Szczęście w nieszczęściu Louisa van Gaala

Louis van Gaal w piątek: „Nade wszystko nie chcemy czerwonej kartki – w dziesięciu przeciwko jedenastu trudno wygrywać mecze”. Po przeczytaniu takiego zdania, po poświęceniu tej kwestii akapitu w przedmeczowej zapowiedzi, wiesz już, o czym najpierw będziesz pisał po meczu. To, że Chris Smalling przeszkadzał Hartowi w wybiciu piłki, zamiast jak najszybciej wracać na swoją pozycję w defensywie, było aktem czystej głupoty, której w piłce nożnej nie chcemy oglądać – a już na pewno nie chce oglądać jej taki perfekcjonista, jak obecny trener Manchesteru United.

Tym bardziej, że nieodpowiedzialnych zachowań było w jego drużynie więcej. Pomijając nawet faul Smallinga na Milnerze, po którym obrońca MU wyleciał z boiska, i zostawiając jeszcze przez chwilę na boku postawę sędziego: co zrobił Fellaini po tym, jak w pierwszej połowie wywrócił w polu karnym Aguero? Otóż zamiast cieszyć się w duchu, że Michael Olivier nie zauważył jego przewinienia, pochylił się nad rywalem i zaczął na niego wrzeszczeć. Jak powiedział po meczu van Gaal o Smallingu: nie możesz robić takich rzeczy…

Ale mecz, który Manchester United kończył w dziesiątkę, w dodatku z obroną w składzie Valencia, McNair, Carrick, Shaw, nie zostawia Louisowi van Gaalowi jedynie złych wspomnień. W ciągu ostatnich dwudziestu minut spotkania na Etihad jego grający w dziesiątkę podopieczni zepchnęli rywala do defensywy, tym bardziej desperackiej, im bardziej na boisku brakowało oszczędzanych już na środowy mecz Ligi Mistrzów Milnera i Aguero. W środku pola ciężko pracowali Fellaini z Rooneyem, z pewnością oferującym w tym miejscu więcej niż Juan Mata (fantastyczny rajd kapitana MU z końcówki meczu zasługiwał na wykończenie lepsze niż strzał di Marii, obroniony przez Harta – analogicznie w pierwszej połowie świetne dośrodkowanie di Marii zasługiwało na lepsze wykończenie niż to, które zaprezentował Januzaj), przed obroną rozdzielał piłki i rozpoczynał ataki Daley Blind, na bramce jak zwykle niezawodny był David de Gea (dwie świetne interwencje w pierwszej połowie), a i duet Carrick-McNair radził sobie lepiej niż Rojo (zanim zszedł z kontuzją gubił się fatalnie przy Aguero i śmiało mógł również obejrzeć czerwoną kartkę) ze Smallingiem. Trzykrotne przymknięcie przez sędziego oczu na faule Czerwonych DIabłów we własnym polu karnym pozwalało stosunkowo długo utrzymywać na Etihad korzystny wynik. Rzeczywiście: gdyby nie głupota Smallinga…

Co powiedziawszy nie mogę się nie zadumać nad podwójnymi standardami, z jakimi traktujemy poszczególnych trenerów. Van Gaal ma po dziesięciu kolejkach o trzy punkty mniej niż przed rokiem David Moyes, zajmuje dziesiąte miejsce w tabeli i nie wygrał jeszcze meczu na wyjeździe. W obronie zamiast organizatorów i liderów ma wchodzącą dopiero do drużyny młodzież lub zawodników uczących się dopiero Premier League. Jest odpowiedzialny za najgorszy ligowy start Manchesteru United od 1986 roku, i to mimo gigantycznych inwestycji poczynionych tego lata (ktoś policzył, że dzisiejszy wyjściowy skład MU to najdroższa jedenastka rozpoczynająca mecz w historii angielskiej ekstraklasy: w czerwonych koszulkach biegało jakieś ćwierć miliarda funtów), co nie przeszkadza nam zachowywać spokój, doszukiwać się w grze MU pozytywów, z cierpliwością i szacunkiem słuchać tłumaczeń menedżera. David Moyes nie mógł liczyć na podobne traktowanie.

Manchester City? Utrata kontroli nad meczem musiała martwić, podobnie jak niezdolność wykorzystania faktu, że obrona rywali grała w tym zestawieniu po raz pierwszy. Zmiany, których dokonywał Pellegrini (jako się rzekło: z myślą o środowym meczu z CSKA, kluczowym, jeśli idzie o przyszłość klubu w Lidze Mistrzów) ułatwiły gościom objęcie inicjatywy. Owszem: świetne podanie Yayi Toure na skrzydło do Clichy’ego może być znakiem, że Iworyjczyk powoli odzyskuje formę. Clichy, wstawiony do składu w ostatniej chwili, po tym, jak kontuzji na rozgrzewce doznał Kolarow, zagrał bardzo dobrze: wraz z Milnerem nie tylko sprawiał gigantyczne kłopoty Valencii, ale likwidował wszystkie próby ataków rozczarowującego Januzaja; po prawej stronie równie dobrze wypadł Navas… Osobiście spodziewałem się występu Nasriego i Dżeko, ale przyznaję: z Navasem i Joveticiem było szerzej, szybciej i bardziej kombinacyjnie, choć obu zawodnikom daleko do kreatywności Davida Silvy.

W sumie jednak, choć derby zakończyły się zwycięstwem gospodarzy, nie było to zwycięstwo przekonujące. No dobrze, powiem to: zwłaszcza obejrzane dzień po meczu Bayern-Borussia (ale też po meczach Newcastle-Liverpool i Chelsea-QPR, oraz przed meczem AV-Tottenhamu; w każdym z nich chaosu i błędów było więcej niż jakości), starcie Manchesteru City z Manchesterem United każe wątpić w prawdziwość zdania, że Premier League jest najlepszą ligą świata.

38 komentarzy do “Szczęście w nieszczęściu Louisa van Gaala

  1. ~Razdwatrzy

    Czy mi się zdaje, czy narzeka Pan na to, że kibice i dziennikarze oceniają pracę trenera na podstawie oglądanych meczów, a nie wyników i suchych statystyk? Wystarczy obejrzeć jakikolwiek mecz United z poprzedniego sezonu i z tego, pod wodzą van Gaala, różnica jest przeogromna. Moyes nie był zwolniony ze względu na wyniki, a przez to, jak zespół wyglądał pod jego wodzą. A wyglądał koszmarnie. To porównywanie dorobku punktowego Moyesa i Van Gaala po dziesięciu kolejkach jest absurdalne.

    Odpowiedz
    1. ~Stefan

      Jedyne co broni LVG to zauważalny progres i masa kontuzji (pewnie gdyby nie one to i wyniki byłyby sporo lepsze). Klaruje się jakaś wizja i to na pewno cieszy. Widać team spirit i chęć gry. Poszczególnie piłkarze łapią formę (dziś naprawdę dobrze zagrał Shaw), wydaje się też że LVG wie jak pożytek zrobić z Fellainiego. Tyle, że koniec końców menadżera rozlicza się z punktów.

      Odpowiedz
    2. ~Kolo

      Absurdalne? Ostatecznie to wyniki się liczą. Jak van Gaal będzie grał pięknie, ale Manchester to Ligi Mistrzów nie trafi to się z nim pewnie pożegnają. O wygląd gry można się martwić kiedy się już wygrywa i prowadzi.

      Odpowiedz
    3. ~Darek

      Mysle , ze publicysta chcal byc troche kontrowersyjny, niz napisac swoje wrazenia z meczu. Ogladal Pan np. mecz FC Cologne – SC Freiburg , to ja wole lige angielska.

      Odpowiedz
    4. ~Kamil

      Pomijam już subiektywną opinię na temat LvG, z którą się nie zgadzam, bo jak pisze kolega wyżej, jakość gry rośnie w szybkim tempie. Polecam również obejrzenie powtórek z tymi niby karnymi, bo sam myślałem, że się należały, ale jednak zmieniłem zdanie. Jedyne z czym się zgadzam to sytuacja z Fellainim i Aguero. Cały mecz Fellaini grał fair, ale wtedy po prostu opluł Aguero, inna sprawa, że miał prawo się zdenerwować bo to było nurkowanie.
      Nie zgadzam się jednak ze stwierdzeniem, że PL nie jest najlepsza. Nie wiem ile meczów w tygodniu autor ogląda, ale poziom PL jest najbardziej wyrównany ze wszystkich znanych mi lig. I to właśnie świadczy o jakości ligi i trudności jej wygrania. W Bundeslidze są 2 drużyny klasy europejskiej, niezależnie od tego co pokazuje tabela, w Hiszpanii 3-4. Do tego mogę się założyć, że drużyna PL ze środka tabeli z łatwością ograłaby drużynę z analogicznego miejsca w innej lidze.

      Odpowiedz
      1. ~Karol

        Równie dobrze można powiedzieć, że polska ekstraklasa jest najlepszą na świecie, bo jest wyrównana. Proszę przyjrzeć się La Liga w tym sezonie, Bundeslidze, gdzie drużyna ze strefy spadkowej gra z liderem tabeli chyba mecz kolejki w Europie. Niestety, ale wiara w to, że PL jest najsilniejszą ligą na świecie jest nieco naiwne.

        Odpowiedz
  2. ~POL

    Kiepski opis! Oceniając ten artykuł to jak oceniając Moysa Słabe wyniki jeszcze gorsza gra. Premier League jest jak obecnie najlepsza ligą bo każdy może wygrać z każdym przykład West Ham. NIE CHODZI O TO ŻE JEDEN ZESPÓŁ GRAŁ SŁABO ALE ŻE INNY GO DO TEGO ZMUSIŁ, CHODZI O TO ŻE JAK BARCELONA BY GRAŁA W PREMIER TO BY WYGRAŁA 5 SPOTKAŃ MAX A PÓŹNIEJ KONTUZJE DUŻO WIĘKSZE ZMĘCZENIE I ŚRODEK TABELI WITA!

    Odpowiedz
    1. ~przecinek

      Hahahahaha! Co za argumentacja, tak, liga implikująca kontuzje, musi być zajebista. To że jej kluby nie błyszczą w europejskich pucharach, nie stanowi też o niczym.

      Odpowiedz
      1. ~KrólJulian

        a najzabawniejsze jest to, że Modric i Bale to chyba jednak częściej kontuzjowani są w La Liga niż w tej krwawej BPL… Chyba aż tak źle z tą hiszpańską ligą jednak nie jest 🙂 Tak sobie myślę, że jeden sezon z Atletico, Barcą i Realem w BPL, by wystarczył żeby rozwiać wszelkie wątpliwości 🙂

        Odpowiedz
        1. ~przecinek

          Jak tak patrzę na ostatnie popisy Arsenalu, Liverpoolu i United(mimo pewnego progresu), to aż się boję, jakie nieznane rewiry tabeli zwiedziłyby, gdyby do tej trójki dorzucić Valencię i Sevillę.

          A wydawałoby się że obserwując transfery między tymi ligami, każdy jest w stanie dotrzeć do rozumnego wniosku odnośnie hierarchii tych lig – do la liga z BPL idą co roku piłkarze sezonu, by stać się jeno jednymi z wielu gwiazd, bynajmniej nie najjaśniejszymi. W drugą stronę idą gracze którzy nie umieli do końca sobie statusu gwiazd wywalczyć. I z miejsca połykają konkurencję.

          I jeszcze LE, niemal zawsze ktoś z Hiszpanii tam błyszczy. By klub z BPL mógł tam zaistnieć, Chelsea musiała spaść w czeluść piekieł.

          I jeszcze dziś to zwycięstwo na wstecznym biegu… Tak, tak, rezerwy wystawił Rogers. Pytanie dlaczego, bo raczej nie przez swe uwielbienie dla Hiszpańskiej piłki.

          Odpowiedz
          1. ~KrólJulian

            i to nawet mimo tego, że Valencia i Sevilla w kryzysie, co by było jakby były w gazie… Rodgers to chyba nawet dobrze zrobił, że taki skład wystawił, pewnie trochę chciał zmienić, a trochę wynikało to z braku złudzeń, poza tym w niedzielę czeka go ważny mecz u siebie. Oczywiście tak tu sobie żartujemy z tą hipotetyczną obecnością ekip hiszpańskich w BPL, ale brutalna prawda jest taka, że sportowo to by na tym jedynie straciły… Ja to sobie jednym okiem oglądam co tydzień mecze takiej wesołej ekipy Rayo Vallecano (tych od wymalowanych tłumów za bramką:))ze względu na wypożyczonego z CFC Kakutę i powiem, że pomimo niewątpliwych ułomności tej ekipy, dałaby w BPL niejednym radę.

          2. ~przecinek

            @KrólJulian
            Tam w kryzysie, w kryzysie to jest Bilbao, tylko dlatego nie wymienione wcześniej.

            Rayo źle mi się kojarzy, przez ich zakompleksionych kibiców(casus koszulki Ronaldo), ale jednak ta ekipa ma swój specyficzny styl, który większość klubów BPL doprowadziłby do ciężkiej kur***y. Bo jeśli raz umieli wygrać posiadanie piłki(minimalnie) z Barceloną(nawet jeśli mecz wyraźnie przegrali) to potrafią z każdym. A to przecież zespół montowany za grosze, z wiecznymi tarapatami finansowymi i kredytem od Realu.

            Ps. Kto wie, może będzie z Kakuty nowy Michu ;p

          3. ~KrólJulian

            tak Rayo w BPL mogłoby do szału doprowadzić niejednego trenera, a montowane jest zawsze na ostatnią chwilę za psie pieniądze. Dziś z Realem sensacji nie będzie, ale i tak warto to zobaczyć.
            Jak ten Kakuta pokopie w Hiszpanii jeszcze 2-3 lata to faktycznie może wrócić na wyspy i stać się nagle objawieniem ligi choć wiadomo, że chłop w la liga funkcjonuje w dolnych stanach średnich.

    2. ~hazz2

      Heh ciekaw jestem na podstawie czego te wszystkie mądrale mają takie 100 – procentowe przekonanie o tym , która liga jest lepsza ? Skoro Barca 5 to ile by wygrał real a ile atletico ?

      Odpowiedz
      1. ~KrólJulian

        Ale mam nadzieję, że cały czas o męskiej piłce dyskutujemy, bo w kobiecej to może i owszem…
        Atletico i Real pewnie też nie więcej niż 5 🙂

        ostatnio oglądałem nawet jakąś wyjazdową konfrontację Realu z drużyną z BPL, jak na potencjalną ekipę środka tabeli to nawet nieźle im poszło i fizycznie też specjalnie nie odstawali od rywali 🙂 ale wiadomo-puchary rządzą się własnymi prawami, bo w lidze to inna bajka. Już widzę te nagłówki: Stoke vs Barca 4:1, Real:Hull 0:2 i zdjęcie z charakterystycznie uniesioną lewą brwią Carlo.

        Mogłoby się nagle okazać, że nawet faul na niektórych graczach wcale nie jest taką prostą sprawą 🙂

        Odpowiedz
        1. ~hazz2

          Tak patrząc tylko po aktualnej formie to
          – Atletico 7 zwycięstw
          – Real 9 ale też przynajmniej 4 remisy tyle, że Ronaldo kontuzja pleców, Gareth wiązadła a Rodriguez….stała niezdolność do gry w BPL

          Odpowiedz
          1. ~KrólJulian

            no i Modrić-z tą nikczemną sylwetką w BPL zostałby zjedzony na śniadanie, podobnie jak Messi 🙂 dlatego wybrali spokojną emeryturę w słonecznej Hiszpanii 🙂

  3. ~przecinek

    „Moyes nie mógł liczyć na podobne traktowanie”

    Ojjj, widzę że pamięć dobra, ale krótka. Zbiorowy rage na szkota, to 2014 dopiero, na tym etapie, pomimo pewnej części krytykujących, było wciąż potężne grono broniących Moyesa, gadające jak to wprowadził do klubu nowoczesne rozwiązania technologiczne i tym podobne bzdety. To grono pewnie było mniejsze nieco, od tego stojącego z LvG. Dlaczego? A jaki dorobek mają obaj trenerzy? Co wygrał Moyes, poza śmieszną nagrodą od LMA, gdzie z honor postawili sobie, by możliwie nie otrzymywali jej szkoleniowcy nie pochodzący z wysp?

    Argumentacja o „najdroższym okienku” może być podnoszona, gdy będziemy przechodzić do podsumowania sezonu. I o ile do końca takowego daleko, to Pan zdaje się już nagrody porozdawał. CFC na majstra, Diabły do piekła itd. itp. Poza tym, jak udowodniło City po wielokroć, pieniądze się przydają, ale jednak nie grają. A transfery nie wzmacniają klubu proporcjonalnie do sum.

    To że LvG nie pójdzie na proste kompromisy i łatwe rozwiązania, że będzie budował od podstaw, a nie „poprawiał”, że będzie montował swoją filozofię gry, było oczywiste dla każdego, kto pamiętał choćby jego kadencję w Bayernie. W analogicznym etapie sezonu 09/10 FCB kołowało między 6-8 miejscem, oraz dostawało podwójny łomot od Boreaux w LM. Objęcie kadry holenderskiej też rozpoczęło się od klęski z Belgią 2:4.

    Odpowiedz
    1. Michał Okoński Autor wpisu

      Moja pamięć jest rzeczywiście krótka, ale sprawdziłem po archiwum tagów, że na tym blogu dyskutowaliśmy o nie do końca sprawiedliwej krytyce Moyesa już pod koniec września 2013. Żeby było jasne: ja opisuję ton i postawę mediów, z zaciekawieniem obserwując, że do van Gaala czują po prostu respekt, wręcz onieśmielenie, i znajdując usprawiedliwienia. Gdy się chce uderzyć, kij się zawsze znajdzie – Moyes się o tym przekonał, a van Gaal? Z samej listy kontuzjowanych od początku sezonu piłkarzy MU można by zrobić całkiem sporą pałkę, tak jak się to wiele razy robiło z Wengerem, obciążając menedżera współodopowiedzialnością za urazy swoich podopiecznych.

      Odpowiedz
      1. ~przecinek

        Przyczyn odmiennego tonu będzie kilka:

        1) LvG nie jest niczyim protegowanym, w przeciwieństwie do Szkota. Ludzi z plecami się nie lubi, szczególnie jeśli nań nie zasłużyli.

        2) Moyes obejmował zespół który wygrał majstra, nawet jeśli ten zespół miał swoje ułomności. LvG obejmował zespół kojarzony wyłącznie z ułomności.

        3) LvG jest opromieniony wspaniałym mundialem, a Holandia bez niego zaczęła przegrywać mecz za meczem. Everton natomiast, na zmianie trenerskiej wyszedł całkiem nieźle.

        4) Styl. Szkot (pominąwszy starcia z Arsenalem) mecze takie jak ten z City przegrywał tak straszliwie bezdyskusyjnie, z wynikami typu 1-4.

        5) Charakter obu panów. Osobiście nie zwykłem cenić wyżej „samców alfa”, nie uważam by była to niezbędna składowa dobrego trenera. Niemniej każdy wie, że krytykowanie LvG może „obudzić smoka”. To nie jest człowiek, który pozwoli sobie wejść na głowę. A Moyes?

        Odpowiedz
    2. ~piotrekk

      Pozwolę sobie dodać swój komentarz choć trochę późno , ale temat będzie pewnie aktualny bardzo długo . Też mam wrażenie niesprawiedliwego potraktowania Moysa i to nie tylko przez media .LVG swoją grę z mediami zaczął bardzo wcześnie mówiąc , że przyjdzie jak dostanie 200 mln a jak już się pojawił to stwierdził , że kadra jest w stanie prawie agonalnym i po poprzedniku czeka go ciężka praca , później zaczął nam mącić w głowach swoim zbawiennym innowacyjnym systemem gry i oczywiście potrzebą czasu i odpowiednim materiałem i jak sprytnie wywinął się ze sprzedaży Welbeca . Moyes to facet jakich ja darze sympatią przyszedł nie płakał i poszedł też nie zapłakał taki był Manchester Fergusona po którym została tylko legenda . Fakty są takie ,że LVG ma początek słabszy i biorąc pod uwagę wsparcie jakie dostał w postaci transferów nie przyjmuje do wiadomości argumentu zastania słabej kadry. Czas – biorąc pod uwagę długość kontraktu powinniśmy go podsumować w styczniu . Można powiedzieć ,że LVG to obieżyświat a czy takim był Alex . Ciekawy jestem w jakim punkcie byłby Manchester gdyby te pieniądze wydawał poprzednik

      Odpowiedz
  4. ~prawda o futbolu

    liga angielska jest była i będzie najlepszą ligą świata bo jest wyzwaniem i potwierdza to każdy zawodnik który chciał, chce bądź będzie chciał zagrać, różnica między Barclays a innymi ligami jest taka jak różnica między Full HD a 480p, i to jest niepodważalne, w żadnej innej lidze nie ma takich wyrównanych emocjonujących pojedynków nie trzeba daleko szukać wystarczy popatrzeć na ten sezon w tej lidze są faworyci do wygrania mistrzostwa ale jest też pozostałych 10 albo 12 bardzo mocnych zespołów które są w stanie wygrać z każdym w żadnej lidze na świecie nie ma takiej rywalizacji, szybkości gry, i atmosfery jak w Barclays

    Odpowiedz
    1. ~wookie

      Atmosfery?
      Mówisz może o tej na którą Murinho narzeka- gramy na pustym stadionie, czy może o tej którą robią w Manchesterze 'zjadarze krewetek’ czy jak tam nazwał piłkarzt własnego klubu pewien piłkarz.

      Odpowiedz
  5. ~Marcin

    Co więcej – gdy prześledzi się poprzedni sezon, to wyniki Czerwonych Diabłów z drużynami spoza topowej 7, były naprawdę dobre. Do poprawy pozostawała gra z najsilniejszymi. Również transfer Fellainiego, choć uznawany za błąd, to broni się biorąc pod uwagę statystyki gracza z ostatniego sezonu w Evertonie. Nie rozumiem natomiast czemu nie postawiono na Kagawę.

    Odpowiedz
  6. ~szymon86cn

    W artykule nawiazal Pan do wartosci wyjsciowej jedenastki ManU „cwierc miliarda funtow” pomylil sie pan 10 krotnie. 240 mln to roznica prawda??
    Oczekujemy rzetelnych wypowiedzi.

    Odpowiedz
    1. ~jpawl

      ??? 10 krotnie?
      Czyli dwa i pół miliarda (jak zaniżona 10 razy) albo 25 mln funtów (jak zawyżona) powinno być? Coś mi się nie wydaje…

      Odpowiedz
  7. ~pk

    Moyes przejął mistrzów Anglii. Z problemami w składzie, ale mistrzów. Van Gaal przejął zespół z 7 miejsca i na dzień dobry miał 10 kontuzji w zespole, wystawił juz chyba z konieczności 8 różnych par środkowych obrońców, jego nabytki poza di Maria i Blindem tez co chwila są w szpitalu. Nic dziwnego, że teraz są mniejsze oczekiwania. Ponadto MU Moyesa z najlepszymi zespołami grało tragicznie. W tym sezonie chyba tylko Southampton zdominował Manchester, reszta porażek i remisów była po wyrównanych meczach. wiadomo że liczą się punkty itd, ale tu naprawdę widać dobre perspektywy. przynajmniej do przodu nie graja jak rok temu z Fulham gdzie było z 90 wrzutek do nikogo. brakuje tylko stabilizacji w obronie. za tydzień nie zdziwię się jak wyjdzie taka defensywa jak wczoraj kończyła, wiec o czym my mówimy? to nie vidic, Ferdinand i evra tylko Carrick, Valencia i McNair. ale sezon temu, grając w 10 i przegrywając na Etihad, MU by się cofnelo i modlilo żeby nie dostać więcej bramek.

    Odpowiedz
  8. ~de

    United jest słabiutkie jak nigdy ! tak samo Liverpool bez Suareza wyglądają jak dzieci we mgle, mistrzem zapewne bedzie Chelsea pewnie pogubią pare punktów z czasem, dopadnie ich lekki kryzys, ale nie ma drużyny, która mogłaby im zagrozić City jest juz chyba pogodzone ,ze mistrza mają z głowy

    Odpowiedz
  9. ~de

    moim skromnym zdaniem należy się zastanowić ( jak słusznie Pan zauważył) czy pemier league jest dziś najlepszą ligą ? wyznacznikiem zawsze powinny być europejskie puchary i tu widać jak na dłoni drużyną angielskim idzie słabo ostatnimi latami, pytanie czy to dlatego, że liga jest tak mocna iw wyrównana i tam zostawiają zdrowie czy jakość drużyn pozostawia wiele do życzenia >? Real czy Barca mają tylko Atletico, a na reszte drużyn mogą sie oszczędzać, bo i tak drugi garnitur drużyny wygra mecze …

    Odpowiedz
  10. ~KrólJulian

    Oczy wszystkich skupione są na Manchesterze, a inni też mają problemy… Pamiętam jak tu jeszcze niedawno zachwycano się Rodgersem, a w tej chwili jedyną niewiadomą jest to czy poleci w niedzielę czy nie poleci (chwilowo jedynie baner o futbolowym geniuszu i wydanych 215 milionach funtów …

    Odpowiedz
    1. ~DawidSz

      Eee, chyba za szybko na takie ruchy na Anfield, żadne bowiem źródła zbliżone do klubu nie wspominają, aby była rozpatrywana taka możliwość i chyba zostanie do końca sezonu. Szczerze jednak mówiąc, gra Liverpoolu póki co jest fatalna i nie zanosi się na poprawę, a cała wina spada do Rodgersa. Nieudane transfery, i te same bolączki, co w tamtym sezonie, zero kreatywności w środku pola oraz obrona bez ładu i składu, a trenerowi brakuje jaj, żeby wprowadzić mocne zmiany, jak posadzenie Gerrarda na ławce.

      Odpowiedz
      1. ~KrólJulian

        Tylko żartowałem, ale faktem jest, że niektórzy kibice zaczynają się niecierpliwić. Może ten sukces przyszedł trochę za szybko i rozbudził nadzieję, a w składzie jednak zaszły duże zmiany i trzeba czasu, by to poukładać. Osobiście bym się do zrzutki na wynajęcie samolotu nie dorzucił 🙂

        Odpowiedz
  11. ~DawidSz

    Ja właśnie jestem wśród tych, którzy się niecierpliwią już powoli, ale nie ze względu na wyniki, ale charakter gry i uparte powtarzanie tych samych schematów. Ubiegłoroczne drugie miejsce było fenomenalne i dało wiele możliwości Rodgersowi, ale ten postanowił jakby dodatkowo sobie sprawę utrudnić. Po pierwsze, wymienił złego obrońcę, bo to Skrtel powinien odejść i ktoś zająć jego miejsce, a nie Lovren. Po drugie, tragiczna gra w środku pola, w którym nie ma za grosz kreatywności, kiedy Coutinho jest bez formy. Widziałem już sezonów ligi od groma, dlatego niespecjalnie dziwi mnie zachowanie Rodgersa, bo przecież nie on pierwszy i nie ostatni uparcie trzyma się swojego, ale irytuje mnie to, bowiem faceta wychwalałem w tamtym roku za swobodę taktyczną i umiejętność operowania zawodnikami po różnych pozycjach, a teraz mamy do czynienia ciągle z tym samym. Winę zrzuca się na Maria i Lamberta – ok, nie są bez winy i ich umiejętność gry bez piłki jest fatalna, ale problem tkwi w tym, że oni piłek nie dostają. Gerrard nie działa nic w defensywie i niewiele daje w ataku, stąd w obronę przeciwnicy wchodzą jak chcą, a przy rozgrywaniu piłki brakuje mobilności i szybkości. Konkludując: nie chcę zwalniać Rodgersa, w ogóle jestem przeciwny zwalnianiu szybko, bo należy mu się ten sezon i następny, ale nie mogę znieść tego, że z faceta, który miał tyle pomysłów, pozostał ktoś, kto nieustannie pcha palcem w te same tryby i dziwi się, że za każdym razem go przycinają.
    Dobrze, że reszta do 3 i 4 miejsca wcale nie lepsza…

    Odpowiedz
  12. ~Szymon W.

    Trzeba przyznać,że mieliśmy „konkretny popis” zespołów z ligi globalistycznej/internacjonalistycznej(dla zmyłki zwanej angielską…ehh gdzie te czasy prawdziwej Brytanii i tamtejszego futbolu) w minionej kolejce LM.City znowu nie wyjdzie z grupy,Liverpoolowi także to grozi,Arsenal odpadnie w 1/8 lub 1/4 i jedynie Chelsea ma realne szanse na rzeczywistą walkę o tytuł

    Odpowiedz
    1. ~czytelnik

      a ktoś poważnie myślał, że poza chelsea, któryś z tych zespołów może zaistnieć w lidze mistrzów? przecież prawdopodobnie znowu zagrają w półfinałach chelsea, real, bayern i barcelona – od kilku sezonów się to powtarza, że minimum 3 z tych drużyn grają o finał.

      Odpowiedz
  13. ~Szymon W.

    Wydaje mi się dość oczywiste,że mistrz Anglii(City) nie powinien po raz „enty” odpadać po fazie grupoweje(szanse ciągle są,ale…sytuacja jak z lat poprzednich).Tak samo Liverpool,a Arsenal zwyczajnie mdli regularną średniością bez wyskoków tak w LM jak i Premier League
    Szczególnie,że mówimy o zespołach jednej z absolutnie czołowych oraz zdecydowanie najbardziej dokapitalizowanej lidze świata

    Odpowiedz
    1. ~przecinek

      City, mam wrażenie, przegrywa bardziej z samym sobą, aniżeli z przeciwnikiem.
      Gdyby Basel wygrało oba mecze z łudogorcem, to LFC miałoby poważny problem. A tak wszystko w ich rękach.
      Kanonierzy w sumie prezentują się na swoim, nie zadowalającym nikogo, poziomie. Na tyle mocni by awansować, zbyt słabi by coś ugrać. Stracili też koronną wymówkę – budżet. Już Arsenal nie siedzi na kredycie. Sęk w tym, że nie wytworzył jeszcze wprawy w posługiwaniu się większymi kwotami.

      Odpowiedz

Skomentuj ~czytelnik Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *