Armageddon w West Hamie

„Za dobrzy, żeby spaść…” – ten szkodliwy frazes był falsyfikowany wielokrotnie, ostatnio, w sposób wyjątkowo spektakularny, przez Newcastle. Czy następny będzie West Ham? I miejsce w tabeli, i forma muszą niepokoić kibiców z Upton Park. Zmartwienia właścicieli na tym się nie kończą.

Wywiad Davida Sullivana dla „The Sun” poraża z mnóstwa powodów, ale powodem nie najmniej ważnym jest to, że człowiek odpowiedzialny za klub podnosi w mediach kwestie tak fundamentalne na kilkadziesiąt godzin przed ważnym meczem. Sullivan, który wraz z Davidem Goldem przejął West Ham przed kilkoma tygodniami (wcześniej zarządzali Birmingham, z którym zespół ma się zmierzyć dziś wieczorem – i po porażce z Burnley naprawdę powinien wygrać…), jest przerażony tym, co znalazł w dokumentach finansowych. Klub ma 110 milionów funtów długów (w tym 15 milionów zaległych rat za transfery) i gigantyczne potrzeby bieżące: Gianfranco Zola zarabia 1,9 mln funtów rocznie, jego asystent Steven Clarke 1,2 mln, a grywający w kratkę Scott Parker i w ogóle niegrający Kieron Dyer – każdy grubo ponad trzy miliony (65 tys. funtów tygodniowo). „Przeglądałem umowy pracowników i nie wierzyłem własnym oczom – mówi Sullivan. – Każde stanowisko i każdy człowiek jest przepłacany – wszystko jedno, czy mówimy o piłkarzach, czy o administracji. Są w ośrodku treningowym ludzie, o których nie mamy pojęcia, czym się zajmują, i jest ich mnóstwo…”. Obraz całości dają detale, choćby 110 telefonów komórkowych, za które West Ham płaci („nawet niższy personel ma wypasione blackberry” – grzmi właściciel), albo oficer łącznikowy, którego jedynym zadaniem jest podwożenie kilku piłkarzy, i który dostaje za to kilkadziesiąt tysięcy funtów. Nie lubię cytować tabloidów, ale akurat ten skrót dziennikarzom „Sun” się udał: klub londyńskich robotników próbował żyć jak bogacze z Chelsea i teraz nie potrafi zapłacić rachunków.

David Sullivan Fot. Reuters/Onet.pl

„Jeśli spadniemy, będzie Armageddon” – ostrzega Sullivan i zapowiada, że nawet jeżeli klub się utrzyma, część pracowników zostanie zwolniona, a pozostali będą zachęcani do dobrowolnej rezygnacji z jednej czwartej poborów. Rzeczywiście, świetny sposób motywowania do walki o pozostanie w Premiership… Podobnie jak niewątpliwie świetnym sposobem motywowania menedżera jest porównywanie go z Ossiem Ardilesem (przed laty świetnym piłkarzem Tottenhamu, a później – kiepskim szkoleniowcem, zwolnionym po roku pracy): „Ze wszystkich menedżerów, z którymi pracowałem, Gianfranco Zola jest najmilszy. Pytanie brzmi: czy nie jest zbyt miły? Ossie Ardiles jest najprzyjemniejszym człowiekiem na świecie, a zobaczcie, co osiągnął w Tottenhamie”…

Włoch zresztą ostro odpowiedział na wczorajszej konferencji prasowej: że ma swoje zasady, z których nie zrezygnuje, że nie jest tu dla pieniędzy i że władze klubu mogą mówić o drużynie, ile chcą, ale jeśli robią to przed ważnym meczem, popełniają błąd: „Może powinni najpierw porozmawiać z nami, a potem iść do gazet. Mówię szczerze, nieważne, czy to się spodoba, czy nie. Nie obchodzi mnie, jak to będzie odebrane”.
Opisując tegoroczne kłopoty drużyny Zola przywołuje rosyjską matrioszkę: wyciągasz jedną laleczkę, ale w środku jest druga, a w niej kolejna… Dotąd jednak mówiło się głównie o kontuzjach kluczowych piłkarzy (nieodżałowany Dean Ashton musiał zakończyć karierę w wieku zaledwie 26 lat), nie o napięciu zarząd-menedżer i zarząd-zawodnicy. Cokolwiek myśleć o racjach Sullivana i Golda, wybrali fatalny moment na podważanie pozycji Zoli i poczucia bezpieczeństwa finansowego ekipy. Nawet jeśli media już spekulują, że Włocha może niedługo zastąpić Mark Hughes, nie bez znaczenia będzie, z jakim dorobkiem punktowym przejmie drużynę (jeśli w ogóle obejmie, bo Turcja zaoferowała mu posadę trenera reprezentacji). No chyba, że właściciele liczą na to, że w ten niekonwencjonalny sposób zintegrują West Ham na nowo. Cóż z tego, że przeciwko sobie…

A integracja bardzo by się temu klubowi przydała – i porównanie z Newcastle, niestety, narzuca się samo. Na papierze świetny skład, w rzeczywistości w dużej mierze wypalony. Nieustanne kłopoty ze zdrowiem najważniejszych piłkarzy. Zamieszanie na szczytach władzy. Nieoczekiwane (w ubiegłym sezonie do końca mieli szansę na europejskie puchary…) kłopoty na boisku. Trzeba walczyć o życie, a poza Scottem Parkerem mało kto z tej grupy zawodników dał wcześniej dowody, że potrafi.

Na szczęście jest właśnie Parker, a poza nim Behrami, obiecujący Mark Noble i jeszcze bardziej obiecujący Junior Stanislas (szkółka West Hamu to ewenement w Premiership: żadna inna nie produkuje tylu znakomitych wychowanków), no i rewelacyjny w pierwszej fazie sezonu Carlton Cole, o którym mówiono nawet, że Capello powinien zabrać go na mundial. Linię ataku udało się w styczniu wzmocnić sprowadzając Mido, Ilana i McCarthy’ego, w obronie jest Upson, w bramce Green. „Za dobrzy, żeby spaść”, chciałoby się powiedzieć. Ano właśnie.

PS Zdaje się, że zaczyna się jakaś olimpiada. Nie bardzo się na tym znam, ale w „Tygodniku” z czystym sumieniem mogę polecić rozmowę z prof. Teresą Kodelską-Łaszak, olimpijką z Oslo. Kiedyś to byli sportowcy.

27 komentarzy do “Armageddon w West Hamie

  1. ~taxi_rock

    Skoro podła nazwa Newcastle, to … ciekawa sprawa. Mówiło się po poprzednim sezonie, że podzielą los Leeds, natomiast Boro mieli szybko wrócić do PL. Tymczasem Sroki radzą sobie dzielnie [pomijam wczorajszy mecz], a Boro po fatalnym początku, trochę się ogarnęło i pewnie powalczy o baraże. Co do WHU. Szkoda mi ich, choć to lokalni rywale, to zawsze lubiłem ten klub. Mają piłkarzy, którzy mogliby [czy raczej powinni] spokojnie utrzymać klub. Diamanti, Cole, Green, Stanislas, Noble, Parker, czy Upson. Wyżej są ekipy ze znacznie słabszymi piłkarzami. Mam nadzieję, że im się uda jakoś to wszystko ogarnąć, a los Zoli chyba wydaje się przesądzony. Tylko nie wiem czy Hughes byłby dobrą opcją, bo on pewnie też się drogo ceni.

    Odpowiedz
    1. ~Bartek S.

      Najgorsze, że zapewne poleci Zola. Mam do niego straszny sentyment i chciałbym, żeby jednak został w WHU. Myślę jednak, że w tym roku Londyńczycy się uratują kosztem Boltonu i Wolves. Bo los Portsmouth zdaje się być – a szkoda- przesądzony.

      Odpowiedz
      1. Michał Okoński

        Portsmouth dziś w sądzie dostało tydzień czasu na udowodnienie, że nie jest niewypłacalne. Może w tym czasie zdarzy się cud. Na boisku wczoraj prezentowali się naprawdę dobrze… A co do Zoli, dziś w Sky Sports Sullivan zapewniał, że Włoch jest bezpieczny i przypominał, że w ciągu 17 lat w Birmiingham wyrzucił tylko dwóch menedżerów. Kolejny wiele mówiący cytat : „Zola powiedział swoje i ja to szanuję. Mam nadzieję, że to scementuje zespół i że menedżer poprowadzi go do fantastycznego występu. Jeśli dziś wygramy, wyjdzie na moje, jeśli przegramy – wyjdzie na niego”.

        Odpowiedz
        1. ~Bartek S.

          Prócz MU i Kogutów chyba żadnej drużynie nie kibicuję w tym sezonie równie mocno jak Portsmouth. Cudów bym się jednak nie spodziewał. Szkoda trochę Granta, bo dostał robotę niewdzięczną, a pokazał już nie raz, że jest naprawdę niezłym trenerem. A co do słów Sullivana, to chyba jednak wyjdzie na Zoli 🙂 Birmingham ostatnio złapało zadyszkę, więc pewnie teraz złapie znowu powietrza.

          Odpowiedz
  2. ~Studencik

    Panie Michale…jestem studentem AWFu gdzie i takie kardynalne błędy jaki popełniają dziennikarze sportowi aż mnie przerażają!Mianowicie chodzi mi o zdanie „PS Zdaje się, że zaczyna się jakaś olimpiada. „Panie redaktorze olimpiada się właśnie kończy, a zaczynają się igrzyska olimpijskie.Olimpiada jest okresem pomiędzy Igrzyskami;)Tylko tyle ode mnie.Poza tym gratuluje wspaniałego bloga.

    Odpowiedz
    1. ~mewstg.blox.pl

      Wydaje mi się, że slogan o szkółce WHU jest już dawno nieaktualny. Owszem, po boiskach EPL dalej biega masa wychowanków tego klubu, ale czy tamtejsza akademia dalej jest w stanie dostarczać świeży towar, jest już dyskusyjne. Kłopoty finansowe wbrew pozorom sprzyjają wychowankom więc możliwe, że wkrótce jakiś talent zajaśnieje, ale na razie raczej ciemno widzę.

      Odpowiedz
  3. ~Student87

    Naprawdę poszli jak „dzik w sosnę” z tymi wypowiedziami przed meczem.. A liczę że Młoty się utrzymią bo jakoś Premiership będzie troche bez tego klubu uboższa. Liczę że Zola poukłada wszystkie klocki i będzie ok. A przykład Dyera doskonale oddaje prawdę, iż po prostu zarobki piłkarzy przekraczają pomału normy rozsądku. Powinno być więcej kontraktów na zasadzie „grasz dostajesz więcej”. Na pewno kluby by zaoszczędziły masę kasy.

    Odpowiedz
  4. ~Andrzej Kotarski

    Spadek może być dramatem (Leeds), ale może być też pewnego rodzaju catharsis jak w przypadku Newcastle. West Ham ma bardzo dobrych graczy, wymienionych we wpisie i też uważam, że ta drużyna jest w strefie spadkowej przypadkiem. Jednakże nie same nazwiska grają, potrzeba dobrej otoczki wokół drużyny, a ta – jak widać – wygląda fatalnie.Jak patrzę w dolne rejony tabeli to zawsze żałuje, gdy lecą tak zasłużone drużyny jak Newcastle, czy WHU. Liga powinna mieć te drużyny, bo to one budują jej charakter na przestrzeni lat (nie jak np. Hull czy nawet Bolton)

    Odpowiedz
    1. ~Lasq

      Myślę, że na mówienie o catharsis Newcastle jeszcze trochę za wcześnie. Owszem, wydaje się, że nie podzielą losu Leeds ale nie należy zapominać, że jeszcze 2 sezony temu wymagania wobec tego klubu były znacznie wyższe. Jeśli awansują i się utrzymają to będzie można zacząć mówić o początku odrodzenia tego klubu. Bo awansować to jedno a nie spaśc to drugie.

      Odpowiedz
      1. ~Andrzej Kotarski

        O to jestem jakoś spokojny. W tamtym roku Newcastle zachorowało na śmiertelną chorobę – brak wiary we własne umiejętności. Kolejne niepowodzenia burzyły wszelkie zalążki dobrej atmosfery – a bez tego, nie ma przebacz, droga idzie po równej pochyłej.A jak często spotyka się sytuację moral boosta beniaminków, którzy wierzą we własne siły i robią cuda w wyższej klasie rozgrywek.

        Odpowiedz
  5. ~Tomas_h

    W wyścigu 2 koni jak na chwilę obecną mamy podział łupów – tu i tu po 1/1. Tyle że faul Naniego skomplikował mecz masakrycznie – jak można zarobić czerwień w środku pola, po stracie piłki ??? Nigdy tego nie zrozumiem, że nie można się po prostu powstrzymać od szaleńczego skoku na piłkę/kostkę. Ciężki wieczór – przeczuwałem i trafiłem …

    Odpowiedz
      1. ~Bartek S.

        Nie wiem, czy to nie jest ta pierwsza strona. Nie chodzi mi o to, że Nani jest brutalem, ale że bywa głupi. Nie ma w nim takiej mądrości, która wynika z odpowiedzialności za zespół. Ma to Rooney (bardzo dobry mecz mimo kapitalnej postawy obrońców), ma Valencia (bardzo, bardzo dobry wczoraj), a na pewno Fletch. Nani nie ma. Wczorajszy mecz diabłów pokazał ponownie, że chyba era Scholesa dobiega końca. Nie wiem, który to już słaby mecz Rudego w tym roku. Boli mnie patrzenie na jego ciągłe straty, nie nadążanie i ospałość. Dla mnie Scholes od zawsze jest wielkim piłkarzem. Ale dziś zostało mu tylko czytanie gry i precyzja podań. I chyba jest to zbyt mało na tak silną ligę i druzynę jak MU.

        Odpowiedz
        1. ~Junak

          Rooney też nie raz pokazywał,że bywa nieodpowiedzialnym bachorem wręcz-gdy ciska ze złości piłką rywalaalbo obok sędziego co się kończy kartką czy też gdy w nagłym ataku furii kopnie rywala jak Carvalho na MŚ-więc w sumie taki dopowiedzialny zawsze to nie jest trzeba powiedzieć aby być sprawiedliwym-jednak chyba ciągle dojrzewai i się uczy co jest plusem.

          Odpowiedz
          1. ~Bartek S.

            Pewnie, że i Wazza miał epizody. Ale już od dawna ich nie ma (a jest ledwie rok starszy od Naniego). Poza tym – on faulował z ambicji, a nie bezmyślności (choć i to mu się zdarzało), a kiedy Rooney gra, jego niepokorność i waleczność daje drużynie bez porównania więcej niż dość chimeryczna gra Naniego.

  6. ~Stefan

    To jest to o czym pisałem pod poprzednią notką – do końca sezonu już nie 13ście, a 12ście meczy i wszystko może się zdarzyć… W następnej kolejce też nie zdziwi mnie specjalnie jeśli ManUtd i CFC pogubią punkty…

    Odpowiedz
    1. ~m85

      Przecież to oczywiste, że każdy będzie gubić punkty. Jakie wnioski z tego? Mistrza dobędzie ten co straci ich mniej. Ale to przecież wiadomo od początku sezonu, więc w czym haczyk ? ;)Ja za to mówiłem, że Chelsea jest przereklamowana i po raz kolejny się utwierdziłem w tym przekonaniu.

      Odpowiedz
      1. ~Stefan

        To jest „oczywistwa oczywistość”;)Chodzi mi o to, że poprzednia notka była napisana w stylu „liczy się Chelsea i ManUtd, zapomnijcie o Arsenalu”. Tymczasem wygląda na to, że przy trudnym terminarzu Chelsea i ManUtd i łatwym Arsenalu nie należy go skreślać, tym bardziej, że ostatniego naprawdę trudnego przeciwnika właśnie pokonał.

        Odpowiedz
        1. ~m85

          Arsenal został skreślony, bo to co pokazali w spotkaniach z wielka dwójką nie zasługuje na to, żeby stawiać ich w innym świetle.Mają nie najtrudniejszy kalendarz, ale samych łatwych meczów nie mają. W Stoke już przegrali w pucharze, Tottenham i Birmingham to trudne wyjazdy, a mecz u siebie z City to łatwych też należeć nie będzie.

          Odpowiedz
          1. ~Stefan

            Wszystko się zgadza – mimo to to łatwiejszy terminarz niż Chelsea i Manchesteru. Birmingham mocno spuściło z tonu, więc to nie będzie problem. Tottenham to silna drużyna – mogą zaskoczyć. City natomiast raczej też rewelacji nie gra – szczególnie na wyjazdach. Po prostu za zwycięstwo są 3 punkty, za remis 1 a za porażkę 0 – niezależnie od klasy przeciwnika, a tych Arsenal ma mniej klasowych niż czołowa dwójka, dlatego mogą jeszcze moim zdaniem sprawić niespodziankę

          2. ~popo

            Ja w ogóle nie rozumiem takiego skreślania po 2 nieudanych meczach. W pierwszej rundzie Arsenal przegrał zarówno z Chelsea, jak i z MU, a nie przeszkodziło im to być zaledwie 1 punkt za liderem na półmetku rozgrywek. Wszystko wciąż jest możliwe. Pozdrawiam

  7. ~Tomas_h

    Następna kolejka dopiero 20tego ??? No skandal 🙂 A co ciekawe, Everton znowu u siebie będzie podejmował drugiego konia. Ciekawe, jak się mecz ułoży, bo Chelsea tym razem z Wilkami – wątpię żeby były problemy. Ale AŻ TYLE czekać ??? Dobrze że chociaż LM po drodze …..

    Odpowiedz
    1. ~Bartek S.

      Proponuję zrobić pikietę przed angielską ambasadą 🙂 Bo 9 dni przerwy w rozgrywkach jest gwałtem na prawach człowieka. Dobrze, że wczoraj Everton wygrał. Może będzie na tyle zadowolony z siebie, że nie spręży się na MU. 🙂

      Odpowiedz
  8. ~Junak

    Przyznam że imponuje mi bardzo Diamanti z West Ham-dobry piłkarsko,strzela bramki i waaaaaaaaaaalczy!!!!!! za 3 na całym boisku-naprawdę niczym Rooneya,Teveza bym widział,a nie słyszałem wcześniej o nim heh.

    Odpowiedz

Skomentuj ~Bartek S. Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *