Trójka obrońców, zero napastników

Z pierwszymi miesiącami Davida Moyesa w Manchesterze United załatwiłem się na innym miejscu, za to fundamentalnie. Wiecie już zapewne, że co jakiś czas moje teksty pojawiają się na portalu Sport.pl – dziś rano napisałem tam kilka akapitów po wczorajszym zwycięstwie mistrzów Anglii nad Sunderlandem. Zasadnicza teza jest taka, że jeśli Moyes ma osiągnąć sukces w Manchesterze, musi dokonać – wszystko jedno: dyskretnego, czy nie – ojcobójstwa. Dziedzictwo, które zostawił mu sir Alex, budzi wątpliwości. Wiem: brzmi to heretycko i zdaję sobie sprawę, że we wszystkich oficjalnych wypowiedziach nowy menedżer MU będzie mówił o ciągłości, najwyższym uznaniu wobec poprzednika itp., itd., ale tak naprawdę musi spowodować, żeby piłkarze jak najszybciej o nim zapomnieli. Wystawienie wczoraj od pierwszej minuty Januzaja odczytuję w tych właśnie kategoriach – odciskania przez Moyesa własnego piętna na zespole; zapraszam do dyskusji na ten temat.

Na bloga zachowałem sobie tematy taktyczne, z których pierwszy czekał zresztą od dobrych paru tygodni: nowej formacji Liverpoolu. Jak bardzo przecież nie narzekałby wczoraj Brendan Rodgers, że jego piłkarze stracili kontrolę nad meczem (w istocie: przy stanie 2:0 Crystal Palace miało mnóstwo okazji, żeby wrócić do gry), drużyna odniosła kolejne zwycięstwo i utrzymuje się w czubie tabeli. Do składu i wrócił, i natychmiast zaczął strzelać bramki, Suarez. Najciekawsza jednak kwestia wiąże się nie z „SAS”, jak nazywa się zabójczy duet napastników z Anfield (ech, pamiętacie jeszcze Shearera i Sheringhama z Euro ’96?), a właściwie wiąże się z nim pośrednio. Nie wykluczam, że właśnie w celu znalezienia dla obu najodpowiedniejszego miejsca na boisku Rodgers zdecydował się na grę trójką środkowych obrońców. Przyznajcie, że wygląda to na przepis idealny: z przodu dwójka robiących potężne zamieszanie, współpracujących ze sobą telepatycznie napastników, za nimi trójka piłkarzy środka pola, pozwalających osiągnąć przewagę w posiadaniu piłki przeciwko każdemu rywalowi (czekamy, aż najbardziej wysuniętym z tej trójki znów będzie Coutinho, choć i Moses daje radę…), dalej dwójka cofniętych skrzydłowych (albo wysuniętych bocznych obrońców – macie przekonujące spolszczenie słówka „wingback”?), czyli wykorzystanie najlepszych cech Jose Enrique i Glena Johnsona. Nawet jeśli trzem ruchliwym i silnym stoperom (Sakho!) zdarza się niekiedy gubić, a „regularni” skrzydłowi rywala (patrz Sunderland przed tygodniem) próbują szukać miejsca za plecami rzeczonych „cofniętych skrzydłowych” Liverpoolu – w takim przypadku sposobem na osiągnięcie przewagi mogą być zejścia do boków Suareza i Sturridge’a i wykorzystanie ich podczas kontrataku. Więcej o formacji Liverpoolu znajdziecie w poniedziałkowej dyskusji Jamiego Carraghera i Gary’ego Neville’a, dostając przy okazji kolejny dowód, jak bardzo Match of the Day jest passe.

http://www.youtube.com/watch?v=c-Lt3wxA7is#t=325

Tottenham? Wolałbym zmilczeć albo zasłonić się zdaniem typu: „gdyby Jermain Defoe, będący w 46. minucie sam na sam z Jaaskalainenem, nie trafił w jego nogi”, byłoby to jednak z krzywdą dla Sama Allardyce’a, który przygotował swoją drużynę perfekcyjnie, udanie wprowadzając do drużyny kojarzonej dotąd z długą piłką na Andy’ego Carrolla największą taktyczną innowację weekendu. Niby przez ponad godzinę obserwowaliśmy kolejny wariant rozgrywanych już w tym sezonie meczów Tottenhamu z Crystal Palace czy Norwich, ale przeciw bardziej wymagającemu rywalowi. Przed linią obrony operowali Noble i Nolan, a przed nimi jeszcze Morrison i Diame: zasieki przed polem karnym gości były tak gęste, że Christian Eriksen nie miał najmniejszych szans znalezienia wolnej przestrzeni. Obrońcy znakomicie czytali ruch bez piłki Defoe’a. Townsenda Rac spychał raczej do linii, szukając jego słabszej nogi – choć warto zauważyć, że nawet w tej sytuacji Anglik potrafił kilka razy groźnie dośrodkować. Przede wszystkim jednak: Tottenham obnażyły fenomenalnie zaprojektowane schematy wyjścia w szybkim ataku i jeszcze lepiej wyćwiczone stałe fragmenty gry. Już przed przerwą delikatne zagranie Noble’a ponad murem stworzyło Nolanowi kapitalną okazję do strzelenia bramki po rzucie wolnym. Po przerwie, kiedy Tottenham przesunął Paulinho wyżej i zaczął wreszcie przeważać; kiedy Defoe zmarnował wspomnianą już okazję, stworzoną kilkanaście sekund po wznowieniu gry, wystarczył rzut rożny – potężne zamieszanie w polu karnym z udziałem Nolana i Reida, zakończone golem tego ostatniego. Później szukający wyrównania gospodarze odsłonili się, rzecz jasna, a jedno precyzyjne podanie Nolana stworzyło Vaz Te okazję do wyjścia sam na sam z Llorisem, bramkarz gospodarzy zdołał wprawdzie odbić jego strzał, ale napastnik WHU zdążył z dobitką. Trzecia bramka, po rajdzie Ravela Morrisona zaczętym jeszcze na własnej połowie, będzie jedną z piękniejszych w tym sezonie, ale z punktu widzenia oceny meczu wydaje się bez znaczenia. Tak, Sam Allardyce zaskoczył: zamiast szukać zmiennika Carrolla, postawił na piłkarzy atakujących z drugiej linii, a środkowi obrońcy Tottenhamu gubili się, nie wiedząc, kogo pilnować. Byłożby to ustawienie 4-6-0, „fałszywa dziewiątka” w wydaniu zachodniolondyńskim?

64 komentarze do “Trójka obrońców, zero napastników

  1. ~mediafight

    Ten sezon – póki co – jest bardzo smaczny. Zagubiony – oby jak najdłużej! – Man Utd, chimeryczny – oby jak najczęściej – Man City, Chelsea ciągle jako wielka niewiadoma a Tottenham mimo wydanych milionów dostaje słodki łomot z WHU.

    I jako wisienka na torcie Arsenal, który słowami speców/steców i innych mądrali z weszło/wyszło portali miał się staczać i ginąć bo Wenger się nie zna.

    Chwilo trwaj!

    Odpowiedz
      1. ~sebastianf

        Cóż… tak głęboki i przemyślany komentarz wręcz powala na kolana. 😀
        Sądze, że obecnie żadnego klubu w PL nie stać na sezon bez porażki (zresztą już niemożliwe). Rozumiem jednak, że jakąś wiarę kibic United musi posiadać. Zastanawiam się jedynie co ten wpis miał wnieść do dyskusji? 😀

        Odpowiedz
        1. ~płakałem po Mourinho

          to był zapewne wpis o charakterze emocjonalnym, nie miał nic wnieść a raczej wlać nadzieję w serca jednych i wylać kubeł zimnej wody na głowy innych… Choć pewności nie mam…

          Odpowiedz
  2. ~hazz2

    Tzn to jest kompromitacja tott i nie ma co pisać o jakiejś genialnej taktyce Big Sama. WHU to bardzo słaba ekipa i tyle ale spurs mają na ławce boasa, o którym już parę razy pisałem, ze nie ogarnie tematu. No i chciałem pozdrowić kolegę, który lansował na tym forum Defoe, że niby zgrany z ekipa i tak dalej…pokazał co potrafi czyli niewiele tyle, że dzisiaj to nie jego wina tylko tego narcyza na ławce. W zeszłym sezonie tyłek ratował mu gareth w tym musi sam coś wykombinować a tu zaczynają się schody

    Odpowiedz
    1. ~KrólJulian

      Święte słowa, tę taktykę to mu po prostu życie napisało…Niezależnie od przyjętej taktyki to taki WHU, przy obecnym składzie Kogutów powinien być wciągnięty nosem, ale to nie tylko problem tego meczu, bo we wcześniejszych też wyglądało to tak sobie…
      Co do Boasa to od czasów jego popisów w Chelsea zdania nie zmieniłem-nic na wyspach nie wygra, bo jego metody są siermiężne, a reakcje na to co się dzieje na boisku żadne, bądź spóźnione. No ale za linią fajnie „żyje”, dobrze się prezentuje w klubowym gajerze, przy 2:0 krzyknie „c’mon” no i ludzie to kupują, bo młody, obiecujący, ma wizję, itd.
      Dziś taki jeden Portugalczyk kazał się Hazardowi rozgrzewać, jak tylko Chelsea lekko się cofnęła, bo od razu zauważył co się święci… Zrobił dwie zmiany i natychmiast wypaliło. Oczywiście w opinii wielu Mourinho jest skończony, ale zakładając, że to prawda to w jakim miejscu jest Boas-facet chyba nawet się nie zaczął…

      Odpowiedz
    2. ~Łukasz

      Również pozdrawiam 🙂
      Lansowałem Defoe w zderzeniu z Soldado i zdania jak na razie nie zmieniam. Mimo porażki uważam, że nie zagrał gorzej niż Hiszpan w poprzednich meczach ligowych. Soldado mnie nie przekonuje i tyle.
      Ogólnie oglądając ten mecz aż zęby bolały. Tottenham prezentował długimi fragmentami poziom polskiej ekstraklasy. I podzielam opinie o AVB, jak na razie w newralgicznych momentach zawodzi i nie pomaga drużynie. Jestem zaniepokojony tym co się dzieje w przodzie.
      PS. I nie spierajmy się już o tego Defoe bo nie on jest w tym momencie największym problemem Tottenhamu;-)

      Odpowiedz
      1. ~hazz2

        No tak po co zmieniać zdanie mimo, ze fakty walą po oczach ale ok niech będzie…Soldado przynajmniej uczestniczy w rozgrywaniu piłki czego Defoe zwyczajnie nie potrafi ale fakt nie to jest problemem. Problemem jest Boas, który odpala Ade bo…no własnie nie wiem dlaczego, odpala ekotto, który pilkarsko bije na głowę tego rosea nie wspominając o naughtonie. Jakoś pod redknapem i ade i bae grali świetnie a u Portugalczyka po kontuzjach już do formy nie wrócili. Teraz upiera sie przy tym sigim, który już z chelsea grał słabo a ten go trzyma na siłę i dopiero jak sie pali dokonuje zmiany. Na koniec powiem tak – podobno w tott nikt nie tęskni za garethem ale według mnie niedługo zatęsknią chyba, ze levy wreszcie zobaczy to co wyśmiewany często romek dostrzegł bardzo szybko

        Odpowiedz
        1. ~KrólJulian

          Oj zatęsknią, zatęsknią za Garathem i to pędzikiem!
          Romek to faktycznie grubo przesadza z rotację tych menedżerów, ale co do zwolnienia Boasa to się nie pomylił na 100%!
          Ale jak facet rozpycha się łokciami i pokazuje kto tu rządzi wywalając z ekipy wartościowych graczy, oddając na wypożyczenie, itd., albo, jak w Chelsea, sadzając ich na ławie, no to nie ma co się dziwić-tak to daleko nie zajedzie…

          Odpowiedz
  3. ~Koral

    „przy stanie 2:0 Crystal Palace miało mnóstwo okazji, żeby wrócić do gry)”

    Kłamstwo. Crystal Palace chyba tylko raz zmusiło Mignoleta to interwencji. Oczywiście pomijam gola przy którym zawalił Gerrard.
    Rodgers krytykuje zespół za to,że ten gra od początku sezonu na minimaliźmie. Rodgers chce żeby jego zespół od pierwszej do ostatniej minuty grał na najwyższych obrotach. Co prawda z każdym kolejnym meczem jest coraz lepiej ale ciągle sporo brakuje do tego co chce widzieć Rodgers. A mimo to Liverpool wygrywa. Bardzo to optymistyczne
    Rzeczywiście z tą formacją to fajna sprawa, zwłaszcza przy tylu kontuzjach w zespole, ale sam BR mówił,że to nie jest jego „preferowana” taktyka i gdy wszyscy powrócą już do zdrowia do LFC wróci do 4-3-3 ew. 4-2-3-1. Ale to dobrze,że Liverpool jest elastyczny taktycznie i potrafi zagrać nawet w czterech formacjach.
    Tego brakuje np. MU. Moyes mało kombinuje od początku sezonu, chcąc wprowadzać jak najmniej zmian po Fergusonie. I to właśnie jest błąd o czym pan pisał na sport.pl. Proszę bardzo, wystarczyło wprowadzić jakąś świeżą krew (Januzaj) i efekty przyszły. Zobaczymy czy Moyes w następnych spotkaniach nadal będzie wprowadzał swoje „pomysły” czy jednak nie cofnie się dalej i MU nadal będą pogrążać się w nijakości…
    W tej kolejce najbardziej żal mi było Norwich. Fantastycznie walczyli z Chelsea jednak jeśli w drużynie gości ma się piłkarzy za kilkadziesiąt milionów funtów to wystarczy jeden przebłysk, jeden strzał aby zapewnić zwycięstwo swojej drużynie co właśnie dzisiaj miało miejsce. Jednak Norwich jako drużyna spisało się wyśmienicie.
    Ten sezon będzie szalony. Już teraz każda drużyna zaliczyła chociaż jedną wpadkę. Jak tak dalej pójdzie to za rok zobaczymy w LM Southampton a może i… WHU! 😉 Oczywiście to wszystko tak z przymróżeniem oka. Ale naprawdę sezon fajnie się zaczął. Oby tak dalej!

    Odpowiedz
    1. ~płakałem po Mourinho

      niedawno, po krótkim występie Williana, ktoś tu zadał retoryczne pytanie czy w Tottenhamie jeszcze żałują, że Willian tam nie trafił, no to ja proponuję, by je teraz powtórzyć. Moją intencją nie jest udowadnianie, że jest to dobry czy zły transfer, dobry bądź przeciętny zawodnik, a jedynie to, że ocenianie przydatności zawodnika po kwadransie gry, czy nawet jednym meczu pozbawione jest sensu i okazuje się, że wcale nie jest to dla wszystkich takie oczywiste.

      Odpowiedz
  4. ~Michał

    Chyba wystawienie Defoe na tak wymagającego rywala to był błąd. Zdecydowanie zabrakło zaangażowania Soldado w rozgrywanie piłki, które jest niedoceniane przez angielskich kibiców. Szkoda, że tak łatwo oddaliśmy środek pola. Ale, jak to mówi klasyk, każda porażka jest nawozem sukcesu. 🙂

    Odpowiedz
  5. ~JoseyWales

    Januzaj byl swietny. Szczegolnie na tle Naniego. Oby tylko nie skonczyl jak Macheda itd. Ogolnie to moim zdaniem w MU najbardziej brakuje skrzydel.Nani i Young bez formy, Valencia ten kwadrans z Sunderlandem zagral poki co najlepiej w sezonie, Evra slaby, Rafael po kontuzji – tylko ten Januzaj, ale calkiem mozliwe ze go Moyes bedzie poki co tylko ostroznie wprowadzal.
    a tak z innej beczki-czy tylko mnie w meczu Man City-Everton bardziej od Barkleya podobal sie McCarthy?

    Odpowiedz
  6. ~zliv

    Wiele osób „podpisuje się” teraz pod Rodgersem. Podobnie ja – na początku nie do końca przekonany do faceta z sukcesami w Swansea, teraz patrzę z wiarą w to, co robi. Widać, że faktycznie buduje zespół. Kasa jest nareszcie wydawana z sensem, nie rzucana spontanicznie, jak to miało miejsce za Rafy i KK. System z meczu z Crystal Palace może naprawdę dużo dobrego LFC przynieść. Zwłaszcza, gdy wrócą ci, o których redaktor wspomniał: Johnson i Coutinho. A są jeszcze nieobecni w sobotę Lucas i Cissokho, ten drugi jako ciekawa alternatywa dla Enrique. W końcu mogę śmiało powiedzieć, ze wierzę w dobry sezon i „czwórkę” dla LFC.

    Odpowiedz
  7. ~darek638

    Witam.
    Dla mnie wydarzeniem weekendu był koszmarny mecz MU. Zastanawiałem się kiedy widziałem ostatni raz MU w tak fatalnej formie? Czy w ogóle były takie mecze?! Były ale bardzo dawno. Wtedy wszystko było w MU inne.
    Od finału LM w którym MU został zmiażdżony przez Barcelonę a sir Alex ogłosił, że od tej pory będą się na rywalu wzorować(wszyscy się wzorują) MU nie rozegrało tak koszmarnego meczu. To był styl z czasów Beckhama każdy kto jest przy piłce holuje ją tak długo jak się da kiwając się zawzięcie, wrzutki w pole karne staramy się i może coś wpadnie. Ten styl szczerze mnie przeraził. W ostatnich sezonach MU miewał wpadki z renomowanymi rywalami ale słabych rozjeżdżał jak nikt inny. To były najnudniejsze mecze w PL. Na ogół już po pierwszej połowie było po meczu. Właśnie łatwe punkty ze słabymi zapewniał MU mistrzostwo PL.
    Szukam powodu tego stanu rzeczy? To nie wiarygodne aby doświadczona, poukładana jak szwajcarski zegarek drużyna z plejadą gwiazd, znakomitym trenerem nagle przestała grać…coś mi po głowie chodzi, że od przyjścia RvP zaczęła się gra na niego co osłabiało motywację i radość kilku innych, że sezon z tytułem PL ale bez sukcesu w LM. Co wiem na pewno(?) Vidic się kończy niestety, odchudził się do granic wytrzymałości a szybkość dramatycznie marna stąd obawa i brak pewności. Partnerujący Jones, który byłby gwiazdą każdej innej drużyny tu pełni rolę zapchajdziury a na stoperze musi być stabilizacja. Jest prawdopodobnie niszcząca rywalizacja w drużynie, która rzutuje na grę.
    Pan Moyes też się zagotował. Wystawienie w meczu o wszystko, bo każdy kolejny mecz MU jest taki, nieopierzonego juniora było szaleństwem.
    Fakt chłopak wygrał mecz takie wydarzenia zna historia futbolu ale to nieporozumienie aby junior grał a gwiazdy siedziały np.Kagawa. Podkreślam junior, bo to nie jest w pełni ukształtowany również fizycznie piłkarz. Zuchwały to prawda obłędnie się kiwał jak starsi koledzy ale gdy grał ktokolwiek inny z ławki byłby gorzej ?
    Czytam, że Liverpool jest mocny? A mógłby mi ktoś podać nazwisko klasowego stopera w tym zespole?! Wrócił Suarez to wielka dla mnie radość widać jak chłopak cieszy się grą nieraz obłędnie(podanie pod własną nogą w pobliżu bramki w Warszawie mówimy szajba) ale nie wierzę w wartość zespołu budowanego od napadu. Trzech ofensywnych jest w dużym stopniu wyłączonych z walki o odbiór. To niedopuszczalne w
    grach z wielkimi. Chelsea też cieniutko zabawnie wyglądała obrona Częstochowy przed nacierającymi z Norwich. Chyba wystarczy.
    Pozdrawiam.

    Odpowiedz
    1. ~batt18les

      Nie jestem fanem LFC, ale smiem sie nie zgodzic co do ich stoperow. Zaden z czworki Agger, Toure, Skrtel i Sakho nie jest slaby, a moim skromnym zdaniem dwoch z nich jest lepsza niz zdecydowana wiekszosc stoperow w lidze. Nie mam zamiaru sie bawic w stwierdzenia ze np 3 z nich jest w top 10 czy tam 20 srodkowych obroncow w PL bo tego sie nie da udowodnic. Kibic kazdej druzyny tutaj bedzie jak najwyzej widzial stoperow swojego zespolu. A fakt, ze obroncow oceniac jest znacznie trudniej niz zawodnikow z ataku np, znaczy ze do porozumienia w tym temacie nie dojdzie sie nigdy.

      Ze stwierdzeniem ze Liverpool nie ma tylu bede sie jednak klocil. Pzdr

      Odpowiedz
      1. ~darek638

        W II połowie Norwich osiągnęła przygniatającą przewagę
        gdyby nie szczęśliwa kontra to chyba wszyscy oglądający w tym momencie łącznie z piłkarzami Norwich i Chelsea mieli przekonanie, że jest kwestią minut a Chelsea będzie na łopatkach. Stało się inaczej futbol to dyscyplina gdzie wszystko jest możliwe. Chelsea wie o tym wyjątkowo dobrze półfinał i finał LM sezonu 2011/12
        to najlepsze świadectwo, że niemożliwe jest możliwe.

        Odpowiedz
        1. ~płakałem po Mourinho

          po pierwsze to nie Norwich osiągnęła, a Norwich osiągnął. Polecam lekturę pierwszej lepszej analizy tego meczu, bo nie chcę się zbytnio rozpisywać, a szczególnej uwadze polecam te fragmenty poświęcone wyjaśnieniu tego dlaczego Norwich osiągnął przewagę, co stało się w 75 minucie, dlaczego Chelsea przeszła na 631 z Schurrle grającym LB, gdzie stał Willian i Hazzard przy rzucie rożnym w przypadku 2 bramki, a gdzie w przypadku 3, gdy znajdziesz jakieś podobieństwa będziemy kontynuowali dyskusje o przypadkowej kontrze.
          A tak na zakończenie to pewnie się trochę zdziwisz, ale Norwich oddało 3 celne strzały na bramkę, z czego 2 Cech złapał w zęby, a do tego, że bramka padła, niestety, po raz kolejny po błędzie Luiza to chyba wszyscy już przywykli.
          A na zakończenie mała zagadka-ile strzałów i ile podań miała w tym spotkaniu gwiazda Norwich van Wolfsfinkel, który miałby te bramki Chelsea strzelać? Dla ułatwienia-chodzi o łączną liczbę podań – to wielce wymowne…

          Odpowiedz
          1. ~darek638

            Jakoś wolę „drużyna” czyli raczej ta niż ten. Nie będę Cię namawiał do tego, żebyś oglądał cały mecz. Obejrzyj powtórkę 2 gola dla Chelsea tylko tyle. Czytanie o meczu bez jego obejrzenia odradzam. Mowa obrazu do mnie bardziej przemawia.
            Pozdrawiam.

          2. ~płakałem po Mourinho

            Oglądałem zarówno mecz, jak i powtórki bramek i zachodzę w głowę, czytałem analizy pomeczowe, ale nadal nie wiem na czym polegała przypadkowa kontra zakończona 2 bramką dla Chelsea? Skoro mowa obrazu przemawia do Ciebie to może w wolnej chwili obejrzysz raz jeszcze tę bramkę i wyjaśnisz nam tę kwestię-o jaki moment chodzi-zagranie Ivanovica, Williana, Oscara czy strzał Hazarda?
            Dziękuję za radę i czekam na odpowiedź, bo jak się powiedziało A to teraz trzeba tę żabę połknąć. Mam nadzieję, że znajdziesz kilka chwil na odpowiedź 🙂

        2. ~hazz2

          Norwich osiągnął przygniatającą przewagę ? Raczej cos tam chaotycznie próbował zdziałać i stad trochę się kotłowało. Treści w tym wszystkim było jednak bardzo niewiele

          Odpowiedz
          1. ~płakałem po Mourinho

            To jest już nas 2 którzy nie mieli przekonania co do tego, że zaraz padnie bramka dla Norwich, bo cała reszta, łącznie z kibicami (zwłaszcza tymi, którzy siedzieli za słynnymi słupami na Carrow Road), i piłkarzami obu ekip tak myślała, no i może jeszcze taki jeden koleś, co to niby wynikami Norwich już się nie interesuje…:)

          2. ~płakałem po Mourinho

            ~darek638
            no jak tam darek, doczekamy się konkretów czy szukasz jeszcze argumentów na poparcie tezy o przypadkowej kontrze???

    2. ~Stefan

      Z kilkoma zdaniami Twojego komentarza po prostu nie mogę się zgodzić. United co sezon zaliczało kompromitujące wręcz wpadki z bardzo słabymi drużynami. Chociażby Bburn wygrywające na OT 3:2, czy Wigan rozbijające United w proch i pył (United nie miało w tym meczu NIC do powiedzenia) na wyjeździe. Pomijam już ówczesne Carling Cup, czy tam FA Cup i 4 bramki które United wbił West Ham, a to wciąż najnowsza historia. Tak za Fergusona United też potrafiło zaprezentować się koszmarnie z outsiderami.

      Jeżeli jesteś wystarczająco dobry jesteś wystarczająco dojrzały. Januzaj jest po prostu wystarczająco dobry, więc dlaczego nie miałby zacząć meczu w pierwszej jedenastce?

      Odpowiedz
      1. ~darek638

        Podobno(?) jest to najsłabsze otwarcie MU od 24 lat.
        Pan R.Nahorny wyjaśniał w czasie transmisji, że Januzaj jest piłkarzem grającym w młodej PL gdzie nie strzela wielu bramek tak powiedział. MU dla mnie ciągle to Firma, która jest piłkarską potęgą, gdzie na ławce siedzą gwiazdy a juniorów się kupuje ale wypożycza lub ogrywa w odpowiednim otoczeniu. Obraz MU w tym meczu, który gra nieudolny futbol zupełnie z innej epoki był przerażający i w tym przypadku zupełnie nie zmienia tego wynik.

        Odpowiedz
        1. ~Stefan

          Oczywiście, Pan Nahorny ma rację, Adnan nie strzela wielu bramek w U21, ale nie każdy piłkarz musi być goleadorem. Od kiedy tylko przyszedł z Anderlechtu jest jednym z najjaśniejszych punktów drużyn młodzieżowych. A zwróć uwagę, że w U21/rezerwach w tym czasie grał między innymi z Pogbą (który praktycznie z miejsca zrobił wielką karierę w Juventusie) i mimo, że jest od niego młodszy to wcale nie prezentował się w tym U21 gorzej. Zresztą już kiedy przechodził z Anderlechtu mówiło się, że to jeden z najbardziej utalentowanych piłkarzy w swojej kategorii wiekowej.

          Po prostu – na daną chwilę jest wystarczająco dobry co udowodnił tym występem, więc czemu miałby siedzieć na ławce kosztem gwiazd które zagrałyby najprawdopodobniej gorzej?

          I za tą decyzję należą się wielkie brawa dla Moyesa, nie bał się postawić na szczyla, wielu menadżerów asekurancko wolałoby postawić na kogoś z nazwiskiem.

          Odpowiedz
    3. ~zliv

      LFC zespołem budowanym od napadu? Pewnie temu służyło uzupełnienie Skrtela i Aggera o Sakho, Toure i Iloriego. Pewnie dlatego, by mieć mocny przód zatrzymano Lucasa i Allena, nauczono bronić Hendersona. Dorzucono jeszcze Cissokho. No teraz to L’pool ma mocny przód jak nigdy. Poza tym kto jest wyłączony z odbioru? Widziałeś jak SAS hasają z przodu? Który obrońca z piłką przy nodze jest przy nich bezpieczny. Zresztą SAS trzeba non stop asekurować. To moim zdaniem czyni ich pierwszymi defensorami. LFC więc defensywą, nie atakiem stoi. Niech się chłopaki jeszcze w tych nowych formacjach zgraja. Pzdr

      Odpowiedz
    4. ~adipetre

      Z tymi stoperami w Liverpoolu to poplynales. Agger czy Sakho to mieliby pierwszy sklad w prawdopodobnie kazdym klubie tej ligi.

      Nie widze tez nic zlego w szansie jaka otrzymal Januzaj. Tutaj plus dla DM. Gwiazdy juz mialy okazje sie wykazac, Adnan wchodzac z lawki robil dobre wrazenie, dostal wiec szanse w podstawie…jak dla mnie to naturalny bieg zdarzen.

      Odpowiedz
      1. ~darek638

        Szkoda, że w Aggera nie wierzy Rodgers. Ostatnie całe mecze rozegrał w…sierpniu. Tak szczerze to Liverpool ma kłopoty ze wszystkimi obrońcami nie tylko stoperami.
        Nowych nie znam może okażą się lepsi. Oby?

        Odpowiedz
  8. ~batt18les

    Fani np. Liverpoolu, Tottenhamu, Arsenalu po dobrych wynikach swoich druzyn tutaj sie ciesza. W kontekscie szans na caly sezon mowia ze na cos licza, ze maja nadzieje. I slusznie bo wszystkie trzy albo swietnie graja albo jak nie swietnie to przynajmniej zbobywaja punkty (Spurs moze z WHU akurat nie). Kiedy jednak dochodzimy do MU to ich kibice (pomijajac to jak graja i jakie maja wyniki) na nic nie licza, nie maja nadziei… Oni wiedzą, oni są pewni!

    Naprawde, nie lubie generalizowania, ale wnoszac po kibicach MU tutaj, jest to najtrudniejsza do dyskusji grupa. Z takiej racji, ze oni maja na wszystko zdanie ostateczne i innego do siebie nie dopuszczaja.

    „Arsenal w końcu zacznie przegrywać i sie staczać a United wygrywać i iść do góry. Jestem pewien.”

    Gratuluje. Ja natomiast nie powiem ze jestem pewien ze United skonczy sezon poza top 4. Bardzo jednak licze, ze tak sie wlasnie stanie

    Odpowiedz
    1. ~erictheking87

      Takie generalizowanie jest troszkę brzydkie i niesprawiedliwe, i ktoś może się poczuć nim niepotrzebnie urażony.

      A co do samego meritum, to taki stan rzeczy, wynika z faktu, że United czego by nie mówić, faktycznie rosło w siłę i wspinało się w górę tabeli wraz z postępem sezonu, i było tak od wielu sezonów (czy znowu będzie to inna bajka…).
      Oczywiście docinka na temat Arsenalu jest moim zdaniem wielce niepotrzebna i siejąca tylko niechciany (przynajmniej przeze mnie) ferment na forum.
      Warto także dodać taki fakt, że kibiców United jest po prostu najwięcej pod względem ilościowym (w okolicach 2009-2010 roku mieli w Polsce ok. 2,2 miliona fanów, co stawiało Polskę jako 9 kraj świata ze wzgl. na ilość kibiców Man Utd) – stąd większa liczba komentarzy.

      Odpowiedz
  9. ~DawidSz

    Powróciłem wczoraj z meczu okręgówki na ostatni kwadrans meczu Chelsea. Dwa dobre kontrataki Kanarków wlały w moje serce nadzieję, że wywiozą stamtąd remis, jednak fatalny rzut rożny, błędy w powrocie i skończyło się jak skończyło. Norwich ewidentnie nie wytrzymało psychicznie, wystarczy popatrzeć jak można było rozegrać ich ostatnie kontry przy wyniku 1:1. Sądzę również, że obok Crystal Palace jest to jeden z faworytów do spadku i w tym roku się z nimi pożegnamy.

    Tottenham zagrał bardzo słabo, kompletnie bez pomysłu i rozegrania. Czułem się jakbym oglądał mecze Liverpoolu – zero pomysłu i kreatywności. Jednak nie zapominajmy, że WHU ma w miarę ogarnięty środek pola, świetnego bramkarza, a zespół V-B wrócił z bardzo dalekiej podróży. Jasne, zabrakło im pomysłu i zacięcia, ale takie mecze się zdarzają każdemu, szczególnie ze słabszymi przeciwnikami, kiedy wychodzi się po 3 punkty jak po swoje.

    Liverpool świetne zawody. Henderson w środku bardzo dobrze, mam nadzieję, że z chłopaka będą jeszcze ludzie. Jednak nie będę ich chwalił, bo jeszcze nie czas na to, a lata doświadczenia uczą pokory, że to jeszcze nie ten moment, jeszcze nie ten sezon, ale kto wie. Podoba mi się również narzekanie Rodgersa, który mówi wprost: nie podoba mu się gra piłką i sposób jej rozgrywania, nie tylko w tym meczu, ale bardziej chodzi mu o poprzednie. Winę za to ponosił Gerrard z Lucasem, szczególnie ten pierwszy nie może się ogarnąć. Brakuje pewności siebie i umiejętności mądrego utrzymywania się przy piłce i kreatywnego jej rozegrania. Wróci Coutinho i będzie lepiej, ale Rodgers słusznie prawi, że kontrola gry nie jest zadowalająca. Zobaczymy jak będzie, kiedy wróci Allen, Johnson, wspomniany Coutinho. Szybkość rozprowadzania piłki i umiejętność jej rozgrywania powinna się wtedy o wiele polepszyć. Bo obrona gra dobrze (Sakho, który z początku mnie martwił głównie swoją ceną, okazuje się świetnym zakupem [może to też te stereotypy – wygląda jak gorąca głowa, a w rzeczywistości jest szalenie spokojny i mądry w grze]), atak wiadomo, brakuje tylko lepszej gry na środku, no i skrzydła oczywiście wymagają wzmocnień.

    Odpowiedz
    1. ~Klemson

      Co do Norwich to remisu by nie wywieźli, m.in. dlatego, że grali u siebie. Mocno zdziwiłbym się gdyby spadli, mają całkiem niezły (jak na warunki tych pułapów tabeli) skład, ale również sporo nowych graczy w ekipie, więc problem jest podobny jak, np. w T’hamie, jednak z kolejki na kolejkę powinno być coraz lepiej.

      Odpowiedz
  10. ~sebastianf

    Panie Michale…
    Po raz kolejny powinnienem napisać „… a nie mówłem”. W tym tonie pisałem kiedy Tottenham w poprzednim sezonie był daleko przed Arsenalem. Ostrzegałem również na początku tego sezonu, że zachłyśnięcie się transferami Tottenhamu jest przedwczesne.
    Jako kibic Arsenalu, który nie śledzi wszystkich doniesień z obozu „przeciwnika” mam kilka spostrzeżeń.
    Przede wszystkim, o czym już pisałem, tak duża ilość transferów wprowadziła u „kogutów” chaos. Zawodnicy nigdy ze sobą nie grali i w mojej opinii wspólnej gry dopiero się uczą. To „oczywista, oczywistość” więc nie będe się w tym miejscu nazby rozpisywał.
    Idąc dalej tym tropem… uważam, że ślepa wiara kibiców Tottenhamu, że oto każdy z dokonanych transferów „wypali”, a każde kolejne nazwisko będzie gwiazdą na firmamencie WHL to mrzonki. Jestem przekonany, że któryś z nowych zawodników okaże się chybioną inwestycją… nie uniesie presji… nie będzie godzien koszulki Tottenham-u… tu można wstawić każde dowolne sformułowanie. Chyba nie było w historii PL managera, który dokonywał jedynie słusznych zakupów o jedynie słusznych wyborów. Nie sądze by Boas miał być tym pierwszym.
    Widząc grę Tottenhamu wydaje mi się również, że klub ten zaraził się od swojego sąsiada z północnego Londynu śmiertelną chorobą zwaną „prawie padła bramka” lub „gdyby”. Jeszcze do niedawna kanonierzy bombardowali bramkę przeciwnika, tworzyli koronkowe akcje by na koniec schodzić z boiska pokonani lub z remisem, który tak naprawdę był porażką. Dzisiaj ta przypadłość toczy „koguty”… nad czym wcale nie boleje. 😀
    Pisałem to po dwóch pierwszych meczach… i napiszę również dzisiaj. Zespół z WHL jest beznadziejny w ofensywie i nieskuteczny. Zresztą popełniłem tutaj wpis w którym napisałem, że druga liniia Tottenhamu jest „kreatywna” ale raczej w destrukcji.
    Jak dla mnie… kibica Arsenalu ten stan rzeczy może trwać nadal. Niestety po kilkunastu latach oglądania PL wiem, że tak nie będzie. Mam jednak nadzieję, że skoro dzisiaj Arsenal z przetrzebionym składem radzi sobie co najmniej dobrze… to później będzie już tylko lepiej.
    Żeby jednak nie popadać w zachwyt… piszę to u Pana… i robię print screena 😀 kanonierzy pożałują braku napastnika o innej charakterystyce niż Giroud. Francuz powoli zwalnia bieg… i tylko nowy zawodnik na tej pozycji pozwoli Arsenalowi myśleć o czymś więcej niż TOP 4.

    Odpowiedz
    1. ~płakałem po Mourinho

      Już nawet Merson stawia pytanie co to będzie jak ten Giroud złapie kontuzję? No chyba, że w styczniu znowu wydadzą 40-50 milionów na napastnika.

      Odpowiedz
  11. ~airborell

    No ja od początku nie kupowałem tego bon-motu o zamianie Presleya na Beatlesów. W piłce to tak nie działa, wiadomo – musisz mieć szeroki skład, ale musisz mieć zawodników robiących różnicę. Na razie żaden z letniego zaciągu na WHL jej nie robi – może poza Eriksenem (ale druga połowa z Chelsea jasno pokazała, dlaczego Borussia Dortmund go nie chciała) i ewentualnie Paulinho. Lamela mało gra, a Chadli i Soldado wyglądają na potężne wtopy.

    „Żeby jednak nie popadać w zachwyt… piszę to u Pana… i robię print screena 😀 kanonierzy pożałują braku napastnika o innej charakterystyce niż Giroud. Francuz powoli zwalnia bieg… i tylko nowy zawodnik na tej pozycji pozwoli Arsenalowi myśleć o czymś więcej niż TOP 4.”

    Tyle że klasowe „dziewiątki” są w tej chwili towarem na wymarciu.

    Odpowiedz
    1. ~Sebastianf

      Kibicuje Arsenalowi prawie 20 lat. Przeżyłem wzloty i upadki… mam nadzieje że dożyje tej „9”. Brałbym Benteke… może będącego wiecznie na sprzedaż Martineza… albo moim zdaniem wypalonego w Realu Benzeme… którego najchętniej widziałbym na Emirates.

      Odpowiedz
      1. ~airborell

        Przepłacony i zdemoralizowany Benzema, który ostatnio dobrze grał w Lyonie cztery lata temu? (no, ok, miał jakieś pół udanego sezonu w Realu?)

        Odpowiedz
        1. ~erictheking87

          Sądzę, że problem zdemoralizowania to całkiem powszechne zjawisko wśród piłkarzy.
          Myślę, że Paulo Di Canio mógłby Ci na ten temat kilka słów powiedzieć 😉

          Odpowiedz
          1. ~airborell

            „Statystyki trochę go bronią.”

            Wątpię.
            IMO Benzema to jest facet z gwiazdorskim kontraktem, gwiazdorskim przekonaniem o sobie i bynajmniej nie gwiazdorską formą. Jak nie odpalił z Özilem w Madrycie, to niby czemu miałby odpalić z Özilem w Londynie? Wielkie ryzyko dla klubu, w szczególności takiego jak Arsenal, gdzie z kosztami się liczą. A w ogóle to Real w tym okienku go i tak nie puści, bo to jedyny doświadczony napastnik jaki im został.

            W ogóle pytanie jest – czy Arsenal powinien szukać zastępstwa dla Girouda, czy upgrade dla niego? Jeśli to drugie, to napastników dostępnych na rynku można IMO liczyć na palcach i praktycznie każdy z nich ma jakieś wady (poza Lewandowskim, ale zakładam, że on już jest zaklepany dla Bayernu). Chyba że Wenger przerobi jakiegoś skrzydłowego na światowej klasy dziewiątkę, dwa razy już mu się to udało ;).

          2. ~KrólJulian

            airborell,
            zasadniczo to zgadzamy się raczej rzadko, ale co do Benzemy to pełna zgoda. Statystyki może nie tyle go bronią, co raczej są na tyle akceptowalne, że, przy braku realnej alternatywy i generalnej posuchy na tej pozycji (dostępne na rynku 9tki na miarę aspiracji Realu można policzyć na palcach jednej ręki drwala). Rozbuchane ego i pensja sprawiają, że jakoś nie wierzę w jego transfer do Arsenalu…
            Ciekawe co Wenger zrobi, gdy Giroud złapie jakąś kontuzję, która wyłączy go na kilka tygodni? Zapewne w styczniu będzie poszukiwał napastnika, ale czy to będzie akurat Martinez to wątpię…

      1. ~Sebastianf

        Mimo, że na wielu forach związanych (choć nie tylko) broniłem Giroud nie jest spełnieniem moich marzeń. Powiem wręcz iż uważam że można znaleźć kilku (mówiąc delikatnie) lepszych. Przede wszystkim wydaje mi się, że nie pasuje do filozofii kanonierów. Owszem jest skuteczny, ale widać że nie nadąża za rozwiązaniami pomocników (również dosłownie). Sugeruje zamknąć oczy i wyobrazić sobie Cazorle, Ozila, Walcotta, Ramseya i Flaminiego, a przed nimi… Suareza… boże chroń PL!

        Odpowiedz
  12. ~jpawl

    Everton – w sumie kiedyś każda passa się kończy… Może gdyby nie stracili wyrównującej bramki zaraz w pierwszej akcji po strzeleniu i ManC zdążyliby się zestresować, to może… ale raczej nie ma zespołu, który jadąc na Etihad nie liczyłby się z utratą punktów.
    A co do pozostałych meczów (i komentarzy) – to chyba umyka fakt, że nie tylko Tottenham, Chelsea czy City dokonały wzmocnień (lub utrzymały kluczowych zawodników – Aston Villa, Newcastle). Zaczynając od Świętych a kończąc na Norwich – każdy zespół dokonał poważnych (jak na swoje możliwości finansowe) transferów. I nikt tanio skóry nie sprzeda, nawet chimeryczne Fulham czy Stoke będą faworytom urywać punkty.

    Odpowiedz
  13. ~Borys

    Istotne dla obecnej sytuacji MU jest to, że Ferguson nie miał wielu zawodników klasy światowej, ale mimo zdobywał praktycznie co sezon jakieś istotne trofeum. Ale piłkarze w niego wierzyli, nikt nie śmiał kwestionować jego kompetencji (pomijając pierwsze lata w MU, bo to oczywiście inna historia). Natomiast odnoszę wrażenie, że w chwili obecnej piłkarze psychicznie nie wytrzymują, jakby sami mieli wątpliwości co do Moyesa.
    Z drugiej strony, patrząc na grę ManUtd chyba każdy ma wątpliwości. Przykład- wrzutki. Wrzutki z lewej, wrzutki z prawej. I jeszcze więcej wrzutek. I długa piłka na napastników. Tony Pulis pewnie byłby dumny z takiej taktyki… Pomijając styl gry, ta metoda jest cholernie nieskuteczna od dłuższego czasu, więc jest dla mnie kompletnie niezrozumiałe, dlaczego uparcie wciąż ją stosujemy. W całym meczu z Sunderlandem 30+ crossów, cztery były celne. Niebywałe, szczególnie jeśli mówimy o zespole, który od wielu lat słynął ze swojej gry skrzydłami. I tutaj dochodzimy do sedna: czy Moyes nie wziął sobie za bardzo do serca „tradycji” MU, żeby grać skrzydłami? Jego Everton grał przecież inaczej, United ma zawodników którzy potrafią zrobić coś więcej niż tylko posłać piłkę pod linie boczną. A jak się przyjrzymy dobrze, to widać, że wrzucający nawet nie patrzy jak ustawieni są partnerzy przed crossem.
    Na pewno sytuacji nie sprzyja fatalna postawa Ferdinanda od początku sezonu, ale również ostatnio Vidica (rzadko kiedy zdarzają mu się tak tragiczne w skutkach błędy jak w dwóch ostatnich meczach), czy Evry. Z drugiej strony ostatnio całkiem dobrze pokazali się Smalling i Jones, może przyszła pora na odważniejsze decyzje i pozostawienie na ławce doświadczonych, ale po prostu słabych.
    Przytoczę fragment ze sport.pl, który mi się spodobał: „O szkoleniowcu, który może niepotrzebnie w ostatnich tygodniach udawał miłego i może niepotrzebnie rotował składem – co dotyczy zwłaszcza obsady kiepsko się spisującej defensywy. Jeśli z jakichś kurtuazyjnych powodów menedżer MU przy ustalaniu wyjściowej jedenastki starał się odgadnąć, co na jego miejscu zrobiłby sir Alex, musi przestać to robić. Jeśli któryś z graczy faworyzowanych przez Fergusona z jakiegoś powodu mu nie pasuje – musi się go pozbyć.”
    Podsumowując, uważam, że Moyes stara się dogodzić wszystkim w kwestii stylu gry i wyboru zasłużonych, ale podstarzałych zawodników i z tego powodu podejmuje złe decyzje, które później odbijają się na fatalnej grze. Jak na razie nie ma mowy o budowaniu drużyny Moyesa.
    Januzaj to temat na osobny akapit. Pomijając dwie bramki w pełnym debiucie i jak się zaprezentował w innych aspektach gry, najbardziej imponujące jest to, że ten chłopak przeniósł swój poziom gry z rezerw na boiska Premier League zupełnie jakby nie było różnicy. Daleki jestem od ogłaszania, że narodziła się nowa gwiazda po jednym meczu, ale ja śledze Adnana przynajmniej od pół roku i chłopak rozwija się z niesamowitym tempie. Argument, że zagrał przeciwko ostatniej drużynie EPL wg mnie nietrafiony, Van Persie i Rooney też grali całe spotkanie i wiele pożytku z nich nie było. Ogólnie rzecz biorąc, Januzaj jest jak dotąd jedynym jasnym punktem w tym całym marazmie United. Tak sobie ostatnio pomyślałem, że to może być punkt zwrotny dla Moyesa. Jak dotąd stawiano na dwa atuty, których Januzaj nie posiada- szybkość i siłę, z czego wynika nadmierne moim zdaniem wykorzystywanie takich zawodników jak Valencia, Young czy Welbeck (w wersji skrzydłowego). Januzaj oferuje coś innego, ale też bardzo efektywnego. Najbardziej mi się podoba, że potrafi jednocześnie myśleć i poruszać się swobodnie z piłką, czyli coś czego nie potrafi np. Nani- albo myśli, albo robi, przy czym zaraz po wykonaniu zwodu/podania wszystkie dane mu się kasują i zapomina pozycje kolegów na boisku.
    Michał, na twitterze napisałeś: „Dwa miesiące temu powiedzielibyśmy, że Moyes powinien odesłać na ławkę Rio, dać szansę Jonesowi, Januzajowi, dogadać się z Rooneyem… Więc?”
    Nie złapałem myśli przewodniej. Rooney jak dotąd ciągnął drużynę praktycznie w pojedynke, Jones na pewno jest lepszą opcją niż Rio, a w obecnej formie może nawet Vidic, o Januzaju już nie wspominając. Wyniki są słabe, gra też jest słaba, ale nie obwiniajmy Moyesa za brak formy kluczowych graczy- w zeszłym sezonie mecze wygrywał RVP na spółkę z Carrickiem, w jakiej formie ta dwójka się teraz znajduje nie warto wspominać.

    Odpowiedz
  14. ~Bartek

    Nadzieja Arsenalu i Liverpoolu to fakt, że wygrywają, a sporo ważnych graczy leczy przecież kontuzje. Arteta, Podolski, Johnson, Coutinho… teoretycznie powinni być jeszcze mocniejsi. Teoretycznie, bo wiadomo.

    Tottenham będzie się poprawiał na przestrzeni sezonu, jeżeli AVB choć trochę się ogarnie. Ma piłkarzy, teraz czas, żeby zrobić z nich drużynę.

    PS. Nigdy nie zrozumiem braku powołania dla Hendersona przy jednoczesnym wezwaniu Cleverleya. Jordan na prawej obronie, defensywnym pomocniku, w środku pola gra ostatnio co najmniej przyzwoicie, a Cleverley… Cleverley… gra jak całe United.

    Odpowiedz
    1. ~adipetre

      Cleverley nie jest.pozbawiony wad, ale Henderson ciagle ma ich wiecej. Przede wszystkim Tom jest pilkarzem bardziej kulturalnym, cywilizowanym. Pilka miedzynarodowa to nie jest jego bajka, wielokrotnie w mlodziezowce wprowadzal on na boisko zupelnie niepotrzebny chaos, balagan. Henderson to jest tak naprawde kontynuacja starego, wyczerpanego juz nurtu, atletyzm ponad pomyslem, kultura etc.

      Cleverley to zawodnik wlasciwej idei, ale na pewno nie jest on rozwiazaniem. Jeslk juz ktos zamiast Toma to Adam Lallana.
      Anglicy nie wyprodukowali zbyt wielu ciekawych pomocnikow w drugiej polowie lat 80 stad ta zapasc w ostatnim okresie.
      Cos interesujacego ma w sobie Barkley, Morrison, Hughes czy Wilshere…ja bym budowal wokol nich.

      Odpowiedz
    1. ~erictheking87

      Rafał to lubi sypnąć od czasu do czasu efekciarstwem. Co nie zmienia faktu, że trochę racji ma w tym co pisze. Inna sprawa, że jest to niestety symptomatyczne, że w dzisiejszych czasach fakt, że trener dostaje czas na poukładanie drużyny po swojemu, urasta do rangi czegoś tak niezwykłego…

      Odpowiedz
  15. ~adipetre

    Sporo o transferach widze, dla mnie ci nowi w zdecydowanej wiekszosci pelnia taka role jak pelnic mieli:
    Soldado, nigdy nie byl wart 30 mln i zdazyl to juz na WHL udowodnic, od poczatku trakowalem ten transfer jako desperacje, nie poszlo z Villa, Benteke a ktos musi przyjsc. Jedynym hiszpanskim napastnikiem za ktorego bylbym sklonny wylozyc podobne pieniadze jest Rodrigo (co nie znaczy ze juz jest tyle wart). Adebayor w normalnej formie jest napastnikiem lepszym od Roberto, nie jest jednak tak ze Togijczyk nie gra bez powodu, facet nie podchodzi do swojej roboty w sposob profesjonalny i Andre nie jest pierwszym ktoremu to nie odpowiada.
    Chadli, od poczatku traktowalem go jako pilkarza do rotacji. Kwota smiesznie niska, umiejetnosci zawodnik ma, bez powodu by w pierwsztm skladzie Belgow by ostatnio nie gral.
    Capoue, swietny zawodnik, z miejsca wskoczyldo pierwszego skladu, szkoda tej kontuzji. Pieniadze smieszne. Zdecydowanie najlepszy organizator gry w kadrze.
    Paulinho, bardzo dobry jak na warunki PL b2b, szkoda ze tak sporadycznie bierze na siebie gre. Imo wart pieniedzy za niego zaplaconych.
    Lamela, potencja ogromny, ewidentnie widac jednak ze specyfika PL jeszcze go przerasta. Wierze w to ze da on tej druzynie impuls juz niebawem. Podoba mi sie jego pokora, pracowitosc to nie jest typowe w przypadku mlodych latynosow.
    Chiriches, dlugo trwaly te sprawy papierkowe, po tym co zobaczylem raczej nie mam co do niego obaw. Swietnie operuje pilka, na boku tez sb pewnie poradzi.
    Eriksen, ginal w klasykach holenderskich, nie dziwne wiec ze ma to miejsce rowniez w Anglii. Troche za duzo spoczywa na jego barkach, Andre moglby wreszcie dac prawdziwa szanse Holtby’emu.
    Generalnie uwazam ze jakosc nowych zawodnikow jest bardzo wysoka. Mowiny przeciez o reprezmtantach Francji, Brazylii czy Argentyny.
    Takie wpadki jak ta z WHU sa nieuniknione (przeciez oprocz tej siodemki doszli jeszcze Townsend&Rose, obaj wczesniej pelnili role marginalna). Andre zdecydowanie dal ciala z selekcja, zmianami, zniwu sie ogranicza do wasiej grupy pilkarzy, i zamiast szukac w druzynie balansu promuje tych ktorzy strzelaja (vide Sigurdsson). Za duzo zalezy od Townsenda, AVB w ogole nie szuka alternatyw. Dziwne tez troche jest to ze zawodza obaj napastnicy, gra nie idzie to on przechodzi na plaskie 442, burzac przy okazji koncep. Ciekaw jestem formacji po powrocie Capoue.

    Odpowiedz
  16. ~hazz2

    Ade jest lepszy od Soldado to fakt ale ja np. nie wiem dlaczego dla boasa jest nieprofesjonalny a dla harrego bylo odwrotnie ? VdV też tak sie zachowywyał ? To boas jest problemem i też sie zastanawiam dlaczego nie daje pograć holtbyemu bo lansowania townsenda i rosea to zupełnie nie ogarniam. Generalnie co do oceny podanej przez adipetre to prawie pelna zgoda

    Odpowiedz
    1. ~adipetre

      Za Harry’ego Ade mogl sobie pozwolic na dezynwolture, byle tylko chialo mu sie grac. Mancini na takie cos sie nie godzil, Andre rowniez, nie wiem czy i w przypadku Wengera wlasnie te kwestie nie przewazyly szali.
      Z jakiego powodu odszedl Rafa do konca nie wiem, tez jestem rozczarowany. Puszczenie Assou-Ekotto bylo bledem, nie czul sie on komfortwo przy wysokiej obronie, ale na pewno gorszym obronca od Rose’a nie jest.
      Townsend wg mnie jest wlasnie niedoceniany przez AVB. Gra dobrze, lepiej od Chadliego, Lameli czy Sigurdssona dlaczego wiec ma nie grac?
      On mial od poczatku pod gorke, sezon zaczal na lawce bo grac musial jednowymiarowy Lennon, dopiero kontuzja Azzy otworzyla mu drzwi do pierwszej 11. Sam zawodnik bardzo interesujacy, nie widze w tej lidze zbyt wielu lepszych skrzydlowych.

      Odpowiedz
      1. ~hazz2

        No to tu sie nie zgadzamy chyba, że oglądamy inne mecze w wykonaniu Androsa ale ok jako kibic tott powiem tak – obym sie mylił. Co do ade , rafy i np. Terrego czy Lamparda Boas chce nie wiadomo co udowadniać.

        Odpowiedz
        1. ~KrólJulian

          Gdy Mourinho przyszedł do Chelsea na pierwszym treningu zebrał wszystkich zawodników i powiedział-słuchajcie Panowie, jestem Jose Mourinho, trzymajcie się mnie to wspólnie wiele wygramy.
          Podejrzewam, że Boas na pierwszym treningu w Chelsea i Kogutach mógł rzucić ten tekst, a Drogba, Terry i Lampard, a w Kogutach Ade, VDV, gruchnęli takim śmiechem, że hej… No i wylądowali na ławce, albo poza klubem
          Tak to jest jak gość bazuje na autorytecie formalnym i zajmowanym stanowisku, takimi sposobami zespołu sobie nie zjedna…
          Jestem AVB, trzymajcie się mnie to wiele wspólnie wygramy-trudno opanować śmiech po usłyszeniu tych słów 🙂

          Odpowiedz

Skomentuj ~adipetre Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *