Cierpliwości!

Temat transferu, który nie doszedł skutku, zdaje się wygasać. Emocje opadają i w mediach, i na blogach, a nawet wśród kibiców Milanu i Manchesteru City. Tylko działacze tego ostatniego klubu wciąż nie mogą ostudzić głów: oskarżają działaczy Milanu i ojca Kaki o nie wiem jakie grzechy, co nie tylko ośmiesza ich w oczach futbolowego świata, ale może zniechęcać przyszłych partnerów biznesowych (wyobraźmy sobie, że w lecie wrócą do Mediolanu po Pato…).

A przecież sprawa zasługuje na chwilę refleksji. Czy nie jest tak, że niepowodzenie tego transferu jest w gruncie rzeczy błogosławieństwem City, wskazując inną, mniej spektakularną, ale pewniejszą drogę budowania silnego zespołu? Henry Winter (naprawdę, czytajcie jego teksty…) otwarcie doradza zranionym szejkom wzięcie przykładu z Aston Villi, gdzie z sezonu na sezon, stopniowo i bez wielkich rewolucji, powstaje świetna mieszanka głodnych angielskich wilków (Young, Agbonglahor, Milner, Shorey, Barry…) z rutyniarzami typu Laursen, Carew czy Friedel, gdzie nie ulega się galaktycznym obsesjom i gdzie – jak wiele na to wskazuje – w przyszłym roku zawitają rozgrywki Champions League.

Teoretycznie City ma przecież wszystko, co potrzeba: dobrego menedżera, fantastyczny stadion, niewiarygodnie bogatego właściciela i – co nie mniej istotne – jedną z najlepszych w kraju akademię piłkarską, wychowującą coraz to nowe talenty. Pytanie tylko, czy ma fachowców od zarządzania klubem z dużymi pieniędzmi, którzy nie tracą kontaktu z rzeczywistością kuszeni perspektywą transferowego „megahitu”.

Problem na dziś brzmi bowiem: czy warto burzyć zdrową strukturę, sprowadzając – jeśli nie udało się z Kaką – innego równie galaktycznego gwiazdora? A może lepiej zamiast jednego stumilionowca kupić dwóch-trzech kilkunastomilionowców na pozycje, które naprawdę wymagają wzmocnień? Pisałem poprzednio o spadku formy środkowych obrońców, Richardsa (co wciąż mnie zdumiewa, bo pamiętam jego świetną grę w sezonie 07/08) i Dunne’a, a także o konieczności wzmocnienia środka pola o piłkarza z większym niż Kaka zębem do walki. Tu lekcja wydaje się odrobiona: klub rozmawia z Nigelem de Jongiem z HSV, a kupił już Craiga Bellamy’ego.

To banał, że na przebudowę potrzebny jest czas. Poprzedni właściciel MC nie dał go Erikssonowi, właściciel Blackburn natomiast dał go Hughesowi, który choć nie miał natychmiastowych wyników, ostatecznie stworzył zespół będący jednym z najtwardszych orzechów do zgryzienia w Premiership. Dziś tamten scenariusz może się powtórzyć w Manchesterze. Może. Cierpliwość, takie nudne słowo w tym najszybszym ze światów…

27 komentarzy do “Cierpliwości!

  1. ~Krzyś

    Słusznie pan napisał. Tak mi się wydaje od dłuższego czasu, że szejkowie ( ci o M C) chyba się na piłce nożnej za dobrze nie znają, pozdrawiam

    Odpowiedz
    1. ~zwz

      Nie wiem sam. Wszyscy szajków krytykują, a jakie są fakty? Hughesa nie zwolnili, choć mu nie idzie. Kupili Bridge’a i Bellamy’ego, może dokupią de Jonga. Bardzo sensowne zakupy…

      Odpowiedz
    2. ~dikhet

      Ja rowniez zgadzam sie w 100% z Toba Michale. City to naprawde ciekawy klub, piekny stadion i ta akademia, przeciez Onuoha, Richards, Sturridge czy Evans beda w przyszlosci przynajmniej solidnymi zawodnikami. Mark Hughues nalezy do kompetentnych menadzerow i powinien podazac droga ktora wskazales i chyba nawet to robi (Bridge czy Bellamy).

      Odpowiedz
  2. ~lukasz.anczyk

    brak kaki w zespole city, to błogosławieństwo dla marka hughesa. po takim transferze, media, właściciele i kibice żądaliby mistrzostwa i pucharu europy w dwa lata. to nie jest możliwe. zespół buduje się latami, wtedy rodzi się charakter drużyny i jej styl. z kaką, robinho i innymi gwiazdami, byłby to po prostu zlepek wielkich piłkarzy, który raczej nie zrobiłby wyników. w każdej kadrze potrzebna jest równowaga. ale o czym my mówimy. tego właściciele city kompletnie nie rozumieją.polecam mój ostatni wpis: http://podpoprzeczke.blox.pl/2009/01/The-Citizens-tworza-historie-pilki.html

    Odpowiedz
  3. ~warszawiak

    Największym błędem szejków był zakup klubu takiego jak Manchester City. Klubu bez wielkich osiągnięć i międzynarodowej marki (jak MU), a i z miasta nieatarkcyjnego poza sportowo. Według mnie naprawdę wielu wielu świetnych piłkarzy zrezygnuje w przyszłosci z transferu do MC.

    Odpowiedz
    1. ~devil 7

      Ej, ej. W tym nieatrakcyjnym mieście mieszkali albo mieszkają Cantona, Ronaldo czy Berbatow. Nie mówię, po której stronie 🙂 Tylko ci wielcy jakoś nie chcą szejkom uwierzyć – tu Berba dobrym przykładem 🙂 I chyba nieprędko uwierzą.

      Odpowiedz
      1. ~warszawiak

        Ale Manchester United to klub instytucja i legenda. A Manchester City to biedniejszy i zakompleksiony krewny. Nie wielu piłkarzy w dzieciństwie marzyło o grze w błekitnej koszulce City. Szejkowie lepiej by wyszli gdyby zainwestowali w ajkiś klub w Londynie. Myśle, że przy dzisiejszej sytuacji w Islandii West Ham poszedłby pod młotek z przyjemnoscią i bez żalu.

        Odpowiedz
        1. Michał Okoński

          Jednak jestem starym koniem… Przecież jak byłem dzieckiem Manchester City również był klubem-instytucją i legendą. Jeszcze zanim się urodziłem wygrał z Górnikiem Zabrze w finale Pucharu Zdobywców Pucharu (ojciec i dziadek opowiadali mi o tym meczu…), a niedługo później spuścił Manchester United do drugiej ligi, wygrywając na Old Trafford ostatni mecz sezonu. Tak, tak, Czerwone Diabły, mówimy o sezonie 73/74 🙂 Klub-mistrz Anglii, zdobywca Pucharu Anglii… Nie mówię, że później nie dołował, ale przecież może być dumny ze swojej historii, a nie tylko z bogatego właściciela.

          Odpowiedz
          1. ~mewstg.blox.pl

            Gdyby przed przyjsciem szejków, ktoś kazał mi wybrać inny klub niż Tottenham, postawiłbym na Man City. Teraz to oczywiście już inna piłka, ale to bardzo fajny klub był. Łatwo się MU czy Barcelonie. Czasem jednak warto wybrać skromniej.P.S. jak tam półfinał CC, ja mało nie zszedłem dziś. Niewiem ile tak jeszcze się da, ale THFC do pakietu członkowskiego powinien dołączać poradę u psychologa gratis.

          2. Michał Okoński

            Futbol jest okrutny, czyż nie? Był moment, w którym zdystansowałem się do tego stopnia, że życzyłem Burnley zwycięstwa. Naprawdę zasłużyli. W Tottenhamie prawie wszystko źle, od Alnwicka w bramce począwszy, przez brak zaangażowania piłkarzy niegrających na co dzień w pierwszym składzie: jakby nie wierzyli, że mogą tu cokolwiek pokazać. No i arcytrudne warunki (wichura, ulewa), w których często dzieją się rzeczy niezwykłe. Powtarzam: żal mi Burnley, a równocześnie nie mogę nie widzieć, że miesiąc miodowy Redknappa skończył się na dobre. Inna sprawa, że grać przeciwko takiemu przeciwnikowi jednym niskim napastnikiem wydaje się nieporozumieniem…I tak dalej, i tak dalej. Co ciekawe, Redknapp powiedział po meczu, że przeciwko MU w Pucharze Anglii wystawi w niedzielę NAJSŁABSZY MOŻLIWY skład, bo nie chce ryzykować zdrowia piłkarzy przed kluczowym spotkaniem ze Stoke w lidze. On naprawdę obawia się spadku.

          3. ~me262schwalbe

            Ja nie posunąłem się do tego, żeby życzyć Burnley wygranej, ale byłem już pewien, że właśnie Burnley zagra w finale Carling Cup. Najbardziej irytował mnie fakt, że nie zagrał II-gi garnitur Spurs; oni by nie wygrali, ale też nie przegaliby 3:0.

          4. ~kkogut

            Dobrze, że zagrał Taraabt, chociaż pół godziny. Może Harry da mu więcej szans? Za Jola miał kilka wspaniałych wejść zresztą zobacz na youtube. Szkoda, że nie zagrał na tomiast Giovani dos Santos, który wyzdrowiał po kontuzji. Można by się przekonać, co naprawdę jest wart, bo pod Ramosem nikomu nie szło dobrze. Na zapleczu jest też młody Bostock. Skoro Redknapp mówi, że wystawi drugi skład przeciwko MU w FA Cup, to ich zobaczymy? Taraabt na pewno zapracował na wystawienie

          5. ~me262schwalbe

            Dokładnie tak. W ogóle myślę, że Harry powinien zacząć od tego, żeby przekonać się czym dysponuje i pozwolić zagrać choć raz każdemu zawodnikowi, jakim dysponuje. A dochodzi do tego teraz …

          6. ~Robbie

            Ciekawostka jest taka, że im więcej piłkarzy zagrało dla jednej drużyny w danym sezonie przed majem (wówczas wszystko zazwyczaj już i tak rozstrzygnięte), tym większy problem w klubie to obrazuje. Często kluby, które zagrały największą ilością zawodników, spadają z ligi.W meczu Burnley-Spurs po prostu trzymałem kciuki za magię futbolu. Arsenal, Fulham, Chelsea, Spurs – jakby udało im się dojść do finału, to byłaby po prostu magia połączona z udziałem w EUROPEJSKICH PUCHARACH w kolejnym sezonie. Burnley, które w maju 2008 widziałem zniszczone 5:0 przez Crystal Palace na Selhurst.Tak, futbol jest okrutny, ale nie dla Spurs, ale Burnley. Dał im szansę marzyć, dał im motywację aby prowadzić 3:0, a potem w dwie minuty wszystko odebrał.

          7. ~mewstg.blox.pl

            RAcja Robbie. W sumie takie rzeczy tylko w rozgrywkach pucharowych w Anglii. Można nielubićligi angielskiej, ale puchary są fantastyczne. A propos,udział w finale CC nie daje miejsca w UEFA. Tylko finał FA Cup.

  4. ~w

    Mogę jedynie powtórzyć to,co napisałem wcześniej : arabscy biznesmeni powinni mieć zakaz inwestowania w europejską piłkę.To nie jest Football Manager w tzw.:realu.W handlowanie zespołami niech się bawią u siebie w kraju,chociaż…tam tez pewnie nic by nie osiągnęli,bo nie umieją zarządzać.Histeria i prostackie zachowanie Arabów po nieudanym transferze potwierdzają moje słowa.

    Odpowiedz
    1. ~Robbie

      Nie zrozum mnie źle, ale ich postawa post-factum jest trochę przypisana do ogólnej mentalności tamtego regionu, więc dla mnie nie była jakimkolwiek zaskoczeniem.

      Odpowiedz
  5. ~Zdzichu

    Sprawa Manchesteru City i całej schedy z transferem Kaki wymaga postawienia sobie co najmniej kilku pytań. Czy można zbudować drużynę w jeden sezon, wyciągając ją z przeciętności, sprawiając, że stanie się piłkarskim potentatem ? Na pierwszy rzut oka nic prostszego. Ot, mieć sakwe bez dna z pieniędzmi, zatrudnić znanego i dobrego (tu akurat nie zgadzam się z Szanownym Autorem, że taki w MC aktualnie jest) trenera/managera, sprowadzić znakomitych piłkarzy, przy okazji może wybudować wielki stadion i ogłosić, że rusza się na podbój piłkarskiego świata. Jakie to proste…ale czy naprawde?Po pierwsze: Świetni piłkarze. Nie ukrywajmy, jedyną rzeczą na tą chwilę, jaka może ich sprowadzić do do Manchesteru City, to gigantyczne kwoty tygodniówek. Dopiero później, na dalszym miejscu w ważnej hierarchi priorytetów znajdą się dla owych gwiazd wyniki sportowe. I ta demobilizująca sytuacja nigdy nie ułatwi osiągnięcia celu, jaki włodarze klubu postawią swym zawodnikom. W wykonywaniu każdej pracy, nawet tej mało wyszukanej, potrzeba chociaż odrobiny pasji. Praca wykonywana tylko po to, by zarobić jest pozbawiona polotu, błysku czy nawet szacunku. Jaki szacunek do pracy u pracodawcy ma Robinho wszyscy widzimy. Efektywny będzie ten zawodnik, który codziennie będzie starał pokazać się swojemu szefowi, że staje się lepszy, bardziej wartościowy. A co Kaka miałby udowadniać Hughesowi? Po drugie: Coach. Popatrzmy na sytuacje innego klubu z Premiership – Chelsea. Klub, który również tworzony z miliardów (tu akurat rosyjskiego magnata). Claudio Ranieri z tej drużyny, już wówczas znakomitej, nie potrafił stworzyć maszyny do wygrywania. Dopiero portugalski szarlatan pewnie też dzięki swojej osobowości stworzył zespół zdolny do osiągania największych celów (a i tak nie wygrał wszystkiego). Grac dla Mourinho, grać dla Marka Hughesa… Chelsea miała jeszcze jeden atut, którego w MC mi brakuje. Miała piłkarzy, tak bardzo zżytych z klubem, będących ich sercem. Np Terry. Brakuje mi osoby o podobnym formacie w Manchesterze City.I na koniec: za bezmyślne uważam hurtowe kupowanie piłkarzy. Każdy trener, mający swoją koncepcje wie, jakich piłkarzy mu potrzeba, jak wpasować ich do założonej taktyki. A to co obserwujemy w MC, Spurs, Portsmouth przypomina mi sytuacje na wyprzedaży w wielkim centrum handlowym. Ot brać wszystko jak leci, nieważne po co, nieważne czy się przyda, nieważne czy posiadam już coś podobnego – wręcz identycznego. Bo co tam koszty, co tam kolejne pare milionów „w tą czy w tamtą”. Mysle, że świadomość zasobności portfela gubi managerów, usypia czujność. Jeśli w klubie jest mniej pieniędzy do wydania na wzmocnienia, to manager dokładniej przyglądnie się piłkarzowi, zastanowi kilka razy czy sprzedać/kupić piłkarza.

    Odpowiedz
  6. ~Majkel

    Idiotyczni szejkowie ośmieszyli swój klub i całą Premier League. Wszyscy z nas teraz kpią. Najlepsza liga świata zamiast być obiektem zazdrości, stała się teraz przedmiotem szyderstw i drwin. W dodatku zasłużonych. Chyba nadszedł moment na pewną refleksję. Trzeba jakoś pożegnać zagranicznych pseudoinwestorów, którzy już pakują najlepiej zarabiające kluby na świecie w gigantyczne długi i zachęcić do inwestowania Brytyjczyków. Tylko miejscowi, którzy się na futbolu znają i też dysponują niezłą kasą będą w stanie zapewnić EPL należytą stabilizację. Mam nadzieję, że w czasach globalnego kryzysu nie powtórzy się historia Leeds United.

    Odpowiedz
  7. ~Damian

    Wszyscy piszecie :”idiotyczni szejkowie”,”osmieszyli”,”nie znaja sie” itp itd,ale to przedewszystkim wina tych którzy zarzadzaja ta liga(anglików) którzy utworzyli takie przepisy ze każdy byle bogacz z kazdego zakatka swiata moze sobie kupic klub jak zabawke.W Niemczech,Hiszpanii itp jest to niemożliwe poniewaz tam prawo oraz inne tym podobne przepisy zabraniają takich spektakularnych przejeć i wogóle kupowania klubów(jest coś takiego jak zasada ze tylko Niemiec moze być włascicielem i w dodatku jedynie 49 % wartosci klubu,w Hiszpanii cos podobnego a dodatkowo tam kibice zasiadaja w radach nadzorczych i moga torpedowac różne niepasujace im decyzje

    Odpowiedz
  8. ~zliv

    Problem Man City jest taki, że mało kto ich traktuje serio. Wyraz temu dał swego czasu Sir Alex Ferguson. Bodajże przed meczem derbowym stwierdził, że historii zespołu nie da się kupić. W Premiership taką historię mają przede wszystkim Liverpool i Man Utd (tworzą ją triumfy w lidze i Europie). Do kasy trzeba dodać jeszcze inny magnes, w postaci atrakcyjności klubu, na którą składa się m.in. jego przeszłość, magia nazwy. Jakis czas temu czytałem w Guardianie prognozy przed zbliżajacym się oknem transferowym. Man City potraktowani zostali niepoważnie. Wprawdzie obok ich budżetu napisano: „Unlimited”, ale już na liście potencjalnych nowych zawodników nie było Buffona, tylko Given, zamiast Kaki- Bellamy, Henry’ego- Owen… I te wyspiarskie transfery pokazują postrzeganie MC w futbolowym świecie. One są po prostu realne. A przypadek Robinho jest wyjątkiem potwierdzającym regułę…

    Odpowiedz
  9. ~Mysza

    Witam,Tak sie zastanawiam moj brat jest dobrze zapowiadajacym sie pilkarzem,jutro wysylam DVD do Wlascicieli Man City cena 5 milionow do negocjacji plus 50 tysiecy tygodniowki.Bardzo tanio na pewno go kupia w ciemno.Hehehehe

    Odpowiedz
  10. ~Robbie

    Nie zgadzam się. Wielkimi krokami zbliża się dwumecz Chelsea-Juventus, przygotuję sporo argumentów albo na obronę Ranieriego lub aby zaatakować Hughesa. Rozumiem szejków – mają dużo pieniędzy teraz, nie jutro, więc chcą uzyskać natychmiastową przewagę nad rywalami. Oczekują wyników w tym momencie. Jutro każdy może się wzbogacić. „Szejkowie” (tak ich umownie nazywajmy) chcą mieć dobre momentum, tak jak Abramowicz w Chelsea. W porę zacząć sięgać po najlepszych, czy na boisku czy na ławce trenerskiej. Jeżeli tego nie osiągną, stracą dużo ze swojej dalszej mocy wykonawczej. Mam nadzieję, że to brzmi sensownie, niedługo przysiądę do tego i lepiej opiszę.Pozdrawiam

    Odpowiedz
  11. ~Damian

    Ja jeszcze w sprawie pana Zachodnego który podobno nie lubi bluzgów a kibiców Wisły na WHL głosno krytykował za kilka niecenzuralnych przyśpiewek i podniecanie sie swoim dopingiem itp itd.Jak to w końcu jest skoro znalazłem na pańskim blogu choćby taki fragment(dotyczy spotkań z Evertonem akurat) Cytuje:”5. Atmosfera na stadionie jest elektryzująca, lata mnóstwo 'fucków’, 'twatów’ i 'wankerów’ generalnie w stronę sedziego (ale również Weira), kibice glośno dopingują Chelsea, nie jest to tylko taki pomruk zadowolenia przetaczajacy się po Stamford Bridge. Zasluga to również wyjazdowców Evertonu, którzy rownież przyczyniają się do tej dobrej atmosfery. Nie ma to jak zderzenie dwoch niebieskich armii!”

    Odpowiedz

Skomentuj ~zliv Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *