Niezależnie od wyniku, jakim skończą się derby północnego Londynu, jedno można powiedzieć już dzisiaj: lokalna hierarchia nie zostanie zakwestionowana. Jeszcze przez kilka lat dominacja Arsenalu nad Tottenhamem nie będzie ulegała wątpliwości – to teza artykułu, który posłałem właśnie portalowi Sport.pl przed niedzielnym meczem. Od razu powiem: piszę w nim nie tylko o oczywistej przewadze finansowej, związanej z regularnymi występami Kanonierów w Lidze Mistrzów i dochodami z biletów na większy stadion – także o zmianie, jaka dokonała się ostatnio w ocenie możliwości obu klubów. Teraz nie mówimy już o tym, czy to Arsenal będzie tym zespołem, który Tottenham wypchnie z pierwszej czwórki (i w konsekwencji o tym, czy Kanonierzy obronią miejsce w Top Four) – teraz mówimy zarówno o tym, czy Tottenham przebije się do pierwszej czwórki, jak o tym, czy Arsenal odzyska utracone przed kilkunastoma laty mistrzostwo kraju.
Więcej o tym, jako się rzekło, przeczytacie na Sport.pl. Tutaj wrzucam tylko usprawiedliwienie nieobecności: wyjeżdżam na kilka dni w głuszę, gdzie – mam nadzieję – może nie być nawet internetów. Ostatnim razem, jak to zrobiłem, grający w Tottenhamie Adebayor wylatywał z derbów z czerwoną kartką. Wiecie więc, czego się boję i na co się psychicznie przygotowuję – w każdym razie do ewentualnej poderbowej dyskusji włączyć się będę mógł dopiero za tydzień.