Pamiętacie jeszcze pierwszy mecz? Gol Shabalali wciąż może ubiegać się o tytuł najpiękniejszej bramki turnieju, obok rzutu wolnego Hondy, drugiego gola Teveza z Meksykiem, strzału Suareza z Koreą Południową, uderzenia Luisa Fabiano po akcji z Robinho i Kaką, piłki zagranej przez Maicona niemal z linii końcowej w meczu z Koreą Północną, a przede wszystkim: obok bramki Franka Lamparda w meczu z Niemcami.
Pamiętacie kuriozalne wydarzenia we francuskim obozie, farsę niemającą sobie równych w burzliwej przecież historii mundiali? Pamiętacie stłumiony bunt w reprezentacji Anglii albo odpadnięcie Włochów po sensacyjnej porażce ze Słowakami? A pudło Yakubu w jednym z klasyków tych mistrzostw – meczu Nigerii z Koreą Południową? Messiego-wciąż-bez-gola? Reklamę Nike’a, której bohaterowie na mundialu gremialnie zawiedli? Dzielnych i niepokonanych ostatecznie Nowozelandczyków? Koreańczyków z Północy, opierających się Brazylijczykom i kapitulujących w meczu z Portugalią? Zagranie ręką Vidicia, o którym Marek Bieńczyk napisał w „Tygodniku”, że był „wyciągnięty w powietrzu jak Nurejew, w cudnej pozie tancerza-ptaka”?
Przepowiadam sobie to wszystko, próbując odpowiedzieć na pytanie, jaki właściwie jest ten mundial. Postawioną tu pierwszego dnia tezę o zmęczonej Europie potwierdzają zarówno statystyki (tylko trzy drużyny ze Starego Kontynentu zagrają w ćwierćfinałach), jak i to, co widzimy gołym okiem: z tych trzech zespołów, które bronią jeszcze europejskiego honoru, tylko multietniczne Niemcy grają z fantazją i rozpędem, Holandia i Hiszpania zaś żądlą swoich rywali z rzadka, pasożytując przede wszystkim na cudzych błędach oraz na błyskach geniuszu Villi i Sneijdera. Objawieniem mistrzostw jest Urugwaj: nie do przejścia w obronie, z kapitalną trójką Forlan-Suarez-Cavani z przodu. Brazylia w każdej formacji ma to, co najlepsze, ale budzi uznanie zwłaszcza postawą defensywy – oby na ćwierćfinał wrócił Elano. Dziury w obronie imponującej poza tym Argentyny przetestują Niemcy: mam przeczucie, że to, co zrobili Terry’emu było zaledwie przystawką przed Demichelisem; ale zwycięzcy tego meczu ćwierćfinału nie sposób odpowiedzialnie wytypować.
Gwiazdy mundialu, oprócz Diego Maradony oczywiście? Najpierw najlepsi statystycznie: po 4 gole mają Higuain, Villa i Vittek, a po 3: Donovan, Gyan, Luis Fabiano, Müller i Suarez. Najczęściej strzelali: Messi (23 razy), Ronaldo (22) i Gyan (21). Najwięcej dośrodkowywali: Navas (39), Geremi i Donovan (po 30) oraz Forlan (27). Najczęściej podawali: Xavi (333), Xabi Alonso (281), Busquets (276), Schweinsteiger (272) i Messi (242). Najwięcej wślizgów zaliczyli: van Bommel (26), Alexis Sanchez i Riveros (po 25) i Arvelado (24). Za strzały obronione biliśmy brawo Eneyamie (20), Eduardo (19), Kawashimie (18) i Kingsonowi (16).
Wśród bramkarzy, jak dotąd, chwalono Julio Cesara i Sketelenburga. Z obrońców imponowali Coentrao, Lucio, Annan, ven der Viel i Maicon. W drugiej linii nie sposób pominąć Özila i Sneijdera, ale także Iniesty, Messiego czy Robinho, a cóż powiedzieć o całej plejadzie rewelacyjnych defensywnych pomocników, których listę otwierają van Bommel, Schweinsteiger i Mascherano. Atak to Villa, Forlan, Suarez…
Taktyka? Rzecz jasna 4-2-3-1, którą grają Niemcy, ale także – choć z modyfikacjami – Hiszpanie, Holendrzy, Brazylijczycy i reprezentanci Ghany, a z właśnie wyeliminowanych również Słowacy (szczegóły, dotyczące ustawienia poszczególnych ćwierćfinalistów tutaj).
Sędziowanie? Nie ma zarzutów o stronniczość, jak przed ośmioma laty, ale kumulacja dwóch spektakularnych pomyłek w ciągu jednego dnia (nieuznany gol dla Anglii, bramka Argentyny z wyraźnego spalonego) spowodowała deklarację Seppa Blattera, że na najbliższym spotkaniu IFAB – organizacji decydującej o zmianach przepisów w futbolu – wróci temat „technicznego wspomagania”. Krytykom FIFA warto przy okazji przypomnieć, że w tej kwestii dzieli ona odpowiedzialność z „ojcami założycielami” piłki nożnej, a więc piłkarskimi federacjami Anglii, Szkocji, Walii i Irlandii Północnej, i że na ostatnim posiedzeniu IFAB przeciwko zmianom była nie tylko FIFA, ale także Walijczycy i Irlandczycy z Północy; ponury paradoks tej sytuacji (albo kontekst, pokazujący problem z wprowadzeniem zmian nie tylko na najwyższym szczeblu mistrzostw świata czy kontynentu, Ligi Mistrzów etc.) polega na tym, że w Irlandii Północnej i Walii właściwie nie ma zawodowych rozgrywek piłkarskich. Tak czy inaczej, jeśli do zmian w przepisach dojdzie (muszą zapaść przewagą co najmniej 6:2, w IFAB 4 głosy ma FIFA, każda z federacji po jednym), dla historii futbolu może to mieć znaczenie o wiele większe niż to, kto w RPA zostanie mistrzem świata.
Transfery? Wciąż nie ma spodziewanych wieści na temat Fabregasa (Barcelona zastanawia się ponoć, czy nie lepiej sprowadzić Özila), ale pomimo mundialu Manchester City potwierdził właśnie kupno innego Hiszpana, Davida Silvy, i ma to być dopiero początek transferowej inwazji (na City of Manchester Stadium chcą m.in. Yaya Toure, Milnera i Dzeko). Real już sprowadził Angela di Marię, a Jose Mourinho przymierza się ponoć także do kupna Stevena Gerrarda i Ashleya Cole’a. Michael Ballack wrócił do Bayeru Leverkusen. Joe Cole rozważy oferty Arsenalu i Tottenhamu po powrocie z wakacji, kiedy rzecz jasna wieści transferowych będzie co niemiara.
Ale tak naprawdę zastanawiam się, co by było, gdyby Green obronił… Czy rozpędzeni Anglicy przeszliby przez grupę jak burza, zdobywając 9 punktów, w kolejnej rundzie naładowani pozytywną energią bez problemów uporaliby się z Ghaną, a w ćwierćfinale wyeliminowali Urugwaj, który akurat zaliczyłby tego słabszy dzień? Nie, tak naprawdę w ogóle się nad tym nie zastanawiam… W RPA nie ma Anglików i nie ja jeden w ogóle za nimi nie tęsknię.
