Nasze imię frustracja

Nie należę, jak wiecie, do ludzi, którzy znęcają się nad sędziami po każdym ich błędzie. Błądzić jest rzeczą ludzką – zasada dotyczy Andre Marrinera w równym stopniu co niezawodnego zwykle – i winnego utraty drugiej bramki dla WBA – Petra Cecha, albo Liama Ridgewella, który po świetnej interwencji Myhilla dał się wyprzedzić Samuelowi Eto’o przy pierwszym golu dla Chelsea. Powiedzmy więc tylko tyle: karny dla drużyny ze Stamford Bridge, w ostatnich sekundach meczu dający jej remis, był niesłuszny. Ramires po prostu wpadł na Reida i, zważywszy na różnicę masy, rzecz jasna odbił się od niego jak piłka. Obrońca WBA nie zrobił najmniejszego ruchu w stronę pomocnika Chelsea, nie zmienił (bo nie mógł) kierunku biegu, próbował zwyczajnie robić swoje, nie tylko bez intencji faulowania, ale w ogóle bez faulu. Czy Ramires szukał tej jedenastki, nie podejmuję się ocenić, wiem jednak, że sędzia nie powinien był jej odgwizdać.

Szkoda trochę, że ten incydent przykrywa kwestie istotniejsze: kłopotów, jakie od kilku spotkań ma Chelsea z pokonywaniem głęboko broniących się rywali („podwójna ściana”, o której mówił Mourinho – rzekłbym, że przypomina to nieco problemy Tottenhamu, ale mnie się wszystko kojarzy z Tottenhamem…) i znakomitej postawy WBA w kolejnym już spotkaniu z silniejszym rywalem. Steve Clarke nie należy do trenerów, którzy robią sobie jakieś wielkie publicity, daleko mu do elokwencji, dajmy na to, Harry’ego Redknappa, ale robota, jaką wykonuje, zasługuje na osobny tekst. Porównajcie np. łatwość, z jaką między liniami obrony i pomocy Chelsea operował Sessegnon, z kłopotami, jakie w tej samej strefie mieli piłkarze gospodarzy. Zauważcie starannie wypracowane stałe fragmenty, zabójczy kontratak (dlaczego w tym wyjściu trzech na jednego Brunt zdecydował się na strzał, zamiast podawać lepiej ustawionym kolegom?) i pracę, jaką w ataku wykonuje Long – w tym sensie godny następca Lukaku, a przede wszystkim tytaniczne wysiłki defensywy. Oczywiście ta drużyna wciąż jeszcze musi się uczyć – strata Popova, która pozwoliła Chelsea rozpocząć ostatnią szarżę, podobnie jak wspomniany błąd Ridgewella, sa tu najlepszymi przykładami – ale grać przeciwko niej… wolałbym nie.

Chelsea? Mourinho wciąż szuka najlepszego rozwiązania problemów w drugiej linii – niewykluczone, że rację ma Michał Zachodny, który podczas naszej niedawnej rozmowy dla Sport.pl wróżył, iż to się musi skończyć przejściem Oscara do środka pomocy, gdzie coraz częściej rozczarowuje Lampard, i przywróceniem Juanowi Macie pozycji za plecami napastnika. Z WBA za bardzo pchali się środkiem, a za rzadko skrzydłami. Gromadka odwróconych plecami do bramki rywala zawodników, czekających na podanie między obrońcami, na linii pola karnego, i niepróbujących w nie wbiegać do prostopadłego zagrania albo dośrodkowania ze skrzydła… w kwestii relacji, użyjmy ryzykownych angielskich kalek, między penetracją a posiadaniem piłki, naprawdę wyglądało to (mnie się wszystko kojarzy) zupełnie jak Tottenham.

Tottenham, który oczywiście zepsuł mi popołudnie, utrudnił wydajną pracę nad nowym numerem „Tygodnika” i skomplikował śledzenie spotkania na Old Trafford, więc powiem o nim tylko, że mecz życia Tima Krula (Holender sam tak o nim mówił!) nie powinien przysłonić błędów popełnionych przez Andre Villas-Boasa przy wybieraniu składu i strategii na ten mecz. Nieobecność Llorisa zostawiam bez komentarza, o nieodpowiedzialnym zachowaniu sztabu trenerskiego Tottenhamu pisałem w ostatni poniedziałek dla Sport.pl, zanim jeszcze na Wyspach rozpętała się dyskusja na ten temat, a AVB skompromitował się tyradą na środowej konferencji przed meczem Ligi Europejskiej (skoro Francuz był taki zdrowy przed tygodniem, dlaczego lekarze nie pozwolili mu wystąpić dzisiaj?). Lloris zapewne zdołałby wyjść odpowiednio szybko naprzeciw szarżującego Remy’ego, ale większy problem widziałem w nieobecności Sandro lub grającego przez godzinę we czwartek Capoue w środku pomocy: ich siły i determinacji w walce o piłkę dramatycznie zabrakło w pierwszej połowie. Kilkanaście sekund pressingu, poprzedzające gola dla gości, a właściwie poprzedzające go kilka minut, kiedy Newcastle wysyłało już pierwsze sygnały ostrzegawcze, pokazało dobitnie, że Dembele i Paulinho mają może warunki fizyczne, żeby podjąć konfrontację z Gouffranem czy Cabaye, ale predyspozycje psychiczne już niekoniecznie. Pytanie też, czy po świetnym występie i golu z Szeryfem Tyraspol szansy w Premier League nie powinien otrzymać Lamela – jeśli nie od pierwszej minuty, to już na pewno w momencie, gdy AVB zdecydował się na zdjęcie z boiska Sigurdssona. Wprowadzenie Jermaina Defoe właściwie zakończyło okres dobrej gry Tottenhamu; oglądało się to właśnie tak (mnie się wszystko kojarzy), jak mecz Chelsea z WBA – albo też jak mecz Chelsea z tymże Newcastle.

Statystyki kłamią: owszem, Tottenham oddał 31 strzałów, a Krul interweniował 14 razy, owszem Eriksen wykreował kolegom 9 sytuacji, Vertonghen trafił w poprzeczkę itd., ale jakby to ścisnąć, w pamięci zostaje tak naprawdę jedna, niebywała interwencja po rzucie wolnym Sigurdssona, kiedy Krul zdołał odbić piłkę po rykoszecie, potem dotknął jej jeszcze dwukrotnie, blokując dobitkę Kaboula, by ostatecznie zostawić wybicie jej z pustej bramki jednemu z kolegów. Resztę opisuje kogucia nieskuteczność, np. Eriksena, który będąc po jednej z nielicznych ładnych akcji sam na sam z bramkarzem, tracił czas na przyjmowanie piłki, albo Paulinho, który jeszcze w pierwszej połowie uderzał w sam środek bramki. „Moje imię frustracja”, pisałem zaraz po spotkaniu na Twitterze, tym większa, że nie zachowali się również kibice Tottenhamu: przez większość spotkania na White Hart Lane, mimo uczciwych w drugiej połowie wysiłków gospodarzy, panowała przerażająca cisza.

O spotkaniu MU-Arsenal napiszę tyle, że lektura niejednego przedmeczowego tekstu sprawiła mi więcej frajdy niż samo oglądanie meczu. Kanonierzy nastawili się zapewne na powtórkę z Dortmundu: przetrwanie naporu i przeprowadzenie zabójczego kontrataku, tyle że naporu nie przetrwali i sami musieli kombinować w ataku pozycyjnym, który ostatnio nie wychodził im tak dobrze jak szybkie wyjścia spod własnej bramki. Organizację gry defensywnej skomplikowała niestrawność Mertesackera – choć to nie zastępujący go Vermaelen zawalił przy strefowym kryciu podczas wiadomego rzutu rożnego, i chyba także nie Giroud, w którego strefie nagle wyrósł van Persie, ale który musiał wcześniej uważać na innych piłkarzy MU; już prędzej Ramsey mógł zauważyć wbiegającego napastnika. W Arsenalu zawiódł Ozil, częściej próbujący grać bezpieczne piłki niż podejmować ryzyko, Ramsey zaś do czasu wejścia Wilshere’a był lekko zagubiony na skrzydle i wyszło na to, że poza jednym genialnym podaniem Walijczyka do Gnabry’ego, a także groźnymi dośrodkowaniami Sagni, Arsenal nie pokazał wiele. Co zapewne było także zasługą harującego jak wół Rooneya (tylko wspomniany Ramsey przebiegł w tym meczu więcej niż on), a także Jonesa, którego obecność w wyjściowej jedenastce niejednego zdziwiła (spodziewano się raczej Fellainiego, tymczasem wariant ze skuteczniejszym w destrukcji Anglikiem bardzo się Moeysowi udał).

Nasze imię frustracja – bo znów nie starczyło miejsca na akapit o Liverpoolu, ze szczególnym uwzględnieniem Luisa Suareza. I na wzmiankę o minucie ciszy z okazji „Remembrance Day”, zdaje się, że w kontekście niedawnych wydarzeń na polskich boiskach – delikatny temat.

57 komentarzy do “Nasze imię frustracja

  1. ~Ron_Obvious

    Ot i cała BPL:) 6 pkt. różnicy między liderem a 8 drużyną.

    City na przemian gromiący bezlitośnie i przegrywający z outsiderami, czy tylko ja mam wrażenie, że Pellegrini nie potrafi nad tym kłopotem bogactwa zapanować? Przerwa na reprezentacje chyba mu w tym nie pomoże.

    Chelsea od drugiej porażki z rzędu (i historycznej pierwszej ligowej Mourinho na SB) uratował sędzia, a drużynę niedawno ogłaszaną przyszłym mistrzem, od aktualnego mistrza (który jest „odrażający, brudny i zły” i „w tym roku pokaże jaki jest beznadziejny”) dzieli jeden punkt – właśnie ten z WBA. W tej lidze naprawdę ciężko coś przewidzieć

    Odpowiedz
    1. ~płakałem po Mourinho

      Chciałoby się rzec „jest sukces-są i kibice”… Rekord Mourinho został poprawiony o kolejne spotkanie, a to musi cieszyć.
      A co to tego uratowania punktu przez sędziego, to „przyganił kocioł garnkowi a sam smoli”…, by nie rzec nawet smalling.
      A gdzież to i kiedy Chelsea ogłoszono przyszłym mistrzem, bo jakoś mi to umknęło?

      Odpowiedz
      1. ~Stefan

        Między innymi Pan Okoński widział jeszcze dwie, czy trzy kolejki wstecz w Chelsea mistrza Anglii, ale wogóle sporo było takich głosów. To oczywiście się jeszcze zmieni, jakieś 27 razy do końca sezonu. Tak co kolejkę zmieniamy swoje przewidywania;)

        Odpowiedz
        1. ~płakałem po Mourinho

          Skoro tak to ok, ale w tym sezonie to chyba raczej nikogo ani namaszczać na mistrza, ani też przedwcześnie skreślać w tym kontekście nie należy, bo można się później bardzo zdziwić… I oby trwało to jak najdłużej.

          Odpowiedz
          1. ~Stefan

            Pod tym względem BPL jest niesamowita – co roku słyszymy, że oto nowy, ciekawszy niż poprzedni sezon, że wydarzy się więcej, że zaskakujących rezultatów będzie jeszcze więcej i szczerze mówiąc chyba nie możemy się czuć zawiedzeni.

            Też jestem zdania, że przewidywania mistrza i kandydatów do spadku przynajmniej do lutego to pomyłka

  2. ~szwejk

    WBA! Poprosze o jakas analize tego teamu:) Od dwoch lat robia na mnie swietne wrazenie z wielka szóstką. Czego im brak?
    Pozdrawiam:)

    Odpowiedz
    1. ~Stefan

      Derby Lizbony to wogóle są zawsze świetne mecze, ciężar gatunkowy, emocje, walka o każde źdźbło trawy, ale także naprawdę wysoki poziom piłkarski.

      Oglądałem już kilka razy i zawsze chętnie do tego wracam

      Odpowiedz
  3. ~tyler39

    MU ten mecz wygrało dzięki założeniom taktycznym i zneutralizowaniu największej broni Arsenalu, czyli drugiej linii. Jestem bardzo ciekawy jakby wyglądała druga połowa gdyby Vidić nie zderzył się z De Geą i nie musiałby opuścić boiska, przez co najlepszy w pierwszej połowie Jones nie musiałby przejść do obrony obok Evansa.
    Jones w pierwszej dzięki swojej dynamice, przewidywaniu i niesamowitej energii kompletnie wyłączył z gry Ozila, który do końca meczu nie pozbierał się do kupy.
    Moim zdaniem, Arsenal i tak by miał przewagę w 2 połowie, ale nie tak wyraźną i nie z taką ilością miejsca (którego i tak nie było dużo) gdyby Jones grał w pomocy. PJ w ważnych meczach gra jako DMF i zawsze spisuje się bardzo dobrze, po prostu potwór. Moim zdaniem przyszły kapitan United.

    To zwycięstwo bardziej niż drużynie przydało się Moyesowi, który był od początku swojej pracy w Manchesterze pod ogromną presją. Powoli DM ogarnia tą drużynę i kształtuje się jej obraz, będzie tylko lepiej. W zimie pewnie wywalony zostanie Young, który psuje reputacje już drugiego menago i nie spełaniający oczekiwań praktycznie od początku swojej przygody na Old Trafford Anderson. Może zobaczymy jakiegoś kreatywnego pomocnika (możę Pjanić, Koke w zimie raczej nie do wyciągnęcia), który pomoże MU. Wracamy do wyścigu o mistrzostwo.

    Odpowiedz
    1. ~KrólJulian

      No i wreszcie pokazał się Kagawa, którego powszechnie się tu domagano i który miał stanowić panaceum na całe zło, a wyszło raczej tak sobie…

      Odpowiedz
      1. ~Stefan

        Bo grał na lewym skrzydle, a na tej pozycji nie jest w stanie rozwinąć skrzydeł. W tych kilku meczach w których na ostatnie 10-20 minut Moyes przestawiał go z lewej flanki do środka widać było różnicę.

        Odpowiedz
    2. ~Stefan

      Apropos Ozila to zastanawiałem się cały mecz, czy wyłączył go Jones, czy to czasem nie sam Ozil się wyłączył i to już jakiś czas temu;) Oprócz jednej fantastycznej klepki z Giroud bodajże cały mecz był po prostu niewidoczny. Oglądam Arsenal często i w dwóch, trzech poprzednich meczach wyglądało to bardzo podobnie.

      Fakt jednak jest faktem, Jones dzisiaj dopóki grał w pomocy (pierwsza połowa) zagrał jak Keano za swoich najlepszych czasów.

      Odpowiedz
      1. ~płakałem po Mourinho

        Jeśli chodzi o Ozila to prawdę powiedziawszy również zadałem sobie to pytanie, Ozil ostatnio wyraźnie spuścił z tonu, ale z drugiej strony nie zdziwię się wcale jak w najbliższej kolejce zagra jakiś kosmiczny mecz 🙂

        Odpowiedz
        1. ~Stefan

          On tak podobno miał już w Realu, że obok genialnych meczy notował te w czasie których słaniał się po boisku.

          Zresztą myślę, że nikogo nie trzeba przekonywać co do jego umiejętności – odpali znowu, kwestia kiedy i na ile;)

          Odpowiedz
      2. ~darek638

        Ozill zagrał beznadziejnie. Powinien być zmieniony.
        Nawet ta klepka tylko dlatego jest wspominana, bo uroczo sugestywnie wykrzyczał ją Andrzej Twarowski.
        Odegranie Ozilla było tak czytelne, że natychmiast do klepki ruszyło 3 piłkarzy MU, Giroud się nie spodziewał bo odgrywając klepkę(to on właściwie grał klepkę!) stał tyłem do bramki ze stoperami MU na plecach. To Oziil będąc przodem w pełnym biegu powinien ostro wbiec w pole karne ale przestraszył się Jonesa, sytuacja była 2 na 6 tylko indywidualnie w pierwsze tempo można było coś ugrać.

        Odpowiedz
  4. ~KrólJulian

    Być może zmiana Sigurdssona na Lamellę zamiast Defoe okazałaby się lepszym rozwiązaniem, ale chyba to raczej nie brak Sigurdssona (zagrał kiepskie zawody: 26 kontaktów z piłką, 2 wygrane pojedynki z obrońcami Srok, 11 podań, w tym żadnego do napastnika, 2 strzały) a zmiana ustawienia sprawiła, że zaczęło to wyglądać nie najlepiej…
    Pod wodzą AVB na WHL Koguty strzelają rywalowi przeciętnie niewiele ponad 1 bramkę w meczu, więc trudno o zwycięstwa…Pod presingiem, z całym szacunkiem, ale pomimo dzisiejszego zwycięstwa, czy wcześniejszego z CFC, generalnie raczej przeciętnego Newcastle, gracze Kogutów mieli pewnie ze 40 strat w samej pierwszej połowie…
    Ten mecz dobrze wypadł przynajmniej pod względem estetycznym, bo te poprzednie spotkania na WHL to był jakiś dramat… A Krul faktycznie miał dzień konia.

    Odpowiedz
    1. ~hazz2

      Tzn wielokrotnie pisałem, że AVB to słaby manager ale on do tego jest jeszcze uparty jak osioł i chyba najzwyczajniej w świecie głupi

      Odpowiedz
    2. ~adipetre

      Tez mnie wkurza te szybkie porzucenie koncepcji, po to tylko by na boisku mogl sie znalezc Defoe. Wchodzi zawsze gdy potrzebuja wyniku, nie przypominam sb mecz w ktorym Spurs wygladali po jego zmienia lepiej.
      Automatycznie zmienia sie ksztalt zespolu, proporcje w dwoch przednich formacjach nie sa rozlozone rownomiernie.
      Lamela powinien grac w podstawie, tego tez nie rozumien, chlopak w srodku tygodnia blysnal, Eriksen nie, ale szanse dostal Dunczyk, a przeciez tydzien temu to rywal Lameli wypadl gorzej.
      Tez dziwne, jak ostatnio Tottenham gral beznadziejnie to wpisy byly gluche nw pomylki AVB, teraz jednak po lepszym meczy spada lawina krytyki. Mimo wszystko po tym meczu w przyszlosc patrze ciut bardziej optymistycznie.

      Odpowiedz
      1. ~KrólJulian

        My tu z kolegą Hazz2 to w zasadzie jesteśmy dyżurnymi krytykami Boasa, ale po grze w ostatnich meczach to wszystkiego się odechciewało, nawet wspomnianej krytyki… Faktem jest, że akurat ze Srokami to wynik był znacznie gorszy niż gra, ale teraz mecze z 2 Manchesterami i zobaczymy na co stać Boasa…

        Odpowiedz
  5. ~Stefan

    Gra United wciąż nie porywa, ale w ostatnich pięciu kolejkach przyniosła 13 punktów. Dzisiejsze zwycięstwo jest bardzo ważne, tak w kontekście odrobienia straty punktowej jak zdjęcia z managera i piłkarzy przynajmniej części presji.

    Chelsea wprawdzie od kilku meczy ma wyraźne problemy z pomysłem na grę, ale myślę że Jose coś wymyśli. City obok kanonad zalicza kompromitujące wpadki i wcale nie jestem przekonany czy jak tak dalej pójdzie to Pellegrini przepracuje cały sezon. Tottenham się nieco zapowietrzył, ale przewidywałem że tak duże zakupy odbiją się im lekką czkawką.

    Najrówniej na obecną chwilę grającą ekipą w BPL obok Liverpoolu jest Soton i wcale się nie zdziwię jeżeli po reprezentacyjnej przerwie urwie punkty Arsenalowi i umocni się w TOP4.

    Czeka nas cholernie ciekawy sezon, a po następnej kolejce może się zrobić jeszcze ciekawej:

    Everton – Liverpool
    Arsenal – Soton
    City – Tottenham

    Zapowiada się świetnie. Czy zwierzałem się już, że nie mogę znieść przerw reprezentacyjnych?

    Odpowiedz
  6. ~jpawl

    W kontekście wyników innych drużyn – punkt zdobyty(?) na Crystal Palace pozwolił Evertonowi trzymać kontakt z czołówką. Chociaż niektórzy (patrz dyskusje Distina z kibicami po ostatnim gwizdku) już zaczynają psioczyć (po 2 ostatnich meczach…) oczekując Mighty Evertonu, który w każdym meczu ma obowiązek zwyciężać…
    Niestety trochę brakuje głębokości i jakości w składzie osobowym, co może być rekompensowane zgraniem i dopasowaniem przez trenera taktyki do poszczególnych graczy (ale czego oczekiwać po 4 miesiącach pracy – tu kłania się S.Clarke, który po cichu robi swoją robotę – może Martinezowi też należy dać trochę czasu na wypracowanie wariantów alternatywnych jeśli podstawowy nie wypala).
    Mirallas przeszedł obok meczu (całkiem słusznie zmieniony) nie pracując prawie w ogóle w obronie. Bainesowi dawno nie zdarzały się takie kiksy (za co on dostał te 2 bonusowe punkty w FantasyPremiership?), Pienaar poza wejściem smoka z Hull nie jest jeszcze całkiem sobą po kontuzji. Lukaku był w sobotę praktycznie odcięty od pomocy. Na całe szczęście obrona spisuje się dużo lepiej. Chociaż derby będą chyba najważniejszym dotychczasowym testem jej jakości.

    Odpowiedz
  7. ~Borys

    Moim zdaniem pierwsza połowa to zwycięstwo taktyczne Moyesa- głównie ze względu na bardzo duże zaangażowanie wszystkich zawodników, od Vidica i Evansa, poprzez Jonesa do Rooneya i RVP. W drugiej połowie United nie chcieli już grać w piłkę, i szczególnie pod koniec bywało groźnie pod bramką De Gei, ale w ostateczności plan Moyesa powiódł się doskonale.
    Niepokojące jest to, że bez Jonesa w środku pola destrukcja w tej strefie prawie nie istnieje. Dobre ustawianie Carricka to jednak za mało przy jego braku mobilności, a bardziej ruchliwy Cleverley nie ma pojęcia o odbiorach piłki (zakakuje mnie do dziś, że piłkarza na tym poziomie można nabrać na jeden zamach nogą). Wciąż się nie mogę nadziwić, jaka jest różnica w umiejętności utrzymywania piłki pomiędzy Roo&RVP a resztą składu (zwłaszcza pomocników). Przepaść!
    Druga sprawa to skrzydła. Po pierwsze, zaczynam się poważnie zastanawiać, czy nie lepiej było by (dla obu stron) sprzedanie Kagawy i wykorzystanie tych pieniędzy na zakup lewoskrzydłowego z prawdziwego zdarzenia. Japończyk się nie sprawdza na skrzydle, co innego w środku za napastnikiem, ale tam szans dostaje za mało, bo duet Roo&RVP jest nie do ruszenia (ich współpraca to osobna kwestia, ale drużynie lepiej idzie, gdy obaj są na boisku). Poza tym odnoszę wrażenie, że Moyes i tak w niedalekiej przyszłości będzie stawiał na lewej stronie na Januzaja (moim zdaniem słusznie), którego notabene widzi w przyszłości jako „dziesiątke” za plecami napastnika- więc sprawa dla Kagawy się jeszcze bardziej komplikuje. Po drugie Valencia nie oferuje żadnego, absolutnie żadnego zagrożenia pod bramką rywali. Gość już nawet się nie stara dośrodkować, on po prostu wstrzeliwuje piłkę gdzieś w pole karne. Wczoraj dużo pracował na boisku bo i rywal groźny, więc jego obecność była uzasadniona, ale wolałbym jednak żeby Moyes nie brnął w takie defensywne rozwiązania kosztem kreatywności.
    Zdaje się, że nikt nie zwrócił uwagi jeszcze na świetny mecz trójki młodych obrońców diabłów- Smalling, Evans, Jones zagrali kapitalne zawody. Fajnie, że dostają dużo szans na grę od Moyesa (a Rio siedzi na Twitterze- to też dobrze ;). Spoglądając na składy z ostatnich tygodni, które wystawia Moyes odnoszę wrażenie, że ma już pewną wizje zestawienia obrony i ataku, natomiast nie dostrzegam powtarzalności w pomocy. Może okienko zimowe mu w tym pomoże (na pewno pozbędzie się Younga i Andersona, pytanie czy znajdzie kogoś w zastępstwie na odpowiednim poziomie, bo jak wielokrotnie powtarzałem United nie potrzebują uzupełnień składu, a wyjściowej jedenastki). Natomiast coraz bardziej upewniam się w przekonaniu, że drużyna pod Moyesem gra znacznie lepiej w obronie, niż pod Fergusonem.
    Na pewno ten mecz zdjął nieco presje z Davida, i dodał pewności siebie całej drużynie. Natomiast bardzo ciekawe, czy media przerzucą się teraz na Pellegriniego (z 6 meczów wyjazdowych wygrany jeden- z West Ham).

    Odpowiedz
    1. ~Ron_Obvious

      W zasadzie pod wszystkim mógłbym się podpisać.

      Wydaje mi się, że na postawę United w drugiej połowie miała wpływ kontuzja Vidica i konieczność cofnięcia Jonesa do obrony. Bez walczaka w pomocy przeciwko Arsenalowi zostaje tylko cofnięcie się do obrony (co United też bardzo dobrze robili), niestety aktualnie jedyną alternatywa dla Jonesa jest chory Fletcher, czyli pozamiatane bo Fellaini to ni pies ni wydra, nie wiem gdzie mógłby zagrać.

      A sprzedaż Andersona i Younga to raczej historia z cyklu łatwiej powiedzieć niż zrobić. Nie wiem kto byłby na tyle naiwny żeby kupić Brazylijczyka i nie wierzę, że znajdzie się ktoś kto Youngowi zapłaci tygodniówkę choćby zbliżoną do 130tys które „zabiera” z kasy Old Trafford. No chyba, że Ashley nie jest Cashley i dla niego liczy się przede wszystkim gra, a nie kasa. yeah, right 😉

      Odpowiedz
      1. ~Borys

        Pozbyć się ich może być rzeczywiście trudno. Mnie nawet nie interesuje, ile za tę dwójkę dostaniemy- równie dobrze mogą grać w rezerwach, byle nie zabierali miejsca w składzie tym, którzy w przeciwieństwie do nich mają w United jakąś przyszłość. Musze też przyznać się do błędu- nigdy nie wróżyłem Jonesowi przyszłości jako defensywny pomocnik, teraz nie jestem już taki pewny, czy się do tego nie nadaje. Swoją robotę wykonuje doskonale- w innych aspektach jest wiele do poprawy, ale chłopak ma 21 lat.
        Zastanawia mnie również sytuacja Ozila- umiejętności ma gość na poziomie World Class, mam wrażenie, że jak mu się chce to potrafi robić rzeczy, o których większość na jego pozycji nawet nie pomyśli, ale… No właśnie- jak mu się chce, a ostatnio nie sprawia takiego wrażenia. Jak drużynie dobrze idzie to faktycznie jest świetny, ale takich piłkarzy jest w Arsenalu kilku i chyba nie po to został kupiony? Lubie Niemca, ale w MU bym takiego piłkarza nie chciał. Januzaj pokazuje się dużo więcej do gry i próbuje, stara się na grę jakoś wpłynąć jak drużynie nie idzie, takich zawodników cenie sobie znacznie bardziej. Przynaje, że znacznie częściej oglądałem go w Realu Madryt, i tam też sprawiał takie wrażenie, ale centralną postacią być nie musiał- w przypadku Arsenalu jest trochę inaczej. Pytanie, co o tym sądzą kibice Kanonierów?

        Odpowiedz
        1. ~RW

          Przyczyny słabszej gry Ozila może być:
          – choroba, która dopadła ostatnio cześć składu Arsenalu przed meczem z MU w tym i samego Niemca – nawet nie pojechali z Perem na zgrupowanie reprezentacji Niemiec to sprawa musi być poważniejsza niż może się wydawać. Poza tym o ile dobrze sobie przypominam to akurat Mesuta choroby częściej atakują – też przed meczem z Dortmundem był nie w pełni sił po chorobie,ale jednak grał;
          – zmęczenie – jakby na to nie patrzeć to od ściągnięcia go do Arsenalu non stop gra z powodu kontuzji innych zawodników, jak również w reprezentacji. To może być jego wielka wada, która z kolejnymi meczami może się tylko pogłębiać. Osobiście uważam, że prawdziwy kryzys przyjdzie pod koniec grudnia/styczeń kiedy w Realu miał wolne i mógł podładować baterie. W Arsenalu, jeżeli nie wyleczy się część graczy i nie będzie rotacji to będzie grał…
          – gra jego kolegów, a w zasadzie brak skrzydłowych, którzy byliby adresatami piłek od Niemca. Nie oszukujmy się – gra Arsenalu wygląda super, ale nie ma tego elementu zaskoczenia, kogoś kto rozrywałby linię obrony – taki Walcott, Podolski/Ox. Cazorla ostatnio słabiej gra, a dodatkowo jego gra na skrzydle widać, że nie do końca mu odpowiada. Sam Giroud nie da rady ciągnąć tego wózka przez dłuższy czas.

          Wreszcie występ obrony MU na znośnym poziomie, pierwsza połowa bardzo dobra, druga już dużo gorsza, ale w sumie to dzięki niej 3 punkty zostały na OT. Jedyne wątpliwości mam do Evry – jego stroną stanowczo za często szły akcje i wrzutki Sagny co mogło (i powinno) się skończyć golem dla Arsenalu. Moyes wyciągnie Bainesa, a może i Colemana z Evertonu do MU to będzie sukces jego i MU.

          Ostatnio coraz częściej się zastanawiam jak wyglądałaby gra MU gdyby zastosować wariant 3-4-1-2 z Kagawą za plecami RVP i Rooneya,w pomocy Evra,Carrick,Jones,Valencia i trójka z tyłu Evans,Vidic,Ferdinand/Smalling?

          Odpowiedz
          1. ~Stefan

            Evra po prostu tyle się nabiegał do przodu, że w końcówce nie miał siły wracać. Stwarzało to spore zagrożenie. Wogóle coraz częściej obserwujemy Evrę, który pod koniec meczu nie ma siły wrócić do obrony. Chyba udziela się mu metryka i spada wydolność. Pod tym względem wcale się nie dziwię, że Moyes starał się latem o lewego obrońcę. O ile Pat wciąż gra na naprawdę wysokim poziomie (szczególnie w ofensywie), to po prostu wydolnościowo chyba powoli nie wytrzymuje grania non stop od kilku lat co kilka dni. Buttner miał mu dać chwilę wytchnienia w mniej ważnych meczach, ale to jednak z mały rozmiar kapelusza.

    2. ~adipetre

      Wg mnie przerzucac sie na Pellegriniego nie powinni bo jest to zespol ktory gra obecnie najlepiej na Wyspach.
      Powierzchowna ocena pracy Moyesa – na plus stawianie na mlodych (nwm czy taka nie byla sugestia z gory…)no i przywrocenie dla wielkiej pilki Wazzy, na minus na pewno nisliej jakosci atak pozycyjny, momentami bardzo trywialny, prymitywny. Jesli chodzi o obrone progresu nie dostrzegam, docelowo jednak Moyes chyba chce bronic wyzej.
      City Pellegriniegi gra lepsza, jeszcze bardziej wysublimowana pilke nz gdy swoj projekt realizowal Mancini. Brakuje Chilijczykowi jednak nieco makiawelizmu.

      Odpowiedz
      1. ~Borys

        @ RW
        Dobry post. Ciekawa sprawa z tym zmęczeniem, od 14 grudnia do 1 stycznia w EPL mecze co kilka dni, Arsenal w tym czasie gra z City na wyjeździe i u siebie podejmuje Chelsea, zmęczenie Niemca może rzeczywiście się odbić negatywnie na pozycji w tabeli Kanonierów na początku roku. Z drugiej strony- przerwa reprezentacyjna przyszła w idealnym momencie.
        W drugiej połowie problemem MU nie była słaba gra obrony, a brak asekuracji ze środka. Carrick z Cleverleyem zabiegani przez pomocników Arsenalu. Siła i szybkość Jonesa w środku była w pierwszej części spotkania nieoceniona przy rozbijaniu ataków gości.
        Z Evrą jest skomplikowana sprawa, nie ma dla niego zastępcy, więc gra w każdym spotkaniu, również biorąc pod uwagę wiek Francuza nic w tym dziwnego, że czasami brakuje mu pary. Tyle, że ja nie uważam go za solidnego lewego obrońcę, za często traci koncentracje w defensywie i dziwnie się ustawia, środkowi obrońcy muszą zajmować często jego pozycje, bo on nie zdąży wrócić. Gra w ofensywie to zupełnie inna kwestia. Zaproponowana przez Ciebie formacja jest ciekawa, ale… to Ty nie wiesz, że w United nie gra się inaczej niż 4-4-2? Taki żart sytuacyjny (ehh, Kagawa na lewym skrzydle…). A tak na poważnie- spróbować można, pytanie czy Moyes jest na tyle przebojowy, bo wciąż uważam, że odwagi trochę mu brakuje.
        @ adipetre
        Zgoda co do ataku pozycyjnego, ale nie wiem czy tutaj jest to winą Moyesa, po prostu nie widać różnicy od czasów Fergusona. Wolno, statycznie itp., i zapewne tak będzie dopóki Carrick nie wejdzie w rytm (grał z kontuzją, przerwa też dobrze mu zrobi). Oczywiście nie jest to lek na całe zło, ale przynajmniej jeden pomocnik w formie by się przydał, bo reszta CMów ciężaru rozgrywania na siebie nie weźmie na pewno, no a Roo przecież się nie będzie cofał 😉 (choć ostatnio wygląda to lepiej).

        Odpowiedz
        1. ~RW

          Dzięki za dobre słowo. Pisząc o słabej drugiej połowie miałem oczywiście na myśli występ całej drużyny – obrona spisała się dobrze z wyjątkiem Evry. Co ciekawe dobrze radził sobie Smalling i Valencia z prawej strony choć to tam teoretycznie powinno być łatwiej Arsenalowi się przedrzeć. Cały mecz ogólnie przypominał te za Fergusona tylko zabrakło skrzydłowych do kontrowania i zimnej krwi do wykończenia sytuacji w drugiej połowie (Rooney).
          Oczywiście, że MU to sztandarowe 4-4-2, ale jak wspominał Pan Michał – Moyes powinien „popełnić ojcobójstwo” (a według mnie od razu przeprowadzić rewolucję począwszy od pozbycia się szrotu po możliwą zmianę ustawienia). Akurat skład jaki odziedziczył po SAFie może skłaniać do spróbowania z taktyką 3-4-1-2 tylko czy Evra dałby radę?
          Cieszę się, że MU wraca do gry, bo wyścig o mistrzostwo w tym sezonie bez nich byłby mniej ekscytujący, a tak wszyscy znowu mają szanse. Cieszy mnie, że każda drużyna począwszy od średniaków kończąc na beniaminkach potrafi urwać lub wręcz zabrać wszystkie punkty faworytom. Oby tak dalej do końca.

          Odpowiedz
  8. ~m

    Chelsea dopóki będzie miała tak drętwych pomocników cofniętych to mistrza nie zwojuje. Jak atakuję to udział bierze w tej akcji 4 najwyżej wysuniętych zawodników a reszta stoi i się przygląda. Zero akcji oskrzydlających z udziałem bocznych obrońców, zanim piłka przejdzie przez Lamparda bądź Ramiresa to przeciwniki się ustawi. Ogólnie ten zespół na prawdę mocne nazwiska ale jest za duża różnica jakości pomiędzy poszczególnymi formacjami. Bo co taki Eden na przykład sam zdziała skoro go nikt nie wspiera przy ataku, ani Cole się nie wystawi ani Oscar nie ogarnie szybkiego podania. Oj mają nad czym pracować ale nie piłkarze a sztab szkoleniowy, który uparcie trzyma się duetu Lampard-Ramires.

    I tak mnie zastanawia, czemu Pan Okoński widzi Chelsea jako mistrza ?

    Odpowiedz
    1. ~KrólJulian

      Eee no z tymi bocznymi obrońcami to chyba aż tak źle to nie jest. Nie wiem czy już w styczniu, ale na pewno po sezonie w składzie będą musiały zajść spore zmiany, z różnych względów, ale właśnie przede wszystkim wśród defensywnych pomocników (może wróci Matic?), a także środkowych obrońców. O ataku nawet nie wspominam, bo chyba wszystko już na ten temat napisano. Boczni obrońcy to aktualnie chyba akurat najmniejszy problem…

      Odpowiedz
      1. ~m

        Niby mały problem ale zobacz co się dzieje jak Hazard czy William mają piłkę na skrzydle, mają przed sobą dwóch czy trzech obrońców i co ? Ani Ivanovic ani będący w bardzo słabej dyspozycji ostatnio Cole nie lecą na obieg. Ivanovic co najwyżej dostanie podanie ale zanim zbierze się do tego dośrodkowania to wszyscy wiedzą gdzie leci piłka. Brak elementu zaskoczenia i mamy o to przeciętne występy Hazarda. Taki Azpiliqueta w mecz z WBA by mógł akurat trochę więcej zdziałać niż Branco. Bo w denfesywie to przy takim rywalu różnicy u nich nie ma.

        Odpowiedz
        1. ~KrólJulian

          Ivanovic powyżej pewnego poziomu nie podskoczy, a Cole to najlepsze dni ma już niestety za sobą i faktem jest, że w ataku to z nich niewielka pociecha. Azpi też raczej prochu nie wymyśli, choć Mourinho coś tam ostatnio wspominał, że ostatnie mecze nie dają mu powodu do tego, by przestać na niego stawiać. Te wszystkie wallace, van anholty, kalasy, czy inne bertrandy to jednak chyba nigdy pewnego poziomu nie osiągną, więc pozostają jedynie zakupy, ale takich lahmo- czy albopodobych obrońców, którzy z miejsca wejdą do drużyny zbyt wielu do kupienia nie jest, z kolei młodzi zawodnicy to żadne rozwiązanie-vide shaw, bo tylko się chłopak zmarnuje grzejąc ławkę, czego mu nie życzę, bo to kibic Chelsea. Liczę na zakupy, w styczniu może jeszcze nie, ale w lecie to 3-4 porządnych graczy powinno dojść i przynajmniej tylu samo, jak nie więcej odejść…

          Odpowiedz
          1. ~adipetre

            Wg mnie Azpilicueta to jeden z bardziej utalentowanychRB w Europie…czego wlasciwie mu
            brakuje??

            Z tych mlodych Wallace tez wyglada ciekawie.

          2. ~KrólJulian

            W zasadzie niczego mu nie brakuje, musi zrobić tylko ten ostatni krok i z jednego z najbardziej utalentowanych obrońców zamienić się w jednego z najlepszych obrońców, a to nie jest proste, ale trzymam kciuki żeby się udało. Podobnie sytuacja wygląda z Wallacem, choć on ma chyba jeszcze trochę więcej czasu na rozwój.
            O młodzieżowcach z Cobham, czy tych, którzy zostali wypożyczeni można pisać długo i namiętnie-kiedyś liczyłem na to, że 2-3 z tej grupy trafi do pierwszej drużyny, ale obecnie sądzę, że gdyby udało się to jednemu to już byłby sukces. Obym się jednak mylił…

  9. ~batt18les

    MU-Arsenal… Slabe United pokonalo slaby Arsenal po stalym fragmencie gry. Takie sa fakty. Nie zadna taktyka czy zmiany, czy jakas wygrana bitwa w jakiejs czesci boiska. Arsenal zagral najslabszy mecz od meczu z Fulham lub moze nawet z Aston Villa i na Old Trafford przegrali jedna bramka strzelona barkiem. Tragedii nie ma. 3 ciezkie mecze w 8 dni i bylo to widac. Cala pomoc Kanonierow czlapala a Flamini ktory ostatnio nie gral byl po prostu beznadziejny. Dobrze zagrali jedynie stoperzy i Sagna, ktory zrobil wszystko zeby ten mecz wygrac ale gracze atakujacy nie byli w nastroju do strzelania.

    Na drodze do chiocby remisu w tym meczu stal sedzia, ktory mimo braku SAFa na lawce pamietal ze siedzi on gdzies wyzej i gwizdal za kazdym razem kiedy zawodnik United sie przewracal (nawet jak robil to sam jak np Jones przy asyscie Wilshera). Dotkniecie Evry oznaczalo automatycznie zolta kartke. Natomiast Rooneyem wszyscy sie zachwycaja ale nikt glosno nie powie ze po 3 faulach mial kartke, a mogl miec 2 zolte po 2 z tych zagran. Ogolnie wkurzyl mnie mecz. A jeszcze bardziej wkurzyl mnie wynik. United z pomoca Boga i partii (i sedziego) gra dalej. Pytanie jak dlugo pojedzie na Rooneyu i RVP.

    Odpowiedz
    1. ~stelma

      Najbardziej arbiter pomógł United jak nie gwizdnął ewidentnego karnego za nieudolne wejście giruda w rooneya pod koniec pierwszej połowy.

      Odpowiedz
      1. ~batt18les

        Dla Ciebie trollem jest kazdy, kto ma problem z United. Z rozumieniem pilki noznej problemow nie mam, natomiast odnosnie dyskusji na poziomie to nie wiem czy umiesz czytac ze zrozumieniem. Rozumiem ze ten gif ktory podales ma byc potwierdzeniem swietnej pracy sedziego? W takim razie brawo.

        Odpowiedz
        1. ~dendix

          Piszesz „ Nie zadna taktyka czy zmiany, czy jakas wygrana bitwa w jakiejs czesci boiska.”. Piłke można oczywiście sprowadzić do dyskusji „piłkarz X mocno kopnął piłke i wpadła do bramki, dlatego wygrał zespół Y”, pomijając wszelkie kwestie taktyczne, decyzje menadżerów i dyspozycje poszczególnych zawodników, tylko czy taka dyskusja ma sens? Moim zdanie nie, dlatego podtrzymuje swoje zdanie, że Twój komentarz niczego nie wnosi.
          „Arsenal zagral najslabszy mecz od meczu z Fulham lub moze nawet z Aston Villa i na Old Trafford przegrali jedna bramka strzelona barkiem.” Pomyślałeś o tym, że słaba gra kanonierów wynika z dobrej roboty wykonywanej przez przeciwników? Obojętnie, czy był to MU, czy Aston Villa, czy Fulham.
          Dalej. „Rozumiem ze ten gif ktory podales ma byc potwierdzeniem swietnej pracy sedziego? W takim razie brawo.” Niestety nie rozumiesz, albo już sam nie pamiętasz co napisałeś. Przypomne: „Na drodze do chiocby remisu w tym meczu stal sedzia, ktory mimo braku SAFa na lawce pamietal ze siedzi on gdzies wyzej i gwizdal za kazdym razem kiedy zawodnik United sie przewracal”, a następnie „ United z pomoca Boga i partii (i sedziego) gra dalej. „. Ty mówisz, że na drodze do remisu stał sędzia, ja odpowiadam, że sędzia starał się Arsenal utrzymać w grze i uważam, że na potwierdzenie mojego zdania znalazłem dość trafny argument. Przypominam, że nie wspomniałeś nic o dobrej/złej pracy sędziego, a tylko o tym jak to sędzia pomagał United, co jest nieprawdą, ale ze zniecierpliwieniem czekam na odpowiedź. Pozdrawiam

          Odpowiedz
          1. ~batt18les

            Twoim zdaniem United zagralo dobrze? Wg mnie nie bardzo. Jeden z ich lepszych meczow w ostatnim czasie ale rewelacja to nie byla. I trudno jakims pomyslem na mecz czy taktyka nazwac strzelenie pierwszej bramki po stalym fragmencie gry. Jak wiadomo im lepsze druzyny tym wieksze znaczenie ma strzelenie pierwszej bramki. United dobrze sie bronilo bo moglo sobie na to pozwolic prowadzac a Arsenal byl tego dnia w ataku bezplodny. Moze nie napisalem tego wczesniej, ale uwazam ze seadzia byl tragiczny. I sytuacja z Rooneyem i Giroud mogla byc smialo karnym. W tej sytuacji niepodyktowanie karnego utrzymalo Arsenal w grze bo bylo dalej 1-0, co nie zmienia faktu ze liczba kiepskich decyzji sedziego w tym meczu byla ogromna. Jesli juz sedzia za wzor zoltej kartki wyznaczyl sobie pewien standard, to powinien sie go trzymac przez caly mecz a nie w wybranych przypadkach. Tym bardziej kiedy kwestia ukarania dotyczyla najlepszego w tym meczu Rooneya. Praca sedziego w rownej walce na pewno nie pomagala. Jako ze to United wygralo ten mecz, nie ma sensu pisac o pomaganiu Arsenalowi, bo i tak nic z tego meczu nie wyniesli. A czy United sedzia tez pomagal? Na pewno.

          2. ~dendix

            Moim zdaniem United zagrało w pierwszej połowie bardzo dobrze w destrukcji w środku pola i bardzo dobrze w obronie, w ataku średnio. W drugiej połowie dobrze w obronie, reszta słabo. Ale nie o tym jest ta dyskusja- United nie musiało się wzbijać na bardzo wysoki poziom, bo to co robili wystarczało, żeby Arsenal nie stwarzał dużego zagrożenia przez zdecydowaną część meczu. „Moze nie napisalem tego wczesniej, ale uwazam ze seadzia byl tragiczny. I sytuacja z Rooneyem i Giroud mogla byc smialo karnym.” Nie, niestety nie napisałeś, jedynie wspomniałeś, że krzywdził Kanonierów, a to spora różnica, nie uważasz? Dyskusja o żółtych kartkach jest zupełnie bez sensu, mamy sobie wypominać faule za które nam się wydaje, że powinna być żółta kartka? Równie dobrze mógłbym wspomnieć o faulu Giroud na Evansie w drugiej minucie. Pamiętasz to? Pewnie nie. I GDYBY wtedy Giroud dostał żółtą kartke, a następnie żółtą po faulu na Rooneyu (i karny), to mecz też wyglądał by inaczej, ale to gdybanie nie ma sensu. Na koniec piszesz: „Jako ze to United wygralo ten mecz, nie ma sensu pisac o pomaganiu Arsenalowi, bo i tak nic z tego meczu nie wyniesli.” Świetne, to jest dopiero złota myśl. Nie będę tego nawet komentował.

  10. ~arsene

    Arsenal prezentuje w tym sezonie naprawdę fajną piłkę, i mimo, że nie jestem ich sympatykiem, to szczerze im życzę, żeby w tym sezonie mieli tego majstra. Czas utrzeć nosa „wielkim” 🙂

    Odpowiedz
  11. ~pablo

    Do końca sezonu jeszcze daleko ale po takich dwóch zwycięstwach zaczynam być optymistą jeśli chodzi o utrzymanie się Srok w lidzę ;).
    A ja poważnie myślałem o Spursach jako mistrzach kraju w 2014. Chyba ciut za wcześnie, choć w tym sezonie będzie b.ciekawie.
    Tim Krul od zawsze był ostoją i takich spotkań miał już kilka na Wyspach ale cieszę się, że Remy ma niezłą średnią.
    Kibice na WHL to faktycznie osobny smutny temat.
    Resztę przemilczę , bo wystarczająco sporo tu podniecających się tylko czołówką.

    Odpowiedz
    1. ~Stefan

      Wg. mnie Sroki się utrzymają, nie dlatego że grają jakoś rewelacyjnie, chociaż wyniki w ostatnich dwóch meczach robią wrażenie, jednak po prostu jest kilka słabszych drużyn. Co by dużo nie mówić, skład jakim dysponuje Pardew jest naprawdę solidny.

      Czy Loic Remy jest w Srokach tylko na wypożyczeniu, czy to transfer definitywny?

      Odpowiedz
  12. ~pablo

    będzie im ciężko go zatrzymać chyba, że wróci Demba Ba to wtedy Remy niech wybiera kogo chce ( z pół ligi by go chciało )

    Odpowiedz

Skomentuj ~Ron_Obvious Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *