City z tarczą, Chelsea na tarczy

Stęskniliście się? Wiem, że się stęskniliście. Ja też się stęskniłem. Owszem, była jakaś tam olimpiada, jakieś tam mecze towarzystkie, a nawet jakieś tam eliminacje do europejskich pucharów, w których wystartował już – i to całkiem nieźle – Liverpool, ale tak naprawdę nowy sezon angielskiej piłki zaczął się wczoraj.

Powiedzmy od razu: dobrze się zaczął. Fantastyczne gole, emocje do ostatnich sekund, podgrzane kontaktową bramką Chelsea i przepychanką Pantimilona z próbującymi błyskawicznie rozpocząć kolejny atak graczami di Matteo, wcześniej zaś podgrzane czerwoną kartką Ivanovicia i kilkoma spornymi (choć generalnie słusznymi, moim zdaniem) decyzjami sędziego, i niesłuszną decyzją FA, że kartki z tego meczu nie będą się liczyć przy ewentualnych zawieszeniach w Premier League, a do tego kilka kwestii taktycznych i kilka pozaboiskowych – np. konflikt między Mancinim a niewystawionym w pierwszym składzie Kolo Toure, o którym pisze dzisiejsza prasa. Innymi słowy, jak co weekend od dziś do połowy maja: tematów nie zabraknie.

Pisząc o kwestiach taktycznych mam na myśli przede wszystkim ustawienie City z trójką środkowych obrońców oraz z Milnerem i Kolarovem na pozycji cofniętych skrzydłowych (czy tak tłumaczymy angielskie słówko wingback?). Mancini próbuje tak grać przez całe wakacje, jak dotąd z powodzeniem, ale sądząc po wczorajszym występie: w starciu z naprawdę groźnym rywalem, grającym w dodatku trójką zawodników ofensywnych, może mieć kłopoty. Najsłabszym ogniwem wydaje się Savić, który pogubił się podczas meczu kilka razy, a fani Chelsea także dla niego domagali się czerwonej kartki po ostrym wejściu w Torresa (Mancini zdjął go na wszelki wypadek, a my dodajmy, że arbiter podobnie wstrzemięźliwy był przy kolejnych faulach mających już żółte kartki Lamparda i Ramiresa). Rozumiem, że włoski menedżer szuka równowagi: próbuje zmieścić w ofensywie jak najwięcej zawodników mających tendencje do gry w środku, a obronę stale asekuruje jeszcze zawodnik w rodzaju Nigela de Jonga, myślę jednak, że nie zawsze będzie miał tyle szczęścia, co wczoraj na Villa Park. Bądźmy szczerzy: o wyniku meczu przesądziła czerwona kartka Ivanovicia; kilka najgroźniejszych akcji City poszło jego stroną, a Ramires jako prawy obrońca tym razem sobie nie poradził – inaczej niż podczas pamiętnego starcia z Barceloną, kiedy zagrał mecz życia.

Kolejna kwestia to plejada nowych graczy ofensywnych w Chelsea: wczoraj wystąpił jedynie Hazard i moim zdaniem radził sobie nieźle (tak, wiem, widziałem, ale w końcu każdy może się potknąć). Temat do rozwinięcia w zapowiedzi sezonu: jak tacy zawodnicy jak on, Marin, a zwłaszcza Oscar będą się adaptować w Premier League i czy Roberto di Matteo nie zrobiłby rozsądniej wzmacniając raczej defensywę. Patrząc na Luiza i Terry’ego kilka razy miałem wrażenie, że Brazylijczyk znów gra na pograniczu katastrofy, a Anglik myśli głównie o tym, jak naprawić ewentualny błąd kolegi. Sypali się, jednym słowem, a grający przed nimi Mikel raczej był kolejnym powodem do niepokoju. Chociaż tyle, że gol Torresa powinien dać mu dobre wejście w sezon i uciąć spekulacje na temat ustawienia Chelsea z „fałszywą dziewiątką”: Hiszpan jest w gazie, świetnie się ustawia i zastawia, bardzo dobrze wyprowadza akcje i pracuje dla drużyny, di Matteo może więc liczyć na „prawdziwą dziewiątkę”. Po osiemnastu miesiącach w cieniu Drogby, to po prostu musi być rok Torresa.

Manchester City niemal bez zmian w składzie (dojdzie Rodwell, ale nie spodziewam się, by do pierwszej jedenastki) wygląda równie dobrze jak przed wakacjami. A w zasadzie lepiej, bo Carlos Tevez po wreszcie spokojnym okresie przygotowawczym, niemyślący już o powrocie do ojczyzny, wygląda na teroroczny megatransfer „Bogatszych od Boga”; jeden z tych, do których przyzwyczaili nas w ciągu ostatnich lat. To też pytanie na wpis przedsezonowy: czy ustabilizowany skład nie jest aby najlepszym pomysłem na obronę tytułu?

Było więc trochę tak jak zawsze: znajome nazwiska strzelców bramek, znajome buczenie na Terry’ego, fenomenalny między oboma polami karnymi Yaya Toure… Witamy w Premier League.

24 komentarze do “City z tarczą, Chelsea na tarczy

  1. ~nalewacz

    Stworzylem na fantasty premier league lige „Futbol jest okrutny”. Nie wiem czy takowa juz istnieje, jak juz ktos zalozyl to niech pisze, to skasuje.Kod do ligi: 96004-240726Have fun !

    Odpowiedz
  2. ~nalewacz

    Stworzylem na fantasty premier league lige „Futbol jest okrutny”. Nie wiem czy takowa juz istnieje, jak juz ktos zalozyl to niech pisze, to skasuje.Kod do ligi: 96004-240726Have fun !

    Odpowiedz
  3. ~AthB

    „Witamy w Premier League.”Witamy?Jak słusznie zauważył Rusinek – Tak może do nas powiedzieć gospodarz lub gospodyni, kiedy do niego/niej przychodzimy. Jest wtedy powitaniem, a nie przywitaniem. Gospodarze witają mnie w swojej przestrzeni, więc powiedzenie „witam” jest jak najbardziej na miejscu.I jeszcze ta liczba mnoga. Witamy? Kto wita? Olimpiada? Chyba igrzyska olimpijskie, a w tym przypadku Igrzyska XXX Olimpiady. Ach, ci nasi dziennikarze. Mądrale.Rusza nowy sezon Premier League. W cieniu zmagań olimpijskich (sukcesów brytyjskich sportowców bez piłkarzy, ofc) i pucharowych eliminacji zmienił się lider rankingu UEFA. http://kassiesa.home.xs4all.nl/bert/uefa/data/method4/crank2013.htmlHiszpania znów na 1. miejscu.

    Odpowiedz
    1. ~erictheking87

      Pierdoły wypisujesz. Chłopie, to nie blog zajmujący się zagadnieniami filologii polskiej. Może byś tak coś ciekawego powiedział na temat samego wpisu, tak wiesz… od strony merytorycznej?

      Odpowiedz
    2. ~Roger_Kint

      > „Witamy w Premier League.”> Witamy?> Jak słusznie zauważył Rusinek – Tak może do nas powiedzieć> gospodarz lub gospodyni, kiedy do niego/niej przychodzimy.> Jest wtedy powitaniem, a nie przywitaniem. Gospodarze> witają mnie w swojej przestrzeni, więc powiedzenie „witam”> jest jak najbardziej na miejscu.Stare przysłowie pszczół mówi: Kiedy dwóch mówi to samo, to wcale nie musi oznaczać tego samego.Na moje oko Rusinek ma rację, a Ty racji nie masz. Ciekawe, nie?> I jeszcze ta liczba mnoga. Witamy? Kto wita? Gdybyś zamiast jechać po Michale zastanowił się nad powyższymi pytaniami to być może sam byś zrozumiał w czym rzecz. Skoro jednak nie dałeś rady to służę pomocą.Rusinek – jak słusznie zauważyłeś – zżymał się na używanie „witam” jako przywitania. Ok. Ale czy Michał – jako Michał – chce się z nami przywitać? Nie, nie chce. Michał chce wyrazić swoje przekonanie, że PL pokazała swoje charakterystyczne cechy. Odpowiednikiem jego „witamy w Premier League” nie jest „Dzień dobry drodzy czytelnicy”, tylko „Tak oto Premier League wita nas prezentując wymienione wyżej charakterystyczne elementy”.Rusinek do takiego zabiegu stylistycznego nie krytykuje.Pozdrawiam

      Odpowiedz
      1. ~Windom Earl

        Brawo Roger!! Tacy ludzie jak AthB mnie przerażają, tak więc „WITAMY W PREMIER LEAGUE”!!!Oczywiście czekamy na typy na sezon. P.S.Dzisiaj podobno ManU wciąż próbował sfinalizować transfer Robina Van Persie. Nie dobrze, nie dobrze dla „mojego” Arsenalu, no ale cóż zrobić. Poczekamy, zobaczymy.

        Odpowiedz
        1. ~alasz

          Język jest narzędziem do przekazywania myśli i komunikowania się. Jak ktoś się czepia takich rzeczy to wniosek ze nie jest zbyt bystry i nie łapie przekazu. Co do Rvp, nie spodziewalbym się finału sprawy przed końcem okna. Swoją droga, atak to ostatnia formacja w MU wymagająca wzmocnienia, no ale okazja na zakup takiego gracza może się nie powtórzyć.

          Odpowiedz
  4. ~alasz

    Rvp w MU. Najdziwniejszy transfer jaki pamietam. Z jednej strony kupiliśmy fenomenalnego napastnika po okazjnej cenie ( rynkowo wart koło 40) z drugiej wydaje się być kupiony właśnie z powodu zaistnialych przychylnych okoliczności. Wypada się porzegnac z berbarovem, nie wiem gdzie pójdzie ale będę oglądał. W klubie najbardziej potrzeba teraz kogoś kto mógłby grać na lewej obronie i środkowego pomocnika od zadań defensywnych (może Jones?) jako ze przed powrotem fletchera droga długa i kreta a i nie wiadomo czy zakończona sukcesem. Przydałoby się sprzedać Andersona, bo ile można się łudzić ze to będzie ten sezon? (pytanie do kibiców LFC, maja wprawe). O kreatywny aspekt pomocy jestem spokojny, skrzydła są najlepsze w lidze ( się ma valencie :D), a o grę kagawy jestem spokojny, już dziś mogę się założyć ze okaże się najlepszym transferem w Anglii tego sezonu. Liczę na zdrowie Cleverleya, a to daje praktycznie 2 wiecej środkowych kreatywnych pomocników niż w zeszlej kampani. Kto wie może Nick Powell pokaże swój ponoć wielki potencjał.

    Odpowiedz
    1. ~Stefan

      Ze sportowego punktu widzenia:RVP chce trofeów, a w United będzie miał na nie jednak większe szanse, z całym szacunkiem dla Arsenalu – to w ich drużynie nawet poudanych letnich transferach (Cazorla!) wciąż jest trochę za mało „quality”. Do tego pasuje mentalnie – Ferguson lubi takich zadziornych piłkarzy. Co by tam dużo nie mówić skuteczność w ostatnim sezonie mocno kulała (ile było meczy które powinny były skończyć się znacznie wyższymi wynikami, a kończyły się mało przekonującym zwycięstwem, bądź remisem? Myślę, że co najmniej kilka…). Na pewno RVP to skok jakościowy – nie oszukujmy się to absolutnie topowy piłkarz, na chwilę obecną jeden z trzech, czterech, czy może pięciu najlepszych napastników na świecie. Niestety też kontuzjogenny, więc pozostaje liczyć na to, że będzie zdrowy. No i obawiam się trochę, że zbyt mała ilość minut na boisku nieco wyhamuje rozwój Welbecka, a wciąż mam wrażenie że ten chłopak ma papiery na wielkie granie.Z finansowego punktu widzenia:United ma się bilansować bez napływu petrodolarów i zaciągania kolejnych kredytów, więc kupuje się piłkarzy których warto kupić kierując się po części price to value ratio. Zyski marketingowe z takiego transferu będą spore, więc najpewniej pokryją część tygodniówki (to jednak world-class player), a akcje United na NYSE po takim ruchu pewnie pójdą nieco w górę. Podobno kwota transferu ma się zamknąć w przedziale 20-24 miliony funtów (nikt kwoty transferu oficjalnie nie podał), z czego około 7 milionów ma być uzależnione od ilości występów RVP i ilości strzelonych przez RVP bramek co też asekuruje finansowo klub. No i niestety z klubem pożegna się najpewniej Berba, który pobiera ponad 100 tysięcy funtów z klubowej kasy co pozwoli jakoś dopiąć płacowy budżet (media spekulują, że tygodniówka RVP będzie wynosić z premiami nawet 200 tysięcy funtów).Szczerze mówiąc – osobiście mam mieszane uczucia co do tego transferu. Może to być strzał w dziesiątkę, ale przecież nie musi

      Odpowiedz
      1. ~alasz

        Jako ze u nas napastników zawsze mało, to kupiliśmy jeszcze jednego, henriqueza za 4 mln. Pewnie jakieś wypożyczenie będzie grane, bo no nie widzę miejsca dla chłopaka przy takiej konkurencji. A fergie lubi sobie pograć 1 napastnikiem… Ps. To co, jeszcze lewego? Bo mało…

        Odpowiedz
        1. ~Stefan

          Berba odchodzi najpewniej, Macheda pewnie zostanie wysłany na jakieś wypożyczenie, bo nie pogra za dużo mając taką konkurencję. Henriquez to pieśń przyszłości – on ma dopiero 18ście lat, będzie grał w FA Youth Cup, lub rezerwach, może w Pucharze Myszki Miki, albo w rundzie grupowej LM (chociaż Ferguson twierdzi, że tym razem nie zlekceważy rundy grupowej).Czterech napastników to w sam raz, szczególnie że przynajmniej jeden z nich od czasu do czasu może grać na skrzydle.

          Odpowiedz
  5. ~Jaskier

    Stary slogan mówi, że kapitan ostatni opuszcza okręt. Wielu kibiców Arsenalu w zeszłym roku, po wręczeniu opaski Holendrowi, twierdziło, że wreszcie mamy kapitana z prawdziwego zdarzenia, że Robin to stuprocentowy Kanonier, że nadaje się do tej funkcji jak nikt inny… Rok temu. Zaledwie rok temu. Cóż, znudziło się mu… Rok temu wierzył, teraz nie? Gdyby pogrzebać jeszcze trochę, znalazłoby się i takie wypowiedzi Holendra, w których zapewnia, że Arsenal w sercu, że sukces z inną drużyną nie da mu satysfakcji, bla, bla, bla… Wiem, wiem, współczesny futbol to cyniczny biznes, w którym coraz rzadziej mówi się o honorze, wierności, dumie i przywiązaniu. Może i tak. Ale ja nie chcę takiego futbolu. Chcę naiwnie wierzyć, że jest w piłce miejsce na te wartości. Mówi się, że futbol to metafora życia. Coś w tym jest, ale popularność tego sportu bierze się także z jego prostoty. W świecie piłki nie ma miejsca na moralne dywagacje, relatywizm i szukanie tanich wymówek. Tutaj przyzwoitość jest przyzwoitością, wierność wiernością, a zdrada zdradą…Van Persie plótł coś o ambicji jako powodzie jego ewakuacji z rzekomo tonącego okrętu. Cholera, chyba się nie znam… Znacie pewnie takich chłopaków, którzy przegrywając mecz na podwórku, opuszczają głowy i mruczą pod nosem, że trzeba na nowo wybrać składy. Inni zagryzają zęby i walczą z przeciwnikiem, zwątpieniem i własnymi słabościami. Owszem, często przegrywają, ale kiedy uda się wygrać, zwycięstwo smakuje lepiej niż wszystko inne. O wiele, wiele lepiej niż wtedy, kiedy mecz zaczynamy w zespole będącym faworytem. Robin okazuje się być chłystkiem, który zaspokojenia „ambicji” szuka wśród lepszych (czy na pewno?) kolegów… Jego ambicja jest w istocie brakiem ambicji.Przypomnę, że Holender zdobył tytuł króla strzelców prawdopodobnie najlepszej ligi na świecie. Został wybrany jej najlepszym graczem. Jest wicemistrzem świata z reprezentacją. Jego zespół co roku zajmuje miejsce w TOP4, co roku gra w Lidze Mistrzów, za każdym razem wychodząc z grupy (nie ma w Europie drugiego takiego teamu). W ostatnich „kryzysowych” latach był w stanie wygrać z Barceloną, Manchesterem United, AC Milan, Manchesterem City czy z Chelsea. Są i wzmocnienia, prawdopodobnie nie wszystkie. Jego nowi koledzy strzelili w ostatnim sezonie 18 (Podolski) i 21 (Giroud) bramek w silnych europejskich ligach. Doszedł świetny Cazorla. Mało? Powiedzcie to zawodnikom Boltonu, Fulham, Liverpoolu czy Tottenhamu… To, co zrobił, to przejaw okropnej niewdzięczności i braku wiary, także w kolegów z zespołu i menedżera (który akurat w tym okienku zespół solidnie wzmocnił). W Arsenalu spędził 8 lat, błyszczał przez ostatnie półtora, wcześniej głównie się leczył. Nie wiem, co czują teraz Arteta, Wilshere, Walcott, Vermaelen czy Podolski, ale domyślam się, że kiedy kapitan mówi im w istocie, że nie mają szans na sukcesy, to pojawić się może albo zwątpienie, albo chęć udowodnienia, że się myli. Oby to drugie. Dwa lata temu, z Fabregasem, Nasrim (i zdrowym Wilsherem) zajęliśmy czwarte miejsce w lidze. Bez nich, w uniegłym sezonie – miejsce trzecie. Bez Van Persiego? Jeśli nie wierzy w zespół, którego jest kapitanem, niech spieprza. Ma prawo? Ma. Tak samo jak ja mam prawo uważać go za niewdzięcznego gnoja. PS Spoooooro wyższa tygodniówka „zapewne” nie miała wpływu na decyzję Van Persiego. Tjaaaa…PS2 Kibicom United gratuluję, to świetny grajek. Zrozumcie jednak rozgoryczenie fana Kanonierów. Niedawno byliście w podobnej sytuacji, tyle że Fergusonowi udało się romansującego z City Rooneya spacyfikować…

    Odpowiedz
    1. ~alasz

      Rozumiemy sytuacje, tez się oklamujemy ze jeden czy naprawdę myśli to co mówi gdy wypowiada się o przywiazaniu, checiach czy czym tam innym. Jak to zostało powiedziane w prestiżu Nolana, wszyscy chcemy być oszukani. Tak to niestety jest… To może być dla was naprawdę udany sezon, narazie jesteście królami polowania. Jakość/cena pozyskanych graczy jest niesamowita.

      Odpowiedz
    2. ~Stefan

      W sumie przykro to się czyta – chociaż jak najbardziej rozumiem Twoje rozgoryczenie. To są sportowcy oni chcą trofeów… Ciężko się dziwić, że po kilku latach bez trofeów (i bez żadnego naprawdę cennego trofeum w klubowej piłce w całej karierze) na ostatniej prostej swojej kariery chcą zapisać się w historii piłki – drugiej szansy mieć nie będą. Przecież do tej pory RVP wygrał wyłącznie Puchar UEFA (czy tam pocieszenia jak kto woli). A z AFC wyłącznie FA Cup (ja osobiście bardzo szanuję te rozgrywki, ale raczej jestem w mniejszości) i praktycznie nic nie znaczące Community Shield.Weź na tapetę przykład Owen’a – przecież nie przyszedł do United dla kasy, ba zarabiał mało do tego tylko wtedy kiedy grał, a jak wiadomo grał bardzo rzadko. Dla chwały raczej też nie przyszedł, ba raczej wręcz narażał się na śmieszność siedząc potulnie na ławce, bądź trybunach. Jednak dostał swoje wyśnione Mistrzostwo Anglii – to chyba właśnie po to przyszedł do United, nie?Wiem, że to może akurat skrajny przykład – wiem, że RVP jeszcze rok temu ślubował dozgonną miłość do AFC. Stąd jak najbardziej rozumiem rozgoryczenie.Pozostaje mi pocieszyć Cię – Arsenal to wielki klub, a Wenger to wybitny menadżer, poradzi sobie na pewno. Przecież więksi piłkarze już z Arsenalu odchodzili, jak chociażby Henry

      Odpowiedz
      1. ~Jaskier

        Dzięki, chłopaki. Tylko wiesz… trudno o sukcesy, skoro od kilku lat okienko transferowe wygląda u nas tak, że sprzedaje się ważne ogniwa pierwszej jedenastki, a kupuje w zamian graczy zaledwie perspektywicznych (a jak wiadomo, wkomponowanie w skład, zgranie z drużyną, przyzwyczajenie do realiów PL wymaga czasu).Jeśli dobrze pamiętam, zaczęło się od Ashleya Cole’a. Ten o ambicji jeszcze nie mówił, trofea z Kanonierami zdążył zdobyć, wymówki nie było, mówił wprost, że chodzi o kasę. Podobnie Flamini. Potem brak sukcesów i Hleb, Adebayor, Toure, Fabregas, Nasri, Clichy, Van Persie mieli już wymówkę, że nie chodzi o pieniądze… W tej sytuacji nawet coroczna kwalifikacja do LM wydaje się sukcesem, tyle że chciałoby się więcej…

        Odpowiedz
        1. ~Stefan

          Tobie pewnie brakuje realnej walki o mistrzostwo, a mi brakuje tych czasów kiedy na mecz z Arsenalem czekało się tylko odrobinę mniej niecierpliwie niż na finał Ligi Mistrzów. Pamiętam ten Arsenal, który był poza zasięgiem United… Z którym wygrać można było mając sporo szczęścia i rozgrywając naprawdę dobry mecz. Kene – Vieira, RVN – Henry, itd, itd… To se ne wratiSzkoda, że zarząd tak ciśnie Wengera na wyniki… ekonomiczne. Jestem pewien, że ten facet przy odpowiednim wsparciu finansowym spokojnie mógłby znów walczyć o mistrzostwo Anglii i solidnie reprezentować Anglię w Europie. Jeszcze kilka lat, byleby spłacić stadion, pozyskać nowego lepiej płacącego sponsora, itd. Pewnie wtedy Arsenal wróci do ścisłej światowej czołówki – chwilowo wypadł trochę poza margines

          Odpowiedz
    3. ~Stefan

      Cytując za BBC:”It is understood Van Persie was encouraged by the arrivals of Germany forward Lukas Podolski, France striker Olivier Giroud and Spain midfielder Cazorla – to the point where he was open to the idea of staying with or without a new contract.But Wenger pulled him aside shortly before Sunday’s friendly victory over Cologne, told him he would be sold if a deal could be reached and informed the Dutchman he was no longer part of his plan”Jeżeli to prawda to… byłoby to całkiem podobne do Arsenalu. Chociaż jest jeszcze bardziej przykre dla jego kibiców, bo nie wiadomo już cholera na kogo kląć RVP? Wenger? Gazidis?

      Odpowiedz
      1. ~Jaskier

        Największym błędem zarządu jest zostawianie takich graczy jak Nasri, Van Persie czy Walcott (choć jego akurat nie będzie mi tak szkoda) z rocznym kontraktem. Oczywiste jest, że zlecą się sępy (czyli liczący na prowizję agenci). Co do informacji z BBC… Hmm. Jeśli to prawda, to pewnie Holender miałby kiedy o tym poinformować. Wenger cały czas zapewniał, że chce Robina zatrzymać. Poza tym „with or without a new contract” oznacza, że Robin być może by zechciał zostać, ale pewnie w przypadku niepowodzenia w lidze czy w LM odszedłby za darmo. Dwadzieścia parę milionów piechotą nie chodzi, a Van Persie naprawdę często się leczył: http://ladyarse.co.uk/2012/07/is-van-persie-worth-10m-per-year/ No nic, wypada liczyć na to, że Giroud się sprawdzi, bo w transfer kolejnego napastnika nie wierzę.

        Odpowiedz
      2. ~Jaskier

        Największym błędem zarządu jest zostawianie takich graczy jak Nasri, Van Persie czy Walcott (choć jego akurat nie będzie mi tak szkoda) z rocznym kontraktem. Oczywiste jest, że zlecą się sępy (czyli liczący na prowizję agenci). Co do informacji z BBC… Hmm. Jeśli to prawda, to pewnie Holender miałby kiedy o tym poinformować. Wenger cały czas zapewniał, że chce Robina zatrzymać. Poza tym „with or without a new contract” oznacza, że Robin być może by zechciał zostać, ale pewnie w przypadku niepowodzenia w lidze czy w LM odszedłby za darmo. Dwadzieścia parę milionów piechotą nie chodzi, a Van Persie naprawdę często się leczył: http://ladyarse.co.uk/2012/07/is-van-persie-worth-10m-per-year/ No nic, wypada liczyć na to, że Giroud się sprawdzi, bo w transfer kolejnego napastnika nie wierzę.

        Odpowiedz
        1. ~Stefan

          Fakt, zarząd Arsenalu nie popisuje się zostawiając piłkarzy z rocznymi kontraktami. W United to byłoby nie do pomyślenia – Nani ma dwa lata do końca umowy, a rozmowy na temat nowego kontraktu od jakiegoś czasu trwają.Czytałem jeszcze, też na BBC, że Arsenal miał mu przedstawić najwyższy w historii klubu kontrakt, tyle że koniec końców nie przedstawił…Co do listy kontuzji – znam ją i tak jak już wcześniej pisałem, obawiam się trochę tej jego przeklętej podatności na kontuzje

          Odpowiedz
      3. ~amalfitano

        To jest jakaś totalna bzdura, osobiście w to nie wierzę. Po pierwsze, Wenger jaki jest to wiadomo, ale nie zdziadział chyba jeszcze do takiego levelu, by pozbywać się swojego najlepszego zawodnika, jedyna wielką gwiazdę i najlepszego strzelca ligi, mogąc go zatrzymać. Po drugie, 20 melenów za gracza tej klasy to drobne. Awans do LM do 30 mln funtów- tyle AFC może stracić, z RVP top 4 jest mniej realna. Po trzecie, pan RvP swoje słynne oświadczenie ogłosił na początku lipca, jakby chciał czekać na wyniki okienka transferowego to by go nie wydawał. On nie zgadzał się „wizją klubu” cokolwiek to znaczy, wiec myślę że przybycie Messiego by tego nie zmieniło.Nie ma co się łamać kibice AFC. Robin zdrowszy nie bedzie, młodszy też a ostatni sezon kosztował go mnóstwo sił. Arsenal sobie poradzi, trzeba patrzeć w przyszłość, Robin to już przeszłość.Powodzenia kapitanie. To był twój wybór- bycie legendą lub jednym z wielu. Jesteś jednym z „unforgiven”.

        Odpowiedz
      4. ~alasz

        Z perspektywy czasu wydaje mi się ze najłatwiej kibice przyjęli odejście Ronaldo do realu. Kryska co by nie gadać sciemy nie uprawiał, zawsze mówił co mu się marzy i wszyscy doskonale wiedzieli gdzie chce iść. Jakkolwiek irracjonalne to było, odchodzić z absolutnego topu do ciągłych frajerow 1/8, człowiek wiedział ze to jego marzenie. Jasne, przeklinało się te jego wyznania, ale przynajmniej był stały co do sedna sprawy. Wygrał tym podejściem tyle, ze kibice nie maja mu za złe odejścia, po prostu zrozumieli i uszanowali.

        Odpowiedz
  6. ~Stefan

    Zresztą poczekajmy. RVP jeszcze nie jest piłkarzem United…“Manchester United is delighted to announce it has agreed terms with Cardiff City for the transfer of Aaron Ramsey subject to contract terms being agreed and the player passing a medical,”Pamiętacie?;)

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *