Mistrzem Anglii będzie Manchester United, wicemistrzem – Liverpool, a w Lidze Mistrzów zagrają jeszcze Chelsea i Manchester City, których menedżerowie – Andre Villas-Boas i Roberto Mancini – mogą jednak pożegnać się z posadą po sezonie, podobnie zresztą jak największy przegrany rozpoczynających się rozgrywek Arsene Wenger. Spadną Swansea, Norwich i Blackburn lub Wigan, choć może ta ostatnia drużyna kolejny raz zdoła się wyratować w nadzwyczajnych okolicznościach… No, to teraz możemy się spokojnie pokłócić.
Piszę te przedsezonowe prognozy już po raz czwarty, świadom popełnionych za każdym razem malowniczych pomyłek (dwa lata temu typowałem na wicemistrza Liverpool, który nie wszedł nawet do pierwszej czwórki, a mistrzowskiej ostatecznie Chelsea przyznawałem miejsce trzecie; przed rokiem nie spodziewałem się spadku Birmingham, a zwłaszcza West Hamu, trzy lata temu nie przewidziałem – ale prawdę mówiąc nikt nie przewidział – degradacji Newcastle). Piszę je, mimo iż okienko transferowe pozostaje dalekie od zamknięcia, a kluczowe dla szans drużyn z czołówki kwestie przyszłości Teveza, Nasriego, Fabregasa czy Modricia (dodajmy jeszcze Wesleya Sneijdera, o którego przeprowadzce na Old Trafford mówi się od początku lata) w chwili, gdy to piszę, pozostają nierozstrzygnięte (no, o Fabregasie coś jednak wiemy…). Piszę, choć nie umiem przewidzieć wielomiesięcznych kontuzji, skandalicznych pomyłek sędziowskich czy nagłych kaprysów przebogatych właścicieli, jednym ruchem rozsypujących pionki na uporządkowanej, wydawałoby się, szachownicy. Dlaczego więc piszę? Pewnie z tego samego powodu, dla którego kompulsywnie przeszukuję internet, żeby sprawdzić, czy gdzieś nie pojawiła się czołówka Match of the Day na najbliższy sezon: nie mogę się doczekać.
***
Manchester United mistrzem… Przyznaję: trochę na zasadzie selekcji negatywnej, tzn. po odrzuceniu tych, którzy na tytuł mają jeszcze mniejsze szanse. Także w przypadku Czerwonych Diabłów znalazłoby się trochę wątpliwości: najważniejsza, to czy nowy bramkarz, młodziutki David de Gea, zdoła zastąpić van der Sara, czy może po kilku błędach podobnych do tego z minionej niedzieli, zostanie zniszczony przez media. Kwestia zastępowania innych rutyniarzy, zwłaszcza w środku pola, wydaje się już mniej paląca: nawet jeśli nie przyjdzie Sneijder, to ubiegłoroczne mistrzostwo zdobyto przecież przy wyraźnie zmniejszającym się udziale Paula Scholesa i wielomiesięcznych kłopotach ze zdrowiem Darrena Fletchera. Od kilku lat powtarzaliśmy, że ta drużyna się starzeje, że Giggs, Scholes, van der Sar, Neville to już nie te lata (ale i Evra, Ferdinand, Owen, Berbatow, Vidić czy Carrick są już trzydziestolatkami), a tu proszę: w drugiej połowie meczu o Tarczę Wspólnoty, po zejściu Evry, Ferdinanda i Vidicia najstarszy piłkarz MU miał 25 lat, a średnia wieku wyniosła 22 lata. Przebudowa drużyny nie jest jeszcze zakończona – coś jednak z tym środkiem pomocy trzeba będzie zrobić – ale dotychczasowe decyzje transferowe i czas ich przeprowadzenia (jeszcze zanim mistrz Anglii wznowił treningi wiadomo było, że przychodzą de Gea, Young czy Jones, w którym wielu widzi przyszłego kapitana reprezentacji Anglii) świadczą o tym, że przygotowywana była w sposób przemyślany. Patrząc na te zbrojenia można by dojść do wniosku, że Alex Ferguson postąpił w myśl zasady „wygrałeś wojnę, szykuj się na kolejną” (zwłaszcza, że rywale nie śpią…), albo że punktem odniesienia dla Szkota jest nie tylko wygranie ligi, ale również pokonanie Barcelony w Lidze Mistrzów, do trzech razy sztuka (tyle że Barcelona też się wzmacnia…). Atutów ma Szkot co niemiara, a na pierwszym miejscu wypada wymienić skupionego na grze i zdrowego Wayne’a Rooneya (skandal obyczajowy, skutki kontuzji i podchody Manchesteru City miały jednak wpływ na postawę Anglika w pierwszej części poprzedniego sezonu). Hernandez, Welbeck, Nani, Young (a jest jeszcze Valencia, wciąż nie sprzedano Berbatowa i wyzdrowiał Owen) dają niesamowite pole manewru w ofensywie – adaptowania się do różnych taktyk i miejsc na boisku. Przed niesprawdzonym de Geą jest znakomita para stoperów, mająca – co widzieliśmy w niedzielę i co ważne, przy podatności na kontuzje Rio Ferdinanda – całkiem przyzwoitych następców. Co jednak najważniejsze, i co również zobaczyliśmy w meczu z MC: najmocniejszym argumentem za Manchesterem United jest charakter tej drużyny; coś, czego nie da się kupić choćby i za 100 milionów. Wszystko jedno, czy ci piłkarze mają 38, czy 22 lata: w koszulce MU zdają się nabierać (a może tak są wynajdywani, nawet bez stustronicowych testów psychologicznych, które wprowadził kiedyś całkiem inny menedżer) mentalności zwycięzców i mimo dwubramkowej straty nie potrafią się jej wyzbyć – przeciwnie, wydają się jeszcze bardziej podrażnieni. Dodajmy jubileusz ćwierćwiecza Alexa Fergusona i mamy równanie na mistrzostwo.
Na wicemistrza typuję Liverpool, co najsilniej odróżnia mnie od większości ekspertów. Przesłanek jest kilka, jedną z mniej ważnych jest ta, że w walce o powrót do elity piłkarzom Kenny’ego Dalglisha nie będą przeszkadzały rozgrywki europejskie: w tym sezonie drużyna nie zagra ani w Lidze Mistrzów, ani nawet w Lidze Europejskiej. Przesłanką kolejną jest oczywiście osoba menedżera, który po powrocie do klubu udowodnił sceptykom (sam się do nich zaliczałem), że lata rozbratu z menedżerką niczego go nie pozbawiły. Dalglish ma się zresztą na kim oprzeć: jego asystentem został niedawno współautor sukcesów kilku kolejnych szkoleniowców Chelsea, Steve Clarke. Szkocki menedżer słynie z dobrej ręki do napastników, jego współpracownik – do obrońców, znakomicie się więc uzupełniają. Warto również zwrócić uwagę na formę zespołu po objęciu go przez Dalglisha: gdyby Liverpool miał takie wyniki od początku sezonu, grałby teraz w Lidze Mistrzów. A wszystko to przecież przed transferami z tego lata, w zasadzie wyłącznie w oparciu o sprowadzonego zimą Suareza i przy niegrającym z powodu kontuzji Carrollu. Letnie zakupy Liverpoolu oceniam zaś najwyżej ze wszystkich przeprowadzonych przez kluby Premier League: Henderson, Downing, Adam (wspólny mianownik: Brytyjczycy, coraz więcej ich w kadrze…), teraz jeszcze Jose Enrique – w sumie Dalglish wydał już 100 milionów, choć połowę tej sumy zarobił na Torresie. Pisałem przed miesiącem, że wyobrażam sobie drużynę z Carrollem na szpicy, Suarezem i Kuytem (być może Downingiem i Rodriguezem) po bokach i operującymi za ich plecami – tu wybór jest zapierający dech w piersiach – Adamem, Hendersonem, Meirelesem, Lucasem, niech sobie Gerrard dalej będzie kontuzjowany, a odrodzony nad Padem Aquilani niech nie wraca nad Mersey. Do możliwości, jakie ma Dalglish, dodajmy zdolną młodzież, na którą z odwagą stawia (Shelvey, Flanagan, Kelly, Spearing)… Najsłabszym ogniwem wydaje się defensywa, choć po przyjściu Jose Enrique i może Scotta Danna, także w niej się poprawi. Zmartwieniem menedżera i ściśle współpracującego z nim dyrektora Daniela Comollego będzie z pewnością pozbycie się kilku kosztownych niewypałów z czasów poprzednika/poprzedników (Jovanović już odszedł, w jego ślady pójdą pewnie Cole i Povlsen), poważną kwestią jest także przyszłość Anfield Road, ale to kwestia wyników finansowych, nie sportowych. Przed kibicami Liverpoolu fantastyczny sezon.
Nieco gorzej widzę perspektywy Chelsea, przyjmijmy, że to dlatego, iż ten klub nie skończył jeszcze zakupów. Kadra wicemistrza jest, jak na standardy tej ligi, relatywnie mała i z całą pewnością zaawansowana wiekowo, w dodatku na długie miesiące wypadł z niej kontuzjowany Michael Essien. Modricia chyba kupić się nie da, Pastore poszedł gdzie indziej, jest wprawdzie dostający coraz więcej szans McEachran, a także zdrowy wreszcie Benayoun, ale to jednak za mało. Andre Villas-Boas ma energię i pomysły, ponoć błyskawicznie znalazł wspólny język ze starymi znajomymi (pracował przecież w tym klubie pod Jose Mourinho), w jego statystykach imponuje zdolność odwracania losów meczu (Academia i Porto lepiej grały po przerwie niż przed), ale… Presja, jaka ciąży na 33-latku jest gigantyczna: poprzednik stracił pracę mimo zdobytej rok wcześniej podwójnej korony, a klubowe ruchy na zapleczu (Michael Emenalo awansuje na dyrektora) wskazują na to, że kapryśny właściciel wciąż chce wiedzieć, co w klubie piszczy. Czy Roman Abramowicz wytrzyma nerwowo, jeśli drużynie zdarzy się taki spadek formy, jak w połowie ubiegłego sezonu? Innymi słowy: doceniając klasę poszczególnych piłkarzy, starych i młodszych (wśród tych ostatnich błyszczał będzie Sturridge…), odnoszę wrażenie, że świeża krew w tym klubie potrzebna jest nie tylko w menedżerskim biurze, ale przede wszystkim – na środku boiska. Kwestię, czy można zmieścić w jednej drużynie Torresa i Drogbę dyskutowaliśmy wiosną do znudzenia – bez przekonującej konkluzji. Wniosek? Bez wzmocnień trzecie miejsce będzie w sam raz, a czy trzecie miejsce (i odpadnięcie z Ligi Mistrzów, powiedzmy, w ćwierćfinale) zadowoli Romana Abramowicza, to już sami sobie odpowiedzcie.
Manchester City zajmie czwartą pozycję, co – zważywszy skalę inwestycji w ten klub – uznane zostanie za porażkę i zakończy się rozwiązaniem umowy z Roberto Mancinim. Zdaję sobie sprawę, że większość ekspertów obstawia wicemistrzostwo MC – nie dołączam do chóru w przekonaniu, że problemy tej drużyny nie zostały dotąd rozwiązane. Z meczu o Tarczę Wspólnoty nie chciałem wysnuwać zbyt daleko idących wniosków, ale jedno zwróciło moją uwagę i to zanotowałem: jeśli MC serio ma myśleć o mistrzostwie, to po zakończeniu etapu budowania drużyny „od tyłu”, dbałości o obronę, a zwłaszcza o zablokowanie rywalom drogi przez środek boiska, nadszedł czas na dyktowanie warunków w meczach z największymi. Czy wyobrażamy sobie Manchester City częściej niż Arsenal, Chelsea czy MU utrzymujący się przy piłce, a nie tylko przeszkadzający im w grze? Wierzymy w Davida Silvę, jednego z najlepszych piłkarzy nie tylko tego klubu, ale i tej ligi, jednak mecz z MU nie zbliżył nas do odpowiedzi pozytywnej (z Nasrim, oczywiście, będzie to wyglądało lepiej). W sceptycyzmie utrzymuje mnie niepewna przyszłość innego z najlepszych piłkarzy Premier League, Carlosa Teveza: Argentyńczyk chce odejść i ma do tego odejścia wyjątkowo silną, bo rodzinną motywację, jeżeli zostanie, częste wyprawy za ocean z pewnością będą miały wpływ na jego formę. Jeśli nie uda się sprzedać Adebayora czy równie skłóconego z Mancinim Bellamy’ego (a jest jeszcze Roque Santa Cruz oraz niewiarygodnie utalentowany, ale jeszcze bardziej niż tamci krnąbrny Balotelli), w szatni MC problemów nie ubędzie. Biorę też pod uwagę coś, co wpłynęło na ubiegłoroczną formę Tottenhamu: konieczność pogodzenia występów w lidze i w Lidze Mistrzów. Krótko mówiąc: same pieniądze nie grają – czwarte miejsce to i tak dużo, choć szejków (z pewnością życzących sobie także, by drużyna grała piękniej niż dotąd) nie usatysfakcjonuje.
W tym sezonie stanie się coś, co wielu ekspertów (choć nie ja!) typowało już w latach poprzednich: Arsenal wypadnie poza pierwszą czwórkę. Stali czytelnicy tego bloga wiedzą, że wśród piszących o angielskiej piłce, a niebędących kibicami Arsenalu, zaliczam się do najbardziej oddanych zwolenników filozofii Arsene’a Wengera i stylu gry jego drużyny. Tym razem jednak presja, jaka ciąży na Francuzie (nigdy w życiu nie był krytykowany tak ostro i bezlitośnie, chciałoby się nawet powiedzieć: tak niesprawiedliwie, jak w ciągu tych kilku wiosennych tygodni, gdy po kolei stracił szanse na cztery trofea), albo raczej: suma problemów, przed jakimi staje, nie tylko w obliczu odejścia Fabregasa i Nasriego, wydaje mi się zbyt wielka. W ostatnich latach problemy Arsenalu leżały w sferze psychicznej – tego, w co zawodnicy MU wydają się wyposażeni aż w nadmiarze, Kanonierom zdaje się brakować. Chodzi o pewność siebie i zdolność wygrywania meczów, kiedy drużynie nie idzie, o te wszystkie 4:4 z Newcastle, czy 2:3 z Tottenhamem, w których rzucane przez Wengera butelki i malująca się na twarzy frustracja z pewnością nie dodawały piłkarzom poczucia, że mają wsparcie w swoim szkoleniowcu. Chodzi też o pewną dyscyplinę i twardość w grze defensywnej – naprawdę czas najwyższy na sfinalizowanie transferów, o których się mówi od tylu tygodni; transferów sprawdzonych w Premier League, mocnych fizycznie środkowych obrońców, najlepiej od razu dwóch. Tak wiele będzie zależało od Jacka Wilshere’a – czy nie za wiele, skoro mówimy o 19-latku? Paul Scholes powiedział niedawno w kontekście Arsenalu, że można grać piękną piłkę i niczego nie wygrać – żeby znów „coś” wygrać, menedżer Kanonierów musiałby zmienić sposób pracy z drużyną. A że nie bardzo w to wierzę, więc ze smutkiem, w którym możecie doszukać się osobistego tonu, wieszczę, że mamy do czynienia z ostatnim rokiem jego pracy na Emirates.
Harry Redknapp pewnie też odejdzie z Tottenhamu – do reprezentacji Anglii. W przypadku jego drużyny szóste miejsce będzie tak naprawdę na miarę możliwości, a pewnie też oczekiwań. Tu najsilniej dają znać o sobie ekonomiczne bariery klubowego wzrostu: z tym stadionem, z tym – bardzo odpowiedzialnie krojonym przez prezesa – budżetem, Tottenhamu nie stać na płacenie piłkarzom kontraktów choćby zbliżonych do tych ze Stamford Bridge, Old Trafford, Etihad Stadium czy Anfield Road, a więc najbardziej pożądane transfery przechodzą mu koło nosa. Gorzki dowcip Redknappa: „Chcieliśmy kupić Sergio Aguero, ale żądał ćwierć miliona tygodniowo – brakowało nam tylko 220 tysięcy” z niewielką tylko przesadą opisuje sytuację: na White Hart Lane 80-90 tys. to maks, czyli taki np. Adebayor musiałby tu zarabiać połowę mniej niż dotąd – także zarobki Luki Modricia w Chelsea byłyby pewnie trzy razy wyższe od dotychczasowych. Zakładam jednak, że na ten sezon Chorwata uda się jeszcze zatrzymać (podobnie zresztą jak Bale’a), co samo w sobie może być uzasadnieniem wysokiego miejsca w tabeli, a przecież w tym klubie talentów jest znacznie, znacznie więcej – już ja wiem, co mówię. Problemy, które utrudniają myślenie o czymś więcej, leżą w środku obrony (Gallas i King zbyt często łapią kontuzje, by utworzyć stały duet z Dawsonem – obaj podczas okresu przygotowawczego nie zagrali ani minuty), a przede wszystkim w ataku. Redknapp nie ma naprawdę klasowego napastnika, który mógłby grać przed van der Vaartem – Defoe jest jednak zbyt mikrej postury, żeby radzić sobie samemu, a znowuż wystawianie Anglika wymagałoby posadzenia na ławce Holendra, na co menedżer się raczej nie zdecyduje. W sumie: do 4-4-2 van der Vaart nie bardzo pasuje, a do 4-2-3-1 i jemu podobnych ustawień brakuje tego jednego na szpicę. Czy znajdzie się do zakończenia okienka, to zależy m.in. od tego, czy wcześniej odejdzie z klubu kilku dobrze zarabiających, a niepotrzebnych już piłkarzy, np. Keane, Bentley czy Palacios. Tak naprawdę do sprzedania jest znacznie więcej, np. miejsce na prawej obronie mógłby zająć powoływany już do reprezentacji po udanym pobycie w AV Kyle Walker, co oznacza zbędność Huttona lub Czorluki, tylko jakoś kupców z kasą brakuje. Biedny Harry Redknapp, z taką reputacją, całe lato letargu…
Między szóstym a siódmym miejscem widzę już sporą różnicę. Siódme w moim zestawieniu to Everton, podobnie jak w przypadku Tottenhamu na miarę możliwości, a może nawet nieco powyżej. David Moyes jak zwykle nie ma pieniędzy na transfery i jak zwykle radzi sobie bez nich nadzwyczajnie, a zawodnicy tacy jak Arteta, Cahill, Fellaini, Baines czy Coleman należą do gwiazd Premier League, nawet jeśli niektórych sprowadzono za psie pieniądze. Ma też Szkot fenomenalne oko do młodych-zdolnych – kolejnym po Rooneyu czy Rodwellu ma być Ross Barkley, którego rozwój, niestety, przyhamowało straszliwe złamanie nogi. Pytanie, oczywiście, czy za trzy tygodnie na Goodison Park oglądać będziemy jeszcze Jagielkę i Rodwella – chętnych do kupna jest sporo – ale nawet bez nich Everton pozostanie jednym z najbardziej niewygodnych przeciwników w angielskiej ekstraklasie, zaś jego stary stadion – jednym z najmniej przyjaznych miejsc. Piłkarze Moyesa nikogo się nie boją i nigdy nie odstawiają nogi, potrafią grać w powietrzu i groźnie kontratakować. Wyglądają też na takich, którzy dobrze się czują w swoim towarzystwie: od czasów Wimbledonu wiemy, że na takich trzeba uważać.
Miejsce ósme daję Aston Villi. Owszem, stracili Downinga i Younga, ale zyskali N’Zogbię. Owszem, stracili Friedela, ale zyskali Shaya Givena – jak dla mnie będzie to jeden z transferów roku, bo zanim został wypchnięty ze składu Manchesteru City, bramkarz ten ratował każdemu ze swoich klubów po kilka spotkań w sezonie. Owszem, stracili dwóch kolejnych menedżerów, Martina O’Neilla i Gerarda Houllier, ale zyskali Alexa McLeisha, którego – mimo spadku z Birmingham z ekstraklasy i mimo wrogości kibiców odwiecznego rywala – trudno nie cenić. Mają wciąż Benta i Agbonglahora, mają zdolnego Albrightona, wydaje mi się, że McLeish zdoła obudzić świetnego przecież w czasach MC Irelanda – jest kim straszyć. Nie mogę tylko pozbyć się wrażenia, że właściciel Randy Lerner stracił serce do tego biznesu. W sumie: bezpieczny środek tabeli.
Stoke, które przecież przed wakacjami zagrało w finale Pucharu Anglii i zakwalifikowało się dzięki temu do Ligi Europejskiej, zrobi w tym sezonie kolejny kroczek w górę. Widać to już w aktywności transferowej Tony’ego Pulisa, jednego z niewielu Brytyjczyków, którzy w ostatnich latach dali sobie radę jako menedżerowie drużyn Premier League: w kontekście sprowadzenia na Britannia Stadium wymienia się naprawdę topowe nazwiska. A przecież topowe nazwiska już tu grają: w snach bocznych obrońców ekstraklasy Etherington czy Pennant pojawiają się regularnie, podobnie jak Kenwyne Jones w snach obrońców środkowych, a wyrzuty z autu Rory’ego Delapa w snach bramkarzy. Niby nie są to największe gwiazdy, ale może chodzi raczej o to, że niegwiazdorska jest cała ta drużyna, kolejna z tych, co to „jeden za wszystkich, wszyscy za jednego”. Jeśli Jonathan Woodgate będzie zdrowy, to z Shawcrossem może stworzyć jedną z lepszych par stoperów w Anglii, a przecież Pulis ma jeszcze Roberta Hutha – straszliwego przy straszliwych zaiste stałych fragmentach gry Stoke. Ma również bramkarza czekającego na docenienie ofertą wielkiego klubu – Asmira Begovicia (zdaje się, że kiedyś przeszedł koło nosa Arsenalowi). Wszystko to składa mi się w obraz spokojnej ewolucji, w której twierdza Britannia nie ogląda się już na drużyny strefy spadkowej, a przeciwnie: coraz częściej spogląda ku górze.
Kolejny młody Brytyjczyk, który dał radę, to Owen Coyle. Jego Bolton długo ocierał się o miejsca premiowane grą w europejskich pucharach, by w końcówce sezonu nagle zgasnąć – sądzę, że Coyle’a wiele to nauczyło. Lubiany przez kolegów-menedżerów Szkot stracił wprawdzie przed sezonem Sturridge’a, którego musiał zwrócić do Chelsea, ale podejrzewam, że na podobnych zasadach zdoła znaleźć równie dobrego następcę – a może nawet Sturridge wróci, skoro Chelsea sprowadza właśnie Lukaku (Bolton potrzebuje napastnika także dlatego, że Elmander wybrał ofertę Galatasarayu – no i Kevin „Łokieć” Davies ma już 34 lata). Wielkie pytanie, czy w klubie zostanie Gary Cahill, to pytanie o miejsce-dwa w tabeli, na razie jednak wart blisko 20 milionów obrońca nie znalazł nabywców, skłonnych wyłożyć tak ogromną kwotę. Kolejna kwestia: jak szybko wróci do gry Stuart Holden, podpora drugiej linii w poprzednim sezonie, lecząca kontuzję wywołaną ostrym wejściem Jonny’ego Evansa (o tym, że Koreańczyk Lee Chung-Yong po złamaniu nogi nie zagra co najmniej pół roku, wiemy – ale jest sprowadzony z Burnley, poprzedniego klubu Coyle’a, Chris Eagles, z którym wspólnie podbijali jeszcze boiska Championship). Bolton to niebezpieczna mieszanka: menedżer lubi futbol techniczny, ale drużyna pamięta jeszcze lekcje Sama Allardyce’a, z jego prostymi środkami osiągania celu (długa piłka do Daviesa-łokieć-zgranie…). Nie trzeba się o nich martwić.
Osobiście martwię się natomiast o Martina Jola, jednego z moich ulubionych menedżerów Premier League. Fulham musiało zacząć sezon niemal zaraz po zakończeniu poprzedniego – pierwszy mecz w elimacjach Ligi Europejskiej rozgrywali już w końcu czerwca, z pewnością na wiosnę znajdzie to odzwierciedlenie w syndromie wypalenia i kontuzjach. Holender to osobowość uwielbiana przez dziennikarzy za poczucie humoru i ceniona przez piłkarzy za uczciwość w relacjach – choć w czasach Tottenhamu nieraz dawał się przechytrzyć bardziej doświadczonym menedżerom. Niewątpliwie po tamtym epizodzie ma w Anglii sporo do udowodnienia, a w Niemczech i Holandii jego doświadczenie trenerskie znacznie wzrosło. Drużyna z Schwarzerem, Hangelandem, Murphym, Duffem, Daviesem, Dempseyem czy Zamorą wystraszy niejednego, a może zostanie jeszcze wzmocniona, np. przez któregoś ze znanych Jolowi piłkarzy Tottenhamu. Hangeland z Aaronem Hughesem mają jedną z najlepszych statystyk, jeśli idzie o gole tracone przez formację defensywną ze stałych fragmentów gry, Danny Murphy ma najlepsze statystyki wśród rozgrywających, John Arne Riise błyskawicznie przypomniał sobie atmosferę angielskich boisk – w sumie wszystko byłoby dobrze, tylko te puchary… Prosta piłka: im dłużej Fulham będzie musiało grać w Lidze Europejskiej, tym niższe miejsce w tabeli zajmie, a tak czy inaczej oglądanie go będzie w tym sezonie przyjemnością.
Jeśli idzie o Sunderland, nie widzę tego dobrze. Niby Steve Bruce wie, o co chodzi w tym fachu, niby uczył się od najlepszych, niby zawsze ma pieniądze na transfery, tylko… wyniki są poniżej oczekiwań. Tego lata wydawał pieniądze równie energicznie jak poprzednio i wolno się obawiać, że efekty będą podobne. Oczywiście doświadczenie i mistrzowski autorytet takich zawodników jak Wes Brown czy John O’Shea będą dla tej drużyny bezcenne, podobnie jak niewątpliwy talent pozyskanego z Blackpool Davida Vaughana (w poprzednim klubie pozostawał trochę w Charliego Adama, ale jego statystyki – 87 proc. celnych podań pozwalają co bardziej odważnym snuć porównania z Xavim) – zwłaszcza po odejściu Hendersona. Dziurę po wracającym do MU Welbecku wypełnić ma Connor Wickham, za którym oglądały się niemal wszystkie czołowe kluby Premier League (wybrał Sunderland, bo tu będzie najbliżej pierwszego składu) – wszystko to składa się na bezpieczne miejsce w środku tabeli, jeszcze bez zagrożenia spadkiem, ale z pewnością daleko od marzeń o pucharach.
Jako ostatnią bezpieczną drużynę wymienię West Bromwich Albion, z właściwym człowiekiem na właściwym miejscu, czyli Royem Hodgsonem odrodzonym po liverpoolskim fiasku. Zespół bez gwiazd, jeśli nie liczyć rewelacyjnego Odemwingie, z solidnymi ligowymi wyrobnikami (Carsona w bramce zastąpił Ben Foster, pole manewru w ataku zwiększył Shane Long, za którego plecami mogą grać Dorrans, Gera czy Scharner, strasznie ciekawym zawodnikiem jest Chris Brunt, mający w ubiegłym sezonie 11 asyst) i trenerskim fachurą, napsuje krwi niejednemu, ale… przy tak nieszczelnej defensywie chyba nic więcej.
Co do Newcastle, znów mam nieodparte wrażenie, że nad tym zespołem ciąży klątwa. Wspaniałe tradycje i stadion, fenomenalna baza kibiców, grupa niezłych zawodników i przyzwoity trener, niewątpliwy mecz ubiegłego sezonu (lutowe 4:4 z Arsenalem), tylko wciąż ten właściciel, Mike Ashley, który nie chce wyciągnąć wniosków z błędów, raz już skutkujących degradacją z Premier League. Ostatnie tygodnie upłynęły pod znakiem twitterowych ataków na klubową hierarchię ze strony Joeya Bartona i Jose Enrique – tego drugiego już w klubie nie ma, jeśli odejdzie pierwszy (do Stoke?), to w świetle nieobecności charyzmatycznego Kevina Nolana zrobi się naprawdę niefajnie. Jeśli dotychczasowy kapitan drużyny woli grać w Championship (prawda, że w West Hamie będzie pracował pod dawnym szefem z Boltonu, Samem Allardycem), musi to być sygnał dla pozostałych. Czy sprowadzane z Francji talenty zaadaptują się w Premier League, a znający ją już Obertan i Demba Ba ustabilizują formę? Jeśli nie, Newcastle będzie walczyło o utrzymanie.
Podobny los czeka Wolverhampton, ale jakaż między tymi klubami różnica potencjałów… Dla fanów „Wilków” utrzymanie będzie sukcesem, dla kibiców „Srok” fakt, że nie znajdą się w pobliżu miejsc premiowanych grą w Europie oznacza upokorzenie. „Wilki” zresztą utrzymały się niemal cudem – w tym roku powinno być lepiej, bo drużynę o scementowanym składzie, prowadzonym na boisku przez walecznego Jamiego O’Harę i jednego z najciężej harujących w Premier League napastników – Kevina Doyle’a, a poza nim przez charyzmatycznego Micka McCarthy’ego, wzmocnił znakomity środkowy obrońca, prawdziwy lider defensywy Roger Johnson. Niewiele to, przyznaję, ale… znajdą się drużyny z większymi kłopotami.
W ten sposób zostało pięć zespołów – w tym trzech beniaminków, niestety – wśród których upatruję najoczywistszych kandydatów do spadku. Pierwszym z nich jest Queens Park Rangers, prowadzony przez znanego nam jak zły szeląg, i znającego gorzki smak degradacji, nieobliczalnego Neilla Warnocka. Klub ma bogatych właścicieli, którzy jednak przy tak maleńkim stadionie z pewnością będą pilnowali budżetu i na wielkie wzmocnienia nie pozwolą. Szczęśliwie gra w nim piłkarz z potencjałem na gwiazdę sezonu, bajeczny technicznie, we wczesnej młodości (wciąż ma dopiero 22 lata…) porównywany z Zidanem Adel Taraabt, ale są także powoływany już do reprezentacji Anglii (z grającego w Championship Cardiff!) napastnik Jay Bothroyd oraz sprawdzeni na boiskach Premier League D.J. Campbell, Kieron Dyer czy Danny Gabbidon. Reszta drużyny to dobrzy piłkarze na miarę Championship – jeśli więc mimo wszystko nie spodziewam się spadku, to w przekonaniu, że w gruncie rzeczy sam jeden Taraabt będzie w stanie pójść w ślady Ginoli i utrzymać swój klub w ekstraklasie.
Przyznaję: za pozostaniem Wigan w ekstraklasie nie mam żadnych argumentów poza zaufaniem do Roberto Martineza i poczuciem, że klub niemal za każdym razem typowany do spadku potrafił jednak wymykać się spod topora. Tak jest: bardzo bym chciał, żeby nagrodą za lojalność wobec klubu i właściciela (młody menedżer odrzucił ofertę Aston Villi), ale także za miły dla oka futbol, było pozostanie w ekstraklasie. Innych argumentów nie mam, bo ubiegłoroczne utrzymanie nosiło wszelkie znamiona cudowności, a od tamtej pory z klubu odeszli wracający do MU Cleverley i najlepszy niewątpliwie spośród piłkarzy Wigan N’Zogbia. Może punkty zdobywane w pierwszych meczach z beniaminkami ustawią sezon, może Martinez i jego sędziwy mentor zdołają wypożyczyć następnego Cleverleya, ściskam kciuki, ale więcej argumentów nie mam.
Nie mam też argumentów za utrzymaniem Norwich, poza tym, że intryguje mnie jego menedżer, skądinąd kolejny członek szkockiej mafii Paul Lambert (pamiętacie z Borussi?), który rok po roku potrafił awansować z drużyną z League One do Championship, a następnie do ekstraklasy. Jego piłkarze nie znają atmosfery Premier League (jeden Vaughan, sprowadzony z Evertonu, zbyt dużo się w nim nie nagrał, bo trapiły go kontuzje, jeszcze bardziej zieloni są młodziutki Naughton z Tottenhamu i de Laet z MU), na Carrow Road z pewnością niósł ich będzie fanatyczny doping, ale czy to wystarczy – wątpię.
Nie wierzę również w utrzymanie Swansea, choć tu akurat piłkarzy z doświadczeniem gry w ekstraklasie znajdzie się więcej. Ściskający kciuki za ten zespół nazywają go nowym Blackpool. W istocie porównanie dobre: będzie w Premier League powiew świeżości, będzie kolejna drużyna grająca ładną piłkę i będzie parę nazwisk do nauczenia się na pamięć (Joe Allen, Danny Graham, mam nadzieję, że także Steve Caulker – niezwykle obiecujący środkowy obrońca wypożyczony z Tottenhamu), ale skończy się jak w przypadku drużyny Iana Hollowaya – powrotem do Championship.
Przeciwko utrzymaniu Blackburn przemawia wszystko: nieobliczalni właściciele z Indii, przeciętny menedżer, starzejąca się, częściowo wypalona kadra, osłabienia (Phil Jones odszedł do MU, pewnie znajdzie się także kupiec na Sambę), brak przekonujących wzmocnień, a nawet… winieta tego bloga, na której smutny Paul Robinson opuszcza boisko.
Chyba wkradł się mały błąd, City w ostatnim sezonie było 3, więc raczej nie może obronić 4 lokaty (chyba że moja pamięć szwankuje) 😉
Z pewnością błędów jest więcej, już poprawiam.
@Michał Okoński: gdzie zwykle oglądasz Match of the day? A mecze których nieudało Ci się obejrzeć na żywo a nie było ich na C+. Wiele razy już o tym czytałem na tym blogu i zawsze myslałem „jak to?”. Możliwe, że moje umiejetności przeszukiwania internetu są niewystraczające. Jeśli tak, to proszę o pomoc.PozdrawiamPS.Mi ciągle żal Robbiego
Tutaj jest wszystko czego człowiek zapragnie, match of the day z reguły jest około północy dostępny do pobrania, w częściach dotyczących wybranych spotkań lub cały program. Są całe mecze, studia przed i po spotkaniu, angielska hiszpańska, wszystkie programy jakie znam poswięcone piłce nożnej i masa innych (soccer am, league show, no wszystko co sie da), liga hiszpańska włoska, angielska niemiecka, pewnie i inne. http://motd2u.blogspot.com/Jesteś mi winien browara.
Nawet dwa.Dzieki!
> wicemistrzem – LiverpoolDzięki :-)Wiele warunków musi być spełnionych, żeby to się udało i buki mówią, że dają ca 15%. Niby niewiele, ale kto wie…> czy może po kilku błędach [de Gea – przyp Amin] podobnych do tego z minionej niedzieli, zostanie > zniszczony przez media. Eee tak się nie stanie. Ferguson poradzi sobie z mediami i jeśli będą zbytnio krytykować użyje ich do zbudowania zawodnika. Parę błędów kariery mu nie zniszczy.> wyzdrowiał OwenNo, tę informację trzeba sprawdzać co godzinę.> Aquilani niech nie wraca nad MerseyWrócił. Dziś zapowiedziano, że pojawią się w sklepie koszulki z numerem 15 i nazwiskiem Aquilani.> Przed kibicami Liverpoolu fantastyczny sezon.Dla mnie będzie fantastyczny jeśli wejdziemy do top 3. 🙂 Cokolwiek ponadto wprawi mnie w stany ekstatyczne.> Kwestię, czy można zmieścić w jednej drużynie Torresa i Drogbę dyskutowaliśmy wiosną do znudzenia – bez przekonującej konkluzji.No to zależy. Mnie moja ówczesna konkluzja przekonała – nie da się. Albo jeden na ławce albo drugi.Pozdrawiam
Ja sie odwaze dac mistrzostwo Liverpoolowi i to bez wzgledu czy kogos kupia czy nie. Wroc, jesli Manchester kupi dobrego playmaykera, to moze byc problem. Lecz jesli zostana z tym co maja, mistrzostwo wroci na Anfield Road. W tej lidze zawsze zwyciezal zespol, a nie jacys tam boiskowi mistrzowie techniki. A z tego co widze na Anfield zanosi sie na bardzo dobry zespol z ogromnym duchem walki. Dobra atmosfere unoszaca sie w okolicach Anfield, czuc nie tylko w Liverpoolu ale juz chyba w calej Anglii. No i jeszcze ten Luis Suarez typowany chyba przez wszystkich dziennikarzy za przyszla gwiazde sezonu. Jak bardzo bym nie chcial sie mylic…
Stary dobry pool wraca 😀 „W tym roku to juz na pewno bedzie nasz rok”, czyli mantra powtarzana co roku z jednym przerwy. Suarez na tle kolegów wyglada wspaniale (bo tez koledzy technika nie grzeszą), ale jest wielu lepszych od niego w tej lidze, 4 bramki od kiedy przyszedł.Nie zasmuciły cie sparingi i poziom prezentowany tam przez druzyne (galatasaray czy valerenga piłkarsko przewyższały pool, asiaci jak równi z równymi)? Jedno co oddaje to stałe fragmenty, te wydają się ostro ćwiczone przez dalglisha.Obawy mam tez co do sędziowania, karne za faule dwa metry przed polem karnym jak z sunderlandem, czy brutalne faule bez kartek (noga naniego z dziurą), no ale trener przy wejściu gerrarda (dwie nogi oderwane od ziemi) na OT nie widział czerwieni, więc co sie dziwić. Pzykład z valencią, wejście carrolla było drakońskie a dostał żółtą.W najmocniejszym możliwym ustawieniu liverpool w moich oczach wygląda tak: reina kelly/johnson skrtel agger enrique, downing meireles lucas adam gerrard suarez. Bije po oczach przeciętnością, czysto piłkarską.Nadrabiają charakterem, ale przepaści nie nadrobią.Mistrzostwo ppolu byłoby największa sensacja w histori piłki noznej, przebiło by o głowę grecje na Euro 2000.Uszczypliwości w pakiecie manchesterowsko-liverpoolowskim sa gratis 😀
> Stary dobry pool wraca 😀 „W tym roku to juz na pewno> bedzie nasz rok”, czyli mantra powtarzana co roku z jednym> przerwy.Którym? Bo w 2004 i 2005 takich głosów nie pamiętam. W zeszłym tez ich nie było. A teraz pojawiaja sie sporadycznie.> Obawy mam tez co do sędziowania (…) no ale trener przy> wejściu gerrarda (dwie nogi oderwane od ziemi) na OT nie> widział czerwieni, więc co sie dziwić.O rety! Jaki ten Dalglish paskudny. Chyba przestanę go lubić. Nie to co Sir Alex Ferguson. Ten zawsze powie jak było. Np po tej akcji:http://www.youtube.com/watch?v=gLil2uedT2wi po obejrzeniu powtórek powiedział tak:”I have had a chance to see it,” said Ferguson. „There is nothing in it.”Od razu widać różnicę, nie?Pozdrawiam
> Którym? Bo w 2004 i 2005 takich głosów nie pamiętam. W> zeszłym tez ich nie było. A teraz pojawiaja sie> sporadycznie.Nie będe sie kłócił czy były w tych latach czy nie, choć jestem przekonany że były, to wciaz mamy 2006, 2007, 2008, 2009, przerwa i jedziemy znowu :D> O rety! Jaki ten Dalglish paskudny. Chyba przestanę go> lubić. Nie to co Sir Alex Ferguson. Ten zawsze powie jak> było. Np po tej akcji:> http://www.youtube.com/watch?v=gLil2uedT2w> i po obejrzeniu powtórek powiedział tak:> „I have had a chance to see it,” said Ferguson. „There is> nothing in it.”> Od razu widać różnicę, nie?> Pozdrawiam>To samo powiedział gracz wigan, ze nie ma co robic sensacji, nic sie nie stało. Gerrard w welbecka był dużo gorszy. Porównaj sobie to uderzenie wayne do wejscia carraghera w naniego, inny świat, dalglish mówił o „kontaktowej grze”.Obaj cos poznajdujemy na druga ekipe, taki juz nasz los :DPozdro.
Rozumiem ze ta Grecja zalicza sie do tych gratisow ! To ja Ci powiem tak. Sam Alex Twoj wszechwiedzacy goru powiedzial ze Liverpool wraca do gry. A jego zdanie trudno Ci bedzie podwazyc. Mianowicie Fergi powiedzial ze Liverpool z Dalglishem u sterow zrobi wszystko, zeby tyko tytul wrocil na Anfield. Ja tam wiem co stary lis mial zamiar tym osiagnoc. Oczywiscie nalozyc presje na druzyne. Och jaki on jest szlachetny, no przeciez przyznali mu tytul. W tym roku sam Liverpool nie zapowiada wygrania ligi,robia to tylko kibice. Jakos ja niewidze nikogo grajacego w stylu Suareza. A moze Rooney jest lepszy? Niestety sie chlopak wypalil. Nie przewiduje zeby Suarez zostal krolem strzelcow, predzej zostanie nim Carroll. Ale mysle ze graczem sezonu moze zostac. Nie sadze bys ogladal cale mecze liverpoolu. Sparingi spearingami, a kartka byla zolta bo mecz byl towarzyski. Co do meczu z Valencja to mogles zobaczyc przedsmak tego co sie bedzie dzialo. Prosze Cie diabelek narzeka na sedziowanie w Anglii, przeciez united to swiete krowy… patrz liczba ostatnio zdobytych tytulow. A ja Liverpool widze tak Reina, Johnson,Skrtel,Agger,Enrique,Kuyt,Gerrard,Adam,Downing,Suarez,Carroll. Ja tam nie wiem gdzie ty widzisz przepasc. Uwierz mi Liverpool bedzie gral najszybsza pilke w lidze, a jak to sie skonczy? To mam nadzieje ze bedziemy musieli poczekac do maja.
> Rozumiem ze ta Grecja zalicza sie do tych gratisow ! To ja> Ci powiem tak. Sam Alex Twoj wszechwiedzacy goru> powiedzial ze Liverpool wraca do gry. A jego zdanie trudno> Ci bedzie podwazyc. Mianowicie Fergi powiedzial ze> Liverpool z Dalglishem u sterow zrobi wszystko, zeby tyko> tytul wrocil na Anfield. Ja tam wiem co stary lis mial> zamiar tym osiagnoc. Oczywiscie nalozyc presje na druzyne.Ja mysle że motywuje nasza drożynę, tak jak powiedział Patrice Evra, największym rywalem MU w tej lidze jest MU.> Och jaki on jest szlachetny, no przeciez przyznali mu> tytul. W tym roku sam Liverpool nie zapowiada wygrania> ligi,robia to tylko kibice. Jakos ja niewidze nikogo> grajacego w stylu Suareza. A moze Rooney jest lepszy?Dużo lepszy, wypalił? Druga połowa sezonu bardzo dobra, choć stac go na więcej i tak prezentowął sie lepiej niz wielbiony suarez, strzelał wazne gole, asystował, pracował. Nie ma co porównywac obu graczy, inna skala talentu, fizycznie tak dobrze jak teraz nie wyglądał od dawna. WYżej od suareza cenie Hernandeza, nie ja jeden zresztą a także Berbatova, nie wspominając o Van Persim, Drogbie czy Tevezie. Gość zachwyca techniką na tle kolegów którzy nią nie grzeszą.. Nie sadze bys ogladal> cale mecze liverpoolu. Przyjemnościa tego nie nazywam, bardziej oglądam inne zepsoły które akurat z nimi graja.Sparingi spearingami, a kartka byla> zolta bo mecz byl towarzyski. Co do meczu z Valencja to> mogles zobaczyc przedsmak tego co sie bedzie dzialo.Obie nogi oderwał od ziemi, nie trafił w piłke, ba nawet blisko nie był. Czerwień bez cienia dyskusji.http://www.youtube.com/watch?v=3NVlqfgRmrc&feature=related> Prosze Cie diabelek narzeka na sedziowanie w Anglii,> przeciez united to swiete krowy… patrz liczba ostatnio> zdobytych tytulow. Wygrywali mimo jawny grabieżom, patrz zawieszenia za przeklinanie, nie dyktowane karne ( tylko w meczach z chelsea 3), jak pisąłem mamy najmniej karnych przez 5 lat w lidze. Nie dostajemy karnych wtedy kiedy się nalezą a juz na bank nie za faul na dwa metry przed polem karnym. Liverpoolczycy chyba zpaominają ile dostają, mimo tego i tak nie sa w stanie nawiązać walki.A ja Liverpool widze tak Reina,> Johnson,Skrtel,Agger,Enrique,Kuyt,Gerrard,Adam,Downing,Suar> ez,Carroll. Ja tam nie wiem gdzie ty widzisz przepasc.> Uwierz mi Liverpool bedzie gral najszybsza pilke w lidze,> a jak to sie skonczy? To mam nadzieje ze bedziemy musieli> poczekac do maja.Reina, Gerrard sprzed dwóch lat do 11 MU. Reszcie dziękuje. Czyli na dzis dzień jedynastka złozona z obu klubów ma 10 z MU jednego z Liverpoolu. Przepaść. Carrollem lige chcecie zawojować? Powodzenia XDZobaczymy który z nas jest bliższy prawdy w trakcie sezonu, jeśli chodzi o mistrzowskie aspiracje to wciąż poza MU jest Chelsea i City, a ja uważam że Arsenal ma lepszą ekipe. Nie zapowiada sie by Pool był w grze do maja, luty to będzie sukces.Pozdrawiam.
Tytuły zdobywa się na boisku… to naprawdę nie nasza, ani sir Alexa wina, że Liverpool pałęta się gdzieś poza wielką czwórką. Swoją drogą skład który podałeś szału nie robi zważając, że Johnson ma problemy z grą z tyłu, para stoperów praktycznie nie ma solidnych zmienników, Gerrard zazwyczaj pół sezonu szuka formy, albo jest po prostu kontuzjowany, Carroll raczej nie pokazał od przyjścia do LFC niczego, a Adam, Downing i Enrique to nowe transfery – nie wiadomo jak się sprawdzą… Jedyny plus drużyny Liverpoolu to wola walki YNWA i te sprawy, ale wyraźnych przesłanek żeby mieli zostać mistrzem jak nie widziałem tak nie widzę
Wybacz, ale mylisz się – ligę ma wygrać zespół z TAKĄ obroną? Zespół, który w ubiegłym sezonie stracił aż 44 bramki? Pięć drużyn w zeszłym sezonie miało szczelniejszą obronę. A do tego jedynym wzmocnieniem obrony jest Jose Enrique… fakt to dobry transfer, ale to wciąż za mało
Dużo zmian przed sezonem w wielu ekipach, jak sie już oceniamy możliwości to i ja pokrotce dam swoje.Czołowka:MU +najlepszy menadżer ligi (w histori piłki nożnej); charakter; kolektyw jaki tworzą, dużo wigoru i młodej krwi czyli głód trofeów. -strata doświadczonych (scholes będzie w sztabie trenerskim, choć to dobre); braki w środku pola, dużo bedzie zależą od andersona, który zdaje sie dobrze wchodzić w sezon i cleverleya, acz młodzi gracze mają problemy ze stabilnością; bramkarz-strata van der saara zawsze jest stratą, mozna ja tylko minimalizować.Chelsea +doświadczenie; głód i chec odegrania się, wielu graczy ma wiele do udowodnienia, od trenera zaczynając na torresie kończąc; ostatni wielki sezon dla wielu z tych graczy-dodatkowa mobilizacja. -stara kadra, ci piłkarze całego sezonu na swoich barkach nie pociągną; właściciel-brak logiki w działaniu, wiąże sie to z nie przewidywalnością.Margines zwiazany z kształtem końcowej kadry.City +szeroka kadra; budowanie na osiągniętym juz sukcesie; mancini-taktyk-brak kolektywu; atmosfera w zespole; mancini-stosunki z zawodnikami;Duży margines ze względu na nieznajomość ostatecznej kadry.Arsenal +kolektyw; cheć zaistnienia i pokazania sie wielu młodych graczy; zgranie zespołu -wenger-współczesny don kichot; brak charakteru; obrona jako formacja, ale także jeśli chodzi jako o system bronienia całej drużyny; samo destrukcyjność potocznie zwana frajerstwem; braki kadrowe; porcelanowy skład;Znowu margines ze względu na kształt kadry i na moje przekonanie że nie można być tak głupim by nie wzmocnić zespołu po odejściach i by po x latach wciąż nie zauważać tych samych problemów.Liverpool+atmosfera; wchodzą w sezon na fali (o ile sparingi nie przywróciły ich do pionu); wzmocneinia-jakby nie patrzeć pokupowali; charakter; -oczekiwania i presja; jakość kadry, najsłabsza z top 6; wzmocnienia-jakość;tu też może się zmienić kadra, ale już chyba na gorszą, jeśli odejdzie aquillani czy też meireles.Osobny komentarz dla walki o 4 pozycje miedzy poolem i kanonierami: mimo wszystkich przywar londyńczyków wydaje mi się że jakość piłkarzy z londynu jest na tyle duża że liverpool nie będzie wstanie byc lepszym w tym całosezonowym starciu, mimo że kazdy inny element jest po ich stronie, gdyby mieli troche więcej umiejętności czysto technicznych widziałbym ich wyżej, jednak przypominam sobie że kanonierzy potrafią wszystko spieprzyć, więc sam nie wiem.Spursi +atmosfera (poza modriciem); brak osłabień (to żem zaletą strzelił); 'arry redknapp; zgranie; -dziury kadrowe; formacja ataku (jej brak); podatnośc na urazy sporej cześci graczy.Reszta top halfeverton (niech choc raz zaczna sezon dobrze); sunderland (menadzer, zakupy, john „grałem wszędzie” o’shea (powinien byc twarzą jana niezbędnego), bolton (menadżer, ale niepokoją mnie osłabienia), stoke (solidni do bólu)druga połowa:villa (oj dużo zmian, ale i utalentowana młodziez), fulham (ciekawe co jol da temu zespołowi), west brom (przewiduje spokojny sezon no i hargo na boisku :D), newcastle (wyrzucenie trzonu ekipy-nolan i barton, nie zainwestowanie carrollowych pieniędzy, kupienie obertana-nie napawa mnie to optymizmem), wolves (znowu bedzie duzo szumu w ich grze, ale mało efektu), norwich (wspaniały rekord menadzera, choć jakość kadry nie zachwyca), wigan (menadzer to ich największy atut, ale może ktoś wystrzeli), QPR (dużo zalezy od taarabta, u którego duzo zalezy od dnia, wilgotnosći, konstelacji gwiazd, ochoty, samopoczucia, humoru i wysokosci trawy), Swansea (fajnie grają, skończa jak blackpool); blackburn (życze im tego od lat więc może w tym roku w końcu sie uda).
Nie zgodzę się panie Michale z opinią, że Chelsea ma wąską kadrę. Przy formacji 433: atak- Torres, Drogba, Lukaku środek i skrzydła Anelka, Malouda, Kalou, Stturidge (nie wspominajać o Bennayoumie i Kakucie), środek pola Essien, Obi Mikel, Ramires, Lampard, Bennayoum, McEachren, doszedł Romeu a być może jeszcze kogoś kupią do środka-wciąż walczą o Modrica. Obrona- prawa Bsoingwa, Ferreira( nie wspominając o Ivanovicu), środek Terry, Ivanovic, Alex, Luiz oraz lewa strona Cole, van Annonth(to duży talent, pewnie on albo Berndrat zostanie a drugi pójdzie na wypożyczenie, choć spekuluje się że Chelsea interesuje się Perreirą z Porto, kto wie). Bramka Cech, Hilario, Turnbull. Wąska kadra to to chyba nie jest. Owszem może i brakuje jej kreatywności w linii pomocy, jednak w porównaniu z poprzednim sezonem tą kreatywność może zapewnić Stturidge na skrzydle w pierwszej 11 oraz ktoś nowy do środka-oby się udało z Modricem(jak Arsenal ma przyjąc 40 mln euro za Fabregasa to chyba argument że 2 lata starszy Chorwat nie jest wart więcej niż on a mniej). Na nowego skrzydłowego raczej Chelsea się nie zdecyduje już, bo Boas raczej nie będzie wzmacniał już ataku (zresztą też do odejścia nie śpieszy się choćby Anelce) a zwłaszcza że po tym jak Nasri pewnie pójdzie do MC do opcji za wiele nie ma. Może ktoś jeszcze na bok obrony przyjśc tak mi się wydaje(choć niekoniecznie oczywiście) jednak chyba nie na prawą stronę(jak zostaje Bosingwa to chyba VdWiel nie dojdzie) a może na lewą za Zhirkova skoro Boas chyba interesował się Coentrao to być może prawdą jest że interesuje się Perreirą.
Umarłem ze śmiechu, cytuję:”Przy formacji 433: atak- Torres, Drogba, Lukaku środek i skrzydła Anelka, Malouda, Kalou, Stturidge…”Naprawdę myślisz, że Villas Boas jest aż takim indolentem żeby do pierwszego składu na 10ciu graczy w polu wystawić aż siedmiu skrajnie ofensywnych piłkarzy z których każdy (oprócz Maloudy) de facto jest napastnikiem? Stary co Ty bierzesz?
naucz sie czytac lepiej ;]
Najbezpieczniejsze miejsce w Tottenhamie gdzie można było się schować, to sala trofeów Tottenham Hotspur.Szabrownicy i złodzieje na pewno tam nie przyjdą
Jak zwykle świetnie napisane! Choć przyznam, że typuję zupełnie inaczej. Spróbuję odwrotnie, czy selekcją pozytywną.Mistrzem będzie ManCity. Citizens po raz pierwszy dokupowali pojedynczych graczy a nie wagony. Ta drużyna jest bardzo zgrana, doświadczona, a przede wszystkim gotowa na długi sezon na 4 frontach, bo straszy ŁAWKĄ w składzie: Dzeko Balotelli Wright-Phillips – Johnson Milner Barry – Kolarov Toure Onouha Zabaleta. Założyłem oczywiście, że przyjdzie Nasri. W TRZECIEJ jedenastce zostaje: Bridge, Bellamy, Adebayor, Santa Cruz, Savic, Boyata… Słowem, strach się bać. IMVHO ta ławka sama w sobie mogłaby walczyć o awans do LM.Mistrzem będzie Chelsea. Doświadczenie na boisku i geniusz na ławce. Podobnie jak jeden z przedmówców zauważę, że wytykanie którejkolwiek z czołowych drużyn krótkiej ławki to ryzykowne stwierdzenie. Każda z tych ekip ma w swoich szeregach 2-3 cudownych dzieciaków, które mogłyby nas zachwycić już dziś. To troszkę jak w NBA: za każdym razem, gdy wypadnie gwiazda i przyjdzie więcej grać rezerwowemu, wszyscy się dziwią jaki on dobry. A to po prostu wynika ze stratosferycznego poziomu ligi.Mistrzem będzie Liverpool, bo wiosną byli już świetni, a zachwycająca jest prawidłowość, że w lidze najlepszej z najlepszych wciąż można wygrywać po prostu gryząc trawę bardziej niż przeciwnik.Mistrzem będzie ManU. Patrz obydwa akapity bezpośrednio powyżej, słowo w słowo.Mistrzem będzie Arsenal (sic!). Stracił najlepszych zawodników jak co roku. Wszyscy eksperci skazują ich na porażkę jak co roku. Wenger źle rotuje składem i połamią się jak co roku. Ale to on pokaże nam kolejnych genialnych siedemnastolatków jak co roku. I awansuje do LM jak co roku. Wycięcie nowotworu w postaci kapitana, który dopłaca do swojego transferu, to najlepsza wiadomość dla tego klubu od lat.I wszystko jasne ;-)PSCzemu Pana Redaktora nie ma w lidze fantasy „Futbol jest okrutny”?
Mistrzem będzie Chelsea, bo historia sie powtórzy. Typowani do 3 miejsca wygrali ligę:)) AVB chyba dłuzej zostanie, bo brakuje pomysłow, kto miałby go zmienić. Chyba, że Special One. Blues potrzebują zdrowia. Kadrę mają. Może starzejącą się, ale przecież jeszcze żywą, a doświadczenie grania w długim sezonie moze być bezcenne. Jeśli AVBnie popełni błedu Ancellotiego i nie będzie się bał stawiać na młodych (McEachran, Sturridge), a przyjdzie jeszcze Modrić to SAF musi bardziej oglądać się na Londyn niż Liverpool, bo tam Dalglish musi sobie poukładać szatnię. Autobus nowych twarzy będzie potrzebować czasu na ogarnięcie się, a czołówka odjedzie. ManCity marnuje swój potencjał, bo świetny piłkarz Mancini jest średnim menedżerem, choć zakupy w tym okienku nadzwyczaj sensowne.
Pierwszy raz komentuję choć czytam od dawien dawna. Witam i pozdrawiam zatem :-)Dwa powody mojego wpisu: 1. Wigan – tam jest Rodallega czy jak to się psze, wg mnie jak swego czasu Valencia sam zdobędzie kilka punktów, nie sądzi Pan? 2. Obawiam się ale to chyba dla Pana powód do dumy ;-), że został Pan splagiatowany na weszlo.com w zapowiedzi startu ligi angielskiej.
Jak zwykle Pan Michał trzyma wysoki poziom! Gratulacje!A teraz wrzucę coś od siebie:Mistrzem będzie Man United – przemawiają za nimi charakter drużyny, świetny menedżer, młodzierz głodna gry. Dokonali bardzo mądrych zakupów których nie powinno się skreślać (ale też wychwalać ponad miarę) po 1 oficjalnym (i tak półsparingowym) meczu. Lekki niepokój budzi środek pomocy – zdrowi i w formie Fletch, Carrick oraz Anderson wystarczą na ligowe pojedynki, ale do zawojowania LM (czyli pobicia Barcelony) mogą nie wystraczyć. Liczę, że wychowankowie pokażą się z dobrej strony (welbeck i cleverley).Wicemistrz przypadnie City – tylko muszą spełnić TRZY warunki – po pierwsze – szatnia nie zostanie rozsadzona przez konflikt ego, po drugie – poradzą sobie z walką na kilku frontach (szeroka kadra jest, ale w jakiej formie w połowie kwietnia będą ci, którzy nie załapią się do ligowej 25tki?), oraz po trzecie Mancini „poluzuje” trochę lejce i pozwoli grać Balotellemu, Aguero i innym na miarę ich talentów. To bardzo dużo do spełnienia, ale na pewno będą ostro naciskać na Man United do ostatniej kolejki.Trzecie miejsce przypadnie Chelsea – młody, bardzo niedoświadczony menedżer, a przy tym nie wiadomo, czy nie będzie się bał zdjąć z boiska źle grającego drogbę czy lamparda w obawie przed konfliktem (to, że juz z nimi współpracował i tak mnie nie przekonuje – Avram Grant także „znał” ich wcześniej). Jeśli Torres „odpali” to ich szanse na mistrza znacznie wzrosną ( doświadczenie oraz jakość mają) ale Ancelotiemu nie udało się zmieścić w drużynie Drogby i Hiszpana, i nie sądzę aby sztuka ta udała się AV-B.Czwarte miejsce – wygrywa Liverpool, bo kupowali dobrze (nie grają w LM i cieżko im przyciągnąć gwiazdy z zagranicy) a do tego brytoli 🙂 a na poważnie, to pod Dalglishem pokazali większą wolę walki i team spirit niz kiedykolwiek pod Benitezem, i w odróżnieniu od Arsenalu potrafią utrzymać korzystny wynik do końca meczu (a nie do 70 minuty).Piąte – Arsenal – po takich osłabieniach i wciąż bez zaleczenia najwięszych bolączek tej drużyny z ostatnich +- 4 lat (stoper i solidny DM) nie widzę ich w top4. Bardzo możliwe, że brak awansu do LM oznaczy ostatni rok pracy Wengera w Londynie.Szóste – Totenham – mając kadrę z zeszłego sezonu, na nic więcej ich nie stać. Brakuje napastnika który pakowąłby około 10-15 bramek w lidze, i zdrowych obrońców. Utrzymanie w klubie Bale, a zwłaszcza Modricia jest warunkiem koniecznym do zajęcia takiej pozycji, w przeciwnym wypadku widze ich jeszcze niżej.Później kolejno: Everton, Fulham, Ason Villa, Sunderland, Bolton, West Brom, Stoke, Walczący o utrzymanie: Wolves, Newcastle, Swansea, Wigan, Blackburn, Norwich, QPR (trzy ostatnie to faworycie do spadku)
Obejrzałem pierwszy mecz w tym sezonie – Liverpool vs Sunderland. I tylko utwierdził mnie w przekonaniu, że Liverpoolowi jeszcze sporo brakuje. Owszem Sunderland to mocna drużyna, która zawsze umie sprawić psikusa (jak z Chelsea rok temu), ale dzisiaj zagrali co najwyżej poprawnie. Od zejścia poprawnego dzisiaj Suareza z placu gry taktyka LFC polegała na wrzucaniu na siłę piłki na Carrolla, a ten… przegrywał większość główek. Adam raczej szału nie zrobił – chociaż pokazał co ma do zaoferowania, piekielnie mocne, dokładne uderzenie, Enrique raczej też nie, chociaż w porównaniu z Flanaganem był przynajmniej solidny. Swoją drogą co się stało z tym chłopakiem? W poprzednim sezonie prezentował się rewelacyjnie, a dzisiaj był najsłabszy ze wszystkich na boisku. Downing zagrał całkiem niezłe spotkanie – ładna akcja po której strzelił w poprzeczkę. Mi osobiście najbardziej na boisku podobał się bramkarz Sunderlandu (nie pamiętam nazwiska), świetnie grał na przedpolu i Wes Brown – zagrał jak profesor. Najsłabszy w drużynie Sunderlandu za to był dzisiaj również były Diabeł – Kieran Richardson.
nie widziałem 1 połowy, ale 2 była beznadziejna – aż zęby bolały od patrzenia. carroll był w 2 połowie fatalny – beznadziejne przyjęcia i fatalne podania zmiksowane z pudłami z główek, nie wiem jak grał w 1 ale za 2 połowe 5/10 to max co mógłby dostać.
Ja widziałem to co widziałem w sparingach. Mała ruchliwość, brak pomysłu (znaczy sie długa na carrolla), zerowa płynność problem z utrzymaniem piłki. Skoro galatasaray grało tak że ci piłkarze piłki nie mogli dotknąć to świadczy o braku jakości czysto piłkarskich.Adam miał dobre pierwsze 20-30 minut, w drugiej połowie, jak to on zaczynał oddychać rękawami.Na RoM był wywiad z kibicem Aston Villi, powiedział że downing to niecjest piłkarz którego on może sobie wyobrazić w LM. Zgadzam się, miał jedna akcje, ale wynikała z odpuszczenia sunderlandu, po prostu zostawili mu mnóstwo miejsca.Stefan co do flanagana, to to jest że jak wchodzisz na boiska jestes nowy to przeciwnik cie nie zna to łatwiej zabłysnąć, ale jak przeciwnicy zrobia research to znajdą twoje słabości i juz taki dobry nie jesteś. Chyba że masz wielkie umiejętności które ciężko powstrzymać.Dla nie sunderland był ciut lepszy, najlepszy na boisku był brown, co bardzo mnie cieszy, ciekawe że bruce wystawił go na defensywnego pomocnika, Alex nigdy go tak nie próbował, ciekawe, zważywszy że brown bardzo dobrze i czysto umie zabierać piłkę. Za 1 mln funtów, jeśli się nie połamie, to kandydat na transfer sezonu.No i mamy kolejne wejście carraghera na czerwoną kartke, za która dostał żółć. Kop w brzuch, jakieś dwa metry od piłki to jest czerwień na każdym stadionie poza anfield. Liverpool tak grac będzie, bo nie ma w tej drużynie nikogo kto potrafiłby zaoferować ciekawe rozegranie. Poza aquilianim który dla mnie jest tam najlepszym piłkarzem, tylko nie ma z kim grać, bo albo źle przyjmą albo źle oddadzą. Nie pasuje tam ten człowiek.Zeby nie było, Liverpool ma najlepsze na świecie rzuty rożne, 3 gole z valerenga po nich, dziś jeden, a z valencią po wolnym w okolicach rożnego. Wszystko z główki. 5 goli z takich sytuacji, rewelacyjnie.
No po sobocie to po prostu rozczarowanie – o ile braku poweru w Arsenalu (sorry) się po prostu spodziewałem, to wakacyjny nastrój Liverpoolu mnie po prostu zaskoczył. I nie że Sunderland tak wysoko zawiesił poprzeczkę, ale po prostu chłopakom się chyba nie chciało. Niby świetny skład, niby widać że fajna ekipa z niezłą atmosferą – a nie hulało. Super mocna ława, ale co z tego???? Ani wyniku, ani mocy w grze … Nawet młoda była zaskoczona pytając, czy to ten sam trener co w zeszłym roku. And I thought to myself – Kenny, WTF ???
a barton znowu zrobił show – wywalił najlepszego w arsenalu gervinho (zapowiada się na bardzo niezły nabytek… uzupełniający), samemu uciekając bez czerwonej.mecz podobnie jak 2 połowa pool-sund także anonimowy, poza gervinho i bartonem zapamiętałem jedynie koscielnego za niezłą współpracę z vermaelenem i kilka nie najgroszych interwencji, gutierreza za zasuwanie przez 90minut, obertana, który zaliczył udany występ wprowadzając trochę ożywienia w szeregi NU i songa, który powinien zakończyć mecz dużo, dużo wcześniej niż w 90 minucie.jeśli arsene sprzeda fabregasa i nasriego, nie kupując nikogo z naprawdę wysokiej półki, to wątpię aby arsenal dał radę utrzymać się w pierwszej 4.
Podpisuję się pod tym co napisałeś i dodaję coś od siebie – dobry występ zaliczył również Wojtek Szczęsny. Kiepsko zagrał Walcott – ten gość na boisku chyba naprawdę nie myśli…
też myślałem żeby o nim wspomnieć, ale jakoś mi z głowy uciekło. szczęsny solidny występ zaliczył (co ważne, bo stałość formy, to rzecz kluczowa u bramkarzy), pewnie grał na przedpolu, dobrze łapał, ale tak naprawde jak jego vis a vis nigdy nie miał okazji do prawdziwego wykazania się.
Nie mieliście wrażenia co do wlacotta że raz że ciut przytył, a dwa że zatracił prędkość (jedyny jego wielki atut)? Było parę sytuacji gdzie nie mógł się uwolnić a raz go nawet dogonili.
Arsenal oglądałem w pubie z zaprzyjaźnionymi kibicami asrenalu, jak często am w zwyczaju. Czarny humor dominował przez całe spotkanie. Walcott przejmuje piłke kiwa jednego, kuba-„czyżby walcott umiał cos poza…” traci piłke, kuba-„nie umie” :DChoć słuszne mieli pretensje w sprawie czerwonej, i gervinho i barton który go szarpiąc podnosił z boiska powinni wylecieć. Barton sie mścił za songa, choć pod koniec jakby sie pogodzili i uścisnęli.Bił po oczach brak pomysłu w środku boiska, rekordowa liczba wrzutek w pierwszej połowie, chyba z 5 co jak na arsenal to norma na 7 spotkań wyrobiona. Potrzeba tego jednego rozgrywającego, problem w tym ze mało takich graczy, nie oni jedni szukają. Osobiście uważam że taki aquiliani byłby sensacja w Arsenalu, ale to moja prywatna opinia.Obrońca i środkowy zapewniłby im 4 miejsce w lidze, kto wie czy tak się nie stanie.
@alasz z ciekawosci – w jakim pubie 🙂 ?
Jimmy bradley’s na siennej koło pałacu kultury.
typowo scouserski pub…
Prawda, ale tez oficjalny pub kibiców arsenal. Choć właściciel za liverpoolem. Tak czy siak dobra atmosfera, sporo Brytyjczyków, jest z kim pogadac.
eric, a na moje to ten gervinho to kolejna porażka – tak długo holował piłkę aż się męczył i ją gubił. Ewentualnie wyjeżdżał poza boisko lub oddawał obrońcom. Albo nie łapie filozofa Arsene’a , albo potrzebuje paru meczów by się z kumplami z boiska widzieć. Ale co do konkluzji się zgadzam – młodzież po raz kolejny nic nie zwojuje. Sorry ….
powiedzmy tak – ostatnie decyzje podczas akcji miał kiepskie, ale próbował szarpać coś, w przeciwieństwie do większości graczy arsenalu.dlatego napisałem, że to fajny gracz, ale jako uzupełnienie, a nie główny transfer. taki zawodnik, który może wejść w 60 min i coś namieszać na boisku, albo zacząć mecz w pierwszej 11 w celu dania wolnego podstawowym graczom, ale kandydat na filar zespołu to to nie jest.
Myślę że trochę zbyt pochopnie go oceniacie. Niech sie zgra z zespołem, później mozna oceniać, choć na jakąś gwiazdę to sie nie zanosi. Taka lepsza wersja walcotta.
Pierwsza kolejka ledwie się zaczęła, a mamy już pierwsze kibicowskie spory na linii MU-LFC, dyskusję o Arsenalu i szansach Chelsea. Tak, wreszcie jestem w domu 🙂 Gorzej, że widząc wczoraj Jose Enrique w Liverpoolu, zupełnie go nie poznałem. Tak przyzwyczaiłem się, że ma na sobie czarno-białą koszulkę, że długo nie potrafiłem delikwetna zidentyfikować. 🙂 Za to przyznać też muszę, że w Newcastle bardzo ciekawie zaprezentował się Obertan i Brown w Sunderlandzie. Zwłaszcza ten pierwszy może być „odkryciem”.
Ok – obejrzałem już trzeci mecz – Stoke – CFC. Co mogę napisać? Chelsea okradziona z dwóch punktów – należał się im karny za faul na Lampardzie i pewnie by go dostali gdyby wczesniej tak nie aktorzyli. Torres wraca do formy – to akurat bardzo dobra informacja dla kibiców Chelsea, bo Torres w formie jest bez wątpienia jednym z najlepszych napastników na świecie. Mi osobiście bardzo podobał się Shawcross (dobrze, że United ma prawo pierwokupu swojego wychowanka, bo z tego piłkarza może wyrosnąć rewelacyjny obrońca), Begovic zagrał naprawdę świetny mecz. W Chelsea podobał mi się Torres. A najbardziej nie podobał mi się Kalou – mnóstwo głupich podań. Poza tym wszyscy zagrali raczej +- na swoim poziomie. Mecz szału nie zrobił.Teraz czekam na United – w pierwszym składzie Welbeck, Cleverley, Fabio, Smalling, De Gea, czyli aż pięciu młodych piłkarzy. Największą uwagę zwrócę na De Gee i Cleverleya. Berba znowu na ławce – w obliczu świetnej formy Welbecka trudno się dziwić w sumie
no i proszę, sezon ledwie się zaczął a Begovic już zalicza występ na 8. Torres dzisiaj trochę bardziej przypominał piłkarza jakim był w Poolu, widać przerwa letnia dobrze mu zrobiła.niestety poza tymi dwoma zdaniami niewiele więcej jestem w stanie powiedzieć. znowu zacząłem poźno oglądanie, bo gdzieś od 35min (ahh te symulatory lotu, strasznie wciągające badziewie ;p), i znowu okazało się, że mecz mało porywający.liczę, że united zafunduje nam troche bramek i rozrywki.
Ok czwarty mecz odhaczony – WBA – United. Podsumuję to w kilku słowach. De Gea zaliczył kolejną niefortunną interwencję po której padła bramka – a szkoda, bo poza tym zagrał naprawdę dobry mecz, ale umówmy się, że na tym poziomie nie można puszczać takich bramek… jednak widać po chłopaku, że ma talent – pięknie wyjął piłkę spod poprzeczki, świetnie obronił strzał w pierwszej połowie. Musi popracować trochę nad grą na przedpolu i nad strzałami po ziemi…Young zagrał dzisiaj jeszcze lepiej niż przyzwyczaił nas do tego w Aston Villi. Myślę, że nikt nie ma już wątpliwości, że to udany transfer, a i Kenny Dalglish na pewno pluje sobie w brodę, że dał go sobie podkupić. Niesamowite, że nowy piłkarz, który trenuje z drużyną zaledwie od miesiąca tak dobrze rozumie się z kolegami z boiska.Poza tym cieszy postawa praktycznie całej drużyny. Raczej wszyscy zagrali nieźle. Cleverley ładnie się pokazał – wyłuskał kilka naprawdę trudnych piłek. Rooney robił swoje. Phil Jones kolejny raz pokazał, że nie na darmo niektórzy typują go na przyszłego kapitana reprezentacji Anglii. Bez fajerwerków, ale i tak wyglądało to lepiej niż mecze wyjazdowe United w poprzednim sezonie. Następne dwie kolejki pokażą nam na jakim poziomie tak naprawdę znajduje się na chwilę obecną mistrz Anglii – Tottenham w drugiej kolejce i Arsenal w trzeciej kolejce
Szacun Stefan, mnie od Aston Villi, Arsenalu, Liverpoolu i Chelsea tak rozbolały zęby, że na kolejny mecz już się nie odważyłem. Na razie na plus Riise (tęskniłem), Larsson (ale szwagier wyciął), Torres (witamy z powrotem wśród żywych), trochę na siłę Bosingwa, Koscielny równający do lepszego partnera, Given na linii i Szczęsny na przedpolu. Gervinho jest nieźle przygotowany motorycznie, tylko trudno jeszcze stwierdzić czy piłka plącze mu się między nogami z nerwów i braku zgrania, czy może po prostu już tak chłopak ma. Na minus cała zgraja śpiących rycerzy, oczywiście w wyróżnieniem dla idiotów Songa i Bartona.
Stef, nieśmiało, ale jednak wspomnę o bardzo średnim dzisiaj Nanim no i o jeszcze gorszym Rafaelu, po którego błędzie padła bramka. Nani mało że nie trafiał tego, co zazwyczaj wsadzał z zamkniętymi oczami, to do tego jeszcze tak jak tylko on potrafi, przetrzymywał bez sensu piłkę wytrącając pakę z siły uderzenia. No dzisiaj mnie irytował, sorry – niby to samo robił tydzień temu z Obywatelami, no i gdyby zaliczył „szczała” to bym mu to zapomniał, ale tak to nas (bo oczywiście że z młodą oglądałem) po prostu w pewnym momencie zaczął wkurzać. No i bramkarz – kurna chopie, będziesz musiał zdrowo tam skakać między słupkami, bo przy tej masie ciała, mięśniach wzroście i obwodzie w klacie, taki Drogba z Carrolem to cie nawet nie zauważą ……PS – A widzieliście wczoraj klatę Kuyta ????
Oczywiście FABIO – przepraszam za pomyłkę, podano wg składu z http://angielskapilka.com/news/mistrz,nielatwo,pokonuje,wba,.html? Zresztą nawet SAF podobno się myli 😉