O to, czy mamy do czynienia z najlepszą ligą świata, można się pewnie spierać. Z pewnością idą do niej największe pieniądze, z pewnością jest najchętniej oglądana. Co do piłkarzy – mimo rekordowego transferu Paula Pogby do MU największe gwiazdy nadal chętniej spoglądają na Real i Barcelonę, nie budzi natomiast wątpliwości, że Premier League przyciąga największe gwiazdy trenerskie: Mourinho, Guardiola, Klopp, Conte, Wenger w jednej rywalizacji, w dodatku Mourinho i Guardiola w jednym mieście (Manchester jako piłkarska stolica świata)… doprawdy tylko Ancelottiego brakowało.
A przecież nie samymi gwiazdami ten świat żyje i dlatego ze wszystkich moich pomyłek („Błąd! Można się czegoś nauczyć!”, powiada z zadowoleniem pewna bliska mi osoba) ta popełniona podczas pisania ubiegłorocznej wersji „Przewodnika po Premier League” sprawiła mi zdecydowanie największą przyjemność. Mistrzem Anglii miała wszak zostać Chelsea, a za murowanego kandydata do spadku uznawałem Leicester. Że myliłem się w znakomitym towarzystwie, nie ma tu najmniejszego znaczenia – w pierwszych słowach proszę jednak o wyrozumiałość podczas lektury i traktowanie niniejszego Przewodnika tak samo jak jego poprzednich wydań. Jak zabawy, pozwalającej autorowi rozładować napięcie związane z przedłużającym się czasem oczekiwania na pierwszy gwizdek. Czytaj dalej