Dziennik Mundialu: Jasna strona mistrzostw

Jaki fajny dzień, jakie fajne drużyny, jaka szkoda, że dwie z nich musiały odpaść. Najpierw Urugwaj-Korea Południowa, z najjaśniej jak dotąd błyszczącym na turnieju duetem napastników Forlan-Suarez i z przepiękną bramką tego ostatniego, potem USA-Ghana, z  rajdem Kevina Prince’a-Boatenga (uwaga menedżerowie: ten piłkarz, grający w zdegradowanym z Premier League Portsmouth, jest do wzięcia za niewielkie pieniądze!), wyrównaniem Amerykanów, pierwszą w tym turnieju dogrywką i kolejnym pięknym golem, tym razem Gyana… Jednego piłkarze Boba Bradleya nie nauczyli się przez całe mistrzostwa: jak dobrze wchodzić w mecz (i w jego dogrywkę).

Spotkania jednej ósmej między zespołami, z których żaden nie był typowany na faworyta, a z których jeden zagra w półfinale: niektórzy mogą się na to zżymać, bo wyglądałoby poważniej, gdyby na ich miejscu znaleźli się np. Włosi czy Francuzi, ale dla mnie wiązało się to z nadzieją, że po latach będziemy pamiętać o tym mundialu nie tylko dlatego, że padało mało bramek, piłka płatała figle, a kibice grali na wuwuzelach. Miał być powiew świeżości i był: owszem, zdarzały się błędy w obronie (w spotkaniu Uruwgaju i Korei zawalili obaj bramkarze), które jednakowoż w przypadku takich drużyn łatwiej usprawiedliwić: po pierwsze, niczego innego się nie spodziewaliśmy, a po drugie – skutkiem takich błędów były imponujące szarże drużyn dążących do odrobienia strat. Niech mi ktoś powie, że Korea Południowa i Stany Zjednoczone nie zasłużyły w tych meczach na wyrównanie… Czy gdyby zamiast Urugwaju była Francja, a zamiast Korei Południowej Grecja wyglądałoby to tak fajnie?

Ze zrozumiałych względów patrzyłem dziś przede wszystkim na Forlana i Suareza. O obu czytałem, że są przedmiotem zainteresowania Tottenhamu, trenujący Ajax Martin Jol mówił o telefonach od prezesa Levy’ego dobrych parę miesięcy temu (i wywołał przy okazji dyplomatyczną burzę: o swoim dawnym klubie, z którego tenże prezes Levy zwolnił go wykazując się kompletnym brakiem klasy, mówił, że jak na talent młodego Urugwajczyka wydaje się zbyt mały), a o możliwości sprowadzenia napastnika Atletico wypowiadał się z kolei Harry Redknapp. Tyle że po dzisiejszym dniu pożegnałem się z jakimikolwiek nadziejami na te transfery. Jeśli Suareza przed mundialem wyceniano na 20 milionów funtów, teraz ta kwota może być nawet dwa razy wyższa, a wartość Forlana ociera się o 30 milionów. Tottenham z pewnością takich pieniędzy nie zainwestuje; szkoda, że negocjacji transferowych nie podjęto przed mundialem.

Inna sprawa, że kiedy w ciągu ostatnich miesięcy patrzyłem na występy Diego Forlana w Lidze Europejskiej i w Primera Division, przecierałem oczy ze zdumienia. Czy to naprawdę ten sam piłkarz, który podczas występów w Manchesterze United stał się pośmiewiskiem Premiership, czekając na swojego pierwszego gola dobrych osiem miesięcy, i którego zapamiętałem głównie z powodu traumy Jerzego Dudka oraz prezentowania nagiego torsu po nielicznych bramkach? Podobnie z Princem-Boatengiem, na którego talencie nie poznano się w Tottenhamie i w Niemczech (reprezentował ten kraj kilkadziesiąt razy w reprezentacjach młodzieżowych, ale z dorosłej kadry zaproszenie jakoś nie przyszło). O to, że ktoś z Anglii znów upomni się o Landona Donovana można być dziwnie spokojnym.

Jaki fajny dzień, jakie fajne drużyny, jaka szkoda, że dwie z nich musiały odpaść… Chociaż bez przesady. Fajność tego dnia polega także na tym, że wszystkie cztery zespoły mają powody do dumy. Amerykanie zdobyli na mundialu mnóstwo fanów i stali się symbolem drużyny, która walczy do końca, Koreańczykom nikt już nie będzie wypominał sędziowskich numerów sprzed ośmiu lat, Ghana nadal broni honoru Afryki, a Urugwaj oficjalnie pasujemy na czarnego konia.

Choć w ćwierćfinale Forlanowi i spółce nie będzie łatwo. W odróżnieniu od Kamerunu czy Wybrzeża Kości Słoniowej to nie jedna megagwiazda świadczy o sile Ghany, ale pod nieobecność Essiena na megagwiazdę wypromowała się drużyna: świetnie zorganizowana, atletyczna, ciężko pracująca, choć przecież błyskotliwa. Inna sprawa, że za pomocą podobnych przymiotników możemy opisywać także Urugwaj (wyjąwszy megagwiazdy, patrz pod Forlan, Suarez). Drugiego lipca czeka nas kolejny jasny dzień.

28 komentarzy do “Dziennik Mundialu: Jasna strona mistrzostw

  1. ~vviper86

    Ja po tych dwóch meczach czuję przede wszystkim powiew świeżości. Dostrzegam jak bardzo schematyczne postrzeganie futbolu może zakłócać percepcję wrażeń. Rzeczywiście lepiej, gdy biły się o ćwierćfinał te 4 drużyny, które dzisiaj zobaczyliśmy, niż zblazowana i skłócona Francja – w końcu jeszcze wicemistrz świata, lepiej niż toporna i niszcząca futbol Grecja – w końcu mistrz Europy z 2004. Przede wszystkim Urugwajowi, Korei Płd., Ghanie, USA, CHCIAŁO się grać na tym mundialu i to od pierwszych meczów. To oznacza, że piłkarze tych reprezentacji przyjechali po chwałę i podniesienie prestiżu, zaprezentowanie południowoamerykańskiej ofensywnej wizji futbolu (Urugwaj), po potwierdzenie regionalnej mocarstwowości i podniesienie statusu materialnego (Ghana), po potwierdzenie własnej zadziorności i dobrego wyboru w promowaniu piłki nożnej w tamtej strefie klimatycznej oraz po to aby walczyć nawet, gdy jest się powalonym na kolana (USA), wreszcie po to aby udowodnić, że mecze wygrywa się także przygotowaniem fizycznym i wybieganiem, że warunki fizyczne nie zawsze przeważają szalę (Korea Płd). Nadto wszystkie te cztery drużyny były motywacyjnie nastawione na spędzenie 4 tygodni piłkarskiego święta, przeżycie uroczej przygody ze zjawiskiem „ofensywna piłka nożna”. Szkoda, że dwie z tych drużyn już pakują swoje rzeczy i wyprowadzają się, a za 5 dni dołączy jeszcze trzecia z nich. Tak bardzo pozytywnie zaskoczyły mnie te cztery drużyny (z wyjątkiem Ghany tu wiedziałem, że jest moc i jest chęć do osiągania sukcesów), iż chętnie poszerzyłbym i wydłużyłbym boisko, aby mogły one grać w finale MŚ. Bo czy zawsze skład finału musi być uzupełniany bądź przez Brazylijczyków, bądź przez Niemców, bądź przez Włochów, bądź to z ostatnich lat przez Francuzów? Dwóch ostatnich reprezentacji już nie ma, może czas na odpadnięcie tych dwóch pierwszych…

    Odpowiedz
    1. ~number 9

      Wydaje mi się, że oprócz Forlana i Suareza bardzo wypromował się też Cavani – to po jego przerzucie do Forlana padła pierwsza bramka Suareza. i we wszystkich meczach Urugwaju „szarpał” po swojej stronie ataku. Nie słychać nic o jego transferze do lepszej drużyny/ligi?

      Odpowiedz
  2. ~alasz

    Mi równiez wielce zaimponowała drużyna USA, nie mieli wielkich umiejętności, ale walczyli jak tylko mogli, przyznam ze kibicowałem USA w tym mecz, mimo wielu szans, niestety nie udało się. Jednakże wydaje mi sie ze Korea i USA to były najlepiej przygotowane fizycznie druzyny tych mistrzostw, Koreańczycy wyglądali jak ludzie którzy mogą biegać wiecznie. AMBICJA i WOLA WALKI. Za to zawsze u mnie jest pełen szacunek. Jutro Anglia-Niemcy, czytałem ze ponoc Anglicy juz maja ustalona piątkę wykonawców rzutów karnych, maja to być, w kolejności, Lampard, Gerrard, Rooney, Milner, Barry. Ponad to kazdy z nich juz wie gdzie bedzie strzelał. Mimo wszystko oby do karnych nie doszło, gdyż jestem za Anglia…Boje sie spotkania Portugalia-Hiszpania, bo to moze być teatr na trawie, Hiszpanie jak zwykle juz padają na murawę nie tknięci (brawo torres), po czym cała drużyna wymusza zółta kartke…widzisz i nie grzmisz..Ciekawi mnie jeszcze meksyk, z chicharito w składzie, pierwszy poważniejszy przeciwnik dla Argentyny. Argentyna sie rozpedza, mimo wyśmiewanego Maradony, moga na przekór wszystkim wygrać. Maja coś czego nie maja mam wrażenie, pozostali faworyci-wspaniałą atmosferę w drużynie. To możne okazać sie bardzo ważnym czynnikiem.

    Odpowiedz
    1. ~Bandzior

      Ciekawe, że z pary Hiszpania-Portugalia ktoś dał radę wyróżnić tę pierwszą, jako „padającą nietkniętą”. Portugalia właśnie z wymienionych przez Ciebie powodów, jest zespołem, którego wprost nie cierpię. Nie dość, że symulują i się wykłócają, to jeszcze sami potrafią chamsko faulować. Ok-Torres przyaktorzył, ale to był przypadek odosobniony (chyba, że szanse dostanie Busquets, to na pewno ją wykorzysta). Natomiast w drużynie portugalskiej, Cristiano wcale nie odbiega poziomem jakoś szczególnie od reszty. Mam nadzieję, że sędzia zachowa zimną krew i rozstrzygną umiejętności, a nie jakieś nieczyste sztuczki.

      Odpowiedz
      1. ~alasz

        Musi byc dobry arbite, moim zdaniem idealnym byłby howard webb, to sędzia któy daje graczom grac i nie gwiżdże byle kontaktu. Musi byc arbiter który rozda na początek pare żółtek i pokaze ze nie bedzie tolerował aktorstwa. Wraz z mistrzostwami wszedł w zycie przepis o możliwości dostania żółtej kartki za próbe wymuszenia takowej dla przeciwnika. Po próbie latania przez torresa poszła cała druzyna, kartki nie widziałem….

        Odpowiedz
  3. ~bnch

    Panie Michale, jeśli przecierał Pan oczy ze zdumienia patrząc na Forlana w tej edycji LE, to „przespał” Pan kilka lat kariery Diego. Po słabej dyspozycji w MU, Forlan przeszedł w 2004 r. do Villareal gdzie strzelił 54 goli w 106 meczach. Statystyka w Atletico, w którym gra od 2007 jest jeszcze lepsza – 66 goli w 102 meczach. Zatem facet gra dobrze co najmniej 5 lat. Zdobył w tym czasie 2 razy Złoty But dla najlepsze strzelca Europy, do tego był 2 razy królem strzelców La Liga (raz w Villareal i raz w Atletico), ale akurat nie w zeszłym sezonie. Nie jest on pierwszym zawodnikiem, któremu specyfika danej ligi nie odpowiadała, a i Premier League to nie pępek świata ostatecznie weryfikujący klasę zawodników. Mam nadzieję, że Urugwaj dotrze do finału i po raz trzeci zostanie mistrzem świata. Może to lekko nierealne pragnienie, ale czemu by nie.

    Odpowiedz
    1. Michał Okoński

      Przyznaję się bez bicia, jako człowiek, który Primera Division ogląda nieporównanie rzadziej niż Premier League. Przecierałem oczy ze zdumienia patrząc jak gra przeciwko Liverpoolowi i Fulham, a przed mundialem odrobiłem trochę lekcji przepatrując sieć.A propos Cavaniego zaś – to już trzeci Urugwajczyk, którym interesuje się… Tottenham. Prezes Palermo wyjawił, że Koguty złożyły łączną ofertę za Kjaera i Cavaniego, negocjacje trwają…

      Odpowiedz
  4. ~At

    czeka nas świetny mecz Urugwaj Ghana dwie drużyny dobrze zorganizowane grajaca dobra taktyczna pilke kto wie być moze jedna z nich zagra w finale? stawiam na Urugwaj

    Odpowiedz
  5. ~me262schwalbe

    Coś mi się zdaje, że tym razem karnych nie będzie …; maccaroni musiałby się drugi raz urodzić, żeby zrozumieć, że Anglicy nigdy nie będą grać tego ich pieprzonego cattenacio. Anglicy woogle grają w tym meczu???

    Odpowiedz
  6. ~me262schwalbe

    Przez chwilę wydawało mi się, że może lepiej byłoby, jeśli Anglicy nie wychodzili już na drugą połowę i sędzia ogłosił techniczny knok-out. W tej chwili wygląda to trochę lepiej. Na sprawiedliwość czasami trzeba długo czekać tym razem 44 lata.

    Odpowiedz
  7. ~etk87

    coz 4-1 to zasluga sedziego. przy 2-2 anglicy na pewno nie cisneliby tak szwabow, i takie dwie kontry jak rakiety by zapewne nie poszly…no ale coz. moge sie dzieki temu wreszcie w spokoju na sesji skupic…

    Odpowiedz
    1. ~Bartek

      A mi przeszła ochota na wszystko. Anglicy byli żenujący. Wynik jest zasługą sędziego, ale Wyspiarze zagrali bardzo słabo i rozczarowali na całej linii. Upson powolny jak staruszka na pasach, Barry słabiutki, cała drużyna bez pomysłu pomimo dwóch rozgrywających. Sądzę zresztą, że Capello szukał smaku z czterema literami, nie korzystając z najoczywistszych i zarazem skutecznych rozwiącań. Szybcy Lennon i Wright-Philips na skrzydłach, Crouch z Rooneyem lub Defoe z przodu – szybkość, wzrost, wrzutka, powtarzalność. To mogło dać grę przewidywalną, ale jednak skuteczniejszą – stanęło na głupim pchaniu się środkiem. Na Milnerze wrzucającym niecelne piłki (a i tak jaśniejącym), na Gerardzie i Lampardzie, którzy mogą być dużo lepsi. Wreszcie na obronie, która była zwyczajnie słaba – nie wiem, dlaczego szansy nie dostał Dawson – wydaje mi się, że jest ciut szybszy niż Upson (a na pewno Carraggher) i pierwszego gola dziś by nie było, gdyby grał. Słowem – po dzisiejszym meczu paru zawodnikom Anglii powinny być przygotowane plany zajęć dodatkowych, Capello mógłby spokojnie odejść, a sędziom powinno się wręczyć nagrodę – miesiąc w kurorcie w Korei Północnej. Teraz czekam z nadziejami (malutkimi) na Meksyk. Na razie w trzech meczach odpadły trzy „moje” ekipy o powoli przechodzi mi ochota na to całe kibicowanie.

      Odpowiedz
    2. ~vviper86

      zasługą sędziego jest jedynie nieuznanie bramki prawidłowo zdobytej. Natomiast Anglicy mogli przy tych kontrach zachować się tak jak na faworyta imprezy przystało – ja ich w roli żadnego faworyta nie widziałem. Natomiast zachowali się jak nieprzymierzając Korea Płn. w meczu z Portugalią. Pierwsza kontra Müllera była efektem lekkomyślnie rozegranej piłki po nieudanym rzucie wolnym. Natomiast sposób, w jaki Anglicy zostali rozmontowani przez prowadzącego tę akcję Bastiana Schweinsteigera, zasługuje na słowa podziwu. Druga kontra, to totalna lekkomyślność angielskiego obrońcy i przede wszystkim spostrzegawczość Özila.Mecz się skończył dobre 30 minut temu, a ja słyszę ciągle za oknem Deutschland, Deutschland i dźwięk wuwuzeli 😉

      Odpowiedz
    3. ~alasz

      No oczom nie wieze co ludzie tu wypisuja, racje ma eric, przeciez anglia była zespołem lepszym przez ostatnie 20 min pierwszej połowy i 20 drugiej. Sedzie wypaczył wynik. Czy niekótrzy sa na tyle głupi ze nie rozumieja ze bramki na 3-1 i 4-1 to były kontry wynikające z ryzyka które musieli podjac aby odrobic strate która dodajmy odrobili tylko sedzia ich jawnie oszukał?Niemcy maja szybkich zadowników i to była woda na młyn, jednak 2 ostatnie bramki zamazuja przebieg gry. Dzis anglia grała swój najlepszy mecz od dawna. Z wystepu moga byc dumni. Zostali oszukani

      Odpowiedz
      1. ~vviper86

        @ alaszuważaj jak piszesz o głupocie, bo sam możesz w nią popaść. Jeśli nie potrafisz merytorycznie odnieść się do interpretacji stanu gry zaproponowanej przez inną osobę, to wrzuć sobie na luz i po prostu nie pisz. Tam nie było prostej sekwencji zdarzeń: jest 2-1 i nieuznana bramka, Anglicy się odkrywają w drugiej połowie. Jakie odkrycie się Anglików? Przy rzucie wolnym nie było żadnego odkrycia.Został wykonany nieudolnie, ale piłka trafia do Anglika i ten ją traci w polu karnym Niemców; dalej idzie szybkie podanie na skrzydło do Schweinsteigera, który schodzi do środka i podaje do Müllera, ten strzela w krótki róg i przełamuje rękawice Jamesa (może nawet błąd bramkarza, wkońcu źle ustawił się przy krótkim słupku?). Ta bramka była w prostej linii konsekwencją straty piłki przez Anglika w polu karnym Niemców i dalej piekielnie skutecznego kontraataku. A nie jak sugerujesz, że Anglicy się odkryli, bo musieli gonić wynik. Może i się odkryli, ale akurat nie przy tej bramce. Popatrz sobie uważnie na tę stratę w polu karnym (http://www.gollive.pl/node/1156).Czwarta bramka z kolei, to bardzo podobny problem, znowu strata tuż przy narożniku pola karnego; poszło zbyt płaskie dośrodkowanie, piłkę wybijał niemiecki zawodnik pod miejsce styku linii bocznej i linii środkowej. Czy to wina Özila, że walczył o piłkę, że był bystrzejszy niż angielski obrońca, który spokojnie chciał poczekać aż piłka wyleci poza boisko i przede wszystkim czy to jego wina, że wykazał się szybkością w tej akcji, której zabrakło Anglikowi (Barry)? Przecież był moment aby Barry albo piłkę wyautował albo postarał się zablokować Özila, mógł go wreszcie jeszcze sfaulować, pewnie wyleciałby za to z boiska, ale przerwałby akcję. Problem Anglików, to nie odkrycie się celem gonienia wyniku. Problem leżał w stratach przed polem karnym Niemców i co by nie mówić dość prostych stratach. A swoje dołożył Schweinsteiger przy 3 bramce umiejętnie rozmontowując środek obrony Anglików – Müller stojąc blisko linii pola karnego Anglików i jeszcze umiejętnie się zatrzymując przed spalonym (to widać na jednej z powtórek) dostał świetne podanie od Bastiana, który tym podaniem załatwił Müllerowi brak obrońcy, który mógłby przeszkadzać Müllerowi. Do bramki czwartej swoje zrobiła przebojowość Özila i ospałość Barry’ego.Alasz najpierw popatrz na własne podwórko, a dopiero później zacznij krytykować…

        Odpowiedz
        1. ~alasz

          Przy tym wolnym poszło wielu raczy w pole karne, zbyt mała asekuracja, czy uwazasz ze przy wyniku remisowym ryzykowali by aż tak frontalny atak? bramki na 3-1 i 4-1 moim zdaniem, w takiej formie pasc by nie mogły gdyby był wynik 2-2. Głupotą jest głoszenie teori jakoby decyzja o bramce lamparda nie miała znacze w kontekscie koleji dalszego meczu. Zgoda, popełnili błedy, barry to juz wogóle, ale sędzia wypaczył wynik. W hokeju i tennisie, gdzie przeciez zdarzały sie błędy kuriozalne (andy roddick-nalbandial finał us open, gdzie wynik został wypaczony niemiłosiernie) po wprowadzeniu technologi jest zdecydowanie lspzy odbiór dyscypliny. Nie ma argumentów przeciw pomocy techniki w sedziowaniu.

          Odpowiedz
  8. ~Piotr

    Sędzia Anglię skrzywdził ale też bez kitu, angole były zwyczajnie słabi wolni i bez pomysłu. Grupę przeszli w bólach i mękach tylko, że nic się z tego nie urodziło bo nie zagrali tam żadnego dobrego meczu. Niemcy też się męczyli z tą różnicą że w tamtej grupie była twarda walka a w angielskiej pokaz nieudolności i wyszło drugie miejsce. Ja tam oglądam ten mundial z coraz większym zainteresowaniem na razie dużo rzeczy mi się sprawdza Urugwaj ma u mnie plusa, Ghana też bardzo dobrze że awansowała Amerykanie to jeszcze nie ten czas i nie to miejsce a po drugie byli jednak słabsi niewiele ale słabsi. Teraz Argentyna Meksyk będzie ostra walka. A jeszcze co do Anglii od czasów kiedy oglądam piłkę z jakimś tam większym lub mniejszym rozeznaniem to jedyny piłkarz z tego kraju który mi zapadł w pamięci to był Gazza no może Shearer a nie np. Beckham który w reprezentacji zawalał. A tak po za tym czy to nie Lineker powiedział że, na boisko wychodzi 22 mężczyzn a i tak zawsze wygrywają Niemcy. Deutschland Deutschland uber alles.

    Odpowiedz
      1. Michał Okoński

        Dyskutujecie, aż miło, a ja kończę kolejny wpis… Jednak i Niemcy, i Argentyna to wciąż jasna strona. Rozumiem, że faceci w czerni (którzy tu akurat na czarno się nie ubierają) to ta strona ciemna…

        Odpowiedz
  9. ~Dezyderiusz

    I znowu w roli głównej błąd sędziowski – Tevez strzela na jeden zero z wyraźnego spalonego, a w chwilę potem obrońca Meksyku popełnia samobójstwo na 16 metrze od własnej bramki. Szkoda, bo Meksykanie do tego momentu grali całkiem dobrze… A liczyłem że Meksykanie osiągną coś więcej… na pocieszenie mam ładną brameczkę Hernandeza 😛

    Odpowiedz
    1. ~alasz

      Hernandez vel chicharito przekonuje mnie do siebie coraz bardzie, to moze byc hit. Obunozny, piekielnie syzbki i bardzo skoczny. Potencjał 9 na poziomie torresa. Za 2-3 lata pod okiem alexa fergusona bedzie jednym z najlepszych na swiecie.

      Odpowiedz
      1. ~Dezyderiusz

        Oby oby 🙂 Nieprawdą byłoby stwierdzenie, że nie spodziewałem się po nim wiele przed turniejem, ale naprawdę chłopak mnie pozytywnie zaskoczył. Oby tylko nie zaczął swojej kariey na wyspach od zwiedzania nocnych klubów 🙂

        Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *