Eurodziennik: Mały finał po raz pierwszy

Ktoś tu narzekał na kryzys mistrzostw Europy? Proszę bez żartów. Jedyny kryzys, jaki obserwuję, to mój własny, bo właśnie przyszło mi na myśl, że niedługo koniec. Do licha, przecież to już ćwierćfinały: zostało tylko osiem drużyn, a kiedy to piszę – siedem… Za nami pierwszy mały finał – nie tylko dlatego, że znakomicie moglibyśmy sobie wyobrazić mecz o złoto między Portugalią a Niemcami, i nie tylko z powodu obejrzanych właśnie bramek, ale także dlatego, że czekają nas kolejne małe finały, zwłaszcza ten Hiszpania-Włochy.

Ktoś tu narzekał na kryzys drużyny niemieckiej? Co w takim razie musiał mówić po trzydziestu minutach gry? Co musieli po meczu mówić głośni ostatnio krytycy Miroslava Klose (nie chodzi mi jedynie o gola – w końcu nawet Nuno Gomes zdołał dziś strzelić, ale np. o ten wślizg w 46. minucie…)? A ci, którzy wyśmiewali powolnych ponoć i mało zwrotnych Metzeldera i Mertesackera? A pesymiści, mówiący że bez Loewa na ławce, zwłaszcza zaś bez Fringsa na boisku, Niemcy nie będą mieli żadnych szans? Skądinąd: już podczas meczu z Polską zastanawiałem się, dlaczego Schweinsteiger nie wychodzi w pierwszym składzie…

Ktoś tu wychwalał pod niebiosa Cristiano Ronaldo? Ciekawe, co będzie mówił po meczu, w którym przez wiele minut skrzydłowy MU był praktycznie niezauważalny (może, jak Scolari w Chelsea, on jest już myślami w Realu?). Owszem, to z dobitki po jego strzale padł gol, ale całą akcję wypracował Deco. Nie po raz pierwszy w tym turnieju najgroźniejszym skrzydłowym Portugalczyków był prawy obrońca Bosingwa…

Ktoś mówił, że gwiazdy są zmęczone? Co w takim razie powie o Michaelu Ballacku, który znowuż przebiegł najwięcej ze wszystkich, a w dodatku zainicjował pierwszą bramkową akcję Niemców i zakończył ostatnią?

Ktoś się spodziewał nudnego futbolu, murowania bramek, żelaznej dyscypliny taktycznej? Jak niemal we wszystkich meczach tych mistrzostw, i dziś po prostu grano w piłkę: atakowano dużą liczbą zawodników, szybko i z fantazją (te portugalskie przerzuty z jednej strony boiska na drugą…), nawet jeśli część goli padła po rzutach wolnych.

Ktoś znów powiedział, że piłka nożna to taki sport, w który gra 22 zawodników, a na końcu i tak wygrywają Niemcy? Tu chciałbym się na chwilę zatrzymać, bo wśród piłkarskich komunałów ten jest jednym z najbardziej wyświechtanych i najbardziej irytujących (choć nie lubię też: „Na tym poziomie nie ma słabeuszy”, „Hiszpanie grają pięknie jak nigdy, przegrywają jak zawsze”, „Rzuty karne to loteria”, „Gospodarzom sprzyjają ściany”, „Tak się gra, jak przeciwnik pozwala”, „Dopóki piłka w grze wszystko jest możliwe”). Marzy mi się jakaś umowa między dziennikarzami piszącymi o futbolu i utworzenie indeksu zdań zakazanych. Może zresztą – z Waszą pomocą – sam go kiedyś ułożę (proszę o propozycje piłkarskich komunałów, takich jak wymienione).

Na koniec dwie prywaty: wczoraj pod moim wpisem kilku kolegów zastanawiało się nad obsadą lewego skrzydła Tottenhamu w najbliższym sezonie. Wiem oczywiście, że Podolski mówił w tych dniach o interesujących propozycjach z Juventusu i właśnie z Tottenhamu, ale ponieważ plotek transferowych mamy w tych dniach całe pęczki, zignorowałem tę wypowiedź (podobnie zresztą jak wszystkie inne pogłoski: o Villi, Borucu, Bentleyu…). Dziś jednak, po akcji na 1:0 dla Niemców zacząłem się zastanawiać. Cokolwiek by mówić, był to klasyczny angielski gol: rajd lewą stroną, dogranie wzdłuż bramki i dołożona noga piłkarza wbiegającego z głębi pola. Dogrywającym był Podolski…

Druga prywata to promocja nowego numeru „Tygodnika”: kilkanaście dni temu pod moimi wpisami toczyła się rozmowa na temat kryzysu angielskiej piłki (pierwszy tekst, „Anglia dla Anglików”  i towarzysząca mu dyskusja tu, drugi, „Ratujcie naszą piłkę” tu). Temat rozwija na naszych łamach Wojciech Lubowiecki w tekście „Piłka psuje się od środka”. Nie tylko dla fanów Premiership.

14 komentarzy do “Eurodziennik: Mały finał po raz pierwszy

  1. ~Michał U.

    Witam. Jeśli o mnie chodzi to na ów „indeks zdań zakazanych” dodałbym wyrażenia z obcych języków, głównie angielskojęzyczne. Żyjemy w Polsce, jesteśmy Polakami, nasz piękny język bardzo ładnie przetłumaczył wszystkie praktycznie zwroty związane z piłką nożną. Dlatego troszkę irytuje mnie gdy coraz częściej słyszę że piłkarz wykonywał nie rzut rożny a korner, albo że nie był na pozycji spalonej, tylko znajdował się na ofsajdzie ( specjalnie napisałem fonetycznie). Pozdrawiam.

    Odpowiedz
    1. ~Wojciech O.

      Jeszcze z języka obcego: „Otworzył wynik”… Do tego cała masa kalek z Górskiego, np. „Piłka jest okrągła a bramki są dwie”. Polscy komentatorzy: „Zawodnicy uzupełniają płyny” (kiedy piją przy linii bocznej), „Publiczność była dwunastym zawodnikiem”…

      Odpowiedz
      1. ~aapa

        Można tu kategorie wyodrębnić. Np.gdy gra Polska (wiadomo, gdy gra Polska budzą sie demony): „To nie tak miało być”, „O przebiegu meczu zdecydowała jedna akcja”, „Nie możemy wyjść z własnej połowy”, „Obrona Częstochowy”, „Gra toczy się w środku pola”

        Odpowiedz
  2. ~Bartek

    Kryzys nie kryzys, ale Portugalia grała słabo, a Niemcy tak, jak musieli. Mecz nie był dobry i nawet Pana słowa o tym nie przekonają. Powtórzył się casus Hiszpanii grającej ze Szwecją – gramy po obwodzie, cały czas klepiemy na 35 metrze (kolejny frazes o „założeniu im hokejowego zamka”), i czekamy na błąd, podczas gdy ośmiu chłopa w białych koszulkach nas blokuje. Tyle że Niemcy mają jednak bardzo dobrych i szybkich napasników, którzy potrafią wykorzystać błędy. Swoją drogą to jest kpina, że Ricardo nie obronił żadnego z dwóch stałych fragmentów – przecież te piłki można było przeciąć, ale trzeba by się nie bać wychodzenia z linii, przed czym Ricardo drży, bo tego nie potrafi. Wiem, że to prostackie, ale od dziś kibicuję „głodnym” – Turcy pokazali, że sercem można wygrać mecz, Rosjanie są tak głodni sukcesu, że widać to w każdym ich zagraniu. Niech oni wygrywają, bo w piłce poza nażelowaną fryzurą i nienaganną techniką trzeba jeszcze mieć jaja – a tych niektórym można odmówić. 🙂

    Odpowiedz
    1. ~kkogut

      Fajny komentarz 🙂 Tylko nie zgadzam się z tym graniem po obwodzie, ja zapamiętałem piłki rzucane przez Deco na kilkadziesiąt metrów, do Bosingwy albo Simao. Oczywiście oni nie robili z nimi dalej nic sensownego, ale to już inna historia

      Odpowiedz
    2. ~darek638

      Witam! Ostatni raz dwa słowa o kryzysie imprez typu Euro. Wszystko co najlepsze jestw klubach, rozgrywki między krajami to tradycja. Teraz jest Festiwal i cieszmy sięnim. W tej fazie turnieju wyraźnie widać, że mamy drużyny, które grają „z marszu”trochę wypalone sezonem Francja, Portugalia, Włochy. Drużyny zmotywowane,głodne, super zgrane jak Niemcy(najstabilniejszy skład na Świecie), Chorwacja,Rosja, Turcja oraz dwójka faworytów Hiszpania szeroki gwiazdorski skład nie zmęczony Pucharami(„Anglicy” na ławce) w idealnym momencie do wygrywaniadużych imprez i Holandia z fantastycznymi A.Robbenem i R.van Niesterloyem obajwypoczęci w bajecznej formie. O wczorajszym meczu. Lepsi Niemcy, grali ciekawiej nowocześniej, Portugalia nudnajednoskrzydłowa w pierwszej połowie prawe skrzydło w drugiej lewe skrzydło nie widaćtaktyki(ten Scolari da radę z Chelsea???) indywidualna technika i żywioł. To za mało.Przy trzeciej bramce koszmarne zachowanie Ricardo. Przestraszył się ogromnego Ballacka zszedł mu z drogi i zostawił pustą bramkę!!! 4 liga polska. Maja dobrychbramkarzy ale nie, Scolari się uparł. Pozdrawiam.

      Odpowiedz
  3. ~bartoszewsky

    Mnie najbardziej irytuje ukochana wymówka po mordęgach reprezentacji z różnymi Azerbejdżanami lub klęskach klubów w Gruzji: „poziom stale się wyrównuje” i „w Europie nie ma już słabych drużyn”.Funkcjonują te zwroty od kiedy pamiętam…Polscy piłkarze wykazują też tendencje do opowiadania, że „nie ważne kto strzela, ważne że drużyna wygrywa”. Niemal każdy wywiad ze strzelcem gola sprowadza się do takiej konkluzji.A wracając do wczorajszego meczu… Przez cały czas, kiedy kamera pokazywała Loewa, porażał mnie jego spokój (zmącony dopiero w końcówce). Zupełnie, jakby nie przeżywał najważniejszego meczu w swojej trenerskiej karierze, tylko oglądał jakiś nudnawy film, albo coś co bardzo dobrze zna.

    Odpowiedz
    1. ~Miodek

      Dodam cytaty z wypowiedzi piłkarzy: albo oni tak rzeczywiście tak mówią, abo takim językiem posługują się spisujący ich dziennikarze. „Zmusili nas do najwyższego wysiłku”, „zostawiliśmy na boisku wiele potu”, „mecz ewidentnie nam się nie ułożył”. I te wszystkie „zawodnik OBDARZONY uderzeniem z dystansu”, jakby nie można było powiedzieć, że silnie strzela, albo DYSPONUJĄCY fantastycznymi warunkami fizycznymi – jak by nie można było powiedzieć, że wysoki albo umięśniony

      Odpowiedz
  4. ~Klemens

    Tylko jedno pytanie do Autora – wspomniane zwroty irytują dlatego, iż stwierdzają prawdy oczywiste, czy też dlatego, że ów nie zgadza się z nimi?

    Odpowiedz
  5. ~socio1981

    Chorwaci łatwo skóry nie sprzedadzą ale Niemców widzę w finale. Z Włochami, bo z kim innym. Przecież to turniej;)www.lukaszsowa.blox.pl

    Odpowiedz
    1. anallizator@op.pl

      Jeśli chodzi o Włochów to trudno się nie zgodzić(mimo iż ich akurat nie lubię!). Ćwierćfianał Hiszpania-Holandia 'wykończy’ obydwie drużyny(mimo to będę trzymał kciuki za 'pomarańczową’ szarańczę).Jednak po drugiej stronie półfinałowej gałęzi mam nadzieję, że Niemcy do finał nie dojdą. Wolałbym tam zobaczyć Chorwację, ale przed nim długa, ciężka droga. Niemcy pierwszy krok poczynili. Zastanawiam się skąd w Niemcach ta umiejętność grania turniejów. Dla mnie zjawisko niezwykłe. Chociaż jak słucham od lat opowiadań mojego (obecnie) 14-letniego kuzyna, który uczęszcza do szkółki piłkarskiej, to oni ciągle jeżdżą na jakieś turnieje. To w zasadzie kluczowy składnik szkolenia. Może to oswojenie z adrenaliną turniejową już od dziecka wpływa później na dorosłą piłkę. Ciekawe.http://analyst.blog.onet.pl

      Odpowiedz

Skomentuj ~socio1981 Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *