Polski błąd

Czeski błąd to, jak wiadomo, potoczna nazwa przestawienia dwóch sąsiednich znaków w tekście pisanym na maszynie lub komputerze – coś jakbym zamiast Wenger napisał Wegner. Czy od wczoraj mianem „polskiego błędu” będzie się określało maślane ręce bramkarza? Łukasz Fabiański ma w końcu prekursorów: Jerzego Dudka po strzale Forlana w meczu z Manchesterem United, a także Artura Boruca w tylu sytuacjach, że pozwoliły na stworzenie co najmniej kilku kompilacji na youtubie.

Fot. EPA/PAP/Onet.pl

Nie chciałbym się jednak nadmiernie z Fabiańskiego nabijać: podobnie jak tamci dwaj, może się jeszcze podnieść, odbudować nazwisko i formę – choć, obawiam się, już nie w Arsenalu. Błędy, które popełnił, były straszliwe, w dodatku miały miejsce na oczach całej piłkarskiej Europy. Przy pierwszym można mówić o współwinie Clichy’ego, dziecięco ogranego przez Varelę, ale mimo wszystko nadal była to prosta piłka do złapania. Przy drugim błędów był już katalog: najpierw złapanie piłki (choć tu można dyskutować: Campbell futbolówkę asekurował, jeżeli jej dotknął, to przypadkowo, więc trudno mówić o podaniu – niemniej strzeżonego Pan Bóg strzeże…), później bezwolne oddanie jej sędziemu, zanim w polu karnym znalazła się większa grupa kolegów z drużyny (przekazanie piłki sędziemu było obowiązkiem Polaka, ale doświadczony golkiper mógłby zaoszczędzić jeszcze kilka sekund), a wreszcie bierność, kiedy akcja już się rozpoczęła. Tak, wiem: trzeba mówić również o winie Martina Hanssona, który – zwróćcie uwagę – nie dość, że zezwolił na rozpoczęcie gry, to jeszcze zastawił Solowi Campbellowi drogę do piłki. Tyle że Arsenal również umiał korzystać przed laty w podobnych sytuacjach (Thierry Henry w 2004 r. przeciwko Chelsea i Aston Villi…), a cudze błędy nigdy nie są usprawiedliwieniem własnych. „Nie chcę oceniać Fabiańskiego na oczach wszystkich” – mówił po meczu Wenger, co było także formą oceny.

Trudno się dziwić mediom, że w takiej sytuacji z łatwością znajdują winnego (tak samo zresztą trudno się dziwić, że mają swojego bohatera – Sola Campbella, o czym za chwilę), ja jednak mam ochotę nieco obraz skomplikować: zapytać o osiągnięcia trenerskie Gerry’ego Peytona i o to, czy przypadkiem jego również nie możemy obciążać winą za postawę bramkarzy Arsenalu? Łukasz Fabiański nie jest przecież jedynym sprawiającym problemy podopiecznym Peytona, bo w ostatnich miesiącach poważne błędy robili również Almunia i Mannone. Odnoszę wrażenie, że jeszcze kilkanaście miesięcy temu przynajmniej Hiszpan i Polak prezentowali się lepiej.

Wiemy, że w styczniu Arsenal próbował kupić jeszcze jednego bramkarza – że kupi go w wakacje wydaje się pewne, ale może nie zaszkodziłaby również zmiana szkoleniowca. O tym, ile czasem daje reforma sztabu trenerskiego możemy się przekonać na przykładzie renesansu Heurelho Gomesa z Tottenhamu, półtora roku temu wyśmiewanego przez całą piłkarską Anglię, a obecnie jednego z najlepszych bramkarzy nie tylko w Premiership. Nowy trener Tony Parks nie pracował nad techniką Brazylijczyka: trafił do jego głowy, i coś podobnego powinno się zrobić w przypadku Łukasza Fabiańskiego. Mający świetny refleks, radzący sobie z naprawdę groźnymi strzałami (czego dał dowody także wczoraj…), Polak gubi się w sytuacjach wymagających od niego pewności siebie (wczoraj dwukrotnie uległ sile cudzego autorytetu; Campbella – zobaczył, że Anglik asekuruje piłkę, więc ją złapał – i sędziego, który wyciągnął po nią rękę) i opanowania emocji. Wciąż się zastanawiam, jak zakończyłby się ubiegłoroczny półfinał Pucharu Anglii z Chelsea, gdyby aż dwa razy nie wybiegł pochopnie przed linię bramkową…

Sam mecz podobał mi się dużo bardziej niż przedwczorajsze spotkanie na San Siro. Z początku byłem zaszokowany miejscem, jakie obie drużyny zostawiają rywalom w akcjach ofensywnych, później uświadomiłem sobie jednak, że to także kwestia boiska, rozmiarami przypominającego nieco Camp Nou. Oraz sędziego, który – niezależnie od tego, jak ocenić jego zachowanie przy drugiej bramce dla Porto i fakt, że nie podyktował karnego za faul na Rosickym – po prostu pozwalał grać. Zauważyliście, że w całym meczu nie było ani jednego spalonego? David Pleat, oczywiście, zauważył… Wszystko dlatego, że obrońcy grali bardzo blisko swoich bramek, nie podchodząc bliżej środka pola, a tym samym zostawiając pomocnikom mnóstwo wolnego miejsca. A dlaczego grali blisko swoich bramek? W przypadku Arsenalu była to chyba ekstra ochrona dla Sola Campbella: żeby nie musiał za dużo biegać…

Campbellowi warto poświęcić osobny akapit ze względu na niewiarygodny, w świetle trwającego ostatnie pół roku zamieszania wokół jego kariery, powrót na arenę międzynarodową. Ostatni raz grał w Lidze Mistrzów blisko cztery lata temu, w finale z Barceloną – i również strzelił gola. Czy tylko ja miałem wrażenie, jakby tych czterech lat nigdy nie było, kiedy już w drugiej minucie powstrzymał Falcao perfekcyjnym wślizgiem na linii pola karnego? Pomyśleć, że gdyby Gallas był zdrowy, Anglik siedziałby na ławce (odszczekuję niniejszym wątpliwości co do tego transferu).

Powiedzmy wreszcie to, co najważniejsze: tak naprawdę przed rewanżem Arsene Wenger może mieć powody do zadowolenia. Zdziesiątkowana kontuzjami drużyna zagrała bardzo dobry mecz, większość dublerów (Bendnter, Denilson, Campbell) nie zawiodła, do wielkiej formy wrócił Tomasz Rosicky (ech, jakiż to mógłby być ofensywny kwartet: Fabregas, Rosicky, Arszawin, van Persie…), a nade wszystko: udało się strzelić bramkę. Jedyne, co musi martwić Francuza w dłuższej perspektywie – oprócz kwestii bramkarzy, rzecz jasna – to pomeczowa frustracja Cesca Fabregasa. Jeśli Katalończyk ma zostać w Arsenalu na kolejne sezony, nie może mieć poczucia, że cały jego wysiłek idzie na marne tylko dlatego, że koledzy z drużyny są aż tak słabi.

PS Ci, którzy pamiętają tekst o katastrofie w Monachium, który polecałem tu przed rokiem, mogą głosować na jego autora w konkursie na dziennikarza obywatelskiego roku. Trzeba na tej liście odnaleźć nazwisko Wiktor Marczyk.

43 komentarze do “Polski błąd

  1. ~grzesiek

    szkoda chłopaka,on musi grac grac jeszcze raz grac wtedy bedzie pewny(moze jakies wypozyczenie) trudno wejsc nagle od tak z ławki na taki mecz gdzie sie gra o Lige Mistrzow.

    Odpowiedz
  2. ~Andrzej Kotarski

    Fabregas jest kapitanem i w końcu zachowuje się jak kapitan. Skrytykował Fabiańskiego za występ, wdawał się w intensywne dyskusje z przeciwnikami. Tylko martwi mnie to, że trochę „chamieje”. Z Liverpoolem arogancka wręcz ręka, wczoraj zapasy o piłkę i odepchnięcie rywala. Widać frustrację Cesca – widmo wielkiego piłkarza bez sukcesów klubowych musi go trochę boleć.Campbell może ratować Arsenal w przypadku szpitala w drużynie, ale nic więcej. Jasne, umiejętności, wyczucie i umiejętność znalezienia się w sytuacji zostają, jednak braki kondycyjne i szybkościowe widać nawet z górnego poziomu trybun.O Fabiańskim wszystko zostało już powiedziane – chyba Arsenalowy sprawdzian zawalił. Szczęsny jest w moim odczuciu większym kandydatem do nr 1 w bramce niż Łukasz.

    Odpowiedz
    1. ~Michał Zachodny

      Faktycznie, Fabregasowe kapitanowanie Arsenalowi coraz bardziej przypomina frustrację dziecka, które przyzwyczajone do samotnej zabawy własnymi zabawkami, nagle musi się nimi dzielić z kolegami, którzy je psują. Mówisz, że swoim pomeczowym wyżalaniem się i niejako obwinianiem defensywy za porażkę zachował się wreszcie jak kapitan. Nie mogę się z tym zgodzić – kapitan najpierw takie rzeczy załatwia w szatni, tam robi suszarkę tym, którzy zawalają mecz. Choć z drugiej strony muszę przyznać, że faktycznie nie wyobrażam sobie Fabregasa w roli tego, który argumentami wypunktowuje słabą postawę Campbellowi czy też swoimi słowami podnosi na duchu resztę kolegów. Takie odniosłem wrażenie z boiskowych obserwacji Fabregasa…Co do Fabiańskiego i przyczyn jego słabej postawy (oraz początków końca pobytu w Londynie, to dla mnie oczywiste) to trudno nie zgodzić się z dogłębną analizą autora bloga. Ja tylko dodam, że Arsenal, a raczej jego bramkarze, mają ten sam problem co… Chelsea. Po drugiej stronie Londynu, odpowiednikiem Peytona jest Christophe Lollichon, a eksperymentalne i niekoniecznie piłkarskie treningi dla golkiperów dawkowane przez Francuza są już wręcz legendarnym pośmiewiskiem pośród kibiców the Blues. Wątpię jednak by Anglik czy Francuz zostali zwolnieni – w Arsenalu zadecyduje niechęć Wengera do zmian we własnym sztabie, a w Chelsea na takie rewolucje nie pozwoli Petr Cech, w końcu dobry znajomy Lollichona z czasów gdy pracowali razem w Rennes…

      Odpowiedz
  3. ~Tomas_h

    Michał też jestem pod wrażeniem Sola. Zagrał naprawdę świetne spotkanie, dwukritne interwencje w pierwszych 3 minutach były najwyższego lotu (a to wygarnięcie piłki spomiędzy nóg napastnika w pełnym biegu to już top level). Emocji w sumie było sporo, mecz totalnie zawalony przez Fabiana, ale jak widać, to jakiś zwyczaj gunnerowskich bramkarzy – sami sobie piłke do bramki wrzucić. Almunia po strzale Naniego pewnie też czuł się średnio w zeszłym tygodniu …..Zobaczymy – nie jest źle z wynikiem, jest średnio z kadrą. Brakuje SZCZelacza, bo czemu nie huknął z całej siły Diaby w 90 minucie, kiedy piłka sobie leciała idealnie na niego na 17-18 metrze? Pojęcia nie ma …

    Odpowiedz
    1. ~Bartek S.

      Czyli jednak ja przesadzam z tym Solem. Widać do głowy wbiło mi się przekonanie, że ani Vieira ani Sol nie dadzą rady. No i szukam argumentów 🙂 Że Diaby nie strzelał jest dla mnie także zagadką. Ale w rewanżu Kanonierzy nie powinni mieć problemów. Jak wróci Arshavin, ostrzał będzie regularniejszy, a i Rosicky z minuty na minutę wygląda coraz lepiej. No i to Porto – dla mnie jednak straszny zawód – zbyt dużo nonszalancji i niechlujstwa, by powalczyć z Arsenalem na poważnie.

      Odpowiedz
      1. ~Tomas_h

        Dzięki za Rosickyego – nie chciałem rozpoczynać tematu, bo może źle widziałem, ale byłem pod wrażeniem rozgrywania. Jest facet szybki, zwrotny, ma wizję i ciąg. Szkoda tylko , że nie SZCZela – tak jak ktoś to napisał, chcą po prostu wjechać z piłką …..Brak v Persiego????

        Odpowiedz
        1. ~Bartek S.

          Oj, tak. Kontuzja VanPersiego całkowicie zmieniła wizerunek Arsenalu. Z nim wszystko byłoby pewnie inaczej. Ale takie rzeczy też trzeba brać pod uwagę przy układaniu składów na sezon. Dobrze, że choć Rosicky wraca do kapitalnej formy. Bo choć nie lubię Kanonierów, to jednak lubię oglądać porządnych piłkarzy.

          Odpowiedz
    2. ~Number 9

      Zgroza z tym Diabym. Miał sytuację na bramkę, a on zamiast uderzać, zagubił się w holowaniu piłki. To francuska choroba, cały Arsenal to ma. Wjechać by chcieli, kurna.

      Odpowiedz
  4. ~Bartek S.

    Chyba jednak zachwyt (czy uznanie) nad Cambellem jest nieco na wyrost. Jeśli przy drugiej bramce trącił piłkę, jest równie winny, co Fabian. Tyle, że nie ma usprawiedliwienia pt. „niedoświadczenie”. Wczoraj Porto nie potrafiło wykorzystać słabostek Arsenalu. Widać było, że Hulk (że o Vareli, który przechodził czasem na drugie skrzydło, nie wspomnę) mógłby szybkością załatwić Sola. W paru momentach zabrakło im pewności siebie, żeby pójść na przebój. I choć momentami gra Sola była naprawdę dobra, to jego szybkość pozostawia wiele do życzenia. „A może ja już przesadzam”, by zacytować klasyka polskiego komentatorstwa. Arsenal powinien zatrudnić „naszego” Dowhania z Legii. 🙂 Ten facet ma rękę do bramkarzy. Skoro aż trzech zawodników będących pod jego opieką trafiło do wielkich klubów, znaczy, że nie jest to przypadkiem. A że potem różnie z nimi bywa, no cóż… Liczę, że Jan Mucha będzie pierwszym, który przebije się do składu (choć z Howardem będzie ciężko) i zachowa formę na dłużej.

    Odpowiedz
  5. dawid.kutermak@op.pl

    O niedoborach Arsenalu; o tym, czego potrzeba, by drużyna ta zaczęła notować wyniki na miarę swojego potencjału; mówiliśmy dużo w „ostatnim dniu okienka”. Ostatnie mecze tylko -w mojej opinii- bardziej te braki uwidoczniły. Bramka w takim jak Arsenal klubie powinna być obsadzona naprawdę klasowym graczem, to oczywiste. Czy jednak Soerensen to potencjalny zbawiciel? Nie sądzę. Zgodnie ze swoją logiką powinien Wenger sięgnąć np. po De Gea (vide błyski w meczu z Barca) albo jak słusznie zauważył Autor-zmienić sztabowca. „Cudowne dziecię” Clichy chyba wyżej już nie wzleci (a w meczu z ManU był naprawdę hojny dla rywala!). Ja widzę dwa rozwiązania problemu „średniactwa wysokiego poziomu” Arsenalu (bo ostatnio wszystkie mecze z rywalami klasy „europejskiej” nie były zagrane godnie i dobrze): albo zmieniamy Wengera albo Wenger zmienia swoje przyzwyczajenia filozoficzne i sięga po gracza(-y) walecznego, brawurowego, któremu obce artystyczne depresje co zdolniejszych Kanonierów.

    Odpowiedz
  6. ~warszawiak

    Zgoda, zgoda, zgoda. Prawie ze wszystkim się zgadzam, a w szczególności z tym, że Arsenal powinien się zastanowić nad systemem i sposobem szkolenia bramkarzy. Problem z piłkarzami grającymi na tej pozycji jest permanentny.Przewrotnie natomiast chce się wypowiedzieć na temat pracy arbitra. Ja mianowicie uważam, że popełnił on w tym meczu masę błędów i nie raz tracił panowanie nad sytuacja na boisku. Ja w przeciwieństwie do Michała miałem wrażenie, że Szwed pozwalał swobodnie grać, ale tylko Arsenalowi. Ilość przewinień nie odgwizdanych na rzecz Porto, a w druga stronę cyrkowych popisów w szczególności Fabregasa była rażąca i irytująca. Ale przy golu dla Porto błędu on akurat nie popełnił.

    Odpowiedz
    1. Michał Okoński

      Co do jednostronności „puszczania gry” nie ma zgody. Fabregas był faulowany przez cały mecz, zdawało mi się nawet, że Portugalczycy na niego polują, chcąc zniechęcić go do grania czy wręcz spowodować kontuzję. Bardzo wiele z tych fauli było na kartkę, ale sędzia wykazywał się, hmm, cierpliwością.

      Odpowiedz
        1. ~Andrzej Kotarski

          Co nie zmienia faktu, że w Lidze Mistrzów sędziowie nie puszczają raczej takich polowań. To było brudne ze strony Porto – ataki na Cesca były wybitnie umyślne. Nie jest wielkim odkryciem, że Cesc to mózg drużyny i jego wyeliminowanie, czy to przez frustrację, czy przez osłabienie, stanowi klucz do wyłączenia maszynki ofensywnej Arsenalu.

          Odpowiedz
          1. ~Bartek S.

            Trudno o złoty środek w sędziowaniu. Z jednej strony mamy takie polowania jak wczorajsze na Cesca i Rosicky’ego, z drugiej bezsensowne przerywanie gry jak w ostatnim hicie Primera Division (Atletico-Barca). Jedno jest niemiłe dla oka, drugie – wręcz nie do oglądania.

  7. ~potrekk

    Można się zachwycać pojedynczymi interwencjami Sola czy Gallasa ,ale jako całość obrona Arsenalu nie stanowi kolektywu.W premiership stracili 30 bramek, z pierwszej ósemki więcej stracilo tylko City.Do gry ofensywnej nie można się przyczepić, nawet podczas nieobecności podstawowych graczy radzili sobie wczoraj świetnie , natomiast gra obronna wymaga kapitalnego remontu ( do dziś nie jest dla mnie zrozumiałe zrezygnowanie z usług Senderosa ). Bardzo dobrze grał Rosicky , myślę że po ewentualnym odejściu Fabregasa to on moze stać się liderem zespołu.Oczywiście faworytem do awansu jest Arsenal na własnym boisku na pewno dadzą sobie rade .

    Odpowiedz
  8. ~Roger_Kint

    Nie mają litość dla Łukasza… Ten wzrut jest jednym z łagodniejszych:http://newsarse.com/2010/02/18/no-more-competition-winners-in-goal-declares-wenger/„Sam mecz podobał mi się dużo bardziej niż przedwczorajsze spotkanie na San Siro. „No to mam pytanie dotyczące systemu play-off którego jesteś zwolennikiem.Czy rzeczywiscie uważasz za korzystną zmianę która mogłaby spowodować, że zamiast Arsenalu w tegorocznej edycji LM oglądalibyśmy Fulham? A w rozgrywkach zamiast Manchesteru City/Liverpoolu/AV lub Tottenhamu np Birmingham City?To jest tak niekorzystne dla angileskiej piłki – z całym szacunkiem dla Fulham czy BC, ale obecność tych klubów oznacza słabsze wyniki w pucharach z czego wyniknie spadek w rankingu UEFA, a co za tym idzie mniej miejsc w pucharach… – że nie wierzę by ten projekt przeszedł.

    Odpowiedz
    1. Michał Okoński

      W Twoim pytaniu jest założenie, że Fulham pokonuje Arsenal. Uchylam je :-)Mówiąc serio: gdyby nawet przepisy zmieniono już przed tym sezonem (przypominam: jeżeli wejdą w życie, to najwcześniej za 3 lata) i rzeczywiście zdarzyło się, że Fulham wyeliminował Arsenal z rywalizacji, to myślę, że oglądalibyśmy inne Fulham; że Hodgson dostałby budżet transferowy i wzmocnił zespół na tyle, by powalczyć w Lidze Mistrzów. Porto, z całym szacunkiem, było wczoraj do wzięcia nie tylko przez Arsenal.

      Odpowiedz
      1. ~Roger_Kint

        > W Twoim pytaniu jest założenie, że Fulham pokonuje> Arsenal. Uchylam je :-)Aha, no trudno. Trochę szkoda bo właśnie zamierzałem zapytać czy może pamietasz jak sobie Arsenal radził z Fulham w zeszłym sezonie, ale skoro pytanie uchylono to trudno… A może zechciałbyś uchylić uchylenie i jednak odpowiedzieć? No bo w tabelkach stoi tak:Fulham 1 – 0 ArsenalArsenal 0 – 0 Fulham.> Mówiąc serio: gdyby nawet przepisy zmieniono już przed tym> sezonem (przypominam: jeżeli wejdą w życie, to> najwcześniej za 3 lata) i rzeczywiście zdarzyło się, że> Fulham wyeliminował Arsenal z rywalizacji, to myślę, że> oglądalibyśmy inne Fulham; że Hodgson dostałby budżet> transferowy i wzmocnił zespół na tyle, by powalczyć w> Lidze Mistrzów.W ciagu jednego okienka transferowego? Uważam, że to niemożliwe. Zarówno w przypadku Birmingham jak i Fulham. Chyba, że wydawaliby w stylu MC – wtedy się zgodzę. A i tak MC musiało wydawać przez 3 okienka transferowe, żeby dobić do akceptowalnego poziomu. Porto, z całym szacunkiem, było wczoraj do> wzięcia nie tylko przez Arsenal.No pewnie. Fulham potrafił wygrać i z Arsenalem i z MU. Burnley potrafi wygrac z MU, Portsmouth z Liverpoolem a Wigan z Chelsea.Ale pytanie pozostaje aktualne: które z tych zespołów wolisz oglądać w LM. Mistrzów!

        Odpowiedz
        1. Michał Okoński

          Pytanie, kogo wolę oglądać w Lidze Mistrzów też uchylam 🙂 W końcu wiadomo, że mogę sobie woleć oglądać Tottenham, a nawet i Portsmouth czy Nottingham Forest, cóż, skoro to nierealne.Mecz Fulham z Arsenalem pamiętam calkiem dobrze: popis gry gospodarzy, zwłaszcza Hangelanda, i straszliwą bezradność gości przy stałych fragmentach gry. A transfery: myślę, że w przypadku szans na Ligę Mistrzów można było wyjąć z europejskiego rynku dwa-trzy nazwiska, które zrobilyby różnicę.Nie pierwszy raz, Roger, zostaniemy przy swoim. Do nastepnego…

          Odpowiedz
          1. ~Roger_Kint

            > A transfery: myślę, że> w przypadku szans na Ligę Mistrzów można było wyjąć z> europejskiego rynku dwa-trzy nazwiska, które zrobilyby> różnicę.Uważasz, że te dwa, trzy transfery zniwelowałyby różnicę miedzy Fulham a Arsenalem? Jeśli tak uważasz, to bardzo się z Tobą nie zgadzam. Myślę, że Fulham musiałoby zrobić to samo co MC – tyle, ze szeikowie dokonali przemiany ligowego średniaka w ciągu dwóch lat, a Fulham musiałoby się sprawic w ciągu jednego okna transferowego. Nawet gdyby Hodgson nie zrobił błędów transferowych porównywalnych do Hughesa to i tak musiałby kupić minimum 5 zawodników)Kolejnym pytaniem jest czy te europejskie nazwiska chciałyby grać dla jakiegoś Fulham.No ale powiedzmy, że by chciały. Na każde nazwisko trzeba przeznaczyć 15 – 25 mil + pensja. Minimum 60 000 funtów (w końcu rozmawiamy o nazwiskach 'robiących różnicę’) a za chwilę – po podniesieniu podatków – ca 80 000.Powiedzmy, ze mamy 3 nazwiska (moim zdaniem to nie wystarczy, żeby Fulham reprezentowało przyzwoity poziom w CL ale niech bedzie): 60 mln (na transfery) + 15 mln (rocznie na pensje).W pierwszym roku trzeba zapłacić 75 mln funtów (zauważ, ze pominęliśmy premie dla agentów i premie za podpisanie kontraktu a to też konkretne kwoty).Do tego dochodzą podwyzki dla innych graczy bo przecież zmieni sie cała struktura zarobków.Jeden sezon w CL nie jest w stanie pokryć tych wydatków – trzeba by sie zadłużyć.No i teraz wyobraźmy sobie – a nie wymaga to żadnych szczególnych zdolności – że Fulham nie dostało się do CL w następnym sezonie…> Nie pierwszy raz, Roger, zostaniemy przy swoim. Do> nastepnego…Do nastepnego…

          2. Michał Okoński

            Nie, nie uważam, że dwa, trzy transfery zniwelowałyby różnicę miedzy Fulham a Arsenalem. Uważam, że pozwoliłyby pokazać się w Europie (nawet w tym składzie się pokazują, choć na poziomie Europa League; patrz: zwycięstwo nad Szachtarem). A liczby, które podajesz… Cóż, są jeszcze wypożyczenia, są transfery piłkarzy niechcianych w dużych i bogatych klubach, pragnących przecież pokazać się w Champions League. To wszystko nie musiałoby kosztować fortuny. Akurat tyle, ile przyniósłby awans do fazy grupowej.

          3. ~Roger_Kint

            To w teorii fajny scenariusz… Niemniej musi się w nim kryć jakiś błąd: nikt tak do tej pory nie zrobił. Np Wolfsburg. Gdzie są te wzmocnienia? Gdzie są ci klasowi zawodnicy pchający sie do Wolfsburga?A tu rozmawiamy o zespole który zdobył mistrza kraju! Myślę, że nie doceniasz kosztów związanych z wejściem do elity.Tak czy owak rozumiem, że nie miałbys nic przeciwko temu by Arsenal został zastąpiony przez Fulham (+2/3 transfery). Moim zdaniem LM bardzo by przez to straciła na atrakcyjności (ale za to zyskałaby Euroliga 🙂 Pozdrawiam

    2. ~alasz

      W sprawie play-off mam rogerem identyczne zdanie. Dodam tylko brak sensu i jakiejkolwiek logiki. Play-off to wymysł ameryknaów i jest idiotyczny, juz tłumacze, mianowicie przez 38 kolejek pewna druzyna nazbierała wiecej punktów, czyli de facto okazała sie lepsza. lepsza w przestrzeni sezonu, teraz ktos proponuje zeby wyrzucic dorobek cało sezonowy i zastapic go pojedynczym meczem, w którym ma decydowac forma dnia. Jesli tak to po co wogóle grac w cąłym sezonie, albo inaczej dlaczego maja grac zespoły z miejsc 4 5 6 7 a nie z 4-16? albo nie 4-20? Otóz od tego sa rozgrywki zespołów 1-20…niech tak juz zostanie, wprowadzic zmiane mozna, ale jest przysłowie które mówi, jak działa-nie naprawiaj.

      Odpowiedz
      1. ~Roger_Kint

        NIe zgadzam się, że play-off to pomysł idiotyczny. Uważam, że to wspaniały pomysł dla 'high scoring games’ takich jak koszykówka. W takich grach – gdzie czasem każda z druzyn rzuca po 40 koszy – losowość odgrywa znacznie mniejszą rolę i seria meczów do 3 wygranych generalnie wyłania zespół lepszy. Piłka nożna jest zupełnie innym rodzajem sportu: tu normą jest 1 bramka na drużynę. Żeby przejść w pucharach wystarczy uzyskać dwa remisy… Zaprawdę play-off nie pozwalają na ustalenie która drużyna jest lepsza. A do tego właśnie służy liga z 38 meczami z których każdy ma znaczenie dla końcowego wyniku. Play-off w grach o dużej liczbie trafień pozwala ożywić drugą część sezonu i dodaje mnóstwo emocji nie wypaczając zbytnio rywalizacji. W piłce nożnej to wypaczenie jest potworne.Ja wiem, że to właśnie dodaje ekstra emocji w rozgrywkach pucharowych – ta wspaniała możliwość zmierzenia się Dawida z Goliatem itd… Ja też to uwielbiam. No ale tych emocji dostarczają nam już no właśnie, puchary. Po co psuć ligę?

        Odpowiedz
  9. ~Vęgoria

    Myślę, że Campbell nie zasłużył na takie pochwały. Widać że jest mało zwrotny. Za dużą masę ma. Ogólnie nie prezentował się dobrze poza rewelacyjną grą w powietrzu.NO Fabian niestety. Chyba jakaś Liga Francuska mu potrzebna, może hiszpańska włoska, angielska za mocna.

    Odpowiedz
  10. ~polskaGOL

    Brak pewności Fabiana jest chyba jego główną wadą, nawet w meczach za które go chwalili, patrząc na niego i ten rozbiegany wzrok człowiek nie wie co zaraz zrobi. Nie przemawia do mnie jego gra, no może gdyby zagrał w okularach przeciwsłonecznych to wtedy…

    Odpowiedz
  11. ~alasz

    UEFA własnie ogłosiła ze belgia przeskoczyła szkocje w swoim rankingu i od nastepnej edycji LM szkoci moga liczyc tylko na jedna miejsce w LM. Duzy cios dla SPL.

    Odpowiedz
  12. ~erictheking87

    premier league ukarala wolvsow 25k Ł kary za wystawienie nieoptymalnego skladu na mecz z man united. dla mnie ten werdykt to porazka.

    Odpowiedz
    1. ~Bartek S.

      To jest jednak kpina. Albo powinni ukarać Wilki srogo, albo wcale, uznając, że trener ma prawo sam decydować o składzie. Skoro jest zapis w regulaminie ligi (moim zdaniem nie idealny), powinno się go przestrzegać i karać jego łamanie. Równie dobrze mogli przyznać karę w postaci dziesięciu pompek dla nieobecnych wówczas piłkarzy. Byłoby równie dotkliwie.

      Odpowiedz
      1. ~Junak

        Tak gwoli ścisłości to ta kara wyniosła 25 000 funtów bo mam wrażenie,że ktoś zrozumiał ją jako totalnie symboliczne 25 £ 😉

        Odpowiedz
  13. ~Tomas_h

    No nie, no bravo po prostu, no bravo. Super wynik, nie ma co. Zastanawiam się, czy ktoś w ogóle oglądał kasetę z meczu z Chelsea, bo luzu to dzisiaj można było Evertonowi pozazdrościć. Cały środek pola sobie biegał jak chciał, w ustawieniu 5 pomocników, a Pienaar po prostu rządził, jakby nie miał utrudniaczy Carricka i Fletchera. Jestem bardzo zaskoczony i zszokowany, że mecz tak wyszedł Manowi, bo i taktycznie i fizycznie byli o wiele wiele słabsi. Rozczarowali przede wszystkim środkowi obrońcy, Evans i Brown po raz kolejny dali z siebie robić wiatraki, no i spóźniona reakcja Evry przy 3ciej bramce też wiele mówi. Berbatov po raz kolejny się snuł po boisku, a to irytujące trzymani piłki i ciągnięcie je do linii bocznych staje się już jego znakiem firmowym. Masakra mecz i tyle. Scholes dzisiaj myślami był gdzie indziej – może Obertan wszedł trochę za późno?Gratuluję wygranej, no oprócz świetnego Pienaara olbrzymie wrażenie zrobił świetny Heitinga rządzący w obronie, Donovan na prawej pomocy, no i dorzucił cegiełkę bardzo szybki i groźny Saha.No Panie Ferguson, tak to myśmy się na dzisiaj nie umawiali !!!!

    Odpowiedz
    1. ~Junak

      Z tym Heitingą to ciekawa sprawa bo w Atletico był beznadziejny w większości spotkań i z ulgą wręcz go pożegnali,a w Evertonie wymiata.Chyba po prostu kwestia dopasowania do poszczególnej ligi,stylu gry tak jak w odwrotnym przypadku Forlana

      Odpowiedz
    2. ~erictheking87

      jedynym jasnym punktem w united dzisiaj byl chyba wystep berbatova w pierwszej polowie – utrzymywal sie przy pilce, dobrze dogrywal (m.in.podanie do rooneya) no i swietnie zachowal sie przy bramce.w drugiej polowie byl juz praktycznie anonimowy.o, i mysle, ze warto tez fletcha pochwalic. tyral jak zwykle, i zaliczyl kilka naprawde fajnych, dokladnych co do centymetra przerzutow. wiecej plusow ciezko mi znalezc… hmm… nie wiem… valencia probowal pare razy wrzutek?przykrym zaskoczeniem byla dla mnie postawa evansa i browna. tak jak thomas mowil przypominali oni (w szczegolnosci johnny) wiatraki stojace w szczerym polu. to z jaka latwoscia minal johnnego rodwell bylo porazajace. chyba najwyzszy czas, zeby para rio-vida wrocila do regularnej gry. evansowi chyba wystarczy emocji zwiazanych z meczami na jakis czas.ale… ale… i tak uwazam, ze najbardziej zawiodl rooney. w beznadziejny sposob tracil pilki, a cale jego osiagniecia z dzisiejszego dnia to: zmarnowana okazja sam na sam, trafienie w mur z wolnego i jeden niezly cross w pole karne. poza tym kompletnie nic nie pokazal. po prostu 0.coz, rooneya mozna usprawiedliwic, bo nie wyszedl mu pierwszy mecz od dawna – nie da sie bez przerwy byc najlepszym na boisku. za to linia defensywna powinna dostac solidna bure za to spotkanie.w evertonie ciezko pochwalic kogos indywidualnie. caly zespol zagral swietnie i moim zdaniem nie bylo zadnej wybijajacej sie indywidualnosci, mozna ewentualnie pochwalic srodek obrony za wyeliminowanie zagrozenia w postaci rooneya.naprawde dobry mecze evertonu jako kolektywu. w pelni zasluzone zwyciestwo.

      Odpowiedz
      1. ~Tomas_h

        eric – teoretycznie (no i odrzucając wszelkie tam kontuzje, braki, złe transfery itd) – Man jeszcze powalczy o tytuł? A raczej czy ma szansę, bo powalczyć to powalczy. Ale biorąc pod uwagę formę CAŁEJ Chelsea, świetne mecze od dłuższego okresu – czy to czas na obiektywne przyznanie, że są po prostu najlepsi w sezonie i to właśnie oni zdobędą tytuł?łot du ju fink ????:-)

        Odpowiedz
        1. ~etk87

          mysle, ze szanse wciaz ma, bo zreszta jak wiekszosc tutaj obecnych widziales z cala pewnoscia niejeden sezon z naprawde goraca koncowka. 4 punkty straty to nie jest az tak duzo wbrew pozorom, szczegolnie ze chelsea ma trudniejszy terminarz.niebieskich czekaja jeszcze mecze z man city(d), villa(d), united(w), spursami(w) i lpoolem(w).united graja z poolem(d), chelsea(d), city(w) i spursami(d) wiec szans na strate punktow jest mimo wszystko mniej w przypadku man utd.z drugiej strony, chelsea faktycznie jest obecnie najlepsza druzyna i jesli tytul bylby przyznawany za forme w calym sezonie i mialby przypasc na dzien dzisiejszy, to chelsea na pewno by go zdobyla. united grali zbyt slabo do tej pory.w tej chwili, wszystko w man utd opiera sie na rooneyu, i mam spore watpliwosci czy utrzyma on taka forme do konca sezonu. jesli chodzi o chelsea to nie ma zadnego porownania – okres PNA przetrwali bezbolesnie, a kazdy ich gracz jest obecnie w lepszej formie niz jego odpowiednik w united, poza rooneyem i moze fletcherem.mysle, ze kluczem do wszystkiego bedzie defensywa. jesli zacznie ona byc rownie szczelna co w poprzednich sezonach sadze, ze tytul wciaz jest mozliwy.nadzieje pokladam w powrocie pary rio-vida na srodek obrony, liczac, ze obydwaj beda spragnieni gry. niestety ich forma jest wielkim znakiem zapytania…

          Odpowiedz
  14. ~Tomas_h

    Taaaa, a Chelsea oczywiście po potknięciu dalej kosi wszystko równo z murawą. I znowu 4 punktu przewagi nad MU. Pełen obaw jestem, chociaż bardziej to się chyba łudzę niż wierzę, że to jest do odrobienia. A jeszcze do tego młodej samolot odwołali – co za sobota :-(((((

    Odpowiedz

Skomentuj ~Tomas_h Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *