Niemieckie lekcje

Wyrzekania na kryzys angielskiej piłki, kolejny sezon mającej – wyjąwszy ubiegłoroczny triumf Chelsea – coraz większe kłopoty w Lidze Mistrzów, stają się coraz bardziej rytualne. Dajmy sobie z nimi spokój. Obrona Chelsea, jaka jest, każdy widzi (z Tottenhamem też się gubiła), podobnie zresztą jak obrona MU i MC, a wczorajszy występ Arsenalu pokazał, że także Steve Bould ma niejedno do poprawienia (na marginesie: był już w północnym Londynie jeden równie fatalny Brazylijczyk, co Andre Santos – nazywał się Gilberto, występował na tej samej pozycji i także bywał, o tajemnico, powoływany do reprezentacji swojego kraju). „Muszę sobie częściej robić odwyk od tej Anglii”, powtarzałem sobie wczoraj wieczorem, nasłuchując wieści z poszczególnych stadionów i samemu patrząc na to, co dzieje się w Dortmundzie. Cóż to była za frajda.

Po pierwsze, frajda patrzenia na hiszpańską i niemiecką szkołę gry pressingiem: wysoko ustawionym, niestrudzonym, zaczynającym się od napastników i wymuszającym (patrz niecelne podanie Pepe, dzięki któremu Lewandowski strzelił fantastyczną bramkę) błędy rywali. Po drugie, na szybkie ataki Realu: akcje oparte na dwóch-trzech celnych podaniach, w ciągu sekundy-dwóch przenoszące grę z jednego pola karnego na drugie (tu miałbym właściwie ochotę wrócić na chwilę do Anglii i powiedzieć, że AVB podgląda Mourinho, bo Tottenham również próbuje tak grać, ba: Bale coraz częściej kopiuje boiskowe zachowania Ronaldo). Po trzecie, na hektary wolnej przestrzeni przed Piszczkiem: zaangażowanie, a właściwie brak zaangażowania Ronaldo w grę obronną to jeden z tematów, które wałkowaliśmy podczas Euro; grający za jego plecami Essien nie czuł się zbyt dobrze w roli lewego obrońcy i zbyt rzadko otrzymywał wsparcie Xabiego Alonso (mistrzami w podwajaniu krycia byli za to Niemcy, choć raz jeden Bender nie zaasekurował Piszczka i skończyło się golem dla gości), więc wbiegali mu przed nos jeszcze Reus i Gotze. Po czwarte, na Modricia, który po wejściu na boisku radził sobie gorzej niż Sami Khedira; było nie odchodzić, hi, hi. Po piąte, na mecz, w którym posiadanie piłki nie jest wszystkim; ten rodzaj futbolu również może być (jest!) przyjemny.

Tyle czytałem narzekań na kryzys Borussi, a tu proszę: fantastyczna gra całego zespołu, koncentracja, tempo, intensywność pressingu i wymienność pozycji, urozmaicenie (i skrzydłami, i środkiem, i z dystansu, i po dośrodkowaniu, i po próbie prostopadłego podania…). Lekcja Kloppa dla Manciniego (po przegranych w weekend derbach z Schalke): uważaj z graniem trójką obrońców. Lekcja Bundesligi dla Premier League: pozycja najatrakcyjniejszej ligi świata staje się zagrożona. Popatrzcie na te stadiony, popatrzcie na finanse klubów i trzeźwość, z jaką są zarządzane, popatrzcie na bramkę Lewandowskiego. Zanim go kupią do Anglii oczywiście.

PS Jednak o Premier League, a właściwie o krytyce, która spada na Manciniego: jak cieniutka granica oddziela sukces od klęski pokazał przecież niedawny mecz MC z Realem. Nawet jeśli także w jego trakcie włoski menedżer nie ustrzegł się błędów, był o włos od świetnego wyniku. Grupa, w której przyszło grać mistrzom Anglii przykrywa czapką wszystkie inne; Ajax również pokazał wczoraj swoją klasę. Dawno – nigdy? – nie bawiliśmy się tak dobrze podczas tej fazy Ligi Mistrzów.

13 komentarzy do “Niemieckie lekcje

  1. ~Grzesiek

    Bez przesady z brakiem sensu odnośnie innych grup.Mnie się równie bardzo co Dortmund podoba Malaga(oraz Szachtar) która póki co jest wielkim zaskoczeniem in plus:gra fajną,ofensywna,ale jednocześnie dzięki Pellegriniemu rozważną piłkę i oby to trwało jak najdłużej
    Borrusia,Malaga i Szachtar w półfinałach LM?…marzenie 🙂

    Odpowiedz
  2. ~bartek23

    Fajnie byłoby zobaczyć w daszej fazie LM takie nowości, ile można oglądać Barcelon, Realów, Bayernów itd. 🙂 A liga angielska… są gwiazdy, są pieniądze, co się zmienia na gorsze? Może to brak wybitnych szkoleniowców? Bo kogo można zaliczyć do TOP świata? SAF, może Wenger i kto jeszcze? Jest dużo młodych trenerów (AVB, Rodgers, Laudrup, Martinez), może oni za jakiś czas staną się czołówką światową i przywrócą Anglii faktyczne pierwszeństwo w Europie (bo w tym momencie to już raczej, jak to się mówiło w szkole, PL „ciągnie na opinii”).

    Odpowiedz
  3. ~Wirone

    „Było nie odchodzić, hi hi” ;]

    Cieszę się, że Borussia wygrała. Robiłem już sobie nawet wyliczenia co by musiało się stać, by Real nie awansował do 1/8 hehehe, choć nie jest to coś na czym mi specjalnie zależy 🙂

    Odpowiedz
    1. ~alasz

      Ta grupa zapowiadała się na najciekawszą, ale jeśli MC się nie przebudzi, a to jest juz ostatni dzwonek, jest rozstrzygnięcie może przyjść wcześniej niz się wielu wydawało.

      Kto wie czy w następnej rundzie znów będą tylko dwa zespoły z Angli. MC ma niewielkie szanse na awans, Chelsea ma bardzo trudne spotkania z szachtarem i juventusem na wyjeździe, przynajmniej jedno musi wygrać, ktoś odpadnie, a w obecnej chwili postawiłbym że będzie to właśnie Chelsea.

      Ciekawy mecz w Niemczech ma Arsenal, w razie porażki ich sytuacja w tabeli może sie troche skomplikować, jednak tutaj olimpiakos nie wydaje sie rywalem który może im przeszkodzić w awansie.

      Odpowiedz
          1. ~rusinka1987

            Lepiej się martw o to, żeby chelsea nie wbiła United 5-tki w niedzielę, a nie kraczesz, że odpadną z LM 🙂

  4. ~Borys

    A ja zaryzykuje stwierdzenie, że pierwszy zespół w Angli, który nauczy sie grać tak jak Borussia/Real (w szczególności stosować wysoki pressing, zmuszanie do błędów rywali itp.) wygra lige angielską. Zespoły z topu na chwile obecną nie będą miały odpowiedzi na taką gre.

    Odpowiedz
  5. Pingback: Łubu dubu, niech nam żyje prezes… « Pod Pressingiem

  6. ~mak

    Kryzys i trudna sytuacja w lidze krajowej – jak wiadomo skądinąd i nie od dziś – bywa warunkiem sine qua non sukcesu w Lidze Mistrzów. I na odwrót, co pokazała także Borussia, kiedy w Bundeslidze rok temu odprawiała z kwitkiem Bayerny i inne Schalke, ale w relatywnie łatwej grupie w Lidze Mistrzów nie ugrała nic. Kurczę, Lewandowski huknął – w pełnym biegu! – w krótszy róg: ten, gdzie między Casillasem a słupkiem było miejsce tylko na naprawdę rewelacyjny strzał. Od Krzynówka takiej radochy i dumy narodowej nie było. 🙂

    Odpowiedz
  7. ~Żwir-As

    Prztyczek pod adresem Modricia subtelny, ale wielce wymowny…zraniona duma kibica dłużej pamięta odrzucenie niż zraniona kobieta;))) O konkurencje dla PL bym się nie obawiał. Bundesliga, to rozgrywki lokalne popularne w krajach niemieckojęzycznych, aczkolwiek niemieckie kluby w tegorocznej fazie grupowej LM – jak na razie – spisują się dobrze. Co do BVB, to jeszcze daleka droga do wiosny w LM. Wyjazd do Madrytu i Amsterdamu oraz MC u siebie…Nie byłoby wielką niespodzianką gdyby te 3 mecze przegrali a do 1/8 wszedłby Real z Ajaksem „Noblesse oblige”…

    Odpowiedz

Skomentuj ~bartek23 Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *