Eurodziennik: Prawdziwe gwiazdy

Lipcowy numer miesięcznika „Four-Four-Two”: na okładce twarz Fabio Capello (trudno się dziwić, skoro dał im ekskluzywny wywiad) i przyciągający wzrok tytuł „Prawdziwe gwiazdy Euro 2008”. W środku portrety tychże gwiazd, a właściwie: portrety osób typowanych na gwiazdy przez redakcję. Portrety, owszem, ciekawe, w dodatku oparte na rozmowach z samymi zainteresowanymi. Kłopot w tym, że żaden z opisywanych nie stał się prawdziwą gwiazdą Euro 2008.

Najpierw idą Gennaro Gattuso i Andrea Pirlo: pierwszy niemal od razu wylądował na ławce, drugi był cieniem piłkarza, którego podziwialiśmy choćby podczas mundialu w Niemczech. Potem Franck Ribery: zgoda, najlepszy z Francuzów, walczący do końca, czyli do pechowej kontuzji w meczu z Włochami, ale czy od razu gwiazda? Dalej Ricardo Carvalho – a przecież jeżeli już szukać gwiazd wśród portugalskich obrońców, byliby to raczej Bosingwa i Pepe. Miroslav Klose? Podolski lepszy. Andres Iniesta? Bez żartów: jest najsłabszym ogniwem hiszpańskiej drugiej linii. Właściwie z całej tej grupy jedynie Luka Modrić zostanie zapamiętany, ale Modricia nie ma już na mistrzostwach – podobnie jak pozostałych „prawdziwych gwiazd”, z wyjątkiem Iniesty i Klose.

Nie mam jednak zamiaru wyśmiewać pomysłu „Four-Four-Two”. Prognozy tego typu zawsze obarczone są ryzykiem, a rzeczywistość boleśnie zweryfikowała również typy Arsene’a Wengera (oprócz Modricia stawiał na Fabregasa, Benzemę i Mario Gomeza), nie mówiąc o czołówce „Match of the Day” z Euro (tylko Torres i Ballack jeszcze się bronią). Nie mam też zamiaru wykorzystywać naszej dzisiejszej wiedzy i układać własnej listy „prawdziwych gwiazd”. Byłoby to jednak niezbyt fair wobec tych, którzy zaryzykowali kilka tygodni temu. A zresztą: czy ten turniej w ogóle był turniejem wielkich indywidualności? Jasne, że wszyscy o nich marzymy – o tym właśnie traktował mój poprzedni wpis. Ale gdyby odłożyć na bok marzenia, cóż właściwie pozostaje? Wiem, że dziś wszyscy mówią „Arszawin, Arszawin”, ale przecież na razie zagrał dopiero dwa mecze. Co będzie, jeśli zgaśnie równie raptownie jak Ronaldo czy Sneijder? A może to, że zamiast o jednostkach uczciwiej byłoby mówić o całych drużynach, np. o zbiorowym bohaterze tureckim, nie jest wcale takie złe? W końcu piłka nożna jest grą zespołową…

Rozgadałem się, a właściwie chciałem wspomnieć jedynie o czymś w gruncie rzeczy pobocznym: o niewielkiej ramce, towarzyszącej w „Four-Four-Two” portretowi Pirlo i Gattuso. Przedstawia ona inne wspaniałe duety środka pola, które zachwycały nas w ciągu ostatnich lat: Keane’a i Scholesa w Manchesterze United (1994-2005), Zidane’a i Davidsa w Juventusie (1997-2001), Vieirę i Petita w Arsenalu (1997-99). Mam ogromną ochotę tę listę wydłużyć. Jak rozumiem chodzi o środkowych pomocników grających w systemie 4-4-2, raczej w klubie niż w reprezentacji (Pirlo i Gattuso występują razem w Milanie). Jakieś propozycje?

10 komentarzy do “Eurodziennik: Prawdziwe gwiazdy

  1. ~Wróg Arsenalu

    Jeśli jakiejś drużynie się wiedzie, a tym bardziej „ekipie-niespodziance”, to ludzie po prostu wówczas doszukują się piłkarzy którzy są najlepsi/wybijają się w zespole. Bo nawet jeśli drużyna gra zespołowo, to nie znaczy że wszyscy gracze grają na tym samym poziomie. (jeden może prezentować się lepiej, drugi gorzej) Z resztą, kibice lubią mieć swoich bohaterów w „jednostkach”, a nie „w grupie” (- w kupie siła ;))Co do pytania na końcu… Późno już dosyć i zaraz idę pokimać, więc tak wymyśle coś na szybko… powiedzmy Lampard i Makelele w Chelsea. Jak Pan uważa ? ;)Zapraszam do siebie:Wrog.Redlog.plPozdrawiam 😉

    Odpowiedz
  2. ~kkogut

    Z tymi parami pomocników nie jest łatwo, bo wiele zespołów gra trójką w środku albo rotuje skład. Fajnie wyglądali Xabi Alonso i Gerrard w Liverpoolu jako żelazna para.A propos gwiazd, to mnie absolutnie bohater zespołowy nie przeszkadza – niech żyje bohater Turcja i bohater Rosja. Ci, którzy mieli za dużo gwiazd lub gwiazdek poodpadali 🙂

    Odpowiedz
  3. ~CzaryCzarek

    Arszawin, Żirkow, Villa, Casillas, Podolski, Ballack, Altintop, Arda – z każdego półfinalisty po dwóch, a jeszcze Chiellini, Buffon, van der Sar, Modrić. Mało gwiazd? Żaden z wymienionych nie miał słabszego momentu. A może chodzi o to, że poza Casillasem, vdSarem i Ballackiem żaden z nich nie gra w najlepszym klubie świata, nie opatrzył się nam w reklamach czy Lidze Mistrzów? Może to dziennikarze mają problem ze swoim lenistwem i nienadążaniem za szybko zmieniającymi się realiami… Już widzę jak w TVP pan Szaranowicz mówi o Henrym, Del Piero, Ronaldo, Larssonie, bo te nazwiska zapamiętał parę lat temu i woli się ich trzymać. To takie trudne, dostrzec, że wybitny piłkarz może grać nacodzień w Samarze, Tule czy innej Moskwie.

    Odpowiedz
  4. ~Bartek

    Troszkę z innej beczki – znakomita okładka nowego TP. Gratuluję. Coś mi tu pachnie kolejnym GrandPressem. 🙂 A co do gwiazd to nie zgadzam się z poprzednim forumowiczem. Ballack, Arszawin i cała reszta wymienionych to nie TAKIE gwiazdy. Każdy z nich miewał słabsze mecze. A już śmieszy mnie pompa z Arszawinem – on jest rewelacyjny, ale tutaj zagrał dopiero dwa mecze i trochę to dziwne, że wyrasta na największą gwiazdę. A upierał się będę, że miewał słabsze momenty w tych meczach – przy czym słabsze oznaczają grę egoistyczną, niedokładną, cokolwiek gwiazdorską i wręcz zmanierowaną. Co nie zmienia faktu, że będzie wielki.

    Odpowiedz
    1. ~zwz

      Słuszna krytyka mediów. Wszyscy zachwyceni Arszawinem, nagle się obudzili, a przecież miał wielki sezon w Zenicie, którego poprowadził po Puchar UEFA. A Torbiński go nie zastąpi, bo nie zagra za kartki

      Odpowiedz
    2. ~Nick znany redakcji

      Racja, Bartek. Gdzie im wszystkim do Zidana. To jest miara GWIAZDY, ktora jak trzeba sama wygra mecz.

      Odpowiedz
      1. ~Bartek

        Ja bym tego nawet do Zidane’a nie odnosił (zwłaszcza, że go nigdy szczególnie nie lubiłem – choć bardzo szanowałem). Po prostu uważam, że wymienieni piłkarze „jeszcze” nie grają genialnego turnieju. Villa strzelił trzy gole pogubionym Rosjanom, potem już grał mniej efektownie, Torres moim zdaniem zawodzi, Podolski gra dobrze, ale on nie jest gwiazdą-liderem, a chyba o takie gwiazdy chodzi, liderem jest Ballack, ale ten z kolei słabiej gra, Altintop i Arda mieli słabsze i lepsze mecze, ale też nie powalają na kolana. Najbliżej tego jest w moim przypadku Żirkow, bo ten robi ogromne wrażenie: umiejętnościami, wolą walki, wybieganiem, techniką, i pracowitością. Myślę, że trzy mecze, które nam pozostały, pokażą prawdę – kto jest GWIAZDĄ, a kto „zaledwie” dobrym piłkarzem. Coś czuję, że największe szanse mają jednak Shweinsteiger oraz dwaj Rosjanie – Arszawin i Żirkow. Mam nadzieję, że zwyciężą ci ostatni.

        Odpowiedz
        1. ~kkogut

          Żirkow, a może van Bronckhorst lub Grosso – oto pytanie o najlepszego lewego obrońcę Euro. Jednak kiedy mówimy gwiazda, myślimy o liderze zespołu, rozgrywającym, podającym lub strzelającym. W tym sensie jednak Villa wciąż się będzie liczył. Zwłaszacz jak kupią go na Wyspy za 20 milionów funtów

          Odpowiedz
  5. ~matiredfan

    W dniu pierwszego półfinałowego meczu Mistrzostw Europy nie odniosę się bezpośrednio do zbliżającego się (już tylko minuty pozostały do pierwszego kopnięcia piłki) spotkania Turków z Niemcami. W głębi ducha jestem przekonany, że finałową parę EURO 2008 tworzyć będzie: „niemiecka armata” i „rosyjska ruletka”. Dlatego spokojnie i cichutko poczekam na rozwój sytuacji. A może jednak się coś zmieni?Zapraszam na bloga: http://matiredfan.blox.pl/2008/06/Nic-nie-powiem-o-polfinalach.html

    Odpowiedz

Skomentuj ~CzaryCzarek Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *