Cztery i pół sekundy

Powiedz mi, którą bramkę wolisz, a powiem ci, kim jesteś. Zachwycasz się Zlatanową piętą, nie pierwszym w historii błyskiem indywidualnego geniuszu tego zawodnika? Jasne, przyjmuję to i nawet szanuję, osobiście jednak wolę bramki będące wykwitem kunsztu zbiorowego, nawet jeśli geniusz indywidualny (przyjęcie w pełnym biegu! klepka! odegranie piętą!) również ma tu wiele do powiedzenia. Jeśli czytałaś książkę „Futbol jest okrutny”, wiesz, jak bardzo kręci mnie zbiorowy wymiar artyzmu w piłce, i rozumiesz, dlaczego nie mogę kolejny raz w tym sezonie nie zacząć od Arsenalu.

Arsenalu, który owszem: niby znów nie potrafił zachować czystego konta (bramkę Howsona zawalili Mertesacker z Gibbsem) i który na kilkanaście minut drugiej połowy wypadł z rytmu (zauważ jednak: po zejściu Flaminiego), ale który jakże efektownie potrafił ów rytm odzyskać i który przy każdej z bramek oraz podczas kilku innych sytuacji (zakończony podaniem do Özila rajd rezerwowego Ramseya lewą stroną, z kilkoma zwodami, których nie powstydziliby się Zidane czy Iniesta), wywoływał skojarzenia, no… erotyczne po prostu. Delikatność i zdecydowanie, szybkość myślenia i precyzja, kreatywność i automatyzm, z jakimi osiągali swój cel piłkarze z Londynu (wśród których był, grający po raz pierwszy u boku Özila, Santi Cazorla – to dlatego rewelacyjny w tym sezonie Ramsey trafił na ławkę), zapierały dech w piersiach. „The Arsenal way”, „Fantasy Football”, „Made by Arsene”, „Arseneball” – mógłbym mnożyć malownicze nagłówki angielskiej prasy, ba, mógłbym nawet próbować zestawiać gola Jacka Wilshere’a z bramkami Barcelony, tylko że… Barcelona już tak nie gra.

Może więc opowiedzieć to inaczej, bez ryzykownych metafor. Odbiór Flaminiego. Wilshere przejmuje piłkę, omija próbującego mu ją odebrać Fera, podciąga akcję w okolice środka pola i podaje do biegnącego przy lewej linii Gibbsa. Ten przekracza połowę i odgrywa do znajdującego się przed nim Cazorli. Hiszpan ścina do środka i oddaje Wilshere’owi, będącemu już około pięciu metrów przed polem karnym. Wszystko zaczyna dziać się równocześnie. Wilshere przyjmuje, oddaje znów Cazorli, ten bez przyjęcia zagrywa do Giroud – niby nic, niby jeszcze jedno z tak lubianych przez Wengera rozegrań w trójkącie, ale dwóch pomocników Norwich zostaje już za plecami, problemem są jedynie obrońcy, z którymi Francuz pozostaje w jednej linii. Giroud piętą do Wilshere’a, Wilshere piętą do Giroud, piłka w powietrzu, Wilshere w ruchu, obrońcy wryci w ziemię liczą na spalonego, Giroud zewnętrzną częścią stopy do Wilshere’a, Wilshere do bramki. Dwadzieścia trzy kontakty z piłką, dziesięć podań, przy czym od momentu zagrania Cazorli do Wilshere’a liczba kontaktów z piłką i podań zrównuje się. Ostatnich siedem, tak jest, siedem podań odbywa się bez przyjęcia w ciągu czterech i pół sekundy. Jeśli wyczułaś pod tym akapitem silną emocję, miałaś rację.

Mój zachwyt jest tym intensywniejszy, że w czasie gdy na Emirates Kanonierzy pieścili piłkę jak za najlepszych lat Niezwyciężonego Arsenalu, ja postanowiłem przyjrzeć się dokładniej grze Southamptonu. No bo sama wiesz: jeszcze trzy lata temu dołowali gdzieś w drugiej lidze, dziś ocierają się o szczyty ekstraklasy. Z polskim bramkarzem między słupkami niemal nie tracą goli – choć ich trener podkreśla, że to nie tyle zasługa któregoś z zawodników, co stylu gry, który im narzucił. Southampton Mauricio Pocchettino gra tak, jak wiele drużyn prowadzonych przez „bielsistów” – trenerów pozostających pod wpływem słynnego Marcelo Bielsy – niestrudzonym pressingiem po stracie piłki. Kiedy „Święci” są przy piłce, potrafią doskonale się przy niej utrzymywać, co – jak kiedyś tłumaczył również pozostający pod wpływem Bielsy Pep Guardiola – jest nie tyle pomysłem na zdobywanie bramek, co na ich nietracenie.

Na Old Trafford Southampton również potrafił zdobyć przewagę w posiadaniu piłki i – jak to często ostatnio – zostawił w nas wrażenie, że gospodarze są wyjątkowo przeciętnym zespołem. Owszem: mistrzowie Anglii prowadzili, owszem Adam Januzaj, który podpisał z klubem pięcioletni kontrakt, był u źródła niemal każdej udanej akcji MU (co oczywiste, zważywszy, że i tym razem toczyły się one głównie skrzydłami, a w środku ziała dziura, której słabiutki Fellaini załatać nie potrafił), owszem, Rooney trafił w poprzeczkę, ale z podobnie niepewną defensywą kolejnego sukcesu w Premier League Czerwonym Diabłom nie wróżymy. Nawet będący ostatnio na ustach całej Anglii Rooney, zdobywca pierwszego gola w meczu z Polską, dwukrotnie tracił piłkę przed własnym polem karnym – raz prezentując gościom najgroźniejszą okazję w pierwszej połowie. Southampton przerywał, tamował, hamował i blokował (obejrzyj koniecznie wślizg Schneiderlina – jednego z najlepszych w Premier League, jeśli idzie o odbiory – likwidujący akcję Welbecka), próbując jednocześnie rwać do przodu, kiedy nadarzała się okazja i kiedy piłkę dostawał świetny Lallana. Ostatecznie wyrównanie padło po rzucie rożnym, ale w tej fazie meczu przewaga gości była już ewidentna – pytanie, czy David Moyes wiedział, co robi, wprowadzając w miejsce Rooneya Smallinga i oddając rywalom inicjatywę, skoro miał na ławce potrafiącego zapanować nad wydarzeniami Kagawę? Przy wszystkich formułowanych już przeze mnie zastrzeżeniach, że większość problemów, jakie ma nowy trener MU, to problemy odziedziczone po poprzedniku, nie mogę nie zauważyć, że w podobnej sytuacji sir Alex raczej nie zrobiłby zmiany defensywnej, ergo: nie dałby piłkarzom sygnału, iż zamiast walczyć o podwyższenie wyniku, mają zacząć bronić prowadzenia…

Tottenham, jak zauważyłaś, potrafił skończyć bardzo przyjemnie, ale zaczynał naprawdę okropnie. Aston Villa oddała mu inicjatywę, jej długie piłki komplikowały życie Chirichesowi i Dawsonowi, a rozegranie ataku pozycyjnego niemożebnie się ślimaczyło. Tom Commolose ma rację, twierdząc, że to Modricia, nie Bale’a, brakuje tej drużynie najbardziej: Eriksen po pierwszym błysku przygasł w meczach z Chelsea i WHU, i dziś trafił na ławkę; Holtby nie zawiódł, ale to wciąż nie to, co potrafił Chorwat – porównaj zresztą jego występ z występem Özila przeciwko Norwich. Chociaż tyle, że Andros Townsend ma swój gwiezdny czas (on również podpisał nowy kontrakt z klubem), Soldado bardzo inteligentnie uczestniczy w rozgrywaniu akcji (gol, owszem, piękny, ale asysta, trzy kluczowe podania i praca na całym boisku wydają mi się równie ważne), Paulinho rwie się do przodu, a Sandro wraca powoli do formy sprzed kontuzji.

Chelsea? Najpierw przegrywała, potem zdołała wyrównać w mocno kontrowersyjnych okolicznościach, a jeśli dotąd nie miałaś okazji, powinnaś poszukać gdzieś w sieci wczorajszego Match of the Day i analizy gry Davida Luiza. Nabijam się? Ani mi się śni. Wspomnisz moje słowa: to Jose Mourinho idzie po mistrzostwo Anglii.

60 komentarzy do “Cztery i pół sekundy

  1. ~Ron Obvious

    cyt. „pytanie, czy David Moyes wiedział, co robi, wprowadzając w miejsce Rooneya Smallinga i oddając rywalom inicjatywę, skoro miał na ławce potrafiącego zapanować nad wydarzeniami Kagawę?”

    ja zmieniłbym to na : czy David Moyes wie co robi od lipca 2013 (nie tylko w sprawie Kagawy)? Bo od pierwszego sparingu wygląda na to, że chyba nie ma pojęcia.

    Odpowiedz
    1. ~KrólJulian

      Oczywiście wie co robi-idzie tą samą drogą, która przyniosła mu sukces w Evertonie… Koń jaki był każdy widział, a mimo wszystko został wybrańcem.

      Odpowiedz
      1. ~Ron Obvious

        Obawiam się, że do tego czasu kadra się sama przewietrzy…z tych najlepszych, a na ich miejsce zakupieni zostaną wirtuozi w stylu Fallainiego.

        Odpowiedz
      2. ~KrólJulian

        daleki jestem od oceniania, mnie nie chodziło nawet o ruch personalne, które mogą budzić zdziwienie, a raczej o generalny sposób podejścia preferowany Moyesa, no i kierunek jaki obrał…

        Odpowiedz
  2. ~DJ

    Świetny wpis, jak zwykle zresztą. Gwoli ścisłości. Januzaj ma na imię Adnan. Mecz MU z Southampton oglądałem i miałem podobne wrażenia. Jak to mówią Anglicy, MU nie zabił meczu i tym sposobem stracił punkty.

    Odpowiedz
  3. ~KrólJulian

    Jeśli chodzi o Davida Luiza to praktycznie w każdym z ostatnich meczów CFC ponosi winę za straconą bramkę, więc nie wiem czemu u boku Terrego nie występuje Cahill, ale widocznie Mourinho ma ku temu jakieś powody. Do mistrzostwa to droga jeszcze daleka, ale znany drobny ciułacz punktów Mourinho faktycznie może okazać się zwycięski.

    Odpowiedz
  4. ~erictheking87

    Oj, mecze Southamptonu z United zawsze należały do fajniejszych spotkań w sezonie.
    I mówię to obiektywnie, z punktu widzenia kibica neutralnego, a nie wieloletniego supportera obu drużyn.

    Spodziewałem się tego wyniku, chociaż oczywiście trochę bólu jest, że w samej końcówce Utd stracili bramę, a Rooney i RVP (przypominam Autorowi, że on też) trafili w poprzeczki.
    Mogło być 3-0, skończyło się na 1-1. I czego by nie mówić, jest to dosyć sprawiedliwy wynik.

    Odpowiedz
  5. ~batt18les

    Mam nadzieje ze jednak nie idzie (Mourinho). Chelsea ma taki sklad, ze cos musi sie tam psuc zeby nie mieli wynikow i na to licze. Problem w tym ze nawet nie grajac dobrze jako zespol, co mecz ktores z tych wielkich nazwisk odpala i pada bramka lub kilka.

    Nadal najgrozniejszym zespolem w walce o mistrzostwo dla mnie pozostaje City. Po powrocie Silvy wygladaja jeszcze lepiej, przynajmniej jesli chodzi o gre do przodu. W defensywie nie wygladaja tak solidnie jak w zeszlych latach i obecny brak Kompanego nie ma tu nic do rzeczy bo tez nie gra dobrze w tym sezonie (nie zeby Nastasic czy Lescott grali lepiej). Joe Hart-bramkarz klasy swiatowej w tym sezonie to haslo chyba wreszcie oficjalnie umarlo juz nawet dla Anglikow.

    United? Chetnie w top 4 czy ogolnie przed nimi na koniec tabeli widzialbym Liverpool czy Tottenham. Apropos Spurs mam pytanie do Autora. Jakie jest pana zdanie na temat Townsenda? Anglicy sa mistrzami w przesadzaniu i dziesiejszy mecz byl tego najlepszym przykladem. Wg mnie nie zrobil dzis nic wielkiego poza kilkoma dryblingami bez „produktu koncowego” i strzelil bardzo szczesliwa bramke a komentatorzy na koniec glosili piesni na jego czesc. Pytam zarowno o dzis jak i ogolnie. Przynajmniej ta druga bramka byla juz fajna i Soldado pokazal ze nie tylko z 11m strzelac potrafi.

    Nieublaganie zbliza sie listopad. Miesiac wielu sprawdzianow i odpowiedzi. Przynajmniej dla Arsenalu, ale nie tylko. Po tym miesiacu bedziemy juz po kilku „grubych” spotkaniach i gleboko ponad 10 spotkan w lidze. Wtedy wszyscy bedziemy madrzejsi.

    Musze powiedziec ze gra mojej druzyny w tej kolejce (moze nie caloksztalt ale fragmentami) cholernie mi sie podobala. Zreszta mysle ze nie tylko Kanonierom. Dodam jednak, ze w kolejnym meczu z rzedu zachwycaja mnie Suarez i Boruc. Oboje sa genialni.

    Odpowiedz
    1. ~Maciej

      to któryś z nich jest kobietą? Przepraszam, sam nie lubię czepialskich.

      Sprowadzenie Ozila to był strzał w 10. Może Wenger zobaczy, że warto sprowadzić czasem do klubu gwiazdę, bo Mesut zrobil różnicę.

      Grafika meczowa co tydzień taka sama z jego udziałem – pamiętam jak Autor porównywał go z Eriksenem. Duńczyk wypadł gorzej od Lewisa.

      Odpowiedz
      1. ~batt18les

        Nie przepraszaj. Bardzo dobrze ze powiedziales to. Ja sam nie lubie, jak ktos niepoprawnie mowi/pisze wiec mi sie nalezalo. Napisalem z rozpedu, nie zastanawiajac sie czy jest dobrze. Obaj bedzie bardziej pasowalo.

        Niedawno o wplywie Ozila na druzyne mowil Arteta. Najwieksza roznica jest psychologiczna. Nikt wazny nie odszedl i przyszla megagwiazda. To wszystkich mentalnie porwalo. Po stracie van Persiego w zeszlym roku Arteta (i Wenger wczesniej) mowil, ze druzyna sie dlugo po tym zbierala, co zreszta bylo widac po wynikach na przestrzeni sezonu.

        Odpowiedz
  6. ~KacperG

    Odnośnie meczu MU-Southampton to autora chyba jednak trochę poniosło. Soton mieli przewagę w posiadaniu piłki (tak samo zresztą jak w zeszłym sezonie, wtedy było zdaje się 45-55 na korzyść gości), ale to United mieli dużo więcej dobrych sytuacji na strzelenie gola- 2 poprzeczki, przynajmniej 3 bardzo dobre interwencje Boruca, natomiast De Gea musiał się wysilać tak na prawdę raz przy strzale Clyne’a, bramka padła po wielkim zamieszaniu w polu karnym. Fellaini był słabiutki, ale dziura w środku była niestety spowodowana ustawieniem dwóch wysoko grających napastników, czyli nieszczęsnego 442. Rooney NIE jest „klasyczną 10”, nie jest wystarczająco kreatywny i gubi się pod pressingiem, więc ustawianie go za Robinem jest bez sensu. I tutaj dochodzimy do sedna problemu- Rooney został w MU, bo Moyes obiecał mu pozycje napastnika, więc nie cofa się tak głęboko tak jak kiedyś i pożytek z niego w takim systemie jest mierny. Więc wychodzi na to, że jeśli chcemy wycisnąć maksimum z tej drużyny to jeden z dwóch najlepszych piłkarzy musi grać na obcej sobie pozycji, albo siedzieć na ławce, na co się oczywiście Moyes nie odważy, bo grunt pod nogami już mu się pali.
    A już w ogóle nie rozumiem „z podobnie niepewną defensywą kolejnego sukcesu w Premier League Czerwonym Diabłom nie wróżymy.” Akurat Jones i Evans zagrali co najmniej dobrze, De Gea wiele roboty nie miał, ale co mógł to wyciągnął, Rafael też nieźle, Evra momentami niepewnie ale generalnie nie można się do nikogo przyczepić. I jest to na pewno upgrade w stosunku do występów, jakie serwowali nam już w tym sezonie Rio i Vidic. Ale modne jest teraz czepianie się wszystkiego co z MU związane, co widać zresztą po ostatnich żałosnych komentarzach pod porzednią notką, więc wybaczamy. Ale generalnie z wnioskami autora się nie zgadzam, no może oprócz tego, że MU wygląda przeciętnie.
    Mecz bez wątpliwości „przegrany” przez zmiany Moyesa. Od Giggsa po Smallinga, zdecydowanie NIE wiedział co robi. Ale znowu wyszło tchórzostwo z niego, mam nadzieje, że się czegoś nauczył.

    Odpowiedz
    1. ~batt18les

      Obce pozycje dla Rooneya czy van Persiego to by byly, gdyby mieli grac jako stoperzy. I jeden i drugi sa tak swietnymi pilkarzami, ze granie jako 10 (obojetnie ktory z nich) nie powinno byc dla nich czarna magia. Nie twierdze, ze w tej roli byliby lepsi niz nominalne „10”, ale to nie tu lezy najwiekszy problem United. Wg mnie to sama formacja, dobrana taktyka czy zla jej realizacja sa najwiekszymi udrekami MU w tym momencie

      Odpowiedz
      1. ~airborell

        Czarna magia to nie jest, natomiast nie są na tej pozycji zawodnikami światowej klasy. I wcale nie jest powiedziane, że Rooney jest lepszym AMC niż Kagawa. Co więcej, Rooney zdaje sobie z tego sprawę, dlatego chce grać w ataku – a Moyes się na to zgadza, ale w ten sposób dobro zawodnika staje się ważniejsze niż dobro drużyny. Kompletne zaprzeczenie filozofii Fergusona.

        United to jest kliniczny przypadek, kiedy posiadanie w składzie supergwiazd niejako wymusza takie a nie inne ustawienie drużyny – ustawienie dla niej nieoptymalne. Tak sobie myślę, czy okazyjny transfer van Persiego nie okaże się w długim dystansie szkodliwy dla MU… Jakimś rozwiązaniem byłoby przejście na 3-5-2, jak zrobił to Rodgers.

        Odpowiedz
      2. ~KacperG

        Częściowo zgoda, ale problem też leży w tym, że skoro skład ustalamy od dwóch najlepszych zawodników, to cała reszta jest ustawiona wokół nich, a to wymusza poniekąd taką a nie inną formacje. Co prawda skrzydła z Nanim i Januzajem grają już znacznie lepiej, dlatego kilka sytuacji MU stworzyło, natomiast środek to jest tragedia, nie można grać dobrze w piłke jak sie ma dwóch statycznych pomocników w środku. A przejście na trzech też raczej się nie uda, bo w United tylu pomocników (zdrowych) aż nie ma. Zostają półśrodki, czyli Giggs lub Anderson, ale czy to jest mniejsze zło to mam wątpliwości.
        Ja twierdze, że pakiet umiejętności, jakie posiada Rooney znacznie lepiej sprawdzają się w środku pomocy (długie podanie, odbiór, opanowanie) niż w roli „dziesiątki”. Ale uwzględniając ostatnią afere z nim możemy być pewni, że albo będzie grał na szpicy, albo w ogóle. Obecnie obaj z RVP grają jako napastnicy, a tak jak słusznie zauważył adipetre, nie ma mowy o żadnej nici porozumienia.
        Moyes znalazł się w bardzo trudnej sytuacji, częściowo przez własną impotencje na rynku transferowym (środek pomocy- Fellaini nie jest rozwiązaniem), ale w większym stopniu przez odziedziczone problemy po Fergusonie i należy o tym pamiętać, zanim się zacznie wieszać na nim psy.

        Odpowiedz
        1. ~pelson

          United potrzebują kreatywnego środkowego pomocnika.
          Fellaini się do tego nie nadaje, tym bardziej Michael czy Tom. Niestety jest problem z Kagawa, bo nie rozumiem, dalczego od 2 sezonów gościu nie może wbić na stałe do podstawowej 11. Tutaj potrzebny jest transfer w zimie, i może sezon jakoś uratują. Natomiast abstrahując od środka, Moyes nie może robić takich zmian jak w sobotę bo tym kopie sobie dymisję

          Odpowiedz
          1. ~airborell

            Kagawa jest „10” w systemie 4-2-3-1 i do takiego systemu był kupowany. Tyle że potem się pojawił van Persie.

            I żaden „transfer w zimie” nie rozwiąże problemu pt. 4-4-2. Pomocników o charakterystyce Scholesa (czyli łączących w sobie biegacza, kreatora i egzekutora) na rynku po prostu nie ma, dlatego trzeba grać inaczej i te role rozdzielać – ale w tym celu trzeba przejść na trójkę w środku pomocy. Tyle że Moyes tego nie zrobi, bo się boi Rooneya.

          2. ~Ron Obvious

            @airborell

            „I żaden „transfer w zimie” nie rozwiąże problemu pt. 4-4-2.”

            Precisely:) I dlatego dziwią mnie opinie tutejszych kibiców United i tych z UK, którzy twierdzą, że to jedyny brakujący element układanki pt. „team na mistrza albo i hoho nawet i na Bayern”.

            Dziwi mnie też dlaczego Moyes jednak ugiął się pod żadaniami Rooneya i teraz tańczy jak mu Wayne zagra. Ponoć była latem oferta Mata i 10 mln za Rooneya, ja bym brał bez pytań, (chyba że to tylko kaczka dziennkarska była), przy obecnej formie skrzydłowych i średniej Rooneya de facto byłoby to spore wzmocnienie.

            Dziwi mnie też notoryczne olewanie Kagawy, albo przesiaduje na ławie, albo łaskawie wystawiany jest jako lewoskrzydłowy. Z Szachtarem była idealna okazja na granie Kagawą w roli 10 to siedział na ławie. Jeśli nie ma pozaboiskowych przyczyn sadzania go na ławie to Moyes zwyczajnie strzela sobie w stopę. Japończyk jeśli ma odrobinę ambicji odejdzie w styczniu, Rooney latem wymusi odejście (bo on chce trofea i 8-cyfrowe zarobki) i Moyes grę ofesywną będzie musiał opierać na 18-latku. Zaiste strateg na miarę Hannibala.

          3. ~KacperG

            @Ron Obvious
            90% kibiców MU narzeka na swój zespół i na Moyesa, mając nadzieje, że uda się wyjść z grupy LM i zająć miejsce w pierwszej czwórce w EPL, ale Ty znów bełkoczesz o tych 10 procentach, którzy zdarzają się zresztą wśród fanów każdej drużyny. I wszystko dlatego, że taka postawa pasuje Ci do wizerunku kibica United z różowymi okularami na nosie. Nie wiem, jakie są Twoje tutejsze i brytyjskie źródła, ale po komentarzu („team na mistrza albo i hoho nawet i na Bayern”) wnosze, że coś na poziomie onetowskiej przepychanki. Jeśli chcesz się czegoś dowiedzieć o nastrojach panujących w obozie kibiców MU, to polecam Redcafe, największe forum fanów tej drużyny na świecie. Ale ostatnio tak często się wypowiadasz o nas, że na pewno to forum znasz.
            Oprócz kolejnej prowokacji mówisz sensownie, więc przy tym pozostańmy. Moim zdaniem Kagawa powinien dostać szanse w roli dziesiątki, ale Moyes ewidentnie boi się eksperymentować i na chwile obecną nie wiadomo w jakim kierunku ten zespół zmierza, co jest jeszcze od słabych wyników.

          4. ~Ron Obvious

            @KacerG

            Why so touchy?

            1. Może byłem mało precyzyjny – opinie części tutejszych kibiców United i ogromnej ilości tych z UK.

            2. Nie wiem czemu bełkoczę „znów” o tych 10 procentach, ja po raz pierwszy bełkoczę o tych 10 procentach:)

            3. No Redcafe opinie różne, ale już na TalkingReds od 2-3lat króluje generalna opinia „we’re one midfielder away from being world-class” serio, możesz mi wierzyć na słowo albo i nie, ale oni często naprawdę w to wierzą, może za dużo „the Sun” na co dzień?

            4. O „was” się nie wypowiadam za dużo ostatnio, ale o United sporo, i nie tylko ostatnio:) w końcu jestem sympatykiem Manchester United Football Club od marca 1991 roku, też możesz mi wierzyć na słowo.

            5. Więcej luzu, to tylko sport, naprawdę warto tak się burzyć w imię kilkunastu multimilionerów, którzy nawet nie wiedzą o naszym istnieniu?

      3. ~Maciej

        RVP grał w Feyenoordzie często jako AMC, a częściej skrzydlowy. Wtedy rywalizował o miejsce w składzie z niejakim Euzebiuszem Smolarkiem. W reprze też grał skrzydłowego. Na CF przesunął go Wenger.

        Kagawa to snajper a nie rozgrywający. Powinni brać przykład z Arsenalu i kupić prawdziwego rozgrywającego – Modric już raczej nie jest tanio do kupienia, Pirlo za stary, ale starałbym się o np. Schweinsteigera czy Kroosa. Ludzie raczej nie do wyjęcia.

        Odpowiedz
        1. ~airborell

          „RVP grał w Feyenoordzie często jako AMC, a częściej skrzydlowy. Wtedy rywalizował o miejsce w składzie z niejakim Euzebiuszem Smolarkiem. W reprze też grał skrzydłowego. Na CF przesunął go Wenger.”

          Nie po to kupujesz drugiego najlepszego CF świata, żeby go przestawiać na inną pozycję.

          „Kagawa to snajper a nie rozgrywający.”

          A to dopiero ciekawe.

          Odpowiedz
          1. ~KrólJulian

            Kagawa oczywiście nie jest i zapewne nigdy nie będzie snajperem, ale liczba strzelonych przez niego bramek faktycznie jest imponująca.

    2. ~adipetre

      Ja uwazam ze remis to sprawiedliwy wynik. De Gea zanotowal w tym meczu wiecej interwencji niz Boruc. Globalnie, kolejny slaby mecz MU.

      To o czym sie wg mnie za malo mowi to nic porozumienia miedzy RvP a Rooneyem, nic ktorej nie ma. Graja ze soba od kilkunastu miesiecy i nie widac na tym polu specjalnego progresu, Sturridge z Suarezem nadaja na tych samych falach w zasadzie od poczatku.
      Zgadzam sie ze Jonesy i Evans zaliczyli udane zawody.

      Odpowiedz
      1. ~RW

        Kto nie upilnował Lovrena przy bramce dla Świętych? Raczej Evans nie zaliczył udanych zawodów tym bardziej, że to dzięki niemu padła bramka, a MU stracił kolejny raz punkty przez słabą obronę. To jeszcze raz powtórzę – w MU potrzebna jest REWOLUCJA,a nie ewolucja (tyle pozycji do poprawy, a jedyne światełko to póki co Januzaj).

        Odpowiedz
        1. ~KacperG

          @RW
          Nieprawda. MU nie straciło gola przez słabą obrone, bo przez cały mecz spisywała sie co najmniej przyzwoicie. Tak jak pisałem wcześniej, modne jest czepianie sie obrony, choć akurat ostatni mecz nie był obfity w błędy obrońców, jak rzadko w przypadku United.

          Odpowiedz
          1. ~RW

            ~KacperG

            Może źle się wyraziłem, a może jestem po prostu wyczulony na takie niuanse – Evans zawalił bramkę (nie upilnował Lovrena) dzięki czemu MU stracił punkty. Obrońcy grali przez prawie 90 minut bezbłędnie? Ok, ale ten jeden błąd jest tutaj kluczowy do końcowej oceny całej formacji. Jako fan Arsenalu mogę powiedzieć ile to razy pięknie grali Kanonierzy, a przegrywali lub remisowali przez słabą obronę (chociaż przez 90 minut grali po profesorsku w obronie – przykładowo mecz z Blackburn w FA Cup).

            Inna sprawa, że trzeba spojrzeć jak wyglądają statystyki MU w strzelonych, ale co ważniejsze straconych bramkach – jeżeli się strzela więcej bramek niż przeciwnik to problemu nie ma.
            „Atak wygrywa mecze, a obrona mistrzostwa”

          2. ~KacperG

            @RW
            Istotą tej dyskusji jest co innego, niż „kto zawalił bramke”. Zgoda- Evans popełnił błąd przy bramce, i w sensie, że ten gol przesądził o stracie punktów- zgoda. ALE to Moyes dał wyraźny sygnał do obrony Częstochowy wpuszczając kolejnego środkowego obrońcę. Cała drużyna się cofnęła, Carrick grał momentami tuż przed bramkarzem. Pod ciągłym naporem przeciwnika każdy obrońca na świecie popełni kiedyś błąd. A gdyby wtedy piłka nie odbiła się troche przypadkowo i nie przeleciała między nogami dwóch zawodników to można by mówić o udanych zawodach Jonnego? Niestety przeleciała, i za bramkę można obwiniać (co najwyżej częściowo) Evansa, natomiast za stratę punktów w 100% obwiniam Moyesa.
            Co do statystyk- no cóż, Ferdinand i Vidic na chwile obecną nie dają powodów, aby wybierać ich do podstawowego składu w następnym meczu, natomiast Jones i Evans- moim zdaniem- owszem.
            http://www.youtube.com/watch?v=CKTEsMPv4Zc#t=388
            Pozdrawiam

  7. ~Humpty

    Ramsey to siedział na ławce chyba dla tego, że potrzebował odpoczynku, a nie dla tego, że go Cazorla zepchnął. Wydaje mi się, że on razem z Flaminim i Artetą będą grali na zmianę na środku boiska jako b2b. Cazorla grał raczej bliżej napastnika.

    Odpowiedz
  8. ~adipetre

    AV to nie jest zly zespol, zrobili na mnie lepsze wrazenie niz WHU. Po stracie pilki organizuja sie naprawde niezle, brakuje im troche ludzi z pomyslem w drugiej linii, jeden Delph to za malo.

    Za tydzien pewnie znowu meczarnie, AVB wnioskow nie wyciagnie i oczywiscie wystawi tych samych pilkarzy, przynajmniej na tych najistotniejszych pozycjach. Duet Paulinho-Sandro nie moze grac razem, takiego piachu w srodku pola chyba jeszcze nie bylo i nie ma przypadku w tym ze Holtby sie cofal az na wlasna polowe. Asysta Paulinho robi wrazenie ale jego wplyw, udzial w grze jest incydentalny i jezeli te rozgranie ma sie poprawic to od posadzenia na lawce tego zawodnika bym zaczal.
    Inna problem to uzaleznienie od Townsenda, zdecydowana wiekszosc akcji idzie strona prawa, AVB naturalnie to nie przeszkadza i pewnie juz niebawem na lewej stronie juz na stale bedziemy ogladac bezplciowego Lennona. Irytuje mnie juz bardzo powaznie te przywiazywanie sie do nazwisk i brak odwagi Portugalczyka.
    Soldado chyba najlepszy mecz w sezonie, Chiriches bardzo sensownie ta pilke potrafil niekiedy rozegrac ale fizycznie wyglada slabo. Kaboul wracaj…
    Widzialem mecz Chelsea, dlugimi fragmentami The Blues grali slabo, bardzo meczyli sie w ataku pozycyjnym. Cardiff bronilo sie gleboko, dokladnie tak jak z Tottenhamem. Z przodu maja kilku dobrych zawodnikow na czele z Kimem, taki pilkarz nie powinien zaczynac na lawce.
    Ten uliczny pilkarz, Ravel Morrison wg mnie spisal sie bardzo przyzwoicie. Porazajaca jest jego swoboda, luz, momentami wrecz bezczelnosc. To wszystko poparte nieprzecietnym kontaktem, on pod tym wzgledem jest jednym z lepszych Anglikow jakich dane bylo mi kiedykolwiek ogladac. On ma ten sufit duzo wyzej niz Barkley. Wyczekuje juz meczu z MU.

    Odpowiedz
    1. ~stelma

      W talentu Morrisona nie podważał nigdy nikt w MU, tyle tylko że facet jest nie zrównoważony psychicznie. Klub 2 razy wybronił go od wizyty w więzieniu załatwiając zawiasy, a ostatnio obiło mi sie o uszy w juz w WHU musiał opuścić zgrupowanie żeby wyrwali mi kilka zębów jako że delikatnie mówiąc, nie miał częstych kontaktów z pasta do zębów.

      Sam wiesz najlepiej ilu było piłkarzy o nieprawdopodobnym talencie którzy to wszystko spuścili w kiblu. Oby mu ktos w tym pomógł.

      Odpowiedz
  9. ~pablo

    Uwielbiam takie teksty. To jest esencja futbolu – szczytowanie bez dotykania.
    ps
    jak można pominąć fakt, że wracające do żywych Sroki, pomimo długiej gry w 10 potrafiły odrobić straty i nie dać się the Reds ?! skandal 😉

    Odpowiedz
  10. ~Kacper Powrózek

    Gdy zobaczyłem tę magiczną akcję, w pierwszej chwili pomyślałem, że przypadek i szczęście maczały w tym palce. Po obejrzeniu powtórki przekonałem się, że nie miało miejsca żadne przypadkowe odbicie, czy szczęśliwe podbicie piłki. Obrońcy Norwich ani razu nie dotknęli piłki, wszystko jest dziełem nóg Wilshere’a i Giroud. Działo się to tak szybko, że chyba nikt by się nie połapał, co się dzieje. W skrócie – absolutne mistrzostwo świata.
    P.S Ta oraz inne najpiękniejsze bramki Premier League z ostatniej kolejki na moim piłkarskim blogu – http://kacperpowrozek.pl/bramki-kolejki-premier-league-1/ Oprócz tego, na stronie zajmuje się bardziej merytorycznymi sprawami. Zachęcam do wejścia, zobaczenia, przeczytania wcześniejszych wpisów, pozdrawiam.

    Odpowiedz
    1. ~darek638

      I dobrze myślałeś w pierwszej chwili było w tym sporo szczęścia.
      2 pięty w jednej akcji to wielka rzadkość. Chyba, że wierzymy, że gra piętą tyłem daje większą kontrolę niż tradycyjne uderzenie stopą przodem ?

      Odpowiedz
  11. ~me262schwalbe

    Ja tym razem trochę nie temat ligi angielskiej a ogólnie o przepisy piłki nożnej. Chodzi mi o mecz Hoffenheim-Leverkusen. Czy jeżeli piłka znajduje się w siatce, to czy sędzia może podjąć inną decyzję niż nakazać drugiej drużynie rozpoczęcie gry ze środka boiska? (wyłączam, że gol został zdobyty z tzw. spalonego, lub przed zdobyciem gola miał miejsce faul – wtedy jest inna sytuacja). Czy federacja nie powinna ukarać piłkarza za nie przyznanie się do nieprawidłowego sposobu zdobycia bramki (próba oszukania sędziego)? Jeśli tak to na jakiej wysokości powinna być kara?

    Odpowiedz
  12. ~saulgoodman

    Panie Michale, sprawił mi Pan ogromną radość pisząc tekst jakby adresatem była kobieta. Ostatnie zdanie pierwszego akapitu musiałam przeczytać dwa razy, żeby się upewnić, że mi się nie przywidziało.

    Odpowiedz
  13. ~pablo

    a propos naszego ulubionego MOTD, niezłe jaja w wykonaniu tego, który niedawno był tu bohaterem ( zasłużenie ). Garetha Barry’ego. Za to co zrobił chłopakom z Hull czerwona kartka to mało. Można walczyć i sfaulować ale jego ataki to było czyste k…. Liniowy, który był blisko pierwszego faulu powinien też odpocząć od piłki albo odwiedzić okulistę.
    PS
    wiem, że tu się nie przeklina ale łagodniej tego nie nazwę.

    Odpowiedz
  14. ~Tomas_h

    Boshe ……..
    Mija właśnie 27 minuta meczu MU ze Stoke……
    Muszę pilnie otworzyć wino.
    Nawet bardzo pilnie.

    Coś tragicznego – SAF, odwołaj się z emerytury, jak odwołałeś Rudego.

    Odpowiedz
    1. ~me262schwalbe

      Żeby nie być oskarżonym o wrogość do MU, to nic nie napiszę, ale żeby mi nie spalili kuponu to chciałbym by wreszcie się ogarnęli. Zagrałem w starym stylu: 2 do przerwy, 1 po przerwie po kursie 1:16 – moim zdaniem ryzyko uzasadnione. Pozostaje jedynie mieć nadzieję, że RvP pociągnie to całe towarzystwo za uszy …

      Odpowiedz
  15. ~darkk

    Litości. Stoke City ? Smalling na prawej? i jedyny pomysł na rozegranie to wrzutki z jednej strony albo strzały Naniego z dystansu ? Aleks… chociaż jedna suszarka

    Odpowiedz
    1. ~me262schwalbe

      Czy sądzisz, że lekceważący wpis o Stoke jest w porządku wobec tej drużyny i jej kibiców. Czy Stoke nie ma prawa wygrać na Old Trafford? Czy jedyne co można zrobić na Old Trafford to przyjechać, zagrać i zostawić 3 pkt?

      Odpowiedz
      1. ~KrólJulian

        Oglądałem dziś spotkanie MU-Stoke, choć trochę na własne ryzyko, bo to trochę tak jakby zjeść hamburgera przed kolacją składającą się z wyrafinowanych dań, w postaci el clasico. W zasadzie dobrze, że ten Manchester wygrał i nie stoczył się w dolne rejony tabeli, bo za tydzień grałby, może jeszcze nie derby piwnicy, ale sutereny to już z całą pewnością…
        Teraz to już praktycznie każda ekipa przyjeżdża na Old Trafford i gra bez najmniejszych kompleksów.
        W obecnej sytuacji MU zwycięstwo ze Stoke to duża sprawa i nie może dziwić eksplozja radości Moyesa po 3 bramce dla jego ekipy. Było ciężko, ale udało się wygrać.
        Nie spodziewałem się, że ta ekipa aż tak bardzo stoczy się w tak krótkim czasie, to spory wyczyn trenera…

        Odpowiedz
        1. ~Tomas_h

          Bardzo cenię Twoje posty, ale pomimo wszystko, na chwilę obecną nazywać el clasico wyrafinowanym daniem?
          Jakiś masochizm….
          Absolutnie się nie zgadzam – absolutnie ! Tego „futbolu” nie da się oglądać, ja zrezygnowałem w 60 minucie. Pompowane sztucznie niby widowisko.

          Odpowiedz
          1. ~me262schwalbe

            Dzielny jesteś :). Ja sobie odpuściłem około 30 min; a chodziło mi głównie o to, żeby zobaczyć byłych Kogutów w akcji; nawet jednak to mnie nie utrzymało.

          2. ~KrólJulian

            A ja się zgodzę z Tobą, że faktycznie el clasico jest trochę pompowane, ale mnie chodziło raczej o el clasico w ujęciu ogólnym, po prostu wydarzenie, coś a la mecz naszej reprezentacji z rodzaju „o wszystko”, z tą drobną różnicą, że wynik pozostaje sprawą otwartą, a nie jest jak zwykle…
            A co do samego meczu to wszystko jest kwestią gustu, gdy się kibicuje którejś z drużyn to nawet starcie Norwich z Cardiff można oglądać z wypiekami na twarzy…
            Wyrafinowane danie to może faktycznie za dużo powiedziane, więc proponuje porównanie z innej beczki: wino marki wino vs wino w pięknie etykietowanej butelce 🙂

    2. ~Stefan

      Akurat ten pomysł ze Smallingiem na prawej nie był taki zły – z RSSS dał naprawdę dobrą zmianę, a z tak wysoką i silną fizycznie drużyną jak Stoke taki piłkarz który w przeciwieństwie do Rafaela może skutecznie bronić przy stałych fragmentach to dobra idea. No, ale to nie wyszło;) Tzn. Smalling zagrał bardzo bezbarwnie, w defensywie jego centymetry się nie przydały, a w ofensywie jest zerowy, a przydałby się ktoś na obieg, itd.

      IMO gra ruszyła naprawdę z wejściem Januzaja, ten chłopak po prostu robi grę, a po wejściu Hernandeza i Valencii gracze Stoke po prostu nie wiedzieli co się dzieje i bramki były kwestią czasu. Pytanie dlaczego przy prowadzeniu 3:2 gracze United nie pokusili się na dalsze forsowanie tempa, ostatnie 10 minut znów wyglądało jak człapanie na alibi…

      Ogółem kiepski mecz, chociaż comeback w starym stylu i 3 punkty to raczej powody do radości.

      Odpowiedz
      1. ~KrólJulian

        a jakże ! oglądałem równolegle oba mecze, rozbawił mnie AVB w wywiadzie pomeczowym, twierdząc, że wyciągnąwszy wnioski z meczu z WHU zdecydował się na taktykę wyczekiwania na okazję strzelecką 🙂 No skoro taka była taktyka to chłopaki realizowały ją perfekcyjnie 🙂
        Czekam na kolejne pięć spotkań Kogutów, teraz zaczynają się schody – cztery trudne spotkania i jeden spacerek po mleko 🙂

        Odpowiedz

Skomentuj ~me262schwalbe Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *