakoby tevez chciał odejsc z city of manchester stadium, natomiast jest mile widziany na guseppe Meazza. To sezon dziwny, sezon mam nadzieje przejsciowy zarówno dla MU jak i ligi. Jest to sezon słabej gry defensywnej, ale sezony poprzedzajace mundial zazwyczaj bywały „dziwne”. Potrzebne sa pewne przetasowania w najwiekszych klubach angielskich. Ancelotti to spec od pracy z zawodnikami w „kwiecie wieku”, ale pewna zmiana pokoleniowa w Chelsea musi sie odbyc. MU i Arsenal potrzebują uzupełnię na paru drażliwych formacjach. Jak powiedział Ian Wright The gooners maja 2 bramkarza-almunie i 3-fabianskiego. Pora kupic 1. W MU również szykuje sie kolejna przebudowa, ostatnie sezony weteranów, na gwałt potrzebny rozgrywający (Anderson? wiem ze został skreślony ale Naniego sprzedałem 7 milinów razy…), przydałby sie napastnik, choć powiem szczerze ze nie spodziewam sie wielkiego nazwiska na tej pozycji. Ferguson bowiem znalazł sie w swojej ulubionej pozycji, sprowadził paru młodych obiecujących graczy, rywalizujących o jedno miejsce. Mamy młodego Chicharito z meksyku, Mame birama dioufa, Kiko Machede i jeszcze Dannego Welbacka. Tylko ze znów bedziemy polegali na Rooneyu, wspomaganym Owenem. Jak wiadomo byłem wielkim miłośnikiem Berbatova, ale Bułgar zaczyna wytracać mi z ręki argumenty. Dzisiejszy występ z sympatii przemilczę. Moze lepiej dla niego jak i dla Mu zeby zmienił otoczenie? Nie wiem czy jest sens dalej pchac ten wózek, skoro obu stronom to wyraźnie nie odpowiada. Szykuje sie również odmłodzenie lini defensywnej, z wchodzącym Rafaelem i Evansem, wspomaganymi przez Smallinga. Mile widziany byłby równiez skrzydłowy, ale po seri swietnych wystepów Tosicia w bundeslidze, kto wie czy nie wóci i nie dostanie szansy. Podobnie jak młodziutki Cleverly, wybrany najlepszy graczem sezonu w wotfrod gdzie grął na wypozyczeniu.Jak widac myslami jestem przy rozpoczeciu nowego sezonu, w tym gratuluje Chelsea zwyciestwa. Pozwalam sobie juz teraz, gdyz nie wieze w strate punktów z wigan na SB. Może tylko prowokuje los?

        Odpowiedz
        1. ~etk87

          no wlasnie przydaloby sie wielkie nazwisko jako „9”. bo w tym sezonie ferguson chyba zauwazyl (mam taka szczera nadzieje), ze gdy nie ma rooneya, to po prostu nie ma kim robic z przodu.hernandez jest oczywiscie wielkim znakiem zapytania… ale warunki fizyczne ma raczej malo obiecujace jesli wierzyc wikipedii. diouf’a biednego mi bylo tak zal gdy go ferigie wystawial, jak zadnego innego zawodnika w tym sezonie. natomiast macheda z welbeckiem to caly czas chlopaki, z ktorych moga byc swietni gracze jak i ludzie, ktorzy beda wchodzili na boisko na jedno badz dwa kopniecia (macheda potrafil przez polowe nie dotknac pilki w tym sezonie, i podobnie jak welbeck’a, jego produktywnosc osiaga czasami wynik ujemny).owen fajna sprawa, ale to gosc ktory moze kropnac do 10 bramek w sezonie, bo przez pol bedzie sie leczyl, a przez pol grzal lawe.a berba? jego katastrofalna nieskutecznosc wielokrotnie kosztowala albo mogla kosztowac (jak np. dzisiaj) cholernie cenne punkty…jak wczesniej pisalem… naprawde lubie evre, i dlatego martwie sie o tego faceta – utd nie ma nikogo, kto moglby go jakos logicznie zastepowac (o’shea moglby to robic… gdyby potrafil jeszcze grac tak jak 7 lat temu…).a skrzydla? jest nani, ktorego forma rosnie jak na drozdzach, jest valencia, no i obertan, ktory z niezrozumialych dla mnie powodow dostawal skandalicznie malo szans (szczegolnie gdy nani grywal totalna lipe).

          Odpowiedz
          1. ~alasz

            Obertan to dla mnie jest…ja nie wiem co to jest. Skąd pomysł na ściągniecie gracza który nie radził sobie we Francji? Na razie zanotowałem ze jest szybki, macha nogami i nie myśli. Na wielkie nazwysko bym nie liczył. Z reszta raczej na takowych wychodziliśmy gorzej niz lepiej. Najwazniejsze to kreatywny pomocnik. No i przewietrzenie kadry.Co do Birama dioufa, wiem ze był nieskuteczny (wolves), ale on do tych okazji dochodzi. W rezerwach strzela jak dziki, niemal co chwila.

  3. ~piotrekk

    Zaraz po przyjściu Roberto Manciniego do City na jego metody treningowe narzekał Craig Bellamy , teraz Tevez . . Na przykładach Capello i Ancelottiego angielska piłka wydaje się być dobrym gruntem dla włoskiej myśli szkoleniowej, jeśli popracuje dużej w City to być może będą wielkie sukcesy . W walce o Ligę Mistrzów trzymam kciuki za Tottenham – z sympatii do Pana bloga , jednak będzie to zadanie niezwykle trudne.

    Odpowiedz
  4. ~Tomas_h

    Berbatovie, dzięki serwisowi „101” i hgihlights, obejrzałem twoje dzieło, bo wystepem tego nie sposób nazwać, przeciwko Sunderlandowi. W imieniu swoim, bo inni moga mieć inne zdanie, proszę – kończ waść i wstydu oszczędź. Na czerwoną koszulkę trzeba zasłużyć …

    Odpowiedz
    1. ~alasz

      Z całym szacunkiem, ale tak jak napisał eric, cokolwiek było na tych skrótach to tylko skrót jego zagrań, w meczu miał jeszcze więcej beznadziejnych… Jesli nie zosanie sprzedany to sie zdziwie, z drugiej strony Ronaldo czy Niani dopiero przy 3 sezonie pokazuja na co ich stac. Tylko czy jest sens to kontynuowac bo nie ma postepu a jest regres.

      Odpowiedz
      1. ~Tomas_h

        alasz szacunkiem do kogo? bo jak do mnie, to nie trzeba, a jak do berby – hmmm, no u mnie dla tego gościa szacunku po prostu niet…..

        Odpowiedz
        1. ~alasz

          Szacunkiem miało byc do Ciebie, jednak i Berba mimo tego ze jest pod forma ze mu nie idzie ze partaczy ze powinniśmy go zegnać, to przecież w końcu nasz gracz. Diabeł, niestety współpraca nie wypaliła, drogi sie rozchodzą ale to wciąż będzie były diabeł. Choć i ja wielki jego obronca zostaje bez argumentów na jego korzyść…

          Odpowiedz
  5. ~alasz

    W the Times ukazał sie dzis artykuł, o tytule „Benitez gives Liverpool ultimatum”, jesli wieżyc temu co tam zostało napisane, to mi nasuwa sie jedno pytanie. Czy człowiek w jego sytuacji , patrząc na dokonania z tego sezonu, a co by nie mówić 7 miejsce i odpadniecie w fazie grupowej to jest KOLOSALNY spadek w porównaniu z zeszłym, ma w ogóle prawo aby dawać jakiekolwiek ultimatum? Swoje 3 grosze dorzuca Henry Winter, pisząc o zachowaniu godności przez Beniteza i nakazując mu odejść.Przed meczem city-spurs, obaj menadzerowie neguja presja z jaka wiaze sie to spotkanie. Dziwne, zwłaszcza w przypadku manciniego, który jak wiemy, ma klauzule w kontrakcie o możliwości rozwiązania umowy jeśli nie zajmą 4 pozycji. Mancini jednak twierdzi ze ten mecz nie będzie decydował o jego przyszłości na city of manchester.

    Odpowiedz
    1. ~Roger_Kint

      Nagłówek jest bardzo mylący. Przeczytaj czego to rzekome ultimatum dotyczy.Rafa chce deklaracji, ze kasa z transferów zostanie przeznaczona na wzmocnienie zespołu. Jako jedyna osoba z kierownictwa klubu Rafa walczy, żebyśmy nie stali sie klubem wyprzedającym zawodników. Nawet niektórzy kibice dotychczas domagający się odejscia Beniteza właśnie zmieniają front. Sprawa jest bardziej skomplikowana niż sie z pozoru wydaje bo do tego dochodzą jeszcze kwestie negocjacji w sprawie sprzeaży klubu i przedłużonego terminu na załatwienie sprawy. Mam swoją hipotezę i nie omieszkam się nią podzielić ale to dopiero jutro wieczorem.Pozdrawiam

      Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *