Rutynowe derby

Płyty się z tego nie wyda. Nie było to w żadnym sensie klasyczne zwycięstwo Arsenalu nad Tottenhamem – było to po prostu rutynowe zwycięstwo Arsenalu nad Tottenhamem. Ale też trzeba powiedzieć, że ten mecz przyszedł za wcześnie, aby na jego podstawie móc oceniać nowy Tottenham. Jeszcze przed derbami Arsene Wenger przestrzegał, że wkomponowanie w drużynę więcej niż trzech zawodników może być problemem – tylko pięciu piłkarzy z wyjściowej jedenastki gości, którą oglądaliśmy dziś na Emirates, występowało w niej wiosną.

Brak zrozumienia widać było zwłaszcza w drugiej linii, gdzie zarówno Paulinho, jak Capoue, i zwłaszcza Dembele, tracili mnóstwo czasu, zanim któryś wpadł na pomysł pozbycia się piłki. Brak zrozumienia i wynikające stąd złe wybory, bo często zamiast narzucającego się podania do kolegi któryś z nich decydował się na indywidualną akcję. W ten sposób Paulinho jeszcze w pierwszej połowie zmarnował ciekawą inicjatywę Vertonghena, który przedarł się do przodu, podał do Brazylijczyka, wbiegł w pole karne i nie doczekał się odegrania, bo kolega postanowił uderzać samemu. W ten sposób również zaczął się kontratak dający Arsenalowi jedynego gola: Chadli po podaniu Rose’a sam pędził na bramkę, został zablokowany, zostawił za sobą mnóstwo wolnego miejsca, którym ruszyli gospodarze, Dawson złamał wysoko ustawioną linię obrony, cofając się za Olivierem Giroud, i… stało się nieszczęście.

Tych nieszczęść (z koguciej perspektywy, rzecz jasna) byłoby więcej, gdyby nie znakomity Lloris. Mnie oczywiście szybkość wyjść Francuza nie dziwiła: żeby grać wysoką linią obrony, jak chce i lubi Andre Villas-Boas, trzeba mieć bramkarza odważnie ruszającego poza pole karne. Dobrze, że oprócz wślizgów, Lloris zdołał również kilkakrotnie interweniować na linii. Szkoda, że jego koledzy poza strzałami z dystansu nie umieli do podobnej pracy zmusić Wojciecha Szczęsnego.

Problemy Tottenhamu? Oprócz braku zgrania i wynikającej stąd rozlazłości, zapowiadająca się arcygroźnie kontuzja Capoue (był w pierwszych meczach znakomity; dziś został zniesiony z boiska pod maską tlenową, a mnie to wyglądało na zerwane wiązadła i zapowiedź wielomiesięcznej przerwy – oby nie była to strata równie bolesna, jak ubiegłoroczny uraz Sandro), brak klasycznej „dziesiątki” i osamotnienie Soldado w ataku. Hiszpan wiele razy cofał się, szukając gry z kolegami, a gdy raz czy drugi znalazł się w polu karnym – jego uderzenia z pierwszej piłki były blokowane przez czujnego Mertesackera. Kłopot w tym, że w kolejnym już meczu większość piłek do niego nie dochodziła – zarówno z powodu braku „łącznika” (zobaczcie, jak głęboko grał i jak często podawał do tyłu teoretycznie mający spełniać tę rolę Dembele), jak i marnej jakości dośrodkowań. Danny Rose, który próbował najczęściej, musi się jeszcze dużo uczyć, jeśli idzie o wrzutki w pole karne. Kyle Walker musi się uczyć nie tylko wrzutek, ale i przyjmowania piłki. Chadli i Townsend raczej ścinali do środka, szukając okazji do strzału – ale strzały z daleka kłopotów Szczęsnemu nie sprawiały. Nie przekonała mnie decyzja AVB o wprowadzeniu na boisko Defoe’a i zatrzymaniu Chadliego: może Holtby dziś, może Eriksen w kolejnych meczach odnaleźliby się w roli wspierającego napastnika (eksperyment z Sigurdssonem AVB najwyraźniej uznał już za nieudany).

O Arsenalu w tym sezonie piszemy, że nastawia się na grę z kontry (statystyki z dziś: 43 do 57 proc. dla Tottenhamu, jeśli idzie o posiadanie piłki, 394 do 509 w podaniach, z czego celnych 75 do 85 proc.), ale jakże to skuteczna taktyka, zwłaszcza jak się ma Walcotta, do którego można zagrać piłkę za plecy obrońców i gotowego obsłużyć nią Giroud. W środku pola, pod nieobecność Artety, błyszczą niedoceniane gwiazdy: świetnie się uzupełniający Rosicky i Ramsey, na środku obrony wreszcie zachowują spokój Mertesacker i Kościelny; każdy wie, co robić, nawet jeśli w końcówce trzeba bronić wyniku grając… czwórką bocznych obrońców. Kanonierzy, owszem, niekiedy tracą piłkę, ale ich gra defensywna z meczu na mecz się poprawia – nawet Giroud coraz lepiej radzi sobie podczas fizycznych konfrontacji z rywalami. Jeśli wiesz, co robisz, i instynktownie wiesz, co robią twoi koledzy, grasz o tych parę decydujących ułamków sekundy szybciej. Tych mniej więcej, które dziś zdecydowały o sukcesie Arsenalu i nad którymi „nowy Tottenham” będzie musiał pracować na treningach wiele tygodni. Po wydaniu stu milionów funtów na transfery – presja ciąży na najmłodszym menedżerze Premier League, ten najstarszy znów może odetchnąć pełną piersią. Jak pisałem przed tygodniem: wieści o śmierci Arsenalu są stanowczo przesadzone, a jeśli jeszcze do klubu przyjdzie Mesut Ozil…

PS. O odejściu Bale’a rozpisałem się wczoraj, o innych transferach więcej rzecz jasna jutro. Przepraszam, że ze względu na inne obowiązki nie zdołałem dziś rozpisać się na temat meczu Liverpool-MU. Generalnie jestem pod wrażeniem dojrzałości i dyscypliny piłkarzy Brendana Rodgersa i nie wydaje mi się, by (jak mówił po spotkaniu David Moyes) mistrzowie Anglii rozegrali najlepszy z dotychczasowych meczów pod wodzą nowego trenera. Im również przydałaby się jakaś „dziesiątka”…

37 komentarzy do “Rutynowe derby

  1. ~miszmasz

    Cholera, szkoda panie Michale,że zmienił pan tego bloga o angielskim futbolu na bloga o Tottenhamie. Oczywiście, są jakieś epizody o innych klubach, piłkarzach ale 90% tego bloga to wszystko związane ze Spurs. Nie napisać ani słowa o meczu dwóch najbardziej utytuowanych angielskich klubach…
    No cóż, oczywiście to pana blog więc może sobie pan tu pisać co chce, ale jak mawiał klasyk „za komuny było lepiej”…

    Odpowiedz
    1. Michał Okoński Autor wpisu

      Obiecuję poprawę, a ta niedziela była naprawdę wyjątkowa (jutro pierwszy dzień w szkole na przykład…). No i nieczęsto się zdarza sprzedawać najlepszego piłkarza ukochanej drużyny za największe w historii futbolu pieniądze.

      Odpowiedz
  2. ~Łukasz

    Mimo, iż kibicuję Tottenhamowi, to nie zgodzę się z jednym z komentarzy, że remis byłby zasłużony. Arsenal prezentował większą jakość w grze. Goście razili nieporadnością w ofensywie, w obronie też było sporo głupich błędów (po jednej stracie tak zbeształem Dawsona że na ulicy chyba słyszeli).
    I podtrzymuję wcześniejszą krytykę Soldado – JD miał mało czasu a moim zdaniem pokazał więcej woli walki, chęci, oddał strzał który genialnie obronił Szczęsny.
    Chadli bardzo nieefektywny – jakiś czas temu pisałem o swoich przeczuciach, iż to dla niego za wysokie progi. I ciągle mam nadzieję, że się mylę… Po przerwie na reprezentację pewnie jego miejsce zajmie Lamela, który dzisiaj nieźle zadebiutował (na tle reszty drużyny).
    Mocno irytowały dzisiaj także dośrodkowania Walkera, co jedno to gorsze. Zabaleta pokazał wczoraj, jak dośrodkowuje DR…
    A no i bez-na-dziej-ny Dembele. Wydaje mi się, że nie ma na boisku miejsca na trzech takich graczy jak Capoue-Paulinho-Dembele. Za mało kreatywności, za mało mobilności. Ciekawe ile będzie pauzował Francuz, bo to poniekąd może „rozwiązać problem” (no i Eriksen).
    Podczas przerwy większości graczy nie będzie ale miejmy nadzieję, że wpłynie ona pozytywnie na zgranie drużyny i jakość gry.

    Odpowiedz
    1. ~czapski

      Zgadzam się z większością opinii Łukasza, Soldado wydawał się szokującą rozrzutnością w dniu transferu, tak jak cenię Dembele, to na zwieńczenie trójkąta z Paulinho i Capoue to on się nie nadaje, a Arsenal w tym meczu był o co najmniej jeden poziom jakości lepszy – a to piszę z żalem, bo mimo że w pewien sposób uwielbiam Wegnera, to mam jakąś sadystyczno-masochistyczną ochotę zobaczyć jego klęskę.

      Odpowiedz
    2. ~Ivan

      W grze Tottenhamu przede wszystkim panował duży chaos, zawodnicy nie do końca rozumieli swoje role, często dochodziło do nieporozumień. Jednak w tym momencie kadrowo jest to jedna z najsilniejszych ekip i rolą AVB jest odpowiednie poukładanie klocków w układance. Ciężko się zgodzić z oceną Chadli’ego, to jest piłkarz, który ma pewne miejsce w belgijskiej kadrze tak naszpikowanej gwiazdami, potrzebuje jedynie aklimatyzacji oraz nabycia umiejętności odzwierciedlenia taktyki managera w swoich poczynaniach na boisku. Arsenal to jednak maszyna wspaniale zorganizowana i coraz bardziej doświadczona z ostro szlifowanym diamentem jakim może stać się Ramsey. To jest zupełnie inna postać niż przed sezonem z coraz bardziej wymiernym wpływem na poczynania drużyny. Pomijając Giroud, świetny mecz Gibbsa i Rosickiego. Uzupełniając to potencjalnym transferem Ozila, robi nam się sezon.

      Odpowiedz
      1. ~czapski

        Pierwsze kolejki same w sobie nie zachwycają, okrzyczane szlagiery raczej nudziły, ale jeżeli kiedykolwiek we współczesnej erze Premiership zasługiwała na miano najlepszej ligi świata, kiedy za nią długo długo nic, to właśnie teraz – mamy 6 klubów o ogromnych budżetach i długofalowej polityce, a większość pozostałych klubów to są dobrze funkcjonujące przedsiębiorstwa będące w stanie wyciągać wybitnych piłkarzy z pozostałych lig świata.

        Odpowiedz
    3. ~hazz2

      No tak bo Soldado ma sam wygrywać mecze…w 1 połowie to locha miedzy nim a 2 linia miała ze 100 km i jestem ciekaw jak w takich warunkach poradziłby sobie Defoe. Ekipa jest w budowie a Boas jeszcze nie znalazł nowego Gareta , który będzie mu wygrywał mecze. Ja podtrzymuje swoja wersje z zeszłego sezonu – facet jest przereklamowany

      Odpowiedz
      1. ~Łukasz

        Kto jest przereklamowany? AVB?
        Soldado nie wygra sam meczu, to oczywiste, ale JD wydaje mi się lepszym piłkarzem właśnie na taki czas, kiedy brakuje „10”. Defoe operuje bardziej z głębi.

        Odpowiedz
        1. ~hazz2

          A to ciekawe bardzo …Defoe z głębi pola ? W drugiej połowie cala formacja 2 linii grała wyżej więc i Defoe mial latwiej. W 1 byla przepaść i Soldado musiał być sam sobie sterem itd… Tak AvB jest dla mnie przereklamowany , wyszło mu z Porto i koniec a bez Gareta to o 5 miejscu mógłby w zeszłym sezonie tylko pomarzyć. Ja rozumiem, że ekipa jest w przebudowie więc afery nie ma co robić ale według mnie Boas nie udżwignie tematu i obym wyjątkowo w tym przypadku nie miał racji.
          p.s. Brak 10 ? A Holtby to na jakiej pozycji ma grać ? Bo już nie wiem no chyba, że Eriksen ma być jedynym rozwiązaniem tylko co w takim razie będzie w wypadku jego kontuzji ? To co z Sigurdsonem, którym tylu sie zachwycało a Boas nawet poświęcił VdV bo Sigi niby taki dobry.

          Odpowiedz
          1. ~Łukasz

            Miałem na myśli brak dziesiątki na boisku, w danej chwili, nie w ogóle.
            I tak, Defoe w przeciwieństwie do Soldado potrafi atakować z głębi, strzelić z dystansu itd.
            IMO ważniejsze niż to, czy trener jest przereklamowany czy nie jest to, jak się dogada z drużyną. Jeśli wytworzy się więź, jeżeli będzie „chemia” to nawet trener z mniejszym talentem, umiejętnościami, osiągnięciami może wyzwolić z graczy maksimum.
            Ale to czas pokaże. To będzie na pewno sezon prawdy dla AVB.

        2. ~Klemson

          AVB jest zdecydowanie przereklamowany.
          W pojedynkę nikt nie wygra meczu, ale dotychczasowy wkład Balea w sukcesy T’hamu istotnie był trudny do przecenienia i kilku graczy ze światowego topu jest w stanie również przechylić szalę zwycięstwa na stronę swojej drużyny, ale Defoe??? Jakoś nie zapadł mi w pamięć w takiej roli, przynajmniej w klubie…
          Defoe miałby być substytutem 10tki? No jakoś tego nie widzę… Generalnie między Soldado a Defoe jest przepaść w umiejętnościach na korzyść tego pierwszego.
          A wracając do Boasa to wczoraj został taktycznie stłamszony przez Wengera i właściwie to nie wiem jaki był jego pomysł na grę ani w tym meczu ani w poprzednich… Chaos, chaos, chaos i wesoła piłka. No chyba że taktyka AVB jest tak wyrafinowana, że jej nie pojmuję to mnie uświadom.
          W sumie 10tki czy faceta podwieszonego za napastnikami pozbyto się z drużyny bez żalu za czasów Boasa, więc o co to chodzi, nie przewidział, że zawodnicy na tę pozycję będą potrzebni?

          Odpowiedz
          1. ~Klemson

            mój wpis był oczywiście odpowiedzią do postu Łukasza, ale hazz2 mnie ubiegł 🙂

          2. ~Łukasz

            A czy ja twierdzę coś innego? Na razie Soldado nie pokazał praktycznie NIC w tych 3 meczach ligowych, oprócz jedenastek. I jestem zwolennikiem powolnego wprowadzania nowych, dlatego od początku sezonu powinien grać JD który jest zgrany z zespołem. Nigdzie nie pisałem, że Defoe ma być substytutem „10”. I też mi się nie podoba gra w tych trzech pierwszych meczach. I jak przeczytasz wyżej to zobaczysz, co napisałem o derbach i większej jakości Arsenalu i że porażka zasłużona. Nie czytajcie wybiórczo.

          3. ~hazz2

            @Lukasz
            Defoe zgrany z drużyną ? A z kim konkretnie ? Bo Paulina, Capue, Chadli i Townsend to nowi gracze , kiedy Soldado ma się wprowadzać jak nie w meczach z takimi przeciwnikami ? To Boas odpowiada za ustawienie ekipy a te w 1 połowie byo tragiczne a brak 10 w danej chwili to na co jest argument ? Był na lawie Holtby ? Był no chyba, że czekamy na zbawce w osobie Eriksena ale jemu to pewnie z pół sezonu dasz na aklimatyzacje. O tej chemii i tak dalej to z podręcznika Jerzego Talagi wziąłeś czy jak ?
            p.s. nie wiedziałem, że ten Defoe taki dobry

          4. ~Klemson

            @Łukasz
            Co do tego że porażka zasłużona to chyba nikt kto oglądał mecz nie ma wątpliwości.
            Co do Soldado to co on niby miał pokazać, wywalczyć sobie piłkę na środku, przedryblować pół ekipy i strzelić bramkę a la Maradona, bo dotychczas to niewiele sytuacji mu wypracowano… Jasne że mogło być lepiej, ale twierdzenie że nic nie pokazał jest chyba zbytnim uproszczeniem. Rozumiem że oczekiwania były na poziomie Klinsmana, ale trzeba zachować pewne proporcje…
            Co do zgrania to zgadzam się z Hazem, poza tym zaraz podniósłby się rwetes-kupili świetnego napastnika i posadzili go na ławce, to skandal…
            Nie mam pewności czy Defoe potrafi lepiej od Soldado atakować z głębi czy strzelać z dystansu…
            Oby chemia o której wspominasz wytworzyła się i oby AVB zmotywował właściwie swoich graczy, choć wydaje mi się, że przynajmniej tyle samo czasu powinien poświęcić na to by poukładać grę i żeby nie biegali bez ładu i składu. Weźmy np. takiego Rosea-z całą pewnością jest zmotywowany i biega jak szalony tylko że zapomina przy tym o swojej nominalnej pozycji czyli obronie…
            A co do Soldado i Chadliego to krytyka jest tu chyba co najmniej przesadzona i przedwczesna. Co pokazał np. taki van Persi w ostatnich dwóch meczach-też niewiele i nikt go za to nie krytykuje, bo każdy kto je oglądał wie, że za wiele pokazać po prostu nie mógł (z różnych przyczyn, o których wcześniej pisano), ale we pierwszym meczu sezonu pokazał klasę i tyle. Wiadomo że Soldado i wszyscy nowi zawodnicy muszą się zgrać, oczywiście od tego są treningi, ale bez wspólnego udziału w meczach nic z tego nie wyjdzie.
            Dajmy im chwilę, w końcu na początku zawsze jest chaos…

          5. ~czapski

            Za mało oglądaliście Soldado w Primera Division ;), zdecydowanie mniej wnosi do drużyny niż odpowiednicy na tej pozycji w innych topowych drużynach PL, pewnie bramek trochę nawkłada, ale z rywalami z niższej piłki, z drużynami z topu bedzie jak wczoraj niewidoczny, może 1 strzał z pierwszej piłki co jest jego mocna strona. Trudno oceniac AVB na tym etapie, bo sklad ofensywny ktorym dysponowal w tym meczu jest lata swietlne od Arsenalu – czy jest porownani miedzy Andrasem i Chadlim a Cazorla i Walcottem??? Dajcie mu kilka tygodni na adaptacje Eriksona i Lameli, to nawet Soldado zacznie wygladac jak napastnik

          6. ~hazz2

            @czapski
            Ja akurat Soldado oglądałem często i wiem jak potrafi grać i ile dawać ekipie. Wieszanie na nim psów to jakas farsa w swietle tego jak Tott był wczoraj ustawiony szczególnie w 1 połowie i prawdą jest , źe Wenger zniszczył taktycznie Boasa. Nie bronie Soldado na siłę tylko, twierdzę, że AVB nie udżwignie tematu i tyle. Sytuacje w zeszłym sezonie zamazał gareth ze swoja eksplozją bo gra Spurs w wielu meczach była tragiczna .
            Obym sie mylił

          7. ~Klemson

            @czapski

            Nie powiem że widziałem Soldado w każdym meczu w zeszłym sezonie, ale wierz mi, że sporo jego występów oglądałem i kompletnie nie rozumiem skąd bierze się taka niechęć do tego zawodnika-słowo daję!
            Jak można raptem po trzech meczach tak jechać z gościem, który jednak trochę bramek w życiu strzelił? Zrozumiałe jest, że zawsze trzeba znaleźć jakiegoś kozła ofiarnego, ale dlaczego akurat faceta, który strzelił 2 gole w 3 meczach-nie ważne czy z karnych czy z akcji, strzelił i już!
            Nie pamiętam, no może poza Torresem, takiej nagonki, a i jemu dano chyba więcej czasu na aklimatyzację i rozruch zanim posypały się na jego głowę gromy.

    1. ~Stefan

      Podobnie jak Rooney – tyle, że ten akurat jest kontuzjowany. Nieobecności Kagawy po prostu nie potrafię pojąć… Jak można nie korzystać z takiego gracza? Jestem w stanie zrozumieć, że Moyes mógł mieć inny pomysł na ten mecz, ale że nie załapał się nawet na ławkę?

      Odpowiedz
      1. ~jimmy

        Obawiam się, że głównym problemem MU może być…Ryan Giggs. Co ten człowiek (legenda, nie zaprzeczam) robił w tym meczu? Fatalna dyspozycja, faule, straty, brak dynamiki (wiadomo, lata robią swoje). Czy to jakiś ponury żart? Czy David Moyes nie potrafi powiedzieć „nie” ikonie tego klubu? W sumie jest niewiele starszy, może nie potrafi się sprzeciwić zawodnikowi, który jest teraz grającym trenerem?

        Brzmi niedorzecznie, ale nie potrafię inaczej wyjaśnić postępowania Moyesa. Uwielbiam ten klub ale nie potrafię patrzeć na to co się z nim dzieje w ostatnich sezonach (nawet puchary nie wynagrodzą mi stylu, a raczej jego braku).

        A na trybunach Kagawa. A Zahy nikt nie widział. A Nani wpuszczany na ostatnie 25 minut. A obsesyjne stawianie na Cleverleya, człowieka, którego obecności w takim klubie nie potrafię zrozumieć.

        A transferów brak, a jeśli będzie to pewnie tylko Fellaini – to nie jest lek na całe zło. Mistrz Anglii nie potrafi zachęcić Mesuta Ozila? Nie potrafi przebić oferty Arsenalu (który bardzo szanuję) ? Co się dzieje z tym klubem?

        Odpowiedz
        1. ~Tomas_h

          Nie pomyle sie chyba za bardzo jesli napisze ze Alana Hansena trudno nazwac wielkim przyjacielem MU.
          Niemniej jednak, skoro juz go przywolalem, to nei bez powodu. Skoro nawet ten facet pisze o brakach w srodku (http://www.telegraph.co.uk/sport/football/teams/manchester-united/10279419/David-Moyes-needs-a-creative-midfielder-but-Plan-B-may-be-too-late-for-Manchester-United.html) to ptyam sie grzecznie, kto i ile razy jeszcze musi poruszyc ta sprawe, by pewne rzeczy zostaly jasno i glosno stwierdzone???
          Carrick jest tylko jeden, i niestety, dlugo potem po prostu pustka…

          Odpowiedz
    2. ~Ron Obvious

      Dla mnie Moyes nie zdał pierwszego poważnego testu w nowej roli – zupełnie nie wiedział co zrobić w drugiej połowie. Wtedy United mieli ogromną przewagę w posiadaniu piłki a jedynym pomysłem na strzelenie bramki było granie do boku gdzie są piłkarze w katastrofalnej formie. I tak 45 minut do wyrzygania, to aż bolało, żadnego planu B, „polska myśl szkoleniowa” normalnie, brakowało tylko usprawiedliwienia, że „szybko stracona bramka pokrzyżowała założenia taktyczne i ustawiła mecz”.

      Sami piłkarze też ekstraklasowi – Cleverly zamierza pobić rekord Carricka w bezproduktywnych podaniach do boku, Welbeck pobił swój rekord strzelecki sprzed roku więc pewnie myśli już tylko o tym jak wygrać konkurs na sobowtóra MC Hammera w Oldham, Giggs chce zostać pierwszym piłkarzem BPL, który strzeli gola chodząc o balkoniku, Young to po prostu Young.

      Stawiam dolary przeciw orzechom, że z Palace znowu zagra Giggs, a Kagawa przesiedzi cały mecz na ławce.

      Odpowiedz
  3. ~Stefan

    Tottenham pogubiony, za dużo jest tych nowych piłkarzy, nie rozumieją się i pewnie trochę wody w Tamizie upłynie zanim zaczną się na boisku rozumieć.

    Arsenal natomiast, czy z Ozilem, czy bez niego (Cazorla to wg. mnie piłkarz nie mniejszej klasy) to jeden z kandydatów do tytułu. Pierwszy raz od lat nie osłabili się, Ci piłkarze co podkreśla wyszydzany Wenger dojrzewają co najlepiej widać po grze Ramsey’a, czy Gibbsa. Porażka z Aston Villą to wypadek przy pracy, TOP4 w cuglach szczególnie, że w pozostałych ekipach są mocne zawirowania, zmiany szkoleniowców (CFC, City, Utd), nadmierny zaciąg który opóźni wg. mnie wrzucenie piątego biegu (Tottenham). Reszty klubów w kontekście TOP4 jakoś nie biorę na poważnie, chociaż Liverpool notuje imponujący początek sezonu, a pracę Rodgersa doceniam.

    Odpowiedz
    1. ~Klemson

      Liverpool jeszcze nie, a patrząc na ściągane właśnie „półprodukty” Chelsea, Boriniego i Mosesa, to jeszcze długo nie. Kilka meczów z czołówką wygra, ale lokata 5-6 to chyba w tym roku maksimum ich możliwości. Arsenal i owszem zaczął dobrze, ale ta ekipa ma tak delikatną konstrukcję psychiczną, że nie wyobrażam ich sobie konsekwentnie maszerujących po tytuł aż do ostatniej kolejki. W top 4 to faktycznie będą, ale w tego Ozila w Arsenalu to jakoś nie wierzę… Generalnie nie wierzę, że odejdzie z Realu, a jeśli już to idealnym kierunkiem dla niego byłby MU lub Chelsea (oczywiście w tym drugim przypadku należałoby zwolnić miejsce wśród pomocników). Faktycznie Cazorla w Arsenalu daje sobie świetnie radę, oczywiście od przybytku głowa nie boli, ale tam akurat to większe potrzeby są na innych pozycjach…
      Zasadniczo dobrze wkomponowany i szybko zaadaptowany w Manchesterze Ozil to aż strach się bać co by się działo 🙂

      Odpowiedz
      1. ~airborell

        „Zasadniczo dobrze wkomponowany i szybko zaadaptowany w Manchesterze Ozil to aż strach się bać co by się działo :)”

        Nie lepiej dobrze wkomponować i zaadaptować Kagawę? Nie szkoda iluś tam milionów funtów?

        W sumie to trochę szkoda tego całego zamieszania z Moyesem, bo w maju Borussia już pytała o możliwość powrotu Kagawy. Nie tylko Kloppa serce boli patrząc, jak taki piłkarz się marnuje.

        Odpowiedz
        1. ~Klemson

          Pewnie że lepiej i przede wszystkim taniej, ale z jakiś powodów opcja Kagawy jest niewykonalna dla Moyesa, więc zaproponowałem czysto hipotetyczną alternatywę. Czasami trawa wygląda na bardziej zieloną u sąsiada…
          Co do Kagawy to faktycznie żal na to patrzeć i jeszcze trudniej racjonalnie tę całą sytuację uzasadnić.

          Odpowiedz
  4. ~ezi

    a mnie zszokowała bezładna obrona wyniku przez Arsenal w ostatnich 10 minutach. źle to wyglądało. zastanawia mnie tez uporczywe wystawianie Cazorli na lewej stronie. Hiszpan i tak operuje potem w środku, a przez to na skrzydle robi się pusto, bo Gibbs nie da rady nadążyć za każdą akcją. Wygląda na to, że Wenger nie chce rezygnować z Rosickiego, bo ten jest w formie więc chce pomieścić i jego i Cazorlę.
    i jeszcze myśl dotycząca MU: proszę sobie przypomnieć ile czystych sytuacji strzeleckich wypracował ManU w ostatnich dwóch meczach.

    Odpowiedz
    1. ~mirtmil

      Cazorla jedynie na grafice jest przedstawiany na lewej stronie…natomiast zawsze w ofensywie w takim przypadku gra wolnego zawodnika i to jego optymalne miejsce…

      Odpowiedz
      1. ~ezi

        no właśnie o to chodzi. na tej grafice (i potem na boisku) nie ma przez to miejsca na prawoskrzydłowego. Gibbs całego meczu nie daje rady pociągnąć w takim tempie jak na początku więc Wenger w drugiej połowie wstawia Monreala, z którego pożytek jest wątpliwy. dla mnie to się nie sprawdza. acz myślę, że na razie takie zestawienie wymuszane jest krótką ławką. zobaczymy czym skończy się ten dzień

        Odpowiedz
  5. ~erictheking87

    That’s just cruel.
    Patrze na goal.com – 'Man Utd agree Fellaini 24mln bid’. Klikam, a tam 'sorry this site doesn’t exist’…
    No ja p….iernicze.

    Odpowiedz
    1. ~Tomas_h

      The clubs are in advanced talks over a deal with Belgian midfielder, who will complete deadline day move to Old Trafford once Everton sign James McCarthy

      Exists, Eric, nie panikuj 🙂

      By Greg Stobart

      Manchester United have agreed a £24 million fee with Everton for midfielder Marouane Fellaini, Goal understands.

      The clubs have a verbal understanding and are now thrashing out the minor details of the deal, including payment structures, while Everton are not willing to complete the transfer until they have signed James McCarthy from Wigan as the Belgian’s replacement.

      As of Monday morning, no transfer request had been submitted by Fellaini.

      However, both clubs fully expect Fellaini to join United before the transfer window closes at 11pm, but Leighton Baines’ future is looking more uncertain.

      Everton value the England left-back at £20m and are continuing to rebuff United’s advances, despite the player privately expressing his desire to leave Goodison Park.

      Roberto Martinez, the Merseysiders’ manager, has been preparing for Fellaini’s departure this summer but he is desperate to keep hold of Baines as the 28-year-old is considered vital to the team’s style of play.

      United manager David Moyes has been equally desperate to strengthen his midfield this summer and turned to 25-year-old Fellaini after missing out on Thiago Alcantara and Cesc Fabregas.

      The Old Trafford club are also looking to complete a deadline day deal for Athletic Bilbao playmaker Ander Herrera but will have to pay the €36m buyout clause in his contract.

      Everton, meanwhile, are already looking to reinvest the money from Fellaini’s departure with a £12.5m move for McCarthy while Martinez is also lining up a deal for Manchester City duo Gareth Barry and Joleon Lescott.

      Odpowiedz

Skomentuj ~miszmasz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *