O trenerze, który się rumieni

Komentarz Robbiego do poprzedniego wpisu mógłby właściwie posłużyć za scenariusz wpisu obecnego: wszystkie epizody, które przywołuje, opisują przecież wyjątkowość i specyfikę tej ligi. Z drugiej strony bywają mecze, z których – jak pisze Damian – wieje nudą, jakby rozgrywano je we Włoszech, nie na Wyspach. Z samych Waszych dopowiedzeń można by więc ułożyć tekst o wydarzeniach weekendu – bo warto także odpowiedzieć na pytanie Bartka S., jak to się dzieje, że mając tak dobrych piłkarzy Tottenham gra tak bezproduktywnie. Akurat ta kwestia jest banalnie prosta, ale nie zaburzajmy hierarchii – jak ktoś jest w strefie spadkowej, to i my będziemy o nim mówić na końcu.

A to oznacza, że trzeba zacząć od Liverpoolu, a przede wszystkim od menedżera tej drużyny. Powody, dla których Rafa Benitez na konferencji prasowej przed sobotnim meczem powiedział to, co powiedział, są trudne do pojęcia. Zdenerwować chciał starego Szkota? Nie wie, ilu ten widział już w życiu – widział i ograł – takich Benitezów? Pozazdrościł medialnej popularności Mourinho? Na to jednak za bardzo jest spięty, zbyt łatwo się czerwieni… Nie odrobił lekcji Kevina Keegana z 1996 r., który wypuścił na ostatniej prostej zdobyte już, wydawałoby się, mistrzostwo? Zwróćcie uwagę: nie mówię wcale o tym, czy wypowiedź Hiszpana jest, czy nie jest uzasadniona, zastanawiam się jedynie, co ją spowodowało. Przecież o ile wtedy, przed laty, Keegan mówił z serca – piątkowe przemówienie Beniteza robiło wrażenie przygotowanego, a to, że Hiszpan rozwinął jeszcze niektóre wątki na konferencji pomeczowej, wzmocniło mnie w tym przekonaniu. Dlaczego więc jedyne ukryte przesłanie jego tyrady brzmiało: „Boję się Manchesteru United. Cholernie się boję”? Przecież Alex Ferguson tylko czekał, żeby to usłyszeć…

Damian napisał, że mecz Liverpoolu ze Stoke był nudny. Trudno się nie zgodzić, choć niewiele brakowało, a skończyłby się sensacyjnie (gospodarze mogli być skuteczniejsi). A to powinno martwić Beniteza zdecydowanie bardziej niż rzekomo świetne stosunki Fergusona z Football Association. Faktem jest, że podopieczni Hiszpana nie byli w stanie strzelić gola walczącemu o utrzymanie beniaminkowi i że niemoc pierwszej jedenastki także tym razem nie skłoniła go do wpuszczenia na boisko Robbiego Keane’a. Nieprędko właściciele klubu pozwolą mu wydać na jakiegoś zawodnika 20 milionów. Nie twierdzę oczywiście, że wszystkie inwestycje Fergusona były udane – świetnie wiemy, że nie – ale Berbatow przynajmniej dziś strzelił.

Nie pierwszy raz w tym sezonie żal było patrzeć na Chelsea, choć dla interesującej mnie kwestii to akurat wątek poboczny. Zestawienie tych dwóch meczy, Liverpoolu ze Stoke i MU z Chelsea, mówi wszystko o prawdziwych powodach do zmartwień Rafy Beniteza: mistrzowie Anglii, którzy skądinąd wcale nie wyglądają na przemęczonych, mają tylko pięć punktów mniej i dwa zaległe mecze do rozegrania. Jeśli tylko je wygrają…

W cieniu burzy między Benitezem i Fergusonem przeszła wypowiedź Arsene’a Wengera: po z trudem odniesionym zwycięstwie nad Boltonem Francuz skarżył się, że coraz więcej zespołów angielskich zamiast prowadzić otwartą grę, koncentruje się na defensywie. Obserwacja celna, ale kłopoty Arsenalu (i, zachowując proporcje, Tottenhamu) wskazują na inny jeszcze problem: że chodzi nie tyle o defensywę, co o waleczność. Oba zespoły z północnego Londynu potrafią grać piłką i w piłkę – z trudem natomiast przychodzi im o tę piłkę walczyć. To w tym miejscu leżą, moim zdaniem, przyczyny nieoczekiwanych wpadek Kanonierów (z Fulham, ze Stoke itd.) i permanentnych kłopotów Kogutów.

Wrócę więc do kwestii postawionej przez Bartka S.: mamy oto klub, który kupuje dużo i chętnie, i którego kadra na papierze wygląda fantastycznie, a który coraz poważniej zagrożony jest spadkiem z Premiership. Dzisiejsze ustawienie Tottenhamu zdumiało ekspertów (para stoperów Dawson-Woodgate, przed nimi asekurujący King, boczni obrońcy Bale i Corluka z przyzwoleniem na ataki, dwaj atleci Zokora i O’Hara w środku pola, Modrić za dwójką napastników Defoe-Pawliuczenko – gdy na ławce zostali Lennon, Bentley, Huddlestone i Jenas), ale wydawało się najlepiej wykorzystywać umiejętności każdego zawodnika z osobna. Dobrzy piłkarze i dobra taktyka to jedno, zupełnie co innego zaś – wola walki i koncentracja do ostatniej minuty.

Weźmy Davida Bentleya. Elegancki ów pomocnik (ta fryzura! te baki!!!), który nie tak dawno strzelił Arsenalowi gola sezonu, a następcą Beckhama jest nazywany od miesięcy, próbuje zagrania piętą. Traci piłkę. W następnej akcji usiłuje założyć rywalowi siatkę. Znów traci piłkę. Przy dryblingu zostaje odepchnięty barkiem (sędzia nie gwiżdże), przy strzale jest zablokowany. Wkrótce nie ma ochoty do gry, a po kolejnej stracie nie wraca za akcją i pozwala, by z jego strony poszło dośrodkowanie zamienione na bramkę. Fatalna historia: mieć w drużynie tylu utalentowanych chłopców, kiedy do walki o utrzymanie potrzebuje się mężczyzn.

Że można inaczej budować zespół, pokazuje David Moyes. Zacząłem odwołaniem do Waszych wypowiedzi, i w taki sam sposób zakończę: Zdzichu najsłuszniej w świecie pisze, że nie sztuką jest sprowadzić piłkarzy, sztuką jest stworzyć z nich zespół, tak jak to robi od lat menedżer Evertonu.

Wiecie, z kim zagrają następny mecz piłkarze Rafy Beniteza?

49 komentarzy do “O trenerze, który się rumieni

  1. ~Radek

    Witam autora bloga. Kilka moich spostrzeżeń na temat poruszony przez Beniteza. Każdy kto choć trochę śledzi angielska Premiership widzi w jakiej uprzywilejowanej sytuacji jest Ferguson. Od lat slyszymy jego narzekania na sędziów i terminarz, a najlepiej wychodzi mu trenowanie dziennikarzy, własnego zarządu i arbitrów( o czym świadczy spotkanie w ramach Kampanii Szacunku gdzie Ferguson zniszczył panów Atkinsona i Hacketta). Wypowiedz była Beniteza odpowiedzią na słowa Fergusona wypowiedziane kilka dni wcześniej na temat przyszłej dyspozycji graczy Liverpoolu. A fakty są po stronie Liverpoolu. Tak jak zauważył Benitez, okresie świątecznym United grało 29-tego kiedy to cała reszta ligi grała 28-mego.Liverpool grał na wyjeździe z Newcastle zaledwie 2 dni po meczu z Boltonem. Oni swój mecz rozegrali 40 godzin później. Dziwne, że wtedy nie narzekali. Tak jak po sytuacjach z nurkowaniem Ronaldo, sędziowie raz po raz sypali karnymi. A pamiętacie mecz z ostatniego sezonu między Manchesterem a Liverpoolem na Old Trafford i czerwona kartkę dla Mascherano. Benitez zachował wtedy rzadko spotykaną klasę wśród managerów.Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji w odwrotną stronę. Kolejny przykład to sprawa z transferem Cristiano Ronaldo, ile to Ferguson cierpkich słów wypowiedział pod adresem władz Realu, wyzywając od złodzi, oszustów itd. I co, po paru dniach dowiadujemy się że Manchester takim samym sposobem „wykradł” Romie bardzo utalentowanego młodego piłkarza. To są fakty z którymi się spotykamy co weekend. Ferguson wygrał wiele, jego trofea budzą i przez długie lata będą budzić szacunek. Warto jednak zwrócić uwagę na takich managerów jak Benitez, Moyes czy O’Neill, którzy z taktyką, nowymi wizjami,motywacja są daleko przed Fergusonem ale nie magą sobie pozwolić na takie transfery jak drużyna z Old Trafford. Pozdrowienia

    Odpowiedz
    1. ~ferguson

      Najlepsze jest to ze benitez wydaje tyle co ferguson jesli nie wiecej. Tylko po co 20 mln za keana? Chyba z 10 mln za tego dossene, ktory chyba jest jednym z gorszych bocznych obroncow? Benitez z pewnoscia jest swietnym managerem, ale trzeba przyznac obiektywnie ze najlepszej reki do transferow nie ma. z miliarda pilkarzy ktorych kupil wyszlo mu moze 4: torres, reina, alonso, mascherano. Na jego szczescie gerrard czy karager juz tam byli

      Odpowiedz
      1. ~Kola

        Nie jesteś obiektywny.A tacy zawodnicy jak Agger, Skrtel, Riera, Kuyt? Sissoko, odszedł do juve bo przegrał rywalizacje z Xabim i Masche, Arbeloa ma stałą pozycję na prawej flance.A jak ma się Keane, wypracowujący wyśmienite okazje swoim kolegom, absorbujący obrońców bardziej niż jakikolwiek inny piłkarz na boisku, do Berbatova, kosztującego 30 mln? Bynajmniej bułgar poziomu wyższego nie prezentuje. Przyznać musze że w tej części sezonu sie rozegrał, aczkolwiek na początku szału nie było.

        Odpowiedz
        1. ~kkogut

          To zabawny spór o dwóch dawnych Kogutów. Jako neutralny powiem, że jednak bardziej wtopił Liverpool. I że obaj niewarci byli tych sum, jak na to co grają. Ale o czym my mówimy, skoro Kaka…….

          Odpowiedz
    2. ~Robbie

      Pijemy do zupełnie różnych rzeczy, bowiem oczywiście, że należy się z Tobą zgodzić. Nie w tym sęk jednak!Benitez popełnia rodzaj harakiri, bowiem krytykuje Fergusona „za wcześnie”. Dla kogoś nie znającego specyfiki Premier League takie sformułowanie może się wydawać co najmniej dziwne. Fergusona można skrytykować tylko kiedy się go pokona. To jest jak przykazanie. Skrytykowanie Fergusona w trakcie sezonu, kiedy jeszcze wszystko możliwe, to strzał w stopę. Na dodatek, Benitez zrobił to PRZED meczem ze słabym rywalem, któreo następnie NIE WYGRAŁ. To się wszystko liczy. Dlaczego?a) pod presją stawia się własnych graczy, którym media nie wybaczą żadnego błędu;b) przy okazji każdego następnego nie-wygranego meczu, owa wypowiedź będzie wypominanac) Ferguson na baczność postawi w klubie każdego, aby tylko pokonać w ostatecznym rozrachunku osobę, która go skrytykowaład) piłkarze United mają to do siebie, że pod ostrzałem krytyki grają jeszcze lepiej, są ultra zmotywowanie) Liverpool jeszcze nie rozegrał meczu na Old Traffordf) http://uk.youtube.com/watch?v=YXpUdBlRZe8Takich punktów mógłbym wymieniać i wymieniać….

      Odpowiedz
      1. ~Radek

        Nie przesadzajmy z tym że żaden trener nie może wyrazić swojego zdania bo zmotywuje tym chłopców Fergusona. Już widzę jak Mourinho siedzi cicho przed meczami Ligi Mistrzów żeby się nie narazić.Konferencje prasowe to w pewnym stopniu prowokacje które mają jeszcze podgrzać atmosferę przed meczem, doprowadzić by jak najwięcej kibiców kupiło wejściówki bądź abonament sky sport. Mourinho uwielbiał prowokować Fergusona i na odwrót, a po meczu….wymieniali się dobrymi winami. Czy też ataki między Wengerem i Fergusonem. To wszystko tylko sprzyja większemu zainteresowaniu i „nakręca” zainteresowanie Premiership. A wszystko i tak jest w nogach i głowach piłkarzy i swój finał ma na boisku.Jak mówił znany dziennikarz i komentator Z.Ambroziak „największym szacunkiem dla przeciwnika jest walczyć z nim z całych sił” i niech ta walka rozstrzyga się na boisku, a nie w tunelach podczas rozmów z sędziami i konferencjach prasowych. Pozdrowienia

        Odpowiedz
        1. Michał Okoński

          Zgoda: konferencje prasowe to w pewnym stopniu prowokacje, które mają jeszcze podgrzać atmosferę przed meczem. Tylko że Benitez to nie Mourinho: myślał, myślał, a wymyślił tak, że tylko zaszkodził sobie i drużynie. Gdybyż jeszcze zrobił to po W Y G R A N Y M meczu ze Stoke, ale przed? Przecież – Robbie ma rację – wszystkie media piszą teraz jedynie o tym, co wyszło z jego buńczucznych zapowiedzi i jak odpowiedział zespół Fergusona.A skoro jestem przy głosie, jest jeszcze jeden wątek: postawa Wigan. Szósta wygrana w siedmiu meczach, miejsce w górnej połówce tabeli, z szansami na Puchar UEFA, świetny duet napastników, a jeszcze wspierający ich Palacios i Valencia… Steve Bruce wykonuje znakomitą robotę, choć złośliwi mówią, że postawa jego piłkarzy w grudniu i styczniu ma bardzo wiele wspólnego z okienkiem transferowym: „zobaczcie, jacy jesteśmy świetni i wykupcie nas stąd, do cholery…”

          Odpowiedz
    3. ~zwz

      Dla mnie odpowiedź na ten rzekomo korzystny terminarz, układany „pod Manchester” jest banalnie prosta: decydują telewizje, a wszystkie telewizje chcą transmitować MU. Tu Benitez przesadził. O tym, że Ferguson atakuje sędziów, wiadomo nie od minionego piątku i nie tylko od kampanii „Respekt”. Tu też Benitez przesadził. Inni menedżerowie, z nim samym włącznie, robią podobnie. Dlaczego on sam siedział niedawno dwa mecze na trybunach, zamiast na ławce? Przesadził Hiszpan i widać gołym okiem, że nie chodzi mu o dobre obyczaje, tylko o prowokację w walce o tytuł. Jak dla mnie, to obróci się przeciwko niemu.

      Odpowiedz
    4. ~red4ever

      Proszę o fakty :- na ile został zawieszony Rio Ferdinand za swoje „zapominalstwo”, a za ile został zawieszony gracz City za to samo „przestępstwo” ? Rozumiem, że ten bonus również wynika z dobrych układów Fergiego z FA- proszę wymienić karne z ostatnich dwóch sezonów, które zostały podyktowane za nury Ronaldo- klasa Beniteza na OT? Gdzie? Wtedy kiedy pokazywał, „jest po meczu”? Faktycznie, klasowy jegomość.

      Odpowiedz
  2. ~Kot

    Nie mam pytań, ten blog to najlepszy to blog jaki czytałem kiedykolwiek. Same fakty i ocena tychże, żadnych spekulacji. Autor ma świadomość, że sport jest sportem i zawodnicy czy trenerzy mają prawo do błędów zaś ulubionej drużynie może czasem zdarzyć się porażka. Wystarczy poczytać „zaprzyjaźnione” blogi Autora, tam wszyscy mają patent na nieomylność i wiedzą lepiej od samego Pana Boga. Tutaj nawet jeśli pojawi się krytyka to jest konstruktywna bez mieszania z błotem. Dla niektórych inny rodzaj krytyki nie istnieje. Cóż jeszcze, profesjonalizm na najwyższym poziomie. Pozdrowienia dla Autora!!!

    Odpowiedz
  3. ~Robbie

    Oczywiście, że Benitez swoje „przemówienie” przygotował, na materiale wideo widać, jak wyjmuje z kieszeni kartkę z notatkami. Mourinho też czasami rzucił datami i nazwiskami, ale zawsze wszystko z pamięci. No i ten rumieniec, który w czasie wystąpienia pojawił się na jego twarzy – bezcenne :)Co do waleczności: nie widziałem wprawdzie pomeczowych not (BBC, SkySports, whatsoever), a jedynie obszerny skrót meczu Wigan-Spurs i absolutnym MofM musi być Wilson Palacios. Walczył o każdą piłkę, gdzie mógł tam dostawiał nogę, wykonywał wślizgi, biegał wzdłuż i wszerz, z piłką i bez. Jeżeli tylko nie uderzy mu sodówka (lub kasa) do głowy, może stać się gwiazdą ligi w jakimś silniejszym zespole. Steve Bruce po meczu żartował, że musi wyłączyć faks w klubie, bowiem boi się, że jego najlepsi piłkarze zostaną wykupieni przez Big Four i okolice.”Wiecie, z kim zagrają następny mecz piłkarze Rafy Beniteza?” – następne dwa, bym powiedział 😉 szkoda, że wśród Tofików nie pojawi się Afro. Scolari narzeka na brak napastników, choć i tak ma trzech. Moyes nie ma żadnego (!), a radzi sobie znacznie lepiej.

    Odpowiedz
  4. ~Bartek S.

    W Tottenhamie nie tylko „Beckham beta” gra zbyt „chłopięco”. Wczoraj irytował mnie Pawliuczenko, który chyba uwierzył, że technicznie przerasta ligę. Kilkakrotnie cwaniacko przekładał sobie piłeczkę, tyle tylko, że po drugim, a przed trzecim zwodem któryś z zawodników Wigan walił go barkiem i piłeczka już była u Valencii lub Zakiego. To jest w ogóle jakaś szersza kwestia. Mnóstwo jest teraz w lidze angielskiej znakomitych techników, którzy udoskonalają technikę dla techniki. Wczoraj na miejscu Fergusona wszedłbym na boisko i lekko puknął w głowę CR7. Ilość głupich strat spowodowanych przez to, że zamiast zwykłego podania CR wykonywał podanie piętą, lub z takich cwaniackich „nożyc”, była dużo za duża, jak na mecz tej rangi. (Choć jedno z takich podań do Evry dało w efekcie gola). Przecież Evra i Park (znowu świetny mecz obu panów) często bardziej skupiali się na tym, kiedy dostaną dziwne podanie od Cristiano, niż na grze. Takie same mecze zdarzają się Naniemu, Modricovi, rzadziej Deco, Benayounowi czy Babelowi. O graczach Arsenalu nie wspominając. Tymczasem w angielskiej lidze dużo bardziej efektywni są walczacy żywiący niepoprawną miłość do tyrania na całej szerokości boiska – Kuyt, O’Hara, Rooney (uważam, że ten ma niewiele gorszą technikę niż CR7, ale używa jej dużo mądrzej – jego długie podania są mistrzostwem świata, podanie bez przyjęcia także), Gerard, Vidic, Zaki, Zokora. W tym momencie idealny balans między subtelnością techniki i motoryczną dynamiką zachowuje Aston Villa, która sprawia naprawę świetne wrażenie. Zobaczymy jak to będzie w następnych tygodniach. Ale trzymam za nich kciuki, bo przekonują zdecydowanie bardziej niż Kanonierzy.

    Odpowiedz
    1. ~kkogut

      To ja się najczęściej do Ciebie dopisuję 🙂 Bo i mam powody. Zgoda, zgoda, świetne przykłady. Od Ronaldo i jego niepotrzebnych grepsów w MU gorszy jest tylko Nani. Od Bentleya i Pawluczenki w Tottenhamie gorszy bywa Jenas, podobno zresztą 'Aarry chce już go sprzedać. Piękne gole, nienaganne przyjęcia, a potem podania pod nogi przeciwnika. To dlatego wolimy O’Harę, choć nigdy piłki tak nie przyjmie :-)Podpisuję się pod zachwytami nad Aston Villą. Tu jeszcze jeden przykład do Twoich, czyli Gareth Barry. No ale oni to nie tylko siła i technika, ale przede wszystkim szybkość. Kto dogoni Agbonglahora, zagra jako czwarty w Lidze Mistrzów :-)Odreagowuję okropny mecz Tottenhamu, któremu Defoe nie pomógł, bo nie dostawał podań. Tylko Dawson i Woodgate nie zawodzili, oraz King. Tylko że środkowi obrońcy nie wygrywają meczy, co najwyżej bronią 0:0. I pewnie by obronili, gdyby nie kontuzja Dawsona i to, że zamiast Dawsona przy rogu w ostatniej minucie Figueroę krył właśnie Jenas

      Odpowiedz
  5. ~Zdzichu

    Dla mnie klucz do słabej postawy Tottenhamu to ciągła karuzela na ławce trenerskiej. Prześledźmy roszady trenerów na WHL:Christian Gross (1997-1998) David Pleat (1998, tymczasowo) George Graham (1998-2001) David Platt (2001, tymczasowo) Glenn Hoddle (2001-2003) David Platt (2003-2004) Jacques Santini (2004) Martin Jol (2004-2007) Juande Ramos (2007-2008) Harry Redknapp (od 2008) Kompletnie brak ciągłości, a najczęściej wraz z nowymi trenerami pojawia się nowy zaciąg zawodników. Owszem, od pewnego czasu są to zawodnicy klasowi, lub na takich zapowiadający się. Ale jednak taka rotacja, ciągła karuzela i miotła, która zmiata wszystko po serii nieudanych meczów uniemożliwia włączenie się Spurs, do walki o wysokie pozycje (i nie mowie nawet o tych, do których aspirują włodarze klubu, czyli pewnie te z miejsc 1-4). Wszystko to przypominac zaczyna powoli Atletico Madryt, z czasów legendarnego Jesusa Gila. Cierpliwość w footballu jest wielką cnotą 🙂

    Odpowiedz
    1. Michał Okoński

      To chyba jednak zbyt proste tłumaczenie, zważywszy że przed Redknappem ciągłość zapewniali prezes i dyrektor sportowy, równie mocno jak menedżer decydujący o zakupach. Jeśli jacyś piłkarze wypadli z łask Ramosa, to nie grają również u Redknappa (vide Ghaly, Taraabt, Rocha czy Boateng, oddany właśnie Borussi Dortmund), jeśli na jakiegoś piłkarza stawiał Martin Jol, mimo pewnego zniecierpliwienia kibiców, robił to również Ramos, a w ślad za nim Redknapp (vide Zokora). Żeby było śmieszniej, Redknapp stara się o kupno Downinga, jak przed nim Jol. Defoe’a (powtórzę) nikt nie chciał sprzedawać – sam odszedł, zmęczony siedzeniem na ławce i szukając regularnych występów w pierwszym składzie.Jol, podobnie jak Redknapp, nazywał też słaby punkt tej drużyny: zbyt miękki środek pola, ale po Davidsie nie udało mu się już sprowadzić innego przekonującego defensywnego pomocnika. Nowy menedżer przez tydzień przyglądał się na testach Stephenowi Appiah z Ghany: pasuje do układanki, ale ma chroniczną kontuzję kolana i długo nie grał.W każdym razie problem został nazwany w duchu wpisów Bartka S. i kkoguta: z kłopotów drużynę mają wydobyć nie dryblerzy, tylko twardziele.

      Odpowiedz
      1. ~Zdzichu

        Być może, fanem Kogutów nie jestem, patrzę na to z dystansu, ale wydaje mi się, że troche w tej niezrozumiałej karuzeli trenerskiej jest. Porównajmy drużyny z czołówki Premiership i sytuacje na ławce trenerskiej:1) MU – tu nie ma specjalnie sensu się rozpisywać2) Arsenal – od 1996 na ławce Wenger ( sezony niezwykle udane przeplatał słabszymi)3) Liverpool – pulchny Hiszpan od 2004 roku4) Aston Villa – M. O’Neill od 2006, co sezon stopniowy postęp5) Chelsea – Tu owszem, spore zawirowania ostatnio, jednak dopóki pozycja Jose M. była niepodwarzalna, ta drużyna odgrywała najważniejszą rolę w lidze6) Everton – Moyes od 2002, większośc dobrych sezonów ale i kilka słabszychI jest też to o czym mówiliście Szanowni Dyskutanci, kwestia doboru zawodników. Wiadomo, że co trener to rózna koncepcja. (Dla mnie sytuacja z Defoe, to szczyt kuriozum). A jeśli za pół roku raptowni włodarze Tottenhamu podziękują H. Redknappowi, to należy się spodziewać kolejnej wymiany kluczowych piłkarzy ? I jak tu budować zespół ? Sprowadzając „wagon” kolejnych piłkarzy, bijąc kolejny rekord w wydawaniu pieniędzy na transfery ? Znamienne jest to, gdzie dziś są potentaci ligi, potentaci finansowi tj. Newcastle, Spurs, MC.

        Odpowiedz
        1. ~kkogut

          Tylko że kolejni trenerzy SPurs nie mieszali wiele w składzie. Tu jeśli ktoś odchodził, to dlatego, że chciał czegoś więcej (Keane, Berbatow, Carrick) albo był za słaby (Michael Brown, Calum Davenport, Wayne Routledge), ewentualnie jeszcze nie pasował osobowością (kapryśny Chimbonda). A kuriozalna sytuacja z Defoem nie była tak kuriozalna. Klub go nie chciał sprzedać, ale on nie chciał dłużej grzać ławy, bo tak tracił miejsce w kadrze Anglii (nie pojechał np. na mundial przez to, a brakowało go tam po kontuzji Owena). I miał tylko półtora roku do końca kontraktu, więc sprzedali go zanim ostatecznie stracił na wartości. To był dobry interes dla wszystkich stron, podobnie jak teraz. Bo po tym, jak w sposób niespodziewany odszedł nie tylko Berbatow, ale i Keane, to zabrakło klasowego napastnika. No i przy księgowych operacjach, skreślaniu długów Porstmoouth za Mendesa i Kaboula, okazało się, że wcale nie trzeba dołożyć dużo. Poza tym tyle nastrzelał dla Portsmouth, że jego wartość wzrosła.Rozpisałem się 🙂 Naprawdę chyba jest tak, że wszyscy ci trenerzy za bardzo lubili piękny styl gry, ofensywę itd, a za mało walkę piłkarzy i twarde ciułanie punktów.

          Odpowiedz
  6. ~dikhet

    O Liverpool na razie bym sie nie martwil nawet biorac „wpadke” ze Stoke. Stoke jest niezwykle moce na wlasnym stadionie i wiekszosc ze swoich punktow zdobyla na Britannia Stadium. Pamietamy meczarnie MU na tym obiekcie grajacy w pewnym momencie w przewadze liczebnej, i porażkę Arsenalu. Jedynie Chelsea poradzila sobie na wyjezdzie z baniaminkiem w miare spokojnie. To mi pozwala stwierdzic ze Liverpool da rade, bo dobra gra Stoke u siebie to nie przypadek. Co do Beniteza to rzeczywiście nie mam pojecia co go sklonilo do takiej wypowiedzi, bycmoze oklicznosci (mecz L’poolu z teoretycznie slabszym Stoke i ciezki mecz czyli teoretyczna strata punktow MU w meczu z „NIebieskimi”). Jesli tak troche sie przeliczyl. MU ma zalegle mecze z Wigan i Fulham czyli zespolami ktore moga zaskoczyc. Jestem ich kibicem i jednak martwie sie bo oba zespoly maja swoje charaktery i 6 punktow w potyczce z nimi bedzie czy wielkim. Mam pytanie do komentujacych i do Ciebie Michale, co myslicie o sprawie Teveza, co mysli Ferguson (choc to sprawdzenie tego jest niewykonalne), czy kibice swoim zachowaniem do niego przemowia. To jest aktualnie zawodnik strzelajacy najwazniejsze bramki w klubie, chocby w ubieglym sezonie gole w koncowkach dajace remis z Tottenhamem, Lyonem czy Blackburn. Chyba cos mu sie nalezy….

    Odpowiedz
    1. Michał Okoński

      Sprawa Teveza: spróbuję odpowiedzieć, choć nie do końca wiem, o co pytasz. Czy o ciągnący się wciąż spór o złamanie prawa przez West Ham przy pozyskiwaniu tego napastnika? Pasjonująca i nieoczywista sprawa, w której pokrzywdzony czuje się Sheffield United: genialna postawa Teveza w ostatnich meczach sezonu 06/07 utrzymała Młoty w Premiership, czego ofiarą padł właśnie zespół Sheffield. Sąd uznał, że West Ham powinien wypłacić spadkowiczom odszkodowanie, ale przecież nie przywróci ich do Premiership…Może więc chodzi o to, że po przyjściu Berbatowa Argentyńczyk stał się tylko rezerwowym i że ma dość tej sytuacji? No ale tego się nie zmieni: zawsze kiedy masz czterech wielkich piłkarzy na dwa miejsca, któryś będzie niezadowolony i zawsze będą kluby czyhające na taką okazję (przykład: Jermain Defoe, odchodzący z Tottenhamu do Portsmouth w roku ubiegłym). Pytanie jest do niego samego: czy satysfakcjonuje go kilkanaście meczy w roku w jednym z najlepszych klubów świata, czy woli kilkadziesiąt spotkań w klubie nieco gorszym?

      Odpowiedz
      1. ~dikhet

        Raczej o to drugie, co nie umniejsza wagi pierwszego faktu. chodzi mi o to co z tevezem zamierza zrobic ferguson, kibice go pokochali a boss zachowuje sie jakby mial to w glebokim powazaniu. Rodzi sie pytanie co mial na celu sprowadzajac go do klubu. Walecznoscia i determinacja pokazuje ze powinien zostac i sam tego chce wiec wybor kilkunastu meczy w MU a wielu w klubie ktorym mialby na to mozliwosc sam zadeklarowal.

        Odpowiedz
  7. ~Michał Zachodny

    Z ciekawością i wnikliwie przyglądam się kampanii Respect the Ref którą wprowadziła FA, zaczynając od zebrania na konferencji prasowej kilku kapitanów. Mimo szczytności celu, słuszności kampanii bo problem w angielskiej piłce narastał (choć do tego naszego, tak mimochodem porównując, jest mu jeszcze bardzo daleko), aż w końcu balonik pękł. Częściowo za sprawą samych sędziów, którzy notują chyba najgorszy sezon od lat. Są profesjonalistami, dostają sporo pieniędzy, mają sponsorów, są cenieni w świecie, a tak naprawdę ostatnio tylko Howard Webb (sic!), wyłączając mecz MU – CFC, naprawdę spisuje się przyzwoicie. Trenerzy i piłkarze to wykorzystują. Bez obrazy, ale wielu z nich to są po prostu ludzie bezczelni, żeby nie powiedzieć prości (co niekoniecznie jest przywarą!) i gdy widzą co taki jeden z drugim (sędzia) wyprawia to nie chamują swoich wypowiedzi. Tak samo z managerami, to, że sir Alex Ferguson lubi użyć suszarki również na oficjeli nie jest nowością (jeszcze gdy Mourinho był w Chelsea wypowiedział w kontekście zachowania Szkota, dość pamiętne słowa: 'One thing is to speak, and one thing is to shout’ – nie muszę tłumaczyć które dotyczy szkoleniowca United?).. Choć wywód Rafy Beniteza jest oczywiście słuszny to.. nie jest on nowy. Jest on również nietrafiony pod względem sensu jego użycia – on nie rozbił drużyny głównych rywali Liverpoolu do tytułu – takie wypowiedzi ludzi w szatniFergusona tylko konsolidują! Rzeczywiście wydaje mi się, że Benitez niepotrzebnie chce podążyć przetartym szlakiem Mourinho, i jeszcze mu to nie wychodzi.. Jeden buntowniczy wywód i spis win Fergusona odczytany z kartki przez Hiszpana niestety nie wystarczy by uratować upadającą kampanię. Bo nawet największe chęci ze strony managerów, kibiców, piłkarzy, oficjeli w stosunku do sędziów nie przetrwają długo jak oni będą uznawać bramki z dwumetrowych spalonych, dawać karne z kapelusza i, co niestety już się kilkakrotnie zdarzyło w tym roku, wypaczyć nieszczęśliwie wyniki meczów. The FA staje przed poważnym problemem ze swoimi sędziami. Śmiem twierdzić, że w Polsce pod tym względem jest lepiej – młodzi którzy przyszli odbijają od dna poziom sędziowania meczów (bo.. niżej się spaść nie da, prawda?), a w EPL tendencja jest spadkowa. O czym już zresztą pisałem u siebie we wrześniu/październiku, pozwalając sobie na małą reklamę;)Zajmijmy się piłką! W końcu trwają rozgrywki ligi, której nikt nie chce wygrać! Każdą drużynę z czołówki dopada kryzys, gdy wydawało się, że najpoważniejszy dotknął już Arsenal to w stopę strzela sobie Scolari i morduje drużynę skazaną na sukces. Prawdopodobnie już zniszczył jej szanse na tytuł.. Futbol jest okrutny, a brazylijczycy do Premier League się po prostu NIE NA-DA-JĄ!;)Pozdrawiam,Michał Zachodny

    Odpowiedz
    1. ~Damian

      hehe Michałku nie podpinaj się tak z tymi brazylijczykami którzy sie nie nadaja do Premiership bo to pierniczenie na wyrost pod które mozna podpiąć wszystko jeżeli się chce(ja już na przestrzeni życia słyszałem że do ligi angielskiej nienadają sie mni. Włosi,Hiszpanie,Argentynczycy ,ze tylko brytyjscy szkoleniowcy są naprawdę odpowiedni dla tej ligi,ze liczba obcokrajowców niszczy reprezentację Anglii,że reprezentacja Anglii mimo iz jest zdecydowanie najlepsza na świecie nie zdobywa tytułów przez to że piłkarze sa wyeksploatowani gra w tej najbardziej-najbardziejszej lidze albo przez to ze inni oszukuja lub dlatego iż mają pecha i tysiące tym podobnych tłumaczeń oraz bzdur.Nawet jeżeli coś czesto się zdarza i jest prawdziwe(tak jak fakt że Angielscy piłkarze nie sprawdzaja sie w Serie A i w hiszpanii sobie nie radzą ;)) to nie można ogółu po to podpinać-obiektywnie ocenic da się jedynie jednostki,pozdrawiam

      Odpowiedz
      1. ~Michał Zachodny

        Damianku, wierzę, że oglądasz na tyle Premier League by być w stanie wymienić jeszcze więcej bzdurnych teorii, które sami anglicy produkują na temat swojej ligi, ale chyba nie do końca zrozumiałeś sens mojego komentarza? Znajdź w nim napinkę, proszę Cie. I jeszcze powiedz mi, że nie mam na to dowodów..;)PozdrawiamPS. teorię o Brazylijczykach w PremierLeague mógłbym obronić;) Tak przynajmniej mi się wydaje.

        Odpowiedz
      2. ~Robbie

        Który Anglik nie sprawdzil sie w Serie A lub La Lidze? Kazdy, ktory wyjechal, jezeli nie poklocil sie z trenerem, to gral duzo i swietnie. Inna sprawa, ze Anglicy sa na tyle wygodniccy i zarabiaja duzo, ze opuszczac ojczyzny im sie po prostu nie chce. I tyle.Nie potrzebowalbym wszyskich palcow jednej dloni, aby wymienic Brazylijczykow ktorzy sprawdziliby sie w Premiership w ost 15 latach. Jak sie porywasz, Damianie, na krytyke, miej w dloni jakies asy, argumenty, cokolwiek.

        Odpowiedz
    2. Michał Okoński

      Dzięki za ten wpis :-)Kampania „Respect” poniosła klęskę – co do tego chyba się zgodzimy, podobnie jak co do tego, że to niedobrze. Czy fakt, że sędziowie popełniają błędy, usprawiedliwia menedżerów? Tu pewnie zaczniemy się różnić. Moim zdaniem nie usprawiedliwia; mówiąc najkrócej uważam, że błędy sędziów są wpisane w ten sport tak samo jak błędy bramkarzy czy trenerów dobierających złą taktykę. Od tych ostatnich wymagałbym umiejętności trzymania gęby na kłódkę, a w każdym razie zachowywania jakichś elementarnych form w ewentualnej krytyce: zachowanie Beniteza, Fergusona, Mourinho itd. nie jest przecież bez wpływu na kibiców. Tak jest: od menedżerów wymagam najwięcej, to oni wyznaczają standardy, obowiązujące potem piłkarzy i fanów. Rozumiem presję, jakiej są poddani, ale płaci im się również za to, że ją wytrzymują. Myśl mógłbym rozwijać.A skoro mówimy o standardach, to jako gospodarz czułbym się lepiej, gdyby Damian polemizował z Michałem odrobinkę spokojniej. Nie mówię, żeby w ogóle nie polemizował – chciałbym tylko, żeby wszyscy rozmawiający czuli się równie komfortowo. Obu Panów pozdrawiam 🙂

      Odpowiedz
      1. ~Michał Zachodny

        Jeszcze troszkę o kampanii Respect the Ref – wczorajsze spotkanie rewanżowe Pucharu Anglii pomiędzy Newcastle i Hull City (0-1) było obfite w wiele starć ale najbardziej kontrowersyjną decyzją było wyrzucenie obu managerów na trybuny. Joe Kinnear i Phil Brown starli się z powodu dwóch ostrych wejść jednego z zawodników Srok, doszło do wymiany słów etc.. Sędzia zarzucił im, że doszło do kontaktu czoło-w-czoło i obrzucenia się wzajemnie wyzwiskami.Co mnie najbardziej zainteresowało to reakcja Phila Browna, który trochę się tłumacząc z tego zachowania, wcale nie kontynuuje swojego najazdu na Kinneara, mówi że jest mu przykro, że to z powodu pasji jaką wkłada w każdy mecz tego klubu, a na końcu zgadza się z sędzią. To się nazywa Szacunek. (tu video – http://www.youtube.com/watch?v=lVZTh-cf9mQ ). Za każdym razem jak słysze o Philu Brownie to nabieram do niego szacunku, tak było przy rozmowie w przerwie z zawodnikami na murawie, teraz przy przyznaniu się do winy. Ten człowiek robi świetną pracę z Hull City. Zasługuje na wyrożnienie.Co ciekawe jeszcze o kampanii samej, Howard Webb jej broni -> http://www.mirror.co.uk/sport/football/premier-league/2009/01/15/referee-howard-webb-insists-respect-campaign-is-working-115875-21042267/

        Odpowiedz
  8. ~JA i tyle

    „[…]opisują przecież wyjątkowość i specyfikę tej ligi. Z drugiej strony bywają mecze, z których – jak pisze Damian – wieje nudą, jakby rozgrywano je we Włoszech, nie na Wyspach.”Fajnie, że w polskich gazetach piszą ludzie obiektywni, którzy umieją coś sensownego powiedzieć o każdej z 3 najlepszych lig europy, którzy nie wywyższają wszystkiego co angielskie i którzy na każdym kroku nie powielają stereotypu ligi włoskiej jako nudnej piłki… . Trafili nam się dobrzy dziennikarze.

    Odpowiedz
    1. Michał Okoński

      To jest oczywiście blog, czyli miejsce bardzo osobistych wypowiedzi, a nie gazeta. W tym sensie uważam jego „szkodliwość społeczną” za minimalną. W dodatku ja rzeczywiście tak myślę – to znaczy uważam ligę angielską za fenomen nie tylko sportowy, ale także społeczny czy wręcz kulturalny, natomiast podczas meczów Serie A nieraz straszliwie się wynudziłem. Niemniej przyjmuję burę i na przyszłość obiecuję podobnych sformułowań unikać – nawet jeśli są cytatami.

      Odpowiedz
      1. ~dikhet

        Ja bylbym za tematem ktory porownalby najlepsze ligi w Europie. Czytalem Michale Twoj wywiad dla realmadrid.pl i zdanie o tym ze liga angielska jest bardziej wyrownana od hiszpanskiej, w komentarzach pod newsem z wywiadem, wywolala szereg dyskusji negujacych zawarte przez Ciebie stwierdzenie. Mysle ze wywiazalaby sie ciekawa dyskusja…

        Odpowiedz
        1. Michał Okoński

          A tego zdania z wywiadu dla realmadrid.pl akurat bym bronił. Dzięki za propozycję tematu – może rzeczywiście dałby mi okazję pewne rzeczy rozjaśnić (także samemu sobie).

          Odpowiedz
  9. ~Damian

    Komentarz dałem w tresci może nachalny,ale jestem zdystansowany do wszystkiego co istnieje także spokojnie ;).Po prostu dla mnie pisanie ze jakis naród nie nadaje sie do danej ligi to oczywista bzdura-(jasne ze gorzej im sie przytosowac ze wzgledu na styl życia i pogode,ale to tak samo jak z Anglikami poza Premiership którym jest ciezko ze wzgledu na to ze „boja sie innosci”-zycia na nieznanym sobie terenie,musu kreatywnosci i jeszcze troche tym podobnych czynników zachodzi lecz nie przekresla to szans -oceniac nalezy zawsze jednostki,a nie ogół) ,a kłocic sie,na siłe udowadniać swojej racji itp rzeczy których nie da się jednoznacznie określić,rozstrzygnąć nie mam zamiaru bo to bezowocne i zupełnie nie z mojego świata,pozdr.

    Odpowiedz
  10. ~Damian

    Kanczelskis to też Ukrainiec(tylko ze zsowietyzowany) i po upadku ZSRR przyja rosyjskie obywatelstwo aby grać dla tych samych co wczesniej pod nowa postacią a on akurat grał bardzo dobrze w United i Evertonie.Co do Szewczenki zaś to gdyby przybył jako głodny sukcesów zawodnik do Anglii tak jak do Mediolanu to byłby gwiazdą Premiership,ale jako napasiony gwiazdor z wielkiego Milanu z którym zdobył wszystko i pod przymusem żony z wielką kasą gwarantowaną za to że istnieje i plecami w postaci Abramowicza nie czuł potrzeby udowadniania komukolwiek czegokolwiek i sie bawił grając w golfa itp,a piłka była przy okazji jako mus -a teraz ciągle „odbija się” od dna dochodząc podobno do formy z powrotem w dawnym klubie i jest cieniem dawnego siebie(chociaż chyba jedna bramkę strzelił?)-i mysle ze on zniszczył siebie piłkarsko w momencie odejscia z AC Milan (co jest powodem do złosliwej satysfakcji dla tych którzy mu nie wybaczyli tego)

    Odpowiedz
    1. ~Damian

      No i jeszcze cos musze jak to dziecko wojny ;).Everton zupełnie bez napastników to zagra dopiero teraz (w podwójnych derbach jak wiemy) bo wczesniej był jednak Fellaini(podwójna pauza za 10 zółtą kartkę jak dobrze kojarze) który naprawde konkretnie wszedł w zespół strzelając kilka waznych bramek i bedac czołową postacia napadu -także poważne kłopoty w tym względzie przed nimi

      Odpowiedz
      1. ~Zdzichu

        Akurat w aktualnej chwili rolę jedynego napastnika w Evertonie pełni Tim Cahill. A strata Fellainiego będzie dla EFC napewno bardzo bolesna, zwłaszcza w kontekście derbów. Fellaini to jeden z … najostrzej grający zawodnik w lidze, o czym świadczy liczba żółtych kartek, więc możliwe, że derbowego spotkania i tak nie dograłby do końca;) A tak na poważnie, to myśle, ze warto poświęcić kilka chwil własnie zbliżającemu się derbowemu spotkaniu. Oba zespoły sa w dobrej formie. Wygląda na to, że ofensywnie grający The Reds zmierzy się z prawdziwą ścianą, jaką jest defensywa The Toffies. Ta – w ostatnich sześciu meczach nie pozwoliła sobie (wespół z T. Howardem) wbić gola. Liverpool, będąc przed wielką szansą zdobycia mistrzostwa ( w ostatnich latach zwykle o tej porze The Reds stracili szanse na wlączenie się do walki o tytuł) powinien to spotkanie wygrać. Dziwi ostatnia postawa Rafy Beniteza i rzucane gromy pod adresem SAF i MU oskarżenia. Ta zawierucha, która nie bardzo wiadomo co ma na celu, z pewnością może jedynie zaszkodzić Liverpoolowi. Czy osobiste problemy lidera The Reds – S. Gerrarda – przełożą się na jego postawę ? I czy ostatni remis i słaby mecz przeciwko Stoke City to początek kryzysu Liverpoolu, czy tylko wypadek przy pracy ?W końcu Stoke na własnym stadionie potrafi odebrać punkty najlepszym. A może po wielu latach Everton wygra na Anfield ? Być może solidność piłkarzy Moyesa, wsparta nieszablonowym błyskiem np Mikela Artety pozwoli triumfować Niebieskim ? Być może Everton zechce włączyć się jeszcze do walki o pierwszą czwórkę ? Sporo pytań i mysle, ze w poniedziałkowy wieczór czeka nas bardzo ciekawy pojedynek. A pewne jest jedno – nie zabraknie na boisku najtwardszej męskiej walki.

        Odpowiedz
        1. ~Krystian

          Naprawde nie wiem co niektorzy widza w benitezie ta wypowiedzia pokazal jaki jest przecietny i on nigdy nie dorowna sir Fergusonowi i nigdy tyle nie osiagnie pokazuja to nie tylko wyniki ale i tranfery oraz to ilu mlodych pilkarzy wychowal Ferguson a benitez zadnego. Moim zdaniem to juz jest koniec liverpoolu i MU im pokaze teraz gdzie ich miejsce. I mimo iz MU rozgrywa najwiecej spotkan ze wszystkich druzyn i tak wygra lige i lige mistrzow. Szkoda tylko ze Alex wystawia przecietnego parka ktory jest za slaby na ta druzyne oraz tak rzadko teveza ktory strzelil tyle waznych bramek i walczy na boisku i jak dla mnie jest bardziej pozyteczny niz berbatov nie ujmujac klasy blugarowi.

          Odpowiedz
          1. ~Michał Zachodny

            W czym nie dorówna Fergusonowi? W chamstwie i bezczelności? No, o to będzie akurat b. trudno..

          2. ~Number 9

            RĘCE PRECZ OD PARKA! To stereotyp, że Koreańczyk jest słaby. Prawda jest taka, że jest tylko niemedialny, a gra znakomicie już conajmniej drugi sezon.

          3. ~Planet

            Dokładnie! To, że ktoś gra mądrze i widzi bardzo dużo, ale jego nie widać stało się chyba w ostatnich czasach strasznym przekleństwem. Park okazuje się być jednym z najbardziej wartościowych zawodników ManU (na pewno wartościowszym od „genialnego”, nieopierzonego Andersona).

          4. ~Number 9

            Anderson i Nani to z kolei dwie z LICZNYCH pomyłek transferowych Fergusona. Ileż ich było, drogich (Veron) i tanich (Fortune) albo średnio drogich (Taibi)

          5. ~dikhet

            Andersona to ja bym jednak bronil, fantastycznie gra z silnymi zespolami i mysle ze nie przestraszyl sie angielskiego stylu gry. biorac pod uwage fakt ze ma niespelna 21 lat lokuje w nim nadzieje. trzeba tez zaznaczyc ze gra na pozycji bardziej defensywnej do czego jeszcze musi przywyknac. Co do tego ze jest nieopierzony to sie zgodze, ale ktory 20-latek nie jest takim fircykiem w zalotach…. Nani z kolei gra jakby sie cofal w rozwoju, nie wiem co on ma w glowie moze wielkosc Ronaldo go tlumi. Nie bede bronil fergusona w sprawie transferow bez pomylek sie nie obylo (o zgrozo obsada bramki) ale to w wielkich klubach sie zdarza i neguje brak wiary w wychowankow oraz anglikow z krwi i kosci bo to w koncu liga angielska…

          6. ~Planet

            Hm, fircykiem nie był Cesc dopóki grał. Ale to chyba zasługa tego, że został od razu rzucony na głębiny porównywalne z Rowem Mariańskim. Przykład spoza EPL – Hatem Ben Arfa – odszedł (niestety, niepowetowana strata) z l’OL i jest wg mnie jednym z najbardziej dojrzale grających 20-latków jakich widziałem. Fakt, Anderson ma potencjał w sobie, ale to nie jest typ gracza pasujący do ManU (nie na obecnej pozycji). Oni potrzebują na gwałt ze dwóch Carricków, albo kolejnego Scholesa, a o takich – jak p. Michał pisał – dziś niezwykle trudno.

          7. ~mewstg.blox.pl

            To prawdopodobnie efekt oglądania samych skrótów, lub bramek tylko zamiast całych spotkań. CHoć oczywiście nawet oglądając to samo spotkanie w całości można mieć różny osąd. Park to absolutnie wyróżniający się zawodnik w drużynie Fergusona. Trochę w kontekście wczesniejszej dyskusji o technikach i pracusiach. Moja teoria (troche naciągana) jest taka, że zabierz Ronaldo Rooneya i Parka, a wystarczy Bronowicki żeby było po nim.

          8. ~Bartek S.

            Święta prawda, panie kolego. 🙂 Park to zawodnik niezbędny ManU. Rozumiem jego krytyków tylko w jednym – jeśli Parkowi nie wychodzi mecz, jego gra wygląda nijako, kiedy nie wychodzi mecz Ronaldo, zawsze można liczyć na jeden przebłysk geniuszu (przynajmniej w ubiegłym sezonie tak było).Do duetu postaci niezbędnych dla dobrej gry CR7 dorzuciłbym jeszcze Carricka, którego podania bardzo często zawiązują najważniejsze akcje. Wracając do Parka – ten facet jest jak Kuyt jeśli chodzi o kondycję i pracowitość – przecież oni mogliby pracować w średniowiecznym kieracie. W ostatnich meczach Park dzięki swojej kondycji, wybieganiu i waleczności notował bardzo duże ilości przechwytów. Przyznaję, w sytuacjach podbramkowych często sobie radzi (wiedzą coś o tym gracze PES2009 🙂 ), ale w środku boiska jest nie do zastąpienia. A teoria Bronowickiego rzeczywiście naciągana, choć w istocie słuszna – Ronaldo bez Rooneya i – w mniejszym stopniu- Parka nie byłby tak efektowny i skuteczny. Ale środek nie jest problemem Man Utd. Kłopot robi się w obronie – Evra znowu na ławce przez kontuzję, Brown też w szpitalu. Nigdy bym nie pomyślał, że to powiem, ale najmniejszym kłopotem defensywy jest teraz brak Ferdinanda – Evans gra znakomicie i zapowiada się na wybitnego obrońcę, problemem są skrzydła – OShea jest nieco toporny i nie tak ofensywny jak Evra, da Silva natomiast popełnia kardynalne błędy i po którymś z nich może zginąć z ręki Vidica. 🙂 A już dziś Wigan, wcale nie takie łatwe, jak mogłoby się wydawać (Valencia-o’Shea – brrrr).

          9. ~Damian

            Anderson jest konkretnym bardzo silnym fizycznie i młodym zawodnikiem którego nie mógłbym nazwac pomyłką(bo jak wtedy okreslić chocby Wesa Browna?) – dla mnie Fletcher i Anderson to ten sam pułap bardzo potrzebnych United typów piłkarzy-,Nani zaś to faktycznie nikt specjalny(ale i tak lepszy oraz jakby to nie zabrzmiało(haha) dojrzalszy mentalnie dziciak od starszego Ricardo Quaresmy którego nawet w reprezentacji Portugalii na Euro wystawiano jedynie na końcówki gdzie kiwał sie sam ze sobą -a Inter tyle kasy na niego wyłożył :0

  11. ~hiskiasz

    Dla mnie to co powiedzial Benitez mialo jeden cel: sprawic, by sedziowie nie faworyzowali Manchesteru United w meczu z Chelsea. I swoj cel osiagnal. Nic to faktycznie nie dalo. Chelsea zagrala kiepsko i dostala solidne baty. Jednak presja na sedziach byla. Nie uznali bramki z tego bardzo dziwnego roznego. Nie szukali tez karnego dla Man U, mimo iz poszlaki byly…Ogólnie rzecz biorac bylo to bardzo sprytne zagranie Beniteza. Jestem fanem Newcastle United i akurat nie lubie tego czlowieka. Jednak jego wypowiedz byla trafna pod wzgledem merytorycznym i czasowym. Chocby sprawa karnych dla przyjezdnych na Old Trafford. To juz nawet komentatorzy sportowi podczas meczów smieja sie ze to niemożliwe. Kolejna sprawa: sobota to idealny czas. Gdyby powiedzial to w niedziele rano malo ludzi by to uslyszalo i zdarzylo przetrawic. I cel byłby bardziej widoczny. Czemu nie wczasniej? By sprawa byla ciągle swieza i nurtowala.

    Odpowiedz

Skomentuj ~Krystian Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *