Kto im dał skrzydła

Mam nadzieję, że przyzwyczailiście się już do sytuacji, w której szampański w gruncie rzeczy nastrój po zwycięstwie ukochanej drużyny nie przesłania mi przyrodzonej trzeźwości sądów… Tottenham wygrał czwarty mecz z rzędu, owszem, a pamiętając, że ma do rozegrania zaległy mecz z Evertonem, jest o włos od miejsca w pierwszej czwórce. W dodatku wygrał z Arsenalem, po raz pierwszy w historii Premier League przystępując do meczu w roli faworyta bukmacherów, choć do tej pory raczej z rywalami z dzielnicy raczej przegrywał lub remisował (dopiero w ostatnich dwóch-trzech sezonach fatalne statystyki zaczęły się poprawiać; osiągnięcia Redknappa z derbów północnego Londynu w ekstraklasie to 3 zwycięstwa, 3 remisy i porażka). Wygrał… no właśnie, czy wygrał zasłużenie?

Niewątpliwie wszystkie najlepsze sytuacje bramkowe w tym meczu stworzyli gospodarze, a Wojciech Szczęsny trzykrotnie ratował Arsenal z potężnych tarapatów (Parker i Adebayor byli sam na sam z Polakiem, van der Vaart próbował go zaskoczyć z najbliższej odległości po akcji prawą stroną – do tego trzeba doliczyć kilka uderzeń z dystansu, przede wszystkim Bale’a i Defoe’a). Owszem, także Kanonierzy wypracowali sobie tzw. dogodne okazje (pudło Gervinho, minimalnie niecelny strzał Walcotta), ale generalnie Bard Friedel nie miał wiele pracy. Z drugiej strony przez pierwszą godzinę można było odnieść wrażenie, że to Arsenal gra u siebie: zgodnie zresztą z przewidywaniami trójka środkowych pomocników  gości zdominowała dwójkę Tottenhamu, Kanonierzy lepiej i częściej operowali piłką, a Modricia niemal nie było widać (statystyki z całego spotkania: tylko 258 celnych podań gospodarzy i aż 446 gości). Harry Redknapp przyznał po meczu, że nad dokonaniem zmiany zastanawiał się już w przerwie, ale pomyślał, że skoro drużyna prowadzi, to lepiej poczekać, jak rozwiną się wydarzenia. Menedżer Tottenhamu jest cholernym szczęściarzem, bo gdyby piłkarze Arsene’a Wengera potrafili przełożyć dobrą grę piłką na sytuacje bramkowe…

Harry Redknapp ma problem, opisywany tu już kilkakrotnie. Van der Vaart jest piłkarzem, który do wielkich meczów podchodzi szczególnie zmotywowany i którego skuteczność strzelecka jest zaiste imponująca – to kolejny gol strzelony przez Holendra Szczęsnemu i kolejny przedniej urody (wiem, że wokół pierwszej bramki dla Tottenhamu toczy się ostry spór: była ręka, czy nie; muszę się niestety uchylić od zajęcia stanowiska, bo na moim niewielkim monitorze nie potrafiłem tego ocenić, a widzę, że większość dziennikarzy również powstrzymuje się od wydania opinii i po prostu cytuje pretensje Arsene’a Wengera). Z drugiej strony to po skrzydle van der Vaarta sunęła większość ataków Arsenalu, to on pozwalał Kieranowi Gibbsowi na liczne rajdy i to on ryzykował wyrzucenie z boiska, bo za wbiegnięcie w tłum kibiców po golu mógł obejrzeć drugą żółtą kartkę. Kiedy wreszcie Holendra zmienił Sandro, Tottenham po raz pierwszy w tym meczu przejął inicjatywę…

Czy więc Tottenham wygrał zasłużenie? Arsene Wenger może mieć powody do zadowolenia, zwłaszcza po dobrym występie Coquelina w środku pomocy i przyzwoitej grze Mertesackera z tyłu (wysoką notę Szczęsnego obniża rzecz jasna wpuszczenie gola Walkera); mam również wrażenie, że do momentu kontuzji Sagny niemal nie oglądaliśmy w tym meczu Garetha Bale’a. Krycie strefowe przy rzutach rożnych zastąpiono indywidualnym – i trzeba przyznać, że także to posunięcie okazało się udane. Z drugiej strony (ciągle to „z drugiej strony…”) stoperzy Tottenhamu niemal całkowicie wyłączyli z gry van Persiego, a i Walcott z Gervinho okazali się mniej groźni niż oczekiwano. Scott Parker jak zwykle imponował: najwięcej wślizgów i przejęć piłki, 88 proc. celnych podań, ale na sukces ciężko pracowali także napastnicy, dużo biegający Adebayor i Defoe (każdy z nich miał 5 udanych wślizgów), oraz ten niewiarygodny Ledley King, wspierany przez Kaboula (dziesięć wślizgów, wszystkie czyste; rzućcie okiem na wykres).

W sumie ten mecz rozstrzygnął się dzięki skrzydłom i na skrzydłach. Najpierw ziała wyrwa po prawej stronie Tottenhamu, załatana dzięki zejściu van der Vaarta i wejściu Sandro. Potem szanse na come back Arsenalu utrudniła kontuzja Sagny i fakt, że Jenkinson dawał się ogrywać rywalom jak dzieciak – w ciągu ostatniego kwadransa niemal wszystkie akcje Tottenhamu sunęły lewą flanką, nawet mimo iż Wenger szybko wysłał do pomocy Jenkinsonowi Benayouna. Dodajmy gola, zdobytego przez prawego obrońcę Kogutów…

Mam więc wrażenie, że Tottenham wygrał szczęśliwie albo – ostrożniej – że równie dobrze mecz mógł się skończyć wygraną gości, nawet jeśli Arsene Wenger półgębkiem przyznał, że przez kwadrans po wyrównaniu jego piłkarze wydawali się usatysfakcjonowani remisem. Zostaną w pamięcie dobre zmiany Redknappa oraz piękny gol Walkera – jak przed kilkunastoma miesiącami uderzenie Danny’ego Rose’a. Zostaną w pamięci, niestety, także potworne pieśni kibiców obu drużyn, zwłaszcza te pod adresem Adebayora, przywołujące zamach na piłkarzy Togo w Angoli, podczas Pucharu Narodów Afryki. Po raz kolejny w ciągu ostatnich kilku dni napiszę, że zimno się robi. W takich warunkach zwycięstwo jakby mniej smakuje.

PS Może się uda jeszcze wrócić do innych meczów tej kolejki. Dwa punkty kluczowe: popis skazywanego już na emeryturę Lamparda w Chelsea (Tevez mógłby się uczyć, jak się udowadnia trenerowi swoją przydatność) i niewątpliwy błąd Martina Atkinsona w derbach Liverpoolu. Z początku miałem poczucie, że mamy do czynienia z niebezpiecznym wejściem, być może na żółtą kartkę, później uznałem, że po wygarnięciu piłki zawodnik Evertonu wręcz usiłował cofnąć nogę, ale kiedy w Match of the Day zobaczyłem, jakie mianowicie wejścia w nogi piłkarzy sędzia tolerował w tym meczu, przestałem cokolwiek rozumieć. Szkoda, że sędzia pomylił się w meczu o taką stawkę.

28 komentarzy do “Kto im dał skrzydła

  1. ~adipetre

    Eh, szkoda ze Carroll, Zamora, Bent > Sturridge akurat w opinii najwazniejszego czlowieka na Wyspach.Co do meczu, to byl on pokazem troglodytyzmu Redknappa, mielismy mnostwo farta, bo w srodku to wygladalo dramatycznie, bo Harry bal sie zagescic, wchodzi Sandro, to nie ma tercetu w srodku, tylko Luka na skrzydlo, gdyby w Arsenalu w srodku gral choc jeden kreatywny czlowiek skonczyloby sie dla Kogutow tragicznie.

    Odpowiedz
  2. ~mattparker39

    Ja zasiadając dzisiaj o 17 przed telewizorem na mecz z WHL liczyłem na niezłe spotkanie i takie otrzymałem. Myślę, że każdy kibic ligi angielskiej mógł czuć, że ten mecz „zrobił” mu dobrze. Na pewno najlepszy mecz tej kolejki i jeden z najlepszych meczy dotychczas. Szkoda trochę Szczęsnego, bo gdyby nie ta bramka Walkera można by po raz kolejny powiedzieć, że to najlepszy zawodników Kanonierów, ale myślę że nikt nie spodziewał się, że młody Anglik zdecyduje się na strzał. Co do Kyle Walkera, to na Old Trafford teraz pozycja prawego obrońcy strasznie kuleje, Fabio gra poniżej oczekiwań, Rafael jest kontuzjowany. Może by tak SAF zainteresował się nim. Co do meczu United, SAF zapowiadał że przyjdą słabsze mecze w naszym wykonaniu, ale od meczu z Benficą oglądamy ten toporny Manchester z poprzedniego sezonu, a co gorsze ten obecny Manchester gra w obronie fatalnie. Pomysł SAF na prawą obronę i ustawianie tam Valencii, moim zdaniem kompletnie nie zdaje egzaminu, myślę że Sir Alex liczył, że braki w grze defensywnej Antonio zrekompensuje grą ofensywną, jednak ciężko mi doszukać się jego udany akcji w ataku. Lepiej już stawiać na Fabio.Też ostatnio martwi spadek formy Hernandeza, bo prócz meczu z Boltonem, na razie Chicha nie może „wstrzelić” się w sezonu. Myślę, że partnerować Rooneyowi powinien Welbeck, któremu na formę nie wpłynęła ta drobna kontuzja i pokazuje, że zasługuje na miejsce w pierwszej jedenastce. Danny daje więcej możliwości w ofensywnie.Wracamy również do zeszłego sezonu jeśli chodzi o środek pola. Fletcher nie może wrócić do formy sprzed dwóch sezonów, Anderson próbuję za wszelką cenę wrócić na ławkę rezerwowych, bo ta jego nonszalancja i wiele strat w kilku ostatnich meczach mogą drażnić (teraz jego występ ratuje tylko bramka), a Carrick jest kompletnie bez formy. Czekam na Cleverlaya, który wniesie trochę „życia” w druga linie. Kto by pomyślał, że Toma będzie aż tak brakować.Teraz mamy przerwę na reprezentacje i mam nadzieję, że po niej SAF będzie mógł skorzystać z Cleverleya i Vidica. Od początku sezonu mamy sporo kontuzji, czas aby los trochę nas oszczędził i pozwolił kilku piłkarzom wrócić do gry.

    Odpowiedz
    1. ~alasz

      W MU jest sporo problemików które łącznie tworzą problem. Urazy w obronie, powodują że brakuje nam doświadczenia w tej formacji, zmuszają też do gry valencia w tej formacji, co nie jest optymalnym rozwiązaniem. W środku pola z braku innych opcji musi grac fletcher który nie grał 6 miesięcy w piłkę, Anderosn bez cleverleya traci naprawdę dużo, jako że on lubi rozegrać i podejść wyżej, pod pole karne.Z Hernandezem jest ten problem że dołączył do ekipy później, potem miał wstrząśnienie mózgu i nie przepracował okresu przygotowawczego, potem dwa kolejne urazy z chelsea i stoke. Potrzeba mu troche czasu by nadrobić zaległości, spokojnie potrenować.Urazy Rooneya Welbecka, Chicharito to niby drobne ale trochę wybijają z rytmu. Licze że na Liverpool wróci vidic, smalling, cleverley, to doda drużynie więcej stabilności z tyłu, a w ofensywie więcej inteligencji i pomysłowości.Skłamałbym gdybym powiedział że oczekuje wielkiego spotkania po angielskim klasyku, gramy z ekipa siermiężna, drewnianą, która będzie podpalona na ten mecz jak tylko sie da, obawiam się o arbitra, nie chciałbym ogladac wejść w stylu carraghera na nanim, ale czy będzie miał odwagę karać kartkami liverpool na anfield? Życie pokazuje ze nie.

      Odpowiedz
  3. ~DWT

    A kiedy ostatnio Atkinson w meczu o taką stawkę się nie pomylił? Przecież praktycznie w każdym ważnym meczu w PL, który sędziuje albo nie widzi ręki w polu karnym albo widzi więcej niż powinien.

    Odpowiedz
  4. ~Johnny99

    Obejrzałem sytuację Van Der Vaarta z 10 razy, dla mnie ręki nie było, choć z początku myślałem inaczej.(jako że meczowi MU – Norwich nie warto poświęcić nawet tego zdanie, niniejszym życzę dobrej nocy i do następnego premierleagowego weekendu).

    Odpowiedz
    1. ~Garfield

      Wyłącz telewizor, weź piłkę, poproś kumpla, żeby Ci podał kilka razy na klatę z 30 metrów pod kątem 90 stopni. Następnie wróć tu i powiedz nam, ile razy piłka po przyjęciu miękko spadła Ci pod nogi, a ile razy musiałeś po nią biec kolejne 30 metrów, bo nie udało Ci się oszukać kilku podstawowych praw fizyki.

      Odpowiedz
      1. ~Johnny99

        Hm? Ja tylko napisałem, że VDV piłki ręką nie dotknął. Nie wiem, co tu mają do rzeczy prawa fizyki albo moje umiejętności piłkarskie. Przyjęcie czasem wychodzi, a czasem piłka odskakuje na 30 m. VDV akurat wtedy wyszło. To wszystko.

        Odpowiedz
        1. ~Garfield

          A ja twierdze, ze NIEMOZLIWE jest takie przyjecie pilki lecacej z boku bez uzycia reki. Wiec tylko zaproponowalem, ze zamiast ogladac akcje 10 czy 110 razy, mozesz wyjsc na swieze powietrze i empirycznie to wykazac.

          Odpowiedz
          1. ~pk

            A ja twierdze, ze MOZLIWE jest takie przyjecie pilki lecacej z boku bez uzycia reki. Wystarczy skrecic barki tak jak zrobil to VDV, pilka laduje na piersi i odbija sie pod dobrym katem. Pozdrawiam.

          2. ~alasz

            Możliwe to jest, pytanie tylko czy był ruch barku czy skręcił całe ciało, jak opcja pierwsza to ręka, jak druga to dozwolone. Jako ze żadna powtórka nie pozbawiła mnie wątpliwości to idąc za zasadą benefit of the doubt na korzyść strony atakującej, skłaniałbym się ku przyznaniu spursom tego gola.

  5. ~sebastian

    Panie Michale…Mimo, że jest Pan kibicem Totenhamu… jak mniemam, to na wstępie przyznam chyląc głowę, że świetnie się Pana „czyta”. Nie byłbym jednak sobą gdybym się trochę nie wyzłośliwił. 😛 Mając większe (w sensie cali) możliwości jak również biorąc pod uwagę fakt, że w jakości HD nagrałem porażkę Arsenalu (któremu kibicuję już kila ładnych lat, będzie z dziewięć) mogę z całą stanowczością stwierdzić…Niestety Pan Rafael zagrał piłkę ręką. W świetle przepisów dotknięcie piłki „ręką” (w tym wypadku chodzi o część między łokciem a barkiem), które powoduje, że zawodnik uzyska tzw. korzyść powinno być odgwizdane. Taką korzyść uzyskał van der Vaart. Zatrzymał piłkę i wykorzystał okazję do strzelenia bramki.Z drugiej jednak strony. Arsenal grał słabo. Może w kilku momentach przypominał dawnych kanonierów, ale ciężko byłoby wyróżnić tu kogokolwiek. W tej sytuacji z przykrością stwierdzam, że Totenham przynajmniej potrafił strzelić więcej bramek niż jego przeciwnik.

    Odpowiedz
  6. ~Garfield

    Taka impresja: ten artykul mozna bylo napisac… przed meczem. Nie jest to oczywiscie krytyka wpisu (w kilku wersach mam wrecz wrazenie, ze Pan rowniez sklania sie do takiego pogladu), a raczej podsumowanie historii najnowszej Tottenhamu:”trójka środkowych pomocników gości zdominowała dwójkę Tottenhamu” „to po skrzydle van der Vaarta sunęła większość ataków Arsenalu””Scott Parker jak zwykle imponował: najwięcej wślizgów i przejęć piłki, 88 proc. celnych podań””W sumie ten mecz rozstrzygnął się dzięki skrzydłom i na skrzydłach.”(Oczywiscie cytaty pierwszy i ostatni sa sobie tak sprzeczne, ze az bliskie.)PS”Bard Friedel” – bardzo sympatyczna literowka. Jako bard moglby nam wyspiewac niejedna tajemnice szatni!

    Odpowiedz
  7. ~sandinista

    W mojej opinii Tottenham był ZDECYDOWANIE lepszą, sprytniejszą, bardziej dojrzałą i zgraną drużyną i dlatego wygrał w pełni zasłużenie! Arsenal miał swoje dobre 10 minut w drugiej połowie ale to wszystko. Myślę że nie ma się co oszukiwać, nastały czasy w których Tottenham posiada silniejszą drużynę co zresztą udowadnia w kolejnym meczu derbowym!

    Odpowiedz
  8. ~dziaam

    Napisałem u Rafała Steca po transferach Wengera, że Arteta ma coś czego Arsenal potrzebuje, czyli szybkie i celne podania. No i w sumie ma, ale mają one jedną wadę – są w całości przygnębiająco, wręcz załamująco niegroźne! Wszystko w poprzek, najbezpieczniej jak się da – tak to może grać Song, ale nie główny kreator. Przy katastrofalnym Ramseyu (okej, od początku sezonu wyszło mu z 5 fajnych podań, ale to wszystko) i chwiejnych skrzydłach (co z tego że ofensywnie nawet śmigają, jak muszą asekurować Gibbbsa i Jenkinsona) to nie jest już kwestia zgrania drużyny, ale niedopasowania poszczególnych ogniw.Chciałbym się mylić, może jeszcze się zgrają i Arteta zacznie asystować, ale śledząc trasy jego ruchów boiskowych mocno w to powątpiewam.

    Odpowiedz
    1. ~Garfield

      Wszystkie Twoje argumenty umacnia Moyes, ktory wzial za niego 10mln bez dyskusji. Dla niego byl to zawodnik bardzo solidny, ale niezastapiony juz nie. (Albo wrecz nie na tyle dobry, by hamowac rozwoj Barkley’a?)

      Odpowiedz
      1. ~dziaam

        Dyskutować nie miał za bardzo o czym, 10 M od Wengera to jednak sporo kasy, gdzieś tyle, co 20 od Liverpoolu, czy City. Zersztą pal sześc cenę, nawet, gdyby dał więcej, patrzyłbym na ten transfer podobnie. Tam po prostu brakowało zawodnika i Arteta zwyczajnie wydawał się dobrym ruchem. Dopiero obserwacja jego gry i przejrzenie diagramów jego podań sprawiły, że naszły mnie poważne wątpliwości. Na stronie Guardiana zamieszczono porównanie z Fabregasem, które pokazało, jak różne style prezentują.PS. Hm, dałem przykład Songa i właśnie sobie uświadomiłem, że ostatnio jego podania są dużo groźniejsze od tych Artety.

        Odpowiedz
        1. ~erictheking87

          Nie oglądałem meczu ze Spursami (cóż, akurat tym razem kobieta okazała się ważniejsza niż EPL;-)), ale w poprzednich spotkaniach miałem nieodparte wrażenie, że Arteta gra wyjątkowo głęboko i jest bardzo rzadko pod grą. Zamiast być gdzieś na 18 metrze, on jest w okolicy 30 któregoś – nie wiem czy to pomysł Wengera, czy może Arteta jeszcze musi się zgrać, ale faktycznie jak na razie wygląda to dosyć blado.A 31 sierpnia byłem pewien, że Wenger dokonał transferu sezonu.Tak a propo Wengera jeszcze – myślicie, że Arsenal zrobi kolejne zakupy w styczniowym okienku?

          Odpowiedz
    2. ~alasz

      Jak drużynie idzie to i każdy zawodnik pozwala sobie na więcej, przez co gra wygląda lepiej. Arsenal notuje słabe wyniki, dlatego po graczach nie widać pewności siebie, co wiąże się z przewidywalnymi i bezpiecznymi piłkami artety. Ramsey gra słabo, ale nie ma kim go zastąpić, więc siła rzeczy musi grać dalej.Największym problemem kanonierów jest brak dyscypliny, konsekwencji i organizacji gry obronnej. Gy obronnej całego zespołu a nie formacji. Zbyt często jeden źle się ustawia co wymusza korektę innego co zostawia wolne miejsce gdzie indziej. Jak przy pierwszej bramce, złe zachowanie gibbsa (pokazali w MOTD). Trzeba znać swoje ograniczenia i swoje możliwości, Arsenal nie jest drużyna która jest w stanie rozstrzelać rywala jak bywało to wcześniej, więc trzeba nauczyć sie lepszej gry destrukcyjnej. Grać na wynik, jak pisałem ogladac MU w zeszłej kampani przez ponad pół roku było naprawdę ciężko (mecz z norwich doskonale to przypomniał), ale w okolicznościach jakie były trzeba było wyciskać punkty w bólach, trzeba mieć umiejętność wygrywania gdy wtedy kiedy nie idzie i trzeba zaorać boisko. To jest coś czego Arsenal nie robi,a musi sie nauczyć.

      Odpowiedz
      1. ~Lynx

        Panie Michale, nie moge sie zgodzic, ze Mertesacker gral dobrze. Cala defensywa Arsenalu grala tragicznie slabo. Tottenham nie gral wielkiego meczu, ale z latwoscia dochodzili do sytuacji strzeleckich (sam na sam Parkera, Adebayora). A pomysl z Mertesackerem w ataku to chyba koncepcja rodem z ligi okregowej. Wystarczy przypomniec, ze od momentu straty drugiej bramki Arsenal nie stworzyl ani jednej sytacji podbramkowej, a nalezalo sie spodziewac frontalnego szturmu. Wydawalo sie jakby z druzyny Wengera zupelnie uszlo powietrze.

        Odpowiedz
  9. kulin@poczta.onet.pl

    Aż chce się spytać, czemu ten jakby nie patrzeć bogatszy Arsenal w okienku transferowym w obliczu odejścia Fabregasa i Nasriego nie ściągnął do siebie Scotta Parkera? Moim zdaniem to zawodnik zdecydowanie bardziej przydatny obecnej drużynie Wengera niż Benayoun.

    Odpowiedz
    1. ~adipetre

      Parker to akurat nie byl pilkarz pierwszej potrzeby na Emirates. Na tej pozycji maja Songa, i cholernie utaletnowanego Coquelina. Do srodka musi przyjsc ktos z czysta kreatywnoscia, taki ktos ktory prostopadlym podaniem stworzy w kazdym meczu przynajmniej 3-4 sytuacje. Takim pilkarzem jest Ganso, moga ta tez role pelnic Gourcuff, Eriksen, Martin no i Formica z Blackburn.

      Odpowiedz
  10. ~Laura-Minaj..xd

    hej ! prowadze od niedawna blog o nicki minaj.. ;D proszę o info o nowych notkach i mam prośbe… albyś w kolejnej notce wpisał gdzieśś mój blog np. mój button. ; DD ja się odwdzięcze.. napisz jak. ;d z poważaniem Laura . {www.onika-maraj.blog.onet.pl}

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *