Figury woskowe

Ktoś nazwał wczorajszą (i wtorkową) kolejkę najważniejszą kolejką Premiership rozgrywaną w środku tygodnia. Trudno się dziwić: los sprawił, że grała trzecia drużyna z czwartą, a dwa ścigające się konie natrafiły na przeciwników, którzy w każdym z poprzednich sezonów potrafili nieźle namieszać. A jeszcze spotkanie West Hamu z Birmingham, ciekawe nie tylko ze względu na burzę nad Upton Park, ale i konfrontację starego z nowym klubem panów Sullivana i Golda. I jeszcze Tottenham, przewidywalnie nieprzewidywalny…

Kolejka była ważna w tym sensie, że nie przyniosła żadnych definitywnych rozstrzygnięć: jeśli wskazywała na jakieś zjawiska trwające dłużej niż 90 minut, to na odrodzenie Evertonu (do pierwszego składu tej drużyny wreszcie wrócił Arteta) i zadyszkę Tottenhamu. W wykonaniu Londyńczyków był to najsłabszy mecz od dawna. Niby mieli piłkę, niby dostawali się z nią przed pole karne Wolverhampton, ale co zrobić dalej, nie mieli pomysłu: owszem, dwa razy udało się rozegrać ją z klepki i wyrobić pozycję strzelecką Krajnczarowi, ale poza tym – jak powiedział po meczu Harry Redknapp – zabrakło magii. Kiedy pod koniec sierpnia kontuzję odniósł Luka Modrić wydawało się, że to jego nieobecność skomplikuje szanse Tottenhamu na awans do pierwszej czwórki; dziś wygląda na to, że szanse te pogrzebała kontuzja Aarona Lennona. Bez jego przyspieszenia, dośrodkowań i strzałów (patrz: statystyki), zespół któryś już mecz z rzędu bije głową w mur albo raczej: próbuje trafić piłką w głowę Petera Croucha (wczoraj przez ponad godzinę brakowało i tego: zamiast Croucha grał Gudjohnsen, ale jego występ przyzywał raczej na pamięć ostatnie tygodnie pobytu Robbiego Keane’a na White Hart Lane).

Są jednak kwestie ciekawsze niż tradycyjne udręki kibica Tottenhamu. Pierwsza dotyczy wspomnianego wyścigu dwóch koni, a w jego ramach – dwóch kwestii personalnych. W meczu Manchesteru United Nani roztrwonił wiele kapitału, pracowicie zebranego podczas niedawnych meczów z Arsenalem i Manchesterem City. Jego faul był jak z podręcznika „Czego nie wolno robić na boisku”, i to z jednego z pierwszych rozdziałów – Portugalczyk dowiódł więc, że wypowiedzi Alexa Fergusona na temat jego dojrzałości były przedwczesne. Przyznam, że mam kłopot z recenzowaniem skrzydłowych Manchesteru: taki Valencia np. rozczarowuje bodaj równie często jak Nani, ale jego wczorajsze wejście na boisko okazało się bardzo dobrym posunięciem. Manchester po czerwonej kartce przeszedł na ustawienie 4-4-1, a że Rooney jak zwykle biegał jak za dwóch, wyglądało wręcz na to, że to piłkarze Fergusona grają w przewadze. A może jest tak, że utrata jednego zawodnika w dzisiejszej piłce wcale nie jest tak wielkim problemem, jak mogłoby się wydawać? Nie rozwijam tej kwestii, odsyłając do bloga Jonathana Wilsona – statystyki, które podaje, są bardzo pouczające.

Druga kwestia personalna dotyczy oczywiście Johna Terry’ego. Znajdujący się z własnej winy pod niewiarygodną presją kapitan Chelsea tym razem popełnił dwa poważne błędy. Za utratę pierwszej bramki go nie obciążam, chociaż to on usiłował dogonić Sahę w polu karnym (gorzej zachował się teoretycznie asekurujący pierwszy słupek Lampard), ale później dwukrotnie źle oceniał tor lotu piłki, wyskakiwał do główki, a potem bezradnie patrzył, jak ta go omija i ląduje na nodze Francuza – Petr Czech obronił tylko raz.

Najlepszym meczem, jaki obejrzałem w ciągu wczorajszego wieczora i dzisiejszej nocy było spotkanie AV-MU, ale drugie 45 minut pojedynku Arsenal-Liverpool mogło z nim rywalizować. Zabawne, że gol, który rozstrzygnął o wyniku „play-off o trzecie miejsce”, padł w tak niewengerowym stylu: zamiast długiego rozgrywania piłki po obwodzie i próby prostopadłego zagrania – piłka do boku, dośrodkowanie i główka… Jako dinozaur pamiętam Kanonierów prowadzonych przez George’a Grahama i te ich niezliczone zwycięstwa 1:0 – akcja zakończona golem Diaby’ego przypominała tamten Arsenal, podobnie zresztą jak wślizg Gallasa podczas szarży Ngoga przypominał interwencje Davida O’Leary’ego. Inna sprawa, że Liverpool – inaczej niż Chelsea czy MU – zostawił piłkarzom Arsenalu zaskakująco dużo miejsca. Dzisiaj na Anfield Road zaprezentowano figurę woskową Stevena Gerrarda, gdybym był złośliwy, powiedziałbym, że w co najmniej kilku momentach drugiej połowy wyglądało na to, że Kanonierzy mają naprzeciw siebie kilka figur woskowych. Gdyby jeszcze Rosicky po bajecznym podaniu Arszawina lepiej przyjął piłkę…

37 komentarzy do “Figury woskowe

  1. ~Junak

    OOO,nowy wpis-skoro tak to raz jeszcze wkleje swoje krótkie spostrzeżenie które przed chwilą zarzuciłem pod wpisem poprzednim :):Przyznam że imponuje mi bardzo Diamanti z West Ham-dobry piłkarsko,strzela bramki i waaaaaaaaaaalczy!!!!!! za 3 na całym boisku-naprawdę niczym Rooneya,Teveza bym widział,a nie słyszałem wcześniej o nim heh.Dziękuję 😉

    Odpowiedz
    1. ~Mosku

      Oj, tak. Diamanti wyróżnia się w tej drużynie (gdzie wyróżnia się przynajmniej kilku facetów). Nie bez przyczyny jeszcze miesiąc temu Milan zainteresowany był jego pozyskaniem.

      Odpowiedz
  2. ~alasz

    Wszytko fajnie, ale valencia zawodzi? Moim zdaniemprzerasta oczekiwania. Statystyki ma bardzo dobre, a w niedawnym wywiadzie sam mówił ze jest zaskoczony tak duza iloscia wystepów. Ma 7 bramek i jest 4!! pod wzgledem ilosci minut spedzonych minut na boisku. Zgodze sie ze ostatnio grał rzadziej, ale to był efekt formy naniego. Naprawde jestm wielce zdziwiony tym stwierdzeniem, bo ja spodziewłm sie po nim mniej.

    Odpowiedz
    1. ~Bartek S.

      Valencia imponuje mi tym, że przy swojej dynamice, szybkości i fantazji jest tak silny. W przeciwieństwie do Naniego on potrafi się zastawić, „pociągnąć z bara” takiego obrońcę jak Young i to przeżyć 🙂 Martwi jedynie Scholes. W każdym innym ustawieniu niż omawiane już przez nas 4-5-1 Rudy się nie sprawdza. Wczoraj przez 45 minut widziałem go dwa razy, przy czym raz – dzięki typowej dla tegorocznych występów stracie (podanie w nogi przeciwnika). Pan Michał nie pisał o Vieirze, a to też ciekawy występ. Po ostatnim meczu MC upewniłem się, że raczej nie zrobi on furory w Anglii.Wiem, że miał niesamowitą asystę, ale poza tym nie pokazał zupełnie nic – był wolny, niedokładny, chaotyczny. Zabawne, że w meczu MC i Boltonu przez większą część meczu najsłabsi byli Adebayor i Vieira, czyli bohaterowie najefektowniejszej akcji kolejki. No i przyćmili dobry mecz De Jonga (gdybym był menedżerem, chciałbym tego zawodnika u siebie), dobrego Adama Johnsona, Teveza (może wiecie – czy Carlos ma w kontrakcie premie za przebiegnięte kilometry?) i błąd sędziego, który nie podyktował karnego po faulu Toure. Ciekaw jestem, jak Wam się podobał Vieira.

      Odpowiedz
      1. ~Bob Dylan

        Kiedy wedlug pana Valencia rozczarowal? Nie przypominam sobie zadnego meczu gdzie Ekwadorczyk gral slabo. Nawet gdy cala druzyna w meczu z Leeds grala bardzo slabo, a Antonio gral ostatnie 25min i wg mnie jak i wg Fergusona byl najlepszym graczem z druzyny . Wedlug kibicow United zostal uznany za najlepszego gracza grudnia. Valencia daje bardzo duzo United prawie tyle co Rooney i Evra, wiec nie wiem czemu pan twierdzi, ze rozczarowuje.

        Odpowiedz
    2. ~taxi_rock

      Też się nie zgodzę z tym, ze Valencia zawodzi. Nie tak dawno [jakiś miesiąc temu] był na pierwszym miejscu jeśli chodzi o ilość stwarzanych okazji strzeleckich. Skoro już piszę, to wiadomość z ostatniej chwili – Ashley Cole nie zagra przez 3 miesiące. W Arsenalu też nieciekawie – urazy Nasriego, Arshavina i Songa – ten drugi ścięgno uda, a Song więzadło. Nie wiadomo jak długo będą pauzować, ale na pewno tydzień – dwa.

      Odpowiedz
      1. Michał Okoński

        Mam, zdaje się, skłonność do wyprowadzania z równowagi kibiców MU swoimi ocenami, bo najpierw skrytykowałem Berbatowa, a teraz – Valencię… To są oczywiście kwestie trudno weryfikowalne, opierające się na prostej konstatacji „spodziewałem się więcej” (zwłaszcza mając w pamięci niemałe pieniądze, jakie za niego zapłacono). Spodziewałem się więcej celnych strzałów z dystansu i rajdów zakończonych celnym dośrodkowaniem. Owszem, Valencia strzela bramki, ale przyjrzyjmy się okolicznościom, w jakich padają. Mecz z Wigan: 75 minuta, gol na 5:0. Wolves: 66 min, na 3:0, WHU 71 min., na 0:3, Everton 76 min., na 3:0… Za każdym razem wynik jest już przesądzony, krycie nie jest tak ścisłe: mające mnóstwo miejsca na boisku Czerwone Diabły dobijają rywala. Tylko z CSKA Valencia zdobywa gola decydującego o zwycięstwie (w 86 minucie na 0:1), a w meczu z Boltonem trafia jeszcze w pierwszej połowie, na 2:0… Przeanalizujcie też mecze z arcytrudnymi rywalami, wyrównane i zacięte: kto przesądza o ich losach, czyja postawa decyduje, czyje podanie lub gol? Moim zdaniem w pierwszym rzędzie Rooneya, Giggsa, Fletchera, Carricka, rzadziej Evry, Owena czy Berbatowa itd.Nie twierdzę, że Valencia to nieudany zakup… Po prostu oczekiwałem więcej.

        Odpowiedz
        1. ~taxi_rock

          Chyba o mnie Pan nie pisał (z tymi kibicami United) a fee :Dale skoro kibic Arsenalu już „broni” piłkarza United, to coś w nim musi być. Jasne, że nie jest piłkarzem na miarę Rooney’a, doświadczenia Giggsa, czy podania na nos jak Carrick, ale raczej nie zawodzi. Oczywiście można mu zarzucić, że nie jest zbyt efektowny – jeden zwód i wypuszczenie sobie piłki po czym idzie centra, ale jednak jest to skuteczne. Okazji wypracowuje sporo i przez długie miesiące w tym sezonie spisywał się znacznie lepiej niż Nani, choć do klubu dopiero co przyszedł.

          Odpowiedz
  3. ~Michał Zachodny

    Ja bym powiedział, że bardziej niż Chelsea nie wykorzystała szansy na odskoczenie Manchesterowi, to właśnie United zmarnowali momenty by Londyńczyków wyprzedzić. Aston Villa mnie zaskoczyła – w pierwszej połowie, do czerwonej kartki Naniego, fajną grą skrzydłami, inną od tej 'teorii Wengera’, a gdy tylko Portugalczyk z boiska zszedł… brakiem jakiejkolwiek pomysłowości. Drużyna O’Neilla zagrała beznadziejnie słabo przeciwko 10 rywalom, a zwłaszcza Downing, Young i Agbonlahor pokazywali jakby swój brak zainteresowania… Na miejscu trenera z wyniku byłbym zadowolony, z gry nie. Po meczu Chelsea… wszyscy spodziewali się, że w końcu Terry’ego dopadnie ta afera na boisku i mogą sobie pogratulować. Wczoraj Luis Saha robił z kapitanem the Blues to, co Drogba wyczyniał kiedyś z Senderosem, niestety. A Chelsea oprócz trzech punktów, kapitana, straciła też Ashley Colea (gracz sezonu, nie licząc Rooneya;), który będzie pauzował aż trzy miesiące. Dopiero 28 lutego wraca Essien. Swoją drogą… ciekawe czy sir Alex Ferguson zastanawia się po co sprzedawał Sahę, a kupował za 30 milionów Berbatowa? W tym sezonie Bułgar to cień piłkarza z WHL, a Francuz co tydzień potwierdza swoją klasę. Co do Arsenalu i Liverpoolu. Pomysł zespołu Beniteza na ten mecz opierał się tylko i wyłącznie na walce i… nurkach piłkarzy w pobliżu pola karnego Arsenalu. Aż przykro o tym mówić, ale po raz kolejny królował w tej sztuce kapitan drużyny z Anfield, chyba trzykrotnie w ostatnim kwadransie popisując się udanymi symulkami. A Arsenal? Bendtner rozegrał słaby, jeśli nie bardzo słaby mecz. Przeglądałem anglojęzyczne blogi kibiców Arsenalu i spotkałem się z opinią, że Wenger wcale nie musi wydawać 20 milionów na napastnika, bo taki Kevin Davies pewnie kosztowałby około miliona, a robiłby dokładnie to co od klasycznego 'target-man’ wszyscy w Londynie by oczekiwali. Fajna bramka dla Wolverhampton, przypomina mi te gole, które oglądałem jako dziecko na jakichś kasetach VHS z najlepszymi momentami ligi angielskiej z lat 70′, 80’… tak mi się skojarzyło;)Dobry mecz Diamantiego, ale na uwagę zasługuje też dobra gra Carltona Colea, który powrócił po kontuzji do dobrej formy. Znów imponował grą tyłem do bramki. Kolejny taki, którym Arsene Wenger by w ataku nie pogardził…

    Odpowiedz
    1. ~Bartek S.

      Już nie przesadzajmy z tym Sahą. Francuz wcale aż tak nie zachwyca co tydzień. Z Liverpoolem był tak beznadziejny, że patrzyło się na niego z przykrością. Choć nie powiem, gdyby był na OT, mógłby się czasem przydać. Cóż – sir Alex pewnie wie, co robi. Na tę pozycję ma zawodników lepszych, a wcale nie jestem pewien, czy Saha miałby dziś sens przy Rooneyu i ustawieniu 4-4-2. Wtedy Berba jednak ma wyjątkową wartość – daje drużynie spokój. A przy słabszych meczach Scholesa i różnych Giggsa (miesiąc będzie poza grą) tych spokojnych zawodników brakuje. Takich, którzy przetrzymają piłkę, uspokoją i precyzyjnie podadzą bez wariackiego biegania.

      Odpowiedz
    2. ~Redman

      @Michał ZachodnyJako fan Czerwonych Diabłów czuję się upoważniony by, że tak to ujmę, reprezentować sir Aleksa Fergusona. Zadałeś pytanie czy zastanawia się on po co sprzedawał Sahę i kupował Berbatova. Odpowiedź jest bardzo prosta-Saha w United nie grał więcej niż grał. Jestem wielkim zwolennikiem talentu Francuza i uważam ,że idealnie pasował do stylu gry United zarówno w EPL jak i LM ale niestety kontuzje uniemożliwiły mu dalszą karierę na Old Trafford. Mógł się odbudować w mniejszym klubie, takim jak Everton gdyż tam dostał na to więcej czasu. W Manchesterze był pod ciągłą presją, powracał za szybko czy może trenował za ostro. Nie wiem…Wiem, że wszyscy fani United narzekali na „szklanego” Sahę. Życzę mu jak najlepiej i mam nadzieję, że będzie strzelał ale nie przeciwko MU (już za tydzień ciężki mecz na Goodison Park)Nie rozumiem też Twojej sugestii, iż większe powody do zadowolenia niż sAF ma Carlo Ancelotti. Otóż The Blues z teoretycznie łatwiejszym przeciwnikiem i to grając 11 na 11 przegrali i czują już wyraźny oddech United na swoich plecach. Po ostatnim gwizdku na Villa Park byłem przekonany, że wynik od gola Maloudy nie zmienił się. Załamany zadzwoniłem do kolegi, który uświadomił mnie, że Saha wyrównał a potem podwyższył na 2-1 i Chelsea przegrała. To radykalnie zmieniło ocenę tego 1 pkt ugranego w tym sezonie z Aston Villą. Teraz jeszcze mocniej wierzę w końcowy sukces United i 4 tytuł z rzędu (po dramatycznej walce do samego końca). Pozdrawiam!

      Odpowiedz
      1. ~Michał Zachodny

        Nigdzie nie napisałem, że Ancelotti ma po meczu z Evertonem powody do zadowolenia – to by dopiero była herezja! Po prostu uważam, że Chelsea ma prawo cieszyć się, że przy słabej grze utrzymała lidera, a MU może być wściekły, że szansy na prześcignięcie the Blues nie wykorzystał, nawet pamiętając o grze w osłabieniu. Tylko tyle napisałem i tylko o to mi chodziło:)Luisa Saha bronię – 15 bramek w sezonie, w klubie słabszym, słabo sobie radzącym na początku sezonu to wynik świetny, w porównaniu do oczekiwań wobec Berbatowa, których Bułgar na OT nie realizuje – tylko osiem bramek, a przecież na brak szans gry, okazji do zdobycia bramek narzekać nie ma prawa.

        Odpowiedz
        1. ~Redman

          Pamiętajmy, że Berbatov miał kontuzję, z którą boryka się do teraz. Nie chcę Bułgara bronić za wszelką cenę ale jest to jakieś usprawiedliwienie. To, że kosztował aż 30 milionów to nie jego wina. Ceny są już tak zwariowane, że bramkarz Akinfiejew jest wyceniany na 25 mln euro.Poza tym drugim najlepszym strzelcem United jest Own Goal (znany również jako Zenon Samobój) -w tym sezonie wyjątkowo mało do powiedzenia w kwestii bramek mają wszyscy oprócz Rooneya (no może jeszcze Owen ma dość przyzwoity bilans)Nikt (a przynajmniej niewielu) z fanów United nie zakładał, że jest jakaś szansa na zmniejszenie dystansu do Chelsea. Zwłaszcza po ostatnich derbach Liverpoolu, w których Everton zagrał bardzo słabo.Większość z nas uważał więc że zachowanie status quo to plan maximum. Dlatego uważam ,że to United (obok Arsenalu) jest największym beneficjentem wczorajszych rezultatów. Oczywiście mógł być już lider ale mogły też być 4 (a nawet 5) punkty straty…

          Odpowiedz
        2. ~Bartek S.

          Chyba jednak statystyki Berby nie są złe – osiem goli, prawie tyle samo asyst. A tak wiele szans nie dostawał – w całym tym sezonie tylko w 14 meczach grał więcej niż 60 minut (pozostałe mecze to krótkie wejścia z ławki). Przy 14 prawie pełnych meczach tych osiem goli i -bodajże- 7 asyst nie jest złym wynikiem. Że mogłoby być lepiej – pewnie że by mogło. Ale jestem też pewien, że Saha w MU nie zarobiłby więcej – głównie przez nie mieszczenie się w koncepcji SAF-a oraz inny styl gry.

          Odpowiedz
          1. ~Roger_Kint

            „Chyba jednak statystyki Berby nie są złe – osiem goli, prawie tyle samo asyst.”Ale i tak jest dopiero trzecim strzelcem MU – o dwie bramki wyprzedza go niejaki Own Goal.

          2. ~Bartek S.

            No tak, Zygmunt Samobój – jak mawiają panowie z C+- rozgrywa sezon życia 🙂 Inna rzecz, że w Anglii samobóje też nie strzelają się same – trzeba im pomóc. Tak jak pomógł niedawno Nani prowokując do błędu słabego Almunię i Giggs, który w ostatnim meczu huknął z powietrza na tyle mocno, że piłka po prostu szukała ofiary (lub bohatera), która wbije ją do bramki. Trafiło na ofiarę, ale równie dobrze piłkę mógł wbić stojący na miejscu Scholes.

          3. Michał Okoński

            Dla mnie ta statystyka świadczy o sile Manchesteru: wyobraźcie sobie, pod jaką presją grają przeciwnicy, jak są zestresowani i jak naciskają ich piłkarze MU, skoro popełniają tyle błędów.Nie dotyczy to zresztą tylko ich: jeśli dobrze policzyłem, Owngoal zdobył w tym sezonie sześć bramek dla Chelsea.

        3. ~m85

          Saha to świetny napastnik i Ferguson na pewno wiedział jakiego zawodnika wypuszcza. Ja zawsze mówiłem, że Loui to idealny napastnik – szybki, silny, śiwetnie grający głową, potrafiący strzelić z jednej i z drugiej nogi. Wielu kibiców United lepiej wspomina sezon 06/07, kiedy to świetny duet napastników tworzyli Roo-Saha niż kolejne rozgrywki, w których przecież sukcesy były większe. Francuz jednak już w połowie tamtego sezonu zaczął zmagać się z kontuzją i końca kłopotów nie było widać. Później dochodziło nawet do sytuacji, żeLoui był zapewnień lekarzy był zdrowy, ale na boisku nie chciał/nie mógł wybiec – najpewniej Loui już stracił pewność siebie i popadł w poważny dołek psychiczny. Zmiana otoczenia dała mu pozytywnego kopniaka, szansę na nowy start.Ja nie żałuję, że Loui odszedł (podobnie jak dużo mniej lubiany przeze mnie Tevez), bo jestem pewien, że u nas by się nie odbudował. Żałuję tego, że jest to tak kruchy zawodnik, bo potencjał ma/miał nie mniejszy niż Drogba.A z Berbą to zupełnie ciekawa sprawa jest. W gruncie rzeczy każdy wiedział, że Fergie za Bułgara przepłacił – takie realia. Ale czy to uprawnia do ciągłej krytyki Berby? Przecież nie gra gorzej od chwalonego Anelki, już nie mówiąc o Arshavinie. To dopiero jest ciekawostka – jak gra świetnie(niezbyt często) to wszyscy wnoszą go pod niebiosa, jak przechodzi obok meczu to jest cicho. Zupełnie odwrotnie niż w przypadku Dimitara. Nie zapominajmy również przytaczając osiągnęcia snajparskie na jakiej pozycji gra Berbatov i jak często siada na ławie.ps z Tym Colem nie przesadzać proszę 😛

          Odpowiedz
          1. Michał Okoński

            Pamiętam, jak naśmiewano się z Fergusona, że ma „napastnika ze szkła”. Problem z Sahą został już nazwany w jednym z wcześniejszych komentarzy: więcej nie grał niż grał. Podobny kłopot ma zresztą w Evertonie: tu również po świetnym występie łapie uraz, jakiś czas nie gra, potem mozolnie odbudowuje formę i znów łapie uraz. Wczoraj grał znakomicie – nie tylko groźnie strzelał, ale przyjmował i utrzymywał piłkę, uruchamiał kolegów, ganiał między obrońcami. No i strzelił swojego setnego gola w angielskim futbolu…

          2. ~Michał Zachodny

            Skoro argument o kontuzjach Berbatowa ma go obronić to czemu jest on używany przeciwko mającemu problemy zdrowotne Saha? Naprawdę, nie chcę znów wsadzać kija w mrowisko (tak jak już to raz było przy sprawie Bułgara na tym blogu), ale po prostu mnie to zastanowiło. Jak dla mnie to jasne, ma on wybitną technikę, potrafi i uderzyć z dystansu, i znaleźć się w polu karnym oraz zdobyć bramkę niekonwencjonalnym zagraniem. Jednak MU w tym momencie potrzebuje napastnika zupełnie innego, zwłaszcza, że coraz lepiej grają skrzydłowi, Valencia, Park, Giggs, Nani… a Berbatow i pojedynki główkowe? Ostatnio nie widziałem by do takowych raczył skakać:) Stąd też wniosek, że w wyścigu mistrzowskim bardziej United pomógłby Saha niż Berbatow – kontrowersyjny, ale cóż…czasem trzeba;)

  4. ~michalj

    Ach, co to była za kolejka! Żeby tak sparować zespoły z górnej połowy w ciągu jendnej kolejki, co tu oglądać? Wstydź się przeklęty „komputerze”!Jeśli chodzi o kwestie personalne, to śmiem twierdzić, że bardziej niż wymienionych przez Pana zawodników, obu koniom brakować będzie Giggsa i Cole’a. Zobaczymy jak rozstrzygną się następne mecze bez tych dwóch zawdoników. MU bez Giggsa już sobie jakoś radził, ale Chelsea bez Cole’a? Off topic, dołączam się to lobby anty-Cole-na-gracza-roku’owego.Panie Michale, lubi Pan wkładać kij w czerwone mrowisko. Valencia rozczarowuje równie jak Nani? Gracz za naprawdę małe pieniądze (za 15 mln to latem kupowało się towar z lumpexu) z zespołu ze środka tabeli, wkoponowuje się idealnie w zespół, mając świetne statystyki i będąc dla Fergusona first-choice-man obok VdS, Evry i Rooneya. Dodatkowo zawsze dostając bardzo dużo punktów w ocenach Sky Sports. Idealnie wyglądał MU w meczu z Portsmouth, kiedy na skrzydłach grali Nani i Valencia. Argumentowanie, że jego bramki to bramki drugiej klasy nie ma według mnie sensu. Po pierwsze, skoro tak się rozluźniają szyki obronne przy stanie 2:0, to czemu Giggs, Fletcher, Carrick i inni pomocnicy mają gorsze statystyki niż Valencia? Na boisku pełnią podobną rolę, więc oni też powinni strzelać tyle bramek. Każdy z nich zajmuje w statystyce bramek miejsce za Ekwadorczykiem. Poza tym, kto wie jak potoczyłaby się dalsza droga MU, gyby nie bramka z CSKA, kto wie, czy na koniec sezonu, kiedy dwa konie w ostatniej kolejce zrównają się punktami, czy to nie bramka Valencii z Wigan zdecyduje o mistrzostwie (na tą chwilę jest to bardzo prawdopodobne). Nie będę się wypowiadał za dużo o Chelsea, gdyż mecz widziałem tylko w MOTD, powiem tylko, że szkoda by było, gdyby tytuł przepadł Chelsea TYLKO przez problemy personalne Terry’ego. Mam małą nadzieję, że jednak wyścig będzie trwał do samego końca.

    Odpowiedz
    1. Michał Okoński

      Zgoda co do Giggsa i Cole’a – powyższy tekst publikowałem na kilkadziesiąt minut przed wiadomościami o ich kontuzjach. W kwestii lewej obrony Chelsea, odwiedzają to forum lepsi specjaliści, ale mnie się wydaje, że i Żirkow, i Ivanović to mocne kandydatury.Niezgoda natomiast co do zdania „za 15 mln to latem kupowało się towar z lumpexu” – taki Krajnczar kosztował Tottenham dziesięć razy mniej, a bodaj czy nie prezentuje się lepiej do Valencii. Polemizowałbym też, czy Valencia to first-choice-man. Mecz z Portsmouth przypominał bardziej sparring.Tak się tylko zastanawiam: czy Ferguson nie lubi ostatnio ustawienia 4-4-2, bo jest rozczarowany Berbatowem, czy ze względu na kłopot ze skrzydłowymi?

      Odpowiedz
      1. ~michalj

        Panie Michale, przepraszam z góry za postawę krowy na granicy, ale ja na pewno nie dam się przekonać. Możemy to ciągnąć w nieskończoność, ale tak jak Berbatova sam czasem krytykuję, tak Valencii skrzywdzić nie dam. „Krajnczar kosztował Tottenham dziesięć razy mniej, a bodaj czy nie prezentuje się lepiej do Valencii” Tego nie jesteśmy w stanie ocenić. Każdy z 'naszych’ zespołów preferuje ciut inny styl gry, nie wiadomo jak Krajnczar prezentowałby się w United, ale intuicja podpowiada mi, że raczej by się nie odnalazł. Tak samo jak inni gracze tego pokroju. Manchester to nie tylko klub – to pewna filozofia gry. Skauci (w tym sam Ferguson) nie szukają po prostu graczy, którzy prezentują najlepszy wskaźnik jakość/cena. Gracz musi pasować do filozofii. Żeby wymienić tylko kilka punktów – musi być wytrzymały fizycznie, atletycznie zbudowany, pasować jednocześnie do stylu 442 i 451, prezentować pełne oddanie dla drużyny, umiejętność radzenia sobie z presją występowania w dużym klubie itd. (dziwne, ale pisząc to uświadamiam sobie, że zupełnie nie pasuje mi do tego stylu Berbatov). „Polemizowałbym też, czy Valencia to first-choice-man.”Statystyka występów od pierwszej minuty: Evra 32, Rooney 31, Carrick 25, Fletcher 25, Valencia 24. Statystyka występów ogólnie: Evra 34, Valencia 34, Carrick 33 itd. Tu rzeczywiście można polemizować, chociaż ja uważam, że co jak co ale gra Valencia dużo.”Tak się tylko zastanawiam: czy Ferguson nie lubi ostatnio ustawienia 4-4-2, bo jest rozczarowany Berbatowem, czy ze względu na kłopot ze skrzydłowymi?”Na pewno nie drugie. W tym ustawieniu skrzydłowi są. Tak naprawdę jest to trochę ukryte 433, gdzie skrzydłowi grają bliżej napastnika ze słabszymi rywalami (Portsmouth), a bliżej obrony z silniejszymi (Arsenal).

        Odpowiedz
        1. Michał Okoński

          Analiza gry Valencii, dokonana przez dziennikarza Independenta po meczu z CSKA:http://www.independent.co.uk/sport/football/european/stranger-supplies-ronaldo-moment-1806963.htmlWycofuję się ze sporu o „first choice”; z pewnością jak jest zdrowy mieści się w kadrze meczowej i nawet jeśli nie wychodzi w pierwszym składzie, to często dostaje szansę w drugiej połowie. Ale zostaję przy swoim: że oczekiwałem więcej. A może po prostu oczekiwałem więcej od całego Manchesteru, który w pierwszej połowie sezonu wyraźnie nie mógł się rozpędzić? Z tym przecież nie będziecie polemizować…

          Odpowiedz
          1. ~m85

            Panie Michale, czego więcej można było oczekiwać od drużyny borykającej się z fatalną plagą kontuzji ? Jak dla mnie drużyna Fergusona zrobiła świetną robotę, bo nie stracili dystansu do Chelsea i nadal są w grze. Duża w tym zasługa również Valencii, który był przez pierwszą część sezonu najlepszym zawodnikiem United obok Fletchera, Rooney’a i Evry.

          2. ~michalj

            Gra United rzeczywiście była poniżej oczekiwań, po części spowodowana kontuzjami jak przypomina po raz n-ty m85, po części docieraniem się do systemu gry bez Ronaldo. Ale akurat w tym okresie Valencia błyszczał najbardziej – graczem miesiąca wybrany przez kibiców został w listopadzie i grudniu.

      2. ~alasz

        Valenica jest fisrt-choice-man. Gosc jest 4 rankingu minut na boisku w UNITED w tym sezonie.1. Patrice Evra 28972. Wayne Rooney 26803. Michael Carrick 23384. Antonio Valencia 23145. Darren Fletcher 2224Z całym szacunkiem, ale pisze pan o bramkach, chłopak ma 7, dosc duzo zwazzywszy ze w wigan przez 3 lata uzbierał taki sam wynik. Czego sie pan spodziewał? Bo chyba nie tego ze to baedzie ronaldo…Moja oczekiwania valenica przerósł, i to zdecydowanie, myslałem ze to zbyt ogranicozny zawodnik na taki klub jak MU.

        Odpowiedz
  5. ~Jaskier

    Nie lekceważyłbym tak całkiem Arsenalu. Proszę spojrzeć na terminarz. Gunnersi mają teraz serię – wiem, wiem, tylko teoretycznie – łatwiejszych spotkań. Sunderland, Stoke, Burnley, Hull… Do końca sezonu Chelsea gra jeszcze z United, City, Villą, Tottenhamem i Liverpoolem. United – z Evertonem, Liverpoolem, Chelsea, City, Tottenhamem. Może być jeszcze ciekawie… Uważam, że opinie Szanownego Autora wpisów nt. szans Arsenalu są nieadekwatne do wciąż nierozstrzygniętej sytuacji walki o tytuł, a nie jakieś „play-offy o trzecie miejsce”. W jednym z poprzednich wpisów pojawił się nawet taki kwiatek: „Ta kwestia (szans Arsenalu na tytuł – przyp. KJ) została, moim zdaniem, rozstrzygnięta przed tygodniem, o ile nie pod koniec listopada, podczas derbów na Emirates”. Fakt, po listopadowej klęsce Arsenal tracił 11 punktów do Chelsea, ale potem – czyżby Autor to przeoczył?- nawet Chelsea prześcignął. Owszem, na krótko. Teraz zostało punktów 6. Zabawa zaczyna się na nowo (oczywiście, dla fanów Kanonierów). PozdrawiamPS Ashley Cole wykluczony z gry na 3 miesiące.

    Odpowiedz
    1. Michał Okoński

      Wiem, wiem… Zaryzykowałem sporo, ale na razie wciąż mi się wydaje, że wyjdzie na moje. Chelsea i MU pokazały, jak grać z Arsenalem, jak wytrącić mu broń z ręki (nawet Tottenhamowi na Emirates udawało się przez ponad 40 minut – kibice Arsenalu z pewnością pamiętają…). W tym sensie zdziwiło mnie, że Liverpool wczoraj odpuścił pressing, że pozwolił piłkarzom Wengera rozpędzić się, że zostawiał im tyle wolnego miejsca. Niejedną z drużyn „teoretycznie słabszych”, jak to zostało powiedziane, stać na taką grę i uprzykrzenie życia Kanonierom. A jak sobie przypomnę mecze ze Stoke…

      Odpowiedz
      1. ~Jaskier

        Wydaje mi się, że opinie o „przewidywalności” taktyki Arsenalu i przepisu na to, jak z nimi zagrać, by na pewno wygrać, to nie jest przekonywający argument. Trzeba jeszcze to wcielić w życie. Posłużę się przykładem United. Wszystkie kluby wiedzą, że kluczem jest powstrzymanie Rooneya. Jak się ostatnio kończy, wiadomo. Jeszcze jedno: moim zdaniem Liverpool zastosował naprawdę dobrą taktykę. W pierwszej połowie Kanonierzy byli kompletnie pozbawieni swego stylu. Także w drugiej połowie oddali ze 2 celne strzały. Śmiem nawet powiedzieć, że w meczu z Chelsea nie zagrali gorzej. Ale liczy się wynik i łatwo zauważyć, że komentatorzy właśnie nim (tylko nim?) się kierują przy ocenie jakości gry zespołu. Nie chcę gdybać, ale… Gdyby Diaby nie trafił, mówiono by o megakryzysie Arsenalu. Gdyby Ngog wykorzystał sytuację sam na sam, mówiono by o renesansie The Reds. W meczu ze Stoke wystąpiło 2-3 graczy Arsenalu z podstawowego składu. Oprócz nich w podstawowym składzie zagrali m.in. Silvestre, Campbell, Eastmond, Coquelin, Emmanuel-Thomas… Taktyka to jedno, jej wykonawcy – coś innego.Mnie się wydaje, że wciąż jest szansa na to, by historia sprawiła psikusa. W zeszłym sezonie Arsenal więcej niż dobrze radził sobie w pojedynkach z BigFour, a Ferguson przekonywał, że mistrzostwo zdobywa się w pojedynkach ze średniakami. Kto miał rację, wiadomo. Czy może się okazać, że ta zasada pomoże w tym roku Kanonierom, którzy kompletnie zawiedli w pojedynkach z Chelsea i United (choć z Liverpoolem akurat dwa razy wygrali)? Moim zdaniem, może.

        Odpowiedz
  6. ~Lukas

    A ja mam pytanie odnośnie kadry Anglii: jak wyglądają szanse na wyjazd i grę w 11-tce w RPA Jenasa? Oglądałem bardzo dużo spotkań Newcastle, gdy Jermaine tam grał (przez chwilę właśnie z wymienianym ostatnio często w kontekście gry w II linii Milnerem), później także w Tottenhamie. Jednak w tym sezonie rzadko obserwowałem mecze Spurs, dlatego chciałbym wiedzieć jaką formę prezentuje Jenas na kilka miesięcy przed Mundialem.

    Odpowiedz
    1. Michał Okoński

      Bez szans. W zasadzie stracił miejsce w pierwszym składzie Tottenhamu, a kiedy do niego wraca, nie przekonuje. Z Wolves był współwinny utraty bramki: odpuścił krycie wbiegającego z drugiej linii Jonesa (polecam analizę klatka po klatce, http://windycoys.blogspot.com/2010/02/analysis-of-goal-conceded-against.html ) i został zmieniony w przerwie. Podejrzewam, że nieprędko będzie miał okazję na rehalibiltację, a większe szanse na wyjazd (co nie znaczy, że duże) daję temu, który wygryzł go ze składu, czyli Huddlestone’owi.

      Odpowiedz
  7. ~grzesiek

    Liverpool zostawil duzo miejsca Arsenalowi????? swietnie grali w obronie szczególnie w pierwszejj polowieinna sprawa ze Arsenal nie gral dokonca swoim stylem spokojnie czekali na swoja szanse tak jak pan Rafal zauwazyl ta bramka taka nie Wengerowska.jak by tak zagrali z Chelsea czy United moze by cos ugrali ale jak widac ku mojemu zdziwieniu (porazkaChelsea! i tylko remis United fakt ze nie grali z jakimis leszczami ale od MISTRZA trzeba wymagac nie takich rzeczy) dalej sie licza w walce………………..

    Odpowiedz
    1. ~zwz

      Ocena dotyczy II polowy. Rozjechali ich, a ci się przyglądali na stojaka, jak klepią – Fabregas do Arszawina – Arszawin do Rosickiego itp. I Diaby strzela gola: czy ktoś za nim podążął?>

      Odpowiedz
      1. ~maja

        ’Arsenal cytuję „rozjechał” Liverpool. Jak dla mnie to Arsenal grał piach(ale Liverpool grał w sumie jeszcze gorszy piach) i mówię to jako kibic tego klubu. To, że wynik był jaki był to efekt cudu, który nastąpił po strzale Babela i jego obronie przez Almunię.

        Odpowiedz
  8. ~Callum

    Panie Michale, jeśli zechce Pan poświęcić 5 minut na moje pytanie, będe niezwykle wdzięczny :)Jako kibic Evertonu ogromnie cieszę się z formy, jaką prezentuje mój klub aktualnie. Wiele razy i Pan wypowiadał się pozytywnie o drużynie i jej menadżerze. A nie sposób nie zauważyć ostatnio, że od kiedy do Evertonu dołączył Landon Donovan, to Everton odmienił swoje oblicze. Transfer Amerykanina był znakomitym posunięciem Moyesa. No i właśnie…Raz po raz na angielskich forach pojawia się temat, by zatrzymać Donovana w Evertonie na dłużej. Krótko mówiąc, jak to wygląda Pana zdaniem. Czy tak znakomity zawodnik naprawdę może zadowolić się grą w MLS – co by jednak nie powiedzieć przeciętnej lidze ?? Póki co Amerykanin sprawdza się znakomicie w EPL, w każdym meczu pokazuje nieprzeciętne umiejętności i widać, że dobrze zaaklimatyzował się w Evertonie. Czy zatem rządzący LA Galaxy w ogóle mogą rozważyć sprzedaż swojego zawodnika ? Wiem, że niedawno podpisał nowy kontrakt w MLS, no ale mimo iż Everton do najmożniejszych nie należy, to z pewnością jest w stanie zagwarantować znacznie wyższe zarobki gwieździe reprezentacji USA. Co Pan oraz inni komentujący o tym sądzą ?

    Odpowiedz
    1. Michał Okoński

      Ja sądzę, że i dla Evertonu, i dla Donovana, i dla reprezentacji USA byłoby lepiej, gdyby Amerykanin został w Europie. A jak to się skończy? W ciągu ostatnich tygodni ton wypowiedzi Moyesa i mediów zmieniał się od przekonania, że Donovan zostanie, do prognoz, że raczej odejdzie. Niewykluczony wydaje mi się wariant kompromisowy: w marcu Amerykanin wraca do siebie, ale w sierpniu jest z powrotem na Goodison Park i rozpoczyna nowy sezon Premiership w barwach Evertonu.

      Odpowiedz

Skomentuj Michał Okoński Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *