Tangerine dream

Zapomniałem, jacy oni są dobrzy. Oglądałem pilnie mecze towarzyskie, a nawet, wstyd się przyznać, w jakimś porywie sentymentu obejrzałem wiosenne zwycięstwa nad Arsenalem, Chelsea i Manchesterem City, a mimo to stale marudziłem, że przydałyby się wzmocnienia, że z ustawieniem 4-4-2 trzeba się jak najszybciej pożegnać i że kiedy w pierwszym składzie wychodzi Peter Crouch, to kończy się rozgrywanie. Potem przeczytałem skład, w stosunku do majowego meczu z MC różniący się zaledwie nazwiskiem prawego obrońcy, rozsiadłem się przed monitorem i…

Tak, to był ten sam porażająco szybki i niezmordowany Gareth Bale (w „Przewodniku po Premiership” napisałem o Martinie Petrowie, że jest najlepszą lewą nogą ekstraklasy, a De skomentował, że Giggs się obrazi, ale co w takim razie powiedzieć o Bale’u…). To był ten sam Luka Modrić, imponujący przeglądem sytuacji i walecznością (ta pchła, ustawiona tym razem w środku pomocy, nie bała się wchodzić wślizgiem w Yaya Toure!). To był ten sam Aaron Lennon, szybki, ale przede wszystkim celnie dośrodkowujący. Ten sam elegancki i nie do przejścia Ledley King. Ten sam rozrzucający piłki na skrzydła albo celnie i mocno uderzający z dystansu Tom Huddlestone. Ten sam szukający sobie miejsca do niespodziewanego uderzenia Jermain Defoe. Ten sam zaczynający pressing swojej drużyny Peter Crouch. Jedynym zaskoczeniem, choć przecież nie całkowitym, był świetny występ na lewej obronie Benoit Assou-Ekotto: w przeszłości zdarzały mu się kiksy i faule w polu karnym, a wczorajszy wślizg, którym odbebrał piłkę Wrightowi-Philipsowi kilkadziesiąt sekund po rozpoczęciu drugiej połowy, nawet za dziesięć miesięcy będzie jedną z najlepszych interwencji obrońcy w tym sezonie Premiership.

Tak, to był ten sam Tottenham, z błyskawicznie ekspediowanymi przez środkowych pomocników piłkami do szybkich skrzydłowych, to z lewej strony, to z prawej nabiegających na bocznych obrońców rywala. Ale można powiedzieć również, że mimo iż Roberto Mancini ostrzygł się i zdjął szalik, był to ten sam, co w ubiegłym sezonie, Manchester City: w meczach wyjazdowych hiperostrożny i ratujący punkty głównie dzięki fenomenalnej postawie bramkarza. Fabio Capello musiał po meczu pluć sobie w brodę, że nie postawił na Joe Harta od pierwszego meczu mundialu: jego znakomitej formy po świetnych występach w Birmingham (a nawet kilkanaście miesięcy temu w Manchesterze City) można się przecież było spodziewać. To, że Tottenham nie wygrał 4:0, nie jest winą źle ustawionych celowników gospodarzy (no, może Gareth Bale nie musiał pudłować mając przed sobą otwartą bramkę w końcówce meczu; szkoda, że musiał uderzać słabszą nogą…), tylko zasługą życiowej formy młodego Anglika.

Zdumiewające jednak, jak na wiele pozwolili Tottenhamowi jego koledzy, i to mimo ultradefensywnego ustawienia 4-3-2-1. Zastanawialiśmy się, po co Manciniemu tylu defensywnych pomocników, to już wiemy: Włoch w jednym meczu potrafi wystawić ich trzech, jako jedyne zadanie powierzając im jak najdłuższe utrzymywanie się przy piłce (statystyka podań: Barry 56 celnych z 59, Yaya Toure 68 z 70, de Jong 55 z 59 – wygląda na to, że podawali głównie do siebie)… Szkoda (dla widowiska), że do gry przed nimi deleguje kiepskich wczoraj Silvę i Wrighta-Philipsa, a nie np. Adama Johnsona. Szkoda, że tak późno decyduje się sięgnąć po Adebayora, a wpuszczając go, wycofuje równocześnie Teveza, który wcześniej nie miał szans w rywalizacji z wysokimi stoperami Tottenhamu. Szkoda, że wpisując do protokołu meczowego jednych, niemal automatycznie idzie na wojnę z innymi, przypomnijmy: najczęściej fantastycznie zarabiającymi gwiazdorami o niemałym ego. Zgoda, to dopiero pierwszy mecz, ale po jego zakończeniu misja Włocha wydaje mi się jeszcze bardziej impossible. Zresztą – ech, to szaleństwo angielskich mediów… – już zaczynają się pojawiać spekulacje na temat osoby, która przejmie po nim drużynę; wśród faworytów jest m.in. Capello.

Nawet mimo defensywnej taktyki MC złe duchy mundialu zostały odpędzone już w ciągu pierwszych kilkudziesięciu minut sezonu: mimo iż ostatecznie nie obejrzeliśmy bramek, była walka, było bardzo szybkie tempo i były okazja za okazją. A w kolejnych meczach działo się równie wiele. Chociaż i tutaj – może poza jednym wyjątkiem – można było odnieść wrażenie, że wciąż oglądamy sezon poprzedni. Perwersyjnie nie zaczynając ani od lidera, ani od wicelidera tabeli: Everton, jak co roku, zaczyna powoli, całkiem odwrotnie jak Aston Villa (nawet jeśli na ławce nie siedzi O’Neill, a Milner rozgrywa pewnie ostatni mecz – mają młodego Albrightona), Birmingham, jak przed rokiem, okazuje się niełatwym orzechem do zgryzienia, Sunderland wciąż nie umie się bronić i wciąż (Cattermole…) przesadza ze wślizgami, nawet West Ham mimo zmiany menedżera nie wydaje się ani trochę mocniejszy…

Blackpool wróżyłem bezapelacyjny spadek z Premier League i swoje zdanie podtrzymuję, ale jestem zachwycony, że przez kilka godzin liderowali tabeli. Pamiętam jednak, że wszystkie okazje dla beniaminka – i wszystkie bramki – padały po przerażających błędach w obronie Wigan. Piłkarze Roberto Martineza nie grali pressingiem, nie kryli i niemal w każdym przypadku zostawali metr za rywalem – oto dlaczego i oni powinni w tym roku opuścić ekstraklasę. Piłkarze Iana Hollowaya zaś… cóż, będziemy im kibicować, tak jak przed rokiem kibicowaliśmy Burnley Owena Coyle’a, ale – jak mówi sam menedżer – „są kilometry za wszystkimi innymi”. Przed nimi długi, ciężki sezon.

Podobnie długi, ciężki sezon czeka West Bromwich. Z całym szacunkiem dla klasy mistrzów Anglii, piłkarze Roberto di Matteo – zwłaszcza ci stojący w murze podczas rzutów wolnych – robili wszystko, by ułatwić im zadanie. Trzy gole po prostych błędach przy stałych fragmentach gry, i mecz jest przesądzony: czas na popisy – takie jak akcja, po której bramkę zdobył Frank Lampard.

Co do dzisiejszego meczu Arsenalu z Liverpoolem wypada zacząć od cytatu z Carlo Ancelottiego, który powiedział: „Benayoun i Cole są kompletnie różni: Yossi jest bardzo inteligentnym piłkarzem”. Zgoda: zabrzmiało jak zabrzmiało, bo włoski menedżer nie stał się w ciągu ostatnich miesięcy bardziej wymowny. Z drugiej strony jak tu skomentować zachowanie piłkarza, który w ostatniej minucie pierwszej połowy, kilometry od własnej bramki, w ten sposób atakuje nogi rywala?

Kompletnie różny mecz od tego Tottenhamu z Manchesterem City. Oba zespoły dużo ostrożniejsze, tempo wolniejsze, dużo mniej sytuacji – a w związku z tym pojedyncze incydenty dużo mocniej rzucające się w oczy. Przykład pierwszy z brzegu: Almunia, mijający się z piłką przy dośrodkowaniu z rzutu rożnego w pierwszej połowie jak Fabiański podczas meczu z Legią – oto dlaczego Wenger powinien się rozejrzeć za bramkarzem. Przykład kolejny: Koscielny zniesiony na noszach po faulu Cole’a – choć ostatecznie wyszedł na drugą połowę, kibice Arsenalu, świadomi nieobecności w kadrze innych klasowych środkowych obrońców, musieli drżeć. Dalej: Chamakh, choć ostatecznie miał udział przy golu, wcześniej przegrał bodaj wszystkie pojedynki główkowe z obrońcami (witamy w Premiership…). Wilshere, rozgrywający w sumie niezły mecz, traci piłkę przed własnym polem karnym na rzecz Mascherano, z czego bierze się nieszczęście. A jeśli idzie o Liverpool: naprawdę świetny finisz Ngoga, kilka znakomitych wślizgów, dośrodkowań i przerzutów a la Xabi Alonso w wykonaniu Gerrarda, generalnie zaś: poprawiona organizacja gry, zwłaszcza w defensywie, gdzie imponowali Carragher, Agger i Skrtel (Johnsona chwalimy, jak zwykle, tylko kiedy atakuje). W ataku Roy Hodgson metodę miał prostą: wiadomo, że wysoko ustawiona defensywa Arsenalu prowokuje do grania piłek za plecy obrońców, więc Liverpool – ustawiony w naszym ulubionym mundialowym systemie 4-2-3-1 – próbował i próbował, i prawie mu się udało; kłopot w tym, że Ngog zbyt szybko startował do piłki.

W sumie nadzwyczaj udany weekend, na początek w kolorze mandarynkowym – czyli w barwach Blackpool. To nie był sen.

65 komentarzy do “Tangerine dream

  1. ~taxi_rock

    o minięciu się Almuni z piłką pan wspomniał, a o Reinie cisza ? Nie zasłużył sobie na jedno krótkie zdanie ? O pomyłkach Almuni jeszcze nie raz będzie można pisać, a druga taka bramka Reiny może się już nie przytrafić 😛 „kibice Arsenalu, świadomi nieobecności w kadrze innych klasowych środkowych obrońców, musieli drżeć”Gdyby Koscielny wypadł na dłuzej to nie byłoby w kadrze żadnego stopera, nie tylko tych klasowych 😀 Djourou ma jakiś uraz i choć Wenger wcześniej mówił, że to nic poważnego – ostatnio zmienił zdanie i teraz już jest poważne. A Nordtveita nie wiem czy można nazwać środkowym obrońcą – w Niemczech grał w pomocy, w sparingach na prawej obronie … oczywiście jest to nominalny stoper, ale dawno tam nie grał.

    Odpowiedz
    1. Michał Okoński

      Koń, jaki jest, każdy widzi. Reinie podobny kiks raczej się nie przydarzy; bramkarze są problemem Arsenalu.

      Odpowiedz
  2. ~dziaam

    Tottenham nie ma napastników zdolnych umożliwić im walkę z najlepszymi. To ich brakowało wczoraj. Defoe był słabiutki, Crouch w powietrzu nie jakoś rządził, ale dobrze zgrywał, ściągał obrońców, przy lepszym partnerze powinny paść bramki. Czwórka napastników Spurs jest ZA SŁABA.

    Odpowiedz
    1. Michał Okoński

      Defoe miał dwie okazje, przy obu zmusił Harta do interwencji – w pierwszym przypadku genialnej. Ja tam na nie narzekam… Poza Manchesterem City i Manchesterem United nikt nie ma AŻ CZTERECH napastników tej klasy.

      Odpowiedz
      1. ~zwz

        Koguty głośno pieją. O tym, ile potrafią wszyscy czterej, przekonywaliśmy się jesienią (Defoe i Crouch) i wiosną (Pawluczenko i Keane w Celticu), a na mundialu pokazał się jeszcze dos Santos. Kto by ich nie chciał, choćby na trzeciego i czwartego w klubie?

        Odpowiedz
        1. ~dziaam

          Exactly. Drugich i trzecich napastników mają pod dostatkiem. Nie mają pierwszego. Właśnie to próbowałem nieudolnie zaznaczyć.

          Odpowiedz
          1. ~erictheking87

            dosyc ostre stwierdzenie, ja zgadzam sie z Panem Michalem – spursi sa w lepszej sytuacji niz jakikolwiek inny zespol. tam robote rooneya torresa czy van persiego odwala dwoch gosci do spolki, a w razie czego jest dwoch kolejnych rownie dobrych mogacych ich zastapic w dowolnej chwili. a takiego luksusu nie ma zadna z czolowych druzyn poza chyba (to takie chyba z duzym pytajnikiem) city.moim zdaniem to zaden problem, ze nie maja strikera na miare roo czy drogby. takich graczy jest na swiecie ledwie kilku, z czego wiekszosc gra juz w potegach premier league.

          2. ~dziaam

            Tam, gdzie robotę jednego zawodnika musi wykonywać dwóch, tam czegoś brakuje. Poza tym nie chodzi mi o napastnika klasy Rooneya, czy Drogby. Defoe/Keane i Crouch/Pawliuczenko lokują się w moich rankingach stosunkowo nisko. Najbardziej przereklamowany jest zdecydowanie Defoe, który miewa naprawdę olśniewające przebłyski, ale brakuje mu regularności na zadowalającym poziomie. Tzn żeby oprócz tych przebłysków nie schodził poniżej pewnego minimum. Tymczasem potrafi zagrać tak, jakby go nie było. Tak samo jest z Pawliuczenko. Poniżej pewnego poziomu nie schodzą Keane i Crouch, ale oni z kolei prezentują poziom nie najwyższy. Tottenham jest na tyle dobrą ekipą, że gwiazda na tej jednej pozycji pozwoliłaby im bić się o trofea. Co z tego, że teraz jest dobrze, skoro to „dobrze” oznacza zębami wyszarpane 4 miejsce w EPL?

          3. ~etk87

            kazde miejsce w EPL jest wyszarpane zebami. nazwa tottenham hotspur – z calym szacunkiem – nie przyciaga i nie bedzie przyciagac w najblizszym czasie najwiekszych megagwiazda futbolu.a moim zdaniem w klasie pomiedzy defoe, crounchem, keanem i pavem a rooneyem, torresem i drogba jest bardzo niewielu graczy. z zawodnikow, ktorzy biegaja po angielskich boiskach usytuowalbym tam chyba tylko van persiego, anelke i teveza, no i moze jeszcze adebayora. a to wszystko – moim zdaniem – za wysokie progi dla spursow – w kwestii finansowej i/lub prestizowej.poza tym kazdy z takich graczy zadalby bycia absolutnym #1 w takim klubie (co w przypadku slabej formy delikwenta w prosty sposob prowadzi do pozaru w szatni) a sila sporsow jest spojna druzyna.

  3. ~Angamoss

    Mancini zdjął Teveza z dwóch powodów: nie chciał zmieniać taktyki(tj. obrony korzystnego w tamtej fazie wyniku) i widać było, że Carlito sobie nie radzi, kończą się mu pomysły i gra na stojąco. O zmianie na 4-4-2 nie było mowy; gra we względnie otwarte karty przeciw Suprom kończyła się 0:3(przy momentami lepszej grze) za Hughesa i 0:1 za Roberto. Wydaje mi się, że mimo wszystko Rob trzeźwo spojrzał na chłopaków którymi chciał grać i uznał, że z Harry’ego raczej nie pokona, może liczyć co najwyżej na dwie, trzy czyste sytuację(co by się działo, gdyby SWP strzelił na początku drugiej połowy?) i tyle. Lepiej zremisować w kiepskim stylu, niż przegrać po niezłej grze, zwłaszcza na początku sezonu. Pytanie czy tak defensywna taktyka faktycznie się sprawdziła i czy przypadkiem Roberto nie jest niewolnikiem dziwnego myślenia, iż liczba obrońców jest kluczem do dobrej destrukcji. Nie podobał mi się występ Barry’ego. Chłop prezentuje formę rodem z reprezentacyjnych wojaży po RPA. W obronie nic i zero asekuracji, w ofensywie mizeria. SWP musiał wyjść w pierwszej ’11’, bo Johnson rozegrał cały mecz w reprezentacji. Zresztą odrzucając ze składu Irelanda i Bellersa Włoch odebrał sobie wiele opcji w ofensywie…

    Odpowiedz
  4. ~sailor_jimmy

    Bloga śledzę od dłuższego czasu, dotychczas raczej siedziałem cicho, pora to zmienić ;)Z zespołów, które aspirują do końcowego sukcesu najlepsze wrażenie zrobił na mnie chyba właśnie Tottenham. Trudny rywal, a pierwsza połowa to totalna dominacja Spurs. Walijczycy „produkują” świetnych lewonożnych graczy – po Giggsie idzie Bale. Dobre wrażenie robił Crouch – nie rozumiem, skąd biorą się plotki o jego odejściu. Głębia w ataku Tottenhamu jest duża, przy walce w CL równocześnie z ligą na pewno się przyda. Tego będzie brakować np. Arsenalowi czy Liverpoolowi.Pisze Pan, że Wigan zagrało katastrofalnie w obronie i stąd pogrom z Blackpool. Istotnie, defensywa spisała się fatalnie, ale jednak beniaminek potrafił zagrać szybkie, składne akcje, rzucić dobre długie podanie i co najważniejsze wykończyć to wszystko celnym strzałem. Pomógł sporo Kirkland, ale jednak ktoś do tego błędu musiał go zmusić. Swoją drogą, mogło skończyć się pewnie coś koło 1:7 [dwie niesłusznie nieuznane bramki]. Słowo o Chelsea – zaskoczyły mnie rozmiary wygranej po fatalnej serii sparingów. Inna sprawa, że sporo bramek padło po prostych i głupich błędach WBA… Tak czy owak, The Blues pokazali siłę, nie będzie zmiłuj. Jako fan Manchesteru United nie mogłem nie śmiać się z wpadki Reiny i tyle pozostawię w komentarzu. Remis to dobry wynik dla pozostałych ekip z czołówki. Swoją drogą, kazać kibicom czekać do poniedziałku na debiut swojej drużyny w nowym sezonie ligowym jest dość brutalne…

    Odpowiedz
  5. ~dziaam

    Żeby było sprawiedliwie – Tottenham grał fantastycznie. Pierwsza połowa wbiła mnie w ziemię (12 celnych strzałów!?), gdyby nie Hart powinno być 3 albo i 4-0. Tak efektywnej klepki i szybkich podań na 2 kontakty nie widziałem od bardzo dawna. Trochę szkoda, że oklapli po przerwie. Z tego własne powodu wstrzymałbym się z zachwytami nad formą Modrića, Lennona, czy Dos Santosa, o napastnikach już pisałem. Świetny Bale, dobrze BA-E z Kingiem, duże wrażenie zrobił też na mnie Huddlestone. Bez sensu zresztą chwalić Spurs indywidualnie, to przede wszystkim jest szalenie mocna paka.

    Odpowiedz
    1. ~number 9

      Myślę, że i w Tottenhamie, i w wielu innych meczach „siadało” przez mecze towarzyskie ze środka tygodnia. Wielu piłkarzy powracało do klubów dopiero w piątek, zmęczeni siadali na ławkach, Hiszpanie i Meksykanie grali w Meksyku właśnie i tak dalej.

      Odpowiedz
  6. ~alasz

    Arsenal ma 2 środkowych, koscielnego i vermelena, jest tez djouru, ale długo w piłke nie grał to raz a dwa zbyt wysokiej klasy to on nie przedstawia. Odesłżo 4 przyszedł 1, to pewna dyspoporcja jest. Bramkarz to inna sprawa, nie ma go od dwóch lat i chyba sie nie zjawi.

    Odpowiedz
    1. ~sailor_jimmy

      Na twitterze krążą wiadomości, że Given do Arsenalu to done deal. Jeśli to prawda i podpiszą jeszcze jakiegoś stopera, to zaczynam się poważnie obawiać zespołu z Londynu…

      Odpowiedz
      1. Michał Okoński

        Czytałem i przez chwilę nawet uległem. Ale teraz wątpię. Po pierwsze, nie chcieli oddać Tottenhamowi Bellamy’ego, którego właśnie wyrzucili z klubu (trenuje z Cardiff) – byle nie wzmocnić bezpośredniego rywala. Jaki mieliby interes oddawać Arsenalowi piłkarza, który w sezonie potrafi uratować dla zespołu i 10 punktów? Po drugie, w MC brakuje klasowych bramkarzy. Hartowi przytrafi się kontuzja i co wtedy? W Tottenhamie nauczony wielomiesięcznym leczeniem Cudiciniego w tamtym sezonie Harry Redknapp chce sprowadzić trzeciego dobrego bramkarza: do Gomesa i Cudiciniego miałby dołączyć Pletikosa… Stać ich na to, by płacić Irlandczykowi i Anglikowi, a nawet wystawiać ich na zmianę – np. Given mógłby bronić w Lidze Europejskiej.

        Odpowiedz
  7. ~me262schwalbe

    Brakuje mi oceny sytuacji z 29 min, gdy Micah Richards będąc już objechanym przez GAretha Bale’a powala go w polu karnym – pytanie był faul czy nie ?? Wg mnie zdecydowanie tak, gdyż był za plecami i praktycznie nie mógł zrobić nic. A jakie jes WASZE zdanie?

    Odpowiedz
    1. ~kkogut

      Przekleństwo Bale’a: za łatwo się wywraca, to sędziowie nie dają się nabierać, a w sytuacjach niejasnych nie gwiżdżą.

      Odpowiedz
  8. ~Andrzej

    Panie Michale, jak tam nastrój przed bojem o Ligę Mistrzów ? Tottenham wraca do walki o Champions League po 48 latach i co ciekawe – wtedy pod drodze do półfinału jeszcze Pucharu Mistrzów wyeliminował Górnika Zabrze. Po tym, co zobaczyłem w sobotę, jestem pewien, że Pański ulubiony klub posiada wszelakie argumenty przemawiające za rozstrzygnięciem kwestii awansu już na White Hart Line w najbliższy wtorek. Odnośnie sobotniego meczu otwarcia – cholernie żałuję, że nie udało się Tottenhamowi wygrać. Abstrahując już od mojej antymaptii do Manchesteru City liczyłem, że zespół który wygryzł mój ulubiony Liverpool z „Wielkiej Czwórki” rozpocznie sezon od trzech punktów. Niemniej, można być zadowolonym bo sposób gry jest dobrym prognostykiem na przyszłość.Natomiast jeśli chodzi o Liverpool FC i nasz mecz z Arsenalem. Choć uchodzę za zwolennika Rafy Beniteza to muszę przyznać, że z Hiszpanem na ławce w takich okolicznościach Liverpool pewnie wyszedł by na drógą połowę z dodatkowych defensywnym pomocnikiem kosztem napastnika bądź skrzydłowego. Tymczasem Hodgson wlewa w serca kibiców nową nadzieje: widzieliśmy po stronie „The Reds” ogromną wolę walki, determinację tak wielką, że nawet w obliczu gry w dziewiątke przymroczony Agger chciał wspomagać kolegów. Dobra gra Mascherano, który chce odejść, nie była żadnym zaskoczeniem ponieważ przy całej jego często irytującej postawie na boisku (zaczepki, faule, kłótnie z arbitrami) nie można mu jednak odmówić profesjonalizmu.Niemniej, czerwona kartka dla Joe Cole’a jest zaskoczeniem trochę dla mnie, ponieważ nie raz widziałem takie wejścia Stevena Gerrarda, Wayne’a Rooneya czy Stevena Pienaara i kończyło się maximum na żółtej kartce. Tutaj chyba szalę przeważył nie tyle sam faul, co raczej jego okoliczności: przewinienie popełniono na ligowym nowicjuszu w dodatku zaraz przed sektorem kibiców gości którzy wytworzyli dodatkową presję na arbitrze. Za tydzień gramy z Manchesterem City i zapewne do składu wskoczy Alberto Aquilani.Trochę Panie Michale tutaj przyczerwieniłem Panu bloga moimi wypocinami o „The Reds”. Niemniej, życzę powodzenia w rozpoczynającym się we wtorek dwumeczu. Tak jak mówiłem kilka linijek wyżej, warto załatwić kwestię awansu już jutro tak, aby w spokoju myśleć o sobotnim meczu ze Stoke. A czy zwycięstwo na Brittania Stadium nie będzie początkiem małego chaosu w zespole Tony’ego Pulisa ?Pozdrawiam !

    Odpowiedz
    1. ~alasz

      Faul Joe Cole to jest czerwona kartka. Czy zrobiłby to Rooney czy zrobiłby Gerrard była by czerwien, wejście obiema nogami!! Na dodatek wysoko podniesionymi. Nie wspominając ze w ogóle nie trafił w piłkę. Czerwień na miejscu. Swoja drogą Joe Cole grał te 45 minut jak to COle gra zazwyczaj, czyli nic szczególnego. Doprawdy nie rozumiem radości kibiców liverpoolu po tym transferze, ciesza sie jakby przyszedł jakis wielki gracz. Juz wypowiedzi Gerrarda ze on jest lepszy niz messi szkoda nawet przytaczać.

      Odpowiedz
    2. Michał Okoński

      Nastrój przed meczem z Young Boys? Parę godzin temu byłem o włos od zapakowania się w auto i wyjazdu do Szwajcarii; teraz trochę mi szkoda. Jest poczucie patosu, że najważniejszy mecz od dziesięcioleci, że zagrają hymn Ligi Mistrzów po raz pierwszy w historii klubu itd. Jest kalkulowanie: że stawką jest 10 milionów funtów ekstra, a jak dobrze pójdzie, to może i 30… Jest niepewność, bo murawa na stadionie w Bernie jest sztuczna. I jest uznanie dla Redknappa, który na dzisiejszej konferencji prasowej umiejętnie spuszcza powietrze. Na pewno nie zagra King, więc w obronie pewnie obok Dawsona wyjdzie Bassong… Ale po tym, co pokazali w meczu z MC, i jak solidnie zagrali w wyjazdowym sparingu z Benficą, myślę, że będzie dobrze. Tfu, odpukać.

      Odpowiedz
      1. ~taxi_rock

        Z MC pokazali kawał swietnej piłki (jak Modric i Huddlestone całkowicie zdominowali de Jonga, Yaye i Barry’ego), ale by awansować do LM trzeba strzelać gole, najlepiej an wyjeździe. Ja wiem, ze YBB nie mają Harta na bramce, no, ale … wypadałoby strzelić gola na wyjeździe, choć podejrzewam, ze na WHL Tottenham tak czy tak wygra różnicą przynajmniej 2 goli – kibice pewnie bedą mieli świadomość jak wazny to mecz i pomogą. Co do Givena, to Wenger wykluczył jego transfer. Zapytany na konferencji o ewentualne pozyskanie Givena, czy Harta powiedział – NIE. Ale na pytanie o Schwarzera już odpowiedział inaczej, mianowicie – że nie chce o tym mówić, by to się nie odbiło na naszych bramkarzach. Sprawa wydaje się być dość jasna. Schwarzer przyjdzie.

        Odpowiedz
    1. ~przystojny.luke

      Nie zdarzy a nie nie zdarzyło. Myślę podobnie jak Michał. Bramkarz im starszy tym lepszy, szybko się podniesie

      Odpowiedz
  9. ~Andrzej Kotarski

    Assou-Ekkoto popisał się genialną interwencją, ale sam ją sobie sprokurował:) Nie mogę się jednak zgodzić, że Tottenham zagrał tak wspaniale, a tak odczytałem Pańskie słowa. Pierwsza połowa była druzgocąca, niesamowita wręcz, ale w drugiej gra się mocno wyrównała i różnicy widać już nie było. Ja też widziałem Harta już na WC2010 w bramce Anglików i jak widać – ma papiery na granie, co potwierdził w Birmingham i zaczął w MC. Kapitalny refleks przy strzale Defoe.

    Odpowiedz
  10. ~Michał Zachodny

    Po tej kolejce najbardziej uderzajace są konsekwencje, dla klubów, zawodników…Przede wszystkim, transfery. Popisy Joe Harta i 'popisy’ Almunii mogą doprowadzić do transferu Givena do Arsenalu. Popisy pozaboiskowe mogą, a w zasadzie doprowadziły już do oddania Bellamy’ego, prawdopodobnie do Cardiff.Porażki mogą doprowadzić do zwolnienia trenerów. Tak może się stać z Roberto Martinezem, którego Wigan zaprezentowało się całkowicie beznadziejnie. Jeszcze dwa, trzy takie występy i były menedżer Swansea będzie musiał się żegnać z DW Stadium.Porażki mogą także przesądzić o przyszłosci Roberto Di Matteo, choć w znacznie dalszej perspektywie, przecież nie co dzień gra się z Chelsea… Jednak jego zespól potrzebuje napastnika, choćby takiego jak… Marlon Harewood, by mieć choćby szansę na utrzymanie.Brak zwycięstw, a przede wszystkim brak stylu, może doprowadzić do zwolnienia Roberto Manciniego. To też dalsza perspektywa, ale to ile problemów mieli jego piłkarze na White Hart Lane może zwiastować bardzo długi i trudny sezon dla Citizens, nawet mimo wzmocnień.Zwycięstwa mogą dać… pracę. Kevin MacDonald będzie przynajmniej na to liczył, zwłaszcza, że jego zespół podniósł się z kolan na jakich zostawił go Martin O’Neill… Kandydatów kilku jest na stanowisko menedżera Villans, ale prezes, Lerner, może dać szansę temu, który podjął się bardzo trudnego zadania po burzy w klubie. Podjął się i wyszedł z niego zwycięsko.Jedna za nami (prawie), trzydziesci siedem do zagrania. Mało.

    Odpowiedz
    1. ~QAS

      Marlon Harewood to się nadaje do takiego przysłowia zamiast ślepej kury…przedwczoraj zapewne zakończył swój dorobek bramkowy na ten sezon.widziałem go w WHU, AV, NU. to poziom drugiej ligi i to średnie rejony…

      Odpowiedz
    2. ~taxi_rock

      nie wydaje mi się, by Mancini miał stracić pracę w tym sezonie (straci jak będą przegrywać mecz za meczem, ale tego się nie spodziewam). Właściciel musi dać czas trenerowi, a nie zmieniać go co 1,5 roku. Każdy wie, ze trener musi dostć czas, a właściciel klubu nie będzie wiedział ?Oczywiście jest sporo przesłanek by twierdzić, ze MC moze sobie nie poradzić najlepiej, masa niezgranych gwiazd, dużo piłkarzy, z których każdy chce grać, a jak wiadomo -będzie trudno o to, konflikty, etc. Jednak mają taką mocną kadrę, ze powinni walczyć o Top4 i myslę, ze jak bedą cały czas blisko czołówki – 4, 5, czy 6 miejsce, to Mancini roboty nie straci.

      Odpowiedz
  11. ~QAS

    Faul Joe Colea.ostre wejście ale moim zdaniem nie na czerwoną, w Europie żółta i ostrzeżenie, w Anglii albo reprymenda albo lekka żółta bez robienia z takiego zagrania niepotrzebnego zamieszania, przecież koleś chował nogi (w zasadzie to wszedł kroczek w udo przeciwnika, czego raczej do celowych i złośliwych fauli nie zaliczy żaden facet…).Tott piękny mecz, dlatego uwielbiam ich oglądać, Bale wciąż w formie, Pawa aż dziw że jeszcze nie puścili za te 8mln gdzieś do Bundesligi czy SerieA.Joe Hart mistrz. Pisałem i wciąż piszę że dobrze zrobi Capello jak w końcu zacznie stawiać trochę na młodzików…Zaś w WBA to zarówno wina obrońców jak i słabiutkiego GK. Nie wiem co w nim widzą kolejne angielskie kluby, koleś jest gorszy niż Toster, jeden mecz wybitny a w dwóch kolejnych szmaty. Chimeryczność to nie jest cecha którą chcemy oglądać u bramkarzy…

    Odpowiedz
  12. ~KP

    Czy nie uważa Pan, że wciąż brakuje nam rasowego napastnika. Takiego silnego szybkiego „bombera”. Roman Pavlucenko tez nie jest kiepski ale to nie Arsavin, poza tym jest zbyt samolubny i zamiast strzelać gole albo zaliczać asysty spala się „próbując udowodnić”. Crouch’owi ambicji i waleczności odmówić nie sposób, ale za każdym razem gdy dostaje piłkę, zwłaszcza tyłem do bramiki, myślę sobie „kto inny przyjął/obrócił się/podałby szybciej”. Nie mogę się oprzeć myśleniu, że idzie mu nieźle „jak na kogoś, kto powinien grać w siatkówkę”, i że wstawiający go trenerzy myślą podobnie wstawiając go ze względu na wzrost. „Wstydu wstydu raczej nie narobi, no a nuż strzeli głową?”. Keane’a uwielbiam, ale to, moim zdaniem, wciąż nie to. Drużyna z takimi aspiracjami powinna miec na tej pozycji klasowego „pewniaka” Takim na pewno nie jest żaden z naszych napastnikow. Zapowiadalo sie na poczatku zeszlego sezonu, ze moze zostac nim Defoe. Na jak dlugo starczyło mu impetu, każdy widział. Jeśli chcemy w tym sezonie zajść wyżej niż w poprzednim to, moim zdaniem, bez kogoś o klasie Drogby może być ciężko w kluczowych momentach. No chyba, że Robbo faktycznie się odrodził i z Dos Santosem stworzą wybuchową mieszankę: młodości (GdS), doświadczenia (RK) i ambicji (obaj). Widywaliśmy mecze, w których cofnięty Robbo szukał „wyrywającego się” do gry Lennona. Gdyby taka chemia wystąpiłą między napastnikami…

    Odpowiedz
    1. Michał Okoński

      Nie, nie czuję potrzeby wzmocnień w ataku. Defoe odzyska formę z początku poprzedniego sezonu, Pawluczenko utrzyma poziom z wiosny (to poziom tych gwiazd, czy – jak napisałeś – bomberów). A Crouch będzie robił to, co do niego należy. Znak zapytania dotyczy tylko Keane’a, czy posadzony na ławce nie będzie marudził. Ale i z niego byłby pożytek – nie tylko przy wykańczaniu, ale i przy rozgrywaniu, robieniu (lub niwelowaniu cudzej) przewagi w drugiej linii itd. W sparingach był świetny. Może dostanie szansę jutro? Jeśli dostanie, to zostanie…

      Odpowiedz
  13. ~koko

    najlepszą,najlepszą :)http://www.youtube.com/watch?v=p9OIoNNIroE&feature=relatedhttp://www.youtube.com/watch?v=Ov88rMoen3ghttp://www.youtube.com/watch?v=n5iYlz_XWJg&feature=relatedhttp://www.youtube.com/watch?v=-LaXAFqYQv4&feature=relatedhttp://www.youtube.com/watch?v=5WZcqnd7sYo&feature=relatedhttp://www.youtube.com/watch?v=Ov88rMoen3g

    Odpowiedz
    1. ~erictheking87

      powiem tak – nie bylo zle. widac, ze chlopaki musza sie dotrzec jeszcze, bo brakowalo precyzji, czucia pilki itd., ale generalnie jestem zadowolony. berbatov niezly mecz zaliczyl, pomimo, ze dalej clinical finishing u niego lezy i kwiczy. roo kompletnie bez formy, ale i tak widac po nim, ze to gracz najwyzszej klasy, bez wzgledu na dyspozycje dnia.no i scholesy dzisiaj swietnie dysponowany byl oczywiscie. plusy dla fletcha, naniego i evry takze.NU nic nie pokazalo, i sadze, ze nie ma za bardzo o czym pisac w ich przypadku.w kazdym badz razie… liga wystartowala. i jak zwykle jest swietna.

      Odpowiedz
      1. ~Stefan

        Moim zdaniem świetnie pokazał się Andy Carroll – to młody chłopak, bardzo waleczny, miał kilka okazji. Naprawdę ciekawy piłkarz, jeśli dalej będzie grał na takim poziomie to myślę, że strzeli koło 10 bramek w lidze, a w przyszłym sezonie wyląduje w mocniejszej ekipieScholesy zagrał rewelacyjny mecz – 40, 50 metrowe crossy rzucane z chirurgiczną precyzją, tylko rudy tak umie…Berba zagrał nieźle, Nani szarpał ale niecelnie podawał. Chicharito dał dobrą zmianę dla przeciętnego dziś Rooneya. Giggs uspokoił nieco grę. Generalnie mecz wyglądał dokładnie tak jak się spodziewałem. W ManU to normalka, że gra zaczyna się kleić po kilku/kilkunastu kolejkach

        Odpowiedz
        1. ~alasz

          W MU było widać jeszcze duuuuuuuuuzy margines (o tarcze tez było widać ze tam sporo można poprawić) co do Scholesa, cóż na poczatku miał parę strat, ale im dalej w mecz tym był lepszy aż w koncu był genialny. Mamy 3 grajacych weteranów (neville grac chyba bedzie okazjonalnie), w polu gra albo rudy albo Giggs, Linker może mówić co chce, ale szczytem głupoty byłby tak po prostu nie przedłużać z rudym kontraktu. To ze młodzież uczy sie non stop to jedna sprawa, ale on sobie zagra takich meczy pare w sezonie. Rudy to mój ulubiony piłkarz, którego niestety będziemy oglądali coraz żadziej, tyle ze w całej lidze nie ma gracza, możne poza Rooneyem, który ma taki wachlarz podań.Co do Newcastle, no cóż pokazali wlake dobra ogranizacje z tyłu. Nie było łatwo ich przełamać i w przeciwieństwie do WBA które bramki Chelsea podarowało ( świetne mury, naprawdę, lepiej rozchodzić sie nie mogły) NU stawiało opór. Jestem spokojny o ich utrzymanie. Napewno poleci wigan (no chyba ze martinez w maire szybo wyleci, ale on już zdażył zburzyc wszystko co Bruce tam zbudował) WBA z taką obroną również żegnamy. Blacpool cóż, bedą walczyć i w przeciwieństwie do wigan i WBA nie będa sie ośmieszać, czego jestem pewien.Fajny mecz berby, duzo pomysłów tylko wykończenie troche szwankowało, jeśli to poprawi to ma szanse na gracza sezonu.

          Odpowiedz
          1. ~wiesiek90

            Valencia kompletnie nie radził sobie z Jonasem, dużo pojedynków 1 na 1 przegranych przez Ekwadorczyka. Na plus można mu zaliczyć odebranie piłki i zgranie do Scholesa po czym padła pierwsza bramka. A tak to na razie słabo…

          2. ~Bartek

            Nie wiem tylko, czy był to słabszy mecz Valencii, czy lepszy występ obrońcy Srok. Nie zmienia to faktu, że prawa strona wyglądała wczoraj bardzo słabo. O’Shea miał kilka bardzo głupich strat, Valencia był wyłączony w ofensywie. Mimo niedociągnięć lewa flanka wyglądała dużo lepiej – Evra podłączał się do akcji ofensywnych, bronił nieźle, Nani ze zmiennym szczęściem starał się szarpać. Na Newcastle wystarczyło, ale mam nadzieję, że będzie lepiej. Na razie cieszy mnie, że grając najwyżej tak sobie Mu zdołało gładko wygrać. To jeszcze nie czas na najwyższą formę. Niech więc grają słabo, ale wygrywają. 🙂 A wczoraj niezłe zawody rozegrał też Vidic. Konkretny, skupiony, silny – czyli tak, jak być powinno.

          3. ~alasz

            Valencia jest po kontuzji, zagrał 2 mecze z czego z liga irlandzka to była zabawa. Z Chelsea był wyśmienity, robił z ashleyem colem co chciał i kiedy chciał, teraz słabo w ofensywie, nie sżło mu, proste błedy, złe przyjecia itp. Za to jak mu nie słżow w ofensywie to starał sie w defensywie, przy 1 bramce odbiór potem pare dobrych powrotów. O niego jestem spokojny, to znów bedzie najlepszy skrzydłowy w lidze.

          4. ~Spokojnie

            Odniosłam wrażenie, że Berbatov zachowywał się lepiej przy wykańczaniu akcji, gdy na boisku nie było Chicharito. Zgadzam się z tym, że Berbatov zagrał wczoraj dobry mecz, ale po wejściu Hernandeza, jakby upierał się, że sam będzie kończył akcje ofensywne, gdy miał ku temu okazje, chociaż można było jeszcze popróbować podania do młodego, co skutkowało czasem złymi zagraniami (jak kompletnie nieudane złożenie się do strzału z pierwszej piłki). W sparingach chyba lepiej funkcjonowała ich współpraca. Oczywiście, to nie musi być od razu zarzut, rywalizacja jest wskazana. Gdy Rooney wróci do formy, oni będą ze sobą bezpośrednio walczyć o miejsce na boisku, więc nie dziwi, że Berba chciał się pokazać, zwłaszcza, że miał wczoraj swój dobry dzień, a wynik był bezpieczny. Mam jednak nadzieję, że nie stanie się to regułą.

  14. ~sailor_jimmy

    I po debiucie w wykonaniu United. Jak już wszyscy podkreślili, genialny mecz Scholesa, drugi pod rząd [w zeszłym roku chyba nie miał takiej passy…]. Jego wizja i podania to jest magia. Warto też podkreślić, że pod bokiem mistrza świetnie pracował Fletcher, jak zwykle zresztą. United nie wrzuciło przez cały mecz trzeciego biegu, widać jeszcze spore rezerwy w możliwościach, a przede wszystkim w skuteczności bo okazji nie brakowało. Berbatov miał mieć tyle goli, co i Drogba. Skoro już o Bułgarze – robił wczoraj dokładnie to, za co go chwaliłem i broniłem przez innymi kibicami, czyli świetna technika, utrzymywanie się przy piłce, kreowanie sytuacji kolegom. Robił też dokładnie to, czym mnie wkurza – straszliwa nieskuteczność, chociaż dwie bramki w dwóch meczach to świetny wynik i czepiać się nie wypada. Rooney jest nie przygotowany, widać to jak na dłoni. Myślę, że lepiej by było, gdyby dzisiaj nie wyszedł w ogóle na boisko. Następna kolejka to ciężki mecz na Craven Cottage… Ogólnie, po mundialowych graczach trochę widać, że czegoś brakuje. Evra zagrał dobry mecz, ale widać było, że jest jakiś nieswój. Mam nadzieję, że z jego kolanem [?] wszystko w porządku. Na koniec zostawiam Naniego, ten gość mnie chyba irytować nie przestanie nigdy. Po prostu nie mogę znieść tego, że psuje tak dużo akcji przez fatalne podejmowane przez niego decyzje. Zagrał przyzwoicie, ale tym czym mnie drażnił przez całą karierę w United, tym zaczął kolejny sezon.

    Odpowiedz
    1. ~piotrek

      Nani i tak gra o niebo lepiej niż jeszcze pół roku temu. Krystyna też na początku irytował niesamowicie, aż nagle coś po prostu kliknęło. Może Nani potrzebuje jeszcze troche czasu. Do Berby osobiście już się nie przekonam, choć próbowałem jakieś 1,5 roku. Nie rozumiem, czemu na każdą decyzję potrzebuje ok. 5-10 sekund. Są piłkarze, którzy robią to samo, ale w ułamku sekundy. Na napastnika jest za wolny fizycznie, na pomocnika zbyt wolny mentalnie; jest wysoki, ale głową grać nie potrafi. Drybluje topornie. Ma super przyjęcię piłki, ale czasami używa tego jako sztuki dla sztuki. Lepiej po prostu odegrać z pierwszej. Na boisku szkolnym zawsze się znalazł jeden gość, który przetrzymywał piłkę, zawsze chciał zagrać wybitnie, wybierał najtrudniejsze rozwiązania, a potem piłkę tracił. Taki jest Berba. I nie mogę już patrzeć na jego cierpiącą twarz po co drugiej akcji jak zrobi kiks albo przestrzeli. Przecież tu nie chodzi o niego w tym wszystkim, ale o klub, więc niech się chłopak pozbiera.

      Odpowiedz
  15. ~erictheking87

    zastanawia mnie tylko, kiedy wreszcie fergie zacznie korzystac z obertana. przeciez ten gosc ma naprawde spory potencjal. nie rozumialem czemu w zeszlym sezonie tak malo gral, i niestety zanosi sie na to, ze w tym rowniez nie bedzie rewalacji pod tym wzgledem.z drugiej strony jestem ciekawy jak cleverley zaprezentuje sie w 'powaznym’ futbolu. ja bym sie nie krepowal i wrzucil albo cleverleya albo obertana na prawa flanke za valencie, badz za naniego w razie koniecznosci.poza tym podoba mi sie wspolpraca portugalczyka z evra. wyraznie widac, ze chlopaki coraz lepiej sie rozumieja i uzupelniaja.

    Odpowiedz
    1. ~Tomas_h

      A ja jestem pełen obaw przed sezonem. Brakuje mi kogoś przez duże K, mam wrażenie że paka nie jest wzmocniona. Oby krótka ławka znowu nie dała się we znaki. Świetnie zagrał Rudzielec, berba zaliczył dobry występ, podobał mi się i Evra i Nani, ale brakuje gwiazdy i strzelca zawodowego. Wayne gra fatalnie, Owen znowu to prawie piłkarz, więc może po prostu zabraknąć 2 dobrych napastników. Nie chcę pokładać wiary w jednym Mexico-manie, bo wątpię by wystarczył w pierwszym sezonie. Brakuje mi perełki w koronie ….

      Odpowiedz
      1. ~piotrek

        Wczoraj nie grali Anderson, Hargo, Carrick, Obertan, Cleverley, Smalling, Neville, Ferdinand, da Silva, Brown, Owen, Macheda i nawet Bebe nie grał, to chyba nie oznacza krótkiej ławki. Jeśli tylko nie będzie np. kontuzjowanych 95% obrońców, to o obecny sezon jestem spokojny. Hernandez wbrez pozorom wniesie sporo, a na pewno może w jakimś stopniu już zastapić Roo. Oprócz tego młodzi są o rok starsi; coś czuje że da silvy, macheda i cleverley pokażą niezłą piłę; Anderson już musi coś grać, Nani jest całkiem nowym zawodnikiem. Już nie będzie syndromu 'gdzie jest Ronaldo’, no i można by pisać dalej. Jestem przekonany, że walka o mistrza potrwa znowu do ostatniej kolejki, a w końcu o to tylko chodzi

        Odpowiedz
        1. ~Bartek

          Chociaż z tomasem_h zgadzam się nie od dziś, to tym razem wydaje mi się, że jednak nie ma racji. Kadra MU wygląda na dość szeroką. Jedynie Koguty i MC ma równie szerokie zasoby. Najlepsze jest to, że wśród zawodników Diabłów nie brak graczy uniwersalnych: O’shea grał już prawie wszędzie, Carrick wcale nieźle radził sobie rok temu na stoperze, Giggs potrafi grać w środku i na skrzydle, Nani na prawej i lewej flance, a jeśli SAF powie Parkowi, że ma grać jako bramkarz, najpewniej da z siebie wszystko i nawet między słupkami wybiega swoje 13 kilometrów. Słowem – graczy nie brakuje, na każdą pozycję jest dwóch zawodników i nawet w bardzo nieszczęśliwych okolicznościach Diabły powinny dać radę. Nie mówię, że będą wygrywać wszystko, ani że będzie to ich sezon, ale że nie ma powodów do paniki.

          Odpowiedz
          1. ~Tomas_h

            Bart, no jak już ty mnie uspokajasz, to muszę się uspokoić :-))) Może z lekka w panikę wpadam, ale cały czas brakuje mi po prostu KOGOŚ. Nie wiem, czy to za bardzo tęsknota za jakąś wielką postacią, super strzelcem, czy kimś w tym stylu – bardzo możliwe że przyzwyczaiłem się do pojęcia lider czy też goal-hunter. Ale skoro twierdzicie, że marudzę, to poczekajmy. A tak nawiasne – jakieś wspólne oglądanie meczu w pubie, rzucał ktoś kiedyś takim pomysłem? Wiem że alasz jest z wawy, a inni? Jak się na to zapatrujecie?

  16. ~Bartek

    Kurcze, gol dla YBB nie powinien być uznany – przecież był spalony przy pierwszym zagraniu. Mam nadzieję, że Koguty się szybko podniosą i pokażą, kto jest lepszy. A skład trochę dziwny 🙂

    Odpowiedz
    1. ~bnch

      0:2! Tym razem jeden ze środkowych obrońców zrobił coś dziwnego. Chyba już czas, aby Spurs dali sobie spokój z nerwami, bo źle to się skończy.

      Odpowiedz
  17. ~erictheking87

    Panie Michale… co jest grane?bo wyglada to na chwile obecna jak mecz wigan z chelsea… i bynajmniej spursi nie sa odpowiednikiem chelsea…oby tylko sie nie skonczylo jak mecz chelsea z wigan… bo jak narazie, wyglada to ekstremalnie cienko =/

    Odpowiedz
    1. ~Bartek

      Niech Harry szybko zdejmie Pavluchenkę, bo gra piach. Nie on jeden, ale Rosjanin wygląda słabiutko – bez szybkości i pomysłu. Ja chcę Croucha. Były obciach, gdyby Koguty odpadły – trafić wreszcie do LM i odpaść w takim stylu – to by nie wypadało.

      Odpowiedz
      1. ~bnch

        0:3! Odpaliłem mecz, by popatrzyć, jak Spurs kopią szwajcarskie tyłki, a nieco inaczej to wygląda. Może nimi Redknapp wstrząśnie w przerwie i chociaż ze 2 gole strzelą.

        Odpowiedz
    2. ~etk87

      kurcze sorry, ale to jakas kpina jest.widze, ze 4 graczy do wymiany od zaraz. dos santos i defoe jedynie cos probuja szarpac… bassong jest do – za przeproszeniem – wypieprzenia w kosmos. harry powinien go wsadzic na jakas rakiete i wystrzelic w inna galaktyke.katastrofa, po prostu katastrofa

      Odpowiedz
  18. ~Bartek

    Redknapa uwielbiam, ale dziś dał ciała. Niezależnie od ostatecznego wyniku – Harry dał ciała. Jego gracze ewidentnie zlekceważyli przeciwników i wkurza mnie to straszliwie. Sam trener też ich zlekceważył, bo wcale nie wypuścił najmocniejszego składu. Wrrrrrrrrrrr

    Odpowiedz
      1. ~wiesiek90

        Hmm myślę, że Kogutom zabrakło po prostu mocniejszego pressingu w środkowej strefie boiska. Teraz wygląda to trochę lepiej i Szwajcarzy tak mocno nie dochodzą do sytuacji bramkowych…O.o Bassong się zrehabilitował 😉

        Odpowiedz
  19. ~etk87

    redknapp wyglada jak wielka chmura burzowa, ktora bije piorunami.. ciekawe czy szatnia jest jeszcze w jednym kawalku?ale cos czuje, ze to nie koniec emocji. spursi szykuja nam chyba jeszcze jakas niespodzianke…pytanie tylko jaka ;D

    Odpowiedz
    1. ~Bartek

      Weźcie Pavluchenkę. Ale też Dos Santosa (choć go lubię). W zamian Lennon i Defoe/Keane’a. Może w zamian w rewanżu Harry będzie miał jedynie dwie zmiany 🙂

      Odpowiedz
  20. ~etk87

    uffff…. niezle emocje byly… nie dziwie sie, ze fani spursow sa najbardziej narazona na zawal kibicowska grupa w calej anglii.3-2 to jednak juz calkiem znosny wynik. ale pozostaje pytanie: dlaczego? dlaczego tak beznadziejny poczatek meczu mieli? chlopaki z WHL wygladali jak grupa amatorow, ktora gra pierwszy raz w zyciu ze soba, a w dodatku na oslej laczce…

    Odpowiedz
  21. ~alasz

    Z innej beczki. Kursy u bukmahera, wigan-chelsea wiecej niz 2.5 bramki 1.65 a wiecej niz 3.5 bramki 2.45.Nie wyobrazam sobie zeby tam nie było 4 bramek. Przynajmniej. Wigan samo sobie strzeli ze 3 a Chelsea moze 1 dołożyć. Włąsnie odkryłem zyłe złota. Lubie sie dzielic wiec daje cynk 😀 Życie jest piekne 😀

    Odpowiedz

Skomentuj ~scholes_my_hero Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *