No to zaczynamy: najdłuższy dzień w roku. Jest dobrą tradycją tego bloga, że spędzamy go razem, wspólnie obgryzając paznokcie i ściskając kciuki za naszych menedżerów, prezesów i ludzi od cholernej kasy, którą tak niechętnie wydają. Zaraz zaraz, kto niechętnie, ten niechętnie…
Przyznaję, że szukałem na dzisiejszy dzień nieco innej formuły niż dotychczasowa – tak, żeby oprócz dzielenia się emocjami i opiniami dotyczącymi poszczególnych transferów i graczy, spróbować spojrzeć na kończące się okienko bardziej całościowo, uwzględniając perspektywę poszczególnych klubów. Dlatego zaprosiłem do współpracy kilka osób wypowiadających się o angielskiej piłce na tym blogu i w kilku innych miejscach – na własnych blogach i w Ruchu Lewostronnym – internetowej audycji radiowej poświęconej Premier League. Każdą z tych osób poprosiłem o podsumowanie aktywności transferowej klubu, któremu kibicuje.
Oto, co zechcieli napisać (w kolejności miejsc w ligowej tabeli na zakończenie poprzedniego sezonu). Nie wyczerpuje to, rzecz jasna, tematu – mam nadzieję, że w ciągu dnia niejedno uzupełnimy, również jeśli idzie o kluby spoza pierwszej szóstki…
Jan Mikoś, Manchester United:
Letnie okienko transferowe na Old Trafford określiłbym jako niezwykle przemyślane, zarówno pod względem sportowym, jak i finansowym. Kiedy większość zespołów Premier League dopiero się zbroiła, Manchester United miał już gotową kadrę. Załatano wszystkie ubytki w składzie, choć w opinii niektórych cały czas istnieje wyrwa w środku pola, która powstała po odejściu Paula Scholesa. Pierwsze trzy kolejki angielskiej ekstraklasy przeczą tej opinii.
Zacznijmy od transferów do klubu. Pieniędzy na transfery w klubie nie brakowało od czasu opuszczenia Anglii przez Cristiano Ronaldo za rekordową kwotę 80 milionów funtów. Zostały wydane idealnie: przyszli piłkarze, którzy mimo młodego wieku są już doświadczeni. De Gea to nie jest transfer marzeń, jeśli chodzi o następcę Edwina van der Sara (takim byłoby ściągnięcie Neuera z Schalke), ma jednak przed sobą nawet dwadzieścia lat gry, a przez najbliższych kilka będzie jeszcze pracował nad wyeliminowaniem zdarzających się mu niedociągnięć. Sir Alex Ferguson i spółka zadecydowali, że będzie to czynił już w Manchesterze, nawet kosztem kilku(nastu) straconych punktów na sezon. Phil Jones to partner Chrisa Smallinga z ostatnich MME w Danii i jego naturalne uzupełnienie na środku obrony (w przyszłości także w reprezentacji Anglii). Ponadto wpisuje się w trend stopera totalnego – oprócz odbioru i gry głową, jest również dobrze wyszkolony technicznie, szybki, umie wyprowadzić piłkę z własnej połowy i wie, kiedy podłączyć się do akcji ofensywnej. Daję mu piętnaście lat gry na światowym poziomie. Ashley Young równa się jakość w najczystszej postaci. Asysty, bramki, bramki, asysty – to jego chleb powszedni. Najstarszy z przybyłych, piłkarz już w pełni ukształtowany – sześć-siedem lat gry na najwyższym poziomie.
Jak się okazuje, równie ważne, jak transfery gotówkowe, stały się powroty z wypożyczeń. Welbeck był jednym z niewielu jasnych punktów w reprezentacji U-21 podczas mistrzostw Europy Danii i miał dobry poprzedni sezon w Sunderlandzie. Jego świetna gra na początku obecnych rozgrywek nie wydaje się być zaskoczeniem dla każdego, kto dokładnie śledził jego poczynania na Stadium of Light. Cleverley zaś grał nijako w Wigan i podczas duńskiego czempionatu, ale Ferguson wiedział, co zrobić, aby ten zawodnik był pożyteczny dla drużyny: trenerskim majstersztykiem okazało się przestawienie go do środka pola . Młody Anglik grał na tej pozycji już podczas przedsezonowego tournee w roku 2010 (i był wyróżniającym się graczem), ale wypożyczenie w Wigan spędził bliżej linii bocznej boiska.
Aby zbalansować budżet płacowy, z klubem musiało pożegnać się kilku zawodników. Odeszli wychowankowie: Scholes, Brown, O’Shea. Dwóch ostatnich miało do wyboru ławkę rezerwowych (choć nie zawsze), lub opuszczenie Old Trafford. Okazali się nieco ambitniejsi niż, nie przymierzając, Daniel Kokosiński. Koniec kariery van der Sara, koniec kredytu zaufania dla Obertana (wieczny talent) i koniec oczekiwania na dojście do pełnej sprawności Hargreavesa to kolejne trzy ubytki. Najbardziej dotkliwym, przynajmniej na dzisiaj, wydaje się być odejście Holendra. Jeśli chodzi o pozostałych, to trzeba przyznać, że nie pozyskano na ich miejsce zastępców – przyszli po prostu ludzie lepsi.
Scenariusz, jaki spotkał już Welbecka i Cleverleya czeka teraz na Kinga (Borussia Moenchengladbach) i Brady’ego (Hull City). Na zsyłkę udali się Bebe (Besiktas Stambuł) i Ritchie De Laet (Norwich City) – Portugalczyk i Belg raczej nie zagoszczą już w pierwszym składzie Czerwonych Diabłów, ale na Manchesterze United świat się nie kończy i mają okazję, aby przekonać do siebie kluby nieco mniej renomowane.
Podsumowując: lato kończymy zdecydowanie na plusie. Zdecydowano się wydać więcej funtów, ale uczyniono to bardzo szybko. Pożegnano się z zawodnikami, którzy mieli niemałe kontrakty, a nie dawali drużynie dostatecznie dużo. Co więcej: całe okienko zespół United spędził na integrowaniu się z nowymi zawodnikami i graniu sparingów w USA, a nie na rozważaniach, kto nowy jutro albo pojutrze stanie w progu szatni. Widzę w tym okienku potencjał, jakie dało okienko w roku 2007 (przyjście Andersona, Hargreavesa i Naniego). Pytanie tylko, czy sir Alex Ferguson będzie równie szczęśliwy jak na mecie sezonu 2007/2008?
Michał Zachodny, Chelsea:
Czy Chelsea miała jakikolwiek plan na to letnie okienko transferowe? Z pewnością The Blues nie wszystko wyszło tak, jak chcieli – wszak Ron Gourlay planował nowych zawodników pakować do samolotu do Azji, gdzie tym razem Andre Villas-Boas z zespołem spędzali lato. Zamiast jednak negocjować umowy, odbierać telefony, przyjmować klientów i agentów, aktualny CEO Chelsea bawił razem ze świtą po azjatyckich stadionach. Kibice narzekali, krzywili się, widząc jak ten sam zespół prezentuje się w sparingach z bardzo, bardzo przeciętnymi rywalami, jednak jak miało się dopiero okazać, prawdziwe transferowe show dopiero miało się zacząć.
Show czy walka? By zrozumieć, co Chelsea chciała osiągnąć tego lata na rynku transferowym trzeba także dobrze uargumentować zwolnienie Ancelottiego. Włoch nie był zdolny wykrzesać z tego składu iskry, która dała dublet w jego pierwszym sezonie – pomni jego przygód z próbami przebudowy w Mediolanie, działacze postanowili, że zmieniać oblicze drużyny będzie kto inny. Tego wyboru kwestionować na razie nie można, choć na pewno Andre Villas-Boas nie domyślał się, że przyjdzie mu tyle czekać na to, by owa przemiana nie była wyłącznie zapowiedzią.
Nigdy nie dowiemy się, czemu transfery tak się opóźniały. Czy w ich przyspieszeniu pomogły kiepskie mecze na starcie sezonu? Wypada tak myśleć – Mata, Lukaku, a nawet niewielu znany Ulises Davila mają dać energii ofensywie Chelsea i choć pewnie trochę czasu to zajmie, Villas-Boas powinien mieć czas na zmiany. Z kolei Romeu to jeden z ulubieńców nowego szkoleniowca, który ma dać więcej na boisku niż Mikel. Courtois to melodia przyszłości – pozycja Petra Cecha jest niepodważalna, ale już jego zastępcy to zagadka i… niepewność. Jedna z prawd piłkarskich mówi, że obrona mająca za sobą ręcznik w bramce gra zupełnie inaczej niż linia defensywy z pewniakiem za plecami.
To jednak nie koniec. Modrić. Luka Modrić. Klucz, który ma otworzyć bramy… worek z bramkami Torresowi. To będzie najdłuższy dzień w życiu kibica Chelsea, ale ja nie mam większych wątpliwości, że koniec końców helikopter z Chorwatem na pokładzie wystartuje z White Hart Lane, by wylądować na Stamford Bridge. Trzy duże walizki pełne pieniędzy udadzą się w drugą stronę, przeliczać je będzie Harry Redknapp, za którym w czarnych okularach stać będzie Daniel Levy z pokerową miną – dokładnie tak sobie wyobrażam największy transfer tego lata w Premier League.
Tylko, że ostatni dzień nie będzie polegał wyłącznie na kupowaniu. Andre Villas-Boas chce również pozbyć się tych, którzy nie pasują do jego planu, a mogliby mieć niekorzystny wpływ na atmosferę w szatni – a ta, jak wiemy, jest dla portugalskiego szkoleniowca absolutną świętością. Kogo więc pożegnamy? Pewnym do opuszczenia Chelsea jest Yossi Benayoun, Kalou na szczęście był ostatnio widziany we Francji, a Alex kupował w księgarni przewodnik po Turynie. Wszystko jednak jak zwykle będzie zależeć od tego jak dobrze działać będzie faks w klubie – rewolucja, ewolucja czy kosmetyka, ale zmiana dokonana będzie. Zobaczycie nową Chelsea – jak nie w następny weekend, to na pewno w maju.
Angamoss, Manchester City:
Obserwujący drugie letnie okienko Roberto Mancinego w Manchesterze City nie mogli narzekać na nudę. Sporo się działo: dwie małe sagi (Tevez i Nasri), kilka znaczących transferów z klubu i generalny, dla wielu pewnie zaskakujący, rozsądek w wydawaniu pieniędzy. Nie wszystko jednak zostało zrobione jak należy. Tak, pozbyto się wyśmiewanego po stokroć Jo, tak, Shay Given został sprzedany za rozsądną kwotę (cieszy mnie, iż znów go będziemy oglądać w akcji, choć w obcych barwach), tak, odszedł niezadowolony (pytanie, z czego, pozostanie dla mnie wielką tajemnicą) Jerome Boateng, a kilku młodych zawodników zostało wypożyczonych (Boyata, Weiss). Serce rośnie zwłaszcza na myśl o Michealu Johnsonie, który w Leicester pod okiem Svena-Görana Erikssona ma szansę obudować zatrzymaną przez kontuzje karierę. Ale już wypożyczenie Adebayora czy Santa Cruza średnio mnie usatysfakcjonowało, gdyż wolałbym widzieć okrągłe sumy za transfery definitywne niż, jak w przypadku Togijczyka, dopłacanie do jego pensji. Bilans finansowy wciąż jest niekorzystny nie tylko ze względu na Carlosa Teveza (choć to oczywiście główny powód), niemniej klub postąpił mądrze, sprawdzając karty Corinthiansu i nie godząc się na sprzedaż Carlito bez pokrycia.
Nie zmienia to faktu, że Tevez jest pierwszym piłkarzem do odejścia, co moim zdaniem ze sportowego punktu widzenia może Manchesterowi City tylko pomóc (!). Smutno natomiast robi się na myśl, że dni takich piłkarzy jak Shaun Wright-Phillips czy Nedum Onuoha są na Eastlands policzone. Szkoda wychowanków – czy Nedum jest gorszym piłkarzem od Stefana Savicia? Czy walka na czterech frontach nie daje żadnych szans SWP na występy? A na liście płac pozostają jeszcze Bellamy i Bridge… Zaskakujące rozstrzygnięcia losów wyżej wymienionej czwórki na koniec okienka transferowego? Na to po cichu liczę. Naturalnie, jeśli się kogoś pozbywać, to za gotówkę, więc odpowiedzialni za tę działkę mają jeszcze trochę pracy do wykonania.
Skromne, jak na dotychczasowe praktyki, nabytki City warunkuje oczywiście widmo Financial Fair Play, stąd moje niezadowolenie z opieszałego odchudzania składu. Zakupy się jednak udały. Szczególnie zachwyciło mnie tempo, w jakim Mancini sprowadził na Etihad Stadium następcę Teveza. Żal, że tak szybko nie udało się zakończyć pertraktacji z byłym klubem Samira Nasriego, miało to pewnie wpływ na cenę za Francuza, ale – jak to czasem bywa – chytry w tym wypadku traci osiem razy. Obaj zawodnicy w debiutach potwierdzili wysoką klasę – Kun w pół godziny stał się ulubieńcem kibiców City rozbijając Swansea, Nasri natomiast trzema asystami i celnością podań bliską 100 proc. udowodnił, po co nam jego kreatywna lewa noga.
Mówiąc krótko: dokonaliśmy fantastycznych wzmocnień, wartych każdego funta i na poważnie włączających The Citizens do walki o mistrzostwo. Dodając jeszcze Pantilimona, Clichy’ego i Savicia bez wahania stwierdzam, iż kadra City nie wymaga żadnych nerwowych wzmocnień. Błękitną stronę Manchesteru czeka więc niezwykle ekscytujący sezon, do którego podchodzimy z wielkimi ambicjami, bez kompleksów czy przygotowanego wcześniej pęczka wymówek. Dziś zaś usiądziemy w tylnym rzędzie i będziemy ze spokojem obserwować transferowe show, jakie zgotują nam inne kluby, na gwałt łatające braki w swoich zespołach.
Mariusz_AFC, Arsenal:
Arsenal przymiarki do letniego okna transferowego rozpoczynał wraz z ostatnimi spotkaniami ligowymi poprzedniego sezonu. Sądzę, że już wtedy (w trakcie fatalnej serii meczów) Wenger zdawał sobie sprawę z faktu, że z kilku graczy będzie musiał zrezygnować. I faktycznie, rozczarowujący sezon sprawił, że w zespole nastąpiły spore ruchy kadrowe. Do dziś klub opuścili: Gael Clichy (sprzedany do MC), Denilson (wypożyczony do Sao Paulo), Vela (wypożyczony do Real Sociedad), Fabregas (do Barcelony), Nasri (do MC), Eboue (do Galatasaray), Traore (do QPR).
Jeszcze w lipcu Arsenal zdążył sprowadzić do drużyny Gervinho (z Lille) oraz Jenkinsona (z Charltonu). W sierpniu dołączyli: Chamberlain (z Southampton) i Campbell (z Deportivo Saprissa). W chwili gdy piszę te słowa, oficjalnie potwierdzony został zakup Chu Young Parka (z Monaco).
Bilansując powyższą listę „do/z” łatwo zauważyć, że Arsene Wenger nie ma innego wyjścia, jak potraktować ostatnią dobę okienka nadzwyczaj poważnie. Nad Francuzem wiszą ciężkie ciemne chmury, które są wyrazem nastrojów kibiców Arsenalu. Fani nie mogą zrozumieć, w jaki sposób Wenger nie poczynił znaczących wzmocnień aż do czasu klęski na Old Trafford. Niedzielny mecz z Manchesterem United dał jednoznaczną odpowiedź na pytania: ilu oraz jakich zakupów potrzeba drużynie.
Jeśli spekulacje (które z każdą godziną zakreślają coraz szersze kręgi) okazałyby się prawdą, wtedy Arsene ogromnie zaskoczyłby nie tylko własnych krytyków (opowiadających głównie o jego dziwactwach), ale także wiernych fanów Arsenalu. W moim odczuciu niezbędne są nam transfery na pozycjach: środkowego obrońcy, lewego obrońcy oraz kreatywnego pomocnika. Do dziś zastanawiała mnie również pozycja napastnika, na którą moglibyśmy desygnować godnego zastępcę dla van Persiego (Chamakh takim nie jest). Wraz ze sprowadzeniem Parka Chu Younga, problem ten został rozwiązany.
W niemałych emocjach wyczekuję potwierdzenia krążących w sieci plotek, jakoby Arsenal dogadał się już z reprezentantem Niemiec – Perem Mertesackerem oraz reprezentantem Brazylii, grającym na pozycji lewego obrońcy Andre Santosem z Fenerbahce. Gdyby oba transfery zostały dopięte, wtedy pozostaje Wengerowi ostatnia misja, będąca zarazem chyba najtrudniejszą – zastąpienie Fabregasa w środku pomocy. Znalezienie kreatywnego pomocnika, spełniającego niemałe oczekiwania w wymagającej lidze nie jest zadaniem prostym. Zakładając, że na pozostałe transfery ostatnich dni wydalibyśmy kwoty skromne (precyzyjniej: atrakcyjne), to śmiem wierzyć, że Francuz nie skąpiłby grosza na upolowanie kogoś naprawdę wyjątkowego, kto byłby silnikiem tej drużyny, ale też personą godną naśladowania dla wschodzących gwiazd Arsenalu: Wilshere’a i Ramseya.
