Jest Arsenal

Pytanie najprostsze z możliwych brzmi, czy oni nie mogliby tak zawsze. Bo, że potrafią – właśnie pokazali. Potrafią zagrać w sposób odpowiedzialny, zdyscyplinowany, ostrożny, kontrolując wydarzenia na boisku nie w tym sensie, że próbując przejąć nad nimi inicjatywę, grać tak zwaną swoją grę, odsłaniając się przy tym i otrzymując ciosy od sprytniejszych rywali. Przeciwnie: kontrolować wydarzenia w, jakby powiedział Andre Villas-Boas, „niskim bloku”: zza podwójnej gardy, przede wszystkim myśląc o zabezpieczaniu tyłów, a dopiero potem o ewentualnym sięgnięciu po swoje. Z kontry (przeprowadzanej również odpowiedzialnie, z udziałem niewielkiej liczby zawodników, pamiętając o asekuracji) lub ze stałego fragmentu gry. Nie wdając się w przepychanki, nie faulując w niebezpiecznych sektorach boiska, ba: nie faulując niemal wcale, odcinając najgroźniejszych piłkarzy rywala od podań, nie tracąc, co może najbardziej imponujące zważywsze na szeroko opisywane w mediach wpadki, koncentracji.

Fakty znamy: na wyjeździe z drużyną walczącą o mistrzostwo kraju nie wygrali od października 2011, kiedy ograli Chelsea m.in. dzięki trzem golom Robina van Persiego. Z urzędującym mistrzem kraju na jego boisku – bodaj od maja 1989, kiedy Michael Thomas zapewnił im tytuł na boisku Liverpoolu [Źle zapamiętałem, oczywiście: zobaczcie pierwszy komentarz pod tekstem]. Przed rokiem ostre strzelanie urządzały im Chelsea, Liverpool i właśnie Manchester City. I za każdym razem podopieczni Wengera popełniali ten sam błąd: próbowali prowadzić otwartą grę, by później zbierać od czekających na to rywali kolejne ciosy.

Mówił Arsene Wenger na konferencji przed dzisiejszym meczem, że nie znosi hałasu wokół Złotej Piłki; że uwielbia grę zespołową, nigdy nie zagłosowałby na pojedynczego piłkarza i jest „totalnie przeciwny takim plebiscytom”. No to jego gracze zagrali zespołowo w sposób, którego dawno nie widziałem – w trakcie meczu przypomniałem sobie wprawdzie wyjazdowy mecz z Borussią, z listopada 2013, ale gdy napisałem o tym na Twitterze, przypomniano mi słusznie, że wtedy jednak piłkarze Jürgena Kloppa osiągnęli ogromną przewagę i mieli wiele okazji do strzelenia bramki; coś, czego podopieczni Pellegriniego nie byli w stanie zrobić nawet kończąc mecz z Aguero, Joveticiem i Dżeko na boisku. Zagrali zespołowo, nigdy nie zostawiając jednego z kolegów samego z rywalem (bijący się w piersi Gary Neville dał tu w studio Sky Sports przykład akcji, w której Milner ograł świetnego skądinąd Bellerina, by natychmiast zderzyć się ze wspierającym młodszego kolegę Ramseyem). Efekt? W gruncie rzeczy wciąż nie wiemy, jakim bramkarzem jest niemal przez gospodarzy nieniepokojony David Ospina.

coquelinmcW środku pola bohaterem meczu był Francis Coquelin, o którym pisałem dziś rano na Sport.pl w kontekście rywalizacji z Krystianem Bielikiem: różne na temat przyszłości młodego Polaka formułowano w tych dniach hipotezy i różnych konkurentów do miejsca w składzie wymieniano, a ja dziwiłem się, tak rzadko natrafiając wśród wymienianych nazwisk właśnie na 24-letniego Francuza. Chłopak najpierw długo tułał się po wypożyczeniach (był w Lorient i Freiburgu, ostatnio grał w Charltonie, skąd został nagle odwołany w związku z plagą kontuzji wśród pomocników Arsenalu), ale jednak po powrocie na Emirates przebił się do wyjściowej jedenastki. A na Etihad był dla swoich obrońców jak dodatkowa tarcza; ktoś, kto w ustawieniu 4-1-4-1 czyści przedpole, wygrywa pojedynki główkowe i stara się ograniczyć przestrzeń do gry Davidowi Silvie. To dopiero jego ósmy występ od czasu powrotu z wypożyczenia, ale w trakcie tych ośmiu meczów Kanonierzy wygrali sześć razy i tylko raz przegrali. Wygląda na to, że występem na Etihad Coquelin prześcignął Flaminiego, a jeśli idzie o kompetencje defensywne także Artetę: zawsze ustawiony znakomicie, mający 11 wybić, 2 wślizgi, 6 przechwytów, 7 główek i 3 bloki. Pamiętacie Gilberto Silvę?

Oczywiście w głównej roli wystąpił… nie, nie Alexis Sanchez, tylko ustawiony przed Coquelinem Cazorla. Będący od kilku tygodni w świetnej formie Hiszpan, nie tylko wykorzystał karnego i wykonał rzut wolny, po którym drugą bramkę strzelił Giroud – przede wszystkim był lokomotywą napędową większości akcji ofensywnych, notując aż 10 udanych dryblingów. Miało się wrażenie, że niewysoki Hiszpan wręcz tańczy między rywalami (w pewnym sensie jego choreografia po bramce kolegi była niepotrzebna – że fantastycznie zna kroki przekonaliśmy się już wcześniej). 54 celne podania z 59 (18 na 22 w strefie ataku): doprawdy tak samo jak trudno wyobrazić sobie, by w obecnej formie Coquelina mógł zastąpić Flamini (no chyba, że będą grać razem…), nie sposób myśleć, że tak głodnego gry Cazorlę mógłby wypchnąć ze składu Ozil. No chyba, że Niemiec zastąpiłby Oxlade-Chamberlaina, ale czy umiałby równie ciężko jak Anglik pracować w defensywie? A może teraz jego z kolei należałoby wypożyczyć do Charltonu?

Tak, owszem, to się wydarzyło naprawdę: Wenger (ten Wenger, którego wszyscy ostatnio zaczęliśmy wysyłać na emeryturę) w końcu kogoś przechytrzył. Tak, owszem, można się spierać, czy starcie Monreala z Kompanym kwalifikowało się do podyktowania rzutu karnego. Ale Manchester City miał potem jeszcze mnóstwo czasu, by odrobić straty. A to, że nie był w stanie, nie wynika ze słabej formy, niekompetencji, błędów (no, o tych Demichelisa przy wyprowadzaniu piłki wypada jednak wspomnieć…), nieobecności Yayi Toure i czym tam jeszcze można tłumaczyć tę porażkę patrząc na nią z perspektywy gospodarzy. Po prostu: dawno nie widzieliśmy tak poukładanego Arsenalu, w którym „jeden za wszystkich, wszyscy za jednego”. Czy oni nie mogliby tak zawsze?

41 komentarzy do “Jest Arsenal

  1. Kacper

    Mała poprawka Arsenal ostatni raz mistrza na własnym boisku pokonał w sezonie 2001/02 i było to z Manchesterem United. A co do Maja 89 to chodziło o pokonanie mistrza różnicą dwóch bramek.

    Odpowiedz
  2. Skilaczi

    Brak Yayi, nieskuteczny Navas, Milner i Silva, Aguero bezrobotny (może się mylę, ale jego kontakt z piłką to chyba z połowa tego co zwykle), czy trzeba więcej? Tak słabo grającego MC nie widziałem z 5 lat (ostatniego starcia z Burnley nie widziałem). Wiadomo, grudzień-styczeń to czas około 15 rozgrywek, nie tacy puchli.

    Liczyłem na zwycięstwo MC, cóż Arsenal miał dziś podobny dzień, jak pamiętny dzień 1 stycznia 2015 miał Tottenham. Grudzień-styczeń dla Tottenhamu obfity punktowo (tylko dwie wpadki z CP!), ale boję się że ta walka na wszystkich frontach zakwasi nasz piękny i młody organizm i że wyjdzie jak zawsze. COYS! I jednak szacun dla Arsenalu za to dzisiejsze!

    Odpowiedz
    1. Zikosan

      Znaczy się, gdy City grało te około 15 meczów, to reszta ligi siedziała i dłubała w nosie? Inni nie mieli prawa spuchnąć? Milner i Navas byli nieskuteczni dzięki bocznym obrońcom Arsenalu. Jak się nie ma pół metra na rozegranie piłki to ciężko skutecznie nią grać. A Bellerin i Monreal byli zawsze przy nich. Gdy udało się oderwać, od razu przypominali o sobie jeden i drugi. Nieobecność Toure – hmmm no to może policzymy kogo z pierwszej 11 brakuje po drugiej stronie? City przegrało bo zagrało tak jak zwykle gra Arsenal. Nieodpowiedzialnie, nerwowo i bez planu B, bo takim nie jest wprowadzanie kolejnych graczy ofensywnych, gdy bijesz głową w mur. Wtedy trzeba kogoś kto szarpnie, ma pomysł i przede wszystkim siły na koniec meczu. Dlatego nie rozumiem zmiany Milnera.

      Odpowiedz
      1. Skilaczi

        Tak, zmiana Milnera zbyt wczesna. Zakładam jednak, że Pelegrini wiedział co robi. Ok, inni nie dłubali w nosie. Chodzi mi o to, że gdy wszystkie drużyny są przemęczone o niespodziewany wynik łatwiej. Nie ma już wtedy takiej przepaści między drużyną złożoną z gwiazd i drużyną złożoną ze przeciętniaków (akurat nie mam tu na myśli Arsenalu). Zwłaszcza w PL.

        Odpowiedz
      1. KrólJulian

        CP, Stoke, M’borough, Ipswich, S’ton, WHU bezbłędnie,a tu taki klops… Nawet mnie korciło, by postawić 2, ale pomyślałem sobie, że to przecież niemożliwe… Żeby człowieka bardziej wkurzyć jeszcze pewnie dziś Everton wygra z WBA…

        Odpowiedz
          1. KrólJulian

            dokładnie tak 🙂 straciłem już nadzieję na ich przebudzenie, z takim podejściem jeszcze przez jakiś czas można będzie na nich zarobić 🙂

          2. KrólJulian

            i jeszcze na watford-właśnie około 18stej miałem ochotę zapytać czy przypadkiem nie postawiłeś w przerwie 1 funta na te 6 spotkań i nie zostałeś multimilionerem, bo kursy były że anioły klękajcie 🙂 Ja meczów pucharowych i drużyn młodzieżowych nie obstawiam.

          3. me262schwalbe

            Ja w sumie lubię mecze pucharowe, właśnie ze względu na kursy. Tym razem woogle nie wysłałem kupona na puchary i szukam właśnie takich fuksów.Zapomniałem jeszcze o piątku mecz Cambrigde vs. MU X za 8.oo. W III rundzie FA Cuo zaraz po Nowym Roku kompletnie nic nie trafiłem, teraz była szansa powetować sobie straty, cóż może następnym razem.

          4. KrólJulian

            tak, wynik MU, w porównaniu z resztą, to żadna niespodzianka, a kurs zacny! ja to wprost przeciwnie-kurs 3,0 to max, nie obstawiam więcej niż 3 spotkania, tak na poważnie, bo zawsze kilka kuponów za te 2 zł wyślę żeby były emocje. No i oczywiście zakłady na żywo, pod warunkiem, że oglądam. Niestety nie zawsze przyjmują zakłady z niskim kursem, ale w sumie mam konta u 3 buków,więc zawsze gdzieś się uda 🙂 Proponuję otworzyć tu mały kącik typerski 🙂

  3. Zikosan

    Paradoksalnie to zwycięstwo może wcale nie wyjść Arsenalowi na dobre. Teraz Monsieur Wenger będzie mógł znowu powiedzieć – Nie potrzebujemy wzmocnień, bo jesteśmy w stanie wygrać z każdym. A to jak wszyscy wiemy jest …. nieprawdą. Arsenal potrzebuje wzmocnień w środku pola – niczego nie ujmując Coquelinowi – solidny defensywny pomocnik nawet tylko jako zmiennik to absolutnie niezbędny zakup, dlatego Bielik to może być strzał w 10. Drugi zakup to środkowy obrońca. Oczywiście, gdy Mertesacker i Koscielny są zdrowi wybór jest prosty, ale co gdy jeden z nich wypada ze składu. Chambers jako zmiennik jest OK, ale wówczas prawa strona obrony wygląda jakby wyszła z przedszkola pograć w piłkę z dorosłymi. Bellerin to przyszłość, chociaż jeśli będzie grał tak jak w ostatnich meczach bliższa niż może się wydawać. Ciekawe co na to wszystko Jenkinson, który latem wróci z WH z wypożyczenia, gdzie prezentuje się co najmniej dobrze? Po zakupach z tyłu przyjdzie kolej na egzekutora na szpicy. Welbeck z Giroud to trochę zbyt mało. Tutaj też trzeba kogoś kto z każdej sytuacji potrafi trafić między słupki, coś jak D.Costa. Jemu nie potrzeba dziesięciu sytuacji, żeby przekuć to na bramkę. Najczęściej wystarczy jedna.

    Odpowiedz
  4. michal77

    ma pecha szczęsny, bo akurat defensywa zaczęła grać lepiej i ci co go nie lubią uznają, że to dzięki ospinie (komunikacja, spokój obrońców, itp.),
    ciekawe co zrobi wenger? czy wróci do nr1 czy wybierze ciągłość, równowagę, skład grający na zero z tyłu

    Odpowiedz
  5. przecinek

    Kanonierzy mają ostatnio „patent”(wiem jak to brzmi) na City, w tym sezonie – 3:0, 2:2 i teraz 2:0.

    Nawet jeśli wspomnimy o brakach City, przede wszystkim Toure, to nadal Arsenal potrafił to wykorzystać, był skoncentrowany i konsekwentny.

    Czy to jedna jaskółka? Cóż, najlepsze sezony Kanonierzy rozpoczynali wolno, nawet bardzo. Do top4 powinni spokojnie dobić. Ale marzy mi się jedna rzecz na rundę wiosenną, dla dinozaura Arsene’a – żeby wygrał z Mou. Najlepiej w takim stylu jak Tottenham niedawno.

    Odpowiedz
    1. KrólJulian

      wbrew powszechnemu przekonaniu, prawdopodobieństwo wystąpienia zdarzenia, nawet nikłe, które przez długi okres czasu nie nastąpiło, zwiększa się, a nie zmniejsza, więc kiedyś Arsen wygrać z Mou musi. W tym roku grają 25 kwietnia, więc jeśli do tego czasu w lidze sytuacja się wyklaruje to może i się uda. Mou chyba jednak za bardzo cięty jest na Arsena i nie dopuści do tego, w niedzielę pewnie też nie wysłał mu SMSa z podziękowaniami jak to ma w zwyczaju 🙂
      Ja z kolei czekam na mecz Real-CFC, jeśli oczywiście awansują i los ich w LM połączy, oj wielu miałoby w nim sobie sporo do udowodnienia 🙂

      Odpowiedz
      1. przecinek

        Na pewno byłoby to ciekawsze starcie niż kolejne, Gran Derbi, derby Madrytu, lub bicie Bayernu(ze względu na ich niezmienną słabość przy stałych fragmentach).

        Ale też nie ma co się spieszyć, bo dla obu drużyn odpadnięcie w ćwierćfinale będzie rozczarowaniem(nawet po wyrównanym, epickim pojedynku, z późniejszym triumfatorem).

        Myślę że półfinał to odpowiednia pora ;p

        Odpowiedz
        1. KrólJulian

          Real to już praktycznie jest w ćwierćfinale, bo mecz z Schalke to spacer po mleko. Chelsea do ćwierćfinału ma jeszcze długą drogę, a do półfinału to ho ho… jak się uda to Chelsea trafi pewnie na Barcę 🙂 Tak, to byłby mecz godny półfinału.

          Odpowiedz
    2. michal77

      nie, dla Mou bardziej bolesne by było przegrać 0:1 lub 1:2 po zaciętym meczu, w którym w drugiej połowie przeciwnik przejmuje inicjatywę, kontrolę nad meczem, tłamsi Chalsea i wychodzi na prowadzenie – przegrane szachy, to jest bolesne, ale rzadko będzie mu się to przydarzać,
      może i nie jestem jego fanem, ale jest zajebisty, pzdr

      Odpowiedz
      1. KrólJulian

        właśnie, to jego poletko, więc bankowo zabolałoby Pewnie jakieś mniej bądź bardziej mądre wytłumaczenie by jednak znalazł, albo raczej wymówkę… Osobiście mecze z Arsenalem oglądam z dużym spokojem, to jeden z moich ulubionych rywali CFC.

        Odpowiedz
  6. jabajbaj

    Ja również za każdym razem widząc taki mecz Arsenalu zastanawiam się, czemu oni nie grają tak zawsze. Wiem, że zawodnicy bywają w różnej dyspozycji, wszystko zależy od przeciwnika, no i czasem łut szczęścia czy pech wiele potrafią zmienić w kwestii wyniku (mecz u siebie z MU w tym sezonie chociażby, bo tam również zagrali pięknie, zdecydowanie dominowali, a niespodziewanie przegrali). Ja osobiście uwielbiam grę Arsenalu, kiedy chodzą jak w zegarku, bo cudnie się na to patrzy. Ale mam też wrażenie, że oni mają jakieś kompleksy odnośnie niektórych drużyn i kiedy wychodzą na boisko w takich meczach wszystko szlag trafia -.-
    Swoją drogą dla mnie Coquelin był od początku lepszym wyborem niż Flamini. Za Flaminim jakoś nigdy specjalnie nie przepadałam – nie pasował mi do stylu gry prezentowanego przez Arsenal. Nie to, żeby był zły, ale nie widziałam u niego tego przebłysku, tej woli walki – ot, po prostu zapełniał lukę na boisku. Liczę więc, że takie mecze wykluczą jakiekolwiek wątpliwości na temat tego, kto powinien wybiegać w pierwszym składzie.
    Co do Ozila – cóż, jako wielka fanka jego gry nie dopuszczam do siebie myśli, że można by go nie wystawiać. Ale faktem jest, że obecnie daleko mu do geniuszu, który zwykł pokazywać jeszcze w Realu. No i ta kontuzja… No nic, ja tam liczę na to, że Ozil wróci do pełni formy, ale osobiście widziałabym go w drużynie razem z Cazorlą, bo wkładu Hiszpana w sukcesy Arsenalu po prostu nie da się przecenić.

    Odpowiedz
    1. Ruta

      Tez mi sie wydaje z Flaminim gorzej wygladą gra obronna Arsenalu. On sie za głeboko cofa, aż pomiedzy srodkowych obronców i zostaje dziura miedzy liniami. Le Coq jednak zostaje w środku, dlatego Silva miał trudniej. Z Flaminim przy głębokiej obronie jest 541 a z Coquelinem wciaz 4141. Jak mówi mój kolega, Flamini asekuruje linię obrony a Coq linię pomocy.

      Odpowiedz
    2. Jaskier

      Problem w tym, że obaj (Cazorla i Ozil) najlepiej się czują na środku… Obawiam się, że po powrocie Ozila Wenger znowu zacznie wystawiać Cazorlę na skrzydle.

      Odpowiedz
  7. mhtmstudio

    Czołem Michał,

    Dziś mimo względnie ładnej gry końcówka jednak męcząca i prawie wymsknęłoby się zwycięstwo. Wojtek „pali kiedy chce” bez rewelacji. Tak myślę, że skoro Arsen wystawił go w pucharze ligi to chyba jednak stracił numer 1…Sądzę, że i tak nie miałeś czasu obejrzeć meczu płodząc o Cantonie;-)

    Uściski;-)

    MHTM

    Odpowiedz
  8. Pingback: Magia Rosicky’ego | Futbol jest okrutny

  9. Pingback: Miękkie podbrzusze Arsenalu | Futbol jest okrutny

  10. vegetarian thanksgiving entree

    GrubHub users in America’s most educated metropolis had been 34
    p.c extra more likely to order vegetarian than the nationwide common. The
    animal rights organization Peta backs this school town for having such vegan-friendly
    eating options Like Boulder, Ann Arbor is also 34
    p.c extra prone to order off the vegetarian menu than the nationwide common.
    Jolie was reportedly vegan until she stated the plant-primarily based weight-reduction plan nearly killed her.

    Odpowiedz
  11. zabawki ekologiczne z odpadów

    Ja jako mama też nie zwracałam uwagi na drewniane zabawki pewnie
    przez domowe stereotypy ale im dłużej jestem mamą tym coraz bardziej pragnę nauczyć się kochać drewniane zabawki, poznać ich urok i rozkochać w nich swoje córki
    a z czasem wnuki….

    Odpowiedz

Skomentuj Ruta Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *