Wszyscy trzej podstawowi środkowi obrońcy Tottenhamu są kontuzjowani i nie wystąpią w pierwszych meczach sezonu (o dzisiejszym spotkaniu z Barceloną nawet nie wspominam). Ledley King ma, jak zwykle, problem z kolanem, specjaliści z USA będą się zajmować pachwinami Jonathana Woodgate’a, a Michael Dawson nabawił się urazu ścięgna Achillesa podczas sparingu z Bournemouth. Harry Redknapp mówi, że w tej sytuacji musi zmienić transferowe priorytety i zamiast napastnika lub lewoskrzydłowego sprowadzić do klubu kogoś, kto załata dziurę na środku obrony.
Mam pomysł, kto to mógłby być: Sol Campbell.
Moja propozycja ma same zalety: mówimy o piłkarzu doświadczonym, wielokrotnym reprezentancie Anglii, świetnie dyrygującym kolegami z defensywy i wytrzymującym presję gry o wielką stawkę. Mówimy o piłkarzu nie pierwszej młodości, więc podpisanie z nim krótkiego kontraktu nie powinno być problemem (tamci przecież kiedyś wyzdrowieją…). Mówimy o piłkarzu, któremu skończył się kontrakt w poprzednim klubie, więc odpada problem sumy odstępnego. Mówimy wreszcie o piłkarzu, z którym Redknapp znakomicie się dogadywał – w końcu to on sprowadzał go do Portsmouth i on zrobił go kapitanem drużyny.
Przedkładając tę propozycję przechodzę do porządku dziennego nad kwestią, która pozornie czyni ją nierealizowalną: kwestią nienawiści, jaką Campbell wciąż budzi u wielu kibiców Tottenhamu. Jestem jej świadom od ośmiu lat (w 2001 r. ówczesny kapitan Kogutów przeszedł do Arsenalu), ale od ośmiu lat nie przyjmuję jej do wiadomości. Pisałem już na tym blogu, że istnieje, moim zdaniem, granica między tradycyjną rywalizacją kibiców drużyn z tego samego miasta czy regionu (skądinąd wielu zaangażowanych w nią fanów nie potrafiłoby pewnie podać przyczyny, dla której darzy tamtych aż taką niechęcią), a erupcjami nienawiści powodującymi np., że jakiś piłkarz musi wynająć ochronę sobie i swojej rodzinie. Wierzę, że świat może znormalnieć i że argumenty merytoryczne (Campbell ma wciąż piłkarsko bardzo wiele do zaoferowania…) powinny zwyciężać nad emocjonalnymi uprzedzeniami.
Wyobrażacie to sobie? Innymi słowy, czy wyobrażacie sobie wzmocnienie Waszej ulubionej drużyny przez kogoś uznawanego za renegata? Ja, jak widać, wyobrażam to sobie doskonale.