Z ciekawszych transferów, to przychodzi mi na myśl, oprócz Coentrao i zainteresowania Bayernu, coś także angielskiego – mianowicie Vidic podobno jest na celowniku Mourinho. Oczywiście, od momentu objęcia posady trenera Realu przez Mourinho, media zdążyły już postawić w pierwszej jedenastce Realu pół piłkarskiej Europy, więc tak naprawdę do momentu oficjalnych oświadczeń, trzeba na to wszystko patrzeć z mocno dużym dystansem, jednak jest jakaś nowa jakość w tym wszystkim. Co sezon byliśmy świadkami wielkiej, medialnej akcji pod tytułem: „jaką wielką gwiazdę za grube pieniądze tym razem sprowadzi sobie Real i po co jej ona, skoro na tej pozycji ma x dobrych piłkarzy, ściągniętych jako wielkie gwiazdy w poprzednich sezonach”, a tutaj widać, że w końcu ktoś się rozgląda za dobrymi piłkarzami na pozycje, co do których w Realu do tej pory było tak sobie. Bo kto by tam kupował jakiegoś obrońcę, który nigdy nie będzie wzbudzał takiej histerii tłumów jak bramkostrzelny napastnik, który przy okazji przez część populacji jest uznany za przystojnego, a jego kontrakty reklamowe pewnie przewyższają niemal budżety niektórych państw. Kto dałby sto milionów euro za pracowitego ale mało medialnego defensywnego pomocnika, który rozbija ponad połowę groźnych akcji rywali, skoro połowa kibiców w ogóle tego nie zauważy. Nagle się okazało, że Real także potrzebuje także pracowitych piłkarzy, których wartość niekoniecznie mierzy się piskami nastolatek i liczbą reklam, w których występują. Inna sprawa, że Vidicowi faktycznie się kontrakt kończy i musi zdecydować, co dalej, a jego żona podobno się nie za dobrze czuje w Anglii… No cóż, przez kobiety to i wojny wybuchały, więc się nie zdziwię, jeśli będzie to argument dla Vidica, by się przenieść z Old Trafford na Santiago Bernabeu, A co do tęsknoty – wzmianka o Anglikach w niemalże każdym poście, chociaż nie grają od kilku dobrych dni, świadczy o czymś innym 😉 A tak na poważnie, to rozumiem – za takimi Anglikami, jakich oglądaliśmy podczas MŚ, to raczej nikt nie tęskni. No, może poza – paradoksalnie – meczem z Niemcami, który okazał się być najlepszym w ich wykonaniu, pomimo wysokiej porażki (ach, ten gol Lamparda i co by było gdyby…).
Mhm, wszystko pieknie, ale Vidic, wg mnie, w Realu by się nie sprawdził. Nie jestem w stanie wyobrazić sobie, nawet z Mou za sterami, metamorfozy chroniącej Nemanjie od losów Samuela (tak, tak, Real już miał okres „utylitarnych, defensywnych” zakupów)Prawdą jest, że mundial potoczyłby sie zupełnie inaczej dla Anglików, gdyby nie ten klops Green, musiało to niesamowicie podciąc skrzydła. Nie było pozniej zawodnika wolnego od strachu.
Ja bym całej winy na Greena nie zrzucała jednak, mimo, iż zgadzam się, że gdyby pierwszy mecz potoczył się inaczej, znaczy – Anglicy by wygrali, to pewnie nie było męczarni z Algierią i „wielkiego sukcesu” w postaci jeden do zera ze Słowenią. Można byłoby mówić, że tylko Green zawalił, gdyby puścił tego gola w ostatniej minucie meczu (tak jak Jop Wiśle strzelił samobója) i nie byłoby kiedy tej straty odrobić. Jednak Anglicy mieli jeszcze ponad pół meczu. To są profesjonalni piłkarze, do tego jakby nie patrzeć jedni z najlepszych na świecie, grają w piłkę nożną, w której takie rzeczy się zdarzają, nie można wyjaśniać ich niemocy w ataku i generalnie kiepskiej gry przeciwko przeciętnym lub mniej niż przeciętnym drużynom tylko i wyłącznie faktem, iż rywal strzelił im bramkę po złej interwencji bramkarza. A jakby USA strzeliły tę bramkę w sytuacji, gdyby Green nie miał szans obronić? Skoro piłkarze, którzy przed mundialem wymieniani w gronie faworytów do zwycięstwa (a przynajmniej w gronie drużyn, które miały dojść daleko), podłamują się po pierwszym potknięciu (które w dodatku nie było przegraną), to czy można zrzucać odpowiedzialność za to na jednego z nich? W całej drużynie coś się popsuło i nie tylko Green jest tu winny, chociaż się nie popisał.Oczywiście, że Real w kupował także zawodników defensywnych formacji, nie da się grać samymi napastnikami. Pisząc o fakcie, iż w końcu ktoś zrozumiał, że nie tylko wielkie gwiazdy za grube pieniądze są potrzebne, miałam na myśli to, iż polowanie na zawodników wygląda w tym momencie bardziej racjonalnie, niż to ostatnio bywało i przestano mówić, że sprowadzenie dwóch-trzech gwiazd za astronomiczne sumy sprawi, iż Real będzie wygrywał wszystko po kolei – od Gran Derbi po LM. Po szale na wielkie indywidualności ktoś znów jakby patrzy na tę drużynę bardziej całościowo. Pytanie, jak z tym wszystkim poradzi sobie Mourinho, bo będzie miał tam niezły kocioł – kilka gwiazd kupionych za wielkie pieniądze, co do których niektórzy mają pretensje, że zawiodły, a które są pewne, że one akurat zrobiły, co trzeba, grupę wychowanków, tudzież graczy związanych z klubem od kilku lat, którzy nie do końca dobrze dogadują się z gwiazdami, kilku dobrych graczy trzymanych stale na ławce, którzy protestują przeciwko takiemu stanowi rzeczy i kilku nowych zapewne piłkarzy, na których będzie ciążyć presja bycia „nadziejami Mourinho”… Jak mu się uda to poukładać, to będę pod wrażeniem.
Chyba transfer Davida Villi jest do tej chwili najbardziej spektakularnym… Choć było to już przed mistrzostwami, więc może dlatego nie ma go wśród wymienionych powyżej…Swoją drogą – ciekawe jak po takim mundialu wzrosłaby jego cena. Nie da się ukryć, że akurat on faktycznie robi różnicę: http://okonski.blog.onet.pl/Dziennik-Mundialu-Villa-robi-r,2,ID409412286,RS1,n 🙂
Pamiętamy, ale i zwracamy oczy w przyszłość. Przewidując wyniki ćwierćfinałów, obrzucaliśmy się ze znajomym kibolskimi moskalikami.
Kto jest sercem za Niemiaszkiem,bez germańskiej krwi lebiegą,nibeluński z niego pasztetraz-dwa zrobi boski Diego.
Kto śmie rzec o Paragwajach,że ich Hiszpan nie pogoni,temu stygmat gdzieś na jajachzrobią moje trampki Stomil.
Kto zaprzeczy mi, że Ghanaz Urugwajem weźmie lańsko,tego złoty but Forlanawkopie prędko w chrześcijaństwo.
Kto by rzekł, że PomarańczeCanarinhos d… ę zbiją,temu wnet na łeb sp… dańczępomnik Jezu Krysta w Rio.
Za Anglikami faktycznie nie sposób tęsknić. Dziwne jest natomiast, że niektórych drużyn zwyczajnie nie chce się oglądać. Jeśli Holendrzy nie graliby z Brazylią, pewnie nie chciałoby mi się siadać przed telewizorem, mając w pamięci ich beznadziejne mecze. Podobnie Hiszpanów, którzy grają tak pięknie, że aż nudno. Zostają obiecujący Niemcy, dynamiczna Brazylia i nadzieje, że Forlan z Suarezem namieszają. Czekam też na to, aż Messi skończy turniej bez gola. Zawsze to jakaś maciupka łyżka dziegciu w tym sączącym się medialno-kibicowskim miodzie. 🙂 Na dziś gol Tshabalali jest najładniejszym uznanym golem turnieju, a nigeryjski bramkarz – najlepszym graczem na swojej pozycji. Ponoć ma trafić do West Hamu (chyba dobrze pamiętam), co byłoby wzmocnieniem całej ligowej stawki bramkarzy. Ja czekam, co też pokaże Ferguson na rynku transferów. Silva już podkupiony, DiMaria także, Villa w Barcy. Hernandez będzie bardzo ciekawym zawodnikiem, ale SAF potrzebuje wzmocnień i pewnie w końcu będzie musiał złamać swoje opory i wydać pieniądze godne zepsutego rynku. Może by tak Dos Santos przeniósł się z Kogutów? Na mistrzostwach pokazał się świetnie i szkoda chłopa na turecką ligę. 🙂
A myślałam, że to tylko ja mam opory przez padaniem na kolana i biciem pokłonów przed Messim. Co więcej – ja osobiście nic do niego nie mam, naprawdę doceniam jego wielki talent i umiejętności, wiem, że jest piłkarzem nieprzeciętnym, ale przez to, że niektórzy zapomnieli, że mimo wszystko ciągle jest człowiekiem, jakoś tak… Płakać nie będę, jeśli wyjedzie z MŚ bez gola, zwłaszcza, że i tak pokazał się z dobrej strony mimo wszystko (w szczególności na tle pozostałych gwiazd lig europejskich). A już szczególną torturą jest słuchanie Szpakowskiego i Lubańskiego, którzy wychwalają pod niebiosa każde byle kopnięcie piłki przez Messiego, krzyczą jakby padła bramka, gdy Messi dostanie piłkę gdzieś w środku pola, a jeśli ktoś go ogra (bo i to się zdarza, może nieczęsto, ale się zdarza) kwitują to mniej więcej tak: „Messiiii, Meeeesiiiiiiiiiiiiiiii!!!!…. no, teraz obrońca… podał do partnera….”. Co do meczu Brazylia-Holandia, to boję się, że przez większość czasu będzie on takim meczem na przeczekanie, by wbić tę jedną bramkę, gdy nadarzy się okazja i dowieźć jeden zero do końca meczu, ewentualnie dołożyć coś tam jeszcze, jeśli przeciwnik pozwoli wyjść z szybką kontrą (mam nadzieję, że się mylę). Holandia w ten sposób ogrywa kolejnych przeciwników, a i Brazylia, jeśli nie musi i nie ma okazji, to też jakoś szczególnie się do ataków nie rzuca. Ja wiem, że trzeba oszczędzać siły, bo to turniej i tak dalej, ale jak tak dalej pójdzie, to i w finale będą siły oszczędzać, tylko już wtedy nie będzie wiadomo, na co.O ruchach transferowych MU jakoś mało się mówi. Hernandez wygląda na fajnego chłopaka, ale jeszcze mu brakuje trochę zimnej głowy. Przydałaby się jakaś ostoja spokoju, która w trudnych momentach (na przykład, gdy jest 3:1 z Bayernem i duże niebezpieczeństwo strzelenia przez nich drugiej bramki…) bez względu na presję, poczucie komfortu z korzystnego wyniku i tego typu inne rzeczy, zmobilizuje drużynę i pociągnie do przodu. Zapewne jednak tuż po mistrzostwach zaczną się konkrety, bo i czasu już niewiele. W końcu rozgrywki europejskie zaczynają się już dziś, a nasz Ruch rozpoczyna batalię o LE z Szachtiorem Karaganda… 🙂
Taa, ruch zaczyna batalię europejską i wcale się nie zdziwię, jak polegnie na dalekich rubieżach. 🙂 W końcu – boisko było nierówne, wiatr w oczy, zupa za słona, Niedzielan poszedł do Polonii, a Sadlok nagle wystraszył się samolotu, bo chciał być jak Dennis Bergkamp. Przy całej oszczędności Brazylijczyków, przy Holendrach Canarinhos wyglądają jak energetyczni rozrzutnicy. Myślę więc, że wygrają dość swobodnie ten mecz. Zwłaszcza, że mają dynamikę i fantazję. Tej ostatniej pomarańczowym brakuje straszliwie. A w MU najbardziej przydałby się młody Scholes i Giggs 🙂 W napadzie Berbatov musi dostać jeszcze szanse, bo jest dobry, a Hernandez będzie świetnym wzmocnieniem – szybki, konkretny chłopak – na mecze takie jak z Bayernem byłby idealny. Bo jego szybkość terroryzowała by nieco niemieckich obrońców. Ale SAF musi wreszcie pomyśleć o prawym obrońcy. Gary robi się coraz starszy, Fabio musi dojrzewać, zostaje zatem mój bohater ostatnich lat – John O’Shea. Trochę mizernie jak na tak wielki klub.
A co z Rafaelem? Przecież w zeszłym sezonie pokazał się z dobrej strony, i teraz – mam nadzieję – będzie grywał coraz więcej. Wg mnie to w Man Utd przydałby się dobry rozgrywajacy (moje marzenie to Modrić, albo van der Vaart) bo anderson nie pokazał do tej pory niczego w tym aspekcie, Park jest dobry, ale na zamęczenie rywala bez piłki, Carrick to nie ta pozycja.
No tak, ja o Rafaelu, nie o Fabio pisałem (podobne, cholery 🙂 ) Rafael jest dobry i będzie lepszy, ale do Maicona, Alvesa, Ivanovica, Lahma, a nawet Johnsona czy Zabalety mu wciąż brakuje. I trochę niepokoi mnie opieranie prawej strony defensywy na dwóch filarach – starym Gary’m i nieopierzonym Rafaelu z potencjałem. W kluczowych meczach w Europie słabość na tej pozycji może być niebezpieczna, a każdy trener chętnie będzie ją wykorzystywał. Braki w defensywie wydają się zresztą większe niż w pomocy. Problemem MU nie jest brak pomocników, ale ich forma. Carrick z najlepszych czasów wcale nie wymaga wzmocnień, staruszek Scholes i jego szpakowaty druh też wciąż grają na wysokim poziomie. Oczywiście – przydałby się Modrić (Van der Vaarta nie chcę 🙂 ), ale i bez niego w środku nie braknie zawodników: Scholes, Giggs, Fletch, Carrick, Park, Anderson (zgoda-zawodzący) i Gibbson – tragedii nie ma. Ale kolejnych dobrych graczy chętnie przyjmę jako znak zwycięstwa 🙂 Problem w tym, że najciekawsi są wykupywani, a SAF -słusznie- twierdzi, że rynek jest zepsuty przez „szejków”, a on ręki do psucia nie dołoży i będzie płacił za zawodników tyle, ile są warci. A że warci są tyle, ile chcą za nich płacić MC, Real, Barca (ciekawe, czy będą tak rozrzutne po buncie reszty PrimeraD.) i Chelsea, może się okazać, że poważnych wzmocnień nie będzie.
Ja o prawą stronę defensywy aż tak bym się nie bał, skoro mamy doświadczonego Gary’ego (już nie na wielkie mecze), zdolnego Rafaela (kilkanaście spotkań w lidze ze średniakami może mu tylko pomóc) i solidnego w obronie O’Shea (bez fajerwerków, ale swoje zrobi). Gorzej sprawa wygląda z obsadzeniem lewej strony – Evra cały ostatni sezon grał mecz w mecz, bo jak wypadnie O’Shea to nie ma kim go zastąpić. Fabio grał tak mało, że nie wiem nawet czy jest taki jak jego brat. Niby na jego obronę można powiedzieć, że to przez kontuzję, ale nie da się tak co sezon tłumaczyć (choć ten był chyba rekordowy pod względem kontuzji w obronie – Carrick i Fletcher przeciw Wolfsburgowi w LM [!] )Carrick przez większą część zeszłego sezonu nie prezentował się dobrze, a jego mecz z bayernem to w ogóle zasługuje na osobny komentarz. Scholes i Giggsy nie grają źle, ale przecież za góra 2 lata zakończą kariery bo fizycznie już nie będą mogli zwyczajnie „nadążyć” za akcją. Fletcher jest świetny, ale w defensywie, Park dużo biega, a Gibson oprócz mocnych strzałów nic na razie nie pokazał. Ja mam na myśli kogoś, kto potrafiłby posłać do przodu podanie rozmontowujące całą obronę, kogoś kto choć piłki sam nie odbierze, ale potrafi ją idealnie dograć do napastnika.
jesli tylko rafael dojrzal po meczu z bayernem, to prawa obrona moze byc bardzo silna strona united.ten chlopak jeszcze tylko troche doswiadczenia, i moze sily potrzebuje. riberego wyeliminowal z gry pieknie do momentu az dostal bezsensowna zolta kartke. mysle, ze tylko go to wzmocni.co do srodka pomocy, sadze, ze nie potrzebujemy jakichs wielkich wzmocnien. jedynie optowalbym, jak zreszta juz nieraz mowilem, za sciagnieciem j.colea. to swietne rozwiazanie w tym momencie – nawet jak bedzie chcial zarabiac gruba kase (ktora tak czy siak sie zwroci, bo za transfer niczego nie placiloby MU).jak dla mnie united moze grac wtedy 4-5-1 z j.colem jako klasycznym ofensywnym pomocnikiem, ustawionym za rooneyem, dwojka skrzydlowych i dwa gosciami z tylu, dogrywajacymi/zabezpieczajacymi (jak scholes,, fletch carrick czy hargo ew. gibson czy anderson).owszem ma j.cole oczywiscie pewne minusy (kontuzje, wahania formy), ale za friko pozyskanie gracza o takich mozliwosciach jest niepowtarzalna okazja.mam tylko nadzieje, ze fergie jej nie zmarnuje (chociaz czuje, ze tak wlasnie bedzie…), bo 30 baniek na kreatywnego gracza srodka pola z cala pewnoscia nie wyda.no i pozostaje jeszcze pytanie o strikera… berbatov pomimo, calego mojego szacunku do jego wielkich umiejetnosci, gleboko rozczarowal mnie koncowka sezonu. zawiodl kompletnie i totalnie, i szczerze mowiac nie zyczylbym sobie by ta sytuacja sie powtorzyla w nadchodzacym sezonie.mozna oczywiscie spekulowac n/t transferow, ale powiedzmy sobie szczerze, ze hitow nie bedzie. a jesli juz beda, to raczej beda to albo free transfery (j.cole) albo transfery utalentowanych graczy, ktorzy ostatnio srednio grali (hunteral, bezema – tak dla przykladu).moze chociaz tego milnera by sie udalo podkupic villi (co tez wydaje mi sie watpliwe, szczegolnie gdy przypomne sobie jego wypowiedzi o korzeniach 'leedsowskich’ i sympatii do lpoolu).
J. Cola bym chętnie widział w kadrze Man Utd, ale coś mi się wydaje że trafi do Tottenhamu albo Arsenalu, a nie do nas :-((
Ferguson w pojedynkę świata nie zmieni. Pytanie, jak w ogóle rzetelnie w dzisiejszych czasach wycenić piłkarza, skoro oprócz czysto piłkarskich umiejętności wiążą się z nim pozaboiskowe, ale również wymierne korzyści, których nie da się nie zauważać w dzisiejszej na wskroś skomercjalizowanej piłce. Za wszystkich dobrych graczy trzeba dawać więcej, niż (wydawałoby się) są oni warci, bo albo ich klub chce na nich zarobić jak najwięcej słusznie rozumując, iż skoro ma tracić gracza z takim potencjałem piłkarskim/medialnym/sponsorskim i lubianego przez kibiców w dodatku, to stratę trzeba sobie powetować albo otoczka medialno-kibicowska i wielkie oczekiwania pompują cenę piłkarza w górę do jakichś niewyobrażalnych rozmiarów albo kluby o piłkarza rywalizujące chcą go pozyskać za wszelką cenę, zatracając zdolność do racjonalnego myślenia bo znów, po raz kolejny, ważniejsza jest otoczka medialna, sponsorzy, oczekiwania kibiców i tak dalej. Tak właśnie było z C. Ronaldo – Perez rozegrał to na zasadzie: „chcecie Ronaldo, to go będziecie mieć”. Lahm w MU… to by był transfer, w końcu jeden z moich ulubionych piłkarzy występowałby w klubie, który lubię 🙂 Ale o takim transferze to sobie można pomarzyć, Ferguson na to nie wpadnie, Lahm się z Monachium nie ruszy, a i Bayern nie zamierza sprzedawać swoich najważniejszych piłkarzy (podobno odrzucili już ofertę Realu w sprawie kupna Schweinsteigera).
Właśnie przeczytałam info o Cambiasso… Ktoś się spodziewał takiego transferu? Oczywiście, jest to wiadomość z gatunku „media na Półwyspie Apenińskim są przekonane…”, ale można podywagować. No i Cambiasso się nie wymówi, że na razie nie ma czasu na myślenie o tym, bo chce się jak najlepiej z reprezentacją na mundialu wypaść, a wszelkie rozmowy o przyszłości będzie prowadził po jego zakończeniu 😉 Zacznijmy od tego jednak, że jeśli Inter zrobi taką wielką wyprzedaż, to po trzech koronach zostanie z niczym w przyszłym sezonie, więc na pniu sprzedawać wszystkich, jak leci, nie będą.
No już bez przesady, chyba że dla kogoś ładna bramka to tylko bomba z dystansu. Gol na 2:0 dla Niemców z Anglią jak dla mnie bije gol RPA zdecydowanie, a gdyby Klose nie zmarnował tej setki po dwóch piętkach…
Pozwole sobie nieco z innej beczki – włsokie portale wspominają o zainteresowaniu Kogutów Julio Baptistą.Panie Michale, czy Panu, jako dobrze poinformowanemu kibicowi Tottenhamu, obiły sie o uszy plotki dotyczące Bestii? I czy jest w nich chociaż ziarno prawdy?
Tak własnie miało być 😀 Brawo holendrzy (melo spokojnie moze ubiegac sie o paszport). Dokładnie tak jak was ucyzłem 😀