Kibice Arsenalu od dawna nie czuli takich emocji związanych z ostatnim dniem okna transferowego. Pamiętamy błędy Wengera popełnione w ostatnich tygodniach (zwlekanie z zakupami, kiedy jasne już było, że klub opuszczą Fabregas i Nasri). Całe szczęście pojawiają się coraz to nowe informacje, świadczące o dużej aktywności Arsenalu na rynku. Żywię nadzieję, że z pierwszym września samopoczucie naszych kibiców będzie zgoła inne. Wenger posiada wszelkie narzędzia, dzięki którym jest w stanie odbudować swoje zaufanie pośród fanów. Kto wie, czy to Arsenal nie popisze się najlepszym finiszem tego okienka…
Michał Okoński, Tottenham:
To, że o transferach Tottenhamu nie można prawie nic powiedzieć, mimo iż do zakończenia okienka transferowego zostało kilkanaście godzin, najlepiej opisuje strategię, z jaką chodzi na zakupy Daniel Levy. Prezes klubu uchodzi za twardego negocjatora, wręcz pokerzystę – i ma w związku z tym na koncie zarówno ogromne sukcesy biznesowe (sprowadzenie w ciągu kilku zaledwie godzin Rafaela van der Vaarta przed rokiem – kilka dni wcześniej cena Holendra była wyższa o jakieś 10 milionów), sukcesy biznesowe, które okazywały się porażkami sportowymi (rekordowe pieniądze za Berbatowa, uzyskane jednak na tyle późno, że nie zdążono sprowadzić klasowego następcy Bułgara), jak i ewidentne porażki (przez cały ostatni dzień zimowego okienka Levy usiłował kupić napastnika, który mógłby wzmocnić drużynę występującą w Lidze Mistrzów – padały nazwiska Rossiego, Forlana czy Llorente, a skończyło się na niczym; do sfinalizowania transferu Charliego Adama z Blackpool zabrakło kilkudziesięciu minut).
To jeden z problemów: brak strategii transferowej, tylko czekanie do końca i polowanie na okazje. Inny: klub musi równoważyć budżet i nie stać go na płacenie piłkarzom bajońskich sum (niejednego chcielibyśmy widzieć na White Hart Lane i niejeden nie miałby pewnie nic przeciwko temu, żeby grać w Tottenhamie, ale doprawdy: nie za tych marnych kilkadziesiąt tysięcy funtów). Jeszcze inny, najważniejszy może: trwająca całe lato niepewność co do losu Luki Modricia – trudno mówić o strategii transferowej, skoro się nie wie, czy kluczowy dla drużyny zawodnik będzie w niej grał po pierwszym września. I problem ostatni: limit 25 piłkarzy powyżej 21. roku życia, których można zarejestrować do rozgrywek – dziś w Tottenhamie jest takich 28, co oznacza konieczność przewietrzenia szatni.
Coś jednak udało się zrobić przed 31 sierpnia: sprowadzono na zasadzie wolnego transferu 40-letniego Brada Friedela, który już w pierwszych dwóch meczach udowodnił kibicom i kolegom z drużyny, że mogą się z nim czuć bezpiecznie (nie to co z Gomesem), z wypożyczenia do AV powrócił, by zająć miejsce na prawej obronie, Kyle Walker, sprowadzono też genialnego młodzieńca z Wybrzeża Kości Słoniowej, Coulibaly’ego, i nieco mniej genialnych wychowanków Barcelony, Ceballosa i Falque. Z klubem trenują inni wypożyczani dotąd regularnie, Giovani dos Santos i David Bentley – menedżer marzy o oddaniu ich gdziekolwiek, a jeśli potwierdzą się plotki o przejściu dos Santosa do Wigan, będzie to dla wszystkich stron świetna wiadomość: Meksykanin tak naprawdę nie dostał na WHL szansy wykazania się, a jestem przekonany, że umiejętności ma gigantyczne.
Na razie odeszli: Robbie Keane do L.A. Galaxy i Jamie O’Hara do Wolves, nie przedłużono kontraktu z Jonathanem Woodgatem, wypożyczono m.in. Bonganiego Khumalo do Reading i – warto na nich zwrócić uwagę – Stevena Caulkera do Swansea i Kyle’a Naughtona do Norwich. Oprócz wspomnianych już wzmocnień przyszedł wypożyczony na rok Adebayor, z którym wiążemy wielkie nadzieje, co dalej: zobaczymy jutro. Pewne wydają się odejścia Huttona do AV i Palaciosa do Stoke – to piłkarze z długiej listy niepotrzebnych klubowi, a nieźle opłacanych (są na niej także Gomes, Bassong, Jenas, Giovani, Bentley i ktoś z duetu Crouch-Pawluczenko), pewne wydaje się również przyjście Scotta Parkera, którego wyczekuję z utęsknieniem. W świetle kontuzji Kinga i Gallasa przydałby się jeszcze jeden naprawdę dobry środkowy obrońca – nie śmiem marzyć, że będzie nim Gary Cahill, choć to transfer w stylu Levy’ego: młody Anglik z dużym potencjałem odzyskania pieniędzy przy następnej transakcji. Poza tym pozostaje nam kolejny dzień polowania na okazje (hej, nie macie tam w Realu czy Barcelonie jakiegoś gwiazdora, który nie mieści się w składzie, jakiegoś, powiedzmy, Kaki?), no i nerwowe oczekiwanie na faks z Chelsea.
Roger_Kint, Liverpool:
Ten rok nie będzie dobrze wspominany przez naszych kibiców, jeśli chodzi o wyniki sportowe: nie zakwalifikowaliśmy się do rozgrywek europejskich, nie zgarnęliśmy żadnego trofeum, a Manchester United zdobył 19 mistrzostwo. Zapewne nie będzie też wspominany ze względu na wspaniałą atmosferę na Anfield – trudno jest odtworzyć klimat zniszczony przez poprzednich „właścicieli” klubu.
Myślę jednak, że z czasem uznamy go za jeden z najlepszych w historii klubu od czasu założenia Premier League. A stanie się tak ze względu na naszą aktywność na rynku transferowym: nie pamiętam, by kiedykolwiek poszło nam lepiej. W porównaniu z zeszłym rokiem jesteśmy znacznie silniejsi w każdej formacji. Każdej.
Rok 2010 kończyliśmy z atakiem: wypalony, podatny na kontuzje Fernando Torres/niezbyt przydatny David Ngog. W zeszłym sezonie nie mieliśmy ani jednego zawodnika, który mógłby grać na lewej pomocy. W zeszłym sezonie mieliśmy tylko dwóch zawodników (Gerrard i Johnson) potrafiących regularnie dośrodkować piłkę. W zeszłym sezonie nie mieliśmy ani jednego rzetelnego lewego obrońcy. W zeszłym sezonie nie mieliśmy dobrego zastępcy dla Reiny. Zeszły rok kończyliśmy jako jedna z najgorszych drużyn jeśli chodzi o stałefragmenty gry. Tak było. A jak jest?
Sezon zaczęliśmy z rewelacyjnym Luisem Suarezem i potencjalnie bardzo dobrym Andym Carrollem. Może jeszcze kogoś sprowadzimy w ostatniej chwili – na giełdzie wymieniane są różne nazwiska – ale nawet jeśli nic z tego nie wyjdzie, to nasz atak wygląda o niebo lepiej. Tę poprawę udało się uzyskać za 2-3 mln funtów netto. Tak, wiem: sen z oczu różnym „przyjaciołom” Liverpoolu spędza kwota zapłacona za kontrakt Carrolla. Cóż, pieniądze faktycznie duże – zapewne zbyt duże, jeśli weźmiemy pod uwagę umiejętności i doświadczenie Carrolla – ale po pierwsze: fundował Roman Abramowicz, a po drugie zapłaciliśmy za wiele innych atutów tego zawodnika.
Sezon zaczęliśmy z dobrym, a może nawet bardzo dobrym, lewym pomocnikiem/skrzydłowym: Stewartem Downingiem. Oprócz Gerrarda i Johnsona mamy jeszcze 4 zawodników umiejących dośrodkować piłkę: wspomniany Downing, Charlie Adam, Jordan Henderson i Jose Enrique. Pierwszy raz od bardzo dawna mamy klasowego lewego obrońcę, który nie jest zrobiony ze szkła. Wreszcie mamy dobrego, sprawdzonego zastępcę dla bramkarza. Pierwszy raz od niepamiętnych czasów kontuzja pierwszego bramkarza nie grozi mi zawałem. W tym roku będziemy jedną z najlepszych drużyn jeśli chodzi o ofensywne stałe fragmenty gry. Jeśli dodać przyjście urugwajskiego obrońcy Coatesa – maponoć niesamowity potencjał – to po raz pierwszy w życiu będę mógł uczciwie stwierdzić, że wszystkie moje przedsezonowe życzenia zostały spełnione.
Te wszystkie zmiany udało się uzyskać za ok 60-70 mln netto. Jeśli weźmiemy pod uwagę generalną sytuację klubu (m.in brak Ligi Mistrzów i średnio niższe zarobki niż u konkurencji) to suma summarum nie wyszło to tak drogo, jak można się było obawiać… Jeśli zaś w przyszłym sezonie zagramy w Lidze Mistrzów, będziemy mogli uzupełnić braki – a te na pewno się pojawią, bo przecież nikt się nie spodziewa 100% skuteczności transferowej – zawodnikami najwyższej klasy.
Zamykane właśnie okienko transferowe nie oznacza końca drogi, jeśli chodzi o
budowanie mistrzowskiej drużyny. Zapewne nie jest to nawet początek końca. Ale na moje oko mamy za sobą koniec początku.
Ciąg dalszy nastąpi. I potrwa cały dzień…
13.20
Trochę mnie nie było, poszedłem na wywiad o zupełnie innych sprawach, a tu proszę: nic kompletnie się przez ten czas nie wydarzyło. Joe Cole ani w Lille, ani w AV (ale raczej w Lille…), Bendtner ponoć zmierza do Stoke, Giovani dos Santos do Wigan, Ngog do Boltonu, Bellamy do QPR, Scott Dann do Blackburn (w takim razie zbyt długo w tej Premier League nie pogra…), Peter Crouch w parę miejsc, itd., itp. Być może Hargreaves do MC, być może Modrić do Chelsea (ale Harry Redknapp jest na milion procent pewny, że do tego transferu nie dojdzie), raczej na pewno Santos i Mertesacker do Arsenalu, a Parker do Tottenhamu… Dobrze w ciągu takiego dnia mieć kilka godzin przymusowej przerwy: od razu widać, że emocje, którymi żywią nas portale informacyjne, telewizje, fora i serwisy społecznościowe, są w większości budowane na plotkach.
Oczywiście wydarzenia przyspieszą. Już za pięć minut, kwadrans, godzinę, nadleci helikopter, przyjdzie faks, lekarz zrobi badania krwi, agent uściśnie dłoń menedżera, piłkarz zrobi sobie zdjęcie z koszulką nowego klubu. Na pewno się doczekamy.
13.40
Joe Cole wypożyczony do Lille. Niezwykłe, jak załamała się kariera tego zawodnika w Liverpoolu. Debiut, czerwona kartka, nie ten trener, kontuzje, i zamiast w czołowym klubie na Wyspach piłkarz, który jeszcze niedawno był podstawowym graczem reprezentacji, opuszcza wyspy i ląduje w nienajmocniejszej przecież lidze Europy (choć z perspektywą gry w Lidze Mistrzów). Czy może się tam odbudować? Wciąż jest młody, z drugiej strony to, co najlepsze w jego karierze wydarzyło się ponad dwa i pół roku temu, przed poważną kontuzją. Kibice Tottenhamu cieszą się z pewnością, że Harry Redknapp nie sięgnął jednak po dawnego wychowanka, kibice Arsenalu mają nadzieję, że ten transfer otworzy możliwość sprowadzenia na Emirates Edena Hazarda z Lille. Przy Mertesackerze i Santosie ofensywny pomocnik byłby niewątpliwie brakującym ogniwem, tylko czy Wenger zdąży?
13.50
Nadrabiamy lekturowe zaległości. W dzisiejszej prasówce zwraca uwagę tekst Martina Samuela, którego streścić można zdaniem tytułowym: wytrzymaj nerwowo, Daniel, bo nigdy więcej ci nie uwierzymy. Mowa oczywiście o walce prezesa Tottenhamu o zatrzymanie w klubie Luki Modricia, w tle jest casus Berbatowa. Z punktu widzenia kibica od wiarygodności prezesa ważniejsza jest atmosfera w zespole, którego kluczowy zawodnik marzy o odejściu. Ale kibice wierzą, że akurat Chorwat nie należy do ludzi, którzy rozwalą atmosferę w szatni, zwłaszcza jak będzie już po wszystkim i znów zacznie grać, w dodatku w towarzystwie Parkera czy Adebayora (Cahilla?). Nieśmiało zaryzykuję zdanie, że jutro Tottenham będzie znacznie mocniejszy niż był w ostatnich tygodniach i że dystans do najlepszych, tak drastycznie unaoczniony w manchesterskim dwumeczu, zmniejszy się na tyle, że Modrić znów będzie mógł poważnie myśleć o zaspokojeniu swoich ambicji na White Hart Lane. Paradoksalnie zwłaszcza Chelsea wydaje się w zasięgu.
14.00
Zostało 10 godzin i coraz wyraźniej wygląda na to, że najciekawsze w tym dniu będą transfery, do których nie dojdzie. Modrić, Sneijder, Tevez to przykłady najgłośniejsze, ale znalazłyby się pewnie inne, na skalę każdego klubu. Mimo wszystko kryzys finansowy, skoro Chelsea nie chce dać za Modricia tyle, ile jest wart, skoro nie ma biznesmenów, zdolnych sfinansować transfer Teveza i skoro nawet MU nie stać na płacenie Sneijderowi ponad 200 tysięcy tygodniowo?
Urok blogowania w takim dniu: powyższe słowa mogą zostać unieważnione w ciągu najbliższych godzin. Ale raczej nie będą.
15.10
Scott Parker piłkarzem Tottenhamu. Wreszcie, bo przymiarki do tego transferu miały miejsce już w czasach, gdy grał w Charltonie: najpierw wybrał Chelsea, potem Newcastle, a wreszcie West Ham. Bardzo kogoś takiego potrzebujemy: umiejącego i odebrać piłkę (jedna z najlepszych statystyk skutecznych wślizgów w Premier League za ubiegły sezon), i podciągnąć ją do przodu, i celnie strzelić. Idealne dopełnienie Modricia, kiedy niezdolny do gry jest Sandro. I dowód determinacji prezesa w poszukiwaniu wzmocnień: jeszcze kilka tygodni temu Harry Redknapp wykluczał ten transfer, mówiąc, że w tym wieku, bez perspektywy odsprzedania komukolwiek i z wysoką pensją jest wydanie kilku milionów rocznie, które nigdy się nie zwrócą. Cóż: zwrócą się na boisku, można by odpowiedzieć, zacierając ręce i czekając jeszcze na Gary’ego Cahilla.
16.10
Jest wreszcie pierwszy dziś (i ponoć nieostatni) transfer Arsenalu. O lewego obrońcę Santosa spierali się przez kilka ostatnich dni angielscy dziennikarze, dochodząc w końcu do wniosku, że choć zdarzają mu się błędy w grze obronnej, to ma fantastyczny ciąg na bramkę, dobrze dośrodkowuje itd. Coś jak ze spodziewanym lada godzina nadejściem Mertesackera: obrońca Werderu nie jest może najszybszy, ale jego wzrost, doświadczenie, zdolności przywódcze dają mieszankę, której w linii defensywnej szalenie brakowało. Oczywiście w świetle odejść Clichy’ego i Traore przyjście Santosa było oczywistością; z Mertesackerem co innego: to raczej przyznanie się do pomyłki przy kupnie Squillaciego czy Koscielnego. Tak czy inaczej, Arsene Wenger sięga wreszcie po zawodników doświadczonych i z autorytetem (Santos również bywał kapitanem swoich drużyn). Jeżeli w klubie pojawi się jeszcze jeden pomocnik, to może także Kanonierzy zakończą to okienko na plusie – choć musiałby to być nie byle kto, żeby zrównoważyć stratę Nasriego i Fabregasa.
16.20
Wytęż wzrok i znajdź klub Premier League, o którym nie mówi się w kontekście przejścia Craiga Bellamy’ego. I znajdź klub, dla którego nie byłoby to wzmocnienie.
Z innej perspektywy: wytęż wzrok i znajdź piłkarza, którego sprowadzeniem nie byłyby zainteresowane Stoke i QPR. Przed nami długi wieczór.
16.40
Z braku kolejnych pewnych wiadomości, słówko o spodziewanym przejściu Owena Hargraevesa do MC. Po pierwsze, dziwne, że miałoby do niego dojść koniecznie dziś – jako wolny piłkarz były pomocnik MU może podpisać kontrakt w dowolnym momencie roku. Po drugie, nie kwestionując klasy zawodnika, akurat defensywnych pomocników Manciniemu nie brakuje. Po trzecie, ryzyko kontuzji, nad czym szerzej rozwodzić się nie trzeba. Po czwarte, kwestia skompletowania 25-osobowego składu. W sumie: same znaki zapytania. Nie przekonują mnie argumenty pozapiłkarskie (i MC, i sam Hargreaves chętnie udowodnią sąsiadom, że podjęli złą decyzję…) i nie bardzo wierzę, że po trzech latach przerwy można jeszcze wrócić na szczyt. Jasne: właśnie ze względu na te lata przerwy mamy wszelkie powody, by ściskać za Hargraevesa kciuki. I jasne: z góry można założyć, że w MC, gdzie z pewnością pozostanie rezerwowym, będzie mniej narażony na kolejne kontuzje niż np. w WBA, które natychmiast wrzuciłoby go do pierwszego składu. Mimo wszystko jednak… nie przestaję się dziwić.
18.20
To jednak wciąż może być pasjonujące okienko. Mertesacker potwierdzony, ale tymczasem okazuje się, że Arsenal rozmawia z Evertonem o kupnie Artety, czyli odrabia straty w środku pola. Jeśli zdąży, znów będzie miał kreatywnego i bramkostrzelnego pomocnika, a zarazem twardziela, prawdziwy boiskowy charakter. Dodajmy do tego oczekiwanie na transfer Gary’ego Cahilla z Boltonu do Tottenhamu (który w tzw. międzyczasie opuścił na rok, ku zadowoleniu menedżera i kibiców, David Bentley, przenoszący się na Upton Park) i Craiga Bellamy’ego do Liverpoolu. Oraz wyczekiwane transfery Stoke, QPR i AV…
Zaraz wracam. Tymczasem zauważę jeszcze, że decyzja o skupieniu się na pierwszej szóstce okazała się słuszna: wygląda na to, że wszystkie te drużyny mają szansę na wyjście z tego okienka wzmocnione – i że pozostałym trudno będzie je dogonić.
19.40
Ano właśnie. Czy, jak pisze Garfield, zamiast Wielkiej Czwórki będziemy mieli Wielką Szóstkę? Wiele zależy od tych dwóch transferów: Cahilla do Tottenhamu i Artety lub Benayouna do Arsenalu, bo też oba kluby z północnego Londynu wydają się na razie odstawać od pozostałych i naprawdę wciąż jeszcze potrzebują wzmocnień. Charakterystyczne, że w całym tym szaleństwie nie uczestniczy Alex Ferguson, a Kenny Dalglish rozgląda się za ewentualną wisienką na tort (Bellamy). Andre Villas-Boas wolałby pewnie jeszcze jednego-dwóch piłkarzy sprowadzić, mówiło się zresztą poza Modriciem o Meirelesu i o Alvaro Pareirze z Porto. Pewnie za wcześnie na te podsumowania, bo wciąż zostały ponad cztery godziny, ale patrząc teraz, kilkanaście minut przed ósmą, na składy drużyn Premier League, wygląda na to, że MU, MC i Liverpool odskakują, Chelsea, a za nią Arsenal i Tottenham gonią, potem długo, długo nic i pojawia się Aston Villa, walcząca o wzmocnienie niezłego składu (są Bent, Agbonglahor i Given) Jenasem i Huttonem; Tottenham z pewnością chętnie ich odda, podobnie jak Bassonga do QPR, a Palaciosa i Croucha do Stoke. No proszę: gdziekolwiek nie spojrzeć, wyrastają interesy z udziałem Tottenhamu, mam nadzieję, że w klubie jest wystarczająco dużo faksów.
20.45
Sam się zastanawiam, czy kolportować te wszystkie wiadomości. Gdyby Stoke wypożyczyło Adama Johnsona z MC to w połączeniu z przyjściem Palaciosa i Croucha byłoby to gigantyczne wzmocnienie. Ale czy nie mamy do czynienia z piętnastominutowym rumorem, takim samym, jakim najprawdopodobniej okazało się mówienie o transferze Artety na Emirates (zdesperowany Arsene Wenger – wheeler dealer, jak powiedzieli o nim wczoraj w Ruchu Lewostronnym – walczy teraz ponoć o Benayouna, co też byłoby jakąś wartością dodaną w drugiej linii Arsenalu)? Na pewno potwierdzono roczny kontrakt Hargreavesa z MC, na pewno odejście z klubu negocjują Bellamy i Shaun Wright-Philips – ten ostatni do QPR, którego aktywności spodziewano się dziś na skalę większą niż dotychczasowa. Zostało niewiele ponad trzy godziny.
22.00
Do piłkarzy wypożyczanych, którzy z pewnością wrócą z wypożyczeń lepsi, dopisujemy Kakutę i van Aanholta z Chelsea. Do piłkarzy, którzy obniżali średnią w dotychczasowych klubach i znaleźli sobie bardziej adekwatnego pracodawcę, dopisujemy Ngoga. Zaś do numerów absolutnie w stylu prezesa Tottenhamu dopisujemy plotkę o sprowadzaniu Kaki. Wielki marketing plus pewnie pokrywanie tylko części tygodniówki przemawiałyby za, przeciw jest brak czasu i fakt, że ta tygodniówka i tak pozostaje porażająco wysoka. A więc nie wierzę, że rzecz dojdzie do skutku, choć wierzę w to, że Daniel Levy próbuje przynajmniej zorientować się, na ile to realne – i nie stara się przy tym o dyskrecję.
Na razie AV potwierdziła, że testy medyczne przechodzą Jenas i Hutton – ten pierwszy przed wypożyczeniem, drugi przed transferem permanentnym. Sprawa Cahilla niestety padła, a w związku z tym padł transfer Bassonga do QPR. Szkoda, bo przy kontuzjach Kinga i Gallasa, środek obrony Dawson-Kaboul wygląda tak, jak napastnicy z Manchesteru wiedzą najlepiej.
22.10
Kakę zresztą Redknapp już zdementował. Dziesięciominutowa sensacja.
I potwierdził, że była oferta Chelsea za Modricia, 40 milionów, WCZORAJ. Odrzucona.
22.30
Jako kibic Tottenhamu mógłbym pewnie pójść spać, gdyby nie fakt, że raz już tak poszedłem, a następnego dnia obudziłem się z Rasiakiem na środku ataku. Jako kronikarz tego dnia muszę odnotować pogłoski o wznowieniu negocjacji między Arsenalem i Evertonem w sprawie Artety: zam zainteresowany ponoć bardzo chciałby tego transferu. Biednemu Evertonowi wiatr w oczy, natomiast kibice Arsenalu siedzą jak na szpilkach – i słusznie, bo warto (zwłaszcza, że sprawa Benayouna toczy się niezależnie).
22.40
No dobra, Peterowi Crouchowi należy się osobne pożegnanie. Za gola w meczu z MC, który dał Ligę Mistrzów, pamiętanego lepiej niż samobója z tymże MC rok później, który Ligę Mistrzów odebrał i lepiej niż czerwoną kartkę w meczu z Realem. Plus za kilka innych meczów w Europie, kiedy strzelał jak na zawołanie. Nawet jeśli Adebayor jest lepszym piłkarzem, to Crouch jest sympatyczniejszy, ot co. Wszystkiego najlepszego.
23.00
I brawa dla Stoke. Wraz z Palaciosem, Cameronem Jerome i tymi, co w klubie zostali, robi się drużyna czołówki, do wskoczenia akurat tam, skąd zeskakuje pogrążony w tarapatach finansowych Everton.
23.15
45 minut zostało Artecie i Benayounowi na przejście do Arsenalu, Bellamy’emu na przejście do Liverpoolu, Ruizowi na przejście do Fulham (Newcastle próbowało podebrać piłkarza, ale odpadło). Jenas i Hutton to formalność, a tym, którym nie udało się kupić Gary’ego Cahilla polecamy Scotta Danna, który wciąż nie przeszedł do Blackburn. O kimś zapomniałem?
23.30
Nie idziemy spać, blogujemy! Yossi Benayoun ćwierknął, że został piłkarzem Arsenalu, co naprawdę nie jest złym rozwiązaniem. Izraelczyk spędził prawie rok na leczeniu kontuzji, ale wcześniej w West Hamie i Liverpoolu imponował kreatywnością i pracowitością. Jak się musi wystawiać Rosicky’ego czy Arszawina w obecnej formie, to się przyjmuje Benayouna z otwartymi rękami i ściska kciuki, żeby jeszcze Arteta.
Sensacją tych chwil jest jednak informacja z Liverpoolu: że Raoul Meireles poprosił o wystawienie na listę transferową, spodziewając się, jak mniemam, oferty Chelsea. Czy takie rzeczy da się zrobić w 20 minut, jest absolutnie wykluczone, a więc: nie idziemy spać, blogujemy!
23.40
Nie idziemy spać, blogujemy. Scott Dann w duecie z Sambą to wreszcie jakaś asekuracja dla Paula Robinsona w bramce Blackburn, choć wciąż uważam, że do utrzymania w Premier League nie wystarczy.
Meireles ma coraz mniejsze szanse na grę, zwłaszcza, że Liverpool ogłosił podpisanie dwuletniej umowy z Craigiem Bellamym. Nie to samo miejsce na boisku, rzecz jasna, ale w szatni robi się ciasno. A Bellamy, piłkarz w typie Dalglisha i znający już ten klub całkiem nieźle, będzie świetnym zmiennikiem dla Suareza i Kuyta. Brawo duet Dalglish-Comoli, który to już raz w tym okienku?
A ponieważ erictheking87 wychwalał dotychczasowe transfery QPR, dorzućmy: na Loftus Road pojawia się Shaun Wright-Philips. Jeszcze jeden argument za pozostaniem beniaminka w ekstraklasie (najsilniejszym jest oczywiście Joey Barton).
00.00
Niby już po wszystkim, a przecież wszyscy wiemy, że nie. Jeszcze słychać modły fanów Arsenalu o Artetę, a choćby o odejście Almunii czy Bendtnera (fani Chelsea wołają o pozbycie się Kalou, itd., itp.). Jeszcze pracują nad transferem Meirelesa. Croucha. Huttona. Jenasa. Camerona Jerome. Jakiegoś Wielkiego Nazwiska do Tottenhamu (żartowałem). Nie mogę w tym momencie nie przypomnieć, że taki Alex Ferguson poszedł spać pewnie ze trzy godziny temu. On swoje już zrobił na długo przedtem, jak Arsene Wenger zaczynał.
00.10
Zaryzykuję zdanie, że chyba już można pójść spać. Bendtner w Sunderlandzie ogłoszony, Meireles w Chelsea ogłoszony (trzeźwe pytanie: czy on aby na pewno lepszy niż Benayoun?), Arteta w Arsenalu będzie ogłoszony za chwil kilka, podobnie jak Crouch w Stoke, a Jenas i Hutton w AV.
Zaryzykuję też zdanie, że niektórym puściły jednak nerwy. Zwłaszcza zakup Meirelesa nie wydaje się elementem jakiejś strategii Villas-Boasa, który skądinąd bez żalu żegnał się z tym piłkarzem w Porto, a i Arsene Wenger w ostatnich godzinach szukał pomocnika po omacku (miał być ponoć M’Villa, nieprawdaż?). Oczywiście taki dzień jest polowaniem na okazje, więc może nie ma co robić obu menedżerom zarzutów, że poddali się atmosferze. W sumie przecież ich kluby wychodzą z tego dnia wzmocnione. Czy wzmocnione wystarczająco, to zupełnie inna kwestia.
Ostatnie dwa zdania można spokojnie odnieść do Tottenhamu. Chciałoby się Gary’ego Cahilla, bo teraz pozostaje ściskać kciuki, że ktoś z duetu King-Gallas wykuruje się w ciągu najbliższych kilkunastu dni. Parker i Adebayor z pewnością są lepszymi piłkarzami niż ci, którzy z klubu odchodzą. Budżet zrównoważony, Bale i Modrić wciąż na White Hart Lane, mimo braku Ligi Mistrzów itd… (Daniel Levy dotrzymał słowa, co w tym świecie nie zdarza się często). Wzmocniony na pewno, czy wzmocniony wystarczająco, to zupełnie inna kwestia: rywale postawili poprzeczkę naprawdę bardzo wysoko.
00.25
Przeklejam z Twittera zdanie bywającego tu czasem Marcina W.: „Jest 1 września 2011. I to jest już zupełnie inny Arsenal”. Końcówka rzeczywiście należała – musiała należeć – do nich. Po odejściu Nasriego i Fabregasa słabsi nieco, ale przecież sprawdzeni w tej lidze Arteta i Benayoun, których już Arsene Wenger w aniołów przerobi. Jest koreański napastnik i brazylijski lewy obrońca, jest wreszcie Mertesacker na stoperze. Z tymi piłkarzami nie przegraliby 8:2, więc powtórzę tylko pytanie: dlaczego tak późno?
00.30
A propos późno: postanawiam na tym poprzestać. Dziękuję za dziś, współautorom i komentatorom. Za pół roku znów coś wymyślimy. No i ciekawe, kogo wówczas nie kupi Tottenham i gdzie nie odejdą Modrić, Sneijder i Tevex…