Szczęśliwe Wembley

Jeśli to był egzamin sprawdzający postępy, których dokonał Tottenham w ciągu ostatniego roku, to został zdany celująco – i to niezależnie od faktu, że sędziowie się mylili, a Borussia Bosza na razie okazuje się słabsza od Borussii Tuchela, zwłaszcza w defensywie. Rok temu przecież, kiedy ta grupa żółtodziobów wychodziła na pierwszy mecz z Monaco, była – niezależnie od tego, jak silni okazali się ówcześni rywale na kolejnych etapach walki w Lidze Mistrzów – sparaliżowana strachem, odpowiedzialnością i stadionem. Dzisiaj zaś, po pierwsze, nikt nie był sparaliżowany; Son, który w meczu z Monaco spudłował będąc sam na sam, dziś strzelił bramkę w o wiele trudniejszej sytuacji. Po drugie, stadion nie przeszkadzał, a może nawet ułatwiał w pierwszej połowie grę obronną. Po trzecie, o jakich żółtodziobach mówimy? Wszyscy oni zaznali już smaku gry do taktów haendlowskiego hymnu, a dodatkowo drużynę zasilili jeszcze Aurier, Llorente i Sanchez, który w ubiegłym roku zdążył zagrać w finale Ligi Europy.

Szczęścia oczywiście było w tym zwycięstwie co niemiara, głównie z powodu błędu liniowego, który nie uznał prawidłowo strzelonego gola Aubameyanga na 2:2. Ale, jak to w przypadku Tottenhamu Pochettino bywa coraz częściej, szczęściu można było pomóc, choćby grą obronną, w której imponował zwłaszcza fenomenalny Alderweireld, blokujący strzały i wygrywający pojedynki jeden na jednego (podwyżka, prezesie, zawodnik tej klasy po prostu nie może zarabiać mniej niż marnujący setkę w ostatnich sekundach Sissoko!), ale w której każdy z kolegów również potrafił się znaleźć: i Aurier, sprytnie upadający na boisko, by przepuścić piłkę, a równocześnie zgubić goniącego go zawodnika Borussii, i skoncentrowany Davies (żaden z piłkarzy Tottenhamu nie zrobił w ostatnim czasie większych postępów; powiedzmy to: Danny Rose będzie się musiał sporo natrudzić, by myśleć o sprowadzeniu Walijczyka do roli rezerwowego), i Vertonghen (pamiętacie fantastyczne wybicie spod nóg szarżującego Aubameyanga po jednej z doskonałych centr Pulisicia?; czerwona kartka dla Belga była jednak zbyt pochopna), i nawet Sanchez, choć w pierwszej połowie zdarzyło mu się stracić piłkę w niepotrzebnym dryblingu na własnej połowie.

Szczęściu można było pomóc także oddalając grę od bramki Llorisa od pierwszych minut drugiej części gry i zmieniając nieco ustawienie poszczególnych piłkarzy (nareszcie zaczęliśmy oglądać Eriksena), a po trzecim golu dla Tottenhamu w zasadzie kontrolując już wydarzenia na boisku – choć nie zmniejszając nawet o stopień intensywności, z jaką piłkarze Pochettino walczyli o piłkę. Zmieniany na kwadrans przed końcem Son dosłownie słaniał się schodząc z boiska, ale i on, i Kane mieli godnych zmienników; to też ważny aspekt porównania z ubiegłym rokiem.

Oczywiście można kręcić nosem, że tej kontroli gry było w meczu zbyt mało (nie pamiętam innego spotkania, w którym Tottenham byłby tak mało przy piłce), zwłaszcza jak na drużynę grającą u siebie. Ale to właśnie chyba miał być sposób na Borussię: rezygnacja z wysokiego pressingu, czyhanie na okazję do przejęcia piłki na własnej połowie, a potem do jak najszybszego przekazania jej Kane’owi lub Sonowi. Zauważmy przy okazji, że obaj zmarnowali świetne okazje tuż po przerwie, będące efektem niespotykanego gapiostwa niemieckiej obrony, a Kane miał jeszcze jedną możliwość ustrzelenia hat-tricka już przy stanie 3:1. To Anglika wypada uznać jednak za piłkarza meczu – nie tylko za dwa gole, ale też za całą, heroiczną momentami pracę w obronie i kreowanie sytuacji kolegom (do Sona to również on podawał). Kiedy mówimy o postępach: sto drugi gol Kane’a w historii występów w Tottenhamie, ten, w którym dwukrotnie nie dał się Niemcom przewrócić, a potem zaskoczył bramkarza przy krótkim słupku, należał do goli najpiękniejszych.

Pochettino wiedział więc, co robi, oddając inicjatywę rywalom (tak skądinąd poradził sobie kiedyś z Borussią, trenowaną jeszcze przez Kloppa, Arsene Wenger), a potem szukając sposobu na skarcenie ich, zwłaszcza przy pomocy piłek zagrywanych za plecy Piszczka. Wiedział, co robi, korygując ustawienie w przerwie. Wiedział, co robi, dokonując zmian. Wagi tego zwycięstwa nie sposób przecenić i ze względu na sytuację w grupie Ligi Mistrzów (to z Borussią toczyć się będą boje o drugie miejsce), i ze względu na odczarowanie Wembley przed kolejnymi meczami Premier League. Marka Kane’a wśród europejskich „dziewiątek” wzrosła niepomiernie, podobnie jak marka Pochettino wśród europejskich trenerów. Tylko, do jasnej anielki, czy my naprawdę musimy zaczynać sezony dopiero we wrześniu?

PS NIe oglądam Bundesligi na codzień, byłem jednak zdumiony ustawieniem Burkiego przy obu golach i łatwością, z jaką Sokratis i Piszczek dawali się ogrywać nie tylko w czasie akcji bramkowych. Z drugiej strony widzę, że brakowało Schmelzera i Bartry (o Weiglu, Rodem, Reusie czy Durmie nie wspominam; w Tottenhamie też nie grali Rose, Alli i Wanyama). W sumie: dobry moment, żeby z nimi grać.

8 komentarzy do “Szczęśliwe Wembley

  1. michal77

    Panie Michale, poproszę by wcześniej dawał Pan znać, że jest jakieś głosowanie na wybór transmisji – ludziska porobią jakieś wpisy, udostępnienia i pewnie parę głosów więcej udałoby się zebrać. Przecież to nie tylko zwykła rozrywka, ale również niemalże akcja edukacyjna – promocja nowoczesnego futbolu.

    Odpowiedz
    1. me262schwalbe

      Faktycznie tvp1 wybrała najgorszy mecz do transmisji: najsilniejszej z najsłabszą, emocji zero. Po cichu liczyłem na Spurs-BVB, w końcu gra Piszczek, BVB też ma w Polsce sporo kibiców, zrozumiałbym też Szachtar z Napoli Milik i Zieliński, a chyba najlepszym wyborem byłby mecz L’pool vs. Sevilla. Czy naprawdę trzeba być wprawnym bookmacherem, żeby przewidzieć, że Real rozegra nawet niezbyt sparring specjalnie się nie przemęczając, a drudzy będą zadowoleni jeśli nie przegrają wyżej niż 3:0???

      Odpowiedz
  2. me262schwalbe

    A może jakieś typy na weekend?
    Orły – Święci, hm Orły na zakręcie, Święci też znacznie poniżej oczekiwań, najchętniej zagrałbym poniżej 2.5 gola ale kurs 1.60 to trochę mało
    Hudds – Lisy, Lisom w poprzednim sezonie wieszczyłem, że często po Austerlitz przychodzi Waterloo, poniekąd się na to zapowiadało, ale chyba w odpowiednim momencie ktoś energicznie zadziałał na świecącą czerwoną lampkę. Teraz zdecydowanie 2 kurs 2.22
    Szerszenie – City, teoretycznie wszystko wskazuje na pewną 2 kurs 1.34, City jakby wchodzi na obroty, może lepiej zagrać powyżej 3.5 kurs 2.25. Szerszenie chyba stać na jedną bramkę.
    L’pool-Burnley, Burnley zdążyło już chyba udowodnić, że nie można bez zastanowienia obstawiać ich przegraną nawet jeśli grają z kandydatami do tytułu. W L’poolu chyba pamiętają jeszcze ubiegłoroczny mecz z nimi i zejście na ziemię krótko po zachwytach po ograniu Ars. Najważniejsze, żeby pamiętał o tym Klopp. Myślę, że zbyt wiele goli nie padnie; poniżej 2.5 gola kurs 2.42.
    Newcastle – Stoke kompletny brak przeczucia może remis kurs 3.20
    WBA-WHU kursy niemal identyczne jak wyżej to może też remis kurs 3.18
    Spurs – Swans 1 po kursie 1.23 bez sensu, x2 po kursie 3.57 ale czy jest to możliwe, waham się pomiędzy poniżej 2.5 gola kurs 2.45 lub powyżej 3.5 gola kurs 2.26
    CFC-Ars hit kolejki, mi się wydaje, że to będzie raczej z wielkiej chmury mały deszcz poniżej 2.5 gola kurs 2.28
    MU-Toffies też wygląda na pewną wygraną gospodarzy kurs 1.33, ale zagram poniżej 2.5 gola kurs 2.02
    jak wejdzie 6 z 9 to powinno być trochę do przodu

    Odpowiedz
    1. Król Julian

      Chętnie 🙂
      CP – Święci postawię 1 gość wygra zwrot z kursem 1,74, Orły to brak powagi, ale może uda im się błysnąć choćby przez chwilę pod wodzą nowego trenera
      Huddersfield – Lisy – też zdecydowanie 2
      Liverpool Burnley – Reds Liverpool będzie starał się zmazać plamę sprzed tygodnia i tego chyba tym razem Burnley nie przeskoczy – 1
      Sroki Stoke – również obstawiam X
      Watford MC – spróbuję postawić na niespodziankę 1X kurs 3,05
      WBA WHU również remis
      Koguty Łabędzie 1, ale nie zagram tego – po obstawieniu Francji, nie wspomnę już o Argentynie, która rozwaliła mi kilka pięknych kuponów, tysięczny raz obiecuję sobie, że nie gram śmiesznych kursów i zamierzam wytrwać w tym postanowieniu pewnie ze dwa tygodnie 🙂
      Chelsea Arsenal – 1 jako niespodzianka, ale też tego nie zagram, bo coś ostatnio ta Chelsea z Arsenalem przegrywa, za czasów Mou było to absolutnie niemożliwe
      MU Toffiki 1 powinni uciułać 1:0 lub 2:0 bez większego problemu
      Z uwagi na porę zagram Lisy, Stoke, WBA, Watford i MU – 4z5 za 25 zł plus 10 na 5z5 daje 1512zł

      Odpowiedz
  3. Pingback: Remis w Madrycie, czyli jak hartowała się drużyna | Futbol jest okrutny

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *