Play-off o Ligę Mistrzów: jestem za

To z pewnością dużo lepszy pomysł niż dodatkowa, 39. kolejka Premier League rozgrywana z powodów komercyjnych gdzieś w dalekich krajach – tam, gdzie będą chętni, żeby za to zapłacić. Nic zresztą nie stoi na przeszkodzie, żeby obie idee połączyć, tzn. mecze play-off o miejsce w eliminacjach do Ligi Mistrzów, rozgrywane między drużynami od czwartej do siódmej, organizować na neutralnym terenie – powiedzmy w Hongkongu czy innym Dubaju. Wiem, kłopot dla kibiców z Anglii, ale zyski dla angielskiej ekstraklasy mogą być tak wielkie, że w jakiś sposób będzie mogła dołożyć się np. do wynajmowanych samolotów…

Mówiąc o play-offach nie mówimy jednak tylko o zyskach czy o dodatkowym uatrakcyjnieniu i tak atrakcyjnej rywalizacji: chodzi również o kolejny sposób na złamanie monopolu Wielkiej Czwórki, a przynajmniej – wprowadzenie dla niej jeszcze jednego progu do pokonania. Że nie jest to zgodne z zasadą, iż o wyniku rywalizacji powinna decydować praca w okresie dziesięciu miesięcy, a nie jeden czy dwa mecze, w których akurat możesz odczuwać trudy całego sezonu albo osłabia cię brak twojej największej gwiazdy, która odniosła kontuzję w ostatniej kolejce „regularnych” rozgrywek? Zgoda, ale przecież play-offy działają w wielu, nie tylko piłkarskich ligach, a w samej Anglii obowiązują wszędzie poniżej Premier League. Wyobraźcie sobie zresztą tę rywalizację przełożoną na obecny sezon (jeśli wejdzie w życie, to najwcześniej od następnego): już nie tylko między Liverpoolem, MC, Tottenhamem i AV, kto zajmie czwartą pozycję, ale między całą resztą drużyn ze środka tabeli – żeby wspiąć się na to upragnione siódme miejsce.

Propozycję przedstawiono na niedawnym spotkaniu klubów ligowych – wszystkie, z wyjątkiem Wielkiej Czwórki właśnie, zareagowały entuzjastycznie. Więcej szczegółów mamy poznać w kwietniu: czy play-offy rozgrywać się będzie w systemie mecz i rewanż na boiskach zainteresowanych klubów, czy na neutralnym gruncie (jeszcze jeden mecz na Wembley: Football Association powinna być zadowolona), i jak je upakować w i tak wypełnionym kalendarzu. Właściwie jedyny problem widzę w tym ostatnim punkcie: jeśli wziąć pod uwagę zdrowie piłkarzy, z pewnością sensowniejsza byłaby inna reforma rozgrywek, czyli wprowadzenie przerwy zimowej. Podawałem niedawno statystyki, z których wynika, że w ligach pozbawionych takiej przerwy kontuzje na finiszu rozgrywek, a więc w kwietniu i maju, zdarzają się cztery razy częściej niż w krajach pozwalających piłkarzom na choć kilkunastodniowy wypoczynek…

Załóżmy jednak na chwilę, że ci świetnie opłacani młodzi ludzie są po to, żeby dostarczać nam wielkich emocji i że dwa mecze więcej nie zrobią im większej różnicy. Nam zrobią gigantyczną. W końcu jeżeli o nas chodzi, najchętniej nie kończylibyśmy rozgrywek nigdy.

Update: wbrew temu, co napisał David Conn, ewentualne zmiany są możliwe dopiero za trzy lata, kiedy wygaśnie obecna umowa telewizyjna. Żeby weszły w życie, musi być zgoda czternastu z dwudziestu klubów, co akurat nie wydaje się trudne.

61 komentarzy do “Play-off o Ligę Mistrzów: jestem za

  1. ~Angamoss

    Pomysł jest faktycznie ciekawy i wart rozważenia. Gdyby przeprowadzić takie play-off identycznie jak o awans do PL, z finałem na Wembley włącznie(, to dla nas, kibiców, byłaby to niezła gratka. Słusznie Pan pisze, ze uruchomiłoby to zespoły od miejsca powiedzmy 12 do walki już nie tylko o Puchar UEFA, ale Ligę Mistrzów właśnie. Ciśnienie z pewnością by wzrosło :)Z drugiej strony – przeciążenie zawodników. Wyobraźmy sobie taki np. Arsenal, który będzie na 4. miejscu na koniec sezonu, do tego grał w Lidze Mistrzów, krajowe puchary i znaczny turniej międzynarodowy w perspektywie(np. EURO 2012)… a tu trzeba jeszcze dołożyć trzy spotkania, aby dać sobie szansę na Ligę Mistrzów w przyszłym sezonie. „Trochę” dużo tych meczów, presji i tak dalej. Łatwiej się mówi o tej propozycji w kontekście np. Manchesteru City. Zajmiemy(nie daj Boże!:)) piąte miejsce i dalej możemy w upragnionej Champions League wystąpić.Jeśli więc miałoby się coś takiego pojawić w EPL, to raczej w pakiecie z jakimiś innymi zmianami tak, aby liga była przyjazna dla zawodników i ich podatnych na urazy nogi

    Odpowiedz
  2. ~taxi_rock

    Jestem na nie!! O tym powinna decydować forma na przestrzeni całego sezonu, a nie w 1, czy 2 meczach.Załóżmy, że 7 w lidze City gra z 4 Liverpoolem. Kontuzje mają Gerrard, Torres, Johnson, Benayoun i Reina. I jeśli mieliby takie kontuzje [co nie jest niemożliwe, co pokazuje obecny sezon] to raczej nie mieliby [Liverpool] szans. Jeśli skończyli na 4 miejscu – powinni grać w kw. LM, a nie walczyć jeszcze z ekipą, która skończyła sezon na 7 pozycji. Ekipy ze środka by bardziej walczyły o miejsce 7, zgoda – choć trzeba też patrzeć na te inne drużyny, które cały sezon walczą o czołowe lokaty i w końcu o ich losie ma decydować dwumecz ? Dla takiego np. Liverpoolu brak awansu do LM oznacza wyprzedaż. Albo niech będzie Arsenal, bo im w końcu kibicuję. Cały sezon walczą i załóżmy ze kończą na 4 miejscu, przy czym 4 pierwsze ekipy są blisko siebie [punktowo], a reszta już sporo traci. Dlaczego więc taki Arsenal ma jeszcze ryzykować [bo baraże to ryzyko: kontuzje, dyspozycja dnia, etc], skoro cały sezon byli zdecydowanie lepsi od tych np. na 7 miejscu. Co do dominacji Top4. Przeciez nikt nie broni innym wygrywać spotkań. Niektórzy powiedzą, że ci co grają w LM mają większe szanse na dostanie się do kolejnej edycji, bo dostają kase z LM, a ci pozostali już nie. Ale np taki Man City, czy Tottenham wydają zdecydowanie więcej na transfery od Arsenalu. Więc taki argument [choć jeszcze nie padł] już mogę obalić :P.

    Odpowiedz
    1. ~Number 9

      Jestem na tak! Weźmy: kibicuję Nottingham Forest i jestem na trzecim miejscu Championship, szóste jest teraz Leicester. To, że mam jeszcze z nimi zagrać, a potem finał z wygranym meczu 4-5 (Swansea? Cardif?), jest rzeczą normalną, działającą od kilku lat i podkręcającą rywalizację. Dobrze świętować awans na Wembley, jest o co walczyć i planować końcówkę sezonu tak, żeby najlepsi (Raddy Majeski) byli zdrowi i wypoczęci… Reszta to pokonywalne przeszkody.

      Odpowiedz
  3. ~adam.lisiecki

    Oj nie. Play-offy to amerykański wymysł, który nie powinien być forsowany w piłce nożnej. Swego czasu takie rozwiązanie testowano w lidze holenderskiej i co? 10 drużyna w tabeli grała w Pucharze UEFA a zespół z piątego miejsca nie grał nigdzie. I szybko się z tego pomysłu wycofano. Pozdrawiamhttp://pilkanozna.blox.pl

    Odpowiedz
    1. Michał Okoński

      W Championship sprawdza się znakomicie. A w Holandii nie było tak, że wycofano się z tego, bo jakiś niewielki zespół pokonał słynny Ajax i zrobiła się burza? Na to oczywiście trzeba być przygotowanym 🙂 Poza tym tu nie mówimy o play-offach o wszystko, a jedynie o czwarte miejsce między drużynami 4-7. Ilość miejsc ograniczona 🙂

      Odpowiedz
    2. ~Angamoss

      A tu chodzi wyłącznie o zespoły do siódmego miejsca, czyli nie aż tak daleko. Anglicy chcą nieco rozruszać. W ciągu ostatnich 10 lat tylko Leeds i Newcastle przebiły się do pierwszej trójki Ligi. Coś jest nie tak, skoro reszta bije się o „ochłapy” 🙂

      Odpowiedz
      1. ~taxi_rock

        City, czy Spurs mają kase i wykorzystują [no, moze nie akurat tego okienka :P] wiec niech walczą. Ostatnio Fulham było 7. Wiec mogło walczyć w barażach o LM. Czy chcielibyśmy np Fulham zamiast Arsenalu w LM ? Liga straciłaby wtedy swoją renomę w Europie. Bo Fulham przy całej moje sympatii nie doszłoby do 1/4 czy 1/2 finału

        Odpowiedz
        1. Michał Okoński

          No, pewnie by nie weszli. Z drugiej strony Leeds zaszło w Lidze Mistrzów bardzo daleko… Evertonowi się nie udało, ale fakt, że w ogóle zawalczył, był jakoś odświeżający, a prestiżowi CL nie zaszkodził. Tak samo jak nie zaszkodziły mu w rozgrywkach grupowych kluby ze Słowacji czy Rumunii. Mnie by się to spodobało.A skoro padła nazwa Tottenhamu: statystyki rywalizacji w meczach z Wielką Czwórką pokazują bezlitośnie, że ta akurat drużyna nie ma wielkich szans 🙂

          Odpowiedz
  4. ~Student87

    Absolutnie nie. Jest liga jest 38 spotkań. Nie plasujesz się na miejscu premiowanym masz pecha. Tak naprawdę władzą piłkarskim nie chodzi o jakieś tam emocje. Chodzi im o kasę. A co do mniejszych klubów to oni zawsze będą narzekali że wielka czwórka itp. Nic tylko grać a nie płakać. Jak przegrasz 8 meczy z wielką czwórką a z resztą wygrasz to nie będziesz wysoko?? Play-off w Premiership odpada.

    Odpowiedz
    1. ~miwxwk

      A dlaczego kasa ma być zła, skoro zwykły kibic korzysta – ma dwa mecze więcej do obejrzenia i kupę emocji?

      Odpowiedz
  5. ~Student87

    Ale jest to nieuczciwe w przekroju całego sezonu bo jeżeli taka drużyna z przyjmijmy 6 miejsca ma już te 6 miejsce zapewnione to może puścić ostatnie mecze bo i tak będzie grała baraż. Zacznie się większa kombinatoryka. Jest liga jest 38 kolejek.Finito

    Odpowiedz
  6. ~przepiorekLFC

    Moim zdaniem to głupi pomysł, w efekcie którego Anglicy bardzo szybko straciliby to czwarte miejsce w LM. Gdyby przykładowo w jakiś dziwny sposób play-offy wygrał „potentat” pokroju Fulham, to bardzo prawdopodobny byłby wylot takiej drużyny już na etapie eliminacji. Odbiłoby się to na wszystkich współczynnikach federacji, co mogłoby doprowadzić do utraty czwartego miejsca w LM. Wiadomo, że w tym przypadku chodzi wyłącznie o pieniądze. Sezon ma wystarczająco dużo kolejek, by wyłonić drużyny, które awansują do LM. Play-offy są niepotrzebne. Jeśli coś takiego przejdzie, to równie dobrze później możemy dostać play-off o tytuł mistrza kraju. Bo dlaczego mistrza miałoby wyłaniać te 38 ligowych kolejek?

    Odpowiedz
    1. Michał Okoński

      Pewne kwestie chciałbym uściślić. Po pierwsze, analogia z Championship wydaje mi się dobra: tam świętym Graalem jest awans do Premiership, tu do Ligi Mistrzów. Przyzwyczailiśmy się do baraży w Championship, nie protestujemy, przeciwnie: na finiszu sezonu dostajemy jeszcze jeden zastrzyk emocji. Dlaczego w Premiership nie miałoby być podobnie?Przykład z Fulham wydaje mi się naciągany. To nie byłby „dziwny” awans, tylko przejście przez jeszcze jedno sito. Jeśliby zastosować zasady z Championship właśnie, to piłkarze Roya Hodgsona po zakończeniu poprzedniego sezonu najpierw musieliby wyjść zwycięsko z dwumeczu z Arsenalem, a potem pokonać zwycięzcę pojedynków między Evertonem a Aston Villą. Szanse, że akurat oni by się prześlizgnęli nie byłyby wielkie, a każda z pozostałych drużyn – pewnie dodatkowo wzmocniona w wakacje, mając w perspektywie walkę o miejsce w elicie elit – po ewentualnym awansie wstydu by nie przyniosła. Podobnie zresztą w tym roku: żadna z drużyn zajmujących obecnie miejsca 4-7, gdyby udało jej się zwyciężyć w play-offach, nie przyniosłaby zawodu w walce o Champions League. Chociaż z Tottenhamem, oczywiście, nigdy nic nie wiadomo…A propos Tottenhamu: kilka sezonów temu przegrał rywalizację o czwarte miejsce dopiero podczas ostatniej kolejki, zresztą po słynnym zatruciu nieświeżą lazanią. To przykład, że i 38 kolejek może nie wystarczyć.Żyjemy w czasach, kiedy piłka ma dostarczać jak najwięcej emocji, kiedy powinno się grać do końca o jak największą pulę. Niech dostarcza, niech się gra do końca…

      Odpowiedz
      1. ~Michał

        Tak p. Michale ale w Champ rozgrywa się 46 rund (8 więcej, dodatkowe 24 punkty do zdobycia). A w ostatniej dekadzie tylko 4x trzeci zespół po sezonie zasadniczym miał więcej niż 10 punktów przewagi nad szóstym dlatego tu dogrywka jest sprawiedliwa.Natomiast czy w Premierleague nie byłoby za bardzo sprawiedliwie gdy w ostatnich sezonach przynajmniej zespoły z czwartej pozycji miały przewagę co najmniej 8 punktów nad kolejnym zespołem.Dlatego nie dziwię się, że wielka czwórka chce status-quo – jeżeli Tottenham, City, Everton, Villa czy jakikolwiek inny zespół będzie w stanie złamać czwórkę to gra w LM. Dla zaplecza wielkiej czwórki taki system też jest lekko dziwny – załóżmy, że Koguty grają bardzo dobry sezon dzięki któremu zajmują 4-te msc mając przewagę 8 punktów nad Liverpoolem, który jest np 6 i muszą grać dodatkowe play-offy by wejść do LM.Podsumowując może zrobić tak jak we Włoszech – play-offy są grane wtedy gdy różnica punktowa pomiędzy zespołami po sezonie zasadniczym jest nie wielka. To jest bardziej sprawiedliwe.

        Odpowiedz
      2. ~Damian1985

        System ten jest bardzo niesprawiedliwy dla drużyny, która zajęła 4 miejsce po 38 kolejkach. Jakim prawem nieudolność drużyny z 7 miejsca ma być uleczona(a przynajmniej będzie mieć na to szansę) dzięki dwóm czy trzem meczom ?? Taki system może tylko cieszyć ekipy z miejsc 5-7 bo pojawia się dla nich wielka szansa na uratowanie sezonu(zakładam ze drużyny będące na tych miejscach od samego początku sezonu miały aspiracje dostać się do LM i każde inne rozwiązanie jest dla nich porażką). I tym sposobem lepsza z perspektywy całego sezonu ekipa, która po 38 kolejkach ma np. 15 punktów przewagi nad tą siódmą ekipą, może być przez nią wyeliminowana …. To ma być sprawiedliwe ?? Zdecydowanie NIE dla tego pomysłu. Nie róbmy z EPL czegoś na wzór NBA, bo za chwile jeszcze zamiast transferów wprowadzą draft…. System wymarzony dla właśnie takich ekip jak Tottenham, Aston Villa, Everton czy City. . . Dlatego mnie nie dziwi ze fani tych ekip chcą takiego rozwiązania, mimo ze jest on rażąco niesprawiedliwy.

        Odpowiedz
        1. Michał Okoński

          Rzuciłem okiem na tabele kończące pięć ostatnich sezonów, przy czym za każdym razem interesowały mnie tylko miejsca 4-7. W sezonie 2004/05 czwarty jest Everton 61 pkt, piąty Liverpool – 58, szósty Bolton – również 58, siódme Middlesbrough – 55 (w sumie daje to 6 punktów różnicy). 2005/06: Arsenal 67, Tottenham 65, Blackburn 63, Newcastle – 58 (9 punktów różnicy, ale między czwartym a piątym tylko 2). 2006/07: Arsenal 68, Tottenham 60, Everton 58, Bolton 56 (tu rzeczywiście przepaść między czwartym a piątym, nie mówiąc o różnicy między czwartym a siódmym – 12 punktów). 2007/08: Liverpool 76, Everton 65, AV 60, Blackburn – 58 (przepaść w każdym sensie), 2008/09: Arsenal 72, Everton 63, AV 62, Fulham – 53 (również przepaść). Jakie wyciągam wnioski? Że generalnie pieniądze uzyskiwane dzięki występom w Lidze Mistrzów w ostatnich sezonach zaczynają ustanawiać różnicę między nimi a resztą już na starcie – pamiętam zresztą burzę, jaką wywołał Kevin Keegan przed półtora rokiem mówiąc, że liga robi się nudna, bo pierwszą czwórkę z góry można przewidzieć. Działanie na rzecz wyrównywania szans nie jest tu więc od rzeczy – dla mnie to jeszcze jeden argument za… Przecież nie mówimy tu o ustaleniu czegokolwiek przy mitycznym zielonym stoliku – tak czy inaczej wszystko rozstrzygnie się na boisku.Powtarzam: w Championship i niżej się sprawdziło. Skutki bywały czasem bolesne, np. dla Leeds, któremu nie udały się baraże. Myślę, że Wasz opór po części bierze się z oporu przed nowością. Dobrze jest jak jest? Nie do końca: ekstradochody z Champions League wyznaczają granice, której nie sposób przekroczyć bez pieniędzy jakiegoś szejka. To zresztą będzie pewnie kolejny krok: reforma rozgrywek europejskich, w których będzie obowiązywała zasada salary cap i pilnowanie relacji między dochodami klubu a jego wydatkami na pensje i transfery. Obawiam się, że również nieuniknione.

          Odpowiedz
          1. ~Michał

            [q]ekstradochody z Champions League wyznaczają granice, której nie sposób przekroczyć bez pieniędzy jakiegoś szejka[/q]Dochody z LM nie koniecznie mają wpływ na taki układ tabeli. W historii EPL największy średni bilans kupno/sprzedaż graczy na sezon mają: CHELSEA, City, LIVERPOOL, Spurs, Villa, UNITED, Sunderland, Fulham, Birmingham, Everton i dopiero ARSENAL (pogrubiona B4). Natomiast w ostatnich 5 latach: City, CHELSEA, LIVERPOOL, Spurs, Villa, Sunderland, UNITED a ARSENAL jest ostatni (20).Powiedzieć, że pieniądze z LM powodują rozwarstwienie w hierarchii angielskiej piłki to nieprawda. Tottenham ostatnio wydaje bardzo duże pieniądze na transfery jednak niektóre są mocno nietrafione: Pawljuczenka 14MŁ. GDS 4,7MŁ, Hutton 9MŁ.[Q]reforma rozgrywek europejskich, w których będzie obowiązywała zasada salary cap i pilnowanie relacji między dochodami klubu a jego wydatkami na pensje i transfery.[/Q]Salary cup byłbym za ale równym dla klubów z Anglii, Hiszpanii, Włoch i innych krajów inaczej rozgrywki LM straciłyby sens.Natomiast powiązanie dochodów z kwotą transferową będzie strasznym błędem. Weźmy naszą ligę, jeżeli jakiemuś klubowi uda się zakwalifikować do LM to jego wpływy będą dużo większe dzięki czemu ucieknie reszcie ligi na kilka sezonów.Uważam, że zamiast tego powinno się wprowadzić zasadę, że w pierwszej XI klubu powinno być 3 wychowanków* (obojętna jest tu narodowość, dzięki czemu UE nie ma się do czego przyczepić) + 2 wychowanków klubów z tego samego kraju. Przy wprowadzeniu czapki płac nie można też brać pod uwagę wychowanków – dlaczego klub ma tracić na tym, że potrafi samemu wychować znakomitych graczy.*wychowanek – określić, że jest to zawodnik który do ukończenia 18 roku życia grał w danym klubie lub kraju minimum 5 lat.

          2. ~przepiorekLFC

            Zasady odnośnie wychowanków już istnieją. W tej chwili jest to co najmniej 8 wychowanków w 25-osobowej kadrze zgłaszanej do LM (co najmniej 4 własnych i co najmniej 4 z klubów danej federacji). Podobne reguły mają wkrótce obowiązywać w Premier League: 25-osobowa kadra, w tym odpowiednia ilość wychowanków.Mi generalnie nie podoba się idea play-offów czy to w Championship, czy to w niższych ligach. Sezon jest na tyle długi, że wystarczy do ustalenia kolejności. Niższe ligi angielskie można jeszcze wytłumaczyć tym, że grają w nich po 24 drużyny i dając szansę awansu ekipie z szóstej pozycji emocje trwają trochę dłużej i więcej drużyn pod koniec sezonu gra jeszcze o coś sensownego.Oglądalność takich play-offów na pewno byłaby ogromna, a i pewnie pojawiłyby się pomysły, by finał rozgrywać w Dubaju, Hongkongu, czy kto tam więcej zapłaci. Rozochoceni szefowie Premier League mogą później wpaść na pomysł, że o mistrzostwie również zdecydują play-offy i po sezonie pierwsza ósemka zagra ze sobą systemem pucharowym.

          3. ~Michał

            Wiem, że teraz trzeba mieć wychowanków ale są to ”zapchajdziury”. Mówiłem o tym, by wychowankowie musieli grać w wyjściowej 11. To utrudniło by natychmiastową budowę drużyny dużym kosztem (bo pomysł z powiązaniem dochodów z transferami jest bzdurny) a dodatkowo promowałoby zespoły które są biedniejsze ale mają świetną szkółkę,Dla porównania dla Ciebie skład LFC z ostatniego meczu: XI Reina, Carragher, Skrtel, Agger, Insua, Lucas, Mascherano, Kuyt, Gerrard, Maxi, NgogREZ Cavalieri, Riera, Aurelio, Babel, Spearing, Degen, KellyWychowankami są Carragher, Gerrard, Spearing, Kelly trzech z nich powinno grać w wyjściowej XI.Teraz jeszcze pomyślałem, że innym ograniczeniem mogłaby być suma pieniędzy na transfery albo limitowanie ilości transferów powyżej jakiejś wartości na rok (np jeden transfer powyżej 15MŁ na rok).Zaznaczam to są moje pomysły które powinny być wprowadzone tylko jako alternatywa dla tej bzdury Platiniego.Chyba nikogo nie trzeba przekonywać, że jak wreszcie Lech, Legia czy Wisła albo ktoś inny wejdzie do LM to przy tej zasadzie forsowanej przez Platiniego taki klub ucieknie reszcie ligi na kilka lat (oczywiście jeżeli dokona przemyślanych wzmocnień).

          4. ~Damian1985

            Pomysł play-off w Championship też mi się nie podoba. No ale skoro już jest to warto pogdybać i porównać te play-offy z tymi, które byłyby w Premier League w przypadku miejsc 4-7. Zauważalną różnicą jest to, że po takich play-offach drużyna zwycięska ma już zapewniony awans do Premier League. Nie musi po przejściu takich play-offów grać kolejnych meczów barażowych np. z trzecią od końca drużyną Premier League o awans. Także tą Ziemię Obiecaną, jaką jest Premier League ma już po wygraniu play-off.W przypadku play-offów o kwalifikacje do LM, przebrnięcie ich zwycięsko nie daje awansu do fazy grupowej tych rozgrywek ! Pozwala jedynie łudzić się danej drużynie nieco dłużej i nakazuje grać kolejne dwa mecze kwalifikacyjne z jakąś drużyną z kontynentu. Naprawdę współczuję takiej drużynie, która po morderczych play-offach i po rozegraniu dodatkowych 4-5 meczów, mimo wszystko nie dostanie się do LM. (Tym bardziej ze UEFA nieco utrudniła kwalifikacje dla krajów posiadających najlepsze ligi, by dać większe szanse mniej rozwiniętym ligom. Awans nie byłby zatem formalnością)A co w przypadku gdy jest to sezon, w którym po jego zakończeniu piłkarze mają przed sobą mundial albo mistrzostwa europy?? Trzeba pamiętać, że to są nadal tylko ludzie i nawet jakby się im płaciło 300tys/tydzień to zmęczenia i organizmu nie oszukają. Reprezentacja może na tak przemęczonych zawodnikach tylko stracić. ( A wiadomo, że w drużynach z miejsc 4-7 paru reprezentantów mogłoby się znaleźć)

          5. ~taxi_rock

            Arsenal dostaje pieniądze z LM, ale mimo to nie szasta tak nimi na wzmocnienia jak np. Tottenham. Przed rokiem City i Spurs mieli zdecydowaną przewagę jeśli chodzi o wydanie na transfery, chyba w zimie, ok 50, czy 60 mln, Arsenal pozyskał Arshavina. I co ? I zajął wyższe miejsce od tych ekip. Mozna powiedzieć, ze Arsenal już w jakimś stopniu był ukształtowany, poukładany, ale w poprzednich okienkach też Wenger na transfery nie wydawał. Klub wiecej zarabia na transferach, niż wydaje. Latem odeszli Kolo i Ade za 40 mln, a przyszedł tylko Verma za 10. Ile wydały latem Spurs, czy City ? Sporo więcej. WIęc argument o tym, że dzięki tej kasie klub ma przewagę w walce o miejsce w Top4 moim zdaniem jest chybiony.

          6. Michał Okoński

            Mam wrażenie, że dziesiątki razy to już tłumaczyłem: klub średni, jak Tottenham, często kupuje zawodników, żeby załatać dziurę po innych, których sprzedawać nie chciał, ale odeszli, bo mieli większe ambicje (np. po Carricku czy Berbatowie). Albo dlatego, że ma nowego menedżera, który sprowadza zawodników lepiej mu pasujących do koncepcji niż ci, których odziedziczył. W takim klubie trudniej o stabilność, a giganci odjeżdżają…

          7. ~taxi_rock

            W Arsenalu na przestrzeni ostatnich lat też raczej trudno o stabilność. Wystarczy porównać obecną drużynę z tą która grała w finale LM w 2006 roku. Został Almunia i Fabregas. Oczywiście Clichy, choć wówczas grał Cole jeszcze, a Clichy był rezerwowym. WIęc też trudno raczej mówić o stabilizacji. Podobnie jak chodzi o piłkarzy, którzy odchodzą do innych klubów, bo ciężko ich zatrzymać – Hleb, Kolo Toure, Flamini, Cole, Pires, Ljungberg, cały czas przetasowania. Też nie jest chyba winą nikogo innego jak zarządu np. Spurs, ze menedżerowie się ciągle zmieniają. Więc to również moim zdaniem nie powinno być usprawiedliwieniem, ze klubowi cieżej przez to o stabilizację.

          8. Michał Okoński

            W tym sensie Arsenal jest wyjątkowym zjawiskiem w Wielkiej Czwórce. Pieniądze przez lata inwestowane w stadion plus przywiązanie Wengera do swojej koncepcji, ostrożność na rynku transferowym (choć za Arszawina potrafił wydać większą sumkę)… Niemniej generalnie jest, myślę, tak jak mówiłem. Wszyscy startują w tej samej rywalizacji, ale niektórzy mają lepiej niejako z definicji: bo dostaną te kilkanaście-kilkadziesiąt milionów więcej niż inni. Na początku (pokazuje to zestawienie pięciu ostatnich sezonów, które zrobiłem wczoraj wieczorem) ta dysproporcja nie była aż tak ogromna, teraz jest faktem. Jeśli z dużym prawdopodobieństwem wynik jakiejś rywalizacji można przewidzieć z góry, to w jej organizacji nie byłoby źle coś zmienić…

  7. ~DAB

    Najlepiej zrobić eliminacje między drużynami 4-6 oraz zwycięzcą preeliminacji między drużynami: 7-9 oraz zwycięzcą prepreeliminacji między drużynami: 10. i 11. w tabeli oraz mistrzem Luksemburga (zagra na licencji brytyjskiej, a jaka atrakcja i zysk dla wszystkich!) oraz 7. drużyną ligi walijskiej. Eliminacje można zrobić w Dubaju, preeliminacje na Saharze, a prepreliminacje obok Pucharu Króla w Tajlandii. Do tego najwygodniej aby drużyny angielskie mecze Ligi Mistrzów rozgrywały w Tybecie. Zapewni do dodatkowe emocje i przyciągnie nowe osoby zainteresowane piłką nożną. O tak!

    Odpowiedz
    1. ~Jaskier

      Rozbawiłeś mnie. Twój komentarz świetnie podsumowuje kuriozalny pomysł speców od marketingu i futbolowego socjalizmu (w wersji: zabrać bogatym, na pewno bogactwo osiągnęli nieuczciwie).

      Odpowiedz
  8. ~Michał

    Dziwna to byłaby zasada. W najtrudniejszej lidze świata nagroda powinna być przyznana za rozegranie 38 ciężkich spotkań. W tym sezonie mam ciekawą sytuację: The Reds grają poniżej oczekiwań i mogą nie wejść do LM, przy nowych zaś zasadach nawet 7-me miejsce dało by im grę w LM. Korzystając z doświadczenia w play- offach byliby faworytami.Już lepszy byłby taki pomysł (z komentu na onet.pl). Mistrz i wicemiastrz Anglii grają w LM, 3 zespół w barażu o LM (ostatnia runda kwal.). 3 pewne miejsce w LM otrzymałby zdobywca FA Cup – najstarszych rozgrywek piłkarskich, a kto by nim był to dopiero byłaby zabawa 😀 (Jeżeli wygrałby zespół z pierwszej trójki to w kwal. o LM gra czwarty zespół ligi)

    Odpowiedz
    1. ~Devil

      A może by tak zrobić co innego… W celu uatrakcyjnienia Pucharu Anglii, zwyciezca finału, rozgrywałby dodaktowy mecz z 4 drużyną z tabeli Premiership, o wziecie udzialu w owych eliminacjach… To by jeszcze bardziej podniosło range tych rozgrywek, bo jednak Liga Mistrzów by przyciągała bardziej od Ligi Europejskiej, a wiec walka o zwyciestwo byłaby jeszcze wieksza… A jeżeli drużyna która zdobyła Puchar Anglii, ma już zapewniony awans do LM, to takie prawo niech 4 zespół automatycznie przechodzi do eliminacji… Ale po co kombinować skoro tak jak jest, jest moim zdaniem najlepiej: )

      Odpowiedz
  9. ~Jaskier

    Nie zgadzam się. Rozumiem, że priorytetem byłoby uatrakcyjnienie rozgrywek – kilka dodatkowych spotkań o wielką stawkę. Ale odbyłoby się to kosztem utraty emocji w kilku ostatnich „normalnych” kolejkach Premier League. Wyobraźmy sobie, że zasada ta obowiązywałaby już w tym sezonie. Oznaczałoby to, że zespoły zajmujące miejsca 4-7 w tej chwili, przy dużej stracie do pierwszej trójki, z dość bezpieczną przewagą nad zespołem 8, nie miałyby w istocie o co grać przez resztę sezonu. Przecież awans do play-offów byłby pewny, a najważniejsze byłyby same play-offy. No ok, może jeszcze nie teraz, ale za kilka kolejek, jeśli sytuacja w tabeli by się nie zmieniła… Jasne byłoby, kto w play-offach zagra, a zaczęłoby się spekulowanie, z kim lepiej się potykać… Moim zdaniem pomysł kompletnie chybiony, niemal tak kuriozalny jak idea rozgrywania 39. kolejki. Kuriozalna zresztą jest próba przełamania hegemonii Wielkiej Czwórki poprzez majstrowanie przy zasadach kwalifikacji do CL. Z jakiegoś powodu ta Big Four jest najlepsza. Za to ich trzeba ukarać? Może zatem wprowadzić należałoby taką zasadę: kolejny sezon zaczynają oni z ujemnymi punktami. Istnieje już szansa dla teoretycznie słabszych klubów na osiągnięcie wielkiego sukcesu: FA Cup. Może ostatnie miejsce wśród zespołów kwalifikujących się do CL powinien obsadzić triumfator tychże rozgrywek?

    Odpowiedz
    1. Michał Okoński

      „Z jakiegoś powodu ta Big Four jest najlepsza. Za to ich trzeba ukarać?” To ja się powtórzę: nie chodzi o karanie, tylko o wyrównanie szans. Przez ostatnie lata narosła dysproporcja między Wielką Czwórką a pozostałymi, właśnie dzięki pieniądzom z Ligi Mistrzów. I nikt nie mówi o odbieraniu Wielkiej Czwórce czegokolwiek, raczej o tym, że w drodze do celu muszą pokonać jeszcze dwa schodki. Są naprawdę Wielcy – znaczy dadzą radę. A co się przy okazji naoglądamy, to nasze…

      Odpowiedz
  10. ~Andrzej Kotarski

    Pomysł jest bardzo ciekawy. W lidze NFL, największym amerykańskim przedsięwzięciu, o być albo nie być w dalszych rozgrywkach zależy jeden mecz. Można wygrywać cały sezon wszystko i w jednym meczu zakończyć udział jako wielki przegrany. Emocje przez duże e. Nie ma już kalkulowania, nudnego finiszu rozgrywek na miejscach 6-10 – walka będzie szła na noże. Oczywiście „Big 4” jest przeciwna, bo dotychczasowy system ich premiuje, mają szersze składy, większe gwiazdy i lepiej zbierają te punkty. Ale play-off zawsze = emocje, a o to w sporcie przecież chodzi.

    Odpowiedz
  11. ~Q

    kompletna głupota.po pierwsze gracze z zespołów Premierleague i tak są eksploatowani do granic możliwości.po drugie to te 38 kolejek ma wyłonić 4 najlepsze zespoły które będą reprezentowały ligę na arenie europejskiej i aktualny sposób jest najsprawiedliwszy.playoff to loteria, to dwumecz, w jednym można dostać niesprawiedliwą czerwoną kartkę na początku i cały sezon żmudnego ciułania punktów idzie na marne…po trzecie czy gdyby ten raz awansowała drużyna pokroju Fulham to coś zmieni w hierarchii Prem ? śmiem wątpić. Jedynie popsułaby (prawdopodobnie, bo raz na 10 lat pewnie by się którejś udało) jakościowo LM…poza tym wydaje mi się że PO w Championship wprowadzono gdyż na te 24 zespoły spora ilość to ogórki bez budżetu bez stadionu bez czegokolwiek i żeby uniknąć sytuacji że awansuje ekipa która nabiła statystyk na tychże ogórkach a miała problemy z mocniejszymi zdecydowano się na wariant PO.w Prem nawet spadkowicze (z wyjątkiem ś.p. Derby) potrafią zagrać z każdym jak równy z równym…a czy w propozycji uwzględniono jakieś baraże z miejsc 16-18 o to kto spada z Prem ?

    Odpowiedz
    1. ~sodadn

      „na te 24 zespoły spora ilość to ogórki bez budżetu bez stadionu bez czegokolwiek i żeby uniknąć sytuacji że awansuje ekipa która nabiła statystyk na tychże ogórkach a miała problemy z mocniejszymi zdecydowano się na wariant PO”. No to zachowując proporcje w PL jest podobnie: silni (od lat w CL) i ogórki.

      Odpowiedz
  12. ~balonik

    skoro nie przeszkadza nikomu że drużyna z 7 miejsca ostatecznie zajmie miejsce 4, to zrobmy playofy o mistrza, bo komu w tej sytuacji przeszkadzałoby ze druzyna z 4 miejsca będzie mistrzem? zróbmy tez playofy o miejsce 17 (tez jak mniemam el dorado, tyle ze dla druzyn innego kalibru), bo co to byłaby za sprawiedliwosc skoro 7 druzyna moze byc 4, a czwarta mistrzem to niech 20 tez ma szanse na utrzymanie.tak naprawde to nie widze zadnego logicznego uzasadnienia tego chorego pomysłu, oprócz argumentu ze w niższych ligach podobny system obowiązuje… tez mi argument. Juz po tysiąckroć lepszym pomysłem byłoby dac prawo startu w el. LM druzynia która wygra Puchar Anglii. rozgrywki ligowe z samej nazwy są rozgrywkami ligowymi, i tak jak wielką niesprawiedliwością byłoby zdobycie mistrzostwa przez druzyne z 4 miejsca (w przypadku playofów o mistrzostwo) czy utrzymanie w premier league czerwonej latarni ligi (w przypadku playofów o utrzymanie) tak identyczną niesprawiedliwością jest zajęcie 4 miejsca przez druzynę z miejsca 7. Jakaś PARANOJA.

    Odpowiedz
  13. ~erictheking87

    Panie Michale, mozemy liczyc na jakas notke dotyczaca meczow anglikow w lm? z pewnoscia nie tylko ja jestem ciekawy Panskiej opinii na temat chodzby meczu united z milanem.pozdrawiam

    Odpowiedz
  14. ~Mariusz_AFC

    Poszedłbym na układ typu: 3 pierwsze miejsca w EPL – UCLZwycięzca FA Cup: el. do UCLi tyle…Ja mam pytanie takiej tresci… Co się stanie, gdy UEFA zredukuje Anglii i innym potentatom owe miejsca (3+1) w LM do 3 lub 2+1? Przeciez jest to mozliwe. Będziemy wytedy zmieniali przepisy jak zmienia się przepisy w polskiej piłce? Co, jesli w ciągu kilka lat Anglicy będa mieli w kolejnych sezonach to o 1 miejsce więcej, to o 1 mniej w LM? Też będziemy się bawić i ruszać te play-offy o 1 miejsce w górę w i dół?

    Odpowiedz
    1. ~me262schwalbe

      Chciałem zwrócić uwagę na pewien fakt: mianowicie nie mamy teraz starego dobrego Pucharu Europy Mistrzów Krajowych tylko Champions Ligue (wszystko przez pieniądze), do której oprócz Mistrzów dopuszczone są drużyny z dalszych miejsc. Pojawia się teraz pytanie skoro może czwarta, to może dopuścić też siódmą, a jeśli może siódma to może też dwunasta – byleby tylko reprezentowała odpowiedni poziom; to już może wyłonić bezpośrednia rywalizacja. Zawsze będzie tak, że ktoś będzie uważał, że dany system jest niesprawiedliwy. Liga jest najlepsza na wyłonienie mistrza kraju niewątpliwie, ale czy mistrz kraju musi dany kraj rezprezentować w międzynarodowych rozgrywkach??? Drużyny z miejsc 5-17 powiedzą: „chwileczkę, graliśmy o mistrza, a teraz zagramy o to, kto będzie grał w Europie”. Natomiast drużyny z miejsc 1-4 będą bronić swojego stanu posiadania. Myślę, że systemów wyłaniania drużyn uprawnionych do gry w Champions Ligue byłoby tyle ile osób biorących w tej dyskusji +1 i każdy przedstawił by argumenty, że taki jest sprawiedliwy. Ja proponuję swój: po zakończeniu sezonu ułożyć pomocniczą tabelę z udziałem drużyn, które w sezonie zasadniczym zajęły miejsca 1-8, która uwzględniałaby tylko wyniki pomiędzy tymi drużynami i pierwsze cztery drużyny tej tabeli grają w Champions Ligue. Zainteresowanych zapraszam do otwarcia archiwów i utworzenie takich tabel z ostatnich kilku sezonów (zwłaszcza kibiców Villans, The Toffies i Spurs), może tym sposobem mogliby być już w piłkarskim raju???

      Odpowiedz
  15. ~taxi_rock

    Temat dotyczy Ligi Mistrzów, więc pozwolę sobie na opisanie sytuacji Arsenalu przed jutrzejszym meczem. A sytuacja jest gorzej niż fatalna!!Kontuzje wykluczyły z udziału [w waznym meczu wyjazdowym z FC Porto] następujących zawodników:- Robin van Persie- Eduardo da Silva- Andrey Arshavin- Alex Song- William Gallas- Manuel Almuniaa więc 6 podstawowych pilkarzy [jeśli za takiego uważać Eduardo, jeśli nie – 5 co i tak stanowi połowę optymalnej jedenastki]. Fabiański znów będzie miał cieżki egzamin. Znów wyjazd i przed sobą piłkarzy, którzy jeszcze gorzej niż zazwyczaj bedą dopuszczać do groźnych okazji przed jego bramką. Dodać w tym miejscu wypada, że Porto w tej edycji LM oddało najwięcej strzałów [celnych i niecelnych] spośród wszystkich ekip. Zapowiada się bardzo ciężkie spotkanie, wypada się modlić chociaż o zdobycie bramki na wyjeździe.

    Odpowiedz
    1. ~erictheking87

      az strach pomyslec, co hulk moze zrobic z fabianskim w tym meczu.swoja droga to jest pilkarz, ktorego chcialbym zobaczyc w premiership – wydaje sie byc graczem posiadajacym odpowiednie atrybuty fizyczne do gry na angielskich boiskach, w dodatku jest waleczny, posiada soczysty strzal i fantastyczna technike.natomiast – jak pamietam go z lat poprzednich – jego mankamentem byla bardzo licha efektywnosc, wiec to element, nad ktorym potencjalny nabywca musialby mocno popracowac.mysle, ze stanowilby bardzo ciekawy dodatek do ekipy arsenalu, united czy chelsea. w liverpoolu mogloby byc juz mniej rozowo, z uwagi na mozliwosc zakucia go w kajdany taktyczne przez rafe.podsumowywujac zblizajacy sie mecz: wydaje mi sie, ze wbrew pozorom, to porto jest faworytem pierwszego meczu i arsenal powinien byc jak najbardziej zadowolny jesli uda mu sie wywiezc z portugalii bramkowy remis.tak jak taxi_rock pisze, to bedzie bardzo ciezkie spotkanie dla londynczykow i moze zakonczyc sie niezla klapa, jesli gracze porto zachowaja wysoka skutecznosc.

      Odpowiedz
      1. ~darek638

        Cóż to za pomysł? Panie Michale, przecież taki system spowoduje, że dla kilku drużyn,które nie będą miały szans na 3 miejsce zacznie się moim zdaniem niedopouszczalnajak na standardy Premiership meczowa kalkulacja. To niegodne tej ligii. Lepiej będziebez wysiłku zająć 7 miejsce niż walczyć o czwarte. A komu ten stary system przeszkadza?Pzdr.

        Odpowiedz
  16. ~Bartek S.

    Oglądając dziś Milan i MU chciałoby się siarczyście zakląć 🙂 Po raz nie wiedzieć który Scholes robi głupie błędy, które mogą kosztować gola (do 30 minuty było ich dwa), a Nani dośrodkowuje dziś gorzej niż Wojtek Łobodziński po trzech głębszych. Nagle Milan okazuje się baaardzo dobrym zespołem. Choć oglądając go w SerieA można ich uznać najwyżej za średniaków.

    Odpowiedz
    1. Michał Okoński

      Tak na wszelki wypadek: o Lidze Mistrzów będę się rozpisywał jutro. Dziś po meczu wreszcie nadchodzi czas na sen.

      Odpowiedz
  17. ~Tomas_h

    MU – CO TO BYŁO ???Michał wiem , że netykieta itd, ale nie mogę…. Nie mam słów, żeby to opisać. Na szczęście wiem, że ty znajdziesz, także jestem spokojny. Ale póki co, to do 60-65 minuty wśród gości widziałem na boisku tylko VDS, ale bramkarz nie jest od strzelania goli, a od bronienia strzałów – szczęście, że mu się udawało tyle razy (a że Pirlo wyciągnał to cud w ogóle). Do tej minuty – wejście Valencii – myślałem że: Rio i Evans to dzieci vel lost boys, Nani zakręcony jak bączek z czasów mojej daaaaawenj młodości, Rafael to dziś debiutuje, Scholes to w ogóle gra nie wie po co, może SAF się pomylił, a Park sobie biega pod linię boczną i kopie się sam ze sobą z nudów. Carrick z Fletcherem nie mieli czasu na porządkowanie gry, no bo po co – ilość unforced errors chyba wyczerpana za parę sezonów. Porażka i katastrofa !!!Wście Valencii załatało przede wszystkim dziurę w prawej pomocy/ataku, a raczej ktoś się tam w końcu zaczął z MISJĄ pojawiać, ktoś zaczął tą piłkę wrzucać i ktoś zaczął strzelać na bramkę, a nie odbijać od kolana – w efekcie coś zaczęło się kleić. Słusznie przewidziałem zmianę obrazu gry po wejściu Seedorfa i dobrze że to się tak późno stało – potem był strzał Pippo, potem poprawiał Pato i zaraz by w końcu wpadło. Mecz zakończony w fatalnym stylu, z gwiżdżącymi z niezadowolenia tumulcie kibiców, głównie z poziomu gry reprezentowanego przez MU i ja miałem ochotę (ale tylko na na chwilę) przynajmniej schować koszulkę pod kurtką. MANie mój i psie Sabo – nie idźcie tą drogą …Oj nie idźcie …………………….

    Odpowiedz
  18. ~etk87

    no i pozamiatane=) szkoda, ze nie 3-1, ale united sami sa sobie winni nerwowej koncowki.sedziowanie fatalne. ale wayne lutnla dwie brameczki, widac ze praca nad gra bez pilki przed sezonem poplaca.

    Odpowiedz
  19. ~alasz

    Mozna pisac ze UNITED grali bardzo słabo w pierwszej połowie zgodze sie, napewno słabo, ale grali przeciwko 12 zawodnikom. Sedza był skandaliczny, gdy zobaczyłem CO ON GWIZDZE nie mogłem uwierzyc, ludzie to sa MEZCZYŹNI oni chodza na siłownie wyciskaja po 80 kilo na siłowni, wiedza co robia, ONI NIE MOGA PADAC po kazdym dotknieciu, zawodnicy MU mysleli ze sedzia bedzie gwizdał tak wo bie strony, i sie przeliczyli gwizdał pod milan całe spotkanie, czerwona carricka to jest jakas fantazja bo chciałbym wyjasnienie. 12 zawodników milanu kontra druzyna z kompleksem białej koszulki w której nie gra nigdy a jak gra to wyglada to jak dzis czy z barcelona. Gracze milanu szukali faulów gdzie sie dało zapamietam akacje gdy carrick robi wslizg podwija nogi pod uda stara sie za wszelka cene uniknac kontaktu, a ronaldinho pada jak sciety. Z cąłym szacunkeim ale trzeba za cos takiego dawac czerwien bo to sa mezczyźni, to jest sport kontaktowy, boisz sie kontaktu? grajk w siatkówke, won z boiska. Zazenowany jestem poziomem sedziowania, ciezko grac przeciwko 12 na wyjeździe, mówcie ze to doswiadczenie ja widze symulacje. Mecz widziałem w pubie, i słowo daje około 60 minuty ludzie kszyczeli ze „piłka go ugryzła” a takze gromkie „ałaaaaaaaa” przy wielu graczach milanu. Liczba wymuszen fauli to jakis rekord swiata. Tak uwazam ze zawodnik musi starac sie utrzymac na nogach, to jego obowiazek, jesli inny ma przewage fizyczna to cóz, ma PRZEWAGE twój problem. Nie niszczmmy tej gry… Irytuje mnie umyslne wbieganie na nogi zawodnika aby był uzyskac wolny, na tym polega gra? Ciezko jest grac gdy sedzia zabrania ci grac, z tego wynikaja błedy, bo nie moge go dotknac gdzyz bedzie faul…tyle ze jest ten faul nawet jak go nie dotknie…jak mówie, wprowadzic czerwone za symulacje, wtedy zawodnicy beda starali sie utrzymac na nogach.

    Odpowiedz
    1. ~Tomas_h

      alasz, nie zrzucaj wszystkiego na sędziego. Mam wrażenie że zagrali bardzo słabo. W pierwszej połowie Ronadlinho osmieszał na zmianę Evansa z Rafaelem, Ambrossini pokazywał profesorkę, Pirlo rządził i dzielił, wspomagany zresztą przez Becksa. O tzw sile ataku MU wczoraj niech świadczy oddany jeden strzał przez Scholesa kiedy piłka poleciała na parking (i to ten dalszy ) – zdobycie wyrównania to odbicie piłki od niego, a nie strzał, powiedzmy sobie szczerze.Ja jestem bardzo rozczarowany i zdegustowany, a na sędziego trzeba było po prostu wziąść poprawkę i tyle. W sumie to nie grała Olimpia Partęczyny, a klasowy klub z olbrzymi pucharowym doświadczeniem. Różnica między sposobem gry w PL a LM powinna być brana pod uwagę na odprawach. Chyba muszę zakończyć optymistycznie: mogło być gorzej, mogło zakończyć się tak jak w Lyonie ;-))))

      Odpowiedz
      1. ~Bartek S.

        Ja jestem pod wrażeniem Milanu. Goście, którzy co tydzień chodzą po boisku jak „włóczący się Żyd” (jak mówił ponoć trener Brian Clough), wczoraj zagrali niezłe spotkanie. Jednak po obejrzeniu meczów Evertonu ze Sportingiem oraz MU utwierdziłem się w przekonaniu, że Anglicy absolutnie dominują fizycznie nad zespołami z innych lig. Milan w drugiej połowie zwyczajnie nie miał siły hasać – Ronaldinho nie mógł uciec samotnemu Rafaelowi, Ambrosini coraz częściej odbijał się od Carricka. Ale Manchester nie rozpieszczał. Nani był słabiutki, Scholes kilkakrotnie nieostrożny, Fletcher na skrzydle mniej zadziorny niż w środku (gdyby on grał na prawym środku pomocy, Ronaldinho by tak nie szalał). Świetny mecz zagrał Valencia. Facet jest fenomenalny – ma jeden zwód, ale właściwie nie do zatrzymania, bo szybkość, z jaką Antonio (lub Adolfo – jak mówili panowie z N) startuje do piłki, jest zabójcza. Ale muszę się częściowo zgodzić z Alaszem. Kilka decyzji sędziego było niezrozumiałych. Jeśli ktoś wie, za co Carrick dostał drugą żółtą kartkę (w tv wyglądało, że za czyste zagranie Evry), wyznaczę jakąś nagrodę 🙂

        Odpowiedz
        1. ~Tomas_h

          To fakt, Milan w swoim składzie w stylu „30+” pokazał, że można rozdawac karty. Dobry początek meczu, świetna kontrola gry robiły swoje. Sędzia pomagał, tifosi też. Skończyło się szczęśliwie dla nas, dobrze że Seedrof już ma swoje na karku. Gdyby grał od 45 min, nie byłoby chyba tak dobrego wyniku. Co do Valenciii – pełna zgoda. Szkoda tylko, że tak nierówno gra, szczególnie w PL….

          Odpowiedz
          1. ~Bartek S.

            Po meczu strasznie podobał mi się jeden obrazek. Wayne i Seedorf wymieniali się koszulkami. W tygodniu Rooney mówił w wywiadzie, że nigdy nie grał przeciw tak dobremu zawodnikowi jak Seedorf przed kilkoma laty. Clarencei z pewnością znał tę wypowiedź. Tym milej było patrzeć, jak idą sobie ci dwaj panowie objęci po przyjacielsku. Czasem futbol bywa też po ludzku ładny.

          2. ~erictheking87

            seedorf znal ta wypowiedz, i nawet ja zripostowal, rowniez chwalac rooneya, dlatego tez z ciekawoscia przygladalem sie wymianie koszulek po meczu, bo spodziewalem sie, ze ci dwa panowie dokonaja wymiany. fajne to, i bardzo sportowe, nalezy promowac tego typu zachowania.co do samego meczu, byl to raczej festiwal bledow i zgadzam sie z praktycznie wszystkimi wypowiedziami wczesniej przedstawionymi, ale chcialbym zwrocic uwage na jedna rzecz – mianowicie po strzeleniu bramki na 3-1, tak naprawde milan nie istnial na boisku, i kompletnie nie wygladal na druzyne, ktora gra u siebie i stara sie odrobic strate. mialem wrazenie, ze to raczej united zaraz strzeli na 4-1 albo nawet 5-1, ale coz… ostatnia linia man united, widac miala podobne mysli, i przez wlasna lekkomyslnosc i niefrasobliwosc pozwolila na nerwowa koncowke.tak czy siak uwazam, ze mecz zasluzenie przez united wygrany, pomimo przewagi milanu na poczatku i w koncowce spotkania.

        2. ~etk87

          carrick dostal druga zolta, za odkopniecie pilki po faulu evry, czego nie bylo widac w tv, natomiast mowili o tym angielscy komentatorzy i potwierdzil to po meczu fergie. tak wiec red card niestety zasluzona. natomiast za co rooney dostal zolta to nie mam pojecia.

          Odpowiedz
          1. ~Tomas_h

            Eric – może pyskował trochę ??? Tak jak alasz pisał, gwizdanie sędziego było obiektywne inaczej. Wayne ma trochę zapędów, nie potrafi się zamknąć jeszcze ….PS Michał – no ileż można czekać, kiedy wpis ??? OBIECAŁEŚ !!!!

    1. Michał Okoński

      No bez żartów proszę. A do czego ja dawałem linka na tym blogu 13 lutego, w przeddzień Walentynek, a na twitterze dwa dni wcześniej? Rzuć okiem na mój wpis „Sto jeden wspaniałych bramek” 🙂

      Odpowiedz

Skomentuj Michał Okoński Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *