Świat bez Beckhama. Historia alternatywna

W sobotę zakończył karierę Darren Anderton, 36-letni prawy pomocnik, wielokrotny reprezentant Anglii, zawodnik Portsmouth, Tottenhamu, Birmingham, Wolverhampton, a ostatnio Bournemouth. Zacząłem jak Wikipedia, ale boję się, że wielu z was może już nie pamiętać piłkarza, którego najlepsze i, w jakimś sensie, najgorsze lata upłynęły w Londynie jeszcze w poprzednim stuleciu. Najlepsze, bo w barwach Tottenhamu Anderton stał się piłkarzem rozpoznawalnym i powszechnie chwalonym – choćby za dośrodkowania i strzały z dystansu. Najgorsze, bo kontuzje prześladowały go do tego stopnia, że dorobił się przydomka „Sicknote”, co możemy przełożyć jako „L-4” – tyle czasu spędzał na stołach operacyjnych i w gabinetach lekarskich.

Był straszliwym pechowcem: w latach 1995-98 zdołał wystąpić w zaledwie 39 meczach ligowych. Był jednocześnie szczęściarzem: przed Euro 1996 pauzował osiem miesięcy, a przed Mundialem 1998 ponad trzy – a w obu przypadkach zdołał wrócić do zdrowia i dołączyć do kadry. We Francji strzelił gola podczas meczu z Kolumbią. Zresztą co tam gol: czy pamiętacie, że Beckham zaczynał tamte mistrzostwa na ławce rezerwowych, a w kolejnych meczach występował na środku pomocy, a wszystko dlatego, że pozycja Andertona na prawej była niepodważalna? Ech, gdyby nie to miejsce w środku, może Beckham nie zostałby podcięty przez Diego Simeone i losy turnieju potoczyłyby się inaczej?

A może, kto wie, w ogóle nie byłoby Beckhama? To znaczy byłby, ale może jego kariera nie rozwinęłaby się w sposób tak oszałamiający? Podsumowując swoje osiemnaście lat z futbolem Anderton powiedział, że żałuje tylko odrzucenia oferty Manchesteru United. Był rok 1995, Tottenham stracił właśnie Klinsmanna, Popescu i Barmby’ego, więc ówczesny prezes Alan Sugar nie chciał się zgodzić na jeszcze jedno bolesne osłabienie. Anderton wspomina, że kiedy był już dogadany z Alexem Fergusonem, otrzymał niespodziewane zaproszenie do rezydencji Sugara, który… podejmował go tak długo i tak uroczyście, że wywalczył przedłużenie kontraktu. W następnym sezonie Czerwone Diabły zdobyły mistrzostwo Anglii, Anderton zaś złapał w Tottenhamie kolejną kontuzję…

Dziś mówi, że jego decyzja o zostaniu w Londynie umożliwiła młodemu Beckhamowi przebicie się do pierwszego składu MU: „Myślę sobie, że podałem wtedy Becksowi pomocną dłoń, i mam nadzieję, że on to pamięta”. Czy Anderton przesadza? Nawet jeśli odrobinkę, to czy nie możemy przez chwilę pofantazjować na temat świata bez Davida Beckhama? Człowiek, który miał wkrótce stać się ikoną futbolu, większość sezonu 1994/95 spędził na wypożyczeniu do Preston, a jego regularne występy w Manchesterze zaczęły się dopiero parę miesięcy później – po tym, jak nie wypalił transfer Andertona. Historia zna przypadki piłkarzy, których rozwój opóźniał się o kilka sezonów przez to, że trafiali do dobrego klubu zbyt wcześnie albo grzali ławę, bo trener uważał, że ma na ich pozycję kogoś lepszego. Wyobraźmy sobie, że w 1996 roku sfrustrowany brakiem szans w MU Beckham przenosi się, dajmy na to, do Evertonu i rozpływa się w szarzyźnie. Nie mówimy przecież o jakimś tam piłkarzu: zdania, że świat futbolu przed Beckhamem był inny niż dziś, nie muszę chyba rozwijać.

Napisałem wcześniej, że Anderton był szczęściarzem. W sobotę, w meczu Bournemouth z Chester, wszedł na ostatnie pół godziny, a kiedy spotkanie dobiegało już końca, przesądził o jego losach, zdobywając zwycięskiego gola fantastycznym wolejem.

PS Wyszło mi o Andertonie, zamiast o szesnastej kolejce. Ale że nie spodziewam się, aby ta opowieść wywołała jakąś falę dyskusji, zapraszam do rozmowy o wydarzeniach weekendu. Odejście Roya Keane’a jakoś przeczuwaliśmy przed tygodniem, odejście Robbiego Keane’a (prasa spekuluje na temat powrotu napastnika Liverpoolu do Tottenhamu po tym, jak Rafa Benitez wygłosił na jego temat kilka krytycznych zdań i posadził na ławce w meczu z Blackburn) byłoby jedną z największych sensacji transferowych w historii Premiership. Okoliczności zwycięstwa Aston Villi natomiast to nie tylko potwierdzenie narodzin nowej gwiazdy, Ashleya Younga, ale i tezy, że liga angielska nie ma sobie równych. Nawet jeśli poza tym wygrywali ci, co mieli…

20 komentarzy do “Świat bez Beckhama. Historia alternatywna

  1. ~Mike

    MU – dwa pytania. 1. Ile bramek w ostatnich, dajmy na to, dwóch sezonach strzelił Manchester United w doliczonym czasie gry? Czy są na to jakieś statystyki? Bo jeśli tak, to idę o zakład, że MU w tej klasyfikacji wygrywa.2. Co, do jasnej ciasnej, robił Vidic na polu karnym rywala w w/w minucie? Przecież nie było rzutu rożnego/wolnego, ani innego podobnego, który zmusiłby go do zawędrowania na drugi koniec boiska. To jakaś magia przeniosła go o 50 metrów do przodu.Liv – jedno pytanie.Czy Gerradowi mogą zdarząc się takie błędy jak w sobotę, kiedy to o mały włos L’pool nie stracił bramki, a Reina jakimś cudem wybił piłkę z okienka? Czy Gerrard nie zaczyna grać trochę lekceważąco? Techiki raczej nie ma, więc zawsze nadrabiał sercem do walki – jakoś zaczyna mu chyba tego serca brakować.

    Odpowiedz
    1. ~zwz

      Ad 1. Mnie się wydaje, że jednak najlepszy w odrabianiu strat jest jednak Liverpool. A że desperacko walcząca o zwycięstwo czy choćby wyrównanie drużyna deleguje na ostatnie minuty do ataku wysokiego stopera jest przecież normą powszechną.

      Odpowiedz
      1. ~Robbie

        Secunduję opinię o bramkach w końcówce na korzyść Liverpoolu, choć United zapewne zajęło by miejsce tuż za nimi w tej klasyfikacji.Bład Gerrarda faktycznie tragiczny, ale… mają dużo szczęścia w tym wszystkim, a to może być jakiś znak ;>

        Odpowiedz
  2. ~damian

    Mnie tam w ten weekend najbardziej…”podniecił” mecz dwóch zespołow z małych miasteczek które sa własciwie juz peryferyjnymi czesciami wielkich miast czyli Villarreal-Getafe(0:3)3:3,naprawde przyjemność

    Odpowiedz
  3. ~kkogut

    Przeecież ta kolejka skończyła się dopiero TERAZ i wydawałoby się, że nie trzeba o tym TU przypominać. Tottenham wygrał świetne derby Londynu z West Hamem. Może nie tak dramatyczne jak dwa lata temu (było 3:4), ale to tylko dlatego, że jego wyższość nie podlegała dyskusji. Już do przewy powinno być 0:1, bo Pawluczenko trafił w słupek, ale potem był gol Kinga (znaczy kapitan), dwie genialne interwencje bezrobotnego poza tym Gomesa (kto się będzie śmiał z Brazylijczyka?), a wreszcie fenomenalny strzał wprowadzonego dopiero co przez Harry’ego Jamiego O’Hary. 16 punktów na 24 możliwe pod Redknappem… mistrzowska forma.A o temacie: fajnie, że żegnamy Andertona, bo na to zasługuje. Tylko wydaje mi się, że „sicknote” to niesprawiedliwa ksywa. Gostek zagrał w życiu ze 600 meczów, to nie może być kaleką. Co powiedzieć na przykład o Ashtonie z West Hamu?

    Odpowiedz
    1. ~nth

      Czyż te trzy kropki po ostatnim zdaniu ( 'Nawet jeśli poza tym wygrywali ci, co mieli…’) już sprytnie nie zapowiadały wyniku poniedziałkowego meczu?

      Odpowiedz
      1. Michał Okoński

        Szczerze mówiąc, nie zapowiadały: nie spodziewałem się wygranej Tottenhamu, zwłaszcza odniesionej w tak dobrym stylu. Do 90. minuty Gomes nie miał przecież okazji do interwencji, Zokora rozbijał wszystkie ataki West Hamu, jakby nazywał się Makelele, a Modriciowi do podbicia Premiership brakuje już tylko goli…Natomiast w kwestii wydarzeń weekendu, chętnie wróciłbym do nieszczęsnego Robbiego Keane’a, grzejącego ławę w meczu Liverpoolu z Blackburn. Mówienie o powrocie Irlandczyka do Londynu to szaleństwo, podobnie jak pochopne przekreślanie przez media jego dorobku w pierwszych kilkunastu meczach. Owszem, strzelał mało i bywał zmieniany, ale moim zdaniem tłumaczą go dwie kwestie: kontuzje Torresa i Kuyta nie sprzyjają stabilności składu, a Rafa Benitez często ustawia go w miejscach, które ewidentnie mu nie odpowiadają – np. na skraju pięcioosobowej linii pomocy. Oczywiście, jeśli Hiszpan spróbuje się go pozbyć, płakał nie będę. Ale nie wierzę, że to możliwe.

        Odpowiedz
        1. ~Robbie

          W weekend „wpadł mi w ręce” link do rozmowy z Andertonem (albo BBC, albo coś a la Bourmouth Times ;p), który powiedział wręcz: Jak na kogoś kto niby tak często łapał kontuzje, to chyba dużo meczów zagrałem (owe 600 z haczykiem). Plus: „Ksywy Sicknote na pewno nie wymyślił żaden z moich kolegów z boiska”.

          Odpowiedz
        2. ~nth

          Gdy w maju następuje prezentacja nowych strojów na nadchodzący sezon z uwagą obserwuję którzy zawodnicy biorą w niej udział. To zawsze jakiś znak kogo klub dalej widzi zdecydowanie jako swój filar i kto sam chce się takim widzieć. Zgodnie z podejrzeniami nie było Berbatova, był za to Keano. O ile dobrze pamiętam, w krótkiej rozmowie po prezentacji strojów, powiedział, że pierwsza, biała koszulka jest lekka i wygodna, a ta wstawka na plecach pewnie bardzo dobrze pochłania pot. I od tego potu zrobiło się jakoś tak swojsko, bo wrażenie było, że zamierza się Robbie konkretnie spocić dla Spurs tej nadchodzącej jesieni. Ale przyszła propozycja z Liverpoolu i jasne było, że chłopak z Tallaght nie mogł jej odrzucić. Życzę mu dobrze, żałując jednocześnie jego odejścia. To samo w przypadku Berbatova, choć ten w rozpatrywanych tu kategoriach okazał się bardziej chłodny. Obaj to dla mnie symbol Tottenhamu ostatnich dwóch sezonów. No a teraz problem jest taki, że jak to zwykle w takich sytuacjach bywa, tamta rzeka już odpłynęła i nawet jeśli Keano spróbuje się jeszcze raz zanurzyć (za symboliczne dwadzieścia i jeden milionów?) to już może nie być to samo. Rzeka już na pewno nie jest ta sama. Ten niewiarygodny powrót zostawiłby mnie w więcej niż szoku. Takie rzeczy się jednak chyba nie zdarzają? Póki co Benitez dementuje.

          Odpowiedz
  4. ~kurek79

    Tottenham w rewelacyjnej formie kontra MU, zacierajmy juz ręce bo na WHL będzie się działo…Szkoda tylko, że Diabły będą poważnie osłabione, ale właśnie to daje szansę Kogutom:)) Przedmeczowe prowokacje uważam za rozpoczęte:)))

    Odpowiedz
    1. ~mewstg.blox.pl

      Właśnie, ja do tych prowokacji. Spodziewałem się przgranej z WHU i wygranej z MU 🙂 (pamiętam stale słowa Ramosa: „poczekajcie jak zagramy z top4”). Czy CR7 będzie mógł grać? No i co z Berbatowem, w tejrundzie grał przecież w barwach Kogutów?

      Odpowiedz
  5. ~darek638

    Beckham to nie ikona futbolu, tylko ikona pop kultury, to w gruncie rzeczy przeciętny piłkarz,raczej model niż piłkarz. W ubiegłym sezonie arcymistrzem końcówek była drużyna Arsenalu.Mieliśmy znakomitą kolejkę ligową. Mecze pełne heroicznej walki, gdzie wynik ważył się doostatniej sekundy. Piłkarska uczta. Oczywiscie numer jeden to mecz Aston z Evertonem.Ciekawe jak długo wytrzyma grę wąskim składem drużyna Aston? Widzę wyraźne objawyzmęczenia. Osłabiony Everton zaprezentował wielką wolę walki i ciekawe rozwiazanietaktyczne Moycea, gdy w końcówce meczu zdjął bezproduktywnego jedynego zdrowegonapastnika Anichebe i w jego miejsce wzmocnił atak „nieszczęśnikiem” Jagielką i Lescottem.Na samej mecie po pieknej akcji obu, wydawało się, że dogonili wynik. Niestety zaraz poeuforii, chwila rozluźnienia, błąd Artety i Aston zadaje kończący cios. Żal Evertonu, którydał więcej ale przegrał, tak bywa. Chwała zwyciężonym. Świetny sezon nie ma zdecydowanych outsiderów, nie radziłbym sie zakładać, że spadnie np. West Brom. Drużyna pechowa aleniebywale waleczna, wszystko jeszcze może się zdarzyć. Mimo, że mecz na Old Trafordrównież był intersesujący to wyjatkowo słabo zaprezentowali się gospodarze. 75% posiadaniapiłki ale słaby archaiczny,środkiem przeprowadzany atak pozycyjny, słaba gra Rooneya iRonaldo, przeciętna w tym meczu najlepszego ostatnio Parka. Prawdziwa męka i superfartowny gol, być może na miarę mistrzostwa. Tottenham ciągle na fali, coraz lepiej gra”elegancki” Bentley, cieszę się że bohaterem był niewatpliwie Gomez, dzielny ale trochęzagubiony w tej niezwykłej lidze bramkarz.O miano najlepszego debiutanta rywalizują wkolejności atleta gwiazdor Bosingwa i niezwykle pracowity grajacy bez kompleksów Fellaini.Pozdrawiam.

    Odpowiedz
    1. ~Number 9

      Fajnie, że ktoś otworzył wątek Beckhama i możemy się pokłócić 🙂 Otóż faktycznie jest on modelem, iikoną popkultury itd., ale stał się nim nie tylko dlatego, że jego żona jest piosenkarką, oboje dobrze wyglądają itd. Warunek podstawowy Beckham spełnia: to świetny piłkarz naprawdę, o czym przekonywał nie tylko w ManU, ale i w reprezentacji (genialny wolny z Grecją, dający awans na mistrzostwa – najlepszy przykład, co może dać drużynie kapitan), no i w Realu, gdzie występował na najróżniejszych potrzebnych drużźynie pozycjach. Te wszystkie jego gole, z wolnego i z akcji, centry, asysty, rogi, przerzuty, wślizgi (!) – jak można o tym zapomnieć? To zbyt wygodne, skwitować wydęciem warg i powiedzieć model.To tak jakby robić zarzut świetnej śpiewaczce, ze w dodatku jest ładna. No jest ładna, taka Katie Melua na przykład. Ale świetnie śpiewa.

      Odpowiedz
    2. Michał Okoński

      A ja dziękuję za wyręczenie mnie z podsumowaniem kolejki 🙂 Ale również staję w obronie Beckhama, którego uważam za wybitnego sportowca, nawet jeśli umiejętności marketingowe czasem wydają się zagłuszać piłkarskie.

      Odpowiedz
  6. ~Damian

    Taaa,jeszcze napiszcie coniektórzy ze Beckham jest w gruncie rzeczy ofiara swojej potwornej zepsutej żony.On jest ikoną pocornu czy innej pszenicy dlatego ze sam tego chciał,to mu pasuje i tak chciał żyć…wielkie pieniadze i sława były jego celem -zreszta wiele lat temu powiedziałz e chce byc gwiazdorem mediów rozpoznawalnym na całym świecie itp itd

    Odpowiedz
    1. ~Number 9

      Ale chłopie, naprawdę uważasz, że nie gość nie umie grać w piłkę? Napisałem już wyżej, co myślę, dodam jeszcze, że w reprezentacji Anglii wystąpił 107 razy. O tym, kto gra w kadrze nie decydują przecież wysokości ich kontraktór reklamowych.

      Odpowiedz
  7. ~Qras

    Dzień dobry Panie Michale, z tej strony Grzegorz z serwisu realmadrid.pl. W związku z wiadoma sytuacją związaną z wiadomym trenerem, prosiłbym, w miarę możliwości, o kontakt. Mój e-mail: g.kuras@interia.pl

    Odpowiedz
  8. ~Damian

    Gościu Numberze,nie odpowiem na to stwierdzenie pozwyżej ponieważ ja wogóle ani jedengo wyrazu na temat piłkarskiego życia Beckhama nie napisałem,za to ty widać wiesz kto jest odpowiedzialny za marketingowa,medialna itp cześć jego zycia i ze on sam jest skrzywdzony (bo naprawde cieszy go tylko piłka i oddanie jej pierwotnym honorowym zasadom)- do tego sie odnosiłem…jeżeli czytać ze zrozumieniem potrafisz to to zauważyłeś,Amen.

    Odpowiedz
    1. ~Number 9

      Spoko. Chodzi mi o to, że to świetny piłkarz – i tu się nie zgadzam z wypowiedzią darka 638 wyżej. Marketing tego nie przesłoni.

      Odpowiedz

Skomentuj ~zwz